Teoria, która zlewa wszystko poza "normalnym, stabilnym, standardowym" (a to podałeś jako jedno z założeń do dyskusji) jest mniej praktyczna niż cokolwiek. Zwłaszcza że jako przykłady odchyleń, o których nie chcesz rozmawiać podałeś nie jakiś ultrakataklizm w rodzaju upadku asteroidy, ale... stosunek ojca do dzieci, wow.
A dla mnie to bardzo proste i jasne. Koncentrujemy się na okresie stabilnym, czyli nie ma wojny, gospodarka działa, żadnych kataklizmów, czy kryzysów. Dlaczego ? Bo w momentach krysowych człowiek przełącza się na zupełnie inny tryb. To są dwa różne światy.
A celem mojego wątku jest pokazanie, dlaczego zgadzam się Żydówką, a ona pisze o ogólnie takich, jakby to określić, gospodarczych sprawach. Taki Korwin w spódnicy, wolny rynek hare, hare.
Tyle, że ja się z nią zgadzam. I inaczej niż 30 lat temu, mam cały bagaż swoich doświadczeń, sukcesów i porażek. Nie dziwi ciebie taka moja wolta ? Albo powrót ?
Kryzys gospodarczy masz średnio co 10 lat. Ile masz lat, 50? No to statystycznie już miałeś 5 kryzysów gospodarczych w życiu. Do emerytury 6 kryzysów. Może być 5, 7, 4, 10. Ale jaką masz szansę, że nie będzie kryzysu w Twoim życiu?
Wojna - to samo. Oczywiście, po 1945 r. w zachodnim świecie wojny nie było - przynajmniej takiej na takim "naszym" terytorium, bo przypominam Polska w tym czasie brała udział w 3 wojnach (Irak I, Irak II, Afganistan - nie liczę misji pokojowych bez działań wojennych). A wcześniej wojny też były co kilka lat.
A kataklizmy? Pandemia, wielka powódź, napływ uchodźców itd. To też już było za naszego życia.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
Krew w piach. Żartobliwie powiem, że z mojej perspektywy jesteście trochę jebnięci Dobra, chciałem być fair, odpowiedzieć, ale sensu to nie ma. Dyskusja pójdzie donikąd. EOT
Nie ma co narzekać. Przyszły ciężkie czasy na pracodawców a jak wiadomo z tego modnego cyklu, ciężkie czasy tworzą silnych pracodawców, więc nie ma tego złego.
Poza tym proroctwa jak to ma wszystko walnąć też mi różne proroctwa Mueckego przypominają. Mija 35 lat, jak zacząłem czytać te predykcje i żadna się nie sprawdziła.
@trep powiedział(a):
Nie ma co narzekać. Przyszły ciężkie czasy na pracodawców a jak wiadomo z tego modnego cyklu, ciężkie czasy tworzą silnych pracodawców, więc nie ma tego złego.
Poza tym proroctwa jak to ma wszystko walnąć też mi różne proroctwa Mueckego przypominają. Mija 35 lat, jak zacząłem czytać te predykcje i żadna się nie sprawdziła.
A pieprzyć pracodawców i Mikkego, to nie o to. Europa jest do bani, smród rozpadu, bezsens, na głowie wszystko stoi. Ostatnio zwiedzałem Brukselę, jak mi się to miejsce podoba ! Miasto kościołów i to zadbanych, w świetnym stanie. Jakaż to wielka cywilizacja je zbudowała i co się z nią stało, gdzie zniknęła ?
Teoria, która zlewa wszystko poza "normalnym, stabilnym, standardowym" (a to podałeś jako jedno z założeń do dyskusji) jest mniej praktyczna niż cokolwiek. Zwłaszcza że jako przykłady odchyleń, o których nie chcesz rozmawiać podałeś nie jakiś ultrakataklizm w rodzaju upadku asteroidy, ale... stosunek ojca do dzieci, wow.
A dla mnie to bardzo proste i jasne. Koncentrujemy się na okresie stabilnym, czyli nie ma wojny, gospodarka działa, żadnych kataklizmów, czy kryzysów. Dlaczego ? Bo w momentach krysowych człowiek przełącza się na zupełnie inny tryb. To są dwa różne światy.
A celem mojego wątku jest pokazanie, dlaczego zgadzam się Żydówką, a ona pisze o ogólnie takich, jakby to określić, gospodarczych sprawach. Taki Korwin w spódnicy, wolny rynek hare, hare.
Tyle, że ja się z nią zgadzam. I inaczej niż 30 lat temu, mam cały bagaż swoich doświadczeń, sukcesów i porażek. Nie dziwi ciebie taka moja wolta ? Albo powrót ?
Kryzys gospodarczy masz średnio co 10 lat. Ile masz lat, 50? No to statystycznie już miałeś 5 kryzysów gospodarczych w życiu. Do emerytury 6 kryzysów. Może być 5, 7, 4, 10. Ale jaką masz szansę, że nie będzie kryzysu w Twoim życiu?
Wojna - to samo. Oczywiście, po 1945 r. w zachodnim świecie wojny nie było - przynajmniej takiej na takim "naszym" terytorium, bo przypominam Polska w tym czasie brała udział w 3 wojnach (Irak I, Irak II, Afganistan - nie liczę misji pokojowych bez działań wojennych). A wcześniej wojny też były co kilka lat.
A kataklizmy? Pandemia, wielka powódź, napływ uchodźców itd. To też już było za naszego życia.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
Jorge i Rand mają wspólne to, że jednym zdaniem odrzucają setki lat rozwoju filozofii, matematyki, ekonomi itp.
