Tyż to mam, choć moja działka to marne + -220 m. W tym roku horror. W okolicy, u innych, też. Strasznie dziko bujne się rzuciły rośliny, część jakaś nowa, jakby z importu. Po n-tym koszeniu machnęłam ręką, bo zarosły nawet dotąd bezpieczne klombiki z kwiatami a kosiarka czy podkaszarka z mety na tym wysiada. Co więc zrobiłam? Machnęłam zniechęconą łapą - niech se, taka jego m...elodia, rośnie kiej się tak uparło. I mam prerię pełną czegoś tam, po czym chyżo pląsają jaszczurki, brzęczą pszczoły a małe wróble bawią się w podchody. Może strasznie to wygląda, ten wysoki porost, jednak kiedy sobie powiesz, że zawsze chciałeś mieć tuż za szybą łąkę - to na duszę spływa spokój. Bo masz, chciał nie chciał. 5 lat wstecz z powodu niedostatków w kasie nie miałam na działkowe frykasy, więc posiałam...len(siemię lniane). Śliczne to było, taki błękit o poranku. Efekt? Rok następny, tam gdzie rósł len, ziemia czyściuteńka. Utrzymało się tak przez 3 lata. Cudne bezchwastowo i bezperzowo. Coś widać jest w tym lnie, że tak wali po garach tym chwastom. Można też posiać koniczynę. Ładnie wygląda a i chwaściorom da radę. Są też kozy! Tylko co z takimi po sezonie zrobić? Zarżnąć i zjeść?
@Jorge; trawnik trawnikiem, a co z owocowymi drzewkami? Niewielki sad to je to. PS. Wyżej pisałam o wzniesieniach i dolinkach, a chodziło mi o tarasy. Płaskie tarasy nie stwarzają problemów z koszeniem.
Mam na zbyciu parę litrów przeterminowanego koziego mleka, były domownik zostawił w piwnicy. Jeśli wyleje to na ten dziki trawnik, to może zeżre perz i chwasty. Jak myślita?
Mania napisal(a): @Jorge; trawnik trawnikiem, a co z owocowymi drzewkami? Niewielki sad to je to. PS. Wyżej pisałam o wzniesieniach i dolinkach, a chodziło mi o tarasy. Płaskie tarasy nie stwarzają problemów z koszeniem.
Łagodne pagórki, też nie.Mam znajomych ogrodników, którzy w swoim ekspozycyjnym ogrodzie założyli takie cudo. Niewielkie wzniesienia , bez stromych stoków, na każdej wschodniej stronie niewielki murek kamienny obsadzony kolorowymi kwiatami. Jak u Hobbitów tylko w wersji mini
Zazu napisal(a): Mam na zbyciu parę litrów przeterminowanego koziego mleka, były domownik zostawił w piwnicy. Jeśli wyleje to na ten dziki trawnik, to może zeżre perz i chwasty. Jak myślita?
Jednak woda musi być. Hektara bez automatycznego nawadniania nikt sam nie da rady podlewać regularnie. Ja na znacznie mniejszej działce (niecałe 3.000 m2) wywierciłem studnię około 30m głęboką więc nie trzeba zezwolenia i rozprowadziłem nawadnianie. Koszt jest spory, ale da się wytrzymać - to nie są dziesiątki tysięcy. Woda darmo więc nie zbankrutuję nawet w suche lato. Pompa bierze prądu pomijalne ilości, a wydajność studni to 10 m3 na godzinę więc mógłbym całe pole nawodnić. Oczywiście do systemu nawadniającego nie należy brać zawodowej firmy bo zedrą strasznie. Ja zrobiłem pół chałupniczo. Automatyka, rurki, złączki i zraszacze to nie jest majątek. Da się kupić w każdym centrum ogrodniczym czy Castoramie. Taniej w składzie specjalistycznym. Rozprowadzanie w dość płytkich rowkach pod powierzchnią. Wystarczy aby było poniżej jednego sztychu szpadlem. Na zimę i tak się wodę wydmuchuje z systemu więc może to przemarznąć. Ja nie mam wielkich trawników. Będzie z 500 m2 w sumie ale za to trudne bo to działka leśna więc kawałki i skomplikowana geometria. Oprócz zraszaczy mam linie kropelkowe do pojedynczych roślin i rabat. Ziemia słaba i przesychająca, częściowo cień. Na chwasty tylko częste koszenie i ewentualnie wspomagająco preparaty zwalczające dwuliścinenne. Niestety wtedy koniczyny i kwietnej łąki nie będzie.Woda ważniejsza niż nawozy. Nawozy radzę kupować w dużych workach i najlepiej rolnicze w wiejskich sklepach dla rolników. Skład podobny, a ceny za 1kg niższe nie o 20 % tylko nawet 90%. Można dobrać skład. Nie ma co też z nimi przesadzać bo będzie rosło za szybko i nie nadąży się z koszeniem. Oczywiście co innego przy zakładaniu kiedy to konieczne. Jasne że przed założeniem dobrze jest ustabilizować i poprawić strukturę gleby, ale to kosztuje.Minimum to aby nie była ubita, jak bywa po budowie, tylko napowietrzona. Warto dobrać skład traw pod glebę i zacienienie. To zawsze mieszanki, a gatunki mają różne wymagania. Oczywiście trawy też lepiej kupować na wsi i w dużych opakowaniach bo wyjdzie znacznie taniej.Na krety nie znam innej metody niż siatka pod trawnikiem, przed jego założeniem lub pełna odnową. Jeśli są, a przy podlewanym i nawożonym trawniku zejdą się zewsząd, trzeba je polubić i zbierać kopce bo to dobra ziemia.
