Ileż to już było młodych konserwatywnych wierzących dziewczyn które nagle przeszły na drugą stronę. Co ma do tego jak było 100 lat temu, dla nas ważniejsze cezury to np. rok 2012/2013 kiedy upowszechniły się smartfony, selfiki, już samo to zmieniło młodzież, jakie 100 lat temu.
Konserwatysta z przełomu wieków to często osobnik w monoklu i sztuczkowym garniturze, który zawarł aranżowane małżeństwo z posażną panną z dobrych sfer czczący cesarza i spędzający wolne wieczory w tzw. klubach dla dżentelmenów z damami do towarzystwa.
W tamtych czasach funkcjonowało mnóstwo lupanarów.
@MarianoX powiedział(a):
Konserwatysta z przełomu wieków to często osobnik w monoklu i sztuczkowym garniturze, który zawarł aranżowane małżeństwo z posażną panną z dobrych sfer czczący cesarza i spędzający wolne wieczory w tzw. klubach dla dżentelmenów z damami do towarzystwa.
W tamtych czasach funkcjonowało mnóstwo lupanarów.
kucerii nie obserwuję od dawna, ale w związku z obecną nagonką rozpuściłem psy gończe po internetach i znalazłem ciekawe info.
Otóż, jest sobie kolo, co był przydupasem Janusza Mucke. obrażony i odejszły z organizacyji. W wieku lat 30tu poślubił pannę lat 18stu i postanowili wozić się na tym w telewizjach (ruch "tradwives", vel. "tradiwives", niestety TVP zrobiła im psikusa i puściła na pasku "tradewives"). Eudcated guess- małżonka puści go kantem za siedem lat, gdy dorośnie (ona, nie on). No ale nie o tym...
Ja tam do tego typu ślubów z taką różnicą wieku nic nie mam . Jeszcze około wiek temu i jeszcze w bardziej odległych czasach ślub 18 letniej dziewczyny z takim na przykład 27 latkiem to było coś zupełnie normalnego. To głównie lewicowe a przede wszystkim feministyczne portale tworzą teorie, że dziewczyny powinny mieć maksymalnie 4-5 lat starszych chłopaków bo coś tam .
Z tego co czytałem to ta 18 latka promuje tradycyjne wartości wśród młodych dziewczyn i raczej nie wygląda na przesiąkniętą feministycznymi wartościami więc podejrzewam ,że raczej go nie zostawi.
Koledzy co do zasady mieli dobre chęci, ale temat skarykaturalizowali.
Więc wyjaśnię pokrótce o co kaman.
(1) Moja prababcia była 27 lat młodsza od swojego męża. Była jego trzecią żoną - dwie poprzednie zmarły. Razem mieli 10 dzieci, przeżyli razem ok. 25 lat. Potem prababcia żyła jeszcze kolejne 35. Małżeństwo zawarli na początku XX wieku. Ideał dla tego "ruchu tradycyjnych kobiet", prawda?
(2) Prababcia była półsierotą, nie skończyła żadnej szkoły, nie umiała do końca życia czytać ani pisać. Mieszkała na wsi, zajmowała się gospodarstwem, domem, dziećmi, wnukami, wszystkim. Na tradycyjnej wsi trudno oddzielić pracę zawodową od domowej. Pradziadek był rolnikiem i stolarzem. Też zajmował się gospodarstwem, domem, dziećmi i wnukami. Czy umiał czytać i pisać to nie wiem, może tak, nikt z żyjących go już dziś nie pamięta.
Tak wyglądał świat 100 lat temu. Było (1), ale i było (2). Nie jest powiedziane, że coś (1), co działało w (2) zadziała dziś, w zupełnie innych warunkach. Te wszystkie "tradi ruchy" chciałyby (1), ale jakoś dziwnie bez (2).
Kolejną kwestią są (a) przemiany, (b) powszechność takiego stylu życia. A jakie?
