Taneczna mania, taneczna plaga, choreomania, taniec św. Jana, historycznie taniec św. Wita – społeczne zjawisko, które miało miejsce głównie w Europie pomiędzy XIV a XVII wiekiem. Polegało ono na gromadzeniu się grup niezrównoważonych tańczących ludzi, czasami liczących nawet setki osób równocześnie. Mania dotykała mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy tańczyli aż do omdlenia ze zmęczenia. Jeden z pierwszych większych wybuchów tanecznej manii miał miejsce w Akwizgranie w 1347 w Świętym Cesarstwie Rzymskim i szybko rozprzestrzenił się po Europie. Jeden z bardziej znanych wybuchów plagi miał miejsce w Strasburgu w 1518 roku, również znajdującym się w Świętym Cesarstwie Rzymskim.
Zjawisko to jest obecnie uważane za zbiorową chorobę psychogeniczną, w której bez znanej fizycznej przyczyny występują podobne symptomy fizyczne dotykające duże grupy osób[1].
Sarmata1.2 napisal(a): Przed nawróceniem byłem stałym bywalcem Quo Vadis, Ground Zero, Lokomotywy, Cedeku, Przestrzeni Grafenberga i innych tego rodzaju przybytków. Teraz wolę inne klimaty, lubię odpusty, normalne wesela, normalne imprezy. Całe to klubowe towarzystwo uważam za wyznawców szatana, i mam na to dowody!
Pomieszałeś kluby z dyskotekami, to trochę inne przybytki. A no i chyba nie całe, ale to czepialstwo z mojej strony.
trep napisal(a): Walka toczy się o Nevadę i Florydę. Jasne, że jak Biden wymusi szantażę zmianę muzy w klubie, to jego wyborcy w Niujorku jeszcze bardziej go polubią, ale nieoto.
Tylko że u nas głos w Warszawie / na Podkarpaciu liczy się tak samo jak w "swing state" GOP. W USA dodatkowy głos w swing state robi różnicę, w NY czy Montanie nie.
To była przenośnia.
Nie rozumiem, co miała oznaczać. Jeszcze raz: w Polsce można wygrać wybory mobilizując własny elektorat i nie zabiegając o "wyborców środka". W USA jest to znacznie trudniejsze, bo mobilizuje się swoich w stanach, gdzie i tak się wygra. A trzeba wygrać stany, w których jest wielu "wyborców środka". U nas nie trzeba, jest inny system wyborczy. W Polsce nie ma żadnej (przenośnej) Nevady i Florydy, o którą by się walczyło.
Nie jestem w nastroju do polemik, ale powyższe stwierdzenie wydaje mi się strasznie mało logiczne, a jeśli nawet coś w tym jest, to niezwykle krótkowzroczne.
Pogrubione zdanie jest nie do udowodnienia, gdyż ludzie nie mają preferencji potylicznych umieszczonych w PESEL. Prawdopodobnie wzrost poparcia dla PiS to właśnie przekonanie dobrymi rządami (czy też dla malkątętów: lepszymi niż ZiS) elektoratu środka.
Można prześledzić jak zmieniało się poparcie 2015 / 19 w zależności od miejsca zamieszkania. Są na to twarde dane, z komisji wyborczych. Można zobaczyć, ile było wzrostu w "bastionach", a ile na terenach o zróżnicowanym poparciu. A można gadać publicystyczne tezy bez sprawdzania czegokolwiek.
Muszę przyznać, że podziwiam Trzaska. Pandemia, szkoły się zaczęły, Czajka, nowa solidarność. A on 2 tygodnie wakacji, potem jeszcze imprezki do późnej nocy i to z tańcami. Mistrz work/life balance. Tak trzeba żyć!
Wildcatter napisal(a): Muszę przyznać, że podziwiam Trzaska. Pandemia, szkoły się zaczęły, Czajka, nowa solidarność. A on 2 tygodnie wakacji, potem jeszcze imprezki do późnej nocy i to z tańcami. Mistrz work/life balance. Tak trzeba żyć!
