Skip to content

Przyjdzie GLOBCIO i nas zje

12627293132

Komentarz

  • Zielone najlepiej palić wczas rano przy mgle.

    Mam tego dziadostwa w cholerę, z żywopłotu przede wszystkim ale i inne krzaczyska jak pisze trep.
    Mam o tyle lepiej że za moim ogródkiem już nie ma domów więc nikt z sąsiadów się nie dowali.
    Wystarczy wybrać dobry dzień.

  • najlepiej wysuszone, żeby większych dymów nie robić

  • Liści nie palę. Mam taką kupę na gałęzie z liśćmi. Same liście bez gałęzi kompostuję. Palę tylko same gałęzie. Liście za bardzo smrodzą.

  • edytowano 9 August

    @janosik powiedział(a):
    najlepiej wysuszone, żeby większych dymów nie robić

    Elementarne, rzucić na kupę niech schnie, albo kupić maszynerię, siekać na kawałki i kompostować. Czyścilem las rodziców na wsi i paliłem niepotrzebne gałęzie (chrust taki, do niczego), robota głupiego, czasochłonna, trzeba stać i się gapić i pilnować żeby się nie rozlazło. Zrobić zrębki, rozsypać i po problemie.

  • Gałęzie palić, liście kompostować?
    z żywopłotu?
    Łodygi róży z kolcami?
    A dej Pan spokój
    Wywalam na kupę za rów melioracyjny, w krzaczory - co przeschnie to przeschnie a potem fur z dymem idzie precz.

  • Mam stara opone, moze koledze podrzuce do sfajczenia na tym samym stosie?

  • Większe koszty będą za przesyłkę niż to warte....
    Jak do osobówki to za zużyte 10 zeta biorą w każdym punkcie wymiany opon.

  • @Wielen powiedział(a):
    Mam stara opone, moze koledze podrzuce do sfajczenia na tym samym stosie?

    Rozumiem, że to miał być dowcip? W oponie jest trochę syfu i trochę malarii. Gałęzie spalają się do wody, co2 i popiołu. To najlepsza forma utylizacji. Najbardziej ekologiczna. Wszystko, czego potrzebujesz, to zapałki. Do rozdrabniacza (który w sumie jest ok - no, trochę hałasuje) potrzeba sporo tworzywa sztucznego, przeróbki metalu, wody do produkcji i serwisu, benzyny / ropy do transportu i serwisu, prądu do zasilania (ew. innego paliwa).

  • @marniok powiedział(a):
    Gałęzie palić, liście kompostować?
    z żywopłotu?
    Łodygi róży z kolcami?
    A dej Pan spokój
    Wywalam na kupę za rów melioracyjny, w krzaczory - co przeschnie to przeschnie a potem fur z dymem idzie precz.

    Jak się posieka na zrębki to czemu nie, ale kompostować to jest sens jak się ma grządki.

  • W sumie to wygląda tak że tam gdzie palę te odpady to i wywożę trawę po skoszeniu.
    Za rowem jest nieużytek (stary zarośnięty sad - nawiasem pyszne papierówki, a potem jabłka tam zbieram), niecka w ziemi którą zasypujemy już wiele lat wszystkimi resztkami roślinnymi m.in. skoszoną trawą, resztkami żywnościowymi, gałęziami czy odpadami po obcięciu żywopłotu. Żadnego syfu tam nie ma. Co się uda to się tam spali, to się przywali kolejnymi warstwami i tak dalej, i tak dalej...
    Grządek nie mamy, nie ma nas tam na co dzień i nie ma jak doglądać.

  • Trawy to też nie ma co na siłę kosić z koszem, jeśli jest możliwość przycięcia co 1-2 tygodnie to same końcówki nieco ostrzem do mulczowania, rozdrobni źdźbła, nawozi ziemię, na takim trawniku wiejskim typu łąka to nie przeszkadza. Ale jak koszenie raz na 2-3 tygodnie lub rzadziej to już moze być problemz zależy jak trawa rośnie, u was to raczej dobrze, u nas na Mazowszu suche piaski i wszystko słabo rosnie

  • U mnie zielone (skoszona trawa) albo ścięte gałęzie oraz jesienią liście zabierają śmieciarze. Bez problemu. Raz w miesiącu, jesienią co dwa tygodnie. Wieki całe nie paliłam w ogródku ogniska, a te dawne wspominam bez sentymentu. Tym bardziej, że mieszkający również na moim osiedlu wnuczek jest uczulony na dym. Reaguje astmą.
    Przypuszczam, że nie on jeden.

