Ja kiedyś spotkałem gościa, w Katowicach pod starym dworcem autobusowym. Żona poszła do łazienki, zapytał mnie czy chcę literaturę biblijną, a ja z uśmiechem zapytałem czy to ma imprimatur. Trochę się wkurzył, ale był uprzejmy. Czy przekonujący? Wcale. Ale fajnie, że zagadał, bo i tak nie miałem przez te kilka minut nic do roboty.
Ja mam w pracy koleżankę która tam należy razem z mężem. Moja rówieśniczka. Podobno na początku po przystąpieniu próbowała "nawracać" współpracowników, ale potem zaniechała. Tak poza wszystkim bardzo zacna kobieta. Uczynna, pracowita i pro-life. Jej przynależność widać tylko wtedy, gdy się ulatnia w czasie zakładowej wigilii.
@los powiedział(a):
Uwielbiam takie zaczepki, od razu bym wszedł w polemikę. Ale świadkowie Jehowy ode mnie uciekają po pierwszym zdaniu, żaden nie chce dyskutować wyższości kanonu malankarskiego nad syromalabarskim a jak poruszę temat masoreckich reform pisma hebrajskiego, to już kryją się, gdzie się da. Szkoda.
Wiadomo- Warszawa! Stolica... Polemika znaczy się... U nas nikt nie zareaguje, ani bee ani mee,,, Nawet ja, stary frondziarz przecież, odchodzę i jeszcze rozmyślam nad sobą...
@los powiedział(a):
Uwielbiam takie zaczepki, od razu bym wszedł w polemikę. Ale świadkowie Jehowy ode mie uciekają po pierwszym zdaniu, żaden nie chce dyskutować wyższości kanonu malankarskiego nad syromalabarskim a jak poruszę temat masoreckich reform pisma hebrajskiego, to już kryją się, gdzie się da. Szkoda.
Wiadomo- Warszawa! Stolica... Polemika znaczy się... U nas nikt nie zareaguje, ani bee ani mee,,, Nawet ja, stary frondziarz przecież, odchodzę i jeszcze rozmyślam nad sobą...
Właśnie to mnie zniechęca do jehowitów - że stali się katolikami nie przyjmując katolickich dogmatów. Tak samo jak katolicy są nieożywieni, ciepli, nieprzekonani, odprawiają swe gusła tylko dlatego, że odprawiali je ojciec i dziadek. Wystają przy stacji metra z obojętnością i znudzeniem jak nie przymierzając katolicy na niedzielnej mszy. Od sekciarza to bym przynajmniej oczekiwał fanatycznego błysku w oku.
Dlatego u nas zasadniczym problemem jest zastraszające zobojętnienie religijne społeczeństwa skutkujące otwartą lub zakamuflowaną apostazją.
I nie są tu podstawową przyczyną jakieś skandale w KK, gdyż gdyby tak było to liczni wierni przechodziliby do prawosławnych, protestantów, a nawet innowierców, a nic takiego nie zachodzi. Nawet kulty dalekowschodnie mniej osób praktykuje niż w latach 90-tych jak mówią znajomi parający się buddyzmem. Joga funkcjonuje przede wszystkim jako ćwiczenia relaksacyjne.
Bardziej istotna jest walka z ateizacją niż z bardzo nielicznymi sektami, tylko jak tego dokonać? Walka z obojętnością jest najtrudniejsza.
Myślę ja sobie, że teizacja dobra jest dla Irokezów.
Irokez, jako człowiek żyjący w naturze i z naturą, nieśpiesznie, ma czas na refleksję i nasłuchiwanie cichutkiego szeptu, ciszy Najwyższego. Rolnictwo jak się zdaje -- daje dużo czasu do kontemplacji i wyciszenia. Jeszcze lepsze zdaje się życie łowcy-zbieracza. Gdy łowi, to jest maksymalnie skupiony, bo każdy ruch jest ważny. A po łowach wypoczyn, cisza, spokój. Podobnie wojownik, ma zupełnie inny rodzaj skupienia niż cywilbanda.
A trudno o skupienie, gdy cięgiem hałas na ulicy, cięgiem maile i SMS-y i takie tam, a lista "do zrobienia" nie chce skrócić się.
Pewnie, że można być "kontemplatykiem w świecie". Pytali św. Józefmarię, jakie jest jego ulubione oratorium. Ten okno otworzył i wskazał ruchliwą ulicę. No ale, se pedzmy, nie każdy jest św. Josemarią, tak?
