Skip to content

Czy wiesz co tak naprawdę się dzieje podczas Mszy Świętej ?

13»

Komentarz

  • (odprysk dyskusji po motu pripriu Franciszka o "pauzie" dla grup tradsowych
    plus dyskusja pod postem
    https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10226934901824813&id=1421266624&sfnsn=mo
    Marek Piotrowski, apologetyka

    Krzyczącym o "starożytnych zwyczajach" tradsom do rozmyślań:

    KIERUNEK "TYŁEM DO LUDU" jest związany z jednym sprzętem - tabernakulum. A ono pojawiło się w epoce bazylik dopiero (wcześniej - w IV wieku, zaczęto przechowywać, ale armarium - poprzednik tabernaculum - stało w sacrarium tj. pomieszczeniu, które potem wyewoluowało jako zakrystia). ska Z tym że nawet w epoce bazylik jeszcze nie zmieniono kierunku na "tyłem do ludu" - dopiero zmiany pod koniec tysiąclecia, kiedy przestano niemal przyjmować Komunię Świętą a za to rozwinięto adorację i w ogóle patrzenie na Hostię spowodowały zmianę kierunku.

    OŁTARZ - przez pierwsze wieki był to stół, choć niekonieczne drewniany (z wyjątkiem rzadkich celebracji żałobnych w katakumbach, gdzie prawdopodobnie odprawiano na grobach świętych -stąd późniejszy zwyczaj wmurowywania w podstawę ołtarza relikwii). Ołtarz pierwotnie nawiązywał kształtem do starotestamentowego Namiotu Spotkania. Nazywano go... tabernaculum.
    Dopiero w gotyku pojawia się blat do stawiania puszki (ale nie do odprawiania!) koło tabernakulum. Postać "trydencka" ołtarza (półka pod tabernakulum) to dopiero XV wiek!

    PODNIESIENIE pojawiło się na przełomie XII i XIII wieku w niektórych rytach lokalnych. Oficjalnie wprowadzono je w 1570 roku.
    Słynne "ŁĄCZENIE PALCÓW" o którym tak wiele mówią tradycjonaliści, to dopiero XIII

    W starożytnym kościele przyjmowano KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ NA RĘKĘ. Pierwszy - za to niepewny - sygnał o zmianie tej praktyki pochodzi z VII wieku (Synod w Rouen) - z tym, że nie wiadomo, czy w ogóle jakikolwiek synod w Rouen się odbył – na ten temat toczą się spory. Różne też są podawane daty – niektórzy podają nawet rok 878, a więc datę niemal 200 lat późniejszą! Jedynym chyba śladem jest napisane w 906 roku (a więc dwa i pół stulecia później) przez Réginon de Prüm dzieło De Synodalibus causis.
    I proszę, nie piszcie mi o przyjmowaniu na rękę przy pomocy chusty - dominicale to dopiero przełom V i VI wieku (pisał o niej św.Cezary z Arles - z tym, że do praktyki tej, przejętej z staroperskiego ceremoniału dworskiego były zobowiązane TYLKO KOBIETY)

    W starożytnym kościele NIE KLĘKANO w niedzielę i święta. Odbyty w 325 roku Sobór Nicejski – ten sam, który sformułował Credo - przestrzegał:
    „Nie należy modlić się na kolanach w niedziele i w dniach Pięćdziesiątnicy. Ponieważ są tacy, którzy klęczą w niedzielę i w dni pięćdziesiątnicy, święty sobór postanowił, że modlitwa do Pana ma być zanoszona w postawie stojącej, by wszędzie był przestrzegany jeden i ten sam porządek”
    Zasada ta została utrzymana aż do XIII wieku (w międzyczasie zrobiono wyjątek dla przyklęknięcia przen Najświętszym Sakramentem).
    A oto mały kalendarz w sprawie klękania:

    33 rok
    Chrystus rozdaje Komunię Świętą uczniom podczas Ostatniej Wieczerzy, która jest ucztą paschalną (sederową). Zgodnie z obowiązującymi zasadami, nasz Pan i Apostołowie spożywają ją wpółleżąc na lewym bolu, co ma oznaczać iż są ludźmi wolnymi

    325 rok
    Wspomniane wyżej orzeczenie Soboru Nicejskiego. Zakaz klęczenia w niedzielę

    V wiek
    W Afryce zostają wprowadzone balaski. Jednak wierni przystępują przy nich do Komunii Świętej na NA STOJĄCO.

    VI wiek
    We wschodniej Syrii upowszechnia się zwyczaj klękania przed przyjęciem Komunii (samo przyjmowanie następuje na stojąco)
    W pozostałych częściach Kościoła wierni nadal przyjmują Komunię Świętą na stojąco. Ceremoniał Rzymki określa, że wierni pozostają na swoim miejscu, zaś duchowni roznoszą Komunię Świętą.

