Pani_Łyżeczka napisal(a): W nd wejściówki bezpłatne kończą się OK 12 W sb o 11 kolejka 1h o 12 było ok 78 biletów na rzeczoną wystawę. Jak z rodziną to bym jednak zaryzykował rezerwację albo wysłała kogoś we nd na 9:30 by pobrał bezpłatne bilety.
Mam taki plan na zbrojownię w marcu. Lecę do kasy w ramach niedzielnego sportu, pobieram wejściówki, spotykamy się o 14 "po rosole" ze znajomymi i zwiedzamy spokojnie.
Ojtam, ojtam, chłapło misię A nawiasem - skarby są oczywiście koreańskie, bez rozróżniania na Płd i Płn. Bo i cóż znaczy owe kilkadziesiąt lat sztucznego podziału, się pytam, wobec ponad tysiącletniej kultury?
margerytka napisal(a): To co się dzieje na Zamku Królewskim to efekt pracy stałych / dawnych pracowników a nie nowej dyrekcji, niestety. Ludzie pracują wbrew a nie wraz, i dobrze.
Jednak nie wyrażę zgody - ZK dopiero teraz odżył. Po prostu inspiracja idzie z góry (coś wiem na ten temat), a ludzie pracują, bo wreszcie widzą efekty. Za poprzedniej dyrekcji nie bardzo było po co chodzić do Zamku, Obecnie jest nawet po pięć b. ciekawych wystaw rocznie. Oczywiście, że to efekt pracy zespołowej, co zresztą Fałkowski na każdym wernisażu bardzo mocno podkreśla, ale różnica aż bije w oczy.
MarianoX napisal(a): Myślę, że to wynikało nie ze złej woli, a raczej po prostu z nieznajomości kultury i historii Korei Płd. Niewiele sposób na przykład wie, że jest to kraj w większości chrześcijański co jest ewenementem na Dalekim Wschodzie.
Z tym, że ten ich katolicyzm, to taki trochę na pokaz jest. Tak naprawdę Koreańczycy wierzą przede wszystkim szamanom i ta wiara, zakorzeniona od setek lat nie uległa zmianie. Jeśli w rodzinie cokolwiek złego się stało - wypadek np. - to nie modlitwa jest odmawiana, tylko wzywany jest szaman. Przy niemal każdej ulicy spotkać można lokal z oficjalnym szyldem szamana. Poza tym powiedzieć, że Koreańczyk jest przesądny, to mało. Jest przesądny do granic absurdu - jeśli rano nadkruszy mu się brzeg kubka, nie wyjdzie do pracy itp. Taki to ich katolicyzm
Z ciekawostek, które usłyszałam podczas oglądania wystawy od p. kurator, która nas oprowadzała i która jest fachowcem w dziedzinie Korei jak mało kto w naszym kraju. Otóż konfucjanizm, który zagościł w Korei przed buddyzmem zostawił do dzisiaj silne piętno w niekoniecznie dobrej odmianie. Nie wdając się w szczegóły i trywializując - w Korei panuje niezwykle silna hierarchia i podział ról. Pominę, choć też niebagatelne, sprawy rodziny. Natomiast w pracy obowiązują dwie żelazne zasady: 1. każde polecenie szefa obowiązkowo musi być wykonane (oczywistością jest, że szef ma zawsze rację), 2. obowiązkiem szefa jest zadbać (w bardzo szeroko pojętym zakresie) o dobro podwładnego. Czym to obecnie skutkuje? Np. obowiązkowym udziałem w tzw. spotkaniach integracyjnych, czyli piciu na umór co piątek po pracy. I nie ma od tego odwrotu - żadna choroba dziecka, czy własna niedyspozycja nie zwolni pracownika od wychylenia kolejnego kieliszka - szef patrzy. Te popijawy kończą się tym, że potem ulicami suną bardziej lub mniej dopici mężczyźni, wlokąc kompletnie pijane koleżanki. Zjawisko podobno przybiera już falę epidemii. Jedynym powodem, dla którego można wyłgać się od tego nowoczesnego barbarzyństwa jest zgłoszenie konieczności odprawienia rytuału kultu przodka. W każdą rocznicę śmierci któregoś z przodków (aż do czwartego pokolenia wstecz) Koreańczyk obowiązkowo odprawia specjalny obrzęd. I to jest święte i niepodważalne przez nikogo, nawet przez wszechwładnych szefów, niepisane w żadnej konstytucji prawo w Korei.
Żeby nie mnożyć wątków, odkopałam stary, ponieważ chciałam polecić dwie wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie. Pierwsza to wystawa fotografii z wojny roku 1920 (Fotorelacje 1920). Druga (Polska. Siła obrazu) to wystawa malarstwa polskiego XIX wieku -- same arcydzieła.
Nie wiadomo, czy muzea pozostaną normalnie otwarte przez całą jesień i zimę, więc tym bardziej warto się wybrać. Ważna informacja jest taka, że MNW jest teraz otwarte od czwartku do niedzieli (wtorek i środa są zarezerwowane dla grup szkolnych).
