gloomy napisal(a): Skoro dyskusja tak ładnie się rozwija to nie może tutaj zabraknąć klasyki, czyli: "Ziemia gromadzi prochy" Józefa Kisielewskiego:
Ziemia gromadzi prochy Józefa Kisielewskiego – to dzieło pomnikowe, epokowe. Książka, która ze względu na czas powstania (wydana w Poznaniu w 1938 roku) odegrała wielką, narodową można powiedzieć, rolę. Do dziś jest rarytasem antykwarycznym, budzącym zachwyt, pięknym, atrakcyjnym wydaniem, bogactwem zdjęć, a także niespotykanym dziś już stylem ilustracji obrazujących, w nieco propagandowym stylu, kwestie relacji polsko-niemieckich. O czym jest to dzieło i kim był jego autor? Józef Kisielewski, urodziny w roku 1905 koło Przemyśla, absolwent polonistyki na Uniwersytecie Poznańskim, był pisarzem i redaktorem wielu czasopism związanych ze środowiskiem literackim, narodowym i katolickim oraz współpracownikiem Wydawnictwa Księgarnia św. Wojciecha w Poznaniu. Po wybuchu wojny przedostał się na Zachód, gdzie pracował w rządzie emigracyjnym w Londynie. Jego żona pozostała w okupowanym kraju i zginęła podczas powstania warszawskiego. Po wojnie Kisielewski pozostał na emigracji, kontynuując działalność pisarską i wydawniczą. Zmarł w 1966 roku w Bandon w Irlandii. O tym jak istotną rolę odegrała książka Kisielewskiego niech świadczy fakt, że w okresie okupacji niemieckiej za jej posiadanie groziły najsurowsze represje, z zesłaniem do obozu koncentracyjnego włącznie, a współpracownicy autora znaleźli się na liście ściganych przez niemieckie Gestapo. Skąd taka furia Niemców przeciwko jednej książce? http://prawymsierpowym.pl/index.php/2016/09/na-strazy-kresow-zachodnich-cz-i/
Tak bardzo ciekawa książka - m.in bodaj w rozdziale Polska Narodem Dynamicznym - wykresy na podstawie niemieckich statystyk, wg których w 1980 ludność Polski miała się zrównać z ludnością tzw. "Wielkich Niemiec".
Być może. Czytałem to już jakiś czas temu to nie pamiętam. Na pewno takie zestawienie było u Wańkowicza w "Na tropach Smętka" - kolejne pomnikowe dzieło!
Okładka nie najszczęśliwsza. Pod koniec lat 80. wydano reprint. Troszkę się czytało, troszkę o tym napisało:
Dzieło Na Śląsku Opolskim, wydane w 1937 roku przez Instytut Śląski w Katowicach, było efektem trzech podróży Wasylewskiego na Śląsk Opolski w latach 1933-1935. Wyjazdy te, odbywane w oparciu o działaczy Dzielnicy I Związku Polaków w Niemczech oraz pracowników konsulatu polskiego w Opolu, spowodowały, że Wasylewski zafascynował się pięknem tego regionu, gdzie ciągle żywa polskość, posiadała niezwykły wymiar lokalnej, ludowej kultury w dawnym staropolskim wymiarze. Jeździ się po Opolszczyźnie wszerz i wzdłuż, wśród setki drewnianych kościółków, pośród baśni ginącej i pieśni ożywionej – jak po starobliwym rezerwacie mowy, obyczaju, temperamentu. I ogląda się w najczulszym zadziwieniu ten kresowy, południowo zachodni spłacheć macierzyzny, zamieszkały w tak przeważnej większości przez autochtonów-Polaków – pisał autor. http://prawymsierpowym.pl/index.php/2016/10/na-strazy-kresow-zachodnich-cz-ii/
christoph napisal(a): Wojna na pojęcia po plebiscycie i podziale Silesia Superior Nie ma niemieckiego Górnego Śląska jest opolski Nie ma polskiego jest Ostoberschlesien
Btw Śląsk Opolski Wasylewskiego to Slask z Bytomiem Raciborzem i Gliwicami
Jeśli z Bytomiem, to i - kulturowo, językowo - również z Piekarami (dziś Śląskimi).
