Żadnych "piniendzy" nie trzeba. Proszę dziękować wyłącznie Bogu, ja jestem glinianym narzędziem w Jego rękach, a to wszystko tylko świadectwo, może kogoś przyprowadzi bliżej do Stwórcy.
A jeśli chcecie wiedzieć jak działa palec Boży to wam opowiem bo poskładałem właśnie do kupy wszystkie puzzle i nie umiem się otrząsnąć na widok tego co na końcu.
Przywieziono pana Janka tydzień temu do mojej sali, a widząc całą nędzę zacząłem się modlić do Najwyższego, żeby coś zrobił, bez wyobrażenia na czym miałoby to polegać. W odpowiedzi dostałem "chciałeś Randolph dobrze dla człowieka, to się nim zajmij", ale to było wypowiedziane w sposób dla mnie niesłyszalny.
Miałem zostać wypisany w ostatni piątek i to było właściwie przesądzone. Na wizycie lekarz powiedział,że jednak wypuści dopiero w poniedziałek bo ma ku temu jakieś powody. Zupełnie dęte - jak się okazało, przez weekend nic się nie działo kompletnie, żadnych zabiegów, badań, etc. zwykły przetrwalnik. W poniedziałek z rana konsylium powiedziało, że wypisuje i mnie i współpacjenta z sali. Gdybym wyszedł w piątek albo w inny dzień pan Janek wylądowałby na ulicy, a ja wpdłbym w wir swoich spraw i problemów codziennych.
Teraz będzie najlepsze. Dziś przed południem pojechałem do schroniska na Krakowskiej, gdzie MOPS z rana załatwił miejsce i całodobowa opiekę. Pogadałem z kierownikiem i panią opiekunką, obydwoje robiący bardzo dobre wrażenie, kazałem sobie pokazać pokoje i pensjonariuszy. Warunki quasi domowe, w pokojach po trzy osoby jakiś telewizor, czasami mała biblioteka, kwiatki, lodówka, etc. Kierownik powiedział mi, że u nich zwyczajowo nie ma żadnych wolnych miejsc, a ludzie czekają bardzo długo aż się coś zwolni. Dzisiaj z rana trafiło się kilkudziesieciominutowe okienko. Kiedy ja ochrzaniałem przez telefon pracownika d/s bezdomnych z MOPSu, na Krakowskiej wypisywano pensjonariusza, który opuszczał schronisko bo dostał mieszkanie socjalne. Chwilę potem facet z MOPS-u zadzwonił na Krakowską z pytaniem jak z miejscami, a ponieważ zostałem zapamiętany po wczorajszej awanturze, więc na wolne zapisano pana Janka. Gdyby nie ta "koincydencja czasowa" (jak zapewne powiedziałby agnostyk), na wolne miejsce wpisano by kogokolwiek z kilkudziesięciu oczekujących i szlus. Gdybym wczoraj upchnął Pana Janka w dowolnej noclegowni, rzecz najprawdopodobniej potoczyłaby się niepomyślnie, a MOPS rozłożyłby ręce dokładnie tak jak zrobił to wczoraj z rana.
Powiedziałem i na Krakowskiej i panu Jankowi, że modliło się za nim kilkadziesiąt osób (katowickie Kalkutki + EC).
Problem rozwiązany na najbliższe trzy miesiące, aż do zagojenia okropnych ran na nodze. Jest dużo czasu na organizację ciągu dalszego.
Panu Bogu chwała, Wam dzięki za modlitwę i prośba o jeszcze.
Jak kol. Randolph pieniędzy nie kce to może dać Panu Janowi na zagospodarowanie się. Ewentualnie jeśli by ten zastrzyk gotówki miał "przewrócić" w głowie Panu Janowi to kol. Randolph by się zajął właściwym ich wydatkowaniem na potrzeby "swojego podopiecznego". Moze tak być?
Żadnych pieniędzy, chyba że będzie faktyczma konieczność, wtedy sam pierwszy się odezwę. Przyszedłem z problemem do Koleżeństwa, bo potrzebna była modlitwa za którą Bóg zapłać.
randolph napisal(a): Żadnych pieniędzy, chyba że będzie faktyczma konieczność, wtedy sam pierwszy się odezwę. Przyszedłem z problemem do Koleżeństwa, bo potrzebna była modlitwa za którą Bóg zapłać.
Pan Bóg jest niesamowicie dobry. +
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Wracając do postu zalożycielskiego. Brakuje mi tam informacji na temat pracownika socjalnego szpitala. Tu chyba jest problem z którego wyniknely wszystkie inne. U nas przynajmniej jest tak że nie ma możliwości wypisać pacjenta na ulicę. Po prostu nie wolno i już. Wspomniany pracownik socjalny załatwia nie tylko ubezpieczenie aby nie obciążać kosztami leczenia pacjenta które w przypadku bezdomnego są nie do odzyskania, a które i tak spadną na szpital czyli budżet. Musi też ogarnąć kwestie noclegowni lub zakładu opiekuńczego w zależności od stanu zdrowia chorego. Nawet transport do noclegowni o ośrodku opiekuńczo-leczniczym nie wspominając zapewnia szpital. Nie ma możliwości wypisać pacjenta tak sobie na ulicę i niech sobie radzi z dojazdem do np.noclegowni. Chory leży na oddziale tak długo aż się nie znajdzie dla niego miejsce. Miesiąc, dwa i więcej jeśli trzeba.
