Skip to content

Teologia pieniądza

Na take oto książkę natkłem się: Teologia pieniądza, Philip Goodchild.

image

Wkleję na zachętę parę cytatów:

image

Trochę straszne, co?

I take jeszcze jedno, nie wiem czy nie straszniejsze:

image

Żenralmą właśnie zaczełem czytać. Zachęcam do przejrzenia i podzielenia się refluksjami.

W Google Books jest tak z 1/4 całości: https://books.google.pl/books?id=Zzgs5q_f4L4C&lpg=PP1&hl=pl&pg=PA1#v=onepage&q&f=true
«13

Komentarz

  • edytowano January 2020
    image
  • Ło, i o to zwłaszcza chciałbym spytać kol. Losa - czy to jest mądrość przedwietrzna czy prosty bulsziet?

    imageimage
  • loslos
    edytowano January 2020
    Ja przepraszam ale ten bełkot to nie jest moje narzecze. Chce pan Dobredziecię coś powiedzieć - niech to powie krótko i wprost.

    Dlaczego kufa mam recenzować wszystkich pajaców świata? Nie mam czasu dla nich, bo jest ich chyba kilka miliardów. Wolę się zająć własnym życiem.
  • “The paradox of accounting is that it directs attention to that which is counted rather than to that which matters.” He then makes the somewhat incongruous claim that “that which is truly valuable always escapes representation and counting.”
  • Oczywiście. Pan Dobredziecię cierpi na przypadłość świetnie znaną nam i pewnie większości ludzi na świecie - rozpaczliwy brak pieniędzy. To uczucie podobne do przewlekłego głodu połączonego z brakiem nadziei na jego zaspokojenie, tego co czuli więźniowie obozów koncentracyjnych. Brak pieniędzy jest jeszcze gorszy, bo pieniądz jest kategorią duchową, więc głód ów przestaje być materialny i staje się metafizyczny. Okropność.

    Ból ten pragnie się wykrzyczeć a książka jest taką średnio nowoczesną formą krzyku. Średnio nowoczesną, formą najbardziej nowoczesną jest tłit. Jeśli w krzyku posłujemy się określeniami ze słownika, nie znaczy to, że taką akurat treść przekazać chcemy, chcemy przekazać swój ból, słowa są tylko środkami ekspresji. Krzyk "kurwa!" nie oznacza zamiaru przekazania jakiejkolwiek treści na temat prostytucji. Pan Dobredziecię też nie pisze nic o świecie poza tym, że brakuje mu pieniędzy i budzi to w nim wielki dyskomfort. Łączę się we współczuciu ale nie w zainteresowaniu.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    “The paradox of accounting is that it directs attention to that which is counted rather than to that which matters.” He then makes the somewhat incongruous claim that “that which is truly valuable always escapes representation and counting.”
    Pogląd ten lepiej wysublimował artystycznie Jerzy Szaniawski



    Sugeruje obejrzeć ze szczególnym uwzględnieniem końcówki, to tylko 15 minut. Uspokojenie w naszych czasach warte więcej niż pieniądze.
  • los napisal(a):
    Ja przepraszam ale ten bełkot to nie jest moje narzecze. Chce pan Dobredziecię coś powiedzieć - niech to powie krótko i wprost.

    Dlaczego kufa mam recenzować wszystkich pajaców świata? Nie mam czasu dla nich, bo jest ich chyba kilka miliardów. Wolę się zająć własnym życiem.
    Ależ służę. Otóż jest Kolega uznanym tut. autorytatorem w zakresie ekonomii i pieniądza. W związku spożywczym zwracam się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się z jednym akapitem, zaczynającym się "in the sixth place". Czy to ma związek z rzeczywistością, czy nie?

    Słowo "bełkot" traktuję raczej jako dowcipny sztych, nie jako opis tego tekstu, bo na moje oko jest to tekst logiczny.
  • Cóż za szczęście!
    Dzieki exC mogę posłuchać Prof. i Mec. nie wychodząc z domu. Ba! Nawet maj izi inglisz nie jest przeszkodą w zapoznaniu się z okruchami dzieła!
    Idę postawić bialetke na gaz
  • Akapit sześć to tzw oczywista obserwacja bez treści. Większa ekonomia to większy dług, więcej samochodów i więcej protez zębowych. Więcej jest większe niż mniej. Niby prawdziwe ale jak dla mnie to trochę za mało odkrywcze na książkę.
  • los napisal(a):
    Akapit sześć to tzw oczywista obserwacja bez treści. Większa ekonomia to większy dług, więcej samochodów i więcej protez zębowych. Więcej jest większe niż mniej. Niby prawdziwe ale jak dla mnie to trochę za mało odkrywcze na książkę.
    Wicie, ja generalnie rozumię, że dla Kolegi niewiele rzeczy dot. ekonomii jest mało odkrywcze. Dla mnie przeciwnie. Stąd wolałbym odkrywać rzeczy, które mają większy związek z rzeczy wistością niż mniejszy.
  • los napisal(a):
    Sugeruje obejrzeć ze szczególnym uwzględnieniem końcówki, to tylko 15 minut. Uspokojenie w naszych czasach warte więcej niż pieniądze.
    Bardzo to ładne. Ale zwłaszcza napisy początkowe, pięknie wymalowane.
  • I cukiernie już nie takie. I Pani za barem ju tak pięknie nie pali papierosa.

