Skąd się bierze nasza wiedza
Więc dla tych osób, dla których sam fakt jest bezwartościowy (myślących samodzielnie zachęcam do przeczytania dalszej części po samodzielnym obejrzeniu i przemyśleniu)
od razu, co macie myśleć: człowiek nie ma wrodzonych idei kuli i sześcianu, a nabywa je z doświadczenia zmysłowego, z faktów, które obserwuje. Nic dziwnego, że wymieniony w filmie Leibnitz, filozof racjonalistyczny (aprioryczny) i niechętny empiryzmowi zakładał na odwrót.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Czyli nasza wiedza bierze się z doświadczenia konkretnego zmysłu lub kilku na raz. W sumie logiczne:)
Natomiast właśnie przyszło mi do głowy, że nie może być inaczej.
Wyobraźcie sobie że kamienie (jakiekolwiek) z samego faktu istnienia emitują dźwięk. Nagle ktoś nam odblokował coś w uszach i odtąd będziemy słyszeć kamienie. Ale jeszcze o tym nie wiemy, i ktoś nas wprowadza do pomieszczenia gdzie leży kamień (ale dla niepoznaki i inne rzeczy) i pyta czy jesteśmy w stanie określić co emituje ten dźwięk.
No nie ma opcji byśmy byli w stanie. Choć kamień widzieliśmy i rozpoznamy go także dotykiem.
Tu chodzi o to, że jedną właściwość (kształt) zdrowy człowiek może poznać różnymi zmysłami. I pytanie jest, czy człowiek pozbawiony jednego z tych zmysłów z automatu pozna, że to ta sama właściwość poznawana innym, nowym dla niego zmysłem.
Więc przykład z kamieniami byłby o tyle adekwatny, o ile założylibyśmy, że kształt, kolor czy coś postrzegalnego innymi zmysłami jest nierozłącznie powiązane z dźwiękiem.
Może lepszy przykład byłby z muzyką. Muzykę słyszymy, ale jak się stanie obok odpowiednio mocnego głośnika to pewne dźwięki nie tylko słyszymy ale i czujemy - nie wiem jak to nazwać, ale na pewno nie każde wrażenie odbieramy uszami. Powiedzmy że czujemy wibracje.
Trochę podobny efekt jest przy strzelaniu z kompensatorem - nikt nie lubi stać w bezpośrednim sąsiedztwie strzelca, i wcale nie o uszy chodzi (bo każdy ma słuchawki).
Sądzę że ciężko byłoby rozpoznać muzykę po wrażeniu jakie robi na nas gdy stoimy przy mocnym głośniku - i w zasadzie podobnie będzie z innymi, może bardziej trafnymi przykladami.
Zastanawiam się czy znajdzie się przykład odwrotny - że da się? Nawet jeśli byłby wyjątkiem od reguły?
Właśnie o kuli walcu i wzescianie
Dźwięk jest drganiem materii (powietrza), więc nic dziwnego, że przy odpowiednim natężeniu to odczuwamy.
Krótko mówiąc nie wierzę w idee wrodzone. Wiedza jest w znakomitej większości przekazywana nam przez starszych, a jej ostoją jest nie pamięć lecz język.
Bardzo to ciekawe, nie przeczę.
Tam na koniec była taka uwaga, że informacje z różnych zmysłów docierają do muzgó różnymi ścieżkami i że w związku z tym nie są ze sobą powiązane. Ale już św. Tomasz twierdził, że są powiązane, a aparatus wiążący dane zmysłowe w harmonijny splot, nazywa się zmysł wspólny. Z tego co pan Ukrainiec zapodał, wynika że dany zmysł wspólny potrzebuje kilku dni, żeby ogarnąć, o co chodzi w tym nagłym zalewie sygnałów nt. promieniowania elektromagnetycznego.
I jeszcze jedna fajna herstoria od Jordanu Petersonu. Ovaj, wzrok to zmysł barzo skomplikowany. I złożony. I wogle, szybciej postrzegamy czy dana rzecz jest dla nas korzystna czy niekorzystna, zanim wogle musk się włączy i zacznie ten temat rozważać w sposób racjonalno-intelektualny. A niektóre sygnały idą zupełnie innymi ścieżkami i musk nawet o nich nie dowiaduje się, gdyż problemy są załatwiane na niższych szczeblach struktury partyjnej.
