los napisal(a): Było na ten temat sporo dyskusji i w żadnej łańcuchów nie dało się obronić.
Tyle, że wnioski z dyskusji nie zawsze przekładają się na praktykę. Nasz wspólny ( choć kolegi tylko sieciowy) znajomy, kiedyś z pianą na ustach opowiadał, że remonty czy zakładanie nowych łańcuchów są w Polsce i na Słowacji finansowane ze środków UE czy podobnych w ramach prodramów "poprawy/zwiększenia bezpieczeństwa".
W mojej okolicy piorun trafił kobietę w szczerym polu. Ani drzew, ani innych ludzi, pustkowie i tylko ona. Miała spalone miejsce na szyi, tam gdzie było zapięcie łańcuszka.
Jestem za łańcuchami w górach. Gdyby nie one nie byłabym na Orlej Perci i Kozim Wierchu - w czasie mojej pierwszej wędrówki w Tatrach, kiedym była nastolatką. Ale wszystko było jak trza; prognoza pogody dobra, dobre buty, wymarsz z domu o 5 rano pod opieką doświadczonego taternika.
Tatry są super komfortowe z tymi chodnikowymi szlakami i rodzi to iluzję że każdy może. Via ferraty przez sam fakt koniecznsci posiadania uprzęży i ew kasku odsiały by ok 80 % . Nie chcę też jechać Młynarską ale w Tatrach często widzę typy spacerowo wycieczkowe o niskim kapitale kulturowym, sądząc po odzieniu i sposobie wysławiania się, których powyżej granicy lasu reglowego nie powinno być ze względów bezpieczeństwa. Gatunek prawie endemiczny (Na Babią czasem trafiają) . W pobliskich Gorcach i czy Wyspowym na szlakach ich niema chodza po szlakach hajkerowo-turystyczno-wycieczkowe ludki często z dzieciakami "wystrojone" w goreteksy, wymienić uprzejmości można pogadać nieozbowizująco itp no inny śfijat.
Maria napisal(a): A czy luckość wie, że podczas burzy należy wyłączyć to powszechne w użyciu cudo, czyli telefon komórkowy? Będąc na dworze, rzecz jasna.
No wasnie wydaje mi sie ze nie wie. I skandaloza, ze w telewizorku tvp tera po tym wszystkim nie mozna uslyszec tej oczywistej oczywisosci, oprocz slow Baranowskiej, ktora mowila aby komorke gdzies od siebie odsunac (a nie - calkowicie wyłaczyc). No ja cie nie mogie!
Rafał napisal(a):
christoph napisal(a):
Rafał napisal(a): Aha a ferraty oczywiście w Tatrach. Oczywiście Orla Perć Marzy mi się więcej - przynajmniej stara Orla Perć aż do końca Wołoszyna jak była kiedyś ale ja już się nie załapałem. No i więcej przejść przez grań główną na Słowację.
To tylko w ramach UE. Polexit nałoży konieczność postawienia budki z pogranicznikiem jak niedługo w Ulsterze Btw polecam wątek brexitowy
Nie no, to wiemy. Granice przyjaźni z Układu Warszawskiego ja pamiętam: zasieki, zaorane pasy, budki strażnicze, psy. Rzecz w tym że teraz w UE w praktyce to przechodzenie nadal jest bardzo utrudnione. Na przykład czemu piękna droga Doliną Białej Wody z Łysej Polany czy Jaworzyny Tatrzańskiej po słowackiej stronie nie ma połączenia z Morskim Okiem? Nadal używana jest stara wstrętna szosa po polskiej stronie z owymi nieszczęsnymi końmi. Czemu prawie nikt nie chodzi z Doliny Kościeliskiej do Tomanowej?
Bo nie ma wytyczonych szlakow a po obu stronach granicy sa parki narodowe. A w parkach mozna tylko chodzic szlakami.
Tym samym problem "sie rozwiazal" bez koniecznosci odwolywania sie do przepisow granicznych oraz ukladu z Schoengen....
Komentarz
Problem w tem, że zwolennicy łańcuchów i innych ułatwień przedstawiają je jako rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo...
Nie chcę też jechać Młynarską ale w Tatrach często widzę typy spacerowo wycieczkowe o niskim kapitale kulturowym, sądząc po odzieniu i sposobie wysławiania się, których powyżej granicy lasu reglowego nie powinno być ze względów bezpieczeństwa.
Gatunek prawie endemiczny (Na Babią czasem trafiają) . W pobliskich Gorcach i czy Wyspowym na szlakach ich niema chodza po szlakach hajkerowo-turystyczno-wycieczkowe ludki często z dzieciakami "wystrojone" w goreteksy, wymienić uprzejmości można pogadać nieozbowizująco itp no inny śfijat.
Mme Łyżeczka
Bo nie ma wytyczonych szlakow a po obu stronach granicy sa parki narodowe.
A w parkach mozna tylko chodzic szlakami.
Tym samym problem "sie rozwiazal" bez koniecznosci odwolywania sie do przepisow granicznych oraz ukladu z Schoengen....