Skip to content

Odwołanie Beaty Szydło - po co to było

13»

Komentarz

  • loslos
    edytowano June 2018
    W wykańczaniu potencjalnych konkurentów i w autopromocji. Tusk.

    Dokładnie w ten sposób zarządzał BZ WBK z jedną różnicą - nie chciało mu się nawet przejmować innych banków. Inne banki urządzały podchody, atakowali i bronili się i była zabawa. BZ WNK przejął jedynie Kredyt Bank a właściwie to centrala Santandera przejęła a pan Mateusz tylko połączył.
  • edytowano June 2018
    A no tak, slajdy same się nie zrobią i agencja PR sama nie załatwi, to też praca
  • polmisiek napisal(a):
    Zarzut przeciwko PMM nie jest taki, ze sie z czegos wycofal, tylko ze jest niezwykle pasywny (gora reaktywny) i prawie nic nowego nie robi co by mialo jakas powazna tresc. Jedynie przejmowaniu sterow kolejnych panstwowych molochow zdaje sie nie szczedzic energii.
    To pierwszy tego rodzaju zarzut w tym wątku. Jest to przynajmniej jakiś racjonalny zarzut (co nie znaczy od razu trafny - tak samo z zamianą premiera, mogła być racjonalna, ale nieudana, choć chyba takie rozróżnienie wydaje się przekracza możliwości intelektualne niektórych), natomiast problemy ja tu widzę dwa. Po pierwsze, jest to bardzo miękkie kryterium, nie da się go przedstawić w konkretach, ktoś odpowie "piątka Morawieckiego", a ktoś inny, że "media zdominował temat niepełnosprawnych" czy coś. Po drugie, w połowie kadencji naprawdę ciężko wymyślić coś na miarę drugiego 500+, trzeba pamiętać, że rząd miał nieprawdopodobne tempo w pierwszych kilku miesiącach, od połowy 2016 r. to powiedzmy sobie chyba jedynie doszła tzw. reforma sądownictwa (i to przy założeniu, że nie jest dalszym ciągiem rozróby z TK) i co poza tym?
    Po trzecie, ja jestem konserwatystą, nie uważam, żeby trzeba było robić "zmiany dla zmian", "żeby było aktywnie" i coś się działo. One mają być po coś. Więc dla mnie zarzut, że "powinien COŚ zrobić" to nie jest żaden zarzut, dopóki nie będzie określone co i po co.

    Porównanie z Tuskiem? Trochę od czapy, a trochę nie. Tusk w pierwszej (!) kadencji faktycznie, zwłaszcza do 2010 r., nie przeprowadził żadnych istotnych reform, skupiając się na promocji i robieniu dobrej gry do miękkiego przechodzenia przez Polskę kryzysu (po 2010 r. podwyższenie VAT i reforma OFE). Skończyło się osłabieniem opozycji i reelekcją. Tusk w drugiej kadencji podjął niewygodne reformy (obniżenie wieku emerytalnego, 6-latki, reforma kpk-u - te cofnięte przez PiS) skończyło się ewakuacją do Brukseli, przejściowym pajac-rządem, a w końcu wyborczą katastrofą.
  • edytowano June 2018
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Porównanie z Tuskiem? Trochę od czapy, a trochę nie. Tusk w pierwszej (!) kadencji faktycznie, zwłaszcza do 2010 r., nie przeprowadził żadnych istotnych reform, skupiając się na promocji i robieniu dobrej gry do miękkiego przechodzenia przez Polskę kryzysu (po 2010 r. podwyższenie VAT i reforma OFE). Skończyło się osłabieniem opozycji i reelekcją. Tusk w drugiej kadencji podjął niewygodne reformy (obniżenie wieku emerytalnego, 6-latki, reforma kpk-u - te cofnięte przez PiS) skończyło się ewakuacją do Brukseli, przejściowym pajac-rządem, a w końcu wyborczą katastrofą.
    Być może zaprzestanie działań przed wyborami to słuszna taktyka, ale czy do nicnierobienia trzeba zmieniać premiera? Ponoć MM ma większe w tym doświadczenie, ale chyba i BSz byłaby w stanie nic nie robić dosyć nieźle.