Przykładowo, istnieje taka ślepota, w której oczęta nawet działają, ale musk nie odbiera sygnałów od nich. Mimo to, jak się takiemu ślepemu okaże konterfekt osoby rozgniewanej, to robi mu się smutno, a jak osoby uśmiechniętej -- wesoło. Ale dalej twierdzi, że nic nie widzi, bo też nic nie widzi. Tyle że widzi, ale nie ma świadomości tego faktu.
Albo taki Karol Darwin, ten to miał ciekawą przygodę. Polazł do zoo i udał się do terrarium z kobrą. I jak się zbliżył, to ta na niego skoczyła, a ten -- odskoczył. Poczem podumał, zaraz zaraz. Jestem człowieniem oświetlonym, żyję w erze pary i elektryczności, a więc mój rozum rozumuje poprawnie, że między mną a oną kobrą jest twarde szkło, którego kobra obliczem swoim nie przebije, tak? Tak. No to jeszcze raz zbliżę się -- i zbliżył się, i kobra skoczyła, i on odskoczył. I tak, wysoki sądzie, trzynaśnie razy. Wniosek? Świat postrzegamy przede wszystkim jako narzędzia i przeszkody, a nie jako fakty. Ba, nawet jeśli sobie fakty uświadomimy, to procesy w tle są i tak silniejsze, i wiedzą swoje, i robią swoje, zanim się musk wogle połapie ocb.
A, i jeszcze jeden fajny experymant okazujący wiedzę wrodzoną. Ovaj, jeśli dziecię niewinne położy się na stole i każe mu raczkoważ na drugi stół po szybie, to dziecię na szybę nie wejdzie, o nie. Gdyż widzi, że tam zguba niechybna na nie czeka, w przepaści iakowejś. A zaś tego, że jest tam szyba nie ogarnia, gdyż to dziecię niewinne i wogle maleńkie. Natomiast kaczuszka, mimo że równie niewinna, a nawet mniejsza, nie ma problemu z takim przejściem, gdyż w jej wiedzy wrodzonej absolutnie OK jest być nad przepaścią, podobno myśli że to może być woda i że to generalnie w przetrwaniu kaczątek nie szkodzi. Może stąd się wzion ten filmik, w którem wszystkie kaczuszki powpadały do burzowca. Gdyż w normalnym świecie nie ma burzowców i jak się kaczątka miały miliony lat o nim uczyć, a?
To samo jest w tych bardziej zaawansowanych eksperymentach jak Darwina z kobrą i dzieckiem na szkle.
A ja pisałem o wiedzy (patrz tytuł wątku), tu pojęciach stereometrycznych, czyli matematycznych. Nie mamy ich wrodzonych, tylko zbieramy doświadczenia nasze i przodków.
Sytuacja: człowiek zobaczywszy niedźwiedzia zaczyna uciekać.
Kolejność jest zapewne taka:
1. Zauważenie bodźca - niedźwiedzia.
2. Doznanie odczucie strachu
3. Pojawienie się zmiany zachowania: przyspieszenie bicia serca i ucieczka
Otóż nie!:
Teoria Jamesa-Langego z końca XIX w. proponuje inną kolejność występowania tych czynników:
najpierw zauważony zostaje bodziec (np. niedźwiedź);
to spostrzeżenie powoduje zmiany somatyczne (przyspieszone bicie serca) i behawioralne (ucieczka);
zmiany somatyczne i behawioralne są interpretowane przez podmiot jako emocja (strach).
Oznacza to, że według tej teorii, nie uciekam, bo boję się niedźwiedzia, lecz boję się niedźwiedzia, ponieważ uciekam.
Do 8 tyg życia powinien być zaznajomiony z 6 rodzajami podłoża wtedy zaznajamianie się z innymi "dziwactwami" typu mosty, kratki idzie łatwiej.
Nayprzedniey podobał mi się experyment, który okazał, że człowień szybciej i bardziej boi się fotogramu węża niż pistoletu. Nawet taki, co węża w życiu nie widział, a pistolet owszem.
Pewnie że są to sprawy proste, nie mamy takich zasobów żeby jak larwa węgorza wykluta w Morzu Sargassowym wiedzieć że ma płynąć w górę Wisły, a potem jeszcze czołgać się po piasku do Jeziorka Czerniakowskiego. To są dopiero tajemnice!
nie masz wiedzy, wiedzy, że widzisz
nie masz wiedzy, wiedzy, że widzisz
Czyż to nie słodkie?