    VI-VII wiek
    Irlandzki opat, święty Kolumban Młodszy (561-615), tworzy bardzo surowe reguły zakonne (Reguła klasztorna). Najsurowsze kary grożą w nich za brak szacunku do Eucharystii. Tamże zaleca przed przyjęciem Komunii Świętej trzykrotny, głeboki pokłon . Żadnego klękania

    IX-X wiek
    Święty Odo z Cluny (878-942) odnotowuje, iż zakonnicy przyjmowali Komunię Świętą na boso. We Francji duchowni przyjmują Komunię Świętą na stopniach ołtarza, świeccy – przy ołtarzu bocznym. Nadal żadnego klękania

    X wiek
    W Bizancjum wprowadzone zostanie trzykrotne przyklęknięcie przez przyjęciem Komunii oraz pokłon po Jej przyjęciu.

    XII wiek
    W Niemczech zostaje wprowadzone przyklęknięcie na początku Mszy Świętej, podczas aktu pokutnego (Confiteor).
    W Opactwie Cluna (benedyktyni) mnisi klękają w czasie wyznania wiary, na słowa „stał się człowiekiem”.

    XIII wiek
    Lokalne synody wprowadzają klękanie (lub głęboki ukłon) przy przyjmowaniu Komunii Świętej. Zakon Cystersów wprowadza padanie na twarz przez przyjęciem Hostii.

    XVI wiek
    Powszechne wprowadzenie Komunii Świętej na klęcząco (na Zachodzie – na Wschodzie do dziś w większości przyjmuje się Hostię na stojąc

    XVII wiek
    Balaski stają się powszechnym zwyczajem. Ich „przodkiniami” były „ławki komunijne”, ustawiane przed prezbiterium, które poczęły się upowszechniać od XIII wieku (niektórzy twierdzą, że od XVI wieku)

    Spytajmy teraz, jak było z POSTAWĄ KAPŁANA podczas Mszy Świętej w pierwszych wiekach? Czy chociaż on klęczał?
    Nic podobnego. Jeszcze pochodzące z XIII wieku księgi liturgiczne dowodzą, iż kapłan najczęściej jedynie skłaniał głowę przed podniesieniem. Niekiedy wspomina się też o ucałowaniu Hostii po przeistoczeniu. Dopiero w XIII wieku pojawia się zwyczaj przyklękania przez kapłana po każdym dotknięciu Eucharystii podczas konsekracji nastąpiło w 1570 roku wraz z Mszałem Piusa V.
    I jeszcze jedno; uuważa się, że gest przyklęknięcia, dla podkreślenia Obecności Chrystusa w Eucharystii, został zaczerpnięty do liturgii z ceremoniału dworskiego.
  • Ten anachroniczny archeologizm (!) jest niebezpieczny dla kogoś, kto nie jest zawodowym teologiem, tzn. nie ma ogólnej formacji teologicznej, a nie tylko wyrywkowej wiedzy w dziedzinie.
    Stan wiedzy jest dziś taki, jutro inny, nie do końca badacze są zgodni - a wnioski można wysnuć zbyt daleko idące. Zbyt daleko znaczy tutaj "ku zgubie".
  • edytowano July 2021
    KAnia napisal(a):
    Ten anachroniczny archeologizm (!) jest niebezpieczny dla kogoś, kto nie jest zawodowym teologiem, tzn. nie ma ogólnej formacji teologicznej, a nie tylko wyrywkowej wiedzy w dziedzinie.
    Stan wiedzy jest dziś taki, jutro inny, nie do końca badacze są zgodni - a wnioski można wysnuć zbyt daleko idące. Zbyt daleko znaczy tutaj "ku zgubie".
    +1