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków. Jaki sens ma dyskusja udająca, że tego wszystkiego nie wyjaśnił, skoro większość osób na forumku czytała jego książki?
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków. Jaki sens ma dyskusja udająca, że tego wszystkiego nie wyjaśnił, skoro większość osób na forumku czytała jego książki?
Rozum ma wybitną umiejętność schodzenia z wątku. Teraz się przypierdolicie do definicji kryzysu ? To raz.
A dwa, wszystko zostało wyjaśnione ? Naprawdę ? Za mojego życia, w miarę świadomego, ma miejsce gigantyczny postęp odnośnie badania przyczyn ludzkiego zachowania, motywacji. Poniekąd opieram się na tym pisząc to co piszę, nie wymyślam sam z siebie. To, że to sprzeczne w przekonaniem części forumowiczów o niczym nie świadczy. Poniekąd nie wiem czy sprzeczne, bo ta dyskusja nie prowadzi do niczego.
Teoria, która zlewa wszystko poza "normalnym, stabilnym, standardowym" (a to podałeś jako jedno z założeń do dyskusji) jest mniej praktyczna niż cokolwiek. Zwłaszcza że jako przykłady odchyleń, o których nie chcesz rozmawiać podałeś nie jakiś ultrakataklizm w rodzaju upadku asteroidy, ale... stosunek ojca do dzieci, wow.
A dla mnie to bardzo proste i jasne. Koncentrujemy się na okresie stabilnym, czyli nie ma wojny, gospodarka działa, żadnych kataklizmów, czy kryzysów. Dlaczego ? Bo w momentach krysowych człowiek przełącza się na zupełnie inny tryb. To są dwa różne światy.
A celem mojego wątku jest pokazanie, dlaczego zgadzam się Żydówką, a ona pisze o ogólnie takich, jakby to określić, gospodarczych sprawach. Taki Korwin w spódnicy, wolny rynek hare, hare.
Tyle, że ja się z nią zgadzam. I inaczej niż 30 lat temu, mam cały bagaż swoich doświadczeń, sukcesów i porażek. Nie dziwi ciebie taka moja wolta ? Albo powrót ?
Kryzys gospodarczy masz średnio co 10 lat. Ile masz lat, 50? No to statystycznie już miałeś 5 kryzysów gospodarczych w życiu. Do emerytury 6 kryzysów. Może być 5, 7, 4, 10. Ale jaką masz szansę, że nie będzie kryzysu w Twoim życiu?
Wojna - to samo. Oczywiście, po 1945 r. w zachodnim świecie wojny nie było - przynajmniej takiej na takim "naszym" terytorium, bo przypominam Polska w tym czasie brała udział w 3 wojnach (Irak I, Irak II, Afganistan - nie liczę misji pokojowych bez działań wojennych). A wcześniej wojny też były co kilka lat.
A kataklizmy? Pandemia, wielka powódź, napływ uchodźców itd. To też już było za naszego życia.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
Jorge i Rand mają wspólne to, że jednym zdaniem odrzucają setki lat rozwoju filozofii, matematyki, ekonomi itp.
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków. Jaki sens ma dyskusja udająca, że tego wszystkiego nie wyjaśnił, skoro większość osób na forumku czytała jego książki?
Też mi przyszedł do głowy Taleb w tym kontekście, ale już nie chciałem przywoływać, żeby nie otwierać kolejnego frontu dyskusji. Ale skoro poruszyłeś:
Taleba warto przeczytać,
nie należy brać wszystkiego bezkrytycznie,
co do częstotliwości kataklizmów ma rację,
kasę zarobił głównie na szczęściu, co pośrednio sam przyznaje.
Wracając do głównego wątku. Problemem nie jest czy wolny rynek jest bardziej efektywny niż gospodarka nakazowo-rozdzielcza, jasne że jest. Czy bardziej efektywny jest szeroko pojętym keynesizm czy szeroko pojęty leseferyzm, to się możemy spierać, to mniej oczywiste, ale tego tematu też nie odnajduję we wpisach. Problemem jest wymyślona naprędce doktryna oparta na kilku fałszywych przesłankach.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
Niczego nie wykluczam. Żeby się nie zajebać (dosłownie, ja traktuje to jako męczarnię), babraniem się w krok po kroczku rozkminianie każdego możliwego przypadku i zdarzenia, zaproponowałem pokazanie o co mi chodzi na podstawie prostego przykładu. Bo do kryzysów dochodzą jeszcze inne zależności, jak weźmiemy i ten aspekt, znajdziesz milard problemów. Jeżeli się nie rozumiemy, zacznijmy od prostych spraw.
Ale to jest pułapka. Bo kiedy ja chcę zejść do szczegółów wskakujesz nagle do uniwersum. I tak do ... Wiem dlaczego tak jest - nie masz woli porozumienia. Dla ciebie to jest zabawa, taka intelektualna łamigłówka na argumenty, kto wygra. Kolejny raz dałem się nabrać.
Wracając do głównego wątku. Problemem nie jest czy wolny rynek jest bardziej efektywny niż gospodarka nakazowo-rozdzielcza, jasne że jest. Czy bardziej efektywny jest szeroko pojętym keynesizm czy szeroko pojęty leseferyzm, to się możemy spierać, to mniej oczywiste, ale tego tematu też nie odnajduję we wpisach. Problemem jest wymyślona naprędce doktryna oparta na kilku fałszywych przesłankach.
Generalnie o to właśnie chodzi.
