Wątek wydzielony
Za dwa tygodnie premiera serialu "1670". Za dwa miesiące premiera filmu "Kos". To ustawi debatę o historii Polski na wzór debaty amerykańskiej o niewolnikach i znowu będzie wtórność i kalki i będzie burzenie podstawy związanej z dumą z naszej historii jako spoiwie. Do wiosny będzie przegrzanie tematu związane dodatkowo z kryzysem rządowym, scenariuszem bułgarskim, otaczające pognębienie, że jednak nasza historia nie daje nam nadziei i proszę, proszę weźcie nas do Unii całych gołych.
1
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Ech kurwens, szkoda że nie serialu "1683". Albo "Złota wolnoś" -- to dopiero byłby serial.
Jest gra rpg , która upowszechnia wiedzę o historii Polski jako czymś bardziej skomplikowanym niż walka klasowa. 1573 Wolna Elekcja. Ustawia oś sporu wokół walk o wpływy i budowanie sieci interesów. To jest podejście "pozytywistyczne", które całe pokolenia graczy w strategie, karcianki, rpg itd. znają i która im jest bliska. Są grupy ludzi, którzy siedza w takich tematach. W ogóle całe grupy maperów na yt upowszechnili historię Polski i ich zasługa jest bez wątpienia.
Takie filmy jak w/w za to robią ludzie, których pasją jest język, a nie historia (poznałem scenarzystę 1670 i Kosa), więc historia jest tylko pretekstem dla jakichś wyższów celów.
było tu już o filmie Dowbush?
Tak, to będzie pewna nowa jakość, bo te paszkwile operują gówno-flixowym know-how trafiania przez zmysły do ludzkiego mózgowia. A jak coś jest w tym względzie dobrze zrobione to będzie przyjęte jako prawdziwe i uczesze synapsy trwale w określoną stronę.
W nowych "Chłopach" też coś podobnego pobrzmiewa.
Z jednej strony konsekwentne ojtam ojtam, starocie, Nasza Era zaczynająca się w 1918 r., pozorne niezrozumienie tej prehistorii, a z drugiej - równie konsekwentne podsrywanie w mainstreamie tej prehistorii, w dodatku ewidentnie precyzyjne i dobrze przemyślane.
Ale kolega o czym pisze, jako nowej jakości?
Chciałbym w ogóle ten temat polskiego mappingu/polandballi i historycznych memów posunąć jeszcze naprzód. Bo to jest coś cennego i oddolnego.
A jak szeroki jest w bieżącym tygodniu zasięg hasła "Bobber kurva, ja piedrole"?
W grudniu 2015 był wykład Adama Zamoyskiego "Polska - kraj z księżyca". Wszystko pod egidą nowego patriotycznego rządu. Dworczyk, Szydło. Zamoyski przypłynął do nas specjalnie z Anglii. Miał Polakom podpowiedzieć jak mają reklamować swoją historię na Świecie i wyłożyć skąd pochodzą mitologia narodów. W swoim wykłądzie szkiełkiem okiem ogołocił kilkoma sztychami wszelkie mity europejskie i pokazał je jako tworzone na zlecenie polityczne w XIX wieku. Jednocześnie splunął w przelocie na polskie mity przedmurza, a husarię wsadził do wora, jako rozdętą do niebotycznych rozmiarów garstkę żołnierzy.
Natura nie znosi próżni i skoro wielcy historycy o mitologii narodowej nie mieli nic do powiedzenia zaczęła ona być domeną amatorów.
Wtedy właśnie zaczynał szerzej być znany Bieszk i Wielka Lechia. Pismejkery pływały po Bałtyku. Dziki Gon bił rekordy sprzedaży i budził zainteresowanie słowiańskimi bestiariuszami. Następnie za mity się wzięła Pani Łepkowska, która stąpała po bezpiecznym gruncie przechodzonym przez Cherezińską (do Pani Kossak nie nawiązuję, bo opisuje ostatnie dziesięć polskiej mitologii).
