U nasz na każde kichnięcie czy źle ucięty paznokieć rusza cała machina opresyjna OZ - a to SOR angażowany, a to DDO i pierdyrliard różnych konsultacji z hospitalizacją włącznie.
Na tzw zachodzie wszystko opychają tzw Paracetamolem.
Ale.
Na zachodzie jak się trafi poważne rozpoznanie to cała machina rusza i ma kto robić bo ma moce przerobowe, a u nasz buksuje bo jest zatkana tymi wszystkimi rwami kulszowymi i zadartymi naskórkami dużego palucha lewej nogi.
Przyczyną są m.in.
zrujnowana POZ
nocna i świąteczna opieka zdrowotna która najlepiej co robi to odsyła na SOR
brak zimnej krwi u obywatela (w sensie że panikujemy, zwłaszcza mamusie - to może być fałszywy obraz który sobie zbudowałem na podstawie zachowań mojej żony ale prawo małych zbiorów jak widać działa) i każda "pierdoła" wzbudza podwyższony alert skutkujący waleniem z armaty w komara
nocna i świąteczna opieka zdrowotna która najlepiej co robi to odsyła na SOR
Na podstawie relacji najbliższej rodziny, to w moim rodzinnym mieście połowa lekarzy z nocnej opieki powinna zostać pozbawiona prawa do wykonywania zawodu, a kolejna ćwiartka odesłana na emeryturę.
brak zimnej krwi u obywatela (w sensie że panikujemy, zwłaszcza mamusie - to może być fałszywy obraz który sobie zbudowałem na podstawie zachowań mojej żony ale prawo małych zbiorów jak widać działa) i każda "pierdoła" wzbudza podwyższony alert skutkujący waleniem z armaty w komara
Problem jest jednak taki, że niewiele osób jest stwierdzić sensownie (bez konsultacji z lekarzem), czy pierdoła jest pierdołą, czy nie. A pomyłka może być kosztowna.
brak zimnej krwi u obywatela (w sensie że panikujemy, zwłaszcza mamusie - to może być fałszywy obraz który sobie zbudowałem na podstawie zachowań mojej żony ale prawo małych zbiorów jak widać działa) i każda "pierdoła" wzbudza podwyższony alert skutkujący waleniem z armaty w komara
Problem jest jednak taki, że niewiele osób jest stwierdzić sensownie (bez konsultacji z lekarzem), czy pierdoła jest pierdołą, czy nie. A pomyłka może być kosztowna.
De facto. Tym niemniej prawdą jest jakoby za hranicą łapiduch nakazywał telefoningiem pożywać paracetamol i się zgłaszać dopiero poniewczasie. Opowiadała też Szmulka, że w plugawej Francy mamuśki nie panikują, pacząc na pacholęta swe na zabawenplatzach, w odróżnieniu od mamusiek tenkrajskich. Coś jest na rzeczy, panie kochanku. Dalsze badania byłyby nieod rzeczy.
Do pieca dokłada czwarta władzia. Siedzę sobie kiedyś u Baboli, patrzę gazeta. A z pierwszej strony krzyczy: NIE CHCIELI PRZYSZYĆ JEJ PALCA!!! A poniżej: ZAZALI JEJ CZEKAĆ W PRZYCHODNI 6 GODZIN (liczba godzin może się różnić od faktycznej)!!! PRZEZ TEN CZAS NIKT SIĘ NIĄ NIE ZAJĄŁ!!!
cd na stronie 7 (nr strony może się różnić od faktycznego).
Idę ja na stronę 7 (nr strony może się różnić od faktycznego), patrzę, a baba podczas krojenia pietruszki (warzywo może się różnić od faktycznego) obcięła czy tam nacięła sobie opuszek, a że w Sorze była kolejka...
brak zimnej krwi u obywatela (w sensie że panikujemy, zwłaszcza mamusie - to może być fałszywy obraz który sobie zbudowałem na podstawie zachowań mojej żony ale prawo małych zbiorów jak widać działa) i każda "pierdoła" wzbudza podwyższony alert skutkujący waleniem z armaty w komara
Problem jest jednak taki, że niewiele osób jest stwierdzić sensownie (bez konsultacji z lekarzem), czy pierdoła jest pierdołą, czy nie. A pomyłka może być kosztowna.