Przemko napisal(a): Aerator - zwłaszcza na ciężkie gliniaste ziemie, maszyna z bębnem z igłami nakłuwającymi ziemię (byle nie za grube te igły bo zbiją ziemię zamiast ją napowietrzyć).
Te g., które w Polszcze sprzedawają jako "areatory" to bulszyty! Żadne "igiełki rotujące na bębnie"!
Taka jest zasada działania (prawdziwego) areatora:
rurki, które działają jak igły strzykawki!!!
A w skali makro:
w skali middle:
A co do wertykulacji - mus na wiosnę! Ja w tym roku zwertykukowałem trawnik, że masakra jasna! 1. kwietnia!
Ja czasem ciągam po trawniku wał z obręczami pełnymi gwoździ. To działa w przeciwieństwie do jakichś igiełek. Niestety ciężkie jest i niezbyt wygodne. Chętnie bym sobie sprawił taki aerator ze strzykawkami. Najlepiej z silnikiem. Czy są gdzieś takie w Polsce dostępne?
Napowietrzać powinno się taka maszyna jak romeck wkleił, wycinającą małe rurki, wszelkiego rodzaju kolce w jednym miejscu robią szczelinę a obok zbijają ziemię, no bo inaczej być nie może. Dodatkowo te igły powinny byc dość długie, z 5 cm minimum, a na butach są krótkie - moim zdaniem to nic nie daje (poza ruchem na świeżym powietrzu), buty bym sobie odpuścił. Moim zdaniem w roli napowietrzacza sprawdza się wystarczająco wertykulator. A i te zabiegi robi się na lepszych ziemiach, na piaszczystych jak najmniej napowietrzania bo tam i tak woda się nie trzyma gleby.
Przemko napisal(a): ...Moim zdaniem w roli napowietrzacza sprawdza się wystarczająco wertykulator. ...
Moim również. Wertykulacja na wczesną wiosnę (tuż-tuż przed wybuchem wzrostu) to jedna z podstaw udanego trawnika. Niektórzy praktukują również przed zimą. Wertykulator dosłownie wykurza warstwę filcu - czyli zbitkę wysuszonych przegnitych fragmencików liści, taka trawnikowa ściółka, która tutaj jest niekorzystna, "dusi" glebę.
PODLEWANIE. Ja podlewam przez zalanie. Powódź i na dwa tygodnie spokój, a jeśli czasem pada deszcz to i na trzy! Chodzi o to, by korzenie traw rosły w głąb "szukając" wody, a nie płytko, tuż przy powierzchni. Zraszanie listków (zwane popularnie "podlewaniem") to szkoda czasu. To produkcja chmur....
Czasem zostawiam wąż z "cieknącą" wodą po prostu na noc. Kupiłem w OBI miernik wilgoci - pręt ma długość (głębokość) 20 cm i tam mierzę poziom (jeśli jest susza i powierzchnia wydaje się być zsechnięta.
Korzenie (jeśli mają możliwość!) sięgają pół metra w głąb.
KOSZENIE Regularne. Ja koszę dwa razy w tygodniu! Teraz już raz na tydzień (od połowy sierpnia).
Rafał napisal(a): Ja czasem ciągam po trawniku wał z obręczami pełnymi gwoździ.
Nie działa, zbija glebę, przeciwskuteczne, to już igiełki lepsze.
Wał powinien zbijać trochę bo się go używa po zimie. W polskim klimacie trawnik przemarza co daje efekt w postaci wybijania części kęp ponad powierzchnię i pofałdowanie. Wał zbija, a gwoździe wzruszają i jednak napowietrzają.
Zgoda, ale to mocno zależy od rodzaju gleby - lekkie słabo przemarzają bo słabo akumulują wodę. Gleby lekkie to tam dokąd dotarło czoło lodowca - pas przez centralną Polskę, upraszczając. Na południe i na północ - cięższe. Generalnie lepszy, bardziej kompleksowy, efekt osiąga się wertykulacją + wałowaniem, ale wertykulator to większy wydatek (kupno albo wynajem), niż wał z kolcami.