Trawestujac medialnego magnata Murdocha:
Pogarda dla elektoratu zawsze skutkuje wzrostem poparcia.
Sarmata1.2 napisal(a): Przed nawróceniem byłem stałym bywalcem Quo Vadis, Ground Zero, Lokomotywy, Cedeku, Przestrzeni Grafenberga i innych tego rodzaju przybytków. Teraz wolę inne klimaty, lubię odpusty, normalne wesela, normalne imprezy. Całe to klubowe towarzystwo uważam za wyznawców szatana, i mam na to dowody!
Pomieszałeś kluby z dyskotekami, to trochę inne przybytki. A no i chyba nie całe, ale to czepialstwo z mojej strony.
Apropos upadłego archanioła: dziś przyjaciółka ma spod Szczecina napisała mi, że w mieście ma stanąć pomnik szstana! A zarejestrowanych kościołów satanistycznych jest tam ponad setka, kapel muzycznych też bez liku...
MarianoX napisal(a): Mógłby Kolega doprecyzować kim według niego są często przez niego wymieniani w postach "przegrywy i nieudacznicy"?
Zapomniałem opisać postać najbardziej jadowitą, czyli połączenie przegrywa i nieudaczinka, taki osobnik płci dowolnej wtrąca się we wszystkie projekty, czuje się w obowiązku ustosunkować się do wszystkiego, ma idealne rozwiązania dla każdego, natomiast jego obowiązki....
Sarmata1.2 napisal(a): Przed nawróceniem byłem stałym bywalcem Quo Vadis, Ground Zero, Lokomotywy, Cedeku, Przestrzeni Grafenberga i innych tego rodzaju przybytków. Teraz wolę inne klimaty, lubię odpusty, normalne wesela, normalne imprezy. Całe to klubowe towarzystwo uważam za wyznawców szatana, i mam na to dowody!
Pomieszałeś kluby z dyskotekami, to trochę inne przybytki. A no i chyba nie całe, ale to czepialstwo z mojej strony.
Apropos upadłego archanioła: dziś przyjaciółka ma spod Szczecina napisała mi, że w mieście ma stanąć pomnik szstana! A zarejestrowanych kościołów satanistycznych jest tam ponad setka, kapel muzycznych też bez liku...
za moich czasów metalowych (koniec lat 80-tych) Szczecin był bastionem metalowców-satanistwow. I bylo ich sporo. Na koncercie Metalliki w 1987 w Spodku stanowili ok. 1/3 obiektu albo i więcej - można było to ocenić łatwo po tym, ze trzymali sie w jednej kupie i skandowali "szatan, Szczecin". Myślałem, że sie z tego wyrasta, ale widać coś pozostało.
za moich czasów metalowych (koniec lat 80-tych) Szczecin był bastionem metalowców-satanistwow. I bylo ich sporo. Na koncercie Metalliki w 1987 w Spodku stanowili ok. 1/3 obiektu albo i więcej - można było to ocenić łatwo po tym, ze trzymali sie w jednej kupie i skandowali "szatan, Szczecin". Myślałem, że sie z tego wyrasta, ale widać coś pozostało.
Z satanizmem jest jak i pójściem na współpracę z bezpieką/obcym wywiadem:
JORGE napisal(a): To jest was czwórka. Im dalej do ludzi tym lepiej, co ?
Bez przesady, ale serio serio dyskoteka nie musi pasować do każdego temperamentu.
Nie musi. Ale jakoś dużo tych przeszkadzaczy, nie uważasz ? Ucieczka od ludzi to nie rozwiązanie.
A dyskoteki ? To dla młodych ludzi norma. Oczywiści introwertycy muszą jakoś ukryć swoją panikę, więc robią lans, że to nie ten poziom zabawy. Ale tak, z wiekiem robi to się nieakceptowalna forma dla wszystkich. W pewnym wieku żenująca jest ogólnie obecność.
