Ludzie kochane, tylko Msza odprawiana podług niedzielnego obrządku spełnia ten warunek. Znaczysie z dwoma czytaniami etc. Godzina nawet ósma nie jest tu żadnym wyróżnikiem. I np. w Warszawie tylko w niektórych kościołach jest odprawiana.
trep napisal(a): Mam pytanie: czy jeśli w mojej parafii msza święta wieczorna jest o osiemnastej i zimą to jest po zachodzie słońca, to ona biega za niedzielną, a latem jest przed zachodem, to wtedy nie ma sobotniej biegającej za niedzielną? Pytam serio serio.
przecież to wynika z konkretnego punktu Kodeksu Prawa Kanonicznego! tak stanowi prawo Kościelne w dziedzinie odprawiania mszy świętej. czy akurat świeci słońce czy nie, czy je widać, czy nie - nie ma żadnego znaczenia!!
kan. 1248 KPK.
Kan. 1248 - § 1. Nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego.
ja pisałem, skąd to się wzięło (historycznie, tradycja)
Exspectans napisal(a): OIDP jest jakieś zarządzenie KEPu, że każda Msza sobotnia odprawiana po 16. czy 17. jest Mszą niedzielną.
to nie jest zarządzenie, tylko objaśnienie punktu 1248 bardziej "ludzkim" językiem. i chodzi o "po nieszporze"
nie wiem co to jest "drugi nieszpór", nie znam się, ale z definicji może być tylko jeden! (z łac. Vesper)
Nieprosta jest dopiero klasyfikacja grzechów na powszednie i śmiertelne. Moraliści miotają się od bandy do bandy.
Ale jest pewna kwestia bardzo nieprosta. Mamy np (przykłady można mnożyć ale posłużę się jednym) wizję śmierci Piłsudskiego w Dzienniczku Siostry Faustyny: Wtem ujrzałam pewną duszę, która się rozłączała od ciała w strasznych mękach. O Jezu, kiedy to mam pisać, drżę cała na widok okropności, które świadczą przeciw niemu... Widziałam, jak wychodziły z jakiejś otchłani błotnistej dusze małych dzieci i większych, jakie dziewięć lat; dusze te były wstrętne i obrzydliwe, podobne do najstraszniejszych potworów, do rozpadających się trupów, ale te trupy były żywe i głośno świadczyły przeciw duszy tej, którą widzę w skonaniu; a dusza, którą widzę w skonaniu, jest to dusza, która była pełna zaszczytów i oklasków światowych, a których końcem jest próżnia i grzech. Na koniec wyszła niewiasta, która trzymała jakby w fartuchu łzy i ta bardzo świadczyła przeciw niemu. O godzino straszna, w której widzieć trzeba wszystkie czyny swoje w całej nagości i [nędzy]; nie ginie z nich ani jeden, wiernie towarzyszyć nam będą na sąd Boży. Nie mam wyrazów, ani porównań na wypowiedzenie rzeczy tak strasznych, a chociaż zdaje mi się, że dusza ta nie jest potępiona, to jednak męki jej nie różnią się niczym od mąk piekielnych, tylko jest ta różnica, [że] się kiedyś skończą.
Wszelkie wątpliwości że chodzi o Piłsudskiego rozwiał ks Sopoćko: " Parę dni po tryduum w Ostrej Bramie siostra Faustyna opowiedziała mi o swoich przeżyciach w czasie tej uroczystości, które są szczegółowo opisane w jej dzienniczku. Następnie 12 maja widziała w duchu konającego Marszałka J. Piłsudskiego i opowiadała o strasznych jego cierpieniach. Pan Jezus miał jej to pokazać i powiedzieć: „Patrz czym kończy się wielkość tego świata”. Widziała następnie sąd nad nim, a gdy zapytałem, czym on się skończył, odpowiedziała: „Zdaje się Miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło”."
