Rafał napisal(a): Co do ubezpieczeń to też nie takie proste. Oczywiście może powinny być obowiązkowe z przekazywaniem części środków TOPR. Jednak większość ofiar, jak się wydaje, nie była niczemu winna. To są góry i pogoda zmienia się nagle, czasem w kilka minut.
Ale co dokładnie nie jest proste? I co ma wina do rzeczy?
Rafał napisal(a): Co do ubezpieczeń to też nie takie proste. Oczywiście może powinny być obowiązkowe z przekazywaniem części środków TOPR. Jednak większość ofiar, jak się wydaje, nie była niczemu winna. To są góry i pogoda zmienia się nagle, czasem w kilka minut.
Ale co dokładnie nie jest proste? I co ma wina do rzeczy?
No jeśli chodzi o kasę z ubezpieczenia na TOPR to nic. Łatwiej nawet z ubezpieczenia niż od nie ubezpieczonego.
Aha a ferraty oczywiście w Tatrach. Oczywiście Orla Perć Marzy mi się więcej - przynajmniej stara Orla Perć aż do końca Wołoszyna jak była kiedyś ale ja już się nie załapałem. No i więcej przejść przez grań główną na Słowację.
Rafał napisal(a): Aha a ferraty oczywiście w Tatrach. Oczywiście Orla Perć Marzy mi się więcej - przynajmniej stara Orla Perć aż do końca Wołoszyna jak była kiedyś ale ja już się nie załapałem. No i więcej przejść przez grań główną na Słowację.
To tylko w ramach UE. Polexit nałoży konieczność postawienia budki z pogranicznikiem jak niedługo w Ulsterze Btw polecam wątek brexitowy
Rafał napisal(a): Aha a ferraty oczywiście w Tatrach. Oczywiście Orla Perć Marzy mi się więcej - przynajmniej stara Orla Perć aż do końca Wołoszyna jak była kiedyś ale ja już się nie załapałem. No i więcej przejść przez grań główną na Słowację.
To tylko w ramach UE. Polexit nałoży konieczność postawienia budki z pogranicznikiem jak niedługo w Ulsterze Btw polecam wątek brexitowy
Nie no, to wiemy. Granice przyjaźni z Układu Warszawskiego ja pamiętam: zasieki, zaorane pasy, budki strażnicze, psy. Rzecz w tym że teraz w UE w praktyce to przechodzenie nadal jest bardzo utrudnione. Na przykład czemu piękna droga Doliną Białej Wody z Łysej Polany czy Jaworzyny Tatrzańskiej po słowackiej stronie nie ma połączenia z Morskim Okiem? Nadal używana jest stara wstrętna szosa po polskiej stronie z owymi nieszczęsnymi końmi. Czemu prawie nikt nie chodzi z Doliny Kościeliskiej do Tomanowej?
Maria napisal(a): A czy luckość wie, że podczas burzy należy wyłączyć to powszechne w użyciu cudo, czyli telefon komórkowy? Będąc na dworze, rzecz jasna.
No wasnie wydaje mi sie ze nie wie. I skandaloza, ze w telewizorku tvp tera po tym wszystkim nie mozna uslyszec tej oczywistej oczywisosci, oprocz slow Baranowskiej, ktora mowila aby komorke gdzies od siebie odsunac (a nie - calkowicie wyłaczyc). No ja cie nie mogie!
Wszelkie wątpliwości o śmiertelnym zagrożeniu, jakie ma nieść telefonia komórkowa w czasie burzy specjalnie dla naTemat rozwiewa dzisiaj prof. Łukasz Turski – fizyk z Centrum Nauki Kopernik. – To jest raczej problem z dziedziny psychologii. Wszystko ma jakiś związek z fizyką, ale to naprawdę wiąże się raczej z psychologią. I jest problemem pewnej histerii narodowej – mówi wprost doświadczony naukowiec. – Nie ma najmniejszego powodu, żeby telefony komórkowe wyłączać w czasie burzy – zapewnia.
Dlaczego, skoro wszyscy znajomi mówią, że trzeba? Profesor Turski za najważniejszy argument proponuje wziąć pod uwagę fakt, iż nikt w czasie burzy nie wyłącza przecież nadajników telefonii komórkowej. Gdyby więc używanie telefonu podczas burzy miało kończyć się tragicznie, zniszczenia w infrastrukturze operatorów każdego burzowego lata musiałby być ogromne. – To jest legenda na tym samym poziomie, jak kiedyś ta, która sprawiła, że telefony komórkowe trzeba było wyłączać na stacjach benzynowych – ironizuje naukowiec.
– Idąc tym tropem trzeba byłoby w czasie burzy pochować także sztućce, ponieważ również mogą przyciągać pioruny. Ja jako fizyk nigdy nie wyłączam telefonu komórkowego w czasie burzy – podsumowuje prof. Łukasz Turski.
