Skip to content

Humer

1349350352354355456

Komentarz

  • edytowano March 2022


    (o widzę, że już jest w innym wątku)
  • ,,Niech rzuci kamieniem, kto nie trzyma butelki wódki na biurku…’’
  • ethanol napisal(a):
    ,,Niech rzuci kamieniem, kto nie trzyma butelki wódki na biurku…’’
    to jest tak samo powszechne jak mądre zdania w wystąpieniach Budki
  • edytowano March 2022
    image
  • To na czarnym tle świetne.
  • image

    https://agropolska.pl/produkcja-zwierzeca/bydlo/krowy-tona-w-oborniku-nie-byl-wywozony-od-10-lat,1652.html

    Stajnia Augiasza po polsku. Obornik nie wywożony spod zwierząt latami, zero kolczyków , dokumentów rejestracyjnych. Krowy zdrowe :).

    Ps. Ma chłop szczęście , przy tych cenach nawozów , ludzie przyjadą z maszynami , uprzątną to i jeszcze zapłacą
  • dopóki grzbiety nie przetarte do krwi od sufitu, to i TOZ może nie zainterweniuje
  • Stajnia Augiasza po polsku. Obornik nie wywożony spod zwierząt latami, zero kolczyków , dokumentów rejestracyjnych. Krowy zdrowe
    Sorki że w wątku "humor", ale...
    Była taka sytuacja w jednej z mazowieckich wsi, rozwrzeszczane aktywistki napadły na kobietę z identycznego powodu - miała jedną krowinę z cielakiem, zwierzęta w dobrym stanie, tylko ten obornik się piętrzył.

    Dodatkowo w obejściu kilkanaście zadbanych (!) psów, niewiasta miała miękkie serce i przygarniała, jak kto podrzucił, miejscowy weterynarz dobrze znał sytuację i leczył po kosztach; w każdym razie babska - aktywistki z fundacji prozwierzątkowej usiłowały zrobić z kobiety zwyrola, patologię, pijaczkę i co tam jeszcze, publikując zdjęcia z jej obejścia oraz jej bezpośrednio.

    Szczęśliwie w sprawę wmieszała się pewna warszawska prawniczka - letniczka, jak zaczęła drążyć historię to okazało się, że kobieta jest na emeryturze (rolniczej - cymesy to to nie są...), jest bardzo schorowana i opiekuje się leżącą 90-letnią matką.

    Miejscowy MOPS miał na nią totalnie wywalone, a ona szarpała się z życiem nie mając znikąd pomocy.

    Obornik spod krów wywoziła dopóki jej kręgosłup nie poszedł, a poszedł - i już nie dawała rady. Krowa znacząco pomagała rozwiązać problemy bytowe (mleko, masło, ser) + przewidywany zysk ze sprzedaży cielaka.

    Plus z tej całej afery był taki, że jak kobietę napadły te aktywistki i pani warszawianka zajęła się sprawą, to zaktywizowała miejscowego sołtysa oraz proboszcza, który wreszcie!!! odkrył że ma na terenie parafii owieczkę potrzebującą pomocy.

    I nagle się okazało że cała wieś ruszyła z tą pomocą, udało się wywieźć gnój, część psów ludzie pobrali do siebie, a i przy leżącej staruszce pomogli. I jeszcze aktywistki pogonili, aż miło.

    Tak że tego... różnie bywa z takimi sprawami.
  • Ja ostatnio weszam do mieszkania takiej "aktywistki" 37M2 blok 4 psy w tym 2 duże i kot. Koszmar, nie wiadomo gdzie dzwonić sanepid, pomoc spoeczna czy toz. Warunki mieszkaniowe sugerują zaburzenia psychiczne a peni jeździ na interwencje i poucza innych.