Za życia pradziadka było powstanie styczniowe, rewolucja 1905 r., wielka wojna, przewrót majowy. Zmieniały się granice, urzędowe języki, władze i ustroje. Ale życie na wsi toczyło się jak kiedyś. Orano przy pomocy konia, traktory były dużo później. Zmieniały się prądy w sztuce, muzyce, architekturze. Ale na wsi domy stawiano jak kiedyś, posługiwano się może trochę nowszymi narzędziami, ale to wszystko było przed mechanizacją i elektryfikacją, dalej wszystko trzeba było robić ręcznie, używając siły zwierzęcia albo swojej. Świat dzieciństwa pradziadka nie różnił się istotnie od świata dzieciństwa prababci, mimo 27 lat różnicy.
Państwo z dzisiejszej historyjki mają mieć 30 i 18 lat - czyli urodzili się odpowiednio w 1993 r. i 2005 r. Za ich życia (bo jak rozumiem żyją w Polsce) nie było żadnego przewrotu, zmiany granic, wojny. Natomiast to, czym ludzie dziś żyją, czym są bombardowani w mediach nowego i starego typu zmienia się błyskawicznie. Dlatego ludzie, którzy mają 9 lat różnicy pamiętają inne piosenki, inne bajki, inne filmy czy mecze z młodości, inne książki. Nie mają wspólnego "toposu", który ludzie kiedyś mieli.
No i wspomniana powszechność. 100 lat temu tak żyli prawie wszyscy. Nie było potrzeby konfrontacji swojego tradycyjnego stylu życia z innymi. Dziś 18-latka wreszcie się będzie musiała z tym stylem skonfrontować, a w tym wieku ludzie są jeszcze niestabilni i w poglądach i zwłaszcza w emocjach.
W tym przypadku sprawa ma kilka aspektów.
Ona za bardzo przebierała aż się okazało że już nie bardzo było w kim - zostali tylko 10 lat strasi lub młodsi.
On nie był zbytnio rozchwytywany przez płeć piękną.
Takie tam.... życie.
Ale dzieci mają, tworzą zgodne stadło.
Ktoś powie że wyjścia nie mieli, możliwości brakło. Inny stwierdzi że pisani sobie byli.
Znam małżeństwo z babą starszą o dobre 7 lat. To było tak, że jej zegar bio tykał już zbyt głośno, uwiodła młodego, a że nie mogła już długo zwlekać, to szybko dała mu dziecko, potem szybko drugie. Dziś są udanym małżeństwem. Dzieci już chodzą do szkoły. O żadnych konfliktach ani skokach w bok nie słychać. Deklaratywnie się kochają. Przyroda zna różne przypadki.
@MarianoX powiedział(a):
Wiek to tylko liczba - powiedział absztyfikant patrząc na posag lub epuzerka spoglądając na majątek
Akurat moja prababcia żadnego majątku zaproponować nie mogła.
Jest nawet taka rodzinna anekdota, jak to na jakichś imieninach ten drugi mąż zamyślił się i mówi:
-- W Powstaniu straciłem wszystko, cały majątek!
Na co prababcia:
-- A jaki majątek ty miałeś? Wynajmowane mieszkanie, pfff...
Antyszambrujący absztyfikant mógł mieć nawet tylko sztukowany garnitur sztuczkowy, szapoklak, sygnet i tzw nazwisko by skutecznie wżenić się w burżuazję...herstoria zna takie przypadki.
Z kolei nowobogacki Vocoolski mogł zapragnąć arystokratycznej Jezebel.
Ja tam ją cenię za podejmowanie bardzo niewygodnych tematów związanych z organizacjami prozwierzęcymi. Ona i jeszcze przez pewien czas ludkowie z "Alarmu" - dopóki aktywistki nie urządziły najazdu na ich szefów w stylu "pan nie masz pojęcia czyją ja jestem kumpelą!" - są właściwie jedynymi ludźmi z mediów (nie licząc malutkich lokalnych) którzy usiłują się wziąć za tę paskudną mafię.
Futrzaki to normalna i konserwatywna działalność. W odróżnieniu od CEP Sylwii Spurek.
Dla PiS korzystne jest przeniesienie prowadzenia sporu z Lewicą na Konfę, bo PiS może wtedy udawać, że nie jest radykalnymi lewakami.