Jak wiemy, poza powyższym Piłsudski zmienił wyznanie z powodu kochanki, by się rozwieźć a potem ożenić. Owszem, w chwili śmierci był przy nim ksiądz katolicki i udzielił ostatniego namaszczenia, ale podobno publiczna zmiana wiary wymaga - w przypadku powrotu do Kościoła - publicznego oświadczenia. Nic o tym nie wiadomo, a nie sądzę by obecny przy śmierci ksiądz zachował taką informację dla siebie.
Kwestia Piłsudskiego to jedno, może lepszym przykładem jest św Jan Maria Vanney który zdecydował się pochować samobójcę, bo między mostem z którego się rzucił a ziemią (czy rzeką, nie pamiętam) mógł się pojednać z Bogiem.
Mamy tu na pewno grzech ciężki i na pewno brak możliwości dokonania spowiedzi - ale jest możliwość dokonania aktu żalu który uchroni od piekła.
Nie jest moim celem bagatelizowanie zagrożenia piekłem - przeciwnie, kilka lat temu dotarło do mnie że piekło mi grozi realnie. Ale - choć zasady są jasne - ostateczny wyrok zależy od Boga.
A jeśli tak jest - to nie ma co narzekać że ktoś porządny i uczciwy, dobry katolik którego pewnego dnia poniosą (słusznie) nerwy pójdzie do piekła, jeśli tylko zaraz po tym rozjedzie go samochód, a niejaki Rudolf Hoess (ten powieszony w Oświęcimiu) znajdzie się ostatecznie w niebie, bo się przed śmiercią nawrócił i wyspowiadał a potem przyjął komunię świętą.
To jest szataństwo - bo się robi z Boga bezduszną maszynkę do egzekwowania paragrafów. Chyba nasza wiara nie na tym jednak polega.
No to mamy sprzeczne informacje, a sprawa na tyle poważna, że warto sięgnąć po argumenty wyższego rzędu, ponadforumkowe. Mnie w każdym razie informacji udzielał spowiednik.
Maria napisal(a): Ludzie kochane, tylko Msza odprawiana podług niedzielnego obrządku spełnia ten warunek. Znaczysie z dwoma czytaniami etc. Godzina nawet ósma nie jest tu żadnym wyróżnikiem. I np. w Warszawie tylko w niektórych kościołach jest odprawiana.
polmisiek napisal(a): A czy pójście na Msze wieczorem w niedziele się liczy? No bo to już teoretycznie poniedziałek.
po raz trzeci - wigilje maja TYLKO święta!!!!!!!!!!!!!!!!
Więc jeżeli w jakiś poniedziałek trafi się święto to.... a to.... Nie wiem! zapytam się.
Bo w tym roku tylko jedno święto wypada w poniedziałek, 10. czerwca 2019, Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła. Oraz zawsze świętem jest... Poniedziałek Wielkanocny.(tzw drugi dzień świąt Wielkanocnycgh)
Maria napisal(a): Ludzie kochane, tylko Msza odprawiana podług niedzielnego obrządku spełnia ten warunek. Znaczysie z dwoma czytaniami etc. Godzina nawet ósma nie jest tu żadnym wyróżnikiem. I np. w Warszawie tylko w niektórych kościołach jest odprawiana.
Ma. Przeczytałam. Takiego eskimoskiego tłumaczenia to ja już dawno nie spotkałam. W wypadku niedzieli oznacza to konieczność udziału we mszy w samą niedzielę, lub w sobotę (w Polsce, od godziny szesnastej) w nakazany dzień świąteczny zaś wierny może uczestniczyć oprócz Mszy sprawowanej w ten dzień, również w wigilię święta. Mszę Świętą należy oczywiście odprawić według formularza i w taki sposób, jak Mszę świąteczną. Następny akapit co prawda opowiada, że w kodeksie prawa kanonicznego zrezygnowano z zapisu nt. nielegalności celebracji (nie kce mi się przepisywać, sorry, sami se poczytajta) coby winą kapłana nie obciążać wiernych, ale konkluzja jest cudnej urody: Wypadałoby jednak, aby z tej poszerzonej możliwości wypełnienia omawianego obowiązku korzystano tylko wtedy, gdyby w samą niedzielę lub święto nakazane przyjście na Eucharystię było niemożliwe. Pod czym się zresztą podpisuję i do czego stosuję. Ejmen.