  • U nas kiedyś odbierali bez problemu w workach na bio, następnie ograniczyli tylko do 3 worków jednorazowo. Teraz trzeba mieć pojemnik na bio, ale tylko jeden na miesiąc. W sąsiednim mieście trzeba już bio wywozić do pszoka.
    Palenie ognisk już zbanowano, musi być konsumpcyjne i 100m od zabudowań lub lasu, czyli nigdzie.
    Efekt jest taki, że mam kompost który jest zawsze pełny, bo takie mam ilości gałęzi i trawy.

  • No tak się porobiło że teraz ogniska dla samego ogniska to już się nie pali, jak kiedyś.
    Robimy niewielkie i stawiamy garnek żeliwny (najlepiej taki emaliowany wewnątrz).

    U mnie teren podmokły i wszystko buja jak szalone. Tuje stanowią tylną ścianę ogródka i wyrosły wyżej niż dom. Mamy dosłownie ścianę tui, która nas elegancko oddziela od otoczenia, sam dom w obniżeniu terenu, a dookoła ściana żywopłotu.
    Z kolei to stwarza problemy z wodą, co i rusz zalewało piwnice - pogłębiany, odwodnienie, pompa itd.
    Teraz jest już ok.

  • Ja w Toronto po cichu na powyższech zasadach, mieszkając prawie w downtown se leguralnie odpalam, hehe.
    Raz tylko sąsiad przyszedł pod płot i narzekał, że przez otwarte okno dym mu się do kuchni pcha. Ale wtedy, co prawda, zielonego doj*bałem, że przez pół godziny się nie zajarało.
    Przeprosiłem grzecznie oczywiście i ściemę, że grylika odpalam sprzedałem, a palić się nie chce ale zaraz dymu nie będzie. Poczem zasugerowałem, żeby okno zamknął i wyciąg se włączył.
    Ale u nasz ludzie grzeczne, kurtularne i łagodne są, więc podziękował i tyż przeprosił.

    Co prawda to ja się nie czaję i palę ognicha jak na kempingu, grube drzewo i w ogóle, ale uważam, żeby dym szedł w odpowiednią stronę.

    Co zrobić jak moja Tereska, jak na Filipinkie przystało, lubi piec na wolnem ogniu, bardziej niż na propanowem BBQ, które caszamy odpalam ale teraz, w lecie to bardziej nieużywane i zapomniane stoi jak buty robocze cygana, hehe.

    My tutej śmieci segregujem, ogniska, co jest podstawowem prawem człowieka cykamy się rozpalać, zmuszone jesteśmy odnośnie tak zwanej obchrony środowiska i globalnego ocipienia nakrętki na sznurku, czy inne papierowe słomki, które stają w gardle tolerować a temczasem w zielony ład u pakusów nikt nie wnika:
    .
    .
    .
    https://www.tiktok.com/@hay.day3199/video/7530286373358554398

    👣

    🐾
    🐾

  • W takich Indiach o poranku dzien zaczyna sie od rozpalenia miniogniska z pozgarnianych z chodnika plastikowych smieci.

  • @Wielen powiedział(a):
    W takich Indiach o poranku dzien zaczyna sie od rozpalenia miniogniska z pozgarnianych z chodnika plastikowych smieci.

    Nie wszyscy lubią na surowo. Poza tem na surowo w Indii niezdrowo. Zasskoczyłło mię, że kuchnia induska tak mało surowa

  • edytowano 13 August

    Nawet na upieczonym można się przejechać, jeśli było dotykane przez kucharza gołą dłonią, osobliwie lewą.

  • Nowe wieści z frontu odpadów - u mnie, na wsi.
    Było np 2,5 tony gabarytów/rok teraz jest....250kg. I to na dom, nie człowieka (nieważne czy sam ktoś mieszka czy rodzina 6-osobowa....), a opłata od osoby...
    Bio odbierali ile wystawiłeś, potem ograniczyli do 6, a teraz zmniejszyło się i to o połowę, do 3 na miesiąc.
    Przy PSZOKu stało 6 kontenerów na odzież i inne rzeczy używane, teraz wszystkie zlikwidowali. Nie wolno i już!
    Wróżę że będą się paliły aż miło.....
    Worki do segregacji płatne.
    Segregowane odpady odbierane od małych firm (fryzjer, sklep, kiosek, piceria itp) mają limit i wyższa stawkę więc wszystko co nadprodukują w ramach działalności właściciele wystawiają przy swoich posesjach i wygląda to idiotycznie gdy 6 osobowa rodzina ma 6 worków (każdego rodzaju - plastiki, szkło, karton) a jedna osoba obok ma takich worków ponad 20....

