Guru udzielający porad wszelakich zapadł na smutek w związku z chorobą żony i zaczął brać silny antydepresant. Teraz jest na odwyku. Córuś opowiada:
Pedzmy tak. "Guru" to lekka przesada. Ileż razy mu zarzucali, że jest "gurem alt-rajtu", a on zawsze odpowiada: "Guru-sruru. Mówię ludziom, żeby się ogarnęli, wzięli na siebie odpowiedzialność i zgodnie ze swoim rozeznaniem robili to co wg nich trzeba. Gdzie tu guryzm, a?"
"Zapadł na smutek." Nu, zapadł. W sensie uruchomiła mu się depresja, którą miał od zawsze i to na zasadzie rodzinnej. Ha ha ha, ale śmieszna historia.
"W związku z chorobą żony." Dodajmy, że nie jest tak, że akurat mocniej smarkała, bo za mocno klimę w aucie nastawiła. Z zaskoczenia zdiagnozowali u niej zaawansowanego raka, a potem tak spaprali operację, że musiała Pietersonowa się w Usiech ratować. No, powiedzmy że jeśli ktoś jest jakoś do żony przywiązany, to może to rzeczywiście być sprawa bolesna i przykra.
"Zaczął brać silny antydepresant." To nie tak, że się rano obudził i pomyślał: Kolnę do dilera i będę łykał piguły jak świeży boczek, tylko mu je zapisał lekarz psychiatra.
"Teraz jest na odwyku." Co o tej pigule Łajka szczeka, arcymciekaw?
U niektórych osób po odstawieniu przewlekle stosowanych benzodiazepin występuje przedłużający się zespół odstawienia. Objawy mogą utrzymywać się niekiedy nawet do kilku miesięcy. W niektórych przypadkach przewlekły zespół odstawienia mógł powstać ze względu na fizykochemiczne uszkodzenia neuronów, które mogą być stałe lub powoli odwracające się
Tak więc, no, raczej bym oszczędnie gospodarował radością w tym konkretnym przypadku.
W zasadzie też odsyłam do wątku sąsiedniego: "Za wyleczenie z depresji", gdzie inną osobę cierpiącą na tę śmiertelną chorobę traktuje się, jakby, z nieco większym zrozumieniem.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ileż razy mu zarzucali, że jest "gurem alt-rajtu", a on zawsze odpowiada: "Guru-sruru. Mówię ludziom, żeby się ogarnęli, wzięli na siebie odpowiedzialność i zgodnie ze swoim rozeznaniem robili to co wg nich trzeba.
A to więcej niż to zdanie trzeba, by to powiedzieć? Zawsze mnie zachwycało wielosłowie humanistów.
Na moje oko (bez czytania książki) tak: 1) Będąc jungistą wziął na warsztat inne, bardzo dobrze działające w praktyce podejście do osobowości (Big 5). 2) Zrobił z tego kawał biznesu szkoleniowego. 3) Głównym targetem są młodzi mężczyźni. 4) Marketing opiera się w dużej mierze na polemikach z lewactwem (bardzo spójne z punktem 3).
To co jest u niego moim zdaniem wartościowe, to kwestia zwrócenia uwagi jak ważna jest nasza natura (u niego osobowość) i że to ona pcha nas do określonych zachowań. Wskazuje jak radzić sobie np. z niską Ugodowością czy Sumiennością.
Uważam, że może być pomocny w docieraniu do prawdy. Wolałbym żeby 18-letni ja słuchał Petersona a nie Mikkego.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): W zasadzie też odsyłam do wątku sąsiedniego: "Za wyleczenie z depresji", gdzie inną osobę cierpiącą na tę śmiertelną chorobę traktuje się, jakby, z nieco większym zrozumieniem.
+1000
bo prawdę powiedziawszy, kompletnie nie rozumiem, po co wątkotwórczyni w ogóle ten wątek zakładała. Żeby go jeszcze opatrzyła plusikami modlitewnymi celem wsparcia chorego, ale nie - wygląda to na wyraźną szyderę. Nie mam ochoty dywagować kim jest pan Peterson. Cały ten wątek od początku budzi we mnie wyłącznie niesmak.