Niczego innego nie potrzebuje dzisiejszy świat niż przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu. Jak daleko, można się spierać. Ja uważam, że bardzo daleko. Ba, twierdzę, że wtedy najbardziej skorzysta chrześcijaństwo i Kościół, ale do tego nie doszliśmy.
Teoria, która zlewa wszystko poza "normalnym, stabilnym, standardowym" (a to podałeś jako jedno z założeń do dyskusji) jest mniej praktyczna niż cokolwiek. Zwłaszcza że jako przykłady odchyleń, o których nie chcesz rozmawiać podałeś nie jakiś ultrakataklizm w rodzaju upadku asteroidy, ale... stosunek ojca do dzieci, wow.
A dla mnie to bardzo proste i jasne. Koncentrujemy się na okresie stabilnym, czyli nie ma wojny, gospodarka działa, żadnych kataklizmów, czy kryzysów. Dlaczego ? Bo w momentach krysowych człowiek przełącza się na zupełnie inny tryb. To są dwa różne światy.
A celem mojego wątku jest pokazanie, dlaczego zgadzam się Żydówką, a ona pisze o ogólnie takich, jakby to określić, gospodarczych sprawach. Taki Korwin w spódnicy, wolny rynek hare, hare.
Tyle, że ja się z nią zgadzam. I inaczej niż 30 lat temu, mam cały bagaż swoich doświadczeń, sukcesów i porażek. Nie dziwi ciebie taka moja wolta ? Albo powrót ?
Kryzys gospodarczy masz średnio co 10 lat. Ile masz lat, 50? No to statystycznie już miałeś 5 kryzysów gospodarczych w życiu. Do emerytury 6 kryzysów. Może być 5, 7, 4, 10. Ale jaką masz szansę, że nie będzie kryzysu w Twoim życiu?
Wojna - to samo. Oczywiście, po 1945 r. w zachodnim świecie wojny nie było - przynajmniej takiej na takim "naszym" terytorium, bo przypominam Polska w tym czasie brała udział w 3 wojnach (Irak I, Irak II, Afganistan - nie liczę misji pokojowych bez działań wojennych). A wcześniej wojny też były co kilka lat.
A kataklizmy? Pandemia, wielka powódź, napływ uchodźców itd. To też już było za naszego życia.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
Jorge i Rand mają wspólne to, że jednym zdaniem odrzucają setki lat rozwoju filozofii, matematyki, ekonomi itp.
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków.
Empirica została zamknięta ze stratami. Taleb kasę istotnie zarobił ale nie na tradingu tylko na książkach i wykładach. Co oczywiście nie umniejsza jego spostrzeżeń.
Pytanie czy takie zjawiska historyczne jak ustawowe odbieranie wieśniakom przysługujących im praw (np. służebności) po to żeby zagonić ich do fabryk (proces tzw. "grodzenia" w Anglii) to jest właśnie ten wolny rynek. Bo im bardziej zapoznaję się z historią gospodarczą świata, to tym bardziej widzę, że za "niewidzialną ręką rynku" stoi mocna etatystyczna ręka nie wahająca się używać najbrutalniejszej przemocy. Pod liberalno-kapitalistycznymi hasłami, a jakże.
Teoria, która zlewa wszystko poza "normalnym, stabilnym, standardowym" (a to podałeś jako jedno z założeń do dyskusji) jest mniej praktyczna niż cokolwiek. Zwłaszcza że jako przykłady odchyleń, o których nie chcesz rozmawiać podałeś nie jakiś ultrakataklizm w rodzaju upadku asteroidy, ale... stosunek ojca do dzieci, wow.
A dla mnie to bardzo proste i jasne. Koncentrujemy się na okresie stabilnym, czyli nie ma wojny, gospodarka działa, żadnych kataklizmów, czy kryzysów. Dlaczego ? Bo w momentach krysowych człowiek przełącza się na zupełnie inny tryb. To są dwa różne światy.
A celem mojego wątku jest pokazanie, dlaczego zgadzam się Żydówką, a ona pisze o ogólnie takich, jakby to określić, gospodarczych sprawach. Taki Korwin w spódnicy, wolny rynek hare, hare.
Tyle, że ja się z nią zgadzam. I inaczej niż 30 lat temu, mam cały bagaż swoich doświadczeń, sukcesów i porażek. Nie dziwi ciebie taka moja wolta ? Albo powrót ?
Kryzys gospodarczy masz średnio co 10 lat. Ile masz lat, 50? No to statystycznie już miałeś 5 kryzysów gospodarczych w życiu. Do emerytury 6 kryzysów. Może być 5, 7, 4, 10. Ale jaką masz szansę, że nie będzie kryzysu w Twoim życiu?
Wojna - to samo. Oczywiście, po 1945 r. w zachodnim świecie wojny nie było - przynajmniej takiej na takim "naszym" terytorium, bo przypominam Polska w tym czasie brała udział w 3 wojnach (Irak I, Irak II, Afganistan - nie liczę misji pokojowych bez działań wojennych). A wcześniej wojny też były co kilka lat.
A kataklizmy? Pandemia, wielka powódź, napływ uchodźców itd. To też już było za naszego życia.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
Jorge i Rand mają wspólne to, że jednym zdaniem odrzucają setki lat rozwoju filozofii, matematyki, ekonomi itp.
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków.
Empirica została zamknięta ze stratami. Taleb kasę istotnie zarobił ale nie na tradingu tylko na książkach i wykładach. Co oczywiście nie umniejsza jego spostrzeżeń.
Ponoć w '87 zarobił 35 baniek gdyż okazał się szczęśliwym posiadaczem odpowiednich opcji PUT. Ale dobra, wtedy i tak byłoby na odwrót niż napisałem: nie zarobił na wprowadzeniu teorii w życie, tylko wyprowadził teorię na podstawie zdarzenia, przez które zarobił.