marniok napisal(a): Wracając do postu zalożycielskiego. Brakuje mi tam informacji na temat pracownika socjalnego szpitala. Tu chyba jest problem z którego wyniknely wszystkie inne. U nas przynajmniej jest tak że nie ma możliwości wypisać pacjenta na ulicę. Po prostu nie wolno i już. Wspomniany pracownik socjalny załatwia nie tylko ubezpieczenie aby nie obciążać kosztami leczenia pacjenta które w przypadku bezdomnego są nie do odzyskania, a które i tak spadną na szpital czyli budżet. Musi też ogarnąć kwestie noclegowni lub zakładu opiekuńczego w zależności od stanu zdrowia chorego. Nawet transport do noclegowni o ośrodku opiekuńczo-leczniczym nie wspominając zapewnia szpital. Nie ma możliwości wypisać pacjenta tak sobie na ulicę i niech sobie radzi z dojazdem do np.noclegowni. Chory leży na oddziale tak długo aż się nie znajdzie dla niego miejsce. Miesiąc, dwa i więcej jeśli trzeba.
Ha! Zatem z twojego wpisu wynika, że @randolph to* sobie... wymodlił. *całe zdarzenie czasowo-przestrzenno-ludzkie
Komentarz
Proszę dziękować wyłącznie Bogu, ja jestem glinianym narzędziem w Jego rękach, a to wszystko tylko świadectwo, może kogoś przyprowadzi bliżej do Stwórcy.
A jeśli chcecie wiedzieć jak działa palec Boży to wam opowiem bo poskładałem właśnie do kupy wszystkie puzzle i nie umiem się otrząsnąć na widok tego co na końcu.
Przywieziono pana Janka tydzień temu do mojej sali, a widząc całą nędzę zacząłem się modlić do Najwyższego, żeby coś zrobił, bez wyobrażenia na czym miałoby to polegać. W odpowiedzi dostałem "chciałeś Randolph dobrze dla człowieka, to się nim zajmij", ale to było wypowiedziane w sposób dla mnie niesłyszalny.
Miałem zostać wypisany w ostatni piątek i to było właściwie przesądzone. Na wizycie lekarz powiedział,że jednak wypuści dopiero w poniedziałek bo ma ku temu jakieś powody. Zupełnie dęte - jak się okazało, przez weekend nic się nie działo kompletnie, żadnych zabiegów, badań, etc. zwykły przetrwalnik.
W poniedziałek z rana konsylium powiedziało, że wypisuje i mnie i współpacjenta z sali. Gdybym wyszedł w piątek albo w inny dzień pan Janek wylądowałby na ulicy, a ja wpdłbym w wir swoich spraw i problemów codziennych.
Teraz będzie najlepsze. Dziś przed południem pojechałem do schroniska na Krakowskiej, gdzie MOPS z rana załatwił miejsce i całodobowa opiekę. Pogadałem z kierownikiem i panią opiekunką, obydwoje robiący bardzo dobre wrażenie, kazałem sobie pokazać pokoje i pensjonariuszy. Warunki quasi domowe, w pokojach po trzy osoby jakiś telewizor, czasami mała biblioteka, kwiatki, lodówka, etc. Kierownik powiedział mi, że u nich zwyczajowo nie ma żadnych wolnych miejsc, a ludzie czekają bardzo długo aż się coś zwolni. Dzisiaj z rana trafiło się kilkudziesieciominutowe okienko. Kiedy ja ochrzaniałem przez telefon pracownika d/s bezdomnych z MOPSu, na Krakowskiej wypisywano pensjonariusza, który opuszczał schronisko bo dostał mieszkanie socjalne. Chwilę potem facet z MOPS-u zadzwonił na Krakowską z pytaniem jak z miejscami, a ponieważ zostałem zapamiętany po wczorajszej awanturze, więc na wolne zapisano pana Janka. Gdyby nie ta "koincydencja czasowa" (jak zapewne powiedziałby agnostyk), na wolne miejsce wpisano by kogokolwiek z kilkudziesięciu oczekujących i szlus. Gdybym wczoraj upchnął Pana Janka w dowolnej noclegowni, rzecz najprawdopodobniej potoczyłaby się niepomyślnie, a MOPS rozłożyłby ręce dokładnie tak jak zrobił to wczoraj z rana.
Powiedziałem i na Krakowskiej i panu Jankowi, że modliło się za nim kilkadziesiąt osób (katowickie Kalkutki + EC).
Problem rozwiązany na najbliższe trzy miesiące, aż do zagojenia okropnych ran na nodze. Jest dużo czasu na organizację ciągu dalszego.
Panu Bogu chwała, Wam dzięki za modlitwę i prośba o jeszcze.
R
+
Moze tak być?
Randoph szacun za wszystko, co zrobiłeś.
Przy okazji
Dzięki za katechezę o modlitwie
+
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
i kolegi nie widzielim na tutejszych piffkach?
A mogę historię przekleić na swojego FB? a link z Twittera tedy?
rzecz zacna do usłyszenia przez innych!
+ za Jana
Obyśmy na takich Randolfów trafiali w czarnych godzinach...
*całe zdarzenie czasowo-przestrzenno-ludzkie
Pisałem wyżej o katechezie o modlitwie