Skip to content

Przekaz Dnia - Rafał Czaskowski zmienia muzykę

24

Komentarz

  • Pop(Acid)Jazz z elementami funku to jest
  • edytowano September 2020
    Wersja "ja tum ci krul Warszawy! zmieńta muzykę" jest faktycznie kompromitująca. Większość ludzi tego nie strawi.
  • Podobno tvn dzis krytykowal "nową nadzieje" totalopozycji. Wajha sie przestawia czy co?
  • MarianoX napisal(a):
    Pop(Acid)Jazz z elementami funku to jest
    Nie jest! Funk to jest RAZ, dwa, trzy, cztery a wręcz nawet RAZ, dwa, trzy a ci walą standardowo: raz, DWA, trzy, CZTERY, raz, DWA, trzy, CZTERY...

    Syn Andrzeja Trzaskowskiego powinien to wiedzieć.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    trep napisal(a):
    Walka toczy się o Nevadę i Florydę. Jasne, że jak Biden wymusi szantażę zmianę muzy w klubie, to jego wyborcy w Niujorku jeszcze bardziej go polubią, ale nieoto.
    Tylko że u nas głos w Warszawie / na Podkarpaciu liczy się tak samo jak w "swing state" GOP. W USA dodatkowy głos w swing state robi różnicę, w NY czy Montanie nie.
    To była przenośnia.
  • Moja ulubiona kompozycja Andrzeja Trzaskowskiego. Nie gra tutaj

  • trep napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    trep napisal(a):
    Walka toczy się o Nevadę i Florydę. Jasne, że jak Biden wymusi szantażę zmianę muzy w klubie, to jego wyborcy w Niujorku jeszcze bardziej go polubią, ale nieoto.
    Tylko że u nas głos w Warszawie / na Podkarpaciu liczy się tak samo jak w "swing state" GOP. W USA dodatkowy głos w swing state robi różnicę, w NY czy Montanie nie.
    To była przenośnia.

    Nie rozumiem, co miała oznaczać.
    Jeszcze raz: w Polsce można wygrać wybory mobilizując własny elektorat i nie zabiegając o "wyborców środka". W USA jest to znacznie trudniejsze, bo mobilizuje się swoich w stanach, gdzie i tak się wygra. A trzeba wygrać stany, w których jest wielu "wyborców środka". U nas nie trzeba, jest inny system wyborczy.
    W Polsce nie ma żadnej (przenośnej) Nevady i Florydy, o którą by się walczyło.
  • Duże miasta stały się przechowalnią zakompleksionych nieudaczników, po prostu miasto zamieniło się ze wsią.
    Przez to, do karierowiczów (w większości usłużnych, a nie przebojowych) dołączyły przegrywy i nieudacznicy płci obojga.
    Pomogę: na wsi twoja sytuacja jest dość dobrze znana wszystkim, więc albo coś poprawiasz w swoim życiu albo masz świadomość jak jesteś postrzegany (idealizacja, ale nie deformująca), a w wielkim mieście jesteś anonimowym kłamcą fasadowym. Dodatkowo szoszjalmedia w tym pomagają (mam 1500 znajomych w soszjalmediach=jestem przegrywem bez znajomych w świecie realnym).
    Klucz do 'odbicia' 'Warszawy' leży w zrozumieniu końcówki XIX i początku XX wieku.
    Co do meritum, to nie losie, w mojej opinii to nie była ustawka, a rozpaczliwe kontrolowane detonowanie potwornej wtopy, a że 'nasza strona' pomogła, to straty udało się zminimalizować.
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Duże miasta stały się przechowalnią zakompleksionych nieudaczników, po prostu miasto zamieniło się ze wsią.
    Coś w tym jest. Już od lat zauważam, że mieszkańcy wsi (rolnicy i drobni oraz nie tak drobni przedsiębiorcy) poziomem i znajomością świata przewyższają miastowych.