    A jeśli jednak ten premier był zmieniony, żeby coś zrobić, to się nie udało.
  • Albo udało, bo nie wiemy po co był zmieniony? Mnie się wydaje, że powody zmiany były takie:
    - zajęcie się profesjonalnym zarządzaniem w miejsce paraliżu decyzyjnego
    - dawanie twarzy sukcesom gospodarczym (a nie tylko socjalnym) i kreowanie takiego "przekazu" na kolejne wybory --> vide zielona wyspa Tuska
    - kwestia unijna

    Co do pierwszego czy się udało trzeba by mieć insajderską wiedzę, drugi i trzeci są kwestią otwartą, obecnie nierozstrzygnięte.
  • polmisiek napisal(a):
    Być może zaprzestanie działań przed wyborami to słuszna taktyka, ale czy do nicnierobienia trzeba zmieniać premiera?
    Dokładnie. Miał niby pan Mateusz tak świetnie nawijać po angielsku (ale jaja, ale jaja) i w ogóle być taki umiłowany przez naszych braci na Zachodzie. Skończyło się katastrofą na dwu frontach - izraelskim i europejskim. Katastrofą łatwą do przewidzenia. A jeśli w polityce wewnętrznej taki z niego gieniuś, to demiurg z Żoliborza mógł spokojnie motywować Beatę, by realizowała co genialniejsze pomysły pana Mateusza. Zamieniono tylko sympatyczną i ciepłą Beatę, która umiała nawiązać kontakt z wyborcami, na drewniany ryj pana Mateusza, który im bardziej się przypochlebia, tym bardziej jest nielubiany.

    Być może znakomity z niego bankowiec ale do polityki się nie nadaje. Choć ostatnio znajoma wiewiórka ćwiąkała, że Ana Botin była o krok od posunięcia pana Mateusza. Rzecz nie do sprawdzenia, bo dotyczy potencjalności.

  • edytowano June 2018
    - zajęcie się profesjonalnym zarządzaniem w miejsce paraliżu decyzyjnego
    Uszczelnienie podatków i realizacja pińcset plus które dokonały się za czasów Szydło mało mają wspólnego z paraliżem decyzyjnym. Do tego wiedza insiderska nie jest potrzebna.


    - dawanie twarzy sukcesom gospodarczym (a nie tylko socjalnym) i kreowanie takiego "przekazu" na kolejne wybory --> vide zielona wyspa Tuska
    Za gospodarkę u Szydło odpowiadał ten sam człowiek co obecnie. Propagandę sukcesu równie intensywnie uprawiano i wtedy i teraz. Rekordowe żniwa Orlenu, odbicie się od dna Lotosu, samochód elektryczny i prezentacja w Power Poincie to są czasy Szydło, ogniskowało się to wszystko (słusznie lub nie) na obecnym premierze. Nie dostrzegam w tej materii jakichkolwiek istotnych zmian.


    - kwestia unijna
    Jak na razie mamy to samo co za Szydło czyli agresję instytucji i organów unijnych. Wartością dodaną nowej ekipy jest odwrót na wszystkich frontach jako cena do zapłacenia za rzekomy pokój, którego nie widać. Ja bym sprawy nie nazywał nierozstrzygniętą, tylko przegraną na obecnym etapie.


  • odwrót na wszystkich frontach
    _____________

    Patrz kilka postów wyżej, to przecież podobno "nie taki jest zarzut". A to jedyne, czym Kolega wyróżnił negatywnie Morawieckiego w stosunku do Szydło. Czyli wychodzi, że są tak samo badziewni / dobrzy.
  • edytowano June 2018
    Beata miala lepsze slupki.

    Wiadomo ze wybory ho ho i dopiero za rok, ale na dziś potencjalny (jeśli wierzyć mazurczanym przeciekom) argument o 'poszerzaniu bazy poparcia' wybił sobie zęby na pierwszym płotku.
  • Słupki.