@romeck Święta nakazane (od 20 listopada 2003 r.): Świętej Bożej Rodzicielki Maryi – 1 stycznia Objawienie Pańskie (Trzech Króli) – 6 stycznia Wniebowstąpienie Pańskie – siódma niedziela wielkanocna Boże Ciało – czwartek po Uroczystości Trójcy Przenajświętszej Wszystkich Świętych – 1 listopada Boże Narodzenie – 25 grudnia
To te, poza niedzielami, z obowiązkiem czynnego uczestniczenia w Eucharystii.
ks. Aleksander Sobczak doktor prawa kanonicznego, adiunkt w Zakładzie Prawa Kanonicznego Wydziału Teologicznego UAM: "Kanon nie wprowadza żadnych zastrzeżeń, że musi to być Msza św. sprawowana według formularza niedzielnego, że muszą być ku temu jakieś racje, np. niemożność uczestniczenia we Mszy św. w samą niedzielę. Niestety, dosyć często duszpasterze próbują narzucać taką interpretację, która jednak nie jest słuszna." http://mateusz.pl/pow/040603.htm
Droga Koleżanko, nie mam zamiaru polemizować, teraz wszystko zmierza ku temu, żeby wiernemu dywanik pod nogi słać, byleby tylko raczył do kościółka przyjść. I ok. Niewierzący księża rozgrzeszają ze wszystkiego jak leci - i też ok?
polmisiek napisal(a): A czy pójście na Msze wieczorem w niedziele się liczy? No bo to już teoretycznie poniedziałek.
po raz trzeci - wigilje maja TYLKO święta!!!!!!!!!!!!!!!!
Czyli Hallowe'en jako wigilia Wszystkich Świętych OK? To chyba nawet to znaczy.
bardzo koszer
W parafii w Brzezinach Śląskich (Piekary Śląskie, mała żonka urodziła sie w nich jeszcze jak bylo samodzielnym miastem) ksiądz proboszcz wprowadził takie obchody Wigilii Uroczystości Wszystkich Świętych (w skrócie po lengłydżu: Halloween) procesja z relikwiami świętych ulicami Piekar aż do bazyliki piekarskiej (ok. 7 km) wieczorem, po ciemnicy, po mszy. A ma tych relikwii juz ponad setkę! (w osobnej kaplicy)
Maria napisal(a): @romeck Święta nakazane (od 20 listopada 2003 r.): Świętej Bożej Rodzicielki Maryi – 1 stycznia Objawienie Pańskie (Trzech Króli) – 6 stycznia Wniebowstąpienie Pańskie – siódma niedziela wielkanocna Boże Ciało – czwartek po Uroczystości Trójcy Przenajświętszej Wszystkich Świętych – 1 listopada Boże Narodzenie – 25 grudnia
To te, poza niedzielami, z obowiązkiem czynnego uczestniczenia w Eucharystii.
przeca nie ma znaczenia, czy nakazane czy nie: każde święto (wszystkie niedziele plus kilkanaście w tygodniu) mają swoje wigilje. to bokotemat.
natomiast obowiązek niedzielny jest spełniony w sobotę wieczorem - po nieszporze - i kropka. i bokotemat2: wyżej wymienione obowiązkowe, obowiązują w Polsce, w innym kraju (diecezji) są/mogą być inne i to tamte nas obowiązują!
Tem niemniej to nędzna zdrada ze strony kleru, że ich tam klerykalne święta mają wigilie, a dla święta zdrowego ludowego Wolnej Soboty nie chcą wigilii uznać.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Tem niemniej to nędzna zdrada ze strony kleru, że ich tam klerykalne święta mają wigilie, a dla święta zdrowego ludowego Wolnej Soboty nie chcą wigilii uznać.
