Skip to content

Parmenides vs Heraklit

2

Komentarz

  • loslos
    edytowano July 2018
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    I tam jedną z osi spajających fabułę jest kwestia jakobicka, czyli poparcie prawowitego krura Anglii i Szkocji p-ko hanowerskim świniopasom-uzurpatorom.

    I teraz, jakoś mogę pojąć poczucie, emocję p-ko protestanckiemu nachodźcy, który rozwala starą dynastię i wprowadza nowe porządki. Jak najbardziej mogę poprzeć Bonnie Prince Karolka, który urządza w Szkocji powstanie i przegrywa z kretesem bitwę pod Culloden w 1746.

    Miał wtedy dany Karolek lat 26. Gdyby więc okazało się, że jest twardym i zdolnym zawodnikiem i uśmiechnął się doń los, może by i pogonił hanowerskich świniopasów i zrobił na wyspie porządek. Ale nie zrobił. Łajka szczeka na niego, że był kiepawym dowódcą, za dużo chlał i nie potrafił zgrać swoich popleczników z Irlandii i Szkocji p-ko Anglikom. Na starość dostał od papieża pałac w Rzymie i se tam mieszkał, marząc o koronie. Raz nawet pojechał cichcem do Lądka Zdroju, gdzie przechrzcił się na protestantyzm, dzięki czemu cnotę stracił a rubelka nie zarobił.

    Podczas wojny 7-letniej, w 1759, posłał po niego Choiseul, bo miał plan pełnowymiarowej inwazji Anglii i taki sojusznik by się przydał. Z bliska okazało się jednak, że kolo jest kłótliwy, w oczekiwaniach swych idealistyczny i nie robi dobrego wrażenia. Choiseul od razu zamknął temat..
    Łykając angolską propagandę proszę pamiętać, że bracia Moskale i Prusacy byli w niej równie dobrzy, choć obsmarowywali nie Irlandczyków i Szkotów a kogo innego. Ten wiersz też jest o Irlandczykach

    Żaden król polski nie stał na szafocie,
    A więc nam Francuz powie: buntowniki.

    Żaden mnich polski nie bluźnił wszech-cnocie,
    Więc nam heretyk powie: heretyki.

    Żaden pług polski cudzej nie pruł ziemi,
    Więc poczytani będziem jak złodzieje.

    Żaden duch polski nie zerwał z swojemi,
    A więc nas uczyć będą - czym są dzieje?

    Ale czas idzie - Szlachty-Chrystusowej,
    Sumienia-głosu i wiedzy-bezmownej;

    Ale czas idzie i prości się droga...
    Strach tym - co dzisiaj bać się uczą Boga.
  • los napisal(a):
    Łykając angolską propagandę proszę pamiętać, że bracia Moskale i Prusacy byli w niej równie dobrzy, choć obsmarowywali nie Irlandczyków i Szkotów a kogo innego. Ten wiersz też jest o Irlandczykach
    No piękny wiersz, oczywiście, ale wpis nie był o Irlandczykach, a o tym że śliczny księciunio Karolek przeputał swoją szansę.
  • Tak jak prawie wszystkie polskie powstania, z których powstanie jakobickie należy uznać za pierwsze, w końcu Bonnie Prince Charlie był Polakiem, czego dowodzi jego upodobanie do krupniku, przez Szkotów nieco popsutego. Po prostu pamiętajmy, że do Szkotów i Irlandczyków Angole strzelali nie tylko ołowiem ale i kłamstwem.

    Uwielbienie skuteczności może być dobre dla Ziemniaka i Prusaków ale, że my się tak zniżamy?

    A Prus nie ma, nie ma, i nigdy nie będzie, jaja jak berety nurmalnie!
  • Nie ma, gdyż zostały skutecznie rozwiązane przez zarząd powierniczy generałów Eisenhowera i Żukowa.
  • A tu pieśń o Bonnie Prince Charlie, tym razem nie szkocka a irlandzka. Czy który Hanowerczyk się czegoś takiego dorobił?

  • Skoro tak Kolega po parmenidejsku sobie poczyna, to i ja wkleję słodki kawałek z bodhranem!