    Jest też coś takiego, jak organiczny rozwój liturgii - w pierwszym wieku po Chrystusie np. nie zostały jeszcze odkryte niektóre dogmaty. IMHO należy też podchodzić z pewną rezerwą do tych, którzy nagle odkrywają, że poprzednie kilkadziesiąt pokoleń w jakiejś dziedzinie błądziło, a dopiero my dziś posiedliśmy wiedzę jak to przed tysiącleciami było naprawdę.
  • Nie bójmy się zmian. Zmiany są dobre, szczególnie dotyczące formy, sposobu, procesów. Jedyne co się nie zmienia to definicja dobra i zła. To, przez wieki, musi pozostać niezmienne.
  • Wiele musi się zmienić aby wszystko pozostało po staremu.
  • los napisal(a):
    Wiele musi się zmienić aby wszystko pozostało po staremu.
    Albo wraca nowe. Wszystko było i będzie. Bardzo podobne.
  • JORGE napisal(a):
    Nie bójmy się zmian. Zmiany są dobre, szczególnie dotyczące formy, sposobu, procesów. Jedyne co się nie zmienia to definicja dobra i zła. To, przez wieki, musi pozostać niezmienne.
    myślę, że opór wobec zmian formy jest duży dlatego, że wraz z formą zmieniła się definicja dobra i zła dla wielu ochrzczonych. Porównajmy takie statystyki jak liczba rozwodów, dzietność, dominicantes w połowie XXw. i teraz.
  • można by dodać jeszcze liczbę powołań do kapłaństwa i życia konsekrowwanego oraz liczbę misjonarzy.
  • W Polsce przybyło.
  • makos napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Nie bójmy się zmian. Zmiany są dobre, szczególnie dotyczące formy, sposobu, procesów. Jedyne co się nie zmienia to definicja dobra i zła. To, przez wieki, musi pozostać niezmienne.
    myślę, że opór wobec zmian formy jest duży dlatego, że wraz z formą zmieniła się definicja dobra i zła dla wielu ochrzczonych. Porównajmy takie statystyki jak liczba rozwodów, dzietność, dominicantes w połowie XXw. i teraz.
    Forma jest zawsze tylko odpowiedzią, nie przyczyną. Szukaj głębiej.
  • Buduję basen. Czy ktoś wie, w wielu filmach zagra w przyszłym roku Nikolas Klatka?

    image
  • JORGE napisal(a):
    Forma jest zawsze tylko odpowiedzią, nie przyczyną. Szukaj głębiej.
    Ale czy ktoś stawia tezę, że zmiana formy jest przyczyną? Raczej tezą jest to, że zachwianie doktryną doprowadziło zarówno do 1) zmiany formy 2) zmiany obyczajów (definicje dobra i zła)
  • Papież ma dwoistą naturę: był zawsze Władcą Wszechświata i podrzędnym włoskim książątkiem. Obstawiam, że najczarniejsze okresy Kościoła były wtedy, gdy bardziej się czuł tym książątkiem niż Władcą Wszechświata. Czyli nie teraz.
  • los napisal(a):
    Papież ma dwoistą naturę: był zawsze Władcą Wszechświata i podrzędnym włoskim książątkiem. Obstawiam, że najczarniejsze okresy Kościoła były wtedy, gdy bardziej się czuł tym książątkiem niż Władcą Wszechświata. Czyli nie teraz.
    Można jednak nawet nie czując się owym podrzędnym władcą ziemskim, prowadzić jednak w pewnych aspektach Kościół na manowce.
  • Wczoraj byłem na mszy w wiejskim kościele. Akurat kazanie głosił ksiądz przyjezdny, nie wiem kto to, powyżej 80, ale bardzo żywotny, raczej z Polski przyjechał niż z okolic. I otóż ten ksiądz, dla pełnego kościoła (suma to była) wygłosił kazanie właśnie tłumaczące co się dzieje podczas mszy świętej. Wyłożył kawa na ławę, to co ważne, przypomniał o podstawowych sprawach (o których dawno zapomnieliśmy). Coś mi się wydaję, że ten ksiądz jeździ po wiejskich kościołach i mówi otwartym tekstem do ludzi, których da się jeszcze uratować. Bo miasta chyba należy uznać za stracone, póki co.

    A wiecie jaka była reakcja miastowych odnośnie kazania ? Tak do ludzi na wsi trzeba mówić ...
  • edytowano July 2021
    Spotkałem się z opinia, że Kościół wykona operację "powrót do Galilei" że światowej (w sensie biblijnym) Jerozolimy, by zebrac rozproszone owce, oczywiście w sensie przenośnym - nie chodzi tu o proste porzucenie miast i metropolii.
  • MarianoX napisal(a):
    Spotkałem się z opinia, że Kościół wykona operację "powrót do Galilei" że światowej (w sensie biblijnym) Jerozolimy, by zebrac rozproszone owce, oczywiście w sensie przenośnym - nie chodzi tu o proste porzucenie miast i metropolii.
    O tym m. in. jest pontyfikat Franciszka, główna różnica z Benedyktem. Benedykt podjął jakąś ostatnią próbę chrześcijańskiego odrodzenia zachodu, Europy, już samo imię nie było przypadkowe. Niestety nieudaną jak chodzi o dużą skalę, choć częściowo na pewno, np. wśród katolickich środowisk akademickich miał fantastyczny odbiór.
    Franciszek uważa, że przyszłość Kościoła jest wśród biednych tego świata, w Ameryce Południowej, w Afryce, może w Azji. Europa i Ameryka Pn. go po prostu nie obchodzą, a w każdym razie najmniej ze wszystkich Papieży.
  • edytowano September 2021
    (Chciałem rozpocząć nowy wątek pt.
    RESET Kościoła (w Polsce)
    lecz w sumie o mszę świętą idzie...)
    Neo-wars.