    I tak są teraz wyższe niż w dniu wyborów w 2015.
  • Z tym że nie na pewno https://www.wprost.pl/kraj/10131310/sondaz-spory-spadek-pis-nowoczesna-poza-sejmem.html

    Z najnowszego sondażu przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” w dniach 9-10 czerwca wynika, że Zjednoczona Prawica (PiS, Solidarna Polska oraz Porozumienie) może liczyć na poparcie w wysokości 33 proc.
  • 1% w te czy wewte będzie miał decydujące znaczenie, zwłaszcza gdy do okrąglaka wejdą ZSL, PZPR i Czerwoni Khmerzy.
  • po prostu IBRIS...
    co pół roku po wyborach dawał PiSowi 27 pkt ( o 2 mniej od Nowoczesnej)
  • edytowano June 2018
    Z Beatą Szydło jest pewien problem, który im bliżej wyborów tym będzie bardziej widoczny. To ona szefowała dwóm zwycięskim kampaniom. A to nie jest tytularna fucha, tylko cholernie ciężkie i odpowiedzialne zadanie o wymaganym wysokim poziomie kompetencji.
  • Jak rozumiem teraz Bielan przejmie te fuchy?
  • Beato wróć!
  • peterman napisal(a):
    Beata miala lepsze slupki.

    Wiadomo ze wybory ho ho i dopiero za rok, ale na dziś potencjalny (jeśli wierzyć mazurczanym przeciekom) argument o 'poszerzaniu bazy poparcia' wybił sobie zęby na pierwszym płotku.
    Teraz Beata w pytaniach personalnych ma gorsze słupki niż Morawiecki przecież. To raz, a dwa słupki Beaty wcale nie były *średnio* znacząco lepsze niż teraz (zwłaszcza okres od wyborów do połowy 2017 r.), trzy (najważniejsze) przeceniliście (w zasadzie -my, bo też dałem zawyżony wynik) Beatę w 2015 r.
  • peterman napisal(a):
    1% w te czy wewte będzie miał decydujące znaczenie, zwłaszcza gdy do okrąglaka wejdą ZSL, PZPR i Czerwoni Khmerzy.
    Jak SLD wejdzie do sejmu i nie będzie istotnego rozbijaka głosów dla liberałów (ostatnio N.), to PiS realnie potrzebuje nie "rewelacyjnego wyniku Beaty" z 2015 r. (37,58% jakby ktoś zapomniał), a najmniej 43-44%.
  • Chyba rozumiem czemu Morawiecki - dodatkowy ważny argument dla Jarkacza. On ma "zdolność koalicyjną" z każdym i elastyczność programową jak z gumy. No nie otwiera nowych i zamyka otwarte fronty. Beata nie jest taka elastyczna.
  • edytowano June 2018
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    peterman napisal(a):
    1% w te czy wewte będzie miał decydujące znaczenie, zwłaszcza gdy do okrąglaka wejdą ZSL, PZPR i Czerwoni Khmerzy.
    Jak SLD wejdzie do sejmu i nie będzie istotnego rozbijaka głosów dla liberałów (ostatnio N.), to PiS realnie potrzebuje nie "rewelacyjnego wyniku Beaty" z 2015 r. (37,58% jakby ktoś zapomniał), a najmniej 43-44%.
    No właśnie - większość sejmowa to przede przede wszystki prezent od SLD (ciut pod progiem), trochę dzięki ciasteczkom, co mieli zebrać część głosów prawicowych, a zebrali peowcom.

    wszyscy byli zaskoczeni
    , Kukiz najbardziej, bo szykował się na "języczek u wagi"

