No a jak rodzinka wychowała pięcioro dzieci a zaczęli jak mieli 19 i co rok to prorok?
20 jak mieli pierwsze dziecko i 25 jak ostatnie.
Wszystkie dzieci poszły na swoje po skończeniu 18-tki.
25 + 18 = 43
W wieku 43 już są rodzinką z zero dzieci. Nie dość, że świadczenia na dzieci poszły się bujać to jeszcze statystyki uznają ich za, za przeproszeniem, pasożydów?
Bo przecież tera mniejszy VAT płacą. A że do ameryturki jeszcze zostało im gdzieś z dwajścia lat - to proponuje obłożeć gostka bykowem a babkie "nioskowem", bo i taki termin tu padł (choć nie chce mi się wnikać, albo cuś mnie popieprzyło się).
Ale najważniejsze, jak dożyją to obkraść ich nawet z tych piniędzy, hehe.
>
Ja bym wprowadził bykowe oraz coś analogicznego dla kobiet, jako dodatek zmienił system emerytalny i wprowadził że samotny bezdzietny dostaje od państwa jakiś zasiłek w rodzaju 1000 zł obecnie, rodzice jedynaków 2500, dopiero od 2 możesz dostać odłożoną emeryturę.
To > > >
Bezdzietność nie zawsze jest wynikiem egoizmu kobiet, często* (najczęściej?) wynika z defektu organizmu (bezpłodność).
Tak więc, karanie za bezdzietność byłoby dodatkową karą - oprócz tej, wymierzonej przez Boga (naturę) - wymierzoną przez ludzi.
>
Ale w powyższym rozumowaniu nie chodzi o szukanie winy osobistej u osób bezdzietnych, tylko o to, że bezdzietni mają wyższy status materialny, ponieważ nie ponoszą kosztów wychowania dzieci, a korzystają z pracy cudzych dzieci, więc powinni podzielić się swoimi dochodami z rodzinami z dziećmi.
Składki emerytalne nie zastąpią np. opieki w szpitalu czy innych czynności wymagajacych obecności drugiego człowieka.
Jeśli faktycznie mają lepszy status materialny, to płacą wyższe podatki, wyższe składki, które z kolei idą na rzeczy, z których oni nie korzystają - z pediatrii, porodówek, placów zabaw, bezpłatnej edukacji do studiów włącznie, 800+, funduszu alimentacyjnego itd.
Gdyby ktoś miał dużo niepotrzebnego czasu, to może zliczyć wszystko, wcale nie jestem pewien, że to wielodzietni dokładają do systemu.
Bezdzietni zawsze będą nieporównywalnie mniej produktywni od posiadających dzieci, bo nie zostawiają po sobie kolejnych pokoleń.
Do dorobku ekonomicznego człowieka w oczywisty sposób przynależą wartości wypracowane przez kolejne generacje, które zapoczątkował.
Straty też? Świetny pomysł, jak czyjeś dziecko umrze 2 lata po wejściu na rynek pracy, niech oddaje 800+, wizyty lekarskie na koszt NFZ i koszt państwowej edukacji.
Rozum, nie da się obronić istniejącego systemu. Właściwie na te dyskusje czas minął 20 lat temu. Dzisiaj już tylko widzimy skutki i możemy postarać się ograniczać straty.
W sumie to jakie skutki widzimy? Brakuje kasy dla emerytów, czy przeciwnie, kolejne rządy dosypują im jeszcze więcej?
kto się zajmuje naszymi staruszkami (jeśli nie sami i nie zakonnice)? Co staruszkowie oglądają w DPS? Ukraińską telewizję, bo to odpowiada opiekunkom.
model wychowawczy zmieniliśmy na model histeryczny. Nie dziwi, gdy jedno dziecko jest nadzieją dwóch rodzin.
wysyp depresji. Mówiąc obcesowo - więcej wariatów niż po wojnie, ludzie są mniej zrównoważeni niż ci przeżywający traumy wojny totalnej, ludobójstwa, wysiedleń.
przesuwający się moment podjęcia decyzji o dorosłym życiu.