Komentarz
Ileż to już było młodych konserwatywnych wierzących dziewczyn które nagle przeszły na drugą stronę. Co ma do tego jak było 100 lat temu, dla nas ważniejsze cezury to np. rok 2012/2013 kiedy upowszechniły się smartfony, selfiki, już samo to zmieniło młodzież, jakie 100 lat temu.
Nie wszystko jest dobre, co było sto lat temu. Tacy konserwatyści są najczęsciej przeciwnikami niepodległości Polski. Tani konserwatyzm jest tani.
Trzeba sobie też zwizualizować stepa, kłusa, tolta, inochód i cwał.
Konserwatysta z przełomu wieków to często osobnik w monoklu i sztuczkowym garniturze, który zawarł aranżowane małżeństwo z posażną panną z dobrych sfer czczący cesarza i spędzający wolne wieczory w tzw. klubach dla dżentelmenów z damami do towarzystwa.
W tamtych czasach funkcjonowało mnóstwo lupanarów.
Jacek Dehnel lubi to!
[ w miejsce pań podłożyć panów ]
To na sztukowy garnitur go już nie było stać?
Koledzy co do zasady mieli dobre chęci, ale temat skarykaturalizowali.
Więc wyjaśnię pokrótce o co kaman.
(1) Moja prababcia była 27 lat młodsza od swojego męża. Była jego trzecią żoną - dwie poprzednie zmarły. Razem mieli 10 dzieci, przeżyli razem ok. 25 lat. Potem prababcia żyła jeszcze kolejne 35. Małżeństwo zawarli na początku XX wieku. Ideał dla tego "ruchu tradycyjnych kobiet", prawda?
(2) Prababcia była półsierotą, nie skończyła żadnej szkoły, nie umiała do końca życia czytać ani pisać. Mieszkała na wsi, zajmowała się gospodarstwem, domem, dziećmi, wnukami, wszystkim. Na tradycyjnej wsi trudno oddzielić pracę zawodową od domowej. Pradziadek był rolnikiem i stolarzem. Też zajmował się gospodarstwem, domem, dziećmi i wnukami. Czy umiał czytać i pisać to nie wiem, może tak, nikt z żyjących go już dziś nie pamięta.
Tak wyglądał świat 100 lat temu. Było (1), ale i było (2). Nie jest powiedziane, że coś (1), co działało w (2) zadziała dziś, w zupełnie innych warunkach. Te wszystkie "tradi ruchy" chciałyby (1), ale jakoś dziwnie bez (2).
Kolejną kwestią są (a) przemiany, (b) powszechność takiego stylu życia. A jakie?
Za życia pradziadka było powstanie styczniowe, rewolucja 1905 r., wielka wojna, przewrót majowy. Zmieniały się granice, urzędowe języki, władze i ustroje. Ale życie na wsi toczyło się jak kiedyś. Orano przy pomocy konia, traktory były dużo później. Zmieniały się prądy w sztuce, muzyce, architekturze. Ale na wsi domy stawiano jak kiedyś, posługiwano się może trochę nowszymi narzędziami, ale to wszystko było przed mechanizacją i elektryfikacją, dalej wszystko trzeba było robić ręcznie, używając siły zwierzęcia albo swojej. Świat dzieciństwa pradziadka nie różnił się istotnie od świata dzieciństwa prababci, mimo 27 lat różnicy.
Państwo z dzisiejszej historyjki mają mieć 30 i 18 lat - czyli urodzili się odpowiednio w 1993 r. i 2005 r. Za ich życia (bo jak rozumiem żyją w Polsce) nie było żadnego przewrotu, zmiany granic, wojny. Natomiast to, czym ludzie dziś żyją, czym są bombardowani w mediach nowego i starego typu zmienia się błyskawicznie. Dlatego ludzie, którzy mają 9 lat różnicy pamiętają inne piosenki, inne bajki, inne filmy czy mecze z młodości, inne książki. Nie mają wspólnego "toposu", który ludzie kiedyś mieli.
No i wspomniana powszechność. 100 lat temu tak żyli prawie wszyscy. Nie było potrzeby konfrontacji swojego tradycyjnego stylu życia z innymi. Dziś 18-latka wreszcie się będzie musiała z tym stylem skonfrontować, a w tym wieku ludzie są jeszcze niestabilni i w poglądach i zwłaszcza w emocjach.