    =
    Na euforii zwycięstwa apetyty urosły do niebotycznych rozmiarów, a zapomniano, że nie jesteśmy samotną wyspą: media w 80 procentach niepolskie, u władz unijnych "peowcy i sldowcy", w sądach wciąż PRL, nagle jak Filip z Konopii wyskoczyła "sprawa Izralesko-ipeenowska". No i wolta PADa, który skumał się m.in, z Polsatem (nazwa na Polskę SBeków, czy kogo tam)
  • Eee tam. Te obecne procenty maja inne podstawy niż tamte. Tamte to było wkurzenie na PO, pogardę, brak perspektyw i jawny wyzysk oraz złodziejstwo i zależność od obcego kapitału i niemieckiej polityki oraz Smoleńsk. Te obecne mają podstawy w faktach - polityce prospołecznej, ściągalności podatków, patriotycznej polityce historycznej, obecności wojsk USA oraz w zapoczątkowanych reformach wymiaru sprawiedliwości, wzmacniania armii, wzmacniania państwa i jego obecności w branżach strategicznych, dekoncentracji i repolonizacji mediów. Dlatego wyhamowywanie, a nawet wycofywanie się z powodu wyborów za 2 lata i samorządowych w tym roku jest skrajną głupotą dyktowaną przez szkodników, wrogów i niedouczonych doktrynerów pijarowskich. Trzeba wręcz przeciwnie - zaostrzyć i przyspieszyć aby pokazać nowe horyzonty. PiS ma wygrać samodzielnie i dobrze ponad 40 % albo polegnie. Nie ma sojuszników ani po prawej, ani po lewej ani w centrum którego zresztą nie ma wcale. Taktycznie to można się dogadać co najwyżej z PSL - są do kupienia, ale cena wysoka i brzydko pachną.Nawet z SLD łatwiej niż z PO, skrajnymi lewakami czy nieobliczalnym i obrotowym Kukizem. N. już nie istnieje.
  • Rafał napisal(a):
    Chyba rozumiem czemu Morawiecki - dodatkowy ważny argument dla Jarkacza. On ma "zdolność koalicyjną" z każdym i elastyczność programową jak z gumy. No nie otwiera nowych i zamyka otwarte fronty. Beata nie jest taka elastyczna.
    Nie ma żadnej zdolności koalicyjnej. Z nikim.
    Jeżeli PiS utraci większość, powstanie rząd pozostałych przeciwko PiSowi. I zacznie się jatka.
  • Tutaj link do kalkulatora przeliczania głosów na mandaty metodą d'Hondta. Można się pobawić.

    http://fklar.pl/przeliczanie-poparcia-na-mandaty-metoda-dhondta/
  • Maria napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Chyba rozumiem czemu Morawiecki - dodatkowy ważny argument dla Jarkacza. On ma "zdolność koalicyjną" z każdym i elastyczność programową jak z gumy. No nie otwiera nowych i zamyka otwarte fronty. Beata nie jest taka elastyczna.
    Nie ma żadnej zdolności koalicyjnej. Z nikim.
    Jeżeli PiS utraci większość, powstanie rząd pozostałych przeciwko PiSowi. I zacznie się jatka.
    Powątpiewam czy PMM ma zdolność koalicyjną wobec PiS.
    Ozyrys działa jako Wielki Immunosupresor.
  • loslos
    edytowano June 2018
    Maria napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Chyba rozumiem czemu Morawiecki - dodatkowy ważny argument dla Jarkacza. On ma "zdolność koalicyjną" z każdym i elastyczność programową jak z gumy. No nie otwiera nowych i zamyka otwarte fronty. Beata nie jest taka elastyczna.
    Nie ma żadnej zdolności koalicyjnej. Z nikim.
    Jeżeli PiS utraci większość, powstanie rząd pozostałych przeciwko PiSowi. I zacznie się jatka.
    Całkiem możliwe, że głównym rzeźnikiem będzie w niej sam pan Mateusz, w tym sensie ma zdolność koalicyjną. Przejście na drugą stronę będzie dla niego naturalne, nie zostanie potraktowany żadnym poniżającym rytuałem jak np. Misiek. Tak właściwie to cały czas jest po tamtej stronie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.