Z wora, do którego wsadził skrzydła husarskie Zamoyski wyjęli je młodzi pasjonaci rysujący mapki Polski i Europy w przerwie od nauki do matury. Swoje filmiki publikowali na jutiubie. Tam właśnie udało się poszerzyć zainteresowanie ideą Międzymorza, Przedmurza i Wielkiej Polski. Polandball, który hyca na mapie Europy i nawet jak kończy głupio to się odradza, stał się ulubionym bohaterem publiki. Amatorszczyzna coraz bardziej sie profesjonalizowała, a paint zmieniany był na lepsze programy, a polska społeczność mapperów, twórców countryballi i memów odznaczyła swoje piętno w odnowieniu polskiej mitologii historycznej. Tego już Pan nie zatrzymasz i nie bądź Pan kiep.
A countryballe to nie jest pomys nazistoski?
Coś pan, nazistoski to jest Reichtangle.
I jak 1670? Przewija się jako element językowy. Przyznaję, że Kuba (scenarzysta) nieźle się przyłożył do roboty. Zazdroszczę. Szanuję.
A gdzie to można obejrzeć?
Podobne cytaty z jednej kolaudacji. Jakiego filmu? Jakiego reżysera? Zgaduj:
B.R:
J.W.:
I jeszcze było porównanie do najgorszych szmir przedwojennych.
Mnie wystarczyło, że 1670 to przeniesienie Świata wg Kiepskich o 350 lat wstecz i okraszenie stylizowaniem się na Office.
Samołyk wskazał, że obśmiewanie dotyczy tego, co się obecnemu lewactwu nie podoba, wraz z tematami tabu.
Czyli wystarczy dodać małpującego zachód somsiada, który w siarczysty mróz wychodzi ubrany w 'styl francuski' i ma stosowne do swojej głupoty perturbacje, innego somsiada waginosceptyka, który posiada atrakcyjną żonę, ale woli z parobkami i nie rozumie dlaczego nie ma potomka, aż mu i żonie 'pomaga' swojski sarmata, może być nawet krotnie, stosownie zniewieściały 'pastor' który nieustannie usiłuje 'nawracać' na nowoczesność, co młodszych i jurniejszych młodzieńców oczywiście, postępowa 'młoda wdowa, która co chwilę łapie jakieś choroby i nieustannie pomstuje, że kilka dni 'postępowości', a później miesiące leczenia, 'nowoczesny' somsiad, który został namówiony przez francuskiego wyrwidrosza na przeciwpierdowe gacie dla krów i wynikające z tego perturbacje, itp itd.
No bo jak beka to beka...
Aj, czyli to durny film, o którym się dobrze opowiada i łatwo go cytuje. To podobnie jak reżyser, z którego kolaudacji fragmenty przytoczyłem. Jeszcze porównanie do ŚwK też na swój sposób (bo Lejtes nie produkował komedii) się tam pojawia:
Reszta Kolaudacji strzeże Polaków przed żenującym humorem i ześwinieniem całego społeczeństwa obrazem Barei. Bronią go Panowie Ścibor-Rylski i Konwicki. Z cytowanych scen to Poręba cytuje świnię, a Pan Kuśniewicz dźwig robiący kabriolet z podnoszonego auta i rolki zmieniajace się w przejście dla pasów. "Natomiast inne żarty są na niesłychanie niskim poziomie".
https://www.fina.gov.pl/zbiory/archiwalia/baza-zbiorow/stenogram-kolaudacji-filmu-co-mi-zrobisz-jak-mnie-zapiesz/
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02CKeBk6Ushvdzz836cQb5XPt9H4zAQzKxwotEnrZcHQN2vC9LQaBhUhSSLTwssQCzl&id=100001248481568
Niemcom bardzo się podobno ten serial podoba. I folksdojczom.
Serial nie ma znaczenia na razie. To już w poście otwierającym napisałem czemu może służyć.
Na razie ciekawsza była kolaudacja internetowa identyczna jak kolaudacja Barei, który prezentował humor dla debili ze wsi, którzy cieszyli się, że świnia biega po ulicy miasta, a samochód wali w latarnię i ją przekrzywia, no i wywrotka wysypuje cały ładunek. Pan wiceminister kultury J.W. (Janusz Wilhelmi), mówił, że nie będą dogadzać publice od dołu (w ogóle to Pan Janusz trzy miesiące po tej kolaudacji zginął był).
A teraz debile z miast śmieją się z leżenia krzyżem i gaci dla krów.