Ba, moją prababcia była od swojego męża (drugiego) 16 lat starsza. Różnie więc w SDCz bywało.
Moja siostra ma 10 lat młodszego męża.
Wiek to tylko liczba - powiedział absztyfikant patrząc na posag lub epuzerka spoglądając na majątek
W tym przypadku sprawa ma kilka aspektów.
Ona za bardzo przebierała aż się okazało że już nie bardzo było w kim - zostali tylko 10 lat strasi lub młodsi.
On nie był zbytnio rozchwytywany przez płeć piękną.
Takie tam.... życie.
Ale dzieci mają, tworzą zgodne stadło.
Ktoś powie że wyjścia nie mieli, możliwości brakło. Inny stwierdzi że pisani sobie byli.
Znam małżeństwo z babą starszą o dobre 7 lat. To było tak, że jej zegar bio tykał już zbyt głośno, uwiodła młodego, a że nie mogła już długo zwlekać, to szybko dała mu dziecko, potem szybko drugie. Dziś są udanym małżeństwem. Dzieci już chodzą do szkoły. O żadnych konfliktach ani skokach w bok nie słychać. Deklaratywnie się kochają. Przyroda zna różne przypadki.
Akurat moja prababcia żadnego majątku zaproponować nie mogła.
Jest nawet taka rodzinna anekdota, jak to na jakichś imieninach ten drugi mąż zamyślił się i mówi:
-- W Powstaniu straciłem wszystko, cały majątek!
Na co prababcia:
-- A jaki majątek ty miałeś? Wynajmowane mieszkanie, pfff...
I sztukowy garnitur. A może tylko sztuczkowy?
Antyszambrujący absztyfikant mógł mieć nawet tylko sztukowany garnitur sztuczkowy, szapoklak, sygnet i tzw nazwisko by skutecznie wżenić się w burżuazję...herstoria zna takie przypadki.
Z kolei nowobogacki Vocoolski mogł zapragnąć arystokratycznej Jezebel.
Taaa
I na znak miłości miał się zastrzelić kilka grobów dalej
Zajączkowska ma wystartować z Konfy.
Who the hell is Alice?
Kto j**** Końfederację ten ma zawsze rację.
👣
🐾
🐾
Panna Zerwiskórka - lobbystka futrzarska, kumpella Ziemniaque'a.
Ja tam ją cenię za podejmowanie bardzo niewygodnych tematów związanych z organizacjami prozwierzęcymi. Ona i jeszcze przez pewien czas ludkowie z "Alarmu" - dopóki aktywistki nie urządziły najazdu na ich szefów w stylu "pan nie masz pojęcia czyją ja jestem kumpelą!" - są właściwie jedynymi ludźmi z mediów (nie licząc malutkich lokalnych) którzy usiłują się wziąć za tę paskudną mafię.
Właśnie. Lobby futrzarskie jest przeciw obrońcom praw zwierząt, prawda? A więc to komplement.
Ależ oni już zaczęli się nieźle bawić tą nazwą.
Najśmieszniejsze że obrywają nią też ludzie walczący z tą hydrą a nie mający z futrzarzami literalnie nic wspólnego.
Nie trzeba być futrzarskim lobbystą aby podejmować temat animalsów, naprawdę.
Animalsi to taki zepsół?
Futrzaki to normalna i konserwatywna działalność. W odróżnieniu od CEP Sylwii Spurek.
Dla PiS korzystne jest przeniesienie prowadzenia sporu z Lewicą na Konfę, bo PiS może wtedy udawać, że nie jest radykalnymi lewakami.
Cenimy Pana Wiplera za mimowolne chwile szczerości:
Źródło
Wspomaganie w destabilizacji Polski w chwili obecnej to zaiste postawa patriotyczna, tylko ciekawe123 gdzie się owa ojczyzna znajduje.
PiS sie jakoś tym nie przejmował wprowadzając 5 dla zwierząt, maseczki, szczepionki itp. To niech cierpi.
to nie PiS będzie cierpiał, tylko Polska