Nie wiem czy Kolegi wpis jest w wątku obocznym do filmowego czy też ma związek z moim filmowym. Jakiś ma, nawet jeśli bez zamiaru, bo w moim pojawiło się odniesienie do Zła dlatego pozwolę sobie odnieść się również. Jak zawsze ja - po swojemu czyli irytująco, prosto i bez erudycyjnych popisów bo erudytą nie jestem.
Otóż Szatan jest osobą. Mamy to wiele razy w Piśmie Świętym podane. Chrystus jest osobą i na pustyni kusił go Szatan we własnej osobie, a nie abstrakt jakiś czy też produkt grzechu. Zdrowy rozum jasno prowadzi do wniosku że grzech jest możliwy jedynie pod warunkiem wolnej woli i jej użycia. Prowadzi również do wniosku że to Szatan do niego zachęca, kłamliwie zachęca, a potem za skorzystanie z tej zachęty oskarża przed Ojcem, a Chrystus broni.
A u Tarantina w ostatnim filmie mały odprysk tego fundamentalnego problemu jest po mistrzowsku pokazany. Można i tak go przeanalizować. Widzimy jak na dłoni jak Zły bohaterów kusił i jak różnie użyli swojej woli wobec tych kuszeń. Widzimy też jaką funkcję w ich czynach pełniła przemoc i jak różnie może być użyta. Nie podam szczegółów - obejrzyjcie sobie.
Pewnie jakaś lista by się znalazła. Najbardziej lubię motyw zemsty.
Od paru lat przestałem zupełnie oglądać filmy fabularne. Poszedłem w japońskie seriale - bajki. I potrafię sobie od czasu do czasu wybrać coś ciekawego z tego śmietnika. Dużo tego jest i wszystko na pirackich stronach dostępne od ręki jak film na youtube. Więc łatwo filtrować to co się podoba. Mają te bajki swoje wady, które myślę są dobrze znane, więc nie będę nawet wymieniał. ;-)
PS o diable: To że Szatan zwany Złym jest osobą nie oznacza że Zło jest osobą tylko że Szatan jest zły. Myślę że święty Augustyn by się ze mną w tym zgodził. Jak nie to trudno. On już nie żyje na tym świecie i co napisał napisane, a ja jeszcze myślę i mogę pójść dalej. Z kolei Pismo i Papież Benedykt XVI i wielu innych twierdzi że Bóg jest Miłością. Czy to znaczy że Miłość jest osobą bo Bóg jest i to nawet w trzech? To, być może, poważne pytanie filozoficzne ale praktyczne już nie za bardzo. Wystarczy mieć Boga czyli Miłość w sercu, a więc wierzyć i czynić zgodnie z tą wiarą aby być zbawionym.
Rafał napisal(a): Obejrzałem wczoraj "Pewnego razu w Holywood". Polecam. Jednak Tarantino to geniusz. Niektórzy na ten film narzekają.
No, np ja. Rozczarował mnie.
Rafał napisal(a): Inni widzą tylko jedną warstwę - zabawę gatunkami, odwoływanie się do klasyki, nostalgię za minionym czasem. To też, trochę i nie najważniejsze. Ja coraz bardziej dochodzę do wniosku że Tarrantino zajmuje się głównie jedną sprawą - przemocą. Wcale nie jest nią zafascynowany. Dotychczasowe filmy pokazywały jej bezsens. .
Kill Bill też?
Rafał napisal(a): Ten, jeszcze bardziej niż tamte, jest głębszy i bardziej przewrotny w pewnym sensie. W gruncie rzeczy jest mocnym głosem za tradycyjnymi wartościami i ich aktywną obroną przeciw anarchii, nihilizmowi i nienawiści. .
Szczerze to naprawdę zastanawiam się jakich łamańców umysłowych Kolega dokonał żeby dojść do takich wniosków. Jedyny plus jaki tam widzę który ewentualnie mógłby posłużyć za głos za tradycyjnymi wartościami, to obraz hipisów - nie jak dotąd młodych pięknych miłośników wolności, tylko brudnych zdemoralizowanych leni, do tego momentami niebezpiecznych psychopatów. Ale poza tym - gdzie te tradycyjne wartości i ich gloryfikacja? Poważnie pytam, bo naprawdę nie widziałem.
Rafał napisal(a): Tak go rozumiem. U Tarrantina każdy trup jest potrzebny i ważny. To nie jest epatowanie przemocą czy głupi film akcji w stylu "zabili go ale uciekł" z motywem zemsty czy bez. W tym filmie widzimy że nie przemoc jest problemem ale zło - nienawiść i agresja. Przemoc bywa dobra i uzasadniona.
Zasadniczo w tym filmie jedynymi trupami są hipisi, ale to jak wiemy historia alternatywna, naprawdę było nieco inaczej. Generalnie zakończenie niezłe, w każdym razie ciekawe i niespodziewane.