))))))
od tego posiadają klerykalne zaklęcie od żarłowania mięsa, SUSPENDĄ zwaną
Nie suspendą, a dyspensą. Chyba że to element ffspiczu któregom nieświadom Bo w sumie konweniuje z fanami/idolami czy epidiaskopem. Jak coś, to przepraszam
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Tem niemniej to nędzna zdrada ze strony kleru, że ich tam klerykalne święta mają wigilie, a dla święta zdrowego ludowego Wolnej Soboty nie chcą wigilii uznać.
))))))
od tego posiadają klerykalne zaklęcie od żarłowania mięsa, SUSPENDĄ zwaną
Ściemniactwo. Dyspensa to wyjątek, który w ścisłym sensie potwierdza regułę.
Maria napisal(a): No to mamy sprzeczne informacje, a sprawa na tyle poważna, że warto sięgnąć po argumenty wyższego rzędu, ponadforumkowe. Mnie w każdym razie informacji udzielał spowiednik.
Ok, ale mam wrażenie że to nie tyle sprzeczne informacje co inne ich rozumienie. Wiemy że "zapłatą za grzech jest śmierć". Proste, prawda? To jest zasada.
No ale potem mamy kwestie grzechów lekkich, ciężkich itp - i zaczynają się dyskusje kto co jak rozumie.
Podobnież - mamy zasadę że za grzech ciężki idzie się do piekła. To jest zasada. I ja z tą zasadą nie dyskutuję absolutnie.
Natomiast ja nie powiem że ktoś tam o którym wiem że żył w grzechu cieżkim aż do śmierci (np rozwodnik, który się ożenił powtórnie i nie miał żadnego "białego małżeństwa" itp) - na pewno poszedł do piekła. Bo w grę wchodzi milion możliwych przypadków o których nie mam zielonego pojęcia - kwestie osobowościowe, psychologiczne, przeszłość, wychowanie itp. To wszystko wyłącznie Bóg może ocenić.
Dlatego akceptuję zasady, ale nie uważam że działają one jak algorytm w komputerze. To działa w dwie strony - nie ma pewności potępienia za grzech ciężki, ale nie ma absolutnie stwierdzenia typu: "za takie rzeczy nie idzie się do piekła".
Łomatko, Tekum, oczywista, oczywistość - o nikim nie powiem, czy poszedł do piekła, czy do nieba, czy gdziekolwiek. Czy w ogóle cokolwiek takiego coś tu padło? Doprawdy mogłeś sobie podarować ten długaśny wywód. Nikt tu w roli Pana Boga nigdy się nie ustawiał i ustawiać nie zamierza. Weź KKK - następny akapit, po tym przytoczonym przeze mnie dokładnie o tym, o czym piszesz, mówi. Do głowy mi nie przyszło, że powinnam go cytować
Maria napisal(a): Łomatko, Tekum, oczywista, oczywistość - o nikim nie powiem, czy poszedł do piekła, czy do nieba, czy gdziekolwiek. Czy w ogóle cokolwiek takiego coś tu padło?
Tak zrozumiałem po poniższym:
Maria napisal(a): Nu właśnie, to są te cudności rozważania. Bo też na ten przykład miałabym pójść do piekła za jedno naciągane obgadanie wrednej kodziary? Za tako głupotkie?! Nu, zgoda, nie naciągane - tak naprawdę, to fałszywe, ale tylko raz se popuściłam fantazji w ostrej dyskusji. Panie Boże wybacz... ALE ŻEBY OD RAZU PIEKŁO?! Że jusz nie wspomnę o tym wzywaniu imienia ...
Mojej osobie coraz częściej się wydaje, że ten dekalog to nijak nie przystaje do dzisiejszych czasów
Bo jeśli nie - to o czym w ogóle był powyższy wpis?