Tak więc musi być masowa ateizacja i archipelagiczna teizacja. Ot, byle dziesięciu sprawiedliwych ostało się na tut. łez padole.
Jehowici przy stacji metra buźki mają wyciszone i spokojne, rzekłbym wręcz że znudzone, toczka w toczkę jak katolicy na niedzielnej mszy. Jedni i drudzy muszą swoje odstać/odsiedzieć. A pod jakim kątem plują, to nie wiem.
@los powiedział(a):
Jehowici przy stacji metra buźki mają wyciszone i spokojne, rzekłbym wręcz że znudzone, toczka w toczkę jak katolicy na niedzielnej mszy. Jedni i drudzy muszą swoje odstać/odsiedzieć. A pod jakim kątem plują, to nie wiem.
Komentarz
Ja kiedyś spotkałem gościa, w Katowicach pod starym dworcem autobusowym. Żona poszła do łazienki, zapytał mnie czy chcę literaturę biblijną, a ja z uśmiechem zapytałem czy to ma imprimatur. Trochę się wkurzył, ale był uprzejmy. Czy przekonujący? Wcale. Ale fajnie, że zagadał, bo i tak nie miałem przez te kilka minut nic do roboty.
Ja mam w pracy koleżankę która tam należy razem z mężem. Moja rówieśniczka. Podobno na początku po przystąpieniu próbowała "nawracać" współpracowników, ale potem zaniechała. Tak poza wszystkim bardzo zacna kobieta. Uczynna, pracowita i pro-life. Jej przynależność widać tylko wtedy, gdy się ulatnia w czasie zakładowej wigilii.
Właśnie to mnie zniechęca do jehowitów - że stali się katolikami nie przyjmując katolickich dogmatów. Tak samo jak katolicy są nieożywieni, ciepli, nieprzekonani, odprawiają swe gusła tylko dlatego, że odprawiali je ojciec i dziadek. Wystają przy stacji metra z obojętnością i znudzeniem jak nie przymierzając katolicy na niedzielnej mszy. Od sekciarza to bym przynajmniej oczekiwał fanatycznego błysku w oku.
Dlatego u nas zasadniczym problemem jest zastraszające zobojętnienie religijne społeczeństwa skutkujące otwartą lub zakamuflowaną apostazją.
I nie są tu podstawową przyczyną jakieś skandale w KK, gdyż gdyby tak było to liczni wierni przechodziliby do prawosławnych, protestantów, a nawet innowierców, a nic takiego nie zachodzi. Nawet kulty dalekowschodnie mniej osób praktykuje niż w latach 90-tych jak mówią znajomi parający się buddyzmem. Joga funkcjonuje przede wszystkim jako ćwiczenia relaksacyjne.
Bardziej istotna jest walka z ateizacją niż z bardzo nielicznymi sektami, tylko jak tego dokonać? Walka z obojętnością jest najtrudniejsza.
Myślę ja sobie, że teizacja dobra jest dla Irokezów.
Irokez, jako człowiek żyjący w naturze i z naturą, nieśpiesznie, ma czas na refleksję i nasłuchiwanie cichutkiego szeptu, ciszy Najwyższego. Rolnictwo jak się zdaje -- daje dużo czasu do kontemplacji i wyciszenia. Jeszcze lepsze zdaje się życie łowcy-zbieracza. Gdy łowi, to jest maksymalnie skupiony, bo każdy ruch jest ważny. A po łowach wypoczyn, cisza, spokój. Podobnie wojownik, ma zupełnie inny rodzaj skupienia niż cywilbanda.
A trudno o skupienie, gdy cięgiem hałas na ulicy, cięgiem maile i SMS-y i takie tam, a lista "do zrobienia" nie chce skrócić się.
Pewnie, że można być "kontemplatykiem w świecie". Pytali św. Józefmarię, jakie jest jego ulubione oratorium. Ten okno otworzył i wskazał ruchliwą ulicę. No ale, se pedzmy, nie każdy jest św. Josemarią, tak?
Tak więc musi być masowa ateizacja i archipelagiczna teizacja. Ot, byle dziesięciu sprawiedliwych ostało się na tut. łez padole.
Jehowici przy stacji metra buźki mają wyciszone i spokojne, rzekłbym wręcz że znudzone, toczka w toczkę jak katolicy na niedzielnej mszy. Jedni i drudzy muszą swoje odstać/odsiedzieć. A pod jakim kątem plują, to nie wiem.
!