Jak (nie) działa opieka społeczna
Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, w połowie pobytu na salę zakwaterowano bezdomnego, którego pogotowie przywiozło prosto z ulicy. Człowiek ma zaawansowane nieleczone owrzodzenie podudzia, grożące amputacją nogi. Szpital zajął się jak należy, podleczył, opatrzył, spalił zarobaczone ubrania, dał nowe, etc. Pacjent jest wieloletnim bezdomnym, nie ma nawet dowodu osobistego, więc i ubezpieczenia również. Szpital powiadomił MOPS, zjawił się pracownik, który zrobił wywiad, ubezpieczył i nikt już więcej go nie widział.
Dzisiaj wypisywano nas obu do domu, tzn. mnie do domu, a sąsiada z sali na ulicę. Sąsiad ma 64 lata i ledwie chodzi.
Dzwoniłem kilka godzin do MOPS-u, do referatu d/s bezdomnych, a kiedy się jakimś cudem dodzwoniłem, pan kierownik powiedział, że nie ma szans na przyjęcie człowieka do schroniska, bowiem w papierach szpital napisał "może chodzić" co go dyskwalifikuje do przytuliska całodobowego. Powiedział również, żeby z nim nie przyjeżdżać do MOPS-u z w/w prośbą (schronisko całodobowe), bo nic to nie da, bo procedury i rozporządzenia.
Zostało więc znalezienie noclegowni i stołówki na dzień, oraz miejsca gdzie ktoś by mu zmieniał opatrunki. Pojechaliśmy do Sióstr Kalkutek, które prowadzą stołówkę i opiekę medyczną również. Pan Jan dostał tam obiad, a ja porozmawiałem z siostrami co robić dalej. Jest noclegownia na ul. Jagiellońskiej prowadzona przez jakowes stowarzyszenie mniejszości (tfu) niemieckiej, stosunkowo blisko od ich ośrodka, ale powiedziały mi, że to straszna nora. Uradziliśmy wspólnie, żeby jechać do noclegowni prowadzonej przez stowarzyszenie im. brata Alberta Chmielowskiego, gdzie go na pewno przyjmą na jedną noc, a jutro załatwię w MOPS-ie odpowiednie skierowanie do pobytu na stałe.
I tu zaczyna się najgorsze.
Pojechaliśmy do noclegowni, w której nie chciano mojego podopiecznego przyjąć, bo nie ma skierowania. Co z nim będzie - nikogo nie interesuje. Prośby, błagania, deklaracja zapłaty za nocleg, a na koniec regularne obelgi i tona wylanej żółci, nikogo nie wzruszyły. Zadowolony z siebie, niski, upasiony jak karaluch kierownik, zasłonił się procedurą i łypiąc zza niej, spokojnie czekał aż sobie pójdziemy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechali dalej. W ciągu kilku godzin zwiedziliśmy wszystkie noclegownie w Katowicach, z identycznym skutkiem. Na sam koniec dostałem adres do stowarzyszenia prowadzonego przez zielonoświątkowców. W naiwności swojej myślałem, że protestanci tej proweniencji będą inni ... ale się myliłem sromotnie. Serce miały tylko Kalkutki i jakiś rozchełstany sympatyczny brodacz, który u nich był, poradził, pomógł wsadzić podopiecznego do samochodu. Reszta to hieny żyjące na dobroczynności, od MOPS-u zaczynając a na kierownikach noclegowni kończąc. Szef z Jagiellońskiej powiedział, że nie może przyjąć bezdomnego, bo jest w złym stanie, a tu są strome schody i kiedyś jeden pensjonariusz oskarżył noclegownie o potłuczenie na nich, więc od tego czasu mają procedurę, że nie przyjmują ludzi w złym stanie. Na swoje usprawiedliwienie dodał, że sam był kiedyś bezdomnym. Miałem ochotę mu powiedzieć, że niczego go to nie nauczyło.
Wszyscy oni mówili, że nie wiem jak się takie sprawy załatwia, bo powinienem wezwać straż miejską, która przymusowo ulokuje bezdomnego w sąsiedniej (nie ich) noclegowni. Wszyscy opowiadają łgarstwa, że wprawdzie oni nie mogą ale każda inna noclegownia przyjmie na jedną noc bez papierów i skierowań.