  • /mniód na uszy
    czytając powyższe posty
    w upalny tropikalno-afrykański wieczór!
    //

    Dziwny tej Kraj, Polska (z powyższych).
    Ciekawe, czy insze Szkoty, France lub Greki wogóle tak (prze)myśliwają jak tukej na forum.
    ?
  • edytowano July 2018
    Ciekawy wątek... I teraz tak, dyskusja parmenidejsko-heraklitańska owszem ciekawa, ale cóż, obu nieprzypadkowo wieszcz społeczeństwa otwartego uważa za filozofów zamkniętospołecznych. Bo cóż, o ile absolutnie nie twierdzę, by postawy myślenia Parmenidesa i Heraklita (na ile zostały przekazane, źródłowych tekstów raczej nie, chyba jeden Heraklita, więc faktycznie mogli myśleć coś innego) były tożsame. Dyskusje na nich oparte mogą być ciekawe w kontekście w zasadzie wszystkiego, nawet fizyki, prawa, muzyki, czegokolwiek, nie tylko polityki i filozofii.
    Natomiast zarówno postawa parmenidejska, jak i heraklitańska mają co najmniej jedno wspólne. Centralnym zagadnieniem filozofii czynią "jak jest" (co jest, co się dzieje itd.). Punktem odniesienia jest świat, byt itd.

    A nie wszyscy tak myśleli. Protagoras i pokrewni mu sofiści mówili, że to człowiek jest miarą wszechrzeczy, a nie
    elementem obiektywnej rzeczywistości. I że wszystko, jak się zapłaci, można udowodnić. Dla wieszcza społeczeństwa otwartego to Protagoras jest bohaterem, a nie Heraklit. Dyskusje heraklitańsko-parmenidejską możemy prowadzić we własnym gronie zainteresowanych prawdą, ale wiedzmy, że faktyczny spór obecnie idzie na linii realizm vs. sofizm.
  • edytowano July 2018
    W ogóle tak, niedawno zwiedzając kraj Bonnie Prince Charlesa, nie ten urodzenia, ale ten, gdzie jest znany ;) daje się zauważyć ciekawą rzecz. Bohaterem jakobitów jest np. Flora MacDonald, pani znana z tego, że Bonniego przebrała za służącą, dzięki temu ten mógł spieprzyć z Inverness. W tymże Inverness ma wielki pomnik pod wielkim zamkiem. Innym bohaterem jest Roderick MacKenzie, który po ustrzeleniu, a przed śmiercią zdążył powiedzieć do ścigających go stronników hanowerczyka "ustrzeliliście księcia", co zakończyło pościg. Facet ma grób i pomnik do tej pory, w bardzo dobrym stanie.

    Czy u nas by przeszło chwalenie się tym, że książę skutecznie zwiał przed wrogiem? U nas raczej Śmigły-Rydz jak jest za coś poważany, to nie za Zaleszczyki. Dziwna ta monarchiczna przypadłość, niezrozumiała dla nas wychowanych w republikańskiej tradycji, gdzie dobrem nie jest osoba władcy, ale kraju czy narodu.
  • Tradycja spieprzania przed Anglikami jest znana także po drugiej stronie Morza Irlandzkiego:

    https://en.wikipedia.org/wiki/Flight_of_the_Earls

    Ło, i też pomnik wystawili w danej sprawie:

    image
  • Ciekawe, czy insze Szkoty, France lub Greki wogóle tak (prze)myśliwają jak tukej na forum.
    ?
    ____________

    Tak, ale nie w ogólnodostępnych mediach. No my też nie :)
  • loslos
    edytowano November 2019
    Polska przeludniona

    W latach 1889-1939 zamieszkiwało tereny polskie od 20 mln do 35 mln ludzi (pod koniec). Z czego PIĘĆ MILIONÓW wyemigrowało. Tak, co piąty Polak wyrzekł się Polski, zwykle bardzo do tego przez nią zachęcany. W większości nie była to emigracja polityczna tylko zwykła emigracja zarobkowa, za chlebem. Dlaczego? Bo Polska była przeludniona, Polska przeludniona, Polska przeludniona... Ile razy to słyszeliście?

    Dziś na terenie mniejszym od IIRP żyje 38 mln ludzi w tym ponad dwa miliony imigrantów. Polska ma nieograniczony potencjał przyjęcia imigracji, polska emigracja została zahamowana, emigranci zaczynają nieśmiało wracać.