    Ale ab ovo.
    Nie wydawać bez potrzeby, oszczędzać, jednak ko sumować, coby napędzić gospodarkę, bo ci przedsiębiorcy Skuli płacy minimalnej co najwyżej roboty se kupią, a nie wybudują nowej fabryki

    Czy jakieś inne zalecenia?
  • Notto napisal(a):
    los napisal(a):
    Sugeruje obejrzeć ze szczególnym uwzględnieniem końcówki, to tylko 15 minut. Uspokojenie w naszych czasach warte więcej niż pieniądze.
    Bardzo to ładne. Ale zwłaszcza napisy początkowe, pięknie wymalowane.
    I co za nazwiska!
  • christoph napisal(a):
    I cukiernie już nie takie. I Pani za barem ju tak pięknie nie pali papierosa.

    Ale ab ovo.
    Nie wydawać bez potrzeby, oszczędzać, jednak ko sumować, coby napędzić gospodarkę, bo ci przedsiębiorcy Skuli płacy minimalnej co najwyżej roboty se kupią, a nie wybudują nowej fabryki

    Czy jakieś inne zalecenia?
    Ciekawe, jakie wpływ ma powstawanie coraz większej liczby rzemieślników? Zauważam obecnie taki trend, zwłaszcza w kosmetyce, branży odzieżowej.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    los napisal(a):
    Akapit sześć to tzw oczywista obserwacja bez treści. Większa ekonomia to większy dług, więcej samochodów i więcej protez zębowych. Więcej jest większe niż mniej. Niby prawdziwe ale jak dla mnie to trochę za mało odkrywcze na książkę.
    Wicie, ja generalnie rozumię, że dla Kolegi niewiele rzeczy dot. ekonomii jest mało odkrywcze.
    Nieprawda, model Bergomiego jest odkrywczy, i metoda Własowa-McKeana w kalibracji jest odkrywcza, i backward stochastic equations są odkrywcze. Fascynująca dziedzina, chyba lepsza od elektrodynamiki kwantowej.

    Po prostu - idzie o to wadium wstępne w postaci 10 000 godzin zapierdalania.

  • Pozdrawiam po sarmacku.
  • I jak tu Kolegów nie lubić!
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Pozdrawiam po sarmacku.
    W Niebie zostanie mi poczytana ta nieziemska cierpliwość.

    Ignac, ja rozumiem, że nauczenie się całek pro trajektoriach przekracza możliwości poznawcze coś kole 100% populacji, więc wiedza o co ciekawszych aspektach rzeczywistości zostanie przed nimi zakryta. Ale poznanie podstaw metodologii jest w zasięgu prawnika po aplikacji. Powinieneś wiedzieć, że jak kto na początku tekstu ustawia obiekt zainteresowania jako diabła, to jest to tekst propagandowy a nie naukowy.

    Teksty propagandowe też można czytać ale jako teksty propagandowe. Nie naukowe.
  • Nie. Nie chodzi mi o to, żeby zostać 10.000-godzinnym specjalistą w ekonomii, tylko o to, żeby z grubsza ogarnąć, o co cho w kredycie i kremacji pieniądza. Wsio.
  • Poza tym pewien wędrowny kaznodzieja nałczał, że niedasie służyć Panu Bogu i mamonie. I jest dla mnie z deczka ważne zrozumieć, jak to rozumieć. Nie tylko na poziomie niegroźnego ornamentu.
  • A jak brzmi pytanie?