Maria napisal(a):
Doprawdy mogłeś sobie podarować ten długaśny wywód. Nikt tu w roli Pana Boga nigdy się nie ustawiał i ustawiać nie zamierza. Weź KKK - następny akapit, po tym przytoczonym przeze mnie dokładnie o tym, o czym piszesz, mówi. Do głowy mi nie przyszło, że powinnam go cytować
Ok, pewnie mogłem, ale lubię jasne sytuacje:) Jeśli mamy jasność - to ok:)
Nu właśnie był ten powyższy wpis wpisem baaardzo z przymrużeniem oka Co nie przeszkadza, że każdy z wymienionych grzechów ma kwalifikację grzechu ciężkiego i wymaga ode mnie spowiedzi itd.
Przy okazji tego wątku sięgnęłam po Katechizm i z zaskoczeniem odkryłam, że jest to fascynująca lektura. Serio. Polecam. Chociaż pewnie nie muszę, bo wszyscy tutejsi już daaaaaaaawno się zapoznali. I pewnie mi napiszą, czy zaszły jakieś istotne zmiany pomiędzy kolejnymi wydaniami. Swoje, z 1994 r. właśnie oddałam córce. Zamówiłam nowy, poprawiony (co to oznacza?) z 2012 chyba roku. Ktoś coś?
Komentarz
I np. w Warszawie tylko w niektórych kościołach jest odprawiana.
czy akurat świeci słońce czy nie, czy je widać, czy nie - nie ma żadnego znaczenia!!
kan. 1248 KPK.
Kan. 1248 - § 1. Nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego.
ja pisałem, skąd to się wzięło (historycznie, tradycja)
to nie jest zarządzenie, tylko objaśnienie punktu 1248 bardziej "ludzkim" językiem.
i chodzi o "po nieszporze"
nie wiem co to jest "drugi nieszpór", nie znam się, ale z definicji może być tylko jeden! (z łac. Vesper)
Wtem ujrzałam pewną duszę, która się rozłączała od ciała w strasznych mękach. O Jezu, kiedy to mam pisać, drżę cała na widok okropności, które świadczą przeciw niemu... Widziałam, jak wychodziły z jakiejś otchłani błotnistej dusze małych dzieci i większych, jakie dziewięć lat; dusze te były wstrętne i obrzydliwe, podobne do najstraszniejszych potworów, do rozpadających się trupów, ale te trupy były żywe i głośno świadczyły przeciw duszy tej, którą widzę w skonaniu; a dusza, którą widzę w skonaniu, jest to dusza, która była pełna zaszczytów i oklasków światowych, a których końcem jest próżnia i grzech. Na koniec wyszła niewiasta, która trzymała jakby w fartuchu łzy i ta bardzo świadczyła przeciw niemu.
O godzino straszna, w której widzieć trzeba wszystkie czyny swoje w całej nagości i [nędzy]; nie ginie z nich ani jeden, wiernie towarzyszyć nam będą na sąd Boży. Nie mam wyrazów, ani porównań na wypowiedzenie rzeczy tak strasznych, a chociaż zdaje mi się, że dusza ta nie jest potępiona, to jednak męki jej nie różnią się niczym od mąk piekielnych, tylko jest ta różnica, [że] się kiedyś skończą.
Wszelkie wątpliwości że chodzi o Piłsudskiego rozwiał ks Sopoćko:
" Parę dni po tryduum w Ostrej Bramie siostra Faustyna opowiedziała mi o swoich przeżyciach w czasie tej uroczystości, które są szczegółowo opisane w jej dzienniczku. Następnie 12 maja widziała w duchu konającego Marszałka J. Piłsudskiego i opowiadała o strasznych jego cierpieniach. Pan Jezus miał jej to pokazać i powiedzieć: „Patrz czym kończy się wielkość tego świata”. Widziała następnie sąd nad nim, a gdy zapytałem, czym on się skończył, odpowiedziała: „Zdaje się Miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło”."
Jak wiemy, poza powyższym Piłsudski zmienił wyznanie z powodu kochanki, by się rozwieźć a potem ożenić. Owszem, w chwili śmierci był przy nim ksiądz katolicki i udzielił ostatniego namaszczenia, ale podobno publiczna zmiana wiary wymaga - w przypadku powrotu do Kościoła - publicznego oświadczenia. Nic o tym nie wiadomo, a nie sądzę by obecny przy śmierci ksiądz zachował taką informację dla siebie.