Nie wiem co Koleżanka rozumie przez "naszych". Ja w miarę potrzeby pomagam starszym osobom z rodziny. Ale statystyk nie studiowałem, więc uczciwie powiem, nie wiem. Koleżanka może wie, byle to była faktycznie wiedza, a nie anegdoty.
Jednak: w niektórych krajach zachodu dzietność jest większa niż u nas, a starszych ludzi w DPS więcej. To też jest kwestia tego, czy nowe pokolenie czuje odpowiedzialność osobistą, czy nie, bardziej niż tego, ilu ich jest.
Nie do końca rozumiem to zdanie, więc ciężko mi się odnieść.
Nie wydaje mi się, by istniał związek przyczynowy między depresją a niską dzietnością - bardziej już chyba taki, że te same przyczyny powodują i jedno, i drugie. Więc jak zwalczymy jeden skutek, a nie przyczynę, to ten drugi skutek nie zniknie.
Jak w pkt 3.
no cóż, poczekajmy na badania, może kiedyś ktoś je zrobi.
muszę z tym żyć
młodzieńcza depresja daje niską dzietność? Nie. Daje bezdzietność. A w drugą stronę - jesteśmy istotami społecznymi. Bardzo społecznymi. Musimy mieć takie niteczki powiązań różnych z różnymi ludźmi. Dzięki temu widzimy siebie w prawdziwym świecie, a nie świecie bytów idealnych pochodzących z różnych opowieści. Rodzeństwo daje takie powiązania wzajemnie ze sobą i ze swoimi znajomymi, w kolejnych pokoleniach daje liczne rodziny, te ciocie rozliczne, które są jakie są, ale herbatą zawsze poczęstują. Patrząc na siebie dzieci widzą się w szerokim kontekście prawdziwych ludzi, bez tego widzą się tylko na tle ludzi wyidealizowanych.
Pkt 3 można łatwo zweryfikować: jeśli jest mocna nadreprezentacja depresji u jedynaków. Jeśli nie, to najwyraźniej jest inna.
A od razu dodam, co wg mnie jest główną przyczyną: zanik normalnych kontaktów międzyludzkich na skutek bezustannego dostępu do internetu od najmłodszych już nawet nie lat, ale miesięcy. To jest też powodem, że ludziom trudniej wejść w stały związek, a w konsekwencji mieć dzieci.
Moją wersję trudniej zweryfikować, bo by trzeba znaleźć wiarygodną grupę kontrolną bez neta, a w każdym razie bez jego nadużywania.
Pkt 3 można łatwo zweryfikować: jeśli jest mocna nadreprezentacja depresji u jedynaków. Jeśli nie, to najwyraźniej jest inna.
A od razu dodam, co wg mnie jest główną przyczyną: zanik normalnych kontaktów międzyludzkich na skutek bezustannego dostępu do internetu od najmłodszych już nawet nie lat, ale miesięcy. To jest też powodem, że ludziom trudniej wejść w stały związek, a w konsekwencji mieć dzieci.
Moją wersję trudniej zweryfikować, bo by trzeba znaleźć wiarygodną grupę kontrolną bez neta, a w każdym razie bez jego nadużywania.
@Mordechlaj_Mashke powiedział(a):
No a jak rodzinka wychowała pięcioro dzieci a zaczęli jak mieli 19 i co rok to prorok?
20 jak mieli pierwsze dziecko i 25 jak ostatnie.
Wszystkie dzieci poszły na swoje po skończeniu 18-tki.
25 + 18 = 43
W wieku 43 już są rodzinką z zero dzieci. Nie dość, że świadczenia na dzieci poszły się bujać to jeszcze statystyki uznają ich za, za przeproszeniem, pasożydów?
