christoph napisal(a): ad losum w tym i w wątku o (nie)jedzeniu mięsa
Stańczyk już stwierdził , że w Polszcze najwięcy lekarzów. wpisujemy się w Trynd. JarKacz zaskarbił sobie względy byłej piękności BB, znanej ekofilki, która mów, że teraz Polska w awangardzie Europy, bo koniec z futrami, tzn z przemysłowym chowem futrzaków (w Polsce)
Może mieć sporo. Na razie sprawowane są obrzędy i rzucane zaklęcia powstrzymujące artykuł 7. Dotychczas zastosowano okadzanie dymem ze spalonej Szyszki, a teraz stawiany jest na piedestał bałwan w futrze, a za chwilę złożone zostaną ofiary z owoców i warzyw ekologicznych. W razie potrzeby wytarza się Czarneckiego w pierzu i oprowadzi po Grand Placu w Brukseli.
Jak teraz sobie uświadomiłem jak działają trutki na gryzonie to nikomu nie pozwolę więcej rozłożyć. I nie chodzi tu o psa a o chorą walkę z myszami, szczurami. Od tego jest kot. Ma być kot. Problem z kotem jednak może być taki, że jeżeli będzie łowny (a taki ma być) to będzie ptaszki rezał. A ptaki są potrzebne, rok temu w ciągu paru miesięcy szlag trafił, piękny, stary świerk. Leśnik powiedział, że to m.innymi przez suszę, ale też i brak ptaków. Jedna popierdułka fruwająca potrafi w ciągu doby obskoczyć całe drzewo, wydziobując szkodniki.
Nie ma bata, na wsi musi być wieś. Zanim się obejrzeliśmy wycięli nam krzaki, miejsca chaosu zostały w większości uporządkowane, a ja sam zająłem się trawą. W każdym razie, było swego czasu dużo ptaków, gniazda itd., po ucywilizowaniu posesji zrobił się ekosystemowy lej po bombie. Teraz to wszystko trzeba odtworzyć.
Przemko napisal(a): Miałem nadzieję że szybko wpadniesz o co chodzi z trawnikiem, krzakami itd. Mnie to zajęło dłużej.
W amok wpadłem. Jakaś mania symetrii i poukładanej przyrody. Tylko ojciec mi powtarzał, że nie po to jest to co jest, żebyśmy się niewolnikami trawy stali (czym doprowadzał mnie do szału, he, he). Ale miał rację. Ja już pękałem latem, kiedy tu wątek założyłem. To chyba ty napisałeś o łące kwietnej - no jasne ! W każdym razie z tym lejem po bombie trochę przesadziłem, jednak została jaka część chaosu, nie zdążyłem ! I dobrze.
Przemko napisal(a): Miałem nadzieję że szybko wpadniesz o co chodzi z trawnikiem, krzakami itd. Mnie to zajęło dłużej.
W amok wpadłem. Jakaś mania symetrii i poukładanej przyrody. Tylko ojciec mi powtarzał, że nie po to jest to co jest, żebyśmy się niewolnikami trawy stali (czym doprowadzał mnie do szału, he, he). Ale miał rację. Ja już pękałem latem, kiedy tu wątek założyłem. To chyba ty napisałeś o łące kwietnej - no jasne ! W każdym razie z tym lejem po bombie trochę przesadziłem, jednak została jaka część chaosu, nie zdążyłem ! I dobrze.
Ja też przesadziłem z łąką kwietną, idealna jest taka naturalna łąka - a łąka kwietna to już robota człowieka, gęste zielsko - za to ładne, dużo kwiatów, pszczoły i inne owady przylatują, za nimi ptaki - na takim trawniku się dzieje.
Ja od razu jak się przeniosłem na wieś zauważyłem że my Polacy nie kumamy czaczy z trawnikami, zamiast przycinać, strzyc - tniemy kuźwa do gołej gleby, "żeby za szybko nie odrósł", żeby mieć "ze dwa tygodnie spokoju". No tak się nie da, to rośnie i musi rosnąć, jak przytniesz za krótko to osłabisz trawę i tyle z tego będzie, trawnik ładny musi być przycinany co 7-10 dni, inaczej się nie da. A najmocniejsze gatunki trawy, tzw. sportowe, jak na korty tenisowe, to potrafią w dobrych warunkach rosnąć nawet centymetr na dobę. Paru sąsiadów jak się dowiedziało że "mocna trawa to sportowa" chciało sobie taką zaaplikować, hehe. I tak by nic z tego nie wyszło bo to wymagająca roślina, na mazowieckich piachach trawa w ogóle ledwo rośnie.