  • To by wyjaśniało mnogość tych "pohulanek" czyli klubów gdzie się można nahlać, pohulać i zmacać.
  • To jest jedna z licznych słabości, które na zawsze zostaną dla mnie tajemnicą. I to wcale nie jest sprawa wieku, bo jak miałem 20 lat, też nie gustowałem w klubach i dyskotekach.

    BTW - Rafau ma prawie 50 lat.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    To by wyjaśniało mnogość tych "pohulanek" czyli klubów gdzie się można nahlać, pohulać i zmacać.
    Eeech! Napijmy się!

    BTW zbrodniczy Trzasku zamknął wolny flaszkodrom na wiślanym boulevardzie i trzeba jak wszędzie opłacać marżę gastronomiczną wyzyskiwaczom. Pfui. Niech żyje wolna wolna przestrzeń!
  • edytowano September 2020
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Duże miasta stały się przechowalnią zakompleksionych nieudaczników, po prostu miasto zamieniło się ze wsią.
    Przez to, do karierowiczów (w większości usłużnych, a nie przebojowych) dołączyły przegrywy i nieudacznicy płci obojga. .
    Mógłby Kolega doprecyzować kim według niego są często przez niego wymieniani w postach "przegrywy i nieudacznicy"?

    Czym oni się różnią jeśli w ogóle od szeregowych pracowników firm i korporacji?

  • Podejściem?
  • los napisal(a):
    To jest jedna z licznych słabości, które na zawsze zostaną dla mnie tajemnicą. I to wcale nie jest sprawa wieku, bo jak miałem 20 lat, też nie gustowałem w klubach i dyskotekach.

    BTW - Rafau ma prawie 50 lat.
    Łączę się w przeżywaniu tajemnicy, dla mnie takie miejsca to piekuo - hałas, zaduch, ścisk - brrr
  • los napisal(a):
    Podejściem?
    i mentalnością. Normalny człowiek podejmuje aktywności zawodowe i albo mu się udaje albo ponosi porażkę, jeżeli ponosi porażkę, to modyfikuje swoje zachowanie i podejmuje kolejną próbę.
    Nieudacznik nie podejmuje samodzielnie nic, jak się go nie przestawi, to będzie tkwił i się użalał oraz zazdrościł, wrodzona gnuśność i rozmemłanie (słaba skłonność do samoorganizacji i dyscypliny) powoduje notoryczny brak realnych sukcesów w średniej i dłuższej perspektywie czasowej.
    Przegryw to osoba, która podejmuje pierdyliard wyzwań, tyle że zawsze i to z niewiadomych powodów odnosi same porażki. Kompletny brak realnej oceny własnych działań i ich skutków skutkuje pretensją do świata o niedocenienie.
    Oba typy masowo zasiedlają korporacje i są ich zmorą.
    Dodaj do tego pielęgnację własnego ego, kompleksy oraz bezwysiłkową aspirację do Bycia (przykład Pani Łyżeczki, w zwulgaryzowanej wersji to: nie mam mieszkania (wynajem), samochodu (zbiorkom albo stary/hipermarketowy rower) , telefonu (służbowy), komputera (służbowy), to stanę się chociaż mniej wybredna przy zezwalaniu na przypadkowe kontakty seksualne w modnych klubach dla pospólstwa (do prawdziwie modnych i tak takich nie wpuszczają) bo podobno tak czeba).

  • A co do meritum:
    - czy chociaż udało się zmienić muzykę, czy puszczono ten utwór, bo taki jakiś niedosyt odczuwam?
    A co do ataku na Czaskowskiego, to jedynie co można to wskazywanie że Rafał wykorzystał swoją pozycje do szantażu, gdyż klub jest uzależniony koncesji wydawanych przez miasto, ale czy DJ miał tego świadomość? czy był tam jakiś ogarnięty manager lub właściciel? To dalej jest słabe ale już i tak lepiej niż moralne oburzanie.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    los napisal(a):
    To jest jedna z licznych słabości, które na zawsze zostaną dla mnie tajemnicą. I to wcale nie jest sprawa wieku, bo jak miałem 20 lat, też nie gustowałem w klubach i dyskotekach.