  • Aha, opony wspominane wyżej, też mają limit - 2/rok na dom.

    Wszystko reszta, ponad limit płatne.
    Np gruz/gabaryty 750/tonę

  • edytowano 23 August

    Ale to są limity odbioru spod domu, tak? Jak odwieziesz osobiście do PSZOK to na dowód przyjmują? Musieliby jakąś ewidencję prowadzić aby nie przyjąć, przecież nikt nie będzie tego ważył przy odbiorze.

    Pralka waży ok. 50 kg, lodówka podobnie, 250 kg na dom jednorodzinny wydaje się mieścić w widełkach. Remonty liczę osobno. Za to ucina cwaniaków którzy śmieci z działalności gospodarczej odwożą do domu.

  • U mnie jest ważone i jest ewidencja. Tablice we wsi mówią, że pszok przyjmuje wszystkie odpady, ale czegoś tam nie chcieli mi przyjąć (nie żadne odpady radioaktywne) to im zostawiłem pod bramą.

  • U nas prowadzą ewidencję w PSZOK.

    250kg/rok stanowi problem, jeśli ktoś chce się pozbyć np. starych mebli po zmarłej babci.

    Normalnie zamordyzm.

  • @Inż powiedział(a):
    U nas prowadzą ewidencję w PSZOK.

    250kg/rok stanowi problem, jeśli ktoś chce się pozbyć np. starych mebli po zmarłej babci.

    Normalnie zamordyzm.

    No to podpada pod remont, trzeba zamówić kontener.

  • edytowano 23 August

    No nie, to podpada pod gabaryty. Odpady remontowe, to inna kategoria.

    Gabaryty – co można wystawić?

    Lista przedmiotów możliwych do wyrzucenia zgodnie z zasadami utylizacji odpadów wielkogabarytowych nie jest nieograniczona. Do kategorii gabarytów najczęściej należą różnego rodzaju meble, dla przykładu wersalki, łóżka, materace, fotele, pufy, stoły, krzesła, komody, dywany. Do tej grupy klasyfikuje się też dużych rozmiarów sprzęt sportowy, rowery czy zabawki. Często są to również deski do prasowania, łóżeczka dziecięce, karnisze, a także donice.
    Odpady wielkogabarytowe – zbiórka czy kontener?

    Są dwa sposoby na pozbycie się tego typu odpadów. Możemy mieć szczęście i trafić na termin, kiedy służby miejskie podjeżdżają pod nasze domostwa i odbierają odpady dużych rozmiarów. Nie zapominajmy jednak, że odbywa się to (w zależności od miasta i dzielnicy) średnio raz na kilka miesięcy. W takim wypadku należy tylko wystawić ciężką kanapę czy stary stół przed dom lub pod kontener, w zależności od panujących zasad, a po chwili, dzięki pracownikom miejskim, nasz wielkogabarytowy problem zniknie.

    Natomiast pralka czy lodówka już nie podpada pod gabaryty, ale elektro.

  • loslos
    edytowano 23 August

    Pralkę można zdekomponować

  • @los powiedział(a):
    Pralkę można zdekomponować

    Albo tworzyć muzykę, na jedno w sumie wychodzi.

  • Przy wjeździe na PSZOK jest waga, ważą przy wjeździe i wyjeździe. Różnica spisywana i idzie w limit. Weryfikacja na d.o.

  • Nie polecam ;)
    Pierwsza pralka to 4 godziny dłubania i 40 zł na skupie złomu
    Plastik osobno

  • @marniok powiedział(a):
    Przy wjeździe na PSZOK jest waga, ważą przy wjeździe i wyjeździe. Różnica spisywana i idzie w limit. Weryfikacja na d.o.

    No to faktycznie zamordyzm, u nasz wystarczy machnąć z daleka kartą mieszkańca i jest ok, czepiają się tylko jak masz starą kartę mieszkańca, nieważną od 2019 roku (miała inny kolor i widać z daleka). Nikt niczego nie waży, meble każą demontować na części składowe tzn. drewno do drewna, okucia metalowe/plastikowe do metalu/tworzyw, to wszystko.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.