    Od dwóch dni podczytuję posty i komentarze na FB i TT w temacie tego, co zrobił biskup Ryś na, yyy na .. co to było? Ten RESET? Poniedziałek 13. września 2021 r. Łódź.

    edit: A, doczytałem, to cykliczne spotkania młodzieży na stadionie, a "Reset" to hasło przewodnie (roku).

    o, tym na TT


  • edytowano September 2021
    W związku z licznymi pytaniami związanymi ze sposobem sprawowania Eucharystii w czasie modlitewnego spotkania dla młodzieży Arena Młodych „Reset” w Łodzi, Komisja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski wydała dokument.
    (romeck: pogrubienia, akapity oraz numeracja moje)

    → link do dokumentu i odpowiedzi samego abp Rysia
    PRO MEMORIA
    NA TEMAT INTEGRALNOŚCI MSZY ŚWIĘTEJ

    W odpowiedzi na liczne pytania adresowane do centralnych instytucji kościelnych w Polsce w związku ze sposobem sprawowania Eucharystii pod przewodnictwem metropolity łódzkiego arcybiskupa Grzegorza Rysia w czasie modlitewnego spotkania dla młodzieży Arena Młodych „Reset” w Łodzi na stadionie żużlowym „Orła Łódź” w dniu 13 września 2021 roku, Komisja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski udziela następujących wyjaśnień.

    Zachowanie integralności obrzędów Eucharystii

    Naturalna dynamika Mszy Świętej określona w mszale przewiduje obrzędy wstępne poprzedzające liturgię słowa Bożego, łącznie z aktem pokuty oraz kolektą odmawianą przez przewodniczącego zgromadzenia.
    1.
    Nie można sakramentu pokuty i pojednania traktować zamiennie z aktem pokuty, ponieważ „nie wolno łączyć sakramentu pokuty ze Mszą św., tak, aby odbywała się tylko jedna czynność liturgiczna” (zob. Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Responsa ad dubia proposita, „Notitiae” 37:2001, s. 259-260). Spowiedź jest odrębnym sakramentem, prowadzącym do udziału w Eucharystii i innych sakramentach, a mszalny akt pokuty, który nie skutkuje sakramentalnym rozgrzeszeniem (por. Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego, 51), jest momentem celebratywnym przygotowującym do uważnego słuchania słowa Bożego i uczestnictwa w Ofierze.
    2.
    Kolekta w swej istocie jest modlitwą „wyrażającą charakter celebracji” (por. Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego, 54), dlatego nie może być zastępowana innymi modlitwami. Należy ona wyłącznie do przewodniczącego, który nie może jej delegować wiernym, on bowiem, „reprezentując osobę Chrystusa, przewodniczy zgromadzeniu, zanosi te modlitwy do Boga w imieniu całego ludu świętego i wszystkich obecnych” (tamże).
    3.
    Liturgii słowa Bożego nie można ograniczyć tylko do odczytania samej Ewangelii. Czytania (jedno, a w niektóre dni dwa), wraz ze śpiewem psalmu responsoryjnego, nie mogą być dowolnie opuszczane ani skracane, ponieważ przygotowują do czytania Ewangelii będącej „szczytem liturgii słowa” (por. Ogólne wprowadzenie do Lekcjonarza mszalnego, nr 12-13).

    Normy Kościoła dotyczące troski o integralne oraz godne sprawowanie Eucharystii Konstytucja o liturgii Soboru Watykańskiego II (nr 23) określa ważną zasadę „niewątpliwego dobra Kościoła” przy wprowadzaniu modyfikacji odnośnie do świętych obrzędów:

    4.
    „…nowości należy wprowadzać tylko wtedy, gdy tego wymaga prawdziwe i niewątpliwe dobro Kościoła…”. W przypadku, gdy z powodu jakiejś celebracji wiele osób jest zgorszonych, pomimo że nawet jakaś grupa odniosła pożytek ewangelizacyjny, trudno mówić o „niewątpliwym dobru Kościoła”.
    5.
    Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego (nr 24) określa służebną rolę kapłana w czasie celebracji Mszy Świętej: „Kapłan winien pamiętać, że jest sługą świętej liturgii i że nie wolno mu na własną rękę w celebracji Mszy świętej niczego dodawać, opuszczać ani zmieniać”. Ten sam dokument (w numerze 22) określa rolę biskupa w czuwaniu nad wzorowym sprawowaniem liturgii eucharystycznej: „Biskup diecezjalny […], pierwszy szafarz Bożych misteriów w powierzonym mu Kościele, jest opiekunem, zwierzchnikiem i stróżem całego życia liturgicznego. W celebracjach odbywających się pod jego przewodnictwem, zwłaszcza w sprawowaniu Eucharystii, którego on dokonuje z udziałem prezbiterium, diakonów i ludu, ujawnia się misterium Kościoła. Dlatego te celebracje mszalne winny być przykładem dla całej diecezji. […] Z tego też względu biskup winien czuwać nad tym, aby celebracje odbywały się coraz godniej”.