    Dlaczego dziś nie mówimy, że Polska jest przeludniona? Bo Polacy stali się tak ofukiwanym przez kąsumęta mieszczaństwem. Na wsi ludzie żyją z ziemi a ta ma ograniczoną zdolność ich wyżywienia. W mieście żyje się z pracy a tu sky is the limit, można zgromadzić miliony ludzi na skrawku lądu i będą oni wszyscy zamożni i szczęśliwi. I wcale nie muszą być Chińczykami. Wieśniak jest anachronizmem, choć oczywiście trochę wsi pozostać musi. Zamieszkałej oczywiście przez mieszczan, jakżeby inaczej?
  • Do Rebe cytatów


    Talenta się rozkładają zgodnie z krzywą pana Gaussa. Natomiast osiągnięcia na ich podstawie tworzone, zgodnie z rozkładem pana Parety. Społeczęstwo musi brać pod uwagę te zależności. Także tę, że rodzice kochają swoje dzieci, czasem zbyt bardzo.

    Dzięki @Szturmowiec.Rzplitej
  • Z przeludnieniem i mieszczaństwem opinia losa jak najbardziej słuszna. Dwie istotne uwagi oboczne:
    - Mieszczaństwo też musi jeść. Wirtualem, sztuczną inteligencją, kulturą wysoką i niską się nie naje.Dostępność żywności pozostaje warunkiem koniecznym rozwoju, a nawet trwania społeczeństwa i gospodarki. Tak więc wieś jako producent żywności nie traci na znaczeniu. Ba, w miarę wzrostu populacji zyskuje. To staje się stopniowo ważnym, moim zdaniem głównym, problemem i barierą, a nie jakieś pierdy informatyczno - genetyczne. Jednak materia.
    - Miasto, jako sposób życia i organizacji społecznej, zamiast wsi to jest poważny problem. Czy to aby nie z tego biorą się kłopoty, których początku los upatruje w 1517? Człek oderwany od ziemi i przyziemnych uzależnień i ograniczeń, nawet w niewielkim stopniu, w straszną pychę popada i zaczyna eksperymentować jako pan stworzenia. A współczesne miasto, szczególnie to "inteligentne" jeszcze bardziej odbiera rozum i trzeźwą ocenę rzeczywistości.
  • edytowano November 2019
    Co do wiodącej roli rolnictwa dla wyżywienia luckości, polecam Kolegów uwadze zagadnienie rolnictwa pionowego, jak również satelitarno-dronowego.

    Żenralmą, z hektara można wykręcić znacznie więcej kwintali, jeśli się zrobi piętrowe uprawy.

    Jak również można na ten hektar wlać mniej różnych tam glifosfatów i innych monsantów, jeśli roboter dystrybuuje dane smakołyki precyzyjnie.

    Sztuczna ętligęsja zezwala też roboterowi trudnić się pieleniem grządek - to z kolei powoduje ograniczenie stosowania monsantów etc.

    Mojem osobistem konikiem garbuskiem są podwodne drony, które będą pływać w promieniu iluś tam mil morskich od statków-przetwórni i niechybnie będą jeich kerować w kerunku najsmaczniejszych ławic. Co zmniejszy ślad węglowy, jak również dolarowy, tych statków.

    Rolnictwo! Nie masz, nie masz postępu od 1960.
  • Wystarczy. A nawet jeśliby nie było postępu od AD 1950, to i tak wieś przestaje być miejscem dla wieśniaków, wszystkim lepiej zajmą się miastowi. Zresztą - nigdzie już nie ma miejsca dla wieśniaków zarówno z klas podlejszych jak dla szlachty, kąsumętowa głowa się ostała jako ostatnie asylum.

