Rozmawiając o Smoleńsku
1. Rozmawiamy tylko o fizyce.
2. Czy komuś zależało, czy tam był ktoś istotny itp zostawiamy na czas, gdy uporamy się z fizyką.
3. Ograniczamy obrazowanie analogiami, bo one nie są dowodami, a obrazowaniem.
4. Na pytania dlaczego rząd, dlaczego Kaczyński proponujemy pytać adresatów, unikając dalszej dyskusji w takim kierunku.
2. Czy komuś zależało, czy tam był ktoś istotny itp zostawiamy na czas, gdy uporamy się z fizyką.
3. Ograniczamy obrazowanie analogiami, bo one nie są dowodami, a obrazowaniem.
4. Na pytania dlaczego rząd, dlaczego Kaczyński proponujemy pytać adresatów, unikając dalszej dyskusji w takim kierunku.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
5. Pod żadnym pozorem nie próbować kogokolwiek przekonywać do prawdy o tym, co się stało w Smoleńsku. Kto zechciał, mógł się zapoznać. Kto nie zechciał, musiał bardzo, ale to bardzo nie chcieć poznać prawdy. Czyli w rzeczywistości dobrze ją zna, tylko próbuje mnie okłamać. A po co rozmawiać z kłamcą, który mnie nie szanuje i ocenił moje możliwości intelektualne na tyle nisko, że spodziewa się, że uwierzę w jego kłamstwo?
Zobaczcie nawet o ile lżej się pisze "Smoleńsk" niż "Katastrofa pod Smoleńskiem", czy "Zamach pod Smoleńskiem". Jakoś bardziej pasuje, prawda ? Dlaczego MS użył właśnie wersji skróconej (a tego typu wybory dotyczą każdego) ?
Użyłem neutralnie fałszywej formy z przyzwyczajenia, bo kontrowanie to moje ulubione otwarcie.
To kompletne rozejście się logiki z wiarą, wytłumaczenie tego zjawiska, pozwoli lepiej zrozumieć dlaczego w Polsce jest to temat tak piekielnie trudny. A dodam, że lemingi mają jeszcze gorzej, bo mają logikę, wiarę i nienawiść. Dlatego u nich jest 1-2. W moim przypadku jest tylko 1-1, dlatego ogólnie milczę.
Byłam na spotkaniu producentów do przemysłu lotniczego w Rzeszowie w 2019 roku albo 2018, jakoś tak, i mnóstwo tam było osób, które na co dzień po prostu latają, mają patenty pilotów i są amatorami tej techniki. Wywiązała się dyskusja wieczorem przy kolacji również o katastrofie pod Smoleńskiem. Nikt, powtarzam nikt z praktyków, a nawet z powiedzmy sympatyków, nie poparł teorii o zamachu. Wszyscy mimo rozstrzału poglądów politycznych, wieku, wykształcenia, powiedzieli że to był błąd pilota.
A czym to zostało poparte? Wiedzą oraz tym co po tym okropnym zdarzeniu jako dowody udało się zgromadzić.
Wykonywał manewr podejścia do lądowania, czyli przelotu nad lotniskiem na wysokości decyzyjnej (nigdzie nie podjęto decyzji o lądowaniu!), na wysokości decyzyjnej podjęto decyzję o odejściu, samolot był fałszywie naprowadzany, gdzie tu błąd pilota?
Czy umiejętność prowadzenia pojazdów samochodowych, więcej powiem - konstruowania tych automobili i liczne doświadczenia sytuacji różnych, w tym niebezpiecznych a i wychodzenia z nich, nie jest czasem czymś co pozwala mieć choćby z założenia, teoretycznie, większy wkład opiniotwórczy, od kogoś kto przeczytał nawet i sporo artykułów, pisanych przez kogoś, kto też i swoje ma przekonania, przemycając, nawet nie chcąc, swoje treści?
A jesli pranie w pralce się puszcza, to czy nie ma się większej wiedzy o rozwiązywaniu jej problemów, czy nawet właściwego działania, niźli wtedy gdy się przeczyta instrukcję?
I jak się czułeś jak paluch w gorący wosk wsadziłeś. Boli, nie boli? A mama mówiła nie wkładaj
Gdyby tak właśnie było, dalej siedzielibyśmy w jaskiniach. Empiryczne poznanie, wnosi najwięcej. Chociaż być może w kontraście jest do wiary. Mimo wszystko podtrzymuję.
Konstruktorzy niech sobie te „suche fakty” wsadzą głęboko, liczy się praktyka!
(Kutfa, „suche fakty”. Jakie jeszcze znacie? Mokre?)
W takim razie proszę mi powiedzieć, co było przyczyną wypadku Hugh Bowlera 38 mil za San Antonio na autostradzie w kierunku Los Angeles 15 lipca roku 1999.
Zupełnie czym innym jest odwaga potrzebna do pilotowania samolotu, czym innym - odwaga cywilna do wypowiadania swego zdania publicznie.
Panowie piloci obecni na tym zgromadzeniu (może w towarzystwie szefów i innych VIPów?) wybrali oportunizm, konformizm, koniunkturalizm... woleli się nie wychylać. Długo żyję i wiem co nieco o ludzkich zachowaniach, o zwykłym tchórzostwie.
Gdybyś wyciągnęła któregoś z nich na piwko, na rozmowę tylko we dwoje i zadała kilka pytań - usłyszałabyś zupełnie co innego, z pewnością nie pierdoły pt. "błąd pilota".
Winno stać: "poparte niewiedzą oraz pominięciem zebranych dowodów".
Koleżanka właśnie weszła w dwunastoletnią dyskusję o katastrofie (rebelya→excathedra) z tekstem jakby z kwietnia 2010 roku...
(Bo zrozumiałem, że sama siebie przypisała do grupy nie popierającej tezy zamachowej.)
To dopiero wstyd, bo innych sie też przewracało wtedy:/
A jesli pranie w pralce się puszcza, to czy nie ma się większej wiedzy o rozwiązywaniu jej problemów, czy nawet właściwego działania, niźli wtedy gdy się przeczyta instrukcję? ...
Acha, uważasz że specjaliści naukowcy z Komisji wydali opinie na podstawie "instrukcji" samolotu, co ma się nijak do gadek prawdziwych znawców katastrof, czyli pilotów.
Poza tem:
•••
Obejrzałem chyba wszystkie odcinki z wszystkich serii "Katastrof lotniczych". Piloci to byli ci (którzy przeżyli), którzy akurat najmniej wiedzieli, a innych (postronnych) się nawet nie pytano o ich zdanie, a to przecież prawdziwi praktycy-oblatywacze, a nie jacyś tam gryzipiórki z teczką instrukcji...
Jestem przekonany, że żadnego "rozstrzału politycznego" nie było, tylko sympatycy byłej już na szczęście koalicji parlamentarno-rządowej, ewentualnie ludzie z lewicy (w praktyce to samo).
Czy jeśli w rakietę kosmiczną wsadzono by tą samą ilość osób, to również ludzie z NASA nie byliby brani pod uwagę, gdy mowa o katastrofie? Tylko tu eksperci z forum mieliby najważniejsze zdanie? Wiadomo, że zawsze najpierw rozmawia się z technikami.