    Odbierałam psa, który uciekł znajomym będąc na "przechowaniu" , narastająca awantura o sposób opieki nad psem została złagodzona banknotem z Zygmuntem Starym i podziękowaniem za pomoc. mam wrażenie że Jagiełło też by wystarczył. Tagżetag.
  • Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Ja ostatnio weszam do mieszkania takiej "aktywistki" 37M2 blok 4 psy w tym 2 duże i kot.
    Niech zgadnę - kot nigdy nie opuszcza czterech ścian? To jest właśnie znęcanie się nad zwierzętami. Nie na wsi, w mieście.
  • los napisal(a):
    Pani_Łyżeczka napisal(a):
    Ja ostatnio weszam do mieszkania takiej "aktywistki" 37M2 blok 4 psy w tym 2 duże i kot.
    Niech zgadnę - kot nigdy nie opuszcza czterech ścian? To jest właśnie znęcanie się nad zwierzętami. Nie na wsi, w mieście.
    Tymczasem znaczna część kociar, szczególnie tych młodych, i generalnie zielonych wariatek uważa wprost przeciwnie, a wobec tych, którzy koty wypuszczają, potrafią być bardzo napastliwe, a wręcz fanatyczne. Dawniej nie robiono z tego takiego halo; jedni wypuszczali, drudzy nie, i tyle. W ostatnich latach grzany jest zresztą mocno inny argument za niewypuszczaniem kotków – już nie to, że to niebezpieczne dla kotka, tylko że kotek niszczy ekosystem, zabijając ptaszki.

    ---

    Do bloków polecam mrówki i rybki.
  • Niech zgadnę - kot nigdy nie opuszcza czterech ścian? To jest właśnie znęcanie się nad zwierzętami. Nie na wsi, w mieście.
    Wojowałam kiedyś z panią prezes fundacji prozwierzęcej. Kawalerka 26 metrów a w niej 18 kotów, pani nic ino lata i szuka następnych więźniów, pod pretekstem że "szuka im domków" (co w przypadku dorosłych kotów wolnożyjących, zamkniętych następnie w takim przegęszczeniu na malutkiej powierzchni, jest rzeczą praktycznie niemożliwą).

    Ta sama babina na kocich forach żali się jak te koty chorują, sikają po kątach, ciągle ze sobą walczą i robią sobie dziury zębami i pazurami - i nie raczy dostrzec że tak się dzieje w wyniku stworzenia im czegoś w rodzaju obozu koncentracyjnego (sorki za porównanie) w jej własnym domu.

    Oczywiście kota z tej fundacji nie dostanie nikt, kto nie zadeklaruje się że osiatkuje balkon i okna i nigdy, przenigdy nie dopuści do strasznej sytuacji w której kot wydostanie się na zewnątrz. :(
  • loslos
    edytowano April 2022
    Kot jest drapieżnikiem. Jak kto chce roślinożerców, to niech hoduje króliki, też są milusie i puchate. Ale i im się należy czasem kawałek nieba nad głową.
  • 100% zgody, ale oczadziałych wyznawców "dobrokocizmu" jest coraz więcej.

    Histeria jaką uprawiają Julki i Oskarki (nawet takie mooocno dojrzałe wiekowo - bo julkizm to stan umysłu przecież) choćby na stronach o zaginionych i znalezionych zwierzakach naprawdę robi wrażenie.

    Obecnie na topie jest robienie zdjęć jakiemukolwiek kotu - najczęściej dzikiemu - który ośmielił się usiąść na słońcu żeby trochę się powygrzewać i zamieszczanie na takich stronach z dramatycznymi tekstami "ratunku, ZAGUBIONY kot, przerażony! samotny! może wpaść pod samochód!" i wzywanie ekopatrolu, żeby kota odłowił i wetknął do klatki w schronisku miejskim.

