Najpopularniejsze
Odp.: Wybory 2025
I w mordę dostał i bił po mordzie...
I dobrze, takiego prezydenta nam trzeba!

Odp.: Wybory 2025
@los powiedział(a):
To chyba wariant Nożyc Golicyna?
Już w sprawie Zbrodni Smoleńskiej Brown grał nożycami Golicyna forsując tezę maskirowki. Co trzeba mieć w głowie, by tej kreaturze choć trochę ufać?
Chyba dobrze to ujął nasz dawny kolega Jan Bodakowski (nb widziałem go w ostatnią niedzielę, nic się nie zmienił), pisząc że (cytuję z pamięci) "swoim uwodzicielskim barytonem w mężczyzn wpaja mocne przekonania a kobiety doprowadza do orgazmu".

Odp.: Wybory 2025
@MarianoX powiedział(a):
Miłosz Lodowski zauważył, że Gershom Braun w debatach w sposób ewidentny wystawia piłkę Bążurowi oraz kandydatom radykalnej lewicy.Odgrywa rolę "ekstremalnego prawicowca", na którego tle najbardziej obsesyjny lewak oraz wróg polskości wypada jako wzór rozsądku i umiarkowania.
To chyba wariant Nożyc Golicyna?
Po ubiegłorocznej chryi z Grabowskim u Niemca nikt nie powinien już mieć wątpliwości.

Odp.: Wybory 2025
Miłosz Lodowski zauważył, że Gershom Braun w debatach w sposób ewidentny wystawia piłkę Bążurowi oraz kandydatom radykalnej lewicy.
Odgrywa rolę "ekstremalnego prawicowca", na którego tle najbardziej obsesyjny lewak oraz wróg polskości wypada jako wzór rozsądku i umiarkowania.
To chyba wariant Nożyc Golicyna?

Odp.: Wybory 2025
@MarianoX powiedział(a):
Miłosz Lodowski zauważył, że Gershom Braun w debatach w sposób ewidentny wystawia piłkę Bążurowi oraz kandydatom radykalnej lewicy.Odgrywa rolę "ekstremalnego prawicowca", na którego tle najbardziej obsesyjny lewak oraz wróg polskości wypada jako wzór rozsądku i umiarkowania.
To chyba wariant Nożyc Golicyna?
Już w sprawie Zbrodni Smoleńskiej Brown grał nożycami Golicyna forsując tezę maskirowki. Co trzeba mieć w głowie, by tej kreaturze choć trochę ufać?

Odp.: De partu dzieciorum
@makos powiedział(a):
@JORGE powiedział(a):
Powiem tak, te pierwotne zasady, instynkty i motywacje, mają zapach życia. Tak się tworzy ruch. We wszystkim. Każde inwazyjne nakładki, czy to ideologiczne, czy religijne, które pomijają, deprecjonują tą pierwotność, tworzą patologię, zamieranie. Stagnację.Bardzo ciekawa myśl. Dopiero teraz zrozumiałem o co ci chodzi, mimo że piszesz o tym od dawna. Coś w tym jest, ale trzeba tez dodać że destrukcja i autodestrukcja też są bardzo pierwotnymi instynktami.
I one być muszą. Elementy kryzysu są wpisane w konstrukt tego świata. My tu nie mówimy o świecie idealnym, szczęśliwym, spełnionym w 100%. Chodzi o to, żeby finalnie życie trwało, buzowało, szumiało. Padało i wstawało, ale w wyniku działań, a nie umrze przez niechcenie życia, czyli samego siebie.

Odp.: De partu dzieciorum
@marniok powiedział(a):
Po co jakieś wzniosłe idee posiadania dzieci?
To jest tak oczywiste że powinniśmy je mieć jak to że muszę oddychać i jeść czy pić.
Żeby żyć.
Dzieci, w zamyśle, to nasza polisa na starość - oczywiście nikt tego nie powie bo jak to tak można. Kiedyś dzieci się miało bo trzeba było dużo rąk do pracy, teraz już mnej. Ale za to nikt wtedy nie dożywał sędziwej starości, niedołęstwa i zależności od innych.
Łatwiej jest np czwórce rodzeństwa zaopiekować się rodzicem (nawet finansowo gdy będzie konieczność domu opieki - renta/emerytura rodzica + zrzutka dzieci na całość opłaty - od 7kpln wzwyż) czy podzielić obowiązkiem opieki naprzemiennej.Oczywiście życie pisze różne scenariusze.
Kto wie, czy mechanizm dużych rodzin, z wzajemnymi zależnościami, transakcjami, rolami i wspólnymi ambicjami, nie jest jedynym standardem zapewniającym rozwój i przeżycie społeczeństw. Wszelakie zmiany zasad, inżynieria społeczna, próby różnego rodzaju masowego tworzenia bezpieczeństwa przez państwo, nie zdają egzaminu. Póki co, bo może kiedyś ktoś coś wymyśli ...

Odp.: De partu dzieciorum
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Nawet przy tej dyskusji wskazujemy na koszty posiadania dzieci, a ani razu nikt nie wspomniał o wszystkich porankach świata, które zaoferowaliśmy takiemu dziecku, o bezbrzeżnym zaufaniu, którym nas ono obdarza, o ufnej miłości jakiej doświadczamy, o wzruszeniach jakim jest niewyczerpanym źródłem, o byciu lustrem które irytująco wyostrza nasze wady, ale daje nam za to szansę stawania się lepszymi.
To my sami, cierpiętniczy rodzice stajemy się potężną siła antynatalistycznej propagandy.
Tak, ale żeby dostrzec te wszystkie poranki świata, ufność i wzruszenia trzeba mieć najpierw dobrze poukladane w głowie. I tu wraca teza związana z poziomem wiary w społeczeństwie. Statystycznie częściej ludzie wierzący będą postrzegali rodzicielstwo jako ofiarę która ostatecznie daje radość i satysfakcję. Ateiści będą mieli większy problem z odkryciem sensu cierpienia i godnego jego przeżywania.