6 godzin mi zajmuje skoszenie trawy, traktorek + kosa + podkaszarka (ale w większości miejsc dojadę traktorkiem, na glans). Czasami mi się udawało cyklicznie co sobotę, ale zdarzało się, że raz na 2 tygodnie. A wtedy problem, bo jak trawa długa, soczysta, to słabo idzie automatyczne zbieranie trawy, zapycha się. Rok był wilgotny, trawa rosła jak szalona. O nie nie, tak to nie będzie.
Zmniejszę ilość trawnika. Wprowadzę wydzielone strefy kontrolowanego chaosu, żeby jednak jakaś koncepcja była. Z tego co zauważyłem, trawa trawą, ale jest trochę roślin płożących, które też jakoś wyglądają a mniej pierdologii. No i łąka kwietna, nawet jak to też sztuczne to jest to dobre rozwiązanie chyba.
Osobna sprawa to nawet sam traktorek. Trzeba o niego dbać, czyścić po każdym koszeniu. I myśleć. Jesienią wjechałem traktorkiem w przestrzeń pełną liści (żeby szybko pozbierać). I poszedł smród, pasek klinowy się spalił, bo liście się dostały do kół prowadzących. 120 PLN. Nawet specjalny lewarek kupiłem, żeby sprawnie konserwować. I tak dalej i tak dalej. Wieś to jest niekończąca się opowieść. A jestem na początku drogi ...
A jeszcze jesienią chyba całe stado kretów się wkręciło. Wyglądało to wszystko jak ciemna strona księżyca poorana kraterami, a może małymi wulkanami bardziej.
Przemko a pszczoły się bawisz, albo będziesz ? Bo to ponoć fascynujące zajęcie, ludzie się totalnie wkręcają. Miałem w rodzinie pszczelarza, niczego innego poza swoimi pszczółkami nie widział. No, akurat ja to pewnie nigdy tego nie zrozumiem, ale coś w tym musi być.
Kolega kupil tacie pare lat temu na urodziny ul, tata sue wciagnal na amen. Ma juz uli kilka a cala rodzina prochnice w zebach. Na poczatku nawet nie mial kapelusza z siatka i rekawic, na zywca w pszczoly wchodzil...
A ten tata to jest byly gornik z blokowiska, co sobie przez lata budowal dom na wsi, az wybudowal i na wczesniejszej emeryturze gorniczej sie tam przeprowadzil.
A propos ptaszków; wykop w lasie kilka młodych jałowców i zasadź u siebie. Ptaki b. lubią wić tam gniazda. Nasz kot wszędzie właził, ale jałowce omijał, bo kłujące, a ptaszki były bezpieczne. Poza tym jałowce dają wspaniały mikroklimat. Mieliśmy żywopłot z jałowców, był b. fajny, ale jak kopali rowy do gazowych i kanalizacyjnych rur - zniszczyli żywopłot.
Przeżył. Bez żadnych powikłań, chyba w porę nastąpiła reakcja. Ale taki czort z niego wyrasta, że nie wiem jak to się wszystko skończy. Urodził się na wsi, z pół dzikich psów. Jest nie do ogarnięcia, chodzi wyłącznie swoimi drogami. Jest nieprawdopodobnie inteligentny i sprawny (skacze jak kot). Roznosi wszystko wokół siebie, nie słucha, biega gdzie chce, samochody to dla niego ogromnie zagrożenie jest.
JORGE napisal(a): ..Ale taki czort z niego wyrasta, że nie wiem jak to się wszystko skończy. Urodził się na wsi, z pół dzikich psów. Jest nie do ogarnięcia, chodzi wyłącznie swoimi drogami. Jest nieprawdopodobnie inteligentny i sprawny (skacze jak kot). Roznosi wszystko wokół siebie, nie słucha, biega gdzie chce,...
JORGE napisal(a): Przeżył. Bez żadnych powikłań, chyba w porę nastąpiła reakcja. Ale taki czort z niego wyrasta, że nie wiem jak to się wszystko skończy. Urodził się na wsi, z pół dzikich psów. Jest nie do ogarnięcia, chodzi wyłącznie swoimi drogami. Jest nieprawdopodobnie inteligentny i sprawny (skacze jak kot). Roznosi wszystko wokół siebie, nie słucha, biega gdzie chce, samochody to dla niego ogromnie zagrożenie jest.
Pomijając kwestie trutki na szczury (chociaż leki uwielbia i bez oporów łyka, a jak wiadomo lek od trutki tylko dawka różni), pochodzenia i genów oraz biorąc za skakanie jazdę na hulajnodze(trójkołowej), chociaż ostatnio ćwiczymy już skakanie na jednej nodze, to idealny opis mojego 3latka.