Maria napisal(a): A czy luckość wie, że podczas burzy należy wyłączyć to powszechne w użyciu cudo, czyli telefon komórkowy? Będąc na dworze, rzecz jasna.
Każdy piorun ma swoje oko którym wypatruje na łez padole słabych pół elektromagnetycznych, a potem z lubością w nie pierze. Jak nie zobaczy telefonu to szuka rozrusznika serca albo naręcznego solorza na baterie, ze skórzanym paskiem.
Mnie tam uczono, że raczej ostrzy i szpilek wypatruje, najlepiej na słusznej wysokości, z ziemią połączonych i osamotnionych. Gdyż albowiem w towarzystwie takowych mu pole elektromagnetyczne z wrażenia gęstnieje i łatwiej mu się przebić... Nuale o telefonach, to mię nieuczono, bo takowych wonczas niebyło...
Rafał napisal(a): Aha a ferraty oczywiście w Tatrach. Oczywiście Orla Perć Marzy mi się więcej - przynajmniej stara Orla Perć aż do końca Wołoszyna jak była kiedyś ale ja już się nie załapałem. No i więcej przejść przez grań główną na Słowację.
To tylko w ramach UE. Polexit nałoży konieczność postawienia budki z pogranicznikiem jak niedługo w Ulsterze Btw polecam wątek brexitowy
Nie UE a traktatu s Schengen. Można być w UE i do strefy schengen nie należeć - jak np Rumunia czy UK, albo wprost naprzeciwnie - jak Szwajcaria czy Norwegia.
Prof Turski jest autorytetem, więc pewnie ma rację. Ale ja czytałam wypowiedzi innych autorytetów, którzy inaczej się wypowiadali na ten temat. Chwilowo będę wyłączać.
A wracając do wczorajszej tragedii, to miałam rację. Głupota ludzka nie zna granic. Teraz już wiadomo, że schodzący z góry ostrzegali wchodzących o nadciągającej burzy. Że nic nie było nagle. Że wszystko odbyło się z typowym tatrzańskim scenariuszem - nadciągały chmury (od 11), zaczęło grzmieć. Od 11.30 - już słychać było grzmoty, czyli wyraźny sygnał do natychmiastowego odwrotu. Ludzie pchali się na Giewont pomimo uwag przewodników, którzy radzili zawracać!!! Feralny piorun walnął ok. 13.
Rafał napisal(a): Aha a ferraty oczywiście w Tatrach. Oczywiście Orla Perć Marzy mi się więcej - przynajmniej stara Orla Perć aż do końca Wołoszyna jak była kiedyś ale ja już się nie załapałem. No i więcej przejść przez grań główną na Słowację.
To tylko w ramach UE. Polexit nałoży konieczność postawienia budki z pogranicznikiem jak niedługo w Ulsterze Btw polecam wątek brexitowy
Nie UE a traktatu s Schengen. Można być w UE i do strefy schengen nie należeć - jak np Rumunia czy UK, albo wprost naprzeciwnie - jak Szwajcaria czy Norwegia.
Alem babolam szczelił! Przepraszam i dziękuję za sprostowanie
@Mania Peem tak. Po każdym wypadku w górach jest wysyp ludzi, którzy twierdzą, że wiedzieli ostrzegali ale ich nikt nie słuchał. Taki turystyczno przewodnicki folklor związany z ogólnym psioczeniem na "stonkę". Też miałem podobnie. Poza tym, trzeba pamiętać, że na samej kopule jest ruch jednokierunkowy - nie da się po prostu zawrócić. A jak część zacznie a inni nie to może się toto totalnie zakorkować.
Kiedysi stonka tyrała w polu i fabryce, a jelita korzystały z uroków świata i kapitału (zwykle odziedziczonego, ale mniejsza). Dzisiaj stonka chce być jelitami, stąd tłok na bałtyckich plażach, ścisk na Krupowkach i kolejki na Giewont przy nieprzyjaznym pomrukiwaniu w publikatorach Mlynarskiej i nnych wybrańców systemu, którym przywileje kastowe się spauperyzowały.
Tak więc bez zagnania z powrotem do roli i maszyny, podobne wypadki będą się multyplikować jak szczury w stołówce zakładowej. A czasy takie, że na zagnanie z powrotem się nie zanussi.
Noale studenci kiedyś to żadna elita finansowa nie była. Czasem byli szurnieci, ale system mistrza i uczniów, nawet w klubach górskich i żeglarskich, działał i podstawowe zasady zachowania, wtem! I ostrożności były przekazywane i przestrzegane
randolph napisal(a): Kiedysi stonka tyrała w polu i fabryce, a jelita korzystały z uroków świata i kapitału (zwykle odziedziczonego, ale mniejsza). Dzisiaj stonka chce być jelitami, stąd tłok na bałtyckich plażach, ścisk na Krupowkach i kolejki na Giewont przy nieprzyjaznym pomrukiwaniu w publikatorach Mlynarskiej i nnych wybrańców systemu, którym przywileje kastowe się spauperyzowały.
