celnik.mateusz napisal(a): Dwa pytania do Kolegi Rozuma: 1. Co stara się przekazać tym wątkiem? 2. Czy uważa, że każdy bez wyjątku fakt ma dla człowieka znaczenie?
1. To co w tytule i w końcowej części pierwszego posta, cyt. "człowiek nie ma wrodzonych idei kuli i sześcianu, a nabywa je z doświadczenia zmysłowego, z faktów, które obserwuje." 2. Nie. Ale to, o czym jest ten wątek, czyli jakie są źródła wiedzy, to uważam za jedno z najciekawszych zagadnień w filozofii i nie tylko.
A zauszmy hipnotetyczno isz człowieki zaposiadywajo wrodzone ideje kuli i dlategusz sposzczegajo isz japko jezd kuliste i czasę Ksiemżyc (a czasę nie) i ep tysz troszkie kulisty nualesz zes zaszczerzeniami.
Jakisz mukby być dowud isz nie zaposiadywajo? Bo tę cały Molineks to dupa a nie dowud. On ino dowadza isz jak jezdeś ślepy to tegusz sie nie da naprawieć i wonczeć na ten tychmiast. Musk musi se to potrenać jakosz i dziecka to robio. Podobniesz dzieciomtko sposzczega szysko na abarot i dopirosz potę paczy jak czeba. Nualesz skomd wie jak czeba? Niemuwlemciu nik nie pszetumaczy bo gupie.
Apstrakcyjno paczomc to szysko jedno czy pacze tak jak pacze czy dogury nogamy. Cusz wew samę sposzczeżeniu informa dzieciomtko isz ma se szysko obruceć? Chibasz isz te wrodzeni ideje jegusz wew ep gnioto i pszynaglajo.
Mozliwe, nie wiedzialem, ze byl w jakis sposob wierzacy (za Wiki)
La Clef des Songes, a 315-page manuscript written in 1987, is Grothendieck's account of how his consideration of the source of dreams led him to conclude that God exists.[46] As part of the notes to this manuscript, Grothendieck described the life and work of 18 "mutants", people whom he admired as visionaries far ahead of their time and heralding a new age.[47] The only mathematician on his list was Bernhard Riemann.[48] Influenced by the Catholic mystic Marthe Robin who was claimed to survive on the Holy Eucharist alone, Grothendieck almost starved himself to death in 1988.[5] His growing preoccupation with spiritual matters was also evident in a letter titled Lettre de la Bonne Nouvelle sent to 250 friends in January 1990. In it, he described his encounters with a deity and announced that a "New Age" would commence on 14 October 1996.[7]
Wierzący we wszystko: Buddę, wewnętrzne oświecenie, Rozum (koniecznie z dużej litery), Jezusa (ale raczej mocno różnego od tego Chrystusa, w którego wierzymy my), pokój-na-Ziemi, ludzkość, postęp. Czasem symultanicznie, czasem po kolei.
wojtek napisal(a): mozna być geniuszem w jednej dziedzinie i debilem w innych.
Podobniesz szczegulno narażone so na debilis te co lubio kombinać apsztrakcyjno: ciomsz cuś liczo, matematyko sie zajmywajo, albosz logiko, albosz szachamy.... Niekture legularne waryjaty, a niekture ino dziwno sie zachowujo albosz nerwusy so.
Gdybysz dany Korwę nie zajmywał sie cybernetyko, szachamy i kartamy to korwinis bełby o pińdziesiomt pińć koma pińć percęt mniej gupszy. Obliczełę!
A skad bierze sie wiedza? Z doswiadczenia, wewnetrznego przekonania lub bezmyslnego powtarzania za innymi. Nigdy nie bede samodzielnie w stanie wykonac doswiaczen w akceleratorze i sprawdzic WSZYSTKICH szczegolow. Ale niektore rzeczy da sie sprawdzic. Dlatego dobrze byloby nie powtarzac bezmyslnie, nawet za bardzo madrymi, Francuzami czy tez Niemcami.
