Skip to content

Z przygód wojny trzydziestoletniej

124

Komentarz

  • Ostatnio córuś moja była w Pradze (czeskiej) i braciszek pouczał ją, aby nie stała tamże blisko okien.
  • zacny braciszek
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ostatnio córuś moja była w Pradze (czeskiej) i braciszek pouczał ją, aby nie stała tamże blisko okien.
    Do trzech razy sztuka :-B
  • Ej kolejka jest, każdy chce sobie wyrzucić wiceniemca z okna!
  • Wróblewski pokazuje,że echa wojny trzydzuestoletniej i rozumienie śwuiata , które pozwoliło na jej zakończenie pmoże pomóc w (z)rozumieniu tego, co dzieje się wokół Ukrainy

    indzoj!
  • https://www.onet.pl/informacje/kb-kronikidziejow/w-1619-r-polska-znalazla-sie-miedzy-mlotem-a-kowadlem/0w3grqh,30bc1058

    Położenie Ferdynanda II było nie do pozazdroszczenia. Chcąc odmienić losy wojny, imał się rozmaitych zabiegów, nawiązując m.in. kontakt z polskim królem Zygmuntem III Wazą (1587-1632), licząc na jego wsparcie. Miał do tego absolutnie prawo, ponieważ między Habsburgami a Wazami 23 marca 1618 r. stanęło tajne porozumienie. Obie strony zezwalały na werbunek i zakup broni w kraju sojusznika. Dodatkowo zobowiązywały się do niesienia sobie pomocy militarnej w razie buntu poddanych.

    Zygmunt III Waza przystał na prośbę Ferdynanda II. Bynajmniej nie robił tego bezinteresownie. Przede wszystkim chciał na jakiś czas oddalić z Polski oddziały lisowczyków, którzy po zakończonej niedawno wojnie z Moskwą byli bezrobotni, łupiąc bezlitośnie własny kraj, co z kolei nie podobało się pozostałym poddanym króla. Wspierając Habsburgów,

    Zygmunt III Waza zgodził się na zaciągnięcie na służbę cesarską lisowczyków. Wojsko to opłacili częściowo panowie polscy. Pieczę nad działaniami tej formacji sprawował Walenty Rogowski.

    Lisowczycy byli lekką jazdą, służącą za łupy, którą sformował po raz pierwszy Aleksander Józef Lisowski. Wymieniona formacja, w skład której wchodziły różne warstwy społeczne (chłopi, mieszczanie, a nawet szlachcice), najczęściej poruszała się komunikiem, a więc bez taboru, co z kolei przekładało się na jej ruchliwość w terenie.

    Lisowczyków bali się wszyscy. Ich taktyka walki polegała na stosowaniu podstępów i różnego rodzaju forteli wojennych.** Potrafili w ciągu dnia pokonać nawet 150 kilometrów, co wzbudzało podziw u cudzoziemców.** Charakteryzowali się wielką odwagą, której towarzyszyło nie mniejsze okrucieństwo. Straszliwie pustoszyli i rabowali tereny, na których się znaleźli.

    Lisowczycy wkroczyli do akcji w drugiej połowie listopada 1619 roku,** przekraczając granicę ze Słowacją,** a właściwe to Węgrami przypuszczalnie w rejonie Przełęczy Łupkowskiej. Ich oddziały liczyły najprawdopodobniej 10 tys. ludzi. Nad rzeką Laborec niedaleko miejscowości Humienne zagrodziły im drogę wojska siedmiogrodzkie (7000 żołnierzy), składające się z piechoty i jazdy. Dowodził nimi książę Jerzy Rakoczy. Rozegrała się tutaj bitwa, trwająca dwa dni (22-23 listopada 1619 r.).

    Starcie rozstrzygnęło się drugiego dnia, kiedy to Lisowczycy wyciągnęli wroga z korzystnie zajmowanych pozycji poprzez zastosowanie pozorowanej ucieczki. Jerzy Rakoczy nie wywęszył podstępu, puszczając za ustępującymi Polakami swoich ludzi. Lisowczycy tylko na to czekali i w odpowiednim momencie wykonali zwrot zaczepny, co całkowicie zaskoczyło Siedmiogrodzian. Najpierw pokotem padła jazda przeciwnika, a następnie nieuszykowana do starcia piechota. W sumie lisowczycy zabili pod Humiennem około 3000 ludzi. Sukces był więc zupełny.

    Po bitwie lisowczycy ruszyli w pościg za umykającym z resztą sił Jerzym Rakoczym, który zamknął się w Makowicy. Jak się później okazało, uratowało mu to życie, ponieważ w szeregach armii polskiej nie było piechoty i artylerii, tak więc o zdobyciu zaatakowanego zamku nie mogło być mowy. W konsekwencji już 26 listopada lisowczycy odstąpili od szturmów na Makowicę i wyruszyli w kierunku Koszyc, a następnie Rzeczypospolitej, grabiąc po drodze wszystko, co się dało.

    Wiadomość o klęsce Jerzego Rakoczego bardzo szybko dotarła do Gábora Bethlena, który – jak się można tego było spodziewać – natychmiast zwinął oblężenie Wiednia i wycofał się za Dunaj. Przeciwko lisowczykom wysłał 15000 żołnierzy, jednak do starcia nie doszło, gdyż Polacy zawczasu im umknęli.

  • Biedny Ferdynand, musiał decydować kto gorszy - Bethlen czy pomoc.