    Papież Jan Paweł II w encyklice Ecclesia de Eucharistia (2003 r.) wskazał na odpowiedzialność w zakresie sprawowania Eucharystii: „…jak wielka odpowiedzialność spoczywa przy sprawowaniu Eucharystii zwłaszcza na kapłanach, którym przysługuje zadanie przewodniczenia jej in persona Christi. […] Niestety, trzeba z żalem stwierdzić, że począwszy od czasów posoborowej reformy liturgicznej, z powodu źle pojmowanego poczucia kreatywności i przystosowania, nie brakowało nadużyć, które dla wielu były przyczyną cierpienia. Pewna reakcja na »formalizm« prowadziła niekiedy, zwłaszcza w niektórych regionach, do uznania za nieobowiązujące »formy« obrane przez wielką tradycję liturgiczną Kościoła i jego Magisterium…” (nr 52).

    Papież Franciszek podczas spotkania z uczestnikami sesji plenarnej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (2019 r.) przypomniał, że liturgia jest skarbem, który „trzeba przyjąć w pokorze i krzewić z miłością, bo stanowi on niezastąpiony pokarm dla wzrostu Ludu Bożego. W liturgii nie ma miejsca na »zrób to sam«”. Dwa lata później (2021 r.), z okazji ogłoszenia Motu proprio Traditionis custodes, Ojciec Święty w Liście do biskupów jako stróżów liturgii napisał: „Podobnie jak Benedykt XVI, ja również ubolewam nad faktem, że w wielu miejscach odprawiano liturgię nie stosując się do wskazań nowego Mszału, które rozumiano wyłącznie jako przyzwolenie na kreatywność liturgiczną – a nawet jako wymaganie takowej. To często prowadziło do trudnych do zniesienia deformacji liturgii”.

    W dokumentach dotyczących liturgii oraz księgach liturgicznych obowiązuje również zasada, zgodnie z którą zachowanie szafarzy, obrzęd i sposób jego sprawowania nie powinien wywoływać „zdziwienia wiernych” („admiratio fidelium”).

    + Piotr Greger Przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski Bielsko-Biała, dnia 27 września 2021 roku
  • A arcybiskup na to (w liście do biskupa Gregeta), że "wszystko okey".
    "Szczerze przepraszam wszystkich, którzy poczuli się zgorszeni" - pisze abp Ryś w liście do bp Gregera. "Widziałem setki, a nawet tysiące (dokładnie 6,5 tysiąca) młodych ludzi, którzy z uwagą słuchali Bożego Słowa, i – nim poruszeni – poważyli się na decyzję nawrócenia (...) W tym świetle wszelkie zarzuty o rzekomą profanację czy brak szacunku wobec Eucharystii uważam za dalece niesprawiedliwe i bezpodstawne."
  • Na tekst "przepraszam wszystkich, którzy poczuli się..." odzywają się we mnie skłonności mordercze. Albo abp Ryś odprawił mszę w sposób kanoniczny i powinien mieć głęboko pod sutanną, czy to się komu podoba czy nie, ale coś z tą mszą było nie tak i wtedy powinien przepraszać za świętokradztwo, przede wszystkim Pana Boga. Nie dociekając, kto co poczuł.
  • +1

    To są wymuszone przeprosiny po prostu, "wiem że mam rację ale jak ktoś się poczuł urażony to sory, nie chciałem".
  • No takie...szustakowe przeprosiny. Taki trend psze Państwa.
  • Ogólnoludzki. Mnie się takie przeprosiny kojarzą ze spiedralajem powiedzianym nieświadomie, a może i świadomie?
  • los napisal(a):
    Albo abp Ryś odprawił mszę w sposób kanoniczny i powinien mieć głęboko pod sutanną, czy to się komu podoba czy nie, ale coś z tą mszą było nie tak i wtedy powinien przepraszać za świętokradztwo, przede wszystkim Pana Boga. Nie dociekając, kto co poczuł.
    abp Ryś:

    Uznaję, iż podczas tej celebracji nie dochowałem wszystkich norm i kanonów z nią związanych.

    Powodem mojego postępowania nie było wszakże ani lekceważenie, czy kwestionowanie przepisów liturgicznych, lecz rozeznanie (poprzedzone także długą modlitwą i konsultacjami) zarówno co do charakteru samego wydarzenia, jak i co do duchowych potrzeb, wrażliwości i pobożności biorących w nim udział młodych ludzi. Wydarzenie to miało charakter wyjątkowy i jednorazowy.