Tak bardzo ciekawa książka - m.in bodaj w rozdziale Polska Narodem Dynamicznym - wykresy na podstawie niemieckich statystyk, wg których w 1980 ludność Polski miała się zrównać z ludnością tzw. "Wielkich Niemiec".
Być może. Czytałem to już jakiś czas temu to nie pamiętam. Na pewno takie zestawienie było u Wańkowicza w "Na tropach Smętka" - kolejne pomnikowe dzieło!
U Wańkowicza kojarzę zestawienie liczbowe poboru nowych rekrutów w Rzeszy - z danych i prognoz wynikało, że młodych żołnierzy ubywa i właściwie to ostatni dzwonek jeśli Hitler chce wojny (książkę wydano w 1936 roku). A w ogóle to reportaż pana Melchiora pięknie pokazuje, jakim charknięciem na Polskę jest zychowszczyzna. Fuj.
christoph napisal(a): Wojna na pojęcia po plebiscycie i podziale Silesia Superior Nie ma niemieckiego Górnego Śląska jest opolski Nie ma polskiego jest Ostoberschlesien
Btw Śląsk Opolski Wasylewskiego to Slask z Bytomiem Raciborzem i Gliwicami
Jeśli z Bytomiem, to i - kulturowo, językowo - również z Piekarami (dziś Śląskimi).
wytłumacz to Wasylewskiemu, wtedy też była bieżączka polityczna ;-) poza tem to przybysz, nie tubylec, wiec nie było czasu ani chęci na niuansowanie, btw , kiedyś Piekary były niemieckie (Deutsch Piekar i Peccari Theutonicae))
Znam ten strach, poznałem go, kiedy niespodziewanie stanąłem twarzą w ryj z Jerzym Urbanem na Krakowskim Przedmieściu. Ograniczyłem się do zwyzywania, po pysku nie dałem. Bałem się zajebania, nie przez wrogów, przez swoich.
Tak bardzo ciekawa książka - m.in bodaj w rozdziale Polska Narodem Dynamicznym - wykresy na podstawie niemieckich statystyk, wg których w 1980 ludność Polski miała się zrównać z ludnością tzw. "Wielkich Niemiec".
Być może. Czytałem to już jakiś czas temu to nie pamiętam. Na pewno takie zestawienie było u Wańkowicza w "Na tropach Smętka" - kolejne pomnikowe dzieło!
U Wańkowicza kojarzę zestawienie liczbowe poboru nowych rekrutów w Rzeszy - z danych i prognoz wynikało, że młodych żołnierzy ubywa i właściwie to ostatni dzwonek jeśli Hitler chce wojny (książkę wydano w 1936 roku). A w ogóle to reportaż pana Melchiora pięknie pokazuje, jakim charknięciem na Polskę jest zychowszczyzna. Fuj.
Słowem, gdyby nie dotacje to niemczyzna w Prusach Wschodnich cofałaby się jeszcze prędzej.
A co, nie? Publicznie odmówiono "Ojcze Nasz" na Śląsku w roku 1848 po kilkudziesięciu latach przerwy. Na przełomie wieków i Niemcy musieli znać polski.
los napisal(a): A co, nie? Publicznie odmówiono "Ojcze Nasz" na Śląsku w roku 1848 po kilkudziesięciu latach przerwy. Na przełomie wieków i Niemcy musieli znać polski.
Proboszczowie to mieli nawet urzędowwy (kościelny, biskupi) nakaz znajomości w stopniu komunikatywnym.
Znam ten strach, poznałem go, kiedy niespodziewanie stanąłem twarzą w ryj z Jerzym Urbanem na Krakowskim Przedmieściu. Ograniczyłem się do zwyzywania, po pysku nie dałem. Bałem się zajebania, nie przez wrogów, przez swoich.