Bo przecież tera mniejszy VAT płacą. A że do ameryturki jeszcze zostało im gdzieś z dwajścia lat - to proponuje obłożeć gostka bykowem a babkie "nioskowem", bo i taki termin tu padł (choć nie chce mi się wnikać, albo cuś mnie popieprzyło się).
Ale najważniejsze, jak dożyją to obkraść ich nawet z tych piniędzy, hehe.
Kto ma dorosłe dzieci, ten nie będzie płacił bykowego/julkowego - to przecież oczywiste.
Kto ma dorosłe dzieci, ten nie będzie płacił bykowego/julkowego - to przecież oczywiste.
Nikt nie będzie płacił bykowego, gdyż rządowi niemieckiemu nie zależy na dzietności Polaków a rząd polski jest i będzie za słaby, żeby to przeprowadzić. Polski rząd zrobił co mógł, czyli odwrócone bykowe, ale niemcom to przeszkadza.
Tak więc to wszystko powyżej to tylko bicie piany. Tym gorsze, że przy dyskusji absolutnie nierealnej sprawy jeszcze się pokłócimy ;-)
Pkt 3 można łatwo zweryfikować: jeśli jest mocna nadreprezentacja depresji u jedynaków. Jeśli nie, to najwyraźniej jest inna.
A od razu dodam, co wg mnie jest główną przyczyną: zanik normalnych kontaktów międzyludzkich na skutek bezustannego dostępu do internetu od najmłodszych już nawet nie lat, ale miesięcy. To jest też powodem, że ludziom trudniej wejść w stały związek, a w konsekwencji mieć dzieci.
Moją wersję trudniej zweryfikować, bo by trzeba znaleźć wiarygodną grupę kontrolną bez neta, a w każdym razie bez jego nadużywania.
Jak poznają się pary w USA.
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
i z czego wynika ta acedia?
Brak celu, sensu życia i sprawczości. A to się robi tak - najpierw kładzie się do głowy ludziom dziwaczne przekonania (że koniecznie trzeba na studia, że potem dobra praca, że mieszkanie, że samochód, że dziewczyna, że wakacyjna sylwetka itd.) a potem jest zderzenie z rzeczywistością i poczucie zdradzenia i opuszczenia.
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
i z czego wynika ta acedia?
Brak celu, sensu życia i sprawczości. A to się robi tak - najpierw kładzie się do głowy ludziom dziwaczne przekonania (że koniecznie trzeba na studia, że potem dobra praca, że mieszkanie, że samochód, że dziewczyna, że wakacyjna sylwetka itd.) a potem jest zderzenie z rzeczywistością i poczucie zdradzenia i opuszczenia.
Kolega precyzyjnie opisał stan świadomości młodych polskich kobiet z pokolenia Z, przy czym niektóre z nich nadal dopuszczają związek z chłopakiem.
@Mordechlaj_Mashke powiedział(a):
No a jak rodzinka wychowała pięcioro dzieci a zaczęli jak mieli 19 i co rok to prorok?
20 jak mieli pierwsze dziecko i 25 jak ostatnie.
Wszystkie dzieci poszły na swoje po skończeniu 18-tki.
25 + 18 = 43
W wieku 43 już są rodzinką z zero dzieci. Nie dość, że świadczenia na dzieci poszły się bujać to jeszcze statystyki uznają ich za, za przeproszeniem, pasożydów?
Bo przecież tera mniejszy VAT płacą. A że do ameryturki jeszcze zostało im gdzieś z dwajścia lat - to proponuje obłożeć gostka bykowem a babkie "nioskowem", bo i taki termin tu padł (choć nie chce mi się wnikać, albo cuś mnie popieprzyło się).
Ale najważniejsze, jak dożyją to obkraść ich nawet z tych piniędzy, hehe.
Kto ma dorosłe dzieci, ten nie będzie płacił bykowego/julkowego - to przecież oczywiste.