Jak na pismejkerze przeczytałem, że już 4 protesty chińskiej ambasady przeciw wystawie Biaducao w CSW były, to śmy poszli i pochodzili, jak ta historia Chin nie znana nam. Za Tienamenn dostawali aparatczycy zegarki, a potem te zegarki jednak odbierano, więc taka maskirowka, żeby nie było śladu, że jakaś masakra było. Biaducao namalował własną krwią takich zegarków ze fafdziesiąt. I to jedyna historia ciekawę, a poza tym uważam, że artystów można śmiało sztuczną inteligencją zastąpić.
To wszystko finansujem my, a nie unia i my sami i protesty śmy odrzucali i to chyba mnie najbardziej zainteresowało
Komentarz
A nawiasem - skarby są oczywiście koreańskie, bez rozróżniania na Płd i Płn. Bo i cóż znaczy owe kilkadziesiąt lat sztucznego podziału, się pytam, wobec ponad tysiącletniej kultury?
Za poprzedniej dyrekcji nie bardzo było po co chodzić do Zamku, Obecnie jest nawet po pięć b. ciekawych wystaw rocznie. Oczywiście, że to efekt pracy zespołowej, co zresztą Fałkowski na każdym wernisażu bardzo mocno podkreśla, ale różnica aż bije w oczy.
Tak naprawdę Koreańczycy wierzą przede wszystkim szamanom i ta wiara, zakorzeniona od setek lat nie uległa zmianie. Jeśli w rodzinie cokolwiek złego się stało - wypadek np. - to nie modlitwa jest odmawiana, tylko wzywany jest szaman. Przy niemal każdej ulicy spotkać można lokal z oficjalnym szyldem szamana.
Poza tym powiedzieć, że Koreańczyk jest przesądny, to mało. Jest przesądny do granic absurdu - jeśli rano nadkruszy mu się brzeg kubka, nie wyjdzie do pracy itp.
Taki to ich katolicyzm
Otóż konfucjanizm, który zagościł w Korei przed buddyzmem zostawił do dzisiaj silne piętno w niekoniecznie dobrej odmianie. Nie wdając się w szczegóły i trywializując - w Korei panuje niezwykle silna hierarchia i podział ról. Pominę, choć też niebagatelne, sprawy rodziny. Natomiast w pracy obowiązują dwie żelazne zasady:
1. każde polecenie szefa obowiązkowo musi być wykonane (oczywistością jest, że szef ma zawsze rację),
2. obowiązkiem szefa jest zadbać (w bardzo szeroko pojętym zakresie) o dobro podwładnego.
Czym to obecnie skutkuje?
Np. obowiązkowym udziałem w tzw. spotkaniach integracyjnych, czyli piciu na umór co piątek po pracy. I nie ma od tego odwrotu - żadna choroba dziecka, czy własna niedyspozycja nie zwolni pracownika od wychylenia kolejnego kieliszka - szef patrzy. Te popijawy kończą się tym, że potem ulicami suną bardziej lub mniej dopici mężczyźni, wlokąc kompletnie pijane koleżanki.
Zjawisko podobno przybiera już falę epidemii.
Jedynym powodem, dla którego można wyłgać się od tego nowoczesnego barbarzyństwa jest zgłoszenie konieczności odprawienia rytuału kultu przodka. W każdą rocznicę śmierci któregoś z przodków (aż do czwartego pokolenia wstecz) Koreańczyk obowiązkowo odprawia specjalny obrzęd. I to jest święte i niepodważalne przez nikogo, nawet przez wszechwładnych szefów, niepisane w żadnej konstytucji prawo w Korei.
Nie wiadomo, czy muzea pozostaną normalnie otwarte przez całą jesień i zimę, więc tym bardziej warto się wybrać. Ważna informacja jest taka, że MNW jest teraz otwarte od czwartku do niedzieli (wtorek i środa są zarezerwowane dla grup szkolnych).
dobre i fajne wyjscie
nie propaganda wielkich obrazow jak Rennim Ribao
Jak na pismejkerze przeczytałem, że już 4 protesty chińskiej ambasady przeciw wystawie Biaducao w CSW były, to śmy poszli i pochodzili, jak ta historia Chin nie znana nam. Za Tienamenn dostawali aparatczycy zegarki, a potem te zegarki jednak odbierano, więc taka maskirowka, żeby nie było śladu, że jakaś masakra było. Biaducao namalował własną krwią takich zegarków ze fafdziesiąt. I to jedyna historia ciekawę, a poza tym uważam, że artystów można śmiało sztuczną inteligencją zastąpić.
To wszystko finansujem my, a nie unia i my sami i protesty śmy odrzucali i to chyba mnie najbardziej zainteresowało
!!!
No to jak Kollegen, piąteczek w zuju?
https://teologiapolityczna.pl/7-czerwca-wernisaz-polonia-bez-cenzury-w-centrum-sztuki-wspolczesnej-1