Świetnym rozwiązaniem były kluby, gdzie można było posiedzieć z dość dużym towarzystwem w lożach, oddalonych od parkietów. Spokojnie dało się rozmawiać. A jak się chciało to można było iść potańczyć. Lubiłem knajpy, lubiłem nocne życie.
Sarmata1.2 napisal(a): Przed nawróceniem byłem stałym bywalcem Quo Vadis, Ground Zero, Lokomotywy, Cedeku, Przestrzeni Grafenberga i innych tego rodzaju przybytków. Teraz wolę inne klimaty, lubię odpusty, normalne wesela, normalne imprezy. Całe to klubowe towarzystwo uważam za wyznawców szatana, i mam na to dowody!
A daj spokój, wiek ma swoje prawa. A wesela lubiłem zawsze.
Ofkors ma kolega rację, ale wielu moich rówieśników spieprzyło sobie życie na ćpuńskich imprezach. Zaczynało się tylko od dobrej zabawy, a potem to już czlowień miesiącami 24h był na haju, bo jak dobrze wymieszałeś to trzepało kilka dni,i tak w kółko.
Tak trochę na temat, ale inaczej. Młodość zostaje we łbach. Ci wszyscy moi koledzy, zafiksowani na muzyce (a to matalowcy, w to zakochani np. w Pink Floyd) nigdy nie wyrzucili ze łba pewnych schematów. Tego się słucha, a tego nie. To dobre, to siara. Może muzyka już nie jest dla nich wszystkim, ale infantylny sposób postrzegania świata został. Wartościowanie już nie pojedynczych osób, a całych grup, wg muzyki. Bardzo bawi mnie obciach związany z Zenkiem. Nigdy nie puściłem sobie discopolo, nigdy. Ale nigdy też mi ono nie przeszkadzało. Prosta muzyka jest wszędzie i ma określony cel.
Sarmata1.2 napisal(a): Ofkors ma kolega rację, ale wielu moich rówieśników spieprzyło sobie życie na ćpuńskich imprezach. Zaczynało się tylko od dobrej zabawy, a potem to już czlowień miesiącami 24h był na haju, bo jak dobrze wymieszałeś to trzepało kilka dni,i tak w kółko.
No właśnie tego świata nie znam. Myśmy przeginali z wódą. Dragi były dla ćpunów, ban w towarzystwie.
Bo jak pisał Ignatz wielokrotnie: muzyki trzeba słuchać świadomie i to z tekstami włącznie, bo inaczej niepostrzeżenie zaindukuje ci jakieś guano w mózgu! Czytajmy mądrych forumowiczów.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Jorge czy to nie Ty polecałeś kiedyś "Grandę" Brodki do samochodu?
Na pewno napisałem wątek o Grandzie, albo dołączyłem do wątku muzycznego. Bardzo mi się ta płyta spodobała i podzielenie się tym było jednak wtedy nietypowe, bo Brodka jeszcze miała status obciachu z Polsatu.
Sarmata1.2 napisal(a): Ofkors ma kolega rację, ale wielu moich rówieśników spieprzyło sobie życie na ćpuńskich imprezach. Zaczynało się tylko od dobrej zabawy, a potem to już czlowień miesiącami 24h był na haju, bo jak dobrze wymieszałeś to trzepało kilka dni,i tak w kółko.
No właśnie tego świata nie znam. Myśmy przeginali z wódą. Dragi były dla ćpunów, ban w towarzystwie.
Jeszcze w latach 90-tych i na początku XXI w. narkoman w odbiorze społecznym kojarzył się z brudnym "narciarzem" - heroinistą kiwającym się bezwładnie pod dworcem kolejowym lub biegającym z zakrwawioną strzykawką z AIDS. Stąd też protesty przy lokalizacji ośrodków MONAR-u itp. Warto obejrzeć oparty na autentycznej biografii film "Najlepszy"
Obecnie ciąg asocjacji prowadzi często do biznesmena, celebryty ogólnie do osobnika formującego "ścieżkę" drogiej kokainy za pomocą złotej karty kredytowej ewentualnie zwiększającego swoją wydajność środkami pobudzającymi i dopingującymi.
