Słowo na niedzielę
Siódma niedziela zwykła. Dziś najbardziej wstrząsające czytania, nie wiem, czy nie w całym roku.
O co tu wogle chodzi?
Nie wiem.
Wiem natomiast jedno: W zupełności wystarcza to, żeby nawet nie próbować fikać do chrześcijaństwa, takiego prawdziwego. Żeby zadowolić się ornamentem chrześcijańskim, wpadać czasem do kościoła, obejrzeć ładne obrazy, posłuchać koncertu, rzucić grzecznościowo dyszkę. Ale wiarę -- zostawmy wierzącym.
Jak to jest, że mamona i gorzała działają, a zaś Pan Bóg nie? Jak to jest, że kiedy wyłożę odpowiednio dużo gotówki, to dostanę co chcę, zawsze i od każdego? A jeśli napiję się gorzały, to będę miał miły wieczór, też za każdym razem? A jeśli zwrócę się do Pana Boga, to nic? Ale to absolutnie nic, żadnego związku z niczym? Nu, może, może, jak w porę zdechnę i będę szczekał jak należy, to może coś z tego wyniknie, ale tak to nic.
Nie nie, oczywiście, ja wiem, że Pan Bóg nas kocha. Prawdę tę poznałem z Dzienniczka siostry Faustyny. Ale tak poza tym, to generalnie muszę udawać, że ma to jakikolwiek związek z czymkolwiek.
Powiedzmy, że mam się odważnie przyznawać do Chrystusa i głosić prawdziwą wiarę. No ale jak? Co mam głosić? To, że kiedyś przeczytałem, że Pan Bóg nas kocha? I mnie kocha? I ciebie? I wybacza nam nasze pieprzone grzechy? No, owszem, przeczytałem, fajna książka, taka gruba z cienkimi kartkami, polecam. Polecam też Dzienniczek siostry Faustyny i O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis.
Jeszcze się trochę nagrzałem na wredne klechy, co to klepnęły świętym zbrodniczego Henryka II, co to wziął pogańskich Obodrzyców i poprowadził ich na Nadrenię, gdzie gwałcili księży i rabowali mniszki, a potem urządził skrytobójczy zamach na Bolesława Chrobrego, akurat jak wracał przez las po negocjacjach pokojowych. Tego psiego syna klechy uznają za świętego, bo jakieś tam zmachał ornamenty, bez znaczenia. A Mieszko czy Bolesław, którzy założyli jedyne katolickie państwo w Europie -- nie są święci, bo nie. I tego uczy Święty Kościół.
Jeszcze na coś tam się nagrzałem, ale na szczęście zapomniałem. Mam nadzieję, że za tydzień czytania będą bardziej lajtowe, bo już nie wyrabiam.
Aaa, już se przypomniałem, na kler zuchwały się nagrzałem i tę ich plugawą tendencję, żeby jak najbardziej utrudniać ludziom kult Najświętszego Sakramentu. Nie wiem, co oni chcą udowodnić, co osiągnąć przez to, że zamiast normalnie, na klęczkach, uparli się zorganizować przyjmowanie Komunii w kolejce, no nie wiem. Ale bogać tam!
(Mt 5, 38-48)Stoisz sobie spokojnie w kościele i myślisz: "Nie, to się nie zdarzy". Żebyż jeszcze było "Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, daj mu kopa w dupę i ewentualnie zmów wieczorem zdrowaśkę, żeby poszedł do nieba, ten błazen" -- o, take chrześcijaństwo to nawet bym zniósł. A tu nie. "Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, napisz mocną odpowiedź na pozew i zażądaj zwrotu kosztów zastępstwa, razem z opłatą skarbową" -- o, tak ma być, to jest godne i sprawiedliwe. A tu nie, przeciwnie, uznaj powództwo i oddaj skurwysynowi nie tylko miedzę, ale pewnie jeszcze dom, niech ma.
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".
O co tu wogle chodzi?
Nie wiem.
Wiem natomiast jedno: W zupełności wystarcza to, żeby nawet nie próbować fikać do chrześcijaństwa, takiego prawdziwego. Żeby zadowolić się ornamentem chrześcijańskim, wpadać czasem do kościoła, obejrzeć ładne obrazy, posłuchać koncertu, rzucić grzecznościowo dyszkę. Ale wiarę -- zostawmy wierzącym.
Jak to jest, że mamona i gorzała działają, a zaś Pan Bóg nie? Jak to jest, że kiedy wyłożę odpowiednio dużo gotówki, to dostanę co chcę, zawsze i od każdego? A jeśli napiję się gorzały, to będę miał miły wieczór, też za każdym razem? A jeśli zwrócę się do Pana Boga, to nic? Ale to absolutnie nic, żadnego związku z niczym? Nu, może, może, jak w porę zdechnę i będę szczekał jak należy, to może coś z tego wyniknie, ale tak to nic.
Nie nie, oczywiście, ja wiem, że Pan Bóg nas kocha. Prawdę tę poznałem z Dzienniczka siostry Faustyny. Ale tak poza tym, to generalnie muszę udawać, że ma to jakikolwiek związek z czymkolwiek.
Powiedzmy, że mam się odważnie przyznawać do Chrystusa i głosić prawdziwą wiarę. No ale jak? Co mam głosić? To, że kiedyś przeczytałem, że Pan Bóg nas kocha? I mnie kocha? I ciebie? I wybacza nam nasze pieprzone grzechy? No, owszem, przeczytałem, fajna książka, taka gruba z cienkimi kartkami, polecam. Polecam też Dzienniczek siostry Faustyny i O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis.