Tak więc bez zagnania z powrotem do roli i maszyny, podobne wypadki będą się multyplikować jak szczury w stołówce zakładowej. A czasy takie, że na zagnanie z powrotem się nie zanussi.
Nie zwalajmy wszystkiego na 5oo + Jak już to na sylwester w Zakopanem jako szczyt lux usu i kultury I Sławomira
allium napisal(a): @Mania Peem tak. Po każdym wypadku w górach jest wysyp ludzi, którzy twierdzą, że wiedzieli ostrzegali ale ich nikt nie słuchał. Taki turystyczno przewodnicki folklor związany z ogólnym psioczeniem na "stonkę". Też miałem podobnie. Poza tym, trzeba pamiętać, że na samej kopule jest ruch jednokierunkowy - nie da się po prostu zawrócić. A jak część zacznie a inni nie to może się toto totalnie zakorkować.
1. Maria (nie Mania:) 2. Chyba nie przeczytałeś. Podałam godziny. Potwierdzone przez meteorologów. I zgodne z ich zapowiedziami. Więc nie na samym (od przełęczy) końcowym, ostrym podejściu na Giewont. 3. Reportaż był ilustrowany amatorskim filmem (to akurat mogła być manipulacja, chociaż bardzo mało prawdopodobna) z szerokiej ścieżki - podejścia jeszcze na przełęcz Kondracką i już padał ostry deszcz. Widać ludzi idących do góry. 4. Na kopule w chwili uderzenia było 20 osób. 5. Poszkodowanych - ...
Maria napisal(a): Prof Turski jest autorytetem, więc pewnie ma rację. Ale ja czytałam wypowiedzi innych autorytetów, którzy inaczej się wypowiadali na ten temat. Chwilowo będę wyłączać.
A wracając do wczorajszej tragedii, to miałam rację. Głupota ludzka nie zna granic. Teraz już wiadomo, że schodzący z góry ostrzegali wchodzących o nadciągającej burzy. Że nic nie było nagle. Że wszystko odbyło się z typowym tatrzańskim scenariuszem - nadciągały chmury (od 11), zaczęło grzmieć. Od 11.30 - już słychać było grzmoty, czyli wyraźny sygnał do natychmiastowego odwrotu. Ludzie pchali się na Giewont pomimo uwag przewodników, którzy radzili zawracać!!! Feralny piorun walnął ok. 13.
tak myślałem, że więcej tu igrania z Naturą niż niezawinionej tragedii... R.I.P. oraz przestroga dla innych
ps. wyłączanie telefonów to jakiś zabobon.... na miarę
randolph napisal(a): Każdy piorun ma swoje oko którym wypatruje na łez padole ....
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ostatnio u pana astrologa czytałem, że Tatry to niecały promil powierzchni naszej udręczonej Ojczyzny - a ileż z nimi uciechy!
A mierzył rzutem prostopadłem z góry czy też "ślizgał" się po powierzchniach gór i wąwozów z kartką A4?
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kedyś mi opowiadał znajomek, jak na budowie koparka przecięła jakiś solidniejszy kabel, więc się robotnicy wycofywali żabimi skokami.
jako syn elektryka i sam z zawodu budowlaniec - AAAbsolutnie tak!
Panie co tam przy burzy komórka.... Moj śp wujek będąc pacholęciem i wracając z pola od krów do domu nosił ze sobą pęk kluczy od stajni, kluczy solidnych, metalowych. I jak raz czy drugi zastała go burza w tej drodze to ze strachu przed porażeniem rzucał przed siebie owe klucze, podchodził, podnosił i znowu uskutecznial rzut w dal kluczami. I tak do domu wracał, szczęśliwy że cały i zdrowy. Tak, Panie było, tak.
Mój serdeczny przyjaciel od lat głosi tezę, że jednym ze źródeł problemów turystyką w polskich górach jest przeładowanie udogodnieniami. Już sam system oznakowania szlaków jest taki, że średnio rozgarnięta osoba może chodzić bez mapy i nie zabłądzi - efekt jest taki, że część osób nawet sporo chodzących po górach nie ma pojęcia o tym jak map się używa w terenie. Do tego coraz większe bezpieczeństwo: sygnał GSM dostępny praktycznie wszędzie w połączeniu z aplikacjami typu "Ratunek" oraz sprawnie "bezkosztowo" (dla wzywających) działający TOPR/GOPR sprawiają, że zanika poczucie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo. No i niestety jak słucham opowieści znajomych ratowników to wydaje mi się, że w powyższym rozumowaniu też może być coś na rzeczy.