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków. Jaki sens ma dyskusja udająca, że tego wszystkiego nie wyjaśnił, skoro większość osób na forumku czytała jego książki?
Rozum ma wybitną umiejętność schodzenia z wątku. Teraz się przypierdolicie do definicji kryzysu ? To raz.
A dwa, wszystko zostało wyjaśnione ? Naprawdę ? Za mojego życia, w miarę świadomego, ma miejsce gigantyczny postęp odnośnie badania przyczyn ludzkiego zachowania, motywacji. Poniekąd opieram się na tym pisząc to co piszę, nie wymyślam sam z siebie. To, że to sprzeczne w przekonaniem części forumowiczów o niczym nie świadczy. Poniekąd nie wiem czy sprzeczne, bo ta dyskusja nie prowadzi do niczego.
I sam Taleb raczej ma ciągoty libertariańskie, uzasadniając to tak, że jak wielu na raz kombinuje, to ktoś coś w końcu wykombinuje.
Mi jedynie przeszkadza powoływanie się na Ayn Rand w jakiejkolwiek dyskusji, gdyż udowodnionym jest jej brak przywiązania do rzeczywistości.
Wracając do głównego wątku. Problemem nie jest czy wolny rynek jest bardziej efektywny niż gospodarka nakazowo-rozdzielcza, jasne że jest. Czy bardziej efektywny jest szeroko pojętym keynesizm czy szeroko pojęty leseferyzm, to się możemy spierać, to mniej oczywiste, ale tego tematu też nie odnajduję we wpisach. Problemem jest wymyślona naprędce doktryna oparta na kilku fałszywych przesłankach.
Generalnie o to właśnie chodzi.
Niczego innego nie potrzebuje dzisiejszy świat niż przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu. Jak daleko, można się spierać. Ja uważam, że bardzo daleko. Ba, twierdzę, że wtedy najbardziej skorzysta chrześcijaństwo i Kościół, ale do tego nie doszliśmy.
Moim zdaniem to obecnie suwak jest wychylony w kierunku leseferyzmu. Za Eisenhowera (republikanina, czyli z partii co do zasady bardziej leseferystycznej niż demokraci) górna stawka podatku dochodowego to było coś 90%. Teraz w Polsce jest 41% (32 + 9 zdrowotnej), a i to tylko dla etatowców, jak jesteś przedsiębiorcą, to możesz to mocno zredukować i to zupełnie legalnie. To oczywiście jeden z przykładów, ale jak porównasz liczne regulacje, to zmiana idzie to raczej w kierunku rynkowym. Są od tego dwa istotne wyjątki, obejmowanie regulacją nowych technologii, uprzednio nieuregulowanych i ekologiczna szajba.
Czy to źle, że dziś jest bardziej rynkowo niż 50 lat temu? Nie.
Czy obecnie ludzie są szczęśliwsi niż wtedy? Też nie.
Jakieś wnioski?
Natomiast w ostatnich latach miałeś jedną próbę "radykalnego przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu" w jednym dużym kraju. Jak się skończyło to już sam sprawdź i wyciągnij wnioski, skoro mnie nie wierzysz.
Wracając do głównego wątku. Problemem nie jest czy wolny rynek jest bardziej efektywny niż gospodarka nakazowo-rozdzielcza, jasne że jest. Czy bardziej efektywny jest szeroko pojętym keynesizm czy szeroko pojęty leseferyzm, to się możemy spierać, to mniej oczywiste, ale tego tematu też nie odnajduję we wpisach. Problemem jest wymyślona naprędce doktryna oparta na kilku fałszywych przesłankach.
Generalnie o to właśnie chodzi.
Niczego innego nie potrzebuje dzisiejszy świat niż przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu. Jak daleko, można się spierać. Ja uważam, że bardzo daleko. Ba, twierdzę, że wtedy najbardziej skorzysta chrześcijaństwo i Kościół, ale do tego nie doszliśmy.
Moim zdaniem to obecnie suwak jest wychylony w kierunku leseferyzmu. Za Eisenhowera (republikanina, czyli z partii co do zasady bardziej leseferystycznej niż demokraci) górna stawka podatku dochodowego to było coś 90%. Teraz w Polsce jest 41% (32 + 9 zdrowotnej), a i to tylko dla etatowców, jak jesteś przedsiębiorcą, to możesz to mocno zredukować i to zupełnie legalnie. To oczywiście jeden z przykładów, ale jak porównasz liczne regulacje, to zmiana idzie to raczej w kierunku rynkowym. Są od tego dwa istotne wyjątki, obejmowanie regulacją nowych technologii, uprzednio nieuregulowanych i ekologiczna szajba.
Czy to źle, że dziś jest bardziej rynkowo niż 50 lat temu? Nie.
Czy obecnie ludzie są szczęśliwsi niż wtedy? Też nie.
Jakieś wnioski?
Natomiast w ostatnich latach miałeś jedną próbę "radykalnego przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu" w jednym dużym kraju. Jak się skończyło to już sam sprawdź i wyciągnij wnioski, skoro mnie nie wierzysz.
W Argentynie? No, mają inflację, bezrobocie i spadek PKB, ale za to nie mają deficytu budżetowego. Czyli wg 3 rzeczywistych miar mają gorzej, wg jednej zupełnie wirtualnej mają lepiej.
@trep powiedział(a):
Ale co to ma wspólnego z Żydówką?