    Na co dzień jestem z pełnym przekonaniem wiary (!) posłuszny normom i przepisom liturgicznym,
    Czytaj: "Ten jeden raz złamałem i nagiąłem normy sprawowania mszy, również po to, żeby zobaczyć, jak zareagują bracia w episkopacie. Jest OK. Sorry tradsi (NOMowi), jest mi przykro, że jest wam przykro. Następnym razem będę bardziej kreatywny."

  • Komentarz liturgisty w temacie:
    Maciej Zachara MIC · 3 października 2021
    Mimo że od samego zdarzenia upłynęło już parę tygodni, decyduję się na zabranie głosu w sprawie, eufemistycznie mówiąc, niecodziennej Eucharystii z Areny Młodych w Łodzi. Robię to z dwóch powodów. Po pierwsze, byłem już przez różne osoby prywatnie pytany o zdanie, a po drugie, sprawa miała swój ciąg dalszy i kilka dni temu na stronie episkopat.pl ukazało się oświadczenie ks. abpa Grzegorza Rysia i Pro Memoria Komisji Episkopatu ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Mój wpis jest w dużej mierze komentarzem do oświadczenia łódzkiego metropolity.

    Najpierw w największym skrócie mój pogląd na samo zdarzenie. Pojawiające się tu i tam zarzuty o profanację Eucharystii uważam za zdecydowanie przestrzelone i niesprawiedliwe, natomiast miało miejsce niewątpliwe poważne nadużycie, niezależnie od wszystkich dobrych intencji i szlachetnych pobudek organizatorów, o których łódzki metropolita zaświadcza w swoim liście. Dlatego dobrze się stało, że zareagowała liturgiczna komisja Episkopatu i że jej dokument został upubliczniony.

    Oświadczenie ks. abpa Grzegorza Rysia zaczyna się od przeprosin względem tych, którzy poczuli się zgorszeni lub zaniepokojeni Eucharystią z Areny Młodych. Ponieważ byłem tą sprawą może nie zgorszony, ale na pewno zaniepokojony i zbulwersowany, czuję się jednym z adresatów tych przeprosin. Jako adresat przyjmuję je i wyrażam za nie wdzięczność, choć z całą szczerością muszę powiedzieć, że widzę w tym oświadczeniu również rzeczy z którymi trudno mi się zgodzić. I tego dotyczy ciąg dalszy mego wpisu.

    Całość: https://www.liturgia.pl/kilka-uwag-po-eucharystii-na-arenie-mlodych-w-lodzi/
  • (A, przekleję resztę teksty, bez dwóch postscriptów, bo za kilka lat linki "zginą")

    Posłuszeństwo Kościołowi i kwestia przykładu

    Ksiądz arcybiskup przeprosił tych, którzy „poczuli się zgorszeni lub zaniepokojeni”. Ale problem wcale nie polega na tym, że ktoś subiektywnie „poczuł się” zgorszony czy zaniepokojony, tylko na tym, że organizatorzy wydarzenia dali poważny powód do niepokoju i zgorszenia. Sprawować Eucharystię omijając normy liturgiczne to okazać nieposłuszeństwo Kościołowi, niezależnie od tego kto to robi. Współuczestniczący w organizowaniu Areny Młodych o. Remigiusz Recław SJ, zapytany o to, czy tak może wyglądać Msza święta, zaczął swą odpowiedź na kanale YT od zdumiewającego stwierdzenia, że skoro było tam aż trzech biskupów, to znaczy, że wszystko było w porządku (link do wypowiedzi jest tutaj: Remigiusz Recław – YouTube ). Mówiąc żartobliwie, o. Remigiusz tworzy w ten sposób nowy nurt w eklezjologii, który można nazwać „tri-episkopalizmem”. Wystarczy, żeby zrobiło coś razem trzech biskupów, żebyśmy uznali to za dobre. Bardzo ciekawa myśl, ale ja jej nie poprę, ponieważ dopuszczam możliwość, że trzech biskupów, nawet działając wspólnie, może się pomylić lub zrobić coś niewłaściwego. Nawet gdyby celebrowało nie trzech, a stu biskupów pod przewodnictwem samego papieża, nadużycie nie przestałoby być nadużyciem. W niedawnym papieskim Motu proprio „Traditionis custodes” Mszał Pawła VI został określony jako jedyny wyraz lex orandi rytu rzymskiego, a w liście towarzyszącym papież wezwał do unikania liturgicznych nadużyć. Na Arenie Młodych tenże Mszał Pawła VI został w praktyce (choć nie w teorii) uznany za nieobowiązujący. Czy słowa papieża należało zatem brać serio czy tylko jako figurę retoryczną?