Kwestia Piłsudskiego to jedno, może lepszym przykładem jest św Jan Maria Vanney który zdecydował się pochować samobójcę, bo między mostem z którego się rzucił a ziemią (czy rzeką, nie pamiętam) mógł się pojednać z Bogiem.
Mamy tu na pewno grzech ciężki i na pewno brak możliwości dokonania spowiedzi - ale jest możliwość dokonania aktu żalu który uchroni od piekła.
Nie jest moim celem bagatelizowanie zagrożenia piekłem - przeciwnie, kilka lat temu dotarło do mnie że piekło mi grozi realnie. Ale - choć zasady są jasne - ostateczny wyrok zależy od Boga.
A jeśli tak jest - to nie ma co narzekać że ktoś porządny i uczciwy, dobry katolik którego pewnego dnia poniosą (słusznie) nerwy pójdzie do piekła, jeśli tylko zaraz po tym rozjedzie go samochód, a niejaki Rudolf Hoess (ten powieszony w Oświęcimiu) znajdzie się ostatecznie w niebie, bo się przed śmiercią nawrócił i wyspowiadał a potem przyjął komunię świętą.
To jest szataństwo - bo się robi z Boga bezduszną maszynkę do egzekwowania paragrafów.
Chyba nasza wiara nie na tym jednak polega.
Mnie w każdym razie informacji udzielał spowiednik.
https://www.m.pch24.pl/kep-postanowil--powstrzymywanie-sie-od-zabaw-tylko-w-wielkim-poscie,15788,i.html
ale ludo-kato-żerka rozumie że i mięso tedy kąsumować można!
Zachęcam do lektury tekstu napisanego przez fachowca (kanonistę).
OBOWIĄZEK UCZESTNICZENIA WE MSZY ŚWIĘTEJ W NIEDZIELE I ŚWIĘTA NAKAZANE
http://prawokanoniczne.uksw.edu.pl/sites/default/files/Teksty/Pojedyncze/04-Mierzejewski-Obowiazek.pdf
Więc jeżeli w jakiś poniedziałek trafi się święto to.... a to.... Nie wiem! zapytam się.
Bo w tym roku tylko jedno święto wypada w poniedziałek, 10. czerwca 2019, Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła.
Oraz
zawsze świętem jest... Poniedziałek Wielkanocny.(tzw drugi dzień świąt Wielkanocnycgh)
Ciekawe,
W wypadku niedzieli oznacza to konieczność udziału we mszy w samą niedzielę, lub w sobotę (w Polsce, od godziny szesnastej) w nakazany dzień świąteczny zaś wierny może uczestniczyć oprócz Mszy sprawowanej w ten dzień, również w wigilię święta. Mszę Świętą należy oczywiście odprawić według formularza i w taki sposób, jak Mszę świąteczną.
Następny akapit co prawda opowiada, że w kodeksie prawa kanonicznego zrezygnowano z zapisu nt. nielegalności celebracji (nie kce mi się przepisywać, sorry, sami se poczytajta) coby winą kapłana nie obciążać wiernych, ale konkluzja jest cudnej urody:
Wypadałoby jednak, aby z tej poszerzonej możliwości wypełnienia omawianego obowiązku korzystano tylko wtedy, gdyby w samą niedzielę lub święto nakazane przyjście na Eucharystię było niemożliwe.
Pod czym się zresztą podpisuję i do czego stosuję. Ejmen.