Książka jest o tym. Czytałeś ? Czy tylko opinie o niej ?
Widzę dwie przyczyny. Skoro problemem są opustoszałe kościoły a Odin Rubel była przeciwniczką religii to znaczy, że na tym polu jej ideologia odniosła sukces. Drugi pewnie jest taki że leseferyści chcieli sobie sciągnąć z Afryki trochę siły roboczej, która nie będzie walczyć o zdobycze socjalne i coś nie pyknęło.
Książka Ayn Rand jest o ludziach, z mocą sprawczą, generalnie o przedsiębiorcach amerykańskich, budujących koleje, produkujących odkrywcze metale, którzy zostali spacyfikowani przez bandę lawirantów, leserów, pozerów i złodziei wręcz. I ta banda bardzo mocno przypominała dzisiejszy mejnstrim, naukowcy, dziennikarze, nieudolni biznesmeni, oni wszyscy przejęli władzę i pod płaszczykiem ideologii sprawiedliwości i dbania o dobro wszystkich, doprowadzili kraj do ruiny. Wprowadzając po kolei absurdalne przepisy, które zmieniały zasady gry, aż w końcu zaczęli grabić.
Tam nie ma nic o podatkach, cudownych receptach, skalach, generalnie chodzi o dwie rzeczy:
Dajmy ludziom z mocą sprawczą realizować swoje wizje, wszyscy zyskamy
Uwaga na lawirantów, oni mogą przejąć państwo i nas po prostu wydusić, nie cofną się przed żadnym kurewstwem
Ayn dość celnie nakreśliła postacie, trochę naiwnie, ale ok, zarówno tych przedsiębiorczych, jak i cwaniaków, krętaczy i koniunkturalistów. W wielu sprawach była profetyczna. Z czym mam się nie zgadzać ? Piszę o tej książce.
Moim zdaniem to obecnie suwak jest wychylony w kierunku leseferyzmu.
Szczególnie UE, to kraina wolności gospodarczej ... Gdzie nie ma ceny, sztucznie niezawyżonej. Gdzie cała gospodarka zaczyna być podporządkowana ideologii klimatycznej, właściwie nie wiadomo w imię czego ? Gdzie wprowadza się mechanizmy, które w efekcie mają na celu zubożenia państw, w imię też wewnętrznej walki. Od kiedy Unia weszła na tą chorą politykę zobacz jak rozjechało się tempo rozwoju i siła gospodarek, przecież to widać gołym okiem. A nie piszę o aspektach pozagospodarczych, które mają też wpływ, ile aspektów stanęło na głowie ? To jest wbrew człowiekowi, dlatego zacząłem od ustawień fabrycznych.
Podatki ? One nie mają aż takiego znaczenia. Bardziej chodzi o logikę całego systemu.
Ostatnio przychodzi do mnie Straż Miejska. Pierwszy raz przyszli z zapytaniem, czy mam szabo ? Tak. Ano, to w myśl przepisów o ochronie środowiska i gospodarowania odpadami, muszę mieć podpisaną umowę z firmą gównianą i 4 razy do roku wywozić. I faktury do wglądu. 4 razy ? Przecież wywożę raz na półtora roku, woda służy do picia i spłukiwania, ile jej ? Nie, kurwa, przepis mówi o 4 razach.
RODO mi się przypomniało, ktoś pamięta ten odpał i histerię ? Uwzięli się na wszystkie firmy, kiedy chodziło o paru graczy na dużą skalę. Tak samo z tym spuszczaniem szamba, gdzie niby ja mam wyrzucać na lewo i po co ? Podchodziłem do tego typu spraw spokojnie, ok, po prostu nie da się przepisu napisać precyzyjnie, ale te nietrafione idiotyzmy zaczynają nas otaczać.
I dobra, małe sprawy można przeboleć, ale my walki UE z ocieplaniem klimatu możemy nie przeżyć. A jeszcze trzeba by napisać o sprawach społecznych, które powodują jeszcze większe odpięcie świata w którym żyjemy. To tak trochę obok tematu, ale przyczyna jest jedna.
@W_Nieszczególny powiedział(a):
Pytanie czy takie zjawiska historyczne jak ustawowe odbieranie wieśniakom przysługujących im praw (np. służebności) po to żeby zagonić ich do fabryk (proces tzw. "grodzenia" w Anglii) to jest właśnie ten wolny rynek. Bo im bardziej zapoznaję się z historią gospodarczą świata, to tym bardziej widzę, że za "niewidzialną ręką rynku" stoi mocna etatystyczna ręka nie wahająca się używać najbrutalniejszej przemocy. Pod liberalno-kapitalistycznymi hasłami, a jakże.
Karoń pokazywał jak to się stało, że legła filozofia komunistyczna w Stanach, zanim się na dobre pojawiła. Odpowiedzią był koncept katolicki (jakaś encyklika) i ogólnie refleksja amerykańskich przedsiębiorców (koronny przykład Henry Ford), którzy doszli do wnioski, że oni zyskają więcej jeżeli robotnicy będą dobrze wynagradzani i zarządzani. I tym naturalnie zlikwidowali problem ciągotek komunistycznych. A samych komunistów zmusili do pojawienia się nowego nurtu, który mam dziś (już zapomnieli o robotnikach). Więc kapitalizm kapitalizmowi nierówny. A ja bym ogólnie odszedł od pojęć zużytych. Idzie nowe, bo musi nadejść.
Ayn Rand nie mówi, że nie ma być RODO tylko mówi, że w stosunkach międzyludzkich obowiązującą etyką powinno być przykazanie: możesz sprzedać, ale niczego nie będziesz dawał. Żadnej ofiary. Żadnego poświęcenia.