Jeszcze dodam, że odsłuchałem, co ma w sprawie do powiedzenia żona doktoru Jordanu - i twierdzi ona, że jej uleczenie nie zostało naukowo wyjaśnione, a ona generalnie przypisuje je modlitwom ludożerki.
Wklejam Koleżeństwu link do wywiadu z dr. Petersonem przeprowadzanego w skandynawskiej telewizji. Program trwa 38 minut. Obejrzałem go z ciekawości.
Opowiem teraz kilka wrażeń, które może zachęcą Was do obejrzenia a może wręcz przeciwnie. Celowo piszę, obejrzenia, nie przesłuchania, bo część, a może większość, spostrzeżeń, to spostrzeżenia wizualne.
Wywiad przeprowadzają trzy osoby. Prowadzący – lokalna gwiazda telewizji; jakaś pani prawdopodobnie walcząca o równość płci; jakiś pan z brodą – być może lokalny, za przeproszeniem, intelektualista.
Cała trójka przyszła do cyrku pooglądać małpkę. Wydaje się im, że oto siedzą przed okazem, przed jakimś hibernatusem z dziewiętnastowiecznymi, ciemnymi poglądami. A oni wiedzą, jak jest. Że jest inaczej, postępowo.
Zadają mu więc te pytania, jak nie przymierzając faryzeusze Panu Jezusowi. Zadają i patrzą po sobie porozumiewawczo. Czy on zacznie świrować? Ale nie! Dr Jordan nie okazując krzty zniecierpliwienia, zdenerwowania, a nawet, o dziwo, nie dając po sobie poznać wyższości, że musi rozmawiać z takimi debilami, klaruje im to wszystko, jak jest.
Oni a to powstrzymują nieudolnie uśmieszki, a to patrzą po sobie porozumiewawczo, a to mrużą oczy myśląc „jaki on sprytny, przemyca te swoje nazistowskie faszystowskie poglądy ale tak, że nic nie możemy mu zrobić”. A on faktycznie sprytny, bo dalej i dalej wszystko im wyjaśnia, wszystko objaśnia, nie irytuje się, że musi to robić, nie irytuje się, że te ich pytania z tezą zawierają tezę, która jest idiotyzmem.
Wszystko to robi z wielkim wdziękiem, z lekkością szmeterlinka, z ciepłem wręcz. Nie mówi yyy, ani um. Unika też eee. Pięknie, spokojnie, rzeczowo, kwiecistym językiem im wszystko objaśnia.
Teraz trochę napiszę o przesłuchujących. Redaktor – stary dziad, ale wystylizowany na młodzieniaszka. Moja kochana Żona określa to zwrotem „dzidzia-piernik”. Prosto od fryzjera po modelowaniu włosów, ale włosy niby to potargane. Ale tak potargane, jak u szesnastolatka. Do tego krawat, ale gustownie rozchełstany a guzik koszuli pod krawatem rozpięty.
Pani feministka – w wyglądzie nic, do czego można by się było przyczepić, gustownie i schludnie ubrana i uczesana, ale widać, że siłą od pługa odciągnięta. Typowa tępa aktywistka, tyle że dość miła i nieodpychająca.
Pan intelektualista – stary dziad, ale w swetrze i z bujną brodą. Widać, że stary hipis. Zestarzał się, ale z wiekiem nie zmądrzał. Ten tylko dwa pytania zadał doktorowi. Oba o rozwód. Widocznie miał z tym jakiś problem, bo to jedyne, co go interesowało.
A nasza gwiazda? Co prawda bez krawata, ale piękny garnitur w prążki. Ładna koszula. Fryzura też wystylizowana, z dużą ilością pomady, ale stosownie do wieku, okoliczności, pozycji społecznej. Po prostu bajka.
Po obejrzeniu tego filmu postanowiłem, że będę, poza wyjazdami na działkę i na wakacje, wkładał marynarkę, na cześć dr. Petersona, a może i Pana Jezusa, który za nim stoi.