    BTW - Rafau ma prawie 50 lat.
    Łączę się w przeżywaniu tajemnicy, dla mnie takie miejsca to piekuo - hałas, zaduch, ścisk - brrr
    No to jest już nas troje :-)
  • edytowano September 2020
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    los napisal(a):
    To jest jedna z licznych słabości, które na zawsze zostaną dla mnie tajemnicą. I to wcale nie jest sprawa wieku, bo jak miałem 20 lat, też nie gustowałem w klubach i dyskotekach.

    BTW - Rafau ma prawie 50 lat.
    Łączę się w przeżywaniu tajemnicy, dla mnie takie miejsca to piekuo - hałas, zaduch, ścisk - brrr
    To jest nas trójka
    Edit
    Czwórka
  • Kulega nie czyta postów powyżej ;-)
  • Czyta tylko ma długi lont
  • Gratuluję :D
  • To jest was czwórka. Im dalej do ludzi tym lepiej, co ?
  • JORGE napisal(a):
    To jest was czwórka. Im dalej do ludzi tym lepiej, co ?
    Bez przesady, ale serio serio dyskoteka nie musi pasować do każdego temperamentu.
  • JORGE napisal(a):
    To jest was czwórka. Im dalej do ludzi tym lepiej, co ?
    Podrygujących, spoconych, wydających nieartykułowane dźwięki, zwykle pijanych i nierzadko napranych? Oczywiście. W ludziach poszukuję człowieczeństwa. Mowa artykułowana to jest minimum.
  • Ze mną piątka, ale nie chodzi o towarzystwo ludzi. Ja jestem bardzo towarzyska, ale przeszkadza mi głośna muzyka, tłok itd.
  • edytowano September 2020
    JORGE napisal(a):
    To jest was czwórka. Im dalej do ludzi tym lepiej, co ?
    No niekoniecznie, z dala od ludzi, ja tam np. biegi masowe lubię z całą ich oprawą, natomniast zabawy w klubie nie ogarniam zawsze jest alko fajki i atmosfera tarła i zarwana noc - niedospany następny dzień.

    Ostatni raz dobrze bawiłam sie na "dyskotece" na kolonii w Zakopanem w świetlicy Szkoły Mistrzostwa Sportowego bez fajek, wódy, i przy otwartych oknach ;) w okolicy połowy podstawówki potem to mi czasu było szkoda bo wypady w góry wymuszały śniadanie o 6 więc wyspać sie trzeba było.
    Tagże tag.
  • Mania napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    To by wyjaśniało mnogość tych "pohulanek" czyli klubów gdzie się można nahlać, pohulać i zmacać.
    A kto wytrzymałby w dyskotece na trzeźwo?
    christoph napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    los napisal(a):
    To jest jedna z licznych słabości, które na zawsze zostaną dla mnie tajemnicą. I to wcale nie jest sprawa wieku, bo jak miałem 20 lat, też nie gustowałem w klubach i dyskotekach.

    BTW - Rafau ma prawie 50 lat.
    Łączę się w przeżywaniu tajemnicy, dla mnie takie miejsca to piekuo - hałas, zaduch, ścisk - brrr
    To jest nas trójka
    Edit
    Czwórka
    Jest nas piątka. Hałas to dla mnie tortura.

    Edit; nie widziałam wpisu Pigwy, byłam na poprzedniej stronie.
  • Przed nawróceniem byłem stałym bywalcem Quo Vadis, Ground Zero, Lokomotywy, Cedeku, Przestrzeni Grafenberga i innych tego rodzaju przybytków. Teraz wolę inne klimaty, lubię odpusty, normalne wesela, normalne imprezy. Całe to klubowe towarzystwo uważam za wyznawców szatana, i mam na to dowody!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.