O innych historiach możesz sobie oczywiście pofantazjować, ale jestem przekonany, że gdyby dać ludziom wybór miejsca zamieszkania: USA 100 lat temu albo UE dziś, to prawie wszyscy wybraliby to drugie.
W Somalii nie rządzą lawiranci. Nie mają tam RODO. Nie trzeba opróżniać szamba. Nie trzeba segregować śmieci.
Jeśli porównujemy najlepsze rzeczy z jednego systemu ale bez jego clou z najgorszymi z drugiego ale również bez clou, to możemy dojść do dziwnych wniosków. Tak się jednak składa, że już od tych stu czy dwustu lat w USA rządzą lawiranci a poziom życia rośnie.
A że to wszystko ma upaść? To ja już niedawno pisałem o tych wszystkich przewidywaniach Mueckego. Od 30 lat wstecz do 15 lat wstecz czytałem jak to "już za 5 lat UE nie będzie" "Euro nie będzie", "Szwecji nie będzie", "Zus nie będzie" i tak można by długo.
@trep powiedział(a):
Ayn Rand nie mówi, że nie ma być RODO tylko mówi, że w stosunkach międzyludzkich obowiązującą etyką powinno być przykazanie: możesz sprzedać, ale niczego nie będziesz dawał. Żadnej ofiary. Żadnego poświęcenia.
Zasadniczo nie, co była na forum wielokrotnie wałkowane. Człowiek działa zgodnie ze swoją naturą (nawet sprzecznie ze swoim interesem, bajka o żabie i skorpionie jako metaforyczne studium przypadku), a inteligencja służy do racjonalizacji post factum. Jedynie co nas przed tym powstrzymuje, to wolna wola kształtowana przez moralność.
Wężykiem. Trudno o bardziej zwięzły, chrześcijański opis ludzkiej natury.
@trep powiedział(a):
Ayn Rand nie mówi, że nie ma być RODO tylko mówi, że w stosunkach międzyludzkich obowiązującą etyką powinno być przykazanie: możesz sprzedać, ale niczego nie będziesz dawał. Żadnej ofiary. Żadnego poświęcenia.
Komentarz
Kryzys gospodarczy masz średnio co 10 lat. Ile masz lat, 50? No to statystycznie już miałeś 5 kryzysów gospodarczych w życiu. Do emerytury 6 kryzysów. Może być 5, 7, 4, 10. Ale jaką masz szansę, że nie będzie kryzysu w Twoim życiu?
Wojna - to samo. Oczywiście, po 1945 r. w zachodnim świecie wojny nie było - przynajmniej takiej na takim "naszym" terytorium, bo przypominam Polska w tym czasie brała udział w 3 wojnach (Irak I, Irak II, Afganistan - nie liczę misji pokojowych bez działań wojennych). A wcześniej wojny też były co kilka lat.
A kataklizmy? Pandemia, wielka powódź, napływ uchodźców itd. To też już było za naszego życia.
Kryzysy, kataklizmy, epidemie, wojny to normalny element ludzkiego życia. Wykluczanie ich z jakiejś teorii, doktryny to nonsens.
W czasie powodzi też nie powinno się pomagać powodzianom, gdyż gdyby się im pomogło, dostaliby coś, na co nie zapracowali, a to jest nieetyczne.
Krew w piach. Żartobliwie powiem, że z mojej perspektywy jesteście trochę jebnięci Dobra, chciałem być fair, odpowiedzieć, ale sensu to nie ma. Dyskusja pójdzie donikąd. EOT
Nie ma co narzekać. Przyszły ciężkie czasy na pracodawców a jak wiadomo z tego modnego cyklu, ciężkie czasy tworzą silnych pracodawców, więc nie ma tego złego.
Poza tym proroctwa jak to ma wszystko walnąć też mi różne proroctwa Mueckego przypominają. Mija 35 lat, jak zacząłem czytać te predykcje i żadna się nie sprawdziła.
A pieprzyć pracodawców i Mikkego, to nie o to. Europa jest do bani, smród rozpadu, bezsens, na głowie wszystko stoi. Ostatnio zwiedzałem Brukselę, jak mi się to miejsce podoba ! Miasto kościołów i to zadbanych, w świetnym stanie. Jakaż to wielka cywilizacja je zbudowała i co się z nią stało, gdzie zniknęła ?
Ale co to ma wspólnego z Żydówką?
Jorge i Rand mają wspólne to, że jednym zdaniem odrzucają setki lat rozwoju filozofii, matematyki, ekonomi itp.
Szczegółowo o co chodzi w tych kryzysach i tym podobnych opisał Nassim Taleb. Do tego udowodnił, że ma rację, zarabiając na wprowadzeniu swojej teorii w życie kilkaset milionów dolków. Jaki sens ma dyskusja udająca, że tego wszystkiego nie wyjaśnił, skoro większość osób na forumku czytała jego książki?
Książka jest o tym. Czytałeś ? Czy tylko opinie o niej ?
Rozum ma wybitną umiejętność schodzenia z wątku. Teraz się przypierdolicie do definicji kryzysu ? To raz.
A dwa, wszystko zostało wyjaśnione ? Naprawdę ? Za mojego życia, w miarę świadomego, ma miejsce gigantyczny postęp odnośnie badania przyczyn ludzkiego zachowania, motywacji. Poniekąd opieram się na tym pisząc to co piszę, nie wymyślam sam z siebie. To, że to sprzeczne w przekonaniem części forumowiczów o niczym nie świadczy. Poniekąd nie wiem czy sprzeczne, bo ta dyskusja nie prowadzi do niczego.