A co pobudza do myslenia? Np. czytanie forum - ale nie za duzo.
Jeśli wierzymy w życie wieczne - a przecież wierzymy- to przyjmujemy, że pracują w Niebie zastępy uczonych, którzy przysyłają ziemskim śmiertelnikom podpowiedzi, rozwiązania problemów. I dobrze wiedzą komu je przesłać.
Pewien lekarz z powołania ( jako dziecko wiedział, że będzie lekarzem i że będzie to jego życiem) opowiadał mi, że kiedy poszedł pierwszy raz na zajęcia w prosektorium i kiedy otworzył czyjeś ciało - miał wrażenie deja vu, on to wszystko już znał, ludzkie ciało nie miało dla niego tajemnic.
A czy Wy, drodzy Koledzy nie doświadczyliście czegoś takiego? Dociekacie jakiejś prawdy, chcecie wiedzieć "jak to jest?" Dręczy Was pragnienie poznania, zrozumienia, nie daje to Wam spokoju, powraca i nagle - staje się coś takiego, że dostajecie odpowiedź.
No, ale tę zwykłą wiedzę powszechną zdobywamy z mądrych ksiąg. A wiedzę niepowszechną - od mądrych ludzi.
Ech, niepojęte doświadczenia. Swego czasu zakałapućkałam się przy pisaniu książki ( takiej dość poważnej) i ni kroku dalej. Co robić? Co robić? Mózg wysechł, śladu rozumu. I tak długie tygodnie. Wyć się chce. Siedzę sobie któregoś wieczora w wannie i o tym dumam. W końcu zaczynam się modlić: Panie Jezu kochany, pomóż mi, bo nie dam rady dalej. Modlę się i modlę, powtarzając swoją prośbę. W pewnym momencie nagle we łbie zmiana. I zobaczyłam tę książkę od początku do końca, a przede wszystkim pojęłam jej najważniejszą ideę. Jak błysk. Nie mogłam się nadziękować za to wsparcie - a właściwie wymyślenie za mnie. To się zdarza nawet takim jak ja szaraczkom, którym daaaleko do mędrców tego świata. To poniekąd odpowiedź, skąd się biorą myśli. Kiedy książka wyszła, pierwsze co powiedziałam, zwyczajowo wąchając pierwszy egzemplarz: To nie ja napisałam. Dziękuję Ci Jezu. Nie sądzę, by było to jakoweś świętokradztwo, to moje przeświadczenie, że ON mi pomógł.
Zazu napisal(a): Ech, niepojęte doświadczenia. Swego czasu zakałapućkałam się przy pisaniu książki ( takiej dość poważnej) i ni kroku dalej. Co robić? Co robić? Mózg wysechł, śladu rozumu. I tak długie tygodnie. Wyć się chce. Siedzę sobie któregoś wieczora w wannie i o tym dumam. W końcu zaczynam się modlić: Panie Jezu kochany, pomóż mi, bo nie dam rady dalej. Modlę się i modlę, powtarzając swoją prośbę. W pewnym momencie nagle we łbie zmiana. I zobaczyłam tę książkę od początku do końca, a przede wszystkim pojęłam jej najważniejszą ideę. Jak błysk. Nie mogłam się nadziękować za to wsparcie - a właściwie wymyślenie za mnie. To się zdarza nawet takim jak ja szaraczkom, którym daaaleko do mędrców tego świata. To poniekąd odpowiedź, skąd się biorą myśli. Kiedy książka wyszła, pierwsze co powiedziałam, zwyczajowo wąchając pierwszy egzemplarz: To nie ja napisałam. Dziękuję Ci Jezu. Nie sądzę, by było to jakoweś świętokradztwo, to moje przeświadczenie, że ON mi pomógł.
...to nigdy nie jest tak, że się napisało, "ja napisałem", podobnie powiedziało, "ja wygłosiłem", ogólnie mówiąc nigdy nie jest tak, że "ja wymyśliłem"
w istocie wszystko, co twórcze zawsze "przychodzi do głowy"
Zazu napisal(a): Słusznie prawicie, kumie. Ostatnio wysiadł mi telewizor i te 2 tygodnie ciszy medialnej były jak sito, które odcedza brudy. Co za ulga.
