Rafał napisal(a): ... Barabasz czyli porywczy do zbrodni żarliwy buntownik ...
Bar Abba, Syn Ojca - imię samowzwańczego Pomazańca Bożego (Mesjasza, Chrystusa) (Jakich wielu/paru w tamtych latach)
Jako że diabeł "małpuje" na odwrót, to to był wybór między Chrystusem a "Chrystusem", między Synem Boga a - de facto - Synem Diabła, podszywającego się pod "Bożego".
Taki jest sens tej historii.
No może. Tako też nauczają neoni. Ja nie jestem biblistą.
Nie tak nauczają. Wybór Chrystus-Barabasz to wybór między przemoca a pacyfizmem
No teraz się naraziłem neo, a to jeszcze poważniejsza sprawa niż biblistom. Kolega jednak też pojechał po bandzie bo oni chyba jednak nie są pacyfistami.
W interpretacji Josepha Ratzingera, Barabasz robił wrażenie sobowtóra Jezusa, który na inny sposób wysuwa te same roszczenia, dlatego lud, którego pytał Piłat wybierał właściwie między dwoma mesjaszami[1]. Joseph Ratzinger: Jezus z Nazaretu. Kraków: Wydawnictwo m, 1997, s. 47
Dyzio_znowu napisal(a):
Kulega jest kobietą?
Tak, Dyziu, pisałam już o tym dawno, nie musiał Pan czytać wszystkiego. Michał to imie mojego niepełnosprawnego syna.
Oto stoją obok siebie dwaj mesjasze. Jeden na wzór tego świata a drugi boży Mesjasz, a więc Mesjasz prawdziwy.
I człowiek mający dokonać wyboru – naprzeciw.
Ten wybór to nie tylko wybór między Chrystusem a Barabaszem, ale to również wybieranie sposobu rozwiązywania tego, co w życiu trudne. Barabasz reprezentuje logikę tego świata. Jeżeli coś ci przeszkadza – musisz to usunąć, zmiażdżyć, zdeptać. Jeśli nie to sam zostaniesz zdeptany – życie przejdzie po tobie jak walec. Chrystus reprezentuje natomiast Bożą myśl. Miłość, która z pokorą przyjmuje nawet niesprawiedliwy wyrok;
=== wątek o Frasyniuku zobaczcie, i mamy dwie postawy wobec czczenia pamięci tragedii smoleńskiej:
pod krzyżem z modlitwą na ustach <-> przeciw krzyżowi z pianą w ustach...
Rafał napisal(a): ... Barabasz czyli porywczy do zbrodni żarliwy buntownik ...
Bar Abba, Syn Ojca - imię samowzwańczego Pomazańca Bożego (Mesjasza, Chrystusa) (Jakich wielu/paru w tamtych latach)
Jako że diabeł "małpuje" na odwrót, to to był wybór między Chrystusem a "Chrystusem", między Synem Boga a - de facto - Synem Diabła, podszywającego się pod "Bożego".
Taki jest sens tej historii.
No może. Tako też nauczają neoni. Ja nie jestem biblistą.
Nie tak nauczają. Wybór Chrystus-Barabasz to wybór między przemoca a pacyfizmem No teraz się naraziłem neo, a to jeszcze poważniejsza sprawa niż biblistom. Kolega jednak też pojechał po bandzie bo oni chyba jednak nie są pacyfistami.
Pacyfizm nie w rozumieniu politycznym jako odrzucenie wojska tylko w wymiarze osobistym. Vide naśladowanie Jezusa to odrzucenie wszelkiej przemocy.
Ale konsekwencją odrzucenia wszelkiej przemocy musi być odrzucenie wojska. I policji też. Albo założenie że chrześcijanie mają te "brzydkie" sprawy zlecać niewierzącym i wyznawcom innych religii.
Byłem na jednej katechezie neo, gdzie cytowano dokument z III w. o tym jak wyglądał katechumenat.
Żołnierz co podlega jakiejkolwiek władzy niech nie zabija. I nawet jeśli mu zostanie nakazane, niech nie składa ofiar, nie przysięga i niech nie zakłada wieńców na głowę. Kto wykonuje wyroki mieczem albo gubernator miasta albo ten co nosi purpurę, niech zaprzestanie albo zostanie odrzucony. Katechumen albo chrześcijanin dojrzały co zechce wstąpić do wojska, niech będzie odrzucony, bo zlekceważył Pana.
Nie wydaje mi się aby Chrystus odrzucał wszelką przemoc. Sam potrafił jej użyć jak przy wyganianiu handlarzy ze świątyni. W życiu i przypowieściach też jej nie potępiał jednoznacznie. U setnika Korenliusza w domu był. Nie kazał mu porzucać służby.
Tak, poddał się przemocy i niesprawiedliwości, ale po to aby je zwyciężyć. Przychodzi mi do głowy, że pokazał jak i po co w krańcowych okolicznościach można to uczynić. Nie użył wszechmocy. Mocy używał. Człowiek nie jest wszechmocny. Może być mocny i może, w pewnych okolicznościach, w dobrej wierze i z czystym sumieniem jej używać. Ważne aby z miłości, a nie nienawiści. Jego poddanie się przemocy i niesprawiedliwości wzbudziło też żal, skruchę i stało się oraz nadal staje się przyczyna nawrócenia wielu.
makos napisal(a): Byłem na jednej katechezie neo, gdzie cytowano dokument z III w. o tym jak wyglądał katechumenat.