Podopieczny wylądował ostatecznie w naszym domu. Mam zgryz co jutro, pojutrze i dalej. W naiwności swojej myślałem, że wystarczy go podwieźć i zostawić, a inni się nim troskliwie zajmą. Załatwić stosowne skierowania i oddać tym hienom pod opiekę na dłużej - będę taki sam jak i oni wszyscy.
Podopieczny nazywa się Jan Nawrocki, ma 64 lata. W przeszłości przepracował nie mniej niż ćwierć wieku, więc został mu rok do emerytury, która ustawiłaby go na resztę życia i pozwoliła wyjść z bezdomności. Sęk w tym, że może nie dotrwać albo dotrwa z amputowaną nogą.
Na razie proszę o modlitwę za człowieka i za rozwiązanie jego problemów w dobra stronę. W Bogu nadzieja. Ratujcie honor Polaków, bo po dzisiejszym dniu mam odczucie, że to wstrętny i podły ludek bez serca. Na pewno ten w Katowicach.
Dzisiaj wypisywano nas obu do domu, tzn. mnie do domu, a sąsiada z sali na ulicę. Sąsiad ma 64 lata i ledwie chodzi.
Dzwoniłem kilka godzin do MOPS-u, do referatu d/s bezdomnych, a kiedy się jakimś cudem dodzwoniłem, pan kierownik powiedział, że nie ma szans na przyjęcie człowieka do schroniska, bowiem w papierach szpital napisał "może chodzić" co go dyskwalifikuje do przytuliska całodobowego. Powiedział również, żeby z nim nie przyjeżdżać do MOPS-u z w/w prośbą (schronisko całodobowe), bo nic to nie da, bo procedury i rozporządzenia.
Zostało więc znalezienie noclegowni i stołówki na dzień, oraz miejsca gdzie ktoś by mu zmieniał opatrunki. Pojechaliśmy do Sióstr Kalkutek, które prowadzą stołówkę i opiekę medyczną również. Pan Jan dostał tam obiad, a ja porozmawiałem z siostrami co robić dalej. Jest noclegownia na ul. Jagiellońskiej prowadzona przez jakowes stowarzyszenie mniejszości (tfu) niemieckiej, stosunkowo blisko od ich ośrodka, ale powiedziały mi, że to straszna nora. Uradziliśmy wspólnie, żeby jechać do noclegowni prowadzonej przez stowarzyszenie im. brata Alberta Chmielowskiego, gdzie go na pewno przyjmą na jedną noc, a jutro załatwię w MOPS-ie odpowiednie skierowanie do pobytu na stałe.
I tu zaczyna się najgorsze.
Pojechaliśmy do noclegowni, w której nie chciano mojego podopiecznego przyjąć, bo nie ma skierowania. Co z nim będzie - nikogo nie interesuje. Prośby, błagania, deklaracja zapłaty za nocleg, a na koniec regularne obelgi i tona wylanej żółci, nikogo nie wzruszyły. Zadowolony z siebie, niski, upasiony jak karaluch kierownik, zasłonił się procedurą i łypiąc zza niej, spokojnie czekał aż sobie pójdziemy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechali dalej. W ciągu kilku godzin zwiedziliśmy wszystkie noclegownie w Katowicach, z identycznym skutkiem. Na sam koniec dostałem adres do stowarzyszenia prowadzonego przez zielonoświątkowców. W naiwności swojej myślałem, że protestanci tej proweniencji będą inni ... ale się myliłem sromotnie. Serce miały tylko Kalkutki i jakiś rozchełstany sympatyczny brodacz, który u nich był, poradził, pomógł wsadzić podopiecznego do samochodu. Reszta to hieny żyjące na dobroczynności, od MOPS-u zaczynając a na kierownikach noclegowni kończąc. Szef z Jagiellońskiej powiedział, że nie może przyjąć bezdomnego, bo jest w złym stanie, a tu są strome schody i kiedyś jeden pensjonariusz oskarżył noclegownie o potłuczenie na nich, więc od tego czasu mają procedurę, że nie przyjmują ludzi w złym stanie. Na swoje usprawiedliwienie dodał, że sam był kiedyś bezdomnym. Miałem ochotę mu powiedzieć, że niczego go to nie nauczyło.