De facto. Tym niemniej prawdą jest jakoby za hranicą łapiduch nakazywał telefoningiem pożywać paracetamol i się zgłaszać dopiero poniewczasie. Opowiadała też Szmulka, że w plugawej Francy mamuśki nie panikują, pacząc na pacholęta swe na zabawenplatzach, w odróżnieniu od mamusiek tenkrajskich. Coś jest na rzeczy, panie kochanku. Dalsze badania byłyby nieod rzeczy.
Relacja mamuć wobec dzieciąt przebywających na kinder-poligonach jest wypadkową lękowego klimatu lejącego się zewsząd na tutejsze społeczeństwo. Jeśli dodać do tego jakiś wykrzywiony klimat parentingu to w efekcie miast zdrowej troski prodziecięcej wychodzi coś na kształt osaczenia małego człowieka.
A za winklem już czają się naukawe opracowania dopatrujące się w takich postawach jednego ze źródeł stanów depresyjno-suicydalnych nieco już odrośniętych dzieciąt.
Jeśli rozleje się podobna troskfala to po początkowej próbie wyparcia (winni wszyscy, w tym najbardziej "zły stan psychiatrii dziecięcej", wszystko tylko nie rodzic) można prognozować modę na jakiś strywializowany montesorianizm.
Komentarz
Taka myśl mnie naszła
U nasz na każde kichnięcie czy źle ucięty paznokieć rusza cała machina opresyjna OZ - a to SOR angażowany, a to DDO i pierdyrliard różnych konsultacji z hospitalizacją włącznie.
Na tzw zachodzie wszystko opychają tzw Paracetamolem.
Ale.
Na zachodzie jak się trafi poważne rozpoznanie to cała machina rusza i ma kto robić bo ma moce przerobowe, a u nasz buksuje bo jest zatkana tymi wszystkimi rwami kulszowymi i zadartymi naskórkami dużego palucha lewej nogi.
Przyczyną są m.in.
Na podstawie relacji najbliższej rodziny, to w moim rodzinnym mieście połowa lekarzy z nocnej opieki powinna zostać pozbawiona prawa do wykonywania zawodu, a kolejna ćwiartka odesłana na emeryturę.
Problem jest jednak taki, że niewiele osób jest stwierdzić sensownie (bez konsultacji z lekarzem), czy pierdoła jest pierdołą, czy nie. A pomyłka może być kosztowna.
De facto. Tym niemniej prawdą jest jakoby za hranicą łapiduch nakazywał telefoningiem pożywać paracetamol i się zgłaszać dopiero poniewczasie. Opowiadała też Szmulka, że w plugawej Francy mamuśki nie panikują, pacząc na pacholęta swe na zabawenplatzach, w odróżnieniu od mamusiek tenkrajskich. Coś jest na rzeczy, panie kochanku. Dalsze badania byłyby nieod rzeczy.
Bo też żeby żyć we Francy, to trzeba mieć zdrowie.
Do pieca dokłada czwarta władzia. Siedzę sobie kiedyś u Baboli, patrzę gazeta. A z pierwszej strony krzyczy: NIE CHCIELI PRZYSZYĆ JEJ PALCA!!! A poniżej: ZAZALI JEJ CZEKAĆ W PRZYCHODNI 6 GODZIN (liczba godzin może się różnić od faktycznej)!!! PRZEZ TEN CZAS NIKT SIĘ NIĄ NIE ZAJĄŁ!!!
cd na stronie 7 (nr strony może się różnić od faktycznego).
Idę ja na stronę 7 (nr strony może się różnić od faktycznego), patrzę, a baba podczas krojenia pietruszki (warzywo może się różnić od faktycznego) obcięła czy tam nacięła sobie opuszek, a że w Sorze była kolejka...
Relacja mamuć wobec dzieciąt przebywających na kinder-poligonach jest wypadkową lękowego klimatu lejącego się zewsząd na tutejsze społeczeństwo. Jeśli dodać do tego jakiś wykrzywiony klimat parentingu to w efekcie miast zdrowej troski prodziecięcej wychodzi coś na kształt osaczenia małego człowieka.
A za winklem już czają się naukawe opracowania dopatrujące się w takich postawach jednego ze źródeł stanów depresyjno-suicydalnych nieco już odrośniętych dzieciąt.
Jeśli rozleje się podobna troskfala to po początkowej próbie wyparcia (winni wszyscy, w tym najbardziej "zły stan psychiatrii dziecięcej", wszystko tylko nie rodzic) można prognozować modę na jakiś strywializowany montesorianizm.