No, dość powiedzieć, że z czasem goście, tj. gospodarze, są coraz bardziej skonfundowani. Mieli oglądać małpkę w cyrku a tymczasem okazuje się, że małpce pod żadnym względem, wiedzy, ogłady, kultury, stroju, sposobu artykulacji, do pięt nie dorastają.
Pod koniec Jordan opowiada o osobistych sprawach i ta opowieść powoduje u niego szczere wzruszenie. Łzy napływają mu do oczu. Sam jestem bardzo uczuciowy i łatwo się wzruszam, więc tutaj doskonale go rozumiałem. To wzbudza u nich coś na kształt szacunku. Zwłaszcza u feministki, bo przecież miała być biała, męska, dominująca, szowinistyczna świnia a nie jest.
A teraz powiem Wam najgorsze. Chociaż bardzo pięknie, to jednak nasz bohater mówi same komunały. To jest mówi prawdę, mówi jak jest, mówi rzeczy, o których my wszyscy tutaj wiemy. A dla tej trójki to jest postać z Księżyca. To jest najgorsze w dwójnasób. Po pierwsze, jak napisałem wyżej, po drugie, że te banały to gadka Lunianina. Gdzie ten zachodni świat zaszedł, że za elity robią tam tacy idioci?
Zabawne, w jakimś filmiku z takim napakowanym gościem mówi, że żeby w jakimś układzie być postrzeganym jako nie do zastąpienia, wystarczy być nie do zastąpienia: robić swoje lepiej od innych, nie unikać dodatkowych obowiązków, brać na siebie zadania innych itd. Widać, że nigdy nie byli w kraju Polaków.
Skrzypek napisal(a): Co do ateizmu to tak m.in wynika z ang wikipedii "When asked if he believes in God, Peterson responded: "I think the proper response to that is No, but I'm afraid He might exist". Ponieważ jednak panta rei (cytat pochodzi z 2018 roku) to aktualnie może być inaczej. Nie negując zasług dr z Kanady wyżej cenię Katarzynę Straburzyńską.
Tutaj muszę wyjść z szafy (a może już to robiłem?). Jednym z moich, choć nie bezwarunkowych, autorytetów jest przyszły prezydent naszej umęczonej ojczyzny. I on ma dwóch koników. Trumpa i Petersona. I wielekroć któryś z nich zrobi coś, o czym mógłbym sobie pomyśleć, że źle zrobił, to jeszcze się wstrzymuję, w nadzieji, że Ignac napisze, dlaczego to bardzo dobrze, że któryś z nich to zrobił.
Tak i tutej, napierw se pomyślałem "petunia non omlet", bo jednak "jeśli wchodzisz mniędzy wrony itd." ale jeszcze zaczekam z kącową opinią.
Profesor i autor podobno odpowiedzieli (we dwóch) na zaproszenie, mówiąc: „Kto wybiera, kto będzie gospodarzem Oscarów? Powiem ci, kto: biurokracja, w której pracują dokładnie tacy ludzie, których nie chciałbyś podejmować. Widziałeś, co się stało z Kevinem Hartem? To nie jest dobre."
Peterson przez kilka minut rantował (wtf), zanim zgodził się z „Jasne, że będę gospodarzem tego cholerstwa”.
Źródło tekstu: babylonbee.com Data tekstu: December 12th, 2018 Temat: Gospodarz 91 gali oskarowej
https://pl.wikipedia.org/wiki/91._ceremonia_wręczenia_Oscarów 91. ceremonia wręczenia Oscarów (nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej) za rok 2018 odbyła się 24 lutego 2019 roku w Dolby Theatre w Hollywood Po raz pierwszy od 30 lat gala Oscarów nie miała gospodarza
Komentarz
Działa podobnie jak Peterson
"Zapadł na smutek." Nu, zapadł. W sensie uruchomiła mu się depresja, którą miał od zawsze i to na zasadzie rodzinnej. Ha ha ha, ale śmieszna historia.