    Nawet dzisiejszy polski wieśniak może nieprzyjemnie zaskoczyć miłośnika sielskich klimatów, kiedy zacznie nawijać o podatkach, dotacjach i rentownościach. I zacznie się zastanawiać nad kupnem vs wylizingowaniem traktora i czy lepiej z Holandii czy z Białorusi (tak, robią tam niezłe traktory) podając przy tym setki parametrów, których profesorska głowa niestety nie zapamięta.
  • Polska przeludniona
    Kolega mowi von Misesem, który pisał o Anglii z czasów rewolucji przemysłowej i stanu sprzed. To jeden z wykładów z książki "Ekonomia i polityka".
  • edytowano November 2019
    Akurat na rolnictwie pionowem się znam bo w nim robię, znaczy w jego zaopatrzeniu w różnych odsłonach już ponad 20 lat. No i robię to jako miastowy miastowymi metodami chociaż zakłady są fizycznie na wsi. To jest nadal rolnictwo i wieś. Oczywiście są jakieś pomysły i pierwsze doświadczenia w tak zwanym "urban planting" czy uprawy aeroponiczne jako kolejny pomysł po hydroponicznych. Wszystko to prawda jest. A jakem był w Izraelu to potwierdziłem sobie, znaną mi od dawna z literatury i spotkań branżowych, wiedzę o owym punktowym zadawaniu substancji odżywczych, w szczególności wody, bezpośrednio do roślin. Tam na Pustyni Judzkiej obok spalonych skał i piachu są całe kwartały plantacji - a to daktyli, a to bananów, a to warzyw i innej pożywnej roślinności. Oczywiście że da się. To jest jednak technologia, a idea i biologia ta sama - to jest rolnictwo. Czy ci którzy je uprawiają są miastowi? No nie wiem, nie jestem pewien. Mentalność rolników pionowych jest raczej stara jak rolnictwo. To jest mentalność chłopa narzekacza, który zawsze twierdzi że jest doprowadzany do ruiny, zawsze żąda wsparcia i dotacji, zawsze jest nieufny, zawsze faworyzuje swojaka i bez litości zdziera z obcego. To dotyczy ostatniego ogniwa - producenta i żywiciela. I tak chyba pozostanie bo "pańskie oko konia tuczy" i w takiej działalności trzeba być zaangażowanym na okrągło i bezpośrednio nawet gdy jest wsparcie nowoczesnej techniki i technologii w tym informatycznej i automatyki oraz robotyki. Tak ze nie jestem pewien czy to miasto wkracza na wieś czy wieś do miasta w sensie mentalnym.
    Co do robotyzacji i automatyzacji to jeszcze długo nie. Jeszcze długo nie zastąpi człowieka. Może zastąpić go w pewnych czynnościach, ale stworzy zapotrzebowanie na inne czynności. Na razie jest wiele takich, w których automat i sterowania owszem działają ale dużo gorzej niż człowiek. Nie ma tej jakości automat, a procesy są zbyt złożone i niestandardowe aby dało się łatwo zastąpić ułomne decyzje człeka inteligentnym programem..Oczywiście i w tym jest jakiś postęp.
    No i na koniec - do produkcji żywności - tej roślinnej która jest podstawą każdej potrzebna jest woda, jakieś stałe podłoże, znienawidzony CO2, tlen, azot i światło - energia. No i jeszcze trochę komponentów mineralnych. Na dłuższą metę to wszystko sprowadza się do taniej energii, a nie informatyki, genetyki czy robotów.

    PS: No własnie; czy problemem jest drobnomieszczaństwo czy raczej zwieśniaczenie miasta? Zwieśniaczenie rozumiane jak wyżej w swojej brzydkiej postaci. Do wymienianych wyżej charakterystyk należy dodać specyficzną wspólnotowość. Wspólnotowość wieśniacza jest bardzo lokalna i klanowo - rodowa. Tożsamość wieśniaka jest wąska - on jest tutejszy. To jest jego najbliższe otoczenie - okolica, grono rodziny z przyległościami oraz lokalne grupy - zasadniczo ludzie znani osobiście i powiązani z nim bezpośrednio więzami krwi, interesami lub przynajmniej długim wspólnym życiem w tymże otoczeniu. Wszystko co poza jest wrogie, obce - jest źródłem zagrożenia i obszarem łowieckim zarazem. W tej mentalności nie ma miejsca na naród, kościół rozumiany szerzej niż parafia i własne w niej układy, altruizm i uczucia wyższe. W tym kierunku zmierza obecne miasto i to jest kierunek regresu Zachodu. To jest mentalność większości społeczeństw nieefektywnych i nie mogących, z powodu tej mentalności głownie, wybić na wolność i dobrobyt. Takie są, jak się zdaje, społeczeństwa islamskiej i bardzo wiele trzecioświatowych.
  • kąsumęt napisal(a):
    Mje już denerwuje ta gadka, że 90% polskiego społeczeństwa ma chłopskie korzenie. Jakby, qwa, coś z tego wynikało.
    Akurat wszystko. A dokładniej - wszystko wynika z tego, że Polacy są chłopami mieszkającym w miastach czyli obcymi choć niby u siebie.