JORGE napisal(a): Przeżył. Bez żadnych powikłań, chyba w porę nastąpiła reakcja. Ale taki czort z niego wyrasta, że nie wiem jak to się wszystko skończy. Urodził się na wsi, z pół dzikich psów. Jest nie do ogarnięcia, chodzi wyłącznie swoimi drogami. Jest nieprawdopodobnie inteligentny i sprawny (skacze jak kot). Roznosi wszystko wokół siebie, nie słucha, biega gdzie chce, samochody to dla niego ogromnie zagrożenie jest.
Pewnie się nudzi. Jak byście wzięli drugiego szczeniaka - byłoby im razem fajnie.
JORGE napisal(a): ..Ale taki czort z niego wyrasta, że nie wiem jak to się wszystko skończy. Urodził się na wsi, z pół dzikich psów. Jest nie do ogarnięcia, chodzi wyłącznie swoimi drogami. Jest nieprawdopodobnie inteligentny i sprawny (skacze jak kot). Roznosi wszystko wokół siebie, nie słucha, biega gdzie chce,...
Wypisz wymaluj mój pies. Gdy jako szczeniak był jeszcze za mały, żeby samodzielnie wejść na kanapę, to wykombinował, że musi wziąć rozbieg. A w wieku 3 miesięcy nauczył się otwierać drzwi, chwytając przednimi łapami za klamkę i popychając lub cofając się (gdy drzwi otwierały się do środka). Wyrosło serdeczne, mądre psisko, które robiło co chciało - i w tym celu wytresowało sobie domowników.
Komentarz
Nie ma bata, na wsi musi być wieś. Zanim się obejrzeliśmy wycięli nam krzaki, miejsca chaosu zostały w większości uporządkowane, a ja sam zająłem się trawą. W każdym razie, było swego czasu dużo ptaków, gniazda itd., po ucywilizowaniu posesji zrobił się ekosystemowy lej po bombie. Teraz to wszystko trzeba odtworzyć.
Ja od razu jak się przeniosłem na wieś zauważyłem że my Polacy nie kumamy czaczy z trawnikami, zamiast przycinać, strzyc - tniemy kuźwa do gołej gleby, "żeby za szybko nie odrósł", żeby mieć "ze dwa tygodnie spokoju". No tak się nie da, to rośnie i musi rosnąć, jak przytniesz za krótko to osłabisz trawę i tyle z tego będzie, trawnik ładny musi być przycinany co 7-10 dni, inaczej się nie da. A najmocniejsze gatunki trawy, tzw. sportowe, jak na korty tenisowe, to potrafią w dobrych warunkach rosnąć nawet centymetr na dobę. Paru sąsiadów jak się dowiedziało że "mocna trawa to sportowa" chciało sobie taką zaaplikować, hehe. I tak by nic z tego nie wyszło bo to wymagająca roślina, na mazowieckich piachach trawa w ogóle ledwo rośnie.
Zmniejszę ilość trawnika. Wprowadzę wydzielone strefy kontrolowanego chaosu, żeby jednak jakaś koncepcja była. Z tego co zauważyłem, trawa trawą, ale jest trochę roślin płożących, które też jakoś wyglądają a mniej pierdologii. No i łąka kwietna, nawet jak to też sztuczne to jest to dobre rozwiązanie chyba.
Osobna sprawa to nawet sam traktorek. Trzeba o niego dbać, czyścić po każdym koszeniu. I myśleć. Jesienią wjechałem traktorkiem w przestrzeń pełną liści (żeby szybko pozbierać). I poszedł smród, pasek klinowy się spalił, bo liście się dostały do kół prowadzących. 120 PLN. Nawet specjalny lewarek kupiłem, żeby sprawnie konserwować. I tak dalej i tak dalej. Wieś to jest niekończąca się opowieść. A jestem na początku drogi ...
A jeszcze jesienią chyba całe stado kretów się wkręciło. Wyglądało to wszystko jak ciemna strona księżyca poorana kraterami, a może małymi wulkanami bardziej.
Na poczatku nawet nie mial kapelusza z siatka i rekawic, na zywca w pszczoly wchodzil...
A propos ptaszków; wykop w lasie kilka młodych jałowców i zasadź u siebie. Ptaki b. lubią wić tam gniazda. Nasz kot wszędzie właził, ale jałowce omijał, bo kłujące, a ptaszki były bezpieczne. Poza tym jałowce dają wspaniały mikroklimat. Mieliśmy żywopłot z jałowców, był b. fajny, ale jak kopali rowy do gazowych i kanalizacyjnych rur - zniszczyli żywopłot.
Acha, i zupełnie jak mój syn2.:)
Żartuję - Bohun.
Wyrosło serdeczne, mądre psisko, które robiło co chciało - i w tym celu wytresowało sobie domowników.