Dlatego tak pienię się na temat łańcuchów. Jeśli jest łatwiej, więcej osób będzie pałętać się w terenie, gdzie utracić życie a przynajmniej zdrowie jest bardzo łatwo, więc sama statystyka sprawi, że owo zdrowie lub życie więcej osób będzie tracić. A że będą to osoby gorzej przygotowane, jeszcze zwiększy ilość to wypadków. Turystyki górskiej nie należy ułatwiać, należy tylko czynić ją bezpieczniejszą.
Komentarz
I co ma wina do rzeczy?
Polexit nałoży konieczność postawienia budki z pogranicznikiem jak niedługo w Ulsterze
Btw polecam wątek brexitowy
Zażondywem opświecenia!
Wygulgełem cuś takiegusz zes internetów:
Co to za nowy zabobon?
Nuale o telefonach, to mię nieuczono, bo takowych wonczas niebyło...
Chwilowo będę wyłączać.
A wracając do wczorajszej tragedii, to miałam rację. Głupota ludzka nie zna granic.
Teraz już wiadomo, że schodzący z góry ostrzegali wchodzących o nadciągającej burzy. Że nic nie było nagle. Że wszystko odbyło się z typowym tatrzańskim scenariuszem - nadciągały chmury (od 11), zaczęło grzmieć. Od 11.30 - już słychać było grzmoty, czyli wyraźny sygnał do natychmiastowego odwrotu. Ludzie pchali się na Giewont pomimo uwag przewodników, którzy radzili zawracać!!! Feralny piorun walnął ok. 13.
Alem babolam szczelił!
Przepraszam i dziękuję za sprostowanie
Jako że podwieczorek, to robiłem sobie nabiał.
Kolega ma pełną rację co do gęstości pola na szpilach. Fizyka elementarna. Właściwie to matematyka w zastosowaniach fizycznych.
Peem tak. Po każdym wypadku w górach jest wysyp ludzi, którzy twierdzą, że wiedzieli ostrzegali ale ich nikt nie słuchał. Taki turystyczno przewodnicki folklor związany z ogólnym psioczeniem na "stonkę". Też miałem podobnie.
Poza tym, trzeba pamiętać, że na samej kopule jest ruch jednokierunkowy - nie da się po prostu zawrócić. A jak część zacznie a inni nie to może się toto totalnie zakorkować.
Bestegusz niek wolno bydzie se promenać po Zakopanę i podziwieć panorame Tater zes pencjonatowegusz balkona.
Tak więc bez zagnania z powrotem do roli i maszyny, podobne wypadki będą się multyplikować jak szczury w stołówce zakładowej. A czasy takie, że na zagnanie z powrotem się nie zanussi.
Jak już to na sylwester w Zakopanem jako szczyt lux usu i kultury
I Sławomira
Ukraince się nań zlatuja jak pszczoły nad szklankę z sokiem.
2. Chyba nie przeczytałeś. Podałam godziny. Potwierdzone przez meteorologów. I zgodne z ich zapowiedziami. Więc nie na samym (od przełęczy) końcowym, ostrym podejściu na Giewont.
3. Reportaż był ilustrowany amatorskim filmem (to akurat mogła być manipulacja, chociaż bardzo mało prawdopodobna) z szerokiej ścieżki - podejścia jeszcze na przełęcz Kondracką i już padał ostry deszcz. Widać ludzi idących do góry.
4. Na kopule w chwili uderzenia było 20 osób.
5. Poszkodowanych - ...
R.I.P. oraz przestroga dla innych
ps.
wyłączanie telefonów to jakiś zabobon.... na miarę
jako syn elektryka i sam z zawodu budowlaniec - AAAbsolutnie tak!
Hugses & kisses
Moj śp wujek będąc pacholęciem i wracając z pola od krów do domu nosił ze sobą pęk kluczy od stajni, kluczy solidnych, metalowych. I jak raz czy drugi zastała go burza w tej drodze to ze strachu przed porażeniem rzucał przed siebie owe klucze, podchodził, podnosił i znowu uskutecznial rzut w dal kluczami. I tak do domu wracał, szczęśliwy że cały i zdrowy.
Tak, Panie było, tak.
No i niestety jak słucham opowieści znajomych ratowników to wydaje mi się, że w powyższym rozumowaniu też może być coś na rzeczy.
Dlatego tak pienię się na temat łańcuchów. Jeśli jest łatwiej, więcej osób będzie pałętać się w terenie, gdzie utracić życie a przynajmniej zdrowie jest bardzo łatwo, więc sama statystyka sprawi, że owo zdrowie lub życie więcej osób będzie tracić. A że będą to osoby gorzej przygotowane, jeszcze zwiększy ilość to wypadków. Turystyki górskiej nie należy ułatwiać, należy tylko czynić ją bezpieczniejszą.