    A denerwowanie kąsumęta zawsze się przyda.

  • Ja na pewno - jestem pierwszym pokoleniem wychowanym w mieście. Takoż wszyscy moi kuzyni i kuzynki - z wyjątkiem tych, którzy nadal wychowywali się na wsi.

    Z pewnym poczuciem obcości się zgodzę, natomiast co z tego wynika to już pole do dyskusji.

    Faktycznie istnieje problem młodych ze wsi czy małych miast, którzy wyrwali się do metropolii i im odbiło - i zaczęli być modelowymi lemingami gardzącymi swoimi korzeniami. Zdaje się Kabaret Moralnego Niepokoju zrobił zgrabny skecz o tym.

    Ale co jeszcze?
  • edytowano December 2019
    TecumSeh napisal(a):
    Ja na pewno - jestem pierwszym pokoleniem wychowanym w mieście. Faktycznie istnieje problem młodych ze wsi czy małych miast, którzy wyrwali się do metropolii i im odbiło - i zaczęli być modelowymi lemingami gardzącymi swoimi korzeniami. Zdaje się Kabaret Moralnego Niepokoju zrobił zgrabny skecz o tym.

    Ale co jeszcze?
    Ja tez jestem pierwszym pokoleniem wychowanym w mieście, co do "odbijania" to pełna racja - we Warszawie i znanym mi Trójmieście w dzielnicach zamieszkałych przez napływówkę (nawet z terenów tradycyjnie prawicowych) POpaprańcy wygrywają w tzw. cuglach

  • edytowano December 2019
    Polecam wszytkim książkę "Elrgia dla Bidoków" traktującą o szerokopojętym awansie społecznym. Jakie są jego pozamaterialne oblicza - kulturowe, społeczne, cywilizacyjne.
    Ja jako trzecie postagrarne pokolenie widzę tam swoich przodków, książeczka ta pozwoliła mi spojrzeć na niektóre sprawy rodzinne z dystansem, wytłumaczyła pewne zachowania i ich tropy

    imagehttps://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4819000/4819223/716801-352x500.jpg

    Jednocześnie troszkę zrobiło mi się nieswojo jak ktoś żartem przyuważył, że mam "błysk Jakuba Szeli w oku"
  • W oku różne rzeczy się odbijają/pojawiają ;-)
  • A co tam u consumera? Nie chce mi się zaglądać tam. Wystarczająco źle jestem tutaj traktowany.
    ;)
  • A co do merituma to ja akurat może mało rozumiem wiejska mentalność bo moje korzenie z obu stron są mieszczańskie od kilku pokoleń. Przewrotność losu w tym że od ponad 20-tu lat pracuję w agrobiznesie i obracam się po wsiach.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    W zasadzie czekajłem na tut. wątek, gdyż z otchłani ętrnetu spojrzał na mnie prof. Legutek, legutko uzasadniający, że dzisiejsi panowie szlachta III RP są duchowymi spadkobiercami szlachty I RP i że trzeba ich żenralmą powiesić na flakach ostatniego redaktora Gazowni:

    https://wpolityce.pl/polityka/115459-elity-iii-rzeczpospolitej-mozna-porownac-z-zachowaniami-szlachty-przede-wszystkim-dlatego-ze-sa-ich-mentalnymi-spadkobiercami
    Ło, tymczasem prof. Legutko nie tylko o intligiencji pisze, ale i o dzisiejszych panach szlachcie!
  • Także tak. Mistrz An Zhe szczegółowo porusza tomat nierównego boju parmeniteizmu z herakliteizmem i dodaje, że Lenin z uwagą studiował Heraklita, tak.

    Też fajnie daje, że marudzenie bubliki w teatrze, jakby się na czymkolwiek znała, wkurzało kulturalnych ludzi już 2500 lat temu nazad.

    https://www.youtube.com/live/XokV5T58xmI?feature=share
  • Mnio dzio!
  • Nuale Profesor zjechał "Koronę królów". Niektórzy mogą się obrazić ;-)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.