Święta nakazane (od 20 listopada 2003 r.):
Świętej Bożej Rodzicielki Maryi – 1 stycznia
Objawienie Pańskie (Trzech Króli) – 6 stycznia
Wniebowstąpienie Pańskie – siódma niedziela wielkanocna
Boże Ciało – czwartek po Uroczystości Trójcy Przenajświętszej
Wszystkich Świętych – 1 listopada
Boże Narodzenie – 25 grudnia
To te, poza niedzielami, z obowiązkiem czynnego uczestniczenia w Eucharystii.
doktor prawa kanonicznego,
adiunkt w Zakładzie Prawa Kanonicznego Wydziału Teologicznego UAM:
"Kanon nie wprowadza żadnych zastrzeżeń, że musi to być Msza św. sprawowana według formularza niedzielnego, że muszą być ku temu jakieś racje, np. niemożność uczestniczenia we Mszy św. w samą niedzielę. Niestety, dosyć często duszpasterze próbują narzucać taką interpretację, która jednak nie jest słuszna."
http://mateusz.pl/pow/040603.htm
Niewierzący księża rozgrzeszają ze wszystkiego jak leci - i też ok?
Swoje zdanie wyraziłam wyżej.
Wychodzę z tematu.
bardzo koszer
W parafii w Brzezinach Śląskich (Piekary Śląskie, mała żonka urodziła sie w nich jeszcze jak bylo samodzielnym miastem)
ksiądz proboszcz wprowadził takie obchody Wigilii Uroczystości Wszystkich Świętych (w skrócie po lengłydżu: Halloween)
procesja z relikwiami świętych ulicami Piekar aż do bazyliki piekarskiej (ok. 7 km)
wieczorem, po ciemnicy, po mszy. A ma tych relikwii juz ponad setkę! (w osobnej kaplicy)
to bokotemat.
natomiast obowiązek niedzielny jest spełniony w sobotę wieczorem - po nieszporze - i kropka.
i bokotemat2: wyżej wymienione obowiązkowe, obowiązują w Polsce, w innym kraju (diecezji) są/mogą być inne i to tamte nas obowiązują!
od tego posiadają klerykalne zaklęcie od żarłowania mięsa, SUSPENDĄ zwaną
Wiemy że "zapłatą za grzech jest śmierć". Proste, prawda?
To jest zasada.
No ale potem mamy kwestie grzechów lekkich, ciężkich itp - i zaczynają się dyskusje kto co jak rozumie.
Podobnież - mamy zasadę że za grzech ciężki idzie się do piekła. To jest zasada. I ja z tą zasadą nie dyskutuję absolutnie.
Natomiast ja nie powiem że ktoś tam o którym wiem że żył w grzechu cieżkim aż do śmierci (np rozwodnik, który się ożenił powtórnie i nie miał żadnego "białego małżeństwa" itp) - na pewno poszedł do piekła. Bo w grę wchodzi milion możliwych przypadków o których nie mam zielonego pojęcia - kwestie osobowościowe, psychologiczne, przeszłość, wychowanie itp. To wszystko wyłącznie Bóg może ocenić.
Dlatego akceptuję zasady, ale nie uważam że działają one jak algorytm w komputerze. To działa w dwie strony - nie ma pewności potępienia za grzech ciężki, ale nie ma absolutnie stwierdzenia typu: "za takie rzeczy nie idzie się do piekła".
Doprawdy mogłeś sobie podarować ten długaśny wywód.
Nikt tu w roli Pana Boga nigdy się nie ustawiał i ustawiać nie zamierza.
Weź KKK - następny akapit, po tym przytoczonym przeze mnie dokładnie o tym, o czym piszesz, mówi.
Do głowy mi nie przyszło, że powinnam go cytować
Ok, pewnie mogłem, ale lubię jasne sytuacje:)
Jeśli mamy jasność - to ok:)
Co nie przeszkadza, że każdy z wymienionych grzechów ma kwalifikację grzechu ciężkiego i wymaga ode mnie spowiedzi itd.
Polecam.
Chociaż pewnie nie muszę, bo wszyscy tutejsi już daaaaaaaawno się zapoznali. I pewnie mi napiszą, czy zaszły jakieś istotne zmiany pomiędzy kolejnymi wydaniami.
Swoje, z 1994 r. właśnie oddałam córce. Zamówiłam nowy, poprawiony (co to oznacza?) z 2012 chyba roku.
Ktoś coś?