Też nie mamy telewizora w domu, i jak przyjedziemy do moich rodziców gdzie telewizor gra w sumie nonstop bo taki nawyk, obojętnie na jakim kanale, to mam dość słuchania reklam i publicystyki po połowie dnia (jak akurat pada i musimy siedzieć w domu).
Zazu napisal(a): Słusznie prawicie, kumie. Ostatnio wysiadł mi telewizor i te 2 tygodnie ciszy medialnej były jak sito, które odcedza brudy. Co za ulga.
Też nie mamy telewizora w domu, i jak przyjedziemy do moich rodziców gdzie telewizor gra w sumie nonstop bo taki nawyk, obojętnie na jakim kanale, to mam dość słuchania reklam i publicystyki po połowie dnia (jak akurat pada i musimy siedzieć w domu).
Niezależnie od stacji? Nie wię, bo tivi nie mam od 16 lat. Chyba. Zapomniałem już
Zazu napisal(a): Słusznie prawicie, kumie. Ostatnio wysiadł mi telewizor i te 2 tygodnie ciszy medialnej były jak sito, które odcedza brudy. Co za ulga.
Też nie mamy telewizora w domu, i jak przyjedziemy do moich rodziców gdzie telewizor gra w sumie nonstop bo taki nawyk, obojętnie na jakim kanale, to mam dość słuchania reklam i publicystyki po połowie dnia (jak akurat pada i musimy siedzieć w domu).
Niezależnie od stacji? Nie wię, bo tivi nie mam od 16 lat. Chyba. Zapomniałem już Reklamy wszędzie są irytujące, stacje tzw. informacyjne, publicystyka to jest coś strasznego, przekrzykiwania się kretynów. A że rodzice już słuch nie ten to jest głośno.
Proponuję spróbować od necika się odciąć na 4h dziennie, przez wyłaczenie wifi lub transferu danych. czasem mi się udaje wrażenia podobne jak po odstawieniu TV.
Osobiście walczę marnowaniem czasu na "randomowy ambitny kontent", który mnie rozprasza. Sztuka selekcji i wyboru - ciężko się ją uprawia.
Komentarz
2. Nie. Ale to, o czym jest ten wątek, czyli jakie są źródła wiedzy, to uważam za jedno z najciekawszych zagadnień w filozofii i nie tylko.
Jakisz mukby być dowud isz nie zaposiadywajo? Bo tę cały Molineks to dupa a nie dowud. On ino dowadza isz jak jezdeś ślepy to tegusz sie nie da naprawieć i wonczeć na ten tychmiast. Musk musi se to potrenać jakosz i dziecka to robio. Podobniesz dzieciomtko sposzczega szysko na abarot i dopirosz potę paczy jak czeba. Nualesz skomd wie jak czeba? Niemuwlemciu nik nie pszetumaczy bo gupie.
Apstrakcyjno paczomc to szysko jedno czy pacze tak jak pacze czy dogury nogamy. Cusz wew samę sposzczeżeniu informa dzieciomtko isz ma se szysko obruceć? Chibasz isz te wrodzeni ideje jegusz wew ep gnioto i pszynaglajo.
Smakowite szczegóły są ominięte ale wystarczy zasadniczy osnów życiorysu
Ciekawe123, że ciągle pisał po niemiecku, mimo że Niemcy opuścił ostatecznie w wieku lat 11.