Też mi przyszedł do głowy Taleb w tym kontekście, ale już nie chciałem przywoływać, żeby nie otwierać kolejnego frontu dyskusji. Ale skoro poruszyłeś:
Wracając do głównego wątku. Problemem nie jest czy wolny rynek jest bardziej efektywny niż gospodarka nakazowo-rozdzielcza, jasne że jest. Czy bardziej efektywny jest szeroko pojętym keynesizm czy szeroko pojęty leseferyzm, to się możemy spierać, to mniej oczywiste, ale tego tematu też nie odnajduję we wpisach. Problemem jest wymyślona naprędce doktryna oparta na kilku fałszywych przesłankach.
Niczego nie wykluczam. Żeby się nie zajebać (dosłownie, ja traktuje to jako męczarnię), babraniem się w krok po kroczku rozkminianie każdego możliwego przypadku i zdarzenia, zaproponowałem pokazanie o co mi chodzi na podstawie prostego przykładu. Bo do kryzysów dochodzą jeszcze inne zależności, jak weźmiemy i ten aspekt, znajdziesz milard problemów. Jeżeli się nie rozumiemy, zacznijmy od prostych spraw.
Ale to jest pułapka. Bo kiedy ja chcę zejść do szczegółów wskakujesz nagle do uniwersum. I tak do ... Wiem dlaczego tak jest - nie masz woli porozumienia. Dla ciebie to jest zabawa, taka intelektualna łamigłówka na argumenty, kto wygra. Kolejny raz dałem się nabrać.
Generalnie o to właśnie chodzi.
Niczego innego nie potrzebuje dzisiejszy świat niż przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu. Jak daleko, można się spierać. Ja uważam, że bardzo daleko. Ba, twierdzę, że wtedy najbardziej skorzysta chrześcijaństwo i Kościół, ale do tego nie doszliśmy.
Empirica została zamknięta ze stratami. Taleb kasę istotnie zarobił ale nie na tradingu tylko na książkach i wykładach. Co oczywiście nie umniejsza jego spostrzeżeń.
Pytanie czy takie zjawiska historyczne jak ustawowe odbieranie wieśniakom przysługujących im praw (np. służebności) po to żeby zagonić ich do fabryk (proces tzw. "grodzenia" w Anglii) to jest właśnie ten wolny rynek. Bo im bardziej zapoznaję się z historią gospodarczą świata, to tym bardziej widzę, że za "niewidzialną ręką rynku" stoi mocna etatystyczna ręka nie wahająca się używać najbrutalniejszej przemocy. Pod liberalno-kapitalistycznymi hasłami, a jakże.
Ponoć w '87 zarobił 35 baniek gdyż okazał się szczęśliwym posiadaczem odpowiednich opcji PUT. Ale dobra, wtedy i tak byłoby na odwrót niż napisałem: nie zarobił na wprowadzeniu teorii w życie, tylko wyprowadził teorię na podstawie zdarzenia, przez które zarobił.
I sam Taleb raczej ma ciągoty libertariańskie, uzasadniając to tak, że jak wielu na raz kombinuje, to ktoś coś w końcu wykombinuje.
Mi jedynie przeszkadza powoływanie się na Ayn Rand w jakiejkolwiek dyskusji, gdyż udowodnionym jest jej brak przywiązania do rzeczywistości.
Moim zdaniem to obecnie suwak jest wychylony w kierunku leseferyzmu. Za Eisenhowera (republikanina, czyli z partii co do zasady bardziej leseferystycznej niż demokraci) górna stawka podatku dochodowego to było coś 90%. Teraz w Polsce jest 41% (32 + 9 zdrowotnej), a i to tylko dla etatowców, jak jesteś przedsiębiorcą, to możesz to mocno zredukować i to zupełnie legalnie. To oczywiście jeden z przykładów, ale jak porównasz liczne regulacje, to zmiana idzie to raczej w kierunku rynkowym. Są od tego dwa istotne wyjątki, obejmowanie regulacją nowych technologii, uprzednio nieuregulowanych i ekologiczna szajba.
Czy to źle, że dziś jest bardziej rynkowo niż 50 lat temu? Nie.
Czy obecnie ludzie są szczęśliwsi niż wtedy? Też nie.
Jakieś wnioski?
Natomiast w ostatnich latach miałeś jedną próbę "radykalnego przesunięcia suwaka w stronę leseferyzmu" w jednym dużym kraju. Jak się skończyło to już sam sprawdź i wyciągnij wnioski, skoro mnie nie wierzysz.
W Argentynie? No, mają inflację, bezrobocie i spadek PKB, ale za to nie mają deficytu budżetowego. Czyli wg 3 rzeczywistych miar mają gorzej, wg jednej zupełnie wirtualnej mają lepiej.
Argentyny nie śledziłem, ale w takim razie chętnie sprawdzę
Widzę dwie przyczyny. Skoro problemem są opustoszałe kościoły a Odin Rubel była przeciwniczką religii to znaczy, że na tym polu jej ideologia odniosła sukces. Drugi pewnie jest taki że leseferyści chcieli sobie sciągnąć z Afryki trochę siły roboczej, która nie będzie walczyć o zdobycze socjalne i coś nie pyknęło.