Film ma jednak sporo niedociągnięć, dłużyzny i ogólnie jest taki sobie - można obejrzeć, ale żadne to arcydzieło. Moim zdaniem oczywiście.
Co kto lubi - gusta nie podlegają dyskusji. Może Tarantino to śmieciarz ale ktoś musi sprzątać. On ze śmieci robi arcydzieła.
Co do łamańców umysłowych to nie musiałem się wysilać i nimi posługiwać. W większości filmów Tarantino, nie tylko w historii alternatywnej z ostatniego, Dobro zwycięża, a niegodziwcy dostają w dupę. Bohaterowie nie są czyści jak łza, ale mają zdrowe odruchy i uczucia. Jak napisałem wcześniej przemoc motywowana agresją, nienawiścią czy zwykłą chciwością jest tam obrzydliwa i bezsensowna, a przemoc w obronie słabych i wartości nie. Tak jest w Django, Desperado, Bękartach Wojny i w tym. W większości przemoc perwersyjna jest obrzydliwa i karana. Tak jest we wszystkich łącznie z Parszywą ósemką i Pulp fiction. Kill Billi już nie pamiętam za dobrze. Musze się zastanowić o co tam naprawdę chodzi poza jajami z nadętych sztuk walki i "filozofii" Wschodu. W najnowszym główni bohaterowie trzymają się fundamentalnych zasad naszej cywilizacji - są wbrew pozorom odpowiedzialni i kontrolują swoje emocje i agresję. Opierają się pokusom, presji i prymitywnym instynktom. Dzięki temu historia alternatywna jest optymistyczna - kończy się dobrze i zapowiada że będzie jeszcze lepiej. Nie tak jak ta mroczna i obrzydliwa prawdziwa. Czego więcej chcieć?
Dopiero teraz odkryłam Downton Abbey :-D i weekend miałam z głowy. Obejrzałam wszystkie 6 sezonów. Jeśli jakiś serial można nazwać arcydziełem, to właśnie ten. Mistrzowski scenariusz, mistrzowskie kreacje aktorskie, mistrzowska realizacja, wszystko mistrzowskie.
O co w sumie Wam chodzi z tym filmem, bo nie zrozumiałem? Jak na Tarantina najlepszy (z tych, co widziałem), natomiast Tarantino jak to Tarantino, kino rozrywkowe, raczej dla kinomaniaków, bo dużo odwołuje się do innych twórców, z tym "śmieciarzowaniem" bym nie przesadzał, w sztukach plastycznych powiedzielibyśmy kolarz, to dobre słowo. Bardzo dobra gra aktorska, trochę humoru i to jednak mniej czarnego niż w takim "Pulp fiction". Ogólnie 7/10, natomiast przesłanie??? Obawiam się, że ludzie, którzy oczekują w kinie "przesłania", a nie rozrywki powinni wybrać się na innego reżysera. To może też różnica percepcji, o czym parę razy pisałem, ja od kina czy tego, co zostało z telewizji oczekuję głównie rozrywki. Jak chodzi o jakiś przekaz intelektualny, to dużo skuteczniejszy jest tekst pisany. Dlatego raczej nie czytam książek rozrywkowych i raczej nie oglądam kina tzw. ambitnego.
Komentarz
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Augustinian_theodicy
Nie wiem czy Kolegi wpis jest w wątku obocznym do filmowego czy też ma związek z moim filmowym. Jakiś ma, nawet jeśli bez zamiaru, bo w moim pojawiło się odniesienie do Zła dlatego pozwolę sobie odnieść się również. Jak zawsze ja - po swojemu czyli irytująco, prosto i bez erudycyjnych popisów bo erudytą nie jestem.
Otóż Szatan jest osobą. Mamy to wiele razy w Piśmie Świętym podane. Chrystus jest osobą i na pustyni kusił go Szatan we własnej osobie, a nie abstrakt jakiś czy też produkt grzechu. Zdrowy rozum jasno prowadzi do wniosku że grzech jest możliwy jedynie pod warunkiem wolnej woli i jej użycia. Prowadzi również do wniosku że to Szatan do niego zachęca, kłamliwie zachęca, a potem za skorzystanie z tej zachęty oskarża przed Ojcem, a Chrystus broni.
A u Tarantina w ostatnim filmie mały odprysk tego fundamentalnego problemu jest po mistrzowsku pokazany. Można i tak go przeanalizować. Widzimy jak na dłoni jak Zły bohaterów kusił i jak różnie użyli swojej woli wobec tych kuszeń. Widzimy też jaką funkcję w ich czynach pełniła przemoc i jak różnie może być użyta. Nie podam szczegółów - obejrzyjcie sobie.
Od paru lat przestałem zupełnie oglądać filmy fabularne.