A co w tym oczywistego, skoro rozmawiamy o nieistniejących propozycjach, których autorzy konsekwentnie ignorują pytania o konkrety?
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
i z czego wynika ta acedia?
próbuję dojść.
Znajoma psycholog z dorastającymi dziećmi mówi o covidzie. Samotność jedynaków zamkniętych w domach w okresie dojrzewania musiała być straszna.
Myślę, że jeszcze inne czynniki działają - np poczucie niespełniania oczekiwań. Czują się zbyt kiepscy na zakładanie rodzin. Czy są kiepscy? No nie, ale zestawiają się z postaciami z filmów i wzorcami w typie "syn koleżanki", więc zawsze są niewystarczający. A z drugiej strony - nie chcą się też wiązać z ludźmi niedoskonałymi. Oczywiście nie mówią o doskonałości, nikt tego nie przyzna, tylko oczekiwany standard jest nieco wyśrubowany.
Może świat zewnętrzny - zauważmy, powojenny baby boom był reakcją na ograniczenie dzietności i chęci do zakładania rodzin w czasie wojny. No i młodzi zachowują się trochę jak w czasie wojny.
Może stałe kwestionowanie "tradycyjnego sposobu życia"?
Jakby nie było - nie wiadomo dla kogo budujemy tę Polskę.
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
i z czego wynika ta acedia?
próbuję dojść.
Znajoma psycholog z dorastającymi dziećmi mówi o covidzie. Samotność jedynaków zamkniętych w domach w okresie dojrzewania musiała być straszna.
Myślę, że jeszcze inne czynniki działają - np poczucie niespełniania oczekiwań. Czują się zbyt kiepscy na zakładanie rodzin. Czy są kiepscy? No nie, ale zestawiają się z postaciami z filmów i wzorcami w typie "syn koleżanki", więc zawsze są niewystarczający. A z drugiej strony - nie chcą się też wiązać z ludźmi niedoskonałymi. Oczywiście nie mówią o doskonałości, nikt tego nie przyzna, tylko oczekiwany standard jest nieco wyśrubowany.
Może świat zewnętrzny - zauważmy, powojenny baby boom był reakcją na ograniczenie dzietności i chęci do zakładania rodzin w czasie wojny. No i młodzi zachowują się trochę jak w czasie wojny.
Może stałe kwestionowanie "tradycyjnego sposobu życia"?
Jakby nie było - nie wiadomo dla kogo budujemy tę Polskę.
Psycholodzy wskazują też datę 2010 jako graniczną - wejście Instagrama, a tak naprawdę to kilka lat później gdy już potaniały i spopularyzowały się smartfony.
Komentarz
Dirlewanger też wymordował tylko jakieś promile urobku III Rzeszy.
No a jak rodzinka wychowała pięcioro dzieci a zaczęli jak mieli 19 i co rok to prorok?
20 jak mieli pierwsze dziecko i 25 jak ostatnie.
Wszystkie dzieci poszły na swoje po skończeniu 18-tki.
25 + 18 = 43
W wieku 43 już są rodzinką z zero dzieci. Nie dość, że świadczenia na dzieci poszły się bujać to jeszcze statystyki uznają ich za, za przeproszeniem, pasożydów?
Bo przecież tera mniejszy VAT płacą. A że do ameryturki jeszcze zostało im gdzieś z dwajścia lat - to proponuje obłożeć gostka bykowem a babkie "nioskowem", bo i taki termin tu padł (choć nie chce mi się wnikać, albo cuś mnie popieprzyło się).
Ale najważniejsze, jak dożyją to obkraść ich nawet z tych piniędzy, hehe.
👣
🐾
🐾
Ale jak słusznie ktoś zauważył, formacja, którą dowodził Himmler zatrzymała parę milionów osób i też część z nich nie wróciła do domów.
@KazioToJa
Pkt 3 można łatwo zweryfikować: jeśli jest mocna nadreprezentacja depresji u jedynaków. Jeśli nie, to najwyraźniej jest inna.