    Drugi poważny powód do niepokoju jest taki, że biskup, czy chce tego czy nie, samym swoim przykładem autoryzuje różne praktyki. W swoim oświadczeniu ks. abp Ryś zapewnił o jednorazowości tego wydarzenia. Jak najbardziej wierzę, że taka jest jego intencja. Nie stanie się jednak nic dziwnego, jeśli niektórzy księża znajdą w Eucharystii z Areny Młodych alibi lub wręcz zachętę dla różnych własnych liturgicznych ekscesów i ekstrawagancji. Nie wiem co zrobi łódzki metropolita, jeśli będzie chciał kiedyś powściągnąć jakiegoś nadmiernie kreatywnego liturgicznie prezbitera, a w odpowiedzi usłyszy: „Ależ księże arcybiskupie, ja to robię po modlitwie i rozeznaniu, że właśnie tego potrzebuje wspólnota, dla której odprawiam”. Nie wiem, czy wtedy księdzu arcybiskupowi pozostanie jakikolwiek argument, poza argumentem siły, według starego porzekadła o wojewodzie („co wolno wojewodzie…” itd.).

    Duch a litera

    Mój zdecydowany sprzeciw budzi początek drugiego punktu oświadczenia, w którym ksiądz arcybiskup broni swojej decyzji twierdząc, że zachował normy liturgiczne nie co do litery, ale co do ich istoty oraz ducha. Nie. To jest tylko jego subiektywna opinia, dla której nie widzę uzasadnienia. Nie wiem, czy ksiądz arcybiskup dostrzega w jak głęboki klerykalizm się ześlizguje. Bo oto mamy sytuację, w której kapłan przewodniczący liturgii arbitralnie decyduje o jej kształcie, o tym jaki element pełni jaką funkcję i co czym można zastąpić. Zgromadzenie liturgiczne nie ma zaś innego wyjścia, niż tylko poddać się pomysłowi celebransa. I tutaj wracam do wątku z poprzedniego punktu o sile przykładu dawanego przez biskupa. Skoro arcybiskup stosuje logikę szukania liturgicznych ekwiwalentów, to chyba mogą brać z niego przykład prezbiterzy? I dlaczego w tej logice zatrzymywać się tylko na pierwszej części Mszy? Wyobrażam sobie np. jakieś spotkanie, ewangelizacyjne czy inne, w ramach którego będzie braterska agapa i prowadzący lider powie, że ta uczta miłości jest ekwiwalentem Eucharystii, bo Chrystus jest przecież realnie obecny między nami, jesteśmy w jedności z Nim i między sobą (a słowo „komunia” przecież znaczy „jedność”), z kolei modlitwa przed posiłkiem to ekwiwalent modlitwy eucharystycznej (sam znak krzyża to przecież wspomnienie naszego odkupienia, czyli anamneza, a odwołanie się do Ducha Świętego w formule znaku krzyża to epikleza). Wiem, to są absurdy, ale to jest tylko dalszy krok według logiki, którą na Arenie Młodych zaproponował ksiądz arcybiskup.

    Rytuał vs serce

    Dotknięty przez księdza arcybiskupa wątek ducha i litery wybrzmiewa znacznie wyraźniej i ostrzej we wspomnianym już internetowym komentarzu o. Recława. Jego komentarz jest o tyle istotny, że stanowi głos kogoś, kto uczestniczył w organizowaniu wydarzenia i w podejmowaniu decyzji o takim a nie innym kształcie Eucharystii. O. Recław najpierw przekonuje, że nie było innego wyjścia, bo Eucharystia musiała się odbyć, a nie było możliwe odprawić jej całej. Tu skomentuję, że wcale nie jestem pewien, czy ona musiała się odbyć. Tak, Eucharystia stanowi centrum życia Kościoła, ale z tego nie wynika jeszcze, że musi stanowić część każdego kościelnego wydarzenia. Jak wszyscy podkreślają, Arena Młodych była wydarzeniem ewangelizacyjnym. Ewangelizacja oznacza budzenie wiary, prowadzenie do otwarcia na miłość Boga, do nawrócenia i do przyjęcia Chrystusa jako Pana. Eucharystia jest w pewnym sensie punktem dojścia dla ewangelizacji (por. KL 9-10), ale z tego jeszcze nie wynika konieczność jej odprawienia na koniec każdego działania ewangelizacyjnego. Czy nie ma wystarczająco wielu pozaeucharystycznych sposobów modlitwy, które mogły zwieńczyć to wydarzenie i w których Chrystus byłby obecny jak najbardziej realnie (choć nie substancjalnie, jak w Eucharystii) bez pozbawiania tego wydarzenia niczego co w nim było ważne i wartościowe?