Książka Ayn Rand jest o ludziach, z mocą sprawczą, generalnie o przedsiębiorcach amerykańskich, budujących koleje, produkujących odkrywcze metale, którzy zostali spacyfikowani przez bandę lawirantów, leserów, pozerów i złodziei wręcz. I ta banda bardzo mocno przypominała dzisiejszy mejnstrim, naukowcy, dziennikarze, nieudolni biznesmeni, oni wszyscy przejęli władzę i pod płaszczykiem ideologii sprawiedliwości i dbania o dobro wszystkich, doprowadzili kraj do ruiny. Wprowadzając po kolei absurdalne przepisy, które zmieniały zasady gry, aż w końcu zaczęli grabić.
Tam nie ma nic o podatkach, cudownych receptach, skalach, generalnie chodzi o dwie rzeczy:
Dajmy ludziom z mocą sprawczą realizować swoje wizje, wszyscy zyskamy
Uwaga na lawirantów, oni mogą przejąć państwo i nas po prostu wydusić, nie cofną się przed żadnym kurewstwem
Ayn dość celnie nakreśliła postacie, trochę naiwnie, ale ok, zarówno tych przedsiębiorczych, jak i cwaniaków, krętaczy i koniunkturalistów. W wielu sprawach była profetyczna. Z czym mam się nie zgadzać ? Piszę o tej książce.
Szczególnie UE, to kraina wolności gospodarczej ... Gdzie nie ma ceny, sztucznie niezawyżonej. Gdzie cała gospodarka zaczyna być podporządkowana ideologii klimatycznej, właściwie nie wiadomo w imię czego ? Gdzie wprowadza się mechanizmy, które w efekcie mają na celu zubożenia państw, w imię też wewnętrznej walki. Od kiedy Unia weszła na tą chorą politykę zobacz jak rozjechało się tempo rozwoju i siła gospodarek, przecież to widać gołym okiem. A nie piszę o aspektach pozagospodarczych, które mają też wpływ, ile aspektów stanęło na głowie ? To jest wbrew człowiekowi, dlatego zacząłem od ustawień fabrycznych.
Podatki ? One nie mają aż takiego znaczenia. Bardziej chodzi o logikę całego systemu.
Ostatnio przychodzi do mnie Straż Miejska. Pierwszy raz przyszli z zapytaniem, czy mam szabo ? Tak. Ano, to w myśl przepisów o ochronie środowiska i gospodarowania odpadami, muszę mieć podpisaną umowę z firmą gównianą i 4 razy do roku wywozić. I faktury do wglądu. 4 razy ? Przecież wywożę raz na półtora roku, woda służy do picia i spłukiwania, ile jej ? Nie, kurwa, przepis mówi o 4 razach.
RODO mi się przypomniało, ktoś pamięta ten odpał i histerię ? Uwzięli się na wszystkie firmy, kiedy chodziło o paru graczy na dużą skalę. Tak samo z tym spuszczaniem szamba, gdzie niby ja mam wyrzucać na lewo i po co ? Podchodziłem do tego typu spraw spokojnie, ok, po prostu nie da się przepisu napisać precyzyjnie, ale te nietrafione idiotyzmy zaczynają nas otaczać.
I dobra, małe sprawy można przeboleć, ale my walki UE z ocieplaniem klimatu możemy nie przeżyć. A jeszcze trzeba by napisać o sprawach społecznych, które powodują jeszcze większe odpięcie świata w którym żyjemy. To tak trochę obok tematu, ale przyczyna jest jedna.
Karoń pokazywał jak to się stało, że legła filozofia komunistyczna w Stanach, zanim się na dobre pojawiła. Odpowiedzią był koncept katolicki (jakaś encyklika) i ogólnie refleksja amerykańskich przedsiębiorców (koronny przykład Henry Ford), którzy doszli do wnioski, że oni zyskają więcej jeżeli robotnicy będą dobrze wynagradzani i zarządzani. I tym naturalnie zlikwidowali problem ciągotek komunistycznych. A samych komunistów zmusili do pojawienia się nowego nurtu, który mam dziś (już zapomnieli o robotnikach). Więc kapitalizm kapitalizmowi nierówny. A ja bym ogólnie odszedł od pojęć zużytych. Idzie nowe, bo musi nadejść.
Ayn Rand nie mówi, że nie ma być RODO tylko mówi, że w stosunkach międzyludzkich obowiązującą etyką powinno być przykazanie: możesz sprzedać, ale niczego nie będziesz dawał. Żadnej ofiary. Żadnego poświęcenia.
O innych historiach możesz sobie oczywiście pofantazjować, ale jestem przekonany, że gdyby dać ludziom wybór miejsca zamieszkania: USA 100 lat temu albo UE dziś, to prawie wszyscy wybraliby to drugie.
W Somalii nie rządzą lawiranci. Nie mają tam RODO. Nie trzeba opróżniać szamba. Nie trzeba segregować śmieci.
Jeśli porównujemy najlepsze rzeczy z jednego systemu ale bez jego clou z najgorszymi z drugiego ale również bez clou, to możemy dojść do dziwnych wniosków. Tak się jednak składa, że już od tych stu czy dwustu lat w USA rządzą lawiranci a poziom życia rośnie.
A że to wszystko ma upaść? To ja już niedawno pisałem o tych wszystkich przewidywaniach Mueckego. Od 30 lat wstecz do 15 lat wstecz czytałem jak to "już za 5 lat UE nie będzie" "Euro nie będzie", "Szwecji nie będzie", "Zus nie będzie" i tak można by długo.
Przeczytaj książkę.
Po co mam czytać książkę kobity, dla której wrogiem jest nasza Wiara Prawdziwa?
mikkizm jest nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską
nas obowiązuje nauka społeczna Kościoła
Wężykiem. Trudno o bardziej zwięzły, chrześcijański opis ludzkiej natury.
Biblię Szatan też?