    Na szczęście strażnicy miejscy z ekopatrolu są dosyć przytomni i starają się sabotować takie akcje.
  • edytowano April 2022
    Mnie w tej krowiej sytuacji zainteresowało jak rolnik ów schował się przed UE. Bez kolczyków , bez rejestracji i tym podobnych głupot. I pewnie gdyby nie jakiś "konfident " dale by żył i hodował po swojemu.
    Ostatni wolny chłop Rzeczypospolitej.
  • Kurde, mam w domu królika i to jest taki nędzny tchórz, że aż słabo.
    Jednak kot jest towarzysko atrakcyjniejszy, bo ma w sobie drapieżnicze zrelaksowanie -- nie ma poczucia, że każdy w każdej chwili chce go pożreć.
  • Kot jest towarzysko atrakcyjniejszy ale ma swoje prawa, do których należy prawo do włóczęgi.
  • Kurde, mam w domu królika i to jest taki nędzny tchórz, że aż słabo.
    Jednak kot jest towarzysko atrakcyjniejszy, bo ma w sobie drapieżnicze zrelaksowanie -- nie ma poczucia, że każdy w każdej chwili chce go pożreć.
    Nie zna Kolega historii opowiadanej mi przez mojego weta, jak to został wezwany do chorego królika przez rodzinę mieszkającą w domu jednorodzinnym. Pani domu wyszła przed dom i zmierzyła gościa zatroskanym spojrzeniem, pytając "jaki rozmiar butów pan doktor nosi?" - zdumiony wet odpowiedział, na co pani wyniosła mu z wiatrołapu gumiaki w stosownym rozmiarze ze stanowczą prośbą żeby je założył.

    Osłupiały - zastosował się do polecenia.

    Wtedy gospodyni wpuściła go do środka: po otworzeniu drzwi wyskoczył na niego ogromny, szalejący ze złości samiec królika, którzy z szybkością światła dopadł mu do nóg i wbił się z całej siły w kalosz.

    Królik, zakupiony jako miniaturka, wyrósł na ogromnego króliczego byka przepełnionego
    chęcią obrony własnego terytorium. Kalosze służyły gościom za ochronę atakowanych przez niego nóg...
  • Berek napisal(a):
    Kurde, mam w domu królika i to jest taki nędzny tchórz, że aż słabo.
    Jednak kot jest towarzysko atrakcyjniejszy, bo ma w sobie drapieżnicze zrelaksowanie -- nie ma poczucia, że każdy w każdej chwili chce go pożreć.
    Nie zna Kolega historii opowiadanej mi przez mojego weta, jak to został wezwany do chorego królika przez rodzinę mieszkającą w domu jednorodzinnym. Pani domu wyszła przed dom i zmierzyła gościa zatroskanym spojrzeniem, pytając "jaki rozmiar butów pan doktor nosi?" - zdumiony wet odpowiedział, na co pani wyniosła mu z wiatrołapu gumiaki w stosownym rozmiarze ze stanowczą prośbą żeby je założył.

    Osłupiały - zastosował się do polecenia.

    Wtedy gospodyni wpuściła go do środka: po otworzeniu drzwi wyskoczył na niego ogromny, szalejący ze złości samiec królika, którzy z szybkością światła dopadł mu do nóg i wbił się z całej siły w kalosz.

    Królik, zakupiony jako miniaturka, wyrósł na ogromnego króliczego byka przepełnionego
    chęcią obrony własnego terytorium. Kalosze służyły gościom za ochronę atakowanych przez niego nóg...
    Nurmalnie wychodzi na to, że "Monty Python i Święty Graal" ma pokrycie w faktach w temacie króliczym ;)
  • Ostatnio pani wysypująca kocie żarcie po skwerkach była zbulwersowana zarłocznością wron i kawek bo nie dochodzi do niej, że dzikie koty raczej się tego nie zjedzą mając alternatywę dzikożyjącą, noji baba de facto karmi te wrony i walczy z nimi, zakrywając jakimiś kartonami, gałeziami itp. w imię dobrokocizmu - obłęd.
  • Jakoś nie ma we mnie miłosci, królik i kura = posiłek.
  • A jaką receptę podaje się w ramach dobrokocizmu na to zamknięcie kota w czterech ścianach?

    Ciąganie go na smyczy czy innych szelkach na zewnątrz. Czaicie? Kota na smyczy.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.