    Ale ta opinia o. Recława o konieczności celebrowania Eucharystii i niemożności odprawienia jej w sposób integralny, jest wstępem do głównego wątku jego komentarza, jakim jest radykalne przeciwstawienie sobie prawa i miłości, rytuału i serca. Znany jezuita mówi o rytuale wyłącznie negatywnie, jakby był czymś z gruntu złym, bezdusznym i nieewangelicznym. Msza na Arenie Młodych została zaś odprawiona nie według rytuału, ale według serca.

    Bardzo szkodliwe i niebezpieczne postawienie sprawy. Oczywiście jestem przeciwnikiem absolutyzowania prawa, ale zarazem kategorycznie sprzeciwiam się tworzeniu takiej opozycji. Ona jest fałszywa. Normy liturgiczne pełnią mniej więcej taką rolę jak znaki drogowe i bariery ochronne na drodze. Nie stanowią same przez się wartości absolutnej, ale są na straży celebrowanego w liturgii misterium, które jest większe od nas. Przytaczałem już na blogu nie raz i przytoczę raz jeszcze zdanie z Reguły życia św. Stanisława Papczyńskiego, pochodzące z drugiego rozdziału O miłości: „Przykazania Boże i rady ewangeliczne, prawa świętego Kościoła rzymskokatolickiego, jego przepisy, postanowienia, obrzędy, zwyczaje i nakazy, a także ta niniejsza Reguła i – jeśliby kiedyś wydano więcej zarządzeń – niech będą przestrzegane z miłości do Boga”. No właśnie, prawa, zwyczaje i obrzędy Kościoła niech będą przestrzegane z miłości do Boga, a nie lekceważone jako niepotrzebne, bo ważna jest tylko miłość. Piękna harmonia prawa i miłości, litery i ducha, rytuału i serca. O. Stanisław mówi tu wprawdzie jedynie o miłości do Boga, ale ona jest przecież nieodłączna od miłości do ludzi. Dodam, że cały ten rozdział Reguły życia stanowi II czytanie z Godziny czytań we wspomnienie św. Stanisława Papczyńskiego.

    Św. Jan Paweł II jako patron tej Eucharystii?

    Na samym końcu swego oświadczenia ksiądz arcybiskup dziękuje tym, którzy podejmując dzieło nowej ewangelizacji, szukają dla niej – według zaleceń Jana Pawła II – nowej gorliwości, nowych metod i nowych środków wyrazu. Nie wiem, może jest to moja nadinterpretacja, ale w kontekście całej tej sprawy i samego oświadczenia, którego zasadniczą treścią, mimo otwierających je przeprosin, jest jednak wyraźna apologia liturgii z Areny Młodych, trudno nie odnieść wrażenia, jakby ksiądz arcybiskup uważał taką właśnie celebrację Eucharystii za przejaw zalecanych przez papieża nowych metod i nowych środków wyrazu. Innymi słowy, Eucharystia na Arenie Młodych wpisuje się w dziedzictwo Jana Pawła II.

    Jeśli trafnie odczytuję myśl księdza arcybiskupa, to w takim przywołaniu Jana Pawła II jest, przepraszam za mocne słowo, coś wręcz perwersyjnego. Klasyczny przykład posłużenia się papieżem zupełnie w oderwaniu od kontekstu jego faktycznego nauczania. Jego słowo o nowej gorliwości, nowych metodach i nowych środkach wyrazu jest oczywiście autentyczne, ale papieżowi do głowy by nie przyszło zaliczać do metod i środków wyrazu nowej ewangelizacji manipulowania obrzędem Eucharystii! Przeciwnie, w jego nauczaniu o Eucharystii mamy wezwanie do skrupulatnego przestrzegania norm liturgicznych (np. Ecclesia de Eucharistia, 52), napiętnowanie nadużyć (tamże) a także przeprosiny wobec wiernych za nadużycia liturgiczne epoki posoborowej (Dominicae cenae, 12). Papież z Polski mógłby więc być jak najbardziej patronem przeprosin księdza arcybiskupa z początku oświadczenia, ale nie Eucharystii z Areny Młodych.
  • ...na samym końcu dziękuje sam sobie w imieniu św. Jana Pawła, nuff said
  • edytowano November 2022
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    A w Konstancinie cud eucharystyczny:

    https://www.fronda.pl/a/Czy-w-Konstancinie-Jeziornie-mial-miejsce-cud-eucharystyczny,206643.html
    Czytam czytam, i narpiew:
    trzema salami (na 60 osób, i dwoma na 30 osób).
    Potem:
    W ostatnich latach w Polsce miały miejsce dwa duda eucharystyczne
    Myśle se: Kokoszka zwyczajna - czyżby to pisał Janek.

    Ale za moment:
    Pamięć o cudzie eucharystycznym z Poznania z 1399 uwiera „Gazetę Wyborczą”, Żydów i filosemitów.
    Tu już byłem pawian. Przewijam do kąca i rzeczywiście.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.