  • edytowano May 2023

    a

    rocznica by nam umkła

    lI defenestracja praska (23 maja 1618) – z okna Zamku Królewskiego na Hradczanach wyrzucono dwóch cesarskich namiestników – Jarosława Borzitę z Martinic i Wilhelma Slavatę – oraz sekretarza Fabriciusa. Doszło do tego z powodu wzburzenia przywódców czeskich protestantów dyskryminującą ich polityką cesarza Macieja. Pomimo upadku z wysokości kilkunastu metrów urzędnikom nic się nie stało (katolicy uznali to za cud). Wyrzuceni zostali z sali jadalnej i podobno uratowała ich góra naturalnego kompostu, powstała z resztek jedzenia wyrzucanych przez to okno po ucztach. Opisane wydarzenie jest uważane za bezpośrednią przyczynę wybuchu wojny trzydziestoletniej[2].

  • edytowano May 2023

    /admin romeck: próba obrazka

  • Swoją drogą, samo w sobie ciekawe jest to, że kolesie wywalali resztki jadła przez okno, dzięki czemu powstała pod murem sterta naturalnego kompostu.

  • po primo, nie pokazuje wklejonego przeze mnie obrazka

    po drugie primo
    z samego żarcia tyle kompostu by nie powstało
    gnój to Panie był
    kupa gnoju, Misthaufen

  • No ale że tego nikt na bieżąco nie wywoził? Przecież tam musiała być totalna gazyfikacja.

    Fanatyk szlachetczyzny, zauważywszy, że dokoła Wersalu czuć uryną, kazał swojej służbie i swoim wasalom oddawać wodę na ściany swego zamku.

  • Należy go uznać za patrona wszystkich polskich modernizatorów.

  • @los powiedział(a):
    Należy go uznać za patrona wszystkich polskich modernizatorów.

    Co ciekawe, to dalej tak wygląda

  • @christoph powiedział(a):
    po primo, nie pokazuje wklejonego przeze mnie obrazka

    po drugie primo
    z samego żarcia tyle kompostu by nie powstało
    gnój to Panie był
    kupa gnoju, Misthaufen

    Może zjadali samo mięsko a kartofelki zostawiali.

  • Zdaje się w owym czasie do dobrego tonu należało zjeść tylko troszkę a resztę oddać służbie albo wyrzucić.

  • @Przemko powiedział(a):

    @christoph powiedział(a):
    po primo, nie pokazuje wklejonego przeze mnie obrazka

    po drugie primo
    z samego żarcia tyle kompostu by nie powstało
    gnój to Panie był
    kupa gnoju, Misthaufen

    Może zjadali samo mięsko a kartofelki zostawiali.

    Kartofelki to były flance ozdobne wtedy

  • @los powiedział(a):
    Zdaje się w owym czasie do dobrego tonu należało zjeść tylko troszkę a resztę oddać służbie albo wyrzucić.

    Do tej pory to symbol luksusu dla coponiektórych.
    A z jakiś opisów wynikało, że była to kupa odpadków wszelakich, w tym naturalnych wytworów człowieków.
    A co do wątpliwości Ignatza, to przeca rynsztoki były w owych miastach na powierzchni i jeno o określonej porze się lokalne kloaki do nich wylewało, były oficjalne kary za wylewanie zawartości nocnika z okna na ulicę itp.
    Ot taki urok epoki.

  • @christoph powiedział(a):
    po primo, nie pokazuje wklejonego przeze mnie obrazka

    edytowałem twój post:
    to nie był adres obrazka, tylko adres "ramki" (strony) z obrazkiem, dlatego nie wyświetlało..

  • @ms.wygnaniec powiedział(a):
    A z jakiś opisów wynikało, że była to kupa odpadków wszelakich, w tym naturalnych wytworów człowieków.
    A co do wątpliwości Ignatza, to przeca rynsztoki były w owych miastach na powierzchni i jeno o określonej porze

    Ja rozumiem, że na mieście zawsze troszkę wali. Ale jak się ma pałac, to można krzyknąć hajduki, wywieźć mie ten szit a żywo, bo kańczugiem oćwiczę!!!!!!!

  • W arabskich medinach chyba tak jest do tej pory - przeróżne odpadki wyrzuca się do rynsztoków przez cały dzień a wieczorem ekipa sprząta (nawet wodą myją) i jest czysto, wtedy medina nawet ładnie pachnie. Panowie Borzita, Slavata i Fabricius zostali humanitarnie wyrzuceni przed porą sprzątania.

  • Angielska i czeska łajka podają, że ta sterta kompostu, to fejknius protestantów, wysmażony w odpowiedzi na twierdzenia katolików, że defenestrowani uratowali się dzięki pomocy NMP. Czeska dodaje, że najprawdopodobniej uratowali się dzięki temu, że mur poniżej był mocno pochyły.

  • Fakt, bezczelne kłamstwo wydaje nam się wynalazkiem sowieckim a przecież już pół tysiąclecia temu gustowali w nim bracia odłączeni. Nawet pewien zasłużony forumowicz przeklejał tutaj protestanckie fałszywki o Karolu Stuarcie.

  • Krzyżacy łgali jeszcze wcześniej. Nawet doxy fałszowali.

  • @trep powiedział(a):
    Krzyżacy łgali jeszcze wcześniej. Nawet doxy fałszowali.

    No i na koniec, gdy przyszło co do czego, też zostali braćmi odłączonymi. Wszystko się zgadza.

  • A nie lepiej: niemcy?

  • Anglicy też lubują się w bezczelnym łgarstwie.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.