La Clef des Songes, a 315-page manuscript written in 1987, is Grothendieck's account of how his consideration of the source of dreams led him to conclude that God exists.[46] As part of the notes to this manuscript, Grothendieck described the life and work of 18 "mutants", people whom he admired as visionaries far ahead of their time and heralding a new age.[47] The only mathematician on his list was Bernhard Riemann.[48] Influenced by the Catholic mystic Marthe Robin who was claimed to survive on the Holy Eucharist alone, Grothendieck almost starved himself to death in 1988.[5] His growing preoccupation with spiritual matters was also evident in a letter titled Lettre de la Bonne Nouvelle sent to 250 friends in January 1990. In it, he described his encounters with a deity and announced that a "New Age" would commence on 14 October 1996.[7]
Gdybysz dany Korwę nie zajmywał sie cybernetyko, szachamy i kartamy to korwinis bełby o pińdziesiomt pińć koma pińć percęt mniej gupszy. Obliczełę!
...o czym warto przypominać, choćby tylko, nie wchodząc nawet w konsekwencje
A skad bierze sie wiedza? Z doswiadczenia, wewnetrznego przekonania lub bezmyslnego powtarzania za innymi. Nigdy nie bede samodzielnie w stanie wykonac doswiaczen w akceleratorze i sprawdzic WSZYSTKICH szczegolow. Ale niektore rzeczy da sie sprawdzic. Dlatego dobrze byloby nie powtarzac bezmyslnie, nawet za bardzo madrymi, Francuzami czy tez Niemcami.
A co pobudza do myslenia? Np. czytanie forum - ale nie za duzo.
Przykład Kekule nie jest odosobniony
http://wiedza.alkahest.umcs.pl/co-wysnil-kekule/
Jeśli wierzymy w życie wieczne - a przecież wierzymy- to przyjmujemy, że pracują w Niebie zastępy uczonych, którzy przysyłają ziemskim śmiertelnikom podpowiedzi, rozwiązania problemów. I dobrze wiedzą komu je przesłać.
Pewien lekarz z powołania ( jako dziecko wiedział, że będzie lekarzem i że będzie to jego życiem) opowiadał mi, że kiedy poszedł pierwszy raz na zajęcia w prosektorium i kiedy otworzył czyjeś ciało - miał wrażenie deja vu, on to wszystko już znał, ludzkie ciało nie miało dla niego tajemnic.
A czy Wy, drodzy Koledzy nie doświadczyliście czegoś takiego? Dociekacie jakiejś prawdy, chcecie wiedzieć "jak to jest?" Dręczy Was pragnienie poznania, zrozumienia, nie daje to Wam spokoju, powraca i nagle - staje się coś takiego, że dostajecie odpowiedź.
No, ale tę zwykłą wiedzę powszechną zdobywamy z mądrych ksiąg. A wiedzę niepowszechną - od mądrych ludzi.
Modlę się i modlę, powtarzając swoją prośbę. W pewnym momencie nagle we łbie zmiana. I zobaczyłam tę książkę od początku do końca, a przede wszystkim pojęłam jej najważniejszą ideę. Jak błysk. Nie mogłam się nadziękować za to wsparcie - a właściwie wymyślenie za mnie.
To się zdarza nawet takim jak ja szaraczkom, którym daaaleko do mędrców tego świata.
To poniekąd odpowiedź, skąd się biorą myśli.
Kiedy książka wyszła, pierwsze co powiedziałam, zwyczajowo wąchając pierwszy egzemplarz: To nie ja napisałam. Dziękuję Ci Jezu.
Nie sądzę, by było to jakoweś świętokradztwo, to moje przeświadczenie, że ON mi pomógł.
Trzeba odcedzić szumowinę z baniaka umysłu.
brudy. Co za ulga.
w istocie wszystko, co twórcze zawsze "przychodzi do głowy"
Nie wię, bo tivi nie mam od 16 lat.
Chyba.
Zapomniałem już
Nie wię, bo tivi nie mam od 16 lat.
Chyba.
Zapomniałem już
Reklamy wszędzie są irytujące, stacje tzw. informacyjne, publicystyka to jest coś strasznego, przekrzykiwania się kretynów. A że rodzice już słuch nie ten to jest głośno.
Osobiście walczę marnowaniem czasu na "randomowy ambitny kontent", który mnie rozprasza. Sztuka selekcji i wyboru - ciężko się ją uprawia.