Komentarz
obecnie były by to techno parady
A no i chyba nie całe, ale to czepialstwo z mojej strony.
Jeszcze raz: w Polsce można wygrać wybory mobilizując własny elektorat i nie zabiegając o "wyborców środka". W USA jest to znacznie trudniejsze, bo mobilizuje się swoich w stanach, gdzie i tak się wygra. A trzeba wygrać stany, w których jest wielu "wyborców środka". U nas nie trzeba, jest inny system wyborczy.
W Polsce nie ma żadnej (przenośnej) Nevady i Florydy, o którą by się walczyło.
Nie jestem w nastroju do polemik, ale powyższe stwierdzenie wydaje mi się strasznie mało logiczne, a jeśli nawet coś w tym jest, to niezwykle krótkowzroczne.
Pogrubione zdanie jest nie do udowodnienia, gdyż ludzie nie mają preferencji potylicznych umieszczonych w PESEL. Prawdopodobnie wzrost poparcia dla PiS to właśnie przekonanie dobrymi rządami (czy też dla malkątętów: lepszymi niż ZiS) elektoratu środka.
A można gadać publicystyczne tezy bez sprawdzania czegokolwiek.
Pogarda dla elektoratu zawsze skutkuje wzrostem poparcia.
dziś przyjaciółka ma spod Szczecina napisała mi, że w mieście ma stanąć pomnik szstana! A zarejestrowanych kościołów satanistycznych jest tam ponad setka, kapel muzycznych też bez liku...
O, jest na pch24
https://www.m.pch24.pl/projekt-budowy-pomnika-szatana-w-szczecinie--bedzie-to-obiekt-kultu-religijnego-i-atrakcja-turystyczna-pch,78375,i.html?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=post&utm_term=pch
dziś przyjaciółka ma spod Szczecina napisała mi, że w mieście ma stanąć pomnik szstana! A zarejestrowanych kościołów satanistycznych jest tam ponad setka, kapel muzycznych też bez liku...
O, jest na pch24
https://www.m.pch24.pl/projekt-budowy-pomnika-szatana-w-szczecinie--bedzie-to-obiekt-kultu-religijnego-i-atrakcja-turystyczna-pch,78375,i.html?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=post&utm_term=pch
za moich czasów metalowych (koniec lat 80-tych) Szczecin był bastionem metalowców-satanistwow. I bylo ich sporo. Na koncercie Metalliki w 1987 w Spodku stanowili ok. 1/3 obiektu albo i więcej - można było to ocenić łatwo po tym, ze trzymali sie w jednej kupie i skandowali "szatan, Szczecin".
Myślałem, że sie z tego wyrasta, ale widać coś pozostało.
dobre
choć czilaucik to to nie je
Dolar ze wejście, dwa dolary za wyjście
A dyskoteki ? To dla młodych ludzi norma. Oczywiści introwertycy muszą jakoś ukryć swoją panikę, więc robią lans, że to nie ten poziom zabawy. Ale tak, z wiekiem robi to się nieakceptowalna forma dla wszystkich. W pewnym wieku żenująca jest ogólnie obecność.
Świetnym rozwiązaniem były kluby, gdzie można było posiedzieć z dość dużym towarzystwem w lożach, oddalonych od parkietów. Spokojnie dało się rozmawiać. A jak się chciało to można było iść potańczyć. Lubiłem knajpy, lubiłem nocne życie.
Czytajmy mądrych forumowiczów.
Obecnie ciąg asocjacji prowadzi często do biznesmena, celebryty ogólnie do osobnika formującego "ścieżkę" drogiej kokainy za pomocą złotej karty kredytowej ewentualnie zwiększającego swoją wydajność środkami pobudzającymi i dopingującymi.
reklama albumu na płytach winylowych: Bawcie się, jakby miasto należało do was!
--