Wszyscy oni mówili, że nie wiem jak się takie sprawy załatwia, bo powinienem wezwać straż miejską, która przymusowo ulokuje bezdomnego w sąsiedniej (nie ich) noclegowni. Wszyscy opowiadają łgarstwa, że wprawdzie oni nie mogą ale każda inna noclegownia przyjmie na jedną noc bez papierów i skierowań.
Podopieczny wylądował ostatecznie w naszym domu. Mam zgryz co jutro, pojutrze i dalej. W naiwności swojej myślałem, że wystarczy go podwieźć i zostawić, a inni się nim troskliwie zajmą. Załatwić stosowne skierowania i oddać tym hienom pod opiekę na dłużej - będę taki sam jak i oni wszyscy.
Podopieczny nazywa się Jan Nawrocki, ma 64 lata. W przeszłości przepracował nie mniej niż ćwierć wieku, więc został mu rok do emerytury, która ustawiłaby go na resztę życia i pozwoliła wyjść z bezdomności. Sęk w tym, że może nie dotrwać albo dotrwa z amputowaną nogą.
Na razie proszę o modlitwę za człowieka i za rozwiązanie jego problemów w dobra stronę. W Bogu nadzieja. Ratujcie honor Polaków, bo po dzisiejszym dniu mam odczucie, że to wstrętny i podły ludek bez serca. Na pewno ten w Katowicach.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
+ za Kolegę
https://www.excathedra.pl/index.php?p=/discussion/9057/dama-otylia-r-i-p#latest
A może w Jaworznie w Betlejem?
Znamy prowadzącego kapłana. Może jeszcze nas (ŻRFF) pamięta.
https://betlejem.org/language/pl/o-nas/
Na stronie podany jest kontakt. Może poślij mu to, co nam tu opisałeś.
Marniok, czy to w ogóle możliwe?
+
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Jeśli trzeba będzie to podjadę do niego.
I w intencji Samarytanina Randolpha
+++
Na razie, po wstępnym porannym obsobaczeniu na zimno, katowicki MOPS stanął na wysokości zadania załatwiając migusiem rzeczy wcześniej niedostępne czyli comiesięczny zasiłek socjalny, placówkę całodobową (jedną z tych gdzie wczoraj bez bumagi nie chcieli o niczym rozmawiać) z opieką socjalną i medyczną w podstawowym zakresie (codzienna zmiana opatrunków).
Ponieważ, po wczorajszym doświadczeniu nie ufam wszystkim po kolei jak psom, więc najpierw pojadę się rozejrzeć na miejscu i porozmawiać z pracownikami głównie żeby zobaczyć co to za autorament ludzki oraz poprosić Siostry Kalkutki o opinię czy dobrze robimy. Dopiero potem, ewentualnie, nastąpi przeprowadzka.
Na mojej rodzinie spocznie i tak obowiązek cotygodniowego zawiezienia pana Janka do ambulatorium/szpitala na zmianę opatrunków ze srebra, kontrolę gojenia się rany, wykupienie leków etc. Taka czynność nadal przerasta państwową dobroczynność ale to akurat bardzo dobrze. Będzie asumpt do pilnowania co się dzieje z chorym, bo bez tego tzw. dobroczynność nadal może go niechcący zmielić i wypluć, nie zauważając że coś takiego miało miejsce.
Od koleżeństwa bardzo potrzeba stałej modlitwy za podopiecznego, żeby Dobry Bóg ulitował się nad panem Jankiem, a wtedy wszystko się ułozy pomyślnie. Tak sobie myślę, że chyba już się ulitował ale że modlitwy nigdy dosyć, więc ...
Bóg zapłać z góry.
Bo to porządne babki, jak czytam
+++
Niech Waści to Dobry Bóg wynagrodzi
+
I za Pana Jana
+
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
A tak w ogóle szacun dla kol. Randolpha
+
Zapewne jakieś koszty dodatkowe mu doszły i jeszcze dojdą?
Aszkolwiek krytykać opieke społeczno to korwinis.
Randolphie, podaj swój nr konta, please.
Modlitwa za pana Jana Nawrockiego i Randolpha: +++
Nualesz preferać opiekie niepaństwowo nad państwowo to korwinis. Czelisz Kulega Randolph zrobieł mnie korwinisto.
+++