    Coś o tym kredycie i kremacji pieniądza wiadomo, więcej nie wiadomo. Przede wszystkim wiadomo to, że większość tego, co było wiadome przed rokiem 2008, nadal jest wiadome tylko ekhem nie do końca prawdziwe.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Poza tym pewien wędrowny kaznodzieja nałczał, że niedasie służyć Panu Bogu i mamonie.
    No chyba wiadomo jak: jedna szata z niebarwionego lnu, miska i kubek. W naszych warunkach klimatycznych rozważyłbym ewentualnie sandały. Żyjemy z publicznej dobroczynności (nie zapomnieć o nakazanych postach!), śpimy, gdzie nas wpuszczą, w warunkach pustynnych odżywiamy się miodem i szarańczą.
  • Ładny i pouczający filmik. Że jestem mentalnym starcem niech świadczy, że nie ustrzegłem się od refluksji "Kiedyś to byli aktorzy!".
    A jednak pan Gustaw poszedł był na łatwiznę, gdyż tekstu się nauczył, lecz wygłosił go bez zrozumienia. W pewnym momencie (11:10) powiedział "Spostrzegłem jednak, że zwróciła uwagę na POPIELNICZKĘ" choć winien raczej rzec "Spostrzegłem jednak, że ZWRÓCIŁA UWAGĘ na popielniczkę".
  • Tutka to ornamenta
    Mięso jest pomiędzy Losem a Ignatzem
  • Nie ma żadnego mięsa. Ja próbuję ustalić, jaka jest wartość danej książki z perspektywy ekonomicznej, bo grzeje mnie temat Boga i mamony, a kol. los kulturalnie każe mi spiedralać w podskokach, ot typowa forumkowa debata. Trochę szkoda, ale tak się stało.

    Ot choćby poniższe:
    los napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Poza tym pewien wędrowny kaznodzieja nałczał, że niedasie służyć Panu Bogu i mamonie.
    No chyba wiadomo jak: jedna szata z niebarwionego lnu, miska i kubek. W naszych warunkach klimatycznych rozważyłbym ewentualnie sandały. Żyjemy z publicznej dobroczynności (nie zapomnieć o nakazanych postach!), śpimy, gdzie nas wpuszczą, w warunkach pustynnych odżywiamy się miodem i szarańczą.
    Tak, wiadomo że Wiara Święta jest wyłącznie dla garstki ascetów, a my wszyscy pójdziemy do piekła.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    a my wszyscy pójdziemy do piekła.
    My szyskie pundziemy - zaposiadywacie Ignacu recht. Nualesz Procefor Los nie pundzie albowię zaposiadywa nieziemskie cierpliwoś dla nasz gupkuw kture nie zajmywamy sie mętnodologio (wide szupra)

    Jeszcze jemusz wew niebie pedzo: Losu, synu umniłowany, alesz ci te gupie Ignace i Gnembony dopiekli. Puć tedysz po nadgrode wiekuiste i pacz jakosz one wew piekle sie smażo i skfierczo. A tęczasę dla opchłody pocałkuj se cuś albosz pogadej zes jakiem żydoskię janiołem-proceforem o backward stochastic equations.

    Takosz byndzie. Amę

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Nie ma żadnego mięsa. Ja próbuję ustalić, jaka jest wartość danej książki z perspektywy ekonomicznej.
    Od początku mówię - ujemna. Więcej o ekonomii wiesz PRZED przeczytaniem tej książki.

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    “The paradox of accounting is that it directs attention to that which is counted rather than to that which matters.” He then makes the somewhat incongruous claim that “that which is truly valuable always escapes representation and counting.”
    Ale, ale ale czy tu nie są pomieszane dwa pojęcia ewidencji i wyceny to raz.
    Dwa, rachunkowość zajmuje się jak nazwa na to wskazuje liczeniem pieniądza będącego niczym innym jak miara wartości. Nie każdą wartość możemy zmierzyć pieniądzem. Tak jak masy nie mierzymy w metrach a długości w kilogramach.

    Przytoczone fragmentem brzmią mi jak jakieś mambo dżambo teologiczno(?) ekonomiczne
    Powołanie się na ewangelię jest lekkim odwołaniem do teologii moralnej i tyle.

    Tyle ja prosta księgowa na dodatek po długotrwałym wysiłku fizycznym poza strefa komfortu.
  • Czy Kolezenstwo tak na poważnie?
  • edytowano January 2020
    Rafał napisal(a):
    Czy Kolezenstwo tak na poważnie?
    Patrzyłem kiedyś przez okno na ludzi na ulicy i zastanawiałem się, dokąd idą. Czy przynagla ich chęć służenia Bogu czy mamonie?

    Ile godzin dziennie poświęcam na przypodobywanie się Bogu, a ile w pościgu za mamoną?

    Czy moja wiara jest frazeologicznym ornamentem, czy może ma wpływ na moje postępowanie?

    Oczywiście, wszystkie powyższe kwestie są niepoważne i głupie, przepraszam że zajmuję Koleżeństwu czas takimi duperelami.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.