"W związku z chorobą żony." Dodajmy, że nie jest tak, że akurat mocniej smarkała, bo za mocno klimę w aucie nastawiła. Z zaskoczenia zdiagnozowali u niej zaawansowanego raka, a potem tak spaprali operację, że musiała Pietersonowa się w Usiech ratować. No, powiedzmy że jeśli ktoś jest jakoś do żony przywiązany, to może to rzeczywiście być sprawa bolesna i przykra.
"Zaczął brać silny antydepresant." To nie tak, że się rano obudził i pomyślał: Kolnę do dilera i będę łykał piguły jak świeży boczek, tylko mu je zapisał lekarz psychiatra.
"Teraz jest na odwyku." Co o tej pigule Łajka szczeka, arcymciekaw? Tak więc, no, raczej bym oszczędnie gospodarował radością w tym konkretnym przypadku.
Na moje oko (bez czytania książki) tak:
1) Będąc jungistą wziął na warsztat inne, bardzo dobrze działające w praktyce podejście do osobowości (Big 5).
2) Zrobił z tego kawał biznesu szkoleniowego.
3) Głównym targetem są młodzi mężczyźni.
4) Marketing opiera się w dużej mierze na polemikach z lewactwem (bardzo spójne z punktem 3).
To co jest u niego moim zdaniem wartościowe, to kwestia zwrócenia uwagi jak ważna jest nasza natura (u niego osobowość) i że to ona pcha nas do określonych zachowań. Wskazuje jak radzić sobie np. z niską Ugodowością czy Sumiennością.
Uważam, że może być pomocny w docieraniu do prawdy. Wolałbym żeby 18-letni ja słuchał Petersona a nie Mikkego.
Słucham na tubce. Ostatnio. Fajny wujo.
Że s uma nie saszou
bo prawdę powiedziawszy, kompletnie nie rozumiem, po co wątkotwórczyni w ogóle ten wątek zakładała. Żeby go jeszcze opatrzyła plusikami modlitewnymi celem wsparcia chorego, ale nie - wygląda to na wyraźną szyderę. Nie mam ochoty dywagować kim jest pan Peterson.
Cały ten wątek od początku budzi we mnie wyłącznie niesmak.
Typowa narkomańsko-ateistyczna propaganda.
Opowiem teraz kilka wrażeń, które może zachęcą Was do obejrzenia a może wręcz przeciwnie. Celowo piszę, obejrzenia, nie przesłuchania, bo część, a może większość, spostrzeżeń, to spostrzeżenia wizualne.
Wywiad przeprowadzają trzy osoby. Prowadzący – lokalna gwiazda telewizji; jakaś pani prawdopodobnie walcząca o równość płci; jakiś pan z brodą – być może lokalny, za przeproszeniem, intelektualista.
Cała trójka przyszła do cyrku pooglądać małpkę. Wydaje się im, że oto siedzą przed okazem, przed jakimś hibernatusem z dziewiętnastowiecznymi, ciemnymi poglądami. A oni wiedzą, jak jest. Że jest inaczej, postępowo.
Zadają mu więc te pytania, jak nie przymierzając faryzeusze Panu Jezusowi. Zadają i patrzą po sobie porozumiewawczo. Czy on zacznie świrować? Ale nie! Dr Jordan nie okazując krzty zniecierpliwienia, zdenerwowania, a nawet, o dziwo, nie dając po sobie poznać wyższości, że musi rozmawiać z takimi debilami, klaruje im to wszystko, jak jest.
Oni a to powstrzymują nieudolnie uśmieszki, a to patrzą po sobie porozumiewawczo, a to mrużą oczy myśląc „jaki on sprytny, przemyca te swoje nazistowskie faszystowskie poglądy ale tak, że nic nie możemy mu zrobić”. A on faktycznie sprytny, bo dalej i dalej wszystko im wyjaśnia, wszystko objaśnia, nie irytuje się, że musi to robić, nie irytuje się, że te ich pytania z tezą zawierają tezę, która jest idiotyzmem.
Wszystko to robi z wielkim wdziękiem, z lekkością szmeterlinka, z ciepłem wręcz. Nie mówi yyy, ani um. Unika też eee. Pięknie, spokojnie, rzeczowo, kwiecistym językiem im wszystko objaśnia.