Urban jest zapobiegliwy- widziałem go z dwumetrowym ochroniarzem kierowcą o rysach twarzy oficera SB.
no i to jest bomba. Dla mnie najpiękniejszy fragment jest o Kaszubach - rozdział Motyl w jantarze.
str. 194 Ibn Jakub, rok 965
I wogóle Slowianie są to ludzie odważni i zaczepni. Gdyby nie bylo wśród nich rozdwojenia wskufek wielu rozgalęzień ich pokoleń (plemion) i rozdrobnienia ich plemion, żaden lud na ziemi nie mógłby się potęgą z nimi mierzyć.
Rafał napisal(a): A co takiego wiadomo o Wieletach aby ich tak oceniać?
OIDP to gdy czytałem monografię Labudy o Mieszku I, to wynikało z niej, że większym zagrożeniem dla powstającego państwa polskiego byli Wieleci, niż Niemcy. Generalnie byli bardzo silnym ośrodkiem pogaństwa i chętnie poszerzali Lebensraum.
Co ciekawe student Gerard Labuda był oddelegowany z uniwersytetu do współpracy z Józefem Kisielewskim przy jego pracy nad "Ziemia gromadzi prochy".
Komentarz
ba boku
A ja myślałem że nazwa "Śląsk Opolski" to dopiero komuna (PRL). Przecież Opole to hostoryczna stolica Górnego Śląska!
https://www.dladziedzictwa.org/2012/08/25/stanislaw-wasylewski-rezerwat-polszczyzny/
http://www.kwadryga.com/product_info.php/wasylewski-stanislaw-na-slasku-opolskim-p-20515
Okładka nie najszczęśliwsza. Pod koniec lat 80. wydano reprint. Troszkę się czytało, troszkę o tym napisało:
Dzieło Na Śląsku Opolskim, wydane w 1937 roku przez Instytut Śląski w Katowicach, było efektem trzech podróży Wasylewskiego na Śląsk Opolski w latach 1933-1935. Wyjazdy te, odbywane w oparciu o działaczy Dzielnicy I Związku Polaków w Niemczech oraz pracowników konsulatu polskiego w Opolu, spowodowały, że Wasylewski zafascynował się pięknem tego regionu, gdzie ciągle żywa polskość, posiadała niezwykły wymiar lokalnej, ludowej kultury w dawnym staropolskim wymiarze. Jeździ się po Opolszczyźnie wszerz i wzdłuż, wśród setki drewnianych kościółków, pośród baśni ginącej i pieśni ożywionej – jak po starobliwym rezerwacie mowy, obyczaju, temperamentu. I ogląda się w najczulszym zadziwieniu ten kresowy, południowo zachodni spłacheć macierzyzny, zamieszkały w tak przeważnej większości przez autochtonów-Polaków – pisał autor. http://prawymsierpowym.pl/index.php/2016/10/na-strazy-kresow-zachodnich-cz-ii/
Nie ma niemieckiego Górnego Śląska jest opolski
Nie ma polskiego jest Ostoberschlesien
Btw
Śląsk Opolski Wasylewskiego to Slask z Bytomiem Raciborzem i Gliwicami
A w ogóle to reportaż pana Melchiora pięknie pokazuje, jakim charknięciem na Polskę jest zychowszczyzna. Fuj.
poza tem to przybysz, nie tubylec, wiec nie było czasu ani chęci na niuansowanie,
btw , kiedyś Piekary były niemieckie (Deutsch Piekar i Peccari Theutonicae))
Chwała Panu Stanisławowi Helskiemu za zapoznanie "Wronskiego" z kamlotem.
Jak potoczyły się jego dalsze losy - ktoś wie?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Helski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Helski
Wariatkowo jest znacznie gorsze od więzienia - zeznania osadzonego mają wartość, zeznania wariata - żadną.
Czy ktoś z naszych polityków stanął w jego obronie?
Podobnie jak Zdechłowicz na modyfikację rysopisu zasługuje Strzepan.
Znam ten strach, poznałem go, kiedy niespodziewanie stanąłem twarzą w ryj z Jerzym Urbanem na Krakowskim Przedmieściu. Ograniczyłem się do zwyzywania, po pysku nie dałem. Bałem się zajebania, nie przez wrogów, przez swoich.