Żołnierz co podlega jakiejkolwiek władzy niech nie zabija. I nawet jeśli mu zostanie nakazane, niech nie składa ofiar, nie przysięga i niech nie zakłada wieńców na głowę. Kto wykonuje wyroki mieczem albo gubernator miasta albo ten co nosi purpurę, niech zaprzestanie albo zostanie odrzucony. Katechumen albo chrześcijanin dojrzały co zechce wstąpić do wojska, niech będzie odrzucony, bo zlekceważył Pana.
Ale niestety nie pamiętam dokładnie w jakim kontekście to było podawane.
tamże, w przypisach:
Do katechumenatu pod pewnymi warunkami może być dopuszczony żołnierz, ale katechumen lub chrześcijanin, który chciałby wstąpić do wojska, ma być usunięty.
Ciekawe! ?
A sam autor - ciekawe czy ma wewnętrze wojny neo-trads?
... jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej (...), a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego ...
No neo uważają że są bardziej trads niż tradsi. Niezmiennie mnie śmieszą i nieco irytują ich pląsy wokół ołtarza z hiszpańsko - żydowskimi przygrywkami. Najbardziej mnie irytuje śmiertelna powaga z jaką traktują tę formę. Swoją drogą to gitara klasyczna chyba nie była zbyt popularna w czasach Apostołów.
Brzost napisal(a): Ale konsekwencją odrzucenia wszelkiej przemocy musi być odrzucenie wojska. I policji też. Albo założenie że chrześcijanie mają te "brzydkie" sprawy zlecać niewierzącym i wyznawcom innych religii.
Tak uważał Konstantyn. Ochrzcił się na łożu śmierci.
Co do formy Neokatechumenat nie stara się nawiązywać do tradycji pierwszych wieków. Raczej chodzi o doktrynę albo wizję tej doktryny. Chodzi o czasy przed Konstantyne bo od Konstantyna "doktryna zaczęła się psuć"
Brzost napisal(a): Ale konsekwencją odrzucenia wszelkiej przemocy musi być odrzucenie wojska. I policji też. Albo założenie że chrześcijanie mają te "brzydkie" sprawy zlecać niewierzącym i wyznawcom innych religii.
Tak uważał Konstantyn. Ochrzcił się na łożu śmierci.
makos napisal(a): Byłem na jednej katechezie neo, gdzie cytowano dokument z III w. o tym jak wyglądał katechumenat.
Żołnierz co podlega jakiejkolwiek władzy niech nie zabija. I nawet jeśli mu zostanie nakazane, niech nie składa ofiar, nie przysięga i niech nie zakłada wieńców na głowę. Kto wykonuje wyroki mieczem albo gubernator miasta albo ten co nosi purpurę, niech zaprzestanie albo zostanie odrzucony. Katechumen albo chrześcijanin dojrzały co zechce wstąpić do wojska, niech będzie odrzucony, bo zlekceważył Pana.
Ale niestety nie pamiętam dokładnie w jakim kontekście to było podawane.
tamże, w przypisach:
Do katechumenatu pod pewnymi warunkami może być dopuszczony żołnierz, ale katechumen lub chrześcijanin, który chciałby wstąpić do wojska, ma być usunięty.
Ciekawe! ?
A sam autor - ciekawe czy ma wewnętrze wojny neo-trads?
... jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej (...), a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego ...
Wojna neo-trads w 99% dotyczy formy. Jak ktoś nie jest estetą to nie powinien mieć z tym problemu. Z resztą większość księży to estetyczni analfabeci.
Komentarz
No teraz się naraziłem neo, a to jeszcze poważniejsza sprawa niż biblistom. Kolega jednak też pojechał po bandzie bo oni chyba jednak nie są pacyfistami.
Joseph Ratzinger: Jezus z Nazaretu. Kraków: Wydawnictwo m, 1997, s. 47
Tak, Dyziu, pisałam już o tym dawno, nie musiał Pan czytać wszystkiego.
Michał to imie mojego niepełnosprawnego syna.
===
wątek o Frasyniuku
zobaczcie, i mamy dwie postawy wobec czczenia pamięci tragedii smoleńskiej:
pod krzyżem z modlitwą na ustach <-> przeciw krzyżowi z pianą w ustach...
A tu ładne
https://www.salon24.pl/u/autodafe/846166,joseph-ratzinger-tworca-wspolczesnej-mysli-chrzescijanskiej
A sprawa Frasyniuka była jak kapiszon i to zamokły.
No teraz się naraziłem neo, a to jeszcze poważniejsza sprawa niż biblistom. Kolega jednak też pojechał po bandzie bo oni chyba jednak nie są pacyfistami.
Pacyfizm nie w rozumieniu politycznym jako odrzucenie wojska tylko w wymiarze osobistym. Vide naśladowanie Jezusa to odrzucenie wszelkiej przemocy.
Ale niestety nie pamiętam dokładnie w jakim kontekście to było podawane.
Tak, poddał się przemocy i niesprawiedliwości, ale po to aby je zwyciężyć. Przychodzi mi do głowy, że pokazał jak i po co w krańcowych okolicznościach można to uczynić. Nie użył wszechmocy. Mocy używał. Człowiek nie jest wszechmocny. Może być mocny i może, w pewnych okolicznościach, w dobrej wierze i z czystym sumieniem jej używać. Ważne aby z miłości, a nie nienawiści. Jego poddanie się przemocy i niesprawiedliwości wzbudziło też żal, skruchę i stało się oraz nadal staje się przyczyna nawrócenia wielu.
?
A sam autor - ciekawe czy ma wewnętrze wojny neo-trads?
)
?
A sam autor - ciekawe czy ma wewnętrze wojny neo-trads? Wojna neo-trads w 99% dotyczy formy. Jak ktoś nie jest estetą to nie powinien mieć z tym problemu. Z resztą większość księży to estetyczni analfabeci.