A od razu dodam, co wg mnie jest główną przyczyną: zanik normalnych kontaktów międzyludzkich na skutek bezustannego dostępu do internetu od najmłodszych już nawet nie lat, ale miesięcy. To jest też powodem, że ludziom trudniej wejść w stały związek, a w konsekwencji mieć dzieci.
Moją wersję trudniej zweryfikować, bo by trzeba znaleźć wiarygodną grupę kontrolną bez neta, a w każdym razie bez jego nadużywania.
Jak poznają się pary w USA.
Kto ma dorosłe dzieci, ten nie będzie płacił bykowego/julkowego - to przecież oczywiste.
Nikt nie będzie płacił bykowego, gdyż rządowi niemieckiemu nie zależy na dzietności Polaków a rząd polski jest i będzie za słaby, żeby to przeprowadzić. Polski rząd zrobił co mógł, czyli odwrócone bykowe, ale niemcom to przeszkadza.
Tak więc to wszystko powyżej to tylko bicie piany. Tym gorsze, że przy dyskusji absolutnie nierealnej sprawy jeszcze się pokłócimy ;-)
Poza tym: dosyć ma dzień własnej biedy.
tak, znam nawet bardzo dobre małżeństwa poznane się w necie. Ale gdy patrzę na pokolenie dzieci znajomych, widzę mniej więcej połowę niepodejmującą żadnych kroków w kierunku założenia rodziny. Z pozostałych część odkłada decyzję o zostaniu rodzicami. Jest kłopot, bez radykalnych posunięć powiem - nie ma nas, Polacy zniknęli.
Wszystkie Frondowe małżeństwa można powiedzieć że są internetowe.
ale wtedy to był inny internet
i z czego wynika ta acedia?
Brak celu, sensu życia i sprawczości. A to się robi tak - najpierw kładzie się do głowy ludziom dziwaczne przekonania (że koniecznie trzeba na studia, że potem dobra praca, że mieszkanie, że samochód, że dziewczyna, że wakacyjna sylwetka itd.) a potem jest zderzenie z rzeczywistością i poczucie zdradzenia i opuszczenia.
Kolega precyzyjnie opisał stan świadomości młodych polskich kobiet z pokolenia Z, przy czym niektóre z nich nadal dopuszczają związek z chłopakiem.
A co w tym oczywistego, skoro rozmawiamy o nieistniejących propozycjach, których autorzy konsekwentnie ignorują pytania o konkrety?
próbuję dojść.
Znajoma psycholog z dorastającymi dziećmi mówi o covidzie. Samotność jedynaków zamkniętych w domach w okresie dojrzewania musiała być straszna.
Myślę, że jeszcze inne czynniki działają - np poczucie niespełniania oczekiwań. Czują się zbyt kiepscy na zakładanie rodzin. Czy są kiepscy? No nie, ale zestawiają się z postaciami z filmów i wzorcami w typie "syn koleżanki", więc zawsze są niewystarczający. A z drugiej strony - nie chcą się też wiązać z ludźmi niedoskonałymi. Oczywiście nie mówią o doskonałości, nikt tego nie przyzna, tylko oczekiwany standard jest nieco wyśrubowany.
Może świat zewnętrzny - zauważmy, powojenny baby boom był reakcją na ograniczenie dzietności i chęci do zakładania rodzin w czasie wojny. No i młodzi zachowują się trochę jak w czasie wojny.
Może stałe kwestionowanie "tradycyjnego sposobu życia"?
Jakby nie było - nie wiadomo dla kogo budujemy tę Polskę.
tak swoją drogą - gdy na osiedlu widzę grupę nastolatków, to okazuje się, że nie mówią po polsku.
Chyba że Wietnamczycy.
Psycholodzy wskazują też datę 2010 jako graniczną - wejście Instagrama, a tak naprawdę to kilka lat później gdy już potaniały i spopularyzowały się smartfony.