Jeszcze się trochę nagrzałem na wredne klechy, co to klepnęły świętym zbrodniczego Henryka II, co to wziął pogańskich Obodrzyców i poprowadził ich na Nadrenię, gdzie gwałcili księży i rabowali mniszki, a potem urządził skrytobójczy zamach na Bolesława Chrobrego, akurat jak wracał przez las po negocjacjach pokojowych. Tego psiego syna klechy uznają za świętego, bo jakieś tam zmachał ornamenty, bez znaczenia. A Mieszko czy Bolesław, którzy założyli jedyne katolickie państwo w Europie -- nie są święci, bo nie. I tego uczy Święty Kościół.
Jeszcze na coś tam się nagrzałem, ale na szczęście zapomniałem. Mam nadzieję, że za tydzień czytania będą bardziej lajtowe, bo już nie wyrabiam.
Aaa, już se przypomniałem, na kler zuchwały się nagrzałem i tę ich plugawą tendencję, żeby jak najbardziej utrudniać ludziom kult Najświętszego Sakramentu. Nie wiem, co oni chcą udowodnić, co osiągnąć przez to, że zamiast normalnie, na klęczkach, uparli się zorganizować przyjmowanie Komunii w kolejce, no nie wiem. Ale bogać tam!
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Ale jak się z takim delikwentem spotkam w realu to mnie wewnętrznie pcha żeby im w gardło wsadzić te moje modlitwy.
Na odległość spoko. Z bliska źle. Najgorzej że ze mną źle. Oni, tak na wygląd, w dupie to mają.
Jak żyć?
Do nieprzytomności.
Siostro
I Bracie też
Kiedyś słuchałem dobrej homilii o tym, ale nie dam rady powtórzyć. O jaki też opór Jezusowi chodziło? Rozwinięcie po tym zdaniu trochę rozjaśnia. Potraktowałbym więc to zdanie jako wstęp do dalszych wskazówek. Sam, wyrwany z kontekstu, jest szokujący i chyba prowadzi do niewłaściwych wniosków. Chrześcijanin ma dawać przykład, świecić światłem Chrystusa. "Chcesz ? To masz? Naprawdę ci to potrzebne? Naprawdę uważasz że ci się należy? Serio uważasz że tak jest sprawiedliwie? Naprawdę tylko skuteczność się liczy? Co zyskałeś? Co ja tracę ustępując tobie? A może coś zyskuję?"
- A to taki owaki - żem na głos pomyślał słuchając relacji sąsiada.
- Wezne i mu te tablice wywrę i wyrzucę.
- Może to być przeciwskuteczne, gdyż gość ma na szybie nalepkie, która robi za tablice.
- Poradzimy sobie i z nalepką.
Poszłem do sklepu i żem nabył farbę w spreju, co by po wyrwaniu tablic zasprejować mu nalepkie i szyby, bez które może ją być widać z drugiej strony.
I gdy się już tak przygotowałem i obmyśliłem w której czarnej kurtce z kapturem przeprowadzić akcję, moje sumienie zaczęło się mię pytać, czy na pewno chcę to zrobić. Początkowo odpowiadałem, że raczej tak, ale z czasem coraz mniej zdecydowanie. A po dzisiejszej Ewangelii to tylko mogę spytać, czy ktoś nie chce nabyć puszki spreja.
1. Uderzy cię ktoś w policzek. To nie znaczy kosa w brzuch, czy nawet fanga w nos. Spoliczkować, to poniżyć. Więc zniewagi stosować, ale nigdzie nie ma żeby biernie poddawać się przemocy.
2. „ twoją szatę, odstąp i płaszcz.„ Twoją. Nie żony, dziecka, rodzica, kuzyna, sąsiada, współobywatela. Nie, tych masz bronić przed złymi ludźmi. Ale jak masz coś co jest twoje, i tylko twoje, to oddaj. Oddaj bliskim, ale oddaj też złym ludziom. A Czasem łatwiej oddać skurwysonom dom, niż komóreczkę odłożyć i z dzieckiem się pobawić.
I co, ulżyło Ci?
Wogle stym Panem Bogiem to same kłopoty so.
Najpierw nas stworzył na swoje podobieństwo, a teraz oczekuje, że będziemy "doskonali, jak doskonały jest Ojciec nasz niebieski".
Noji wew tym duchu naukami nas karmi.
No spodziewałby się ktoś czegoś podobnego?!
A my so ludzie!
LUDZIE!!!
Czy nasz Ojciec Niebieski tego nie widzi?!
Czego by więc Kolega oczekiwał od religii, która jest prawdziwa? Ja bym oczekiwał tego, że będzie zawierała w sobie najgłębsze prawdy o rzeczywistości. A skoro problemy ze słownym jej opisem pojawiają się już na etapie kolorów, to na etapie prawd najgłębszych tym bardziej są spodziewane.
O co chodzi z kolorem najłatwiej zrozumieć, jak się go zobaczy, a z takimi kawałkami Ewangelii gdy akurat znajdą zastosowanie w życiu.
To jest Słowo dla lejącego w pysk także.
tu o. Salij
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/nadzieja/zlo_sprzeciw.html
podobnie do Twojego przykładu z samochodem podaje.
* Oczywiście licencje na wymianę normalnych pieniędzy na świątynne sprzedawał arcykapłan. Sojusz banku z ołtarzem.
To jest ćwiczenie z logiki, więc proszę mnie nie wyzywać i nie bić. Logika już tak ma, że jest pokazywaniem, że coś co niby każdy widzi, tak naprawdę nikt nie dostrzega. Z wyjątkiem ludzi przeszkolonych. Niby prawników też szkolą ale ci uciekają z zajęć.
Idzie oczywiście o różnicę między kroniką a książką kucharską. Którą z nich jest Ewangelia?