No pewnie. Wreszcie mogę oddać się dyskusji o moim hobby. Raz jak wspomniałem o tym jednej doradczyni haerowej, w ramach outplacingu co mi go topowe korpodupki zaoferowały, aby się mnie pozbyć bez awantury, odradziła mi prezentować takie staroświeckie zainteresowania. Wtedy były passe i dyskwalifikujące. Wtedy trza było jakiś sport ekstremalny, maratony, małą koronę ziemi, granie na bębnach afrykańskich, ultraweganizm albo coś w tym stylu. Dzisiaj widzę, a może tylko mam nadzieję, że zaczynają znowu doceniać stare barbarzyńskie obyczaje i zajęcia. Jakem zakomunikował, że jadę na wakacje pochodzić po górach i to niskich i w Polsce to spojrzeli z uznaniem. Ciekawym co będzie jak im powiem, że jadę na rekolekcje.Mógłbym jeszcze pojechać po bandzie i poprosić o dodatkowy tydzień wolnego na obóz paramilitarny z WOT przy ruskiej granicy. No to jednak trochę za stary jestem i ochoty nie mam więc chyba nie będę prowokował.
Przemko napisal(a): Napowietrzać powinno się taka maszyna jak romeck wkleił, wycinającą małe rurki, wszelkiego rodzaju kolce w jednym miejscu robią szczelinę a obok zbijają ziemię, no bo inaczej być nie może. Dodatkowo te igły powinny byc dość długie, z 5 cm minimum, a na butach są krótkie - moim zdaniem to nic nie daje (poza ruchem na świeżym powietrzu), buty bym sobie odpuścił. Moim zdaniem w roli napowietrzacza sprawdza się wystarczająco wertykulator. A i te zabiegi robi się na lepszych ziemiach, na piaszczystych jak najmniej napowietrzania bo tam i tak woda się nie trzyma gleby.
Komentarz
5 lat wstecz z powodu niedostatków w kasie nie miałam na działkowe frykasy, więc posiałam...len(siemię lniane). Śliczne to było, taki błękit o poranku. Efekt? Rok następny, tam gdzie rósł len, ziemia czyściuteńka. Utrzymało się tak przez 3 lata. Cudne bezchwastowo i bezperzowo. Coś widać jest w tym lnie, że tak wali po garach tym chwastom.
Można też posiać koniczynę. Ładnie wygląda a i chwaściorom da radę. Są też kozy! Tylko co z takimi po sezonie zrobić? Zarżnąć i zjeść?
PS. Wyżej pisałam o wzniesieniach i dolinkach, a chodziło mi o tarasy. Płaskie tarasy nie stwarzają problemów z koszeniem.
Niewielkie wzniesienia , bez stromych stoków, na każdej wschodniej stronie niewielki murek kamienny obsadzony kolorowymi kwiatami.
Jak u Hobbitów tylko w wersji mini
Ewentualnie zaorać wszystko mocno ubić i posiać. Zrobiłem tak na skrawku ziemi i poza trawą nic nie wyrosło w tym roku.
Żadne "igiełki rotujące na bębnie"!
Taka jest zasada działania (prawdziwego) areatora:
rurki, które działają jak igły strzykawki!!!
A w skali makro:
w skali middle:
A co do wertykulacji - mus na wiosnę!
Ja w tym roku zwertykukowałem trawnik, że masakra jasna! 1. kwietnia!
Jestem właścicielem 35 mkw (5x7 m) trawnika )))
Chętnie bym sobie sprawił taki aerator ze strzykawkami. Najlepiej z silnikiem. Czy są gdzieś takie w Polsce dostępne?
)
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
PODLEWANIE.
Ja podlewam przez zalanie. Powódź i na dwa tygodnie spokój, a jeśli czasem pada deszcz to i na trzy!
Chodzi o to, by korzenie traw rosły w głąb "szukając" wody, a nie płytko, tuż przy powierzchni.
Zraszanie listków (zwane popularnie "podlewaniem") to szkoda czasu. To produkcja chmur....
Czasem zostawiam wąż z "cieknącą" wodą po prostu na noc. Kupiłem w OBI miernik wilgoci - pręt ma długość (głębokość) 20 cm i tam mierzę poziom (jeśli jest susza i powierzchnia wydaje się być zsechnięta.
Korzenie (jeśli mają możliwość!) sięgają pół metra w głąb.
KOSZENIE
Regularne. Ja koszę dwa razy w tygodniu! Teraz już raz na tydzień (od połowy sierpnia).
Wyiście Titan!
Tytan trownikowy!
Hut z Łeby!
Chap eau bas!
jakie normalne zdiencie plizzzzz