Ale skoro Bareją się w końcu przyjęło mówić, a i 1670 szybko wszedł do języka to znaczy, że mają w sobie coś istotnego. Obecnie Bareję się opisuje jako najbardziej przystępną i masową formę Kina Moralnego Niepokoju. Kuba* w 1670 też jakiś niepokój widać wyłapał, a nawet samo śmianie z tych co to oglądają już pozwala im stworzyć własną tożsamość i poczucie bycia niepoprawnym, kiedy elity na kolaudacjach kręcą nosami.
*Zabawne, bo znalazłem (w papierach mojego ś.p. Taty) wywiad z Kubą, który z nim przeprowadzałem w liceum do mojej gazetki szkolnej :jp, jak zaczynał być królem polskiego fristajlu.
porównuj z "Świat według Kiepskich" nie z Bareją - ten serial też wszedł do świadomości. Tych od gwiazdek, a nie tych z kościoła, który tak zadziwił Struga.
„1670” wszedł do języka? Trudno, żeby do języka wchodziło coś, co samo stanowi efekt wtórnej konsumpcji, tj., przepraszam za język, zlizywania rzygowin. Przecież ten twór sam jest kompilacją cytatów, memów i skojarzeń, które nieznośnie już wymęczono (acz w epoce kultury memicznej w oczach publiki nie stanowi to wady, tylko zaletę). Od siebie nie dodaje nic albo bardzo niewiele. I dlatego jest tak lubiany przez sporą część tubylców – proste znaki i totemy, których w zasadzie nie trzeba nawet dekodować. Zareaguje na nie nawet największy troglodyta.
A Bareja? Misia to można porównywać do Hamleta - tyle grepsów z tego filmu przeszło do języka mówionego i forumowego używanego przez elitę społeczeństwa.
To nie jest tak, że wziąłem kolaudacja z Barei żeby się popisac erudycję. Po prostu wszystkie zarzuty wobec 1670 były i wobec Barei. O wyswiechtanych, źle opowiedzianych dowcipach też jest.
Po prostu oburzenie koleżeństwa zdaje się świeższe niż jakieś sprzed 50 lat i fajnie się w nim utwierdzić i czuć jego bezprecedensowośc.
Co weszło do języka z „1670”?
tylko foto z rozpaczającą babiną jako mem
A to by się zgadzało, bo oni nie porozumiewają się w sposób artykułowany tylko mlaskami i chrząknięciami.
"Botoks" tak samo miał. Składał się z historyjek i "urban legend" krążących wśród personelu i pacjentów. Część była prawdziwa, cześć zmyślona. Vega zebrał to do kupy (nomen, omen) i nakręcił film ale nie sposób doszukać się tam jakiejś myśli przewodniej i związków przyczynowo skutkowych pomiędzy poszczególnymi klatkami taśmy filmowej. Celem było dojebać, w tym przypadku służbie zdrowia. 1670 rozprawia się z konserwatywnymi zasadami jakie, teoretycznie, silnie dominują polskość. Podobnie miał "Świat wg Kepskich".
A z czym rozprawiałby się Bareja, gdyby nie miał nad sobą parasola cenzury, który go wykańczał (o czym mówi bezpośrednio na kolaudacji) i uwalił kilkanaście scenariuszy.
Swoje dialogi pisał po wyjazdach rowerowych na miasto, w teren, podsłuchując rozmowy i spisując je do kupy.
Jego filmy w czasie największego przebijania z własną wizją kina składały się z masy pobocznych skeczowych scenek pojawiających się często bez związku z główną akcją. I to też jest zauważone na kolaudacji.
@MiejSen Co weszło do języka z „1670”?
Zestawienie propagandowego lewackiego łajna hołubionego przez elity, zachwalanego pod niebiosa, mającego wyłącznie pozytywne recenzje z mającym pod górkę Bareją jest wyjątkowo parszywe. Płatny trolling?
Z kolei zabawne jest twierdzenie, że członkowie niszowego forum są wpływowymi bonzami niszczącymi karierę tego osobnika.
Czyli, po 60 latach ktoś w Polsce spapugował Montypajtonowski pomysł na opowiadanie starych historyjek... Z recenzji Kuleżeństwa domniemywam, że ten Kuba - scenarzysta dobrze wie gdzie obecnie stoją konfitury. (bo filmu nie widziałam)