Teraz trochę napiszę o przesłuchujących.
Redaktor – stary dziad, ale wystylizowany na młodzieniaszka. Moja kochana Żona określa to zwrotem „dzidzia-piernik”. Prosto od fryzjera po modelowaniu włosów, ale włosy niby to potargane. Ale tak potargane, jak u szesnastolatka. Do tego krawat, ale gustownie rozchełstany a guzik koszuli pod krawatem rozpięty.
Pani feministka – w wyglądzie nic, do czego można by się było przyczepić, gustownie i schludnie ubrana i uczesana, ale widać, że siłą od pługa odciągnięta. Typowa tępa aktywistka, tyle że dość miła i nieodpychająca.
Pan intelektualista – stary dziad, ale w swetrze i z bujną brodą. Widać, że stary hipis. Zestarzał się, ale z wiekiem nie zmądrzał. Ten tylko dwa pytania zadał doktorowi. Oba o rozwód. Widocznie miał z tym jakiś problem, bo to jedyne, co go interesowało.
A nasza gwiazda? Co prawda bez krawata, ale piękny garnitur w prążki. Ładna koszula. Fryzura też wystylizowana, z dużą ilością pomady, ale stosownie do wieku, okoliczności, pozycji społecznej. Po prostu bajka.
Po obejrzeniu tego filmu postanowiłem, że będę, poza wyjazdami na działkę i na wakacje, wkładał marynarkę, na cześć dr. Petersona, a może i Pana Jezusa, który za nim stoi.
No, dość powiedzieć, że z czasem goście, tj. gospodarze, są coraz bardziej skonfundowani. Mieli oglądać małpkę w cyrku a tymczasem okazuje się, że małpce pod żadnym względem, wiedzy, ogłady, kultury, stroju, sposobu artykulacji, do pięt nie dorastają.
Pod koniec Jordan opowiada o osobistych sprawach i ta opowieść powoduje u niego szczere wzruszenie. Łzy napływają mu do oczu. Sam jestem bardzo uczuciowy i łatwo się wzruszam, więc tutaj doskonale go rozumiałem. To wzbudza u nich coś na kształt szacunku. Zwłaszcza u feministki, bo przecież miała być biała, męska, dominująca, szowinistyczna świnia a nie jest.
A teraz powiem Wam najgorsze. Chociaż bardzo pięknie, to jednak nasz bohater mówi same komunały. To jest mówi prawdę, mówi jak jest, mówi rzeczy, o których my wszyscy tutaj wiemy. A dla tej trójki to jest postać z Księżyca. To jest najgorsze w dwójnasób. Po pierwsze, jak napisałem wyżej, po drugie, że te banały to gadka Lunianina. Gdzie ten zachodni świat zaszedł, że za elity robią tam tacy idioci?
Widać, że nigdy nie byli w kraju Polaków.
Tutaj muszę wyjść z szafy (a może już to robiłem?). Jednym z moich, choć nie bezwarunkowych, autorytetów jest przyszły prezydent naszej umęczonej ojczyzny. I on ma dwóch koników. Trumpa i Petersona. I wielekroć któryś z nich zrobi coś, o czym mógłbym sobie pomyśleć, że źle zrobił, to jeszcze się wstrzymuję, w nadzieji, że Ignac napisze, dlaczego to bardzo dobrze, że któryś z nich to zrobił.
Tak i tutej, napierw se pomyślałem "petunia non omlet", bo jednak "jeśli wchodzisz mniędzy wrony itd." ale jeszcze zaczekam z kącową opinią.
Data tekstu: December 12th, 2018
Temat: Gospodarz 91 gali oskarowej
https://pl.wikipedia.org/wiki/91._ceremonia_wręczenia_Oscarów
91. ceremonia wręczenia Oscarów (nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej) za rok 2018 odbyła się 24 lutego 2019 roku w Dolby Theatre w Hollywood
Po raz pierwszy od 30 lat gala Oscarów nie miała gospodarza
Tyle ode mnie.