Poszedłem w japońskie seriale - bajki. I potrafię sobie od czasu do czasu wybrać coś ciekawego z tego śmietnika. Dużo tego jest i wszystko na pirackich stronach dostępne od ręki jak film na youtube. Więc łatwo filtrować to co się podoba. Mają te bajki swoje wady, które myślę są dobrze znane, więc nie będę nawet wymieniał. ;-)
Współczesnej kinematografii nie sposób oglądać. Na cedzenie przetakiem morza guana w poszukiwaniu pereł - nie mam ochoty ani wytrzymałości.
Z kolei Pismo i Papież Benedykt XVI i wielu innych twierdzi że Bóg jest Miłością. Czy to znaczy że Miłość jest osobą bo Bóg jest i to nawet w trzech? To, być może, poważne pytanie filozoficzne ale praktyczne już nie za bardzo. Wystarczy mieć Boga czyli Miłość w sercu, a więc wierzyć i czynić zgodnie z tą wiarą aby być zbawionym.
Szczerze to naprawdę zastanawiam się jakich łamańców umysłowych Kolega dokonał żeby dojść do takich wniosków.
Jedyny plus jaki tam widzę który ewentualnie mógłby posłużyć za głos za tradycyjnymi wartościami, to obraz hipisów - nie jak dotąd młodych pięknych miłośników wolności, tylko brudnych zdemoralizowanych leni, do tego momentami niebezpiecznych psychopatów.
Ale poza tym - gdzie te tradycyjne wartości i ich gloryfikacja? Poważnie pytam, bo naprawdę nie widziałem.
Zasadniczo w tym filmie jedynymi trupami są hipisi, ale to jak wiemy historia alternatywna, naprawdę było nieco inaczej.
Generalnie zakończenie niezłe, w każdym razie ciekawe i niespodziewane.
Film ma jednak sporo niedociągnięć, dłużyzny i ogólnie jest taki sobie - można obejrzeć, ale żadne to arcydzieło. Moim zdaniem oczywiście.
+1
Dodam do II grupy "Most na rzece Kwai" i serial "Ja Klaudiusz".
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Co do łamańców umysłowych to nie musiałem się wysilać i nimi posługiwać. W większości filmów Tarantino, nie tylko w historii alternatywnej z ostatniego, Dobro zwycięża, a niegodziwcy dostają w dupę. Bohaterowie nie są czyści jak łza, ale mają zdrowe odruchy i uczucia. Jak napisałem wcześniej przemoc motywowana agresją, nienawiścią czy zwykłą chciwością jest tam obrzydliwa i bezsensowna, a przemoc w obronie słabych i wartości nie. Tak jest w Django, Desperado, Bękartach Wojny i w tym. W większości przemoc perwersyjna jest obrzydliwa i karana. Tak jest we wszystkich łącznie z Parszywą ósemką i Pulp fiction. Kill Billi już nie pamiętam za dobrze. Musze się zastanowić o co tam naprawdę chodzi poza jajami z nadętych sztuk walki i "filozofii" Wschodu. W najnowszym główni bohaterowie trzymają się fundamentalnych zasad naszej cywilizacji - są wbrew pozorom odpowiedzialni i kontrolują swoje emocje i agresję. Opierają się pokusom, presji i prymitywnym instynktom. Dzięki temu historia alternatywna jest optymistyczna - kończy się dobrze i zapowiada że będzie jeszcze lepiej. Nie tak jak ta mroczna i obrzydliwa prawdziwa. Czego więcej chcieć?
O co w sumie Wam chodzi z tym filmem, bo nie zrozumiałem? Jak na Tarantina najlepszy (z tych, co widziałem), natomiast Tarantino jak to Tarantino, kino rozrywkowe, raczej dla kinomaniaków, bo dużo odwołuje się do innych twórców, z tym "śmieciarzowaniem" bym nie przesadzał, w sztukach plastycznych powiedzielibyśmy kolarz, to dobre słowo. Bardzo dobra gra aktorska, trochę humoru i to jednak mniej czarnego niż w takim "Pulp fiction". Ogólnie 7/10, natomiast przesłanie??? Obawiam się, że ludzie, którzy oczekują w kinie "przesłania", a nie rozrywki powinni wybrać się na innego reżysera.
To może też różnica percepcji, o czym parę razy pisałem, ja od kina czy tego, co zostało z telewizji oczekuję głównie rozrywki. Jak chodzi o jakiś przekaz intelektualny, to dużo skuteczniejszy jest tekst pisany. Dlatego raczej nie czytam książek rozrywkowych i raczej nie oglądam kina tzw. ambitnego.
1. Stalker
2. Łowca robotów
3. Czas apokalipsy
4. Pasja
5. Apocalypto
6. Wesele (Wajdy)
7. Matrix
8. Ojciec Chrzestny (I)
9. Miś
10. Ziemia Obiecana
11. Nietykalni
12. Rejs