Bo czeba się dzielić nie tylko radością ale i emalią. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
połowę Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
allium Szachy to w sumie prosta gra - reguły się nie zmieniają, kolejność ruchów ustalona, pole gry małe, a i tak ciężko przewidzieć jak zmiana jednego ruchu wpłynie na całą partię. A co dopiero przy fantazjowaniu na temat polityki...
Bo tak jest, jak napisał M. Błuś (linkowałam wyżej): "Autor popełnia bowiem klasyczny błąd alternatywistów. Sądzi, że jeśli poruszy czynniki A i B, to większość pozostałych się nie zmieni. Tymczasem w polityce występują same zmienne. Po trzęsieniu ziemi w relacjach A, B i C polityczna tektonika sprawi, że nawet X, Y i Z zadrżą. Czyli nie można wykluczyć, iż po odwróceniu sojuszy przez Polskę, rozmowy brytyjsko-francusko-radzieckie zakończą się układem, który otworzy Stalinowi – podobnie jak z Ribbentropem – drogę na zachód (np. Zychowicz zakłada, że sojusz niemiecko-polski ochroni państwa nadbałtyckie przed radziecką aneksją; a kazus Monachium w podobnym do jałtańskiego składzie nie mógłby się powtórzyć?)". PS Dobry wieczór
"A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
Taka jezykowa zabawa - co mowi tekst "Polscy zolnierze byli dzielni ale polscy dowodcy nie wykazali sie kompetencja"? Jest to oczywiste - Polacy sa durniami. Okreslenia maja zarowno tresc logiczna jak emocjonalna konotacje - slowa "tchorzostwo" i "ostroznosc" znacza to samo ale pierwsze jest nagana a drugie pochwala. Manipulant uczy sie (byc moze nawet sa do tego szkoly) by grac zarowno trescia jak emocjonalna konotacja, np. by kogos ponizac slowami z pozytywna konotacja, wiec pod pozorem chwalenia. "Dzielny" znaczy tez "zbyt glupi, by rozpoznac niebezpieczenstwo." Tekst "Polscy zolnierze byli dzielni ale polscy dowodcy nie wykazali sie kompetencja" jest rasistowskim tekstem bardzo ponizajacym Polakow, dlatego tak ukochanym przez Moskali i Prusakow. Takze tych polskojezycznych. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Taka jezykowa zabawa - co mowi tekst "Polscy zolnierze byli dzielni ale polscy dowodcy nie wykazali sie kompetencja"? Jest to oczywiste - Polacy sa durniami. Okreslenia maja zarowno tresc logiczna jak emocjonalna konotacje - slowa "tchorzostwo" i "ostroznosc" znacza to samo ale pierwsze jest nagana a drugie pochwala. Manipulant uczy sie (byc moze nawet sa do tego szkoly) by grac zarowno trescia jak emocjonalna konotacja, np. by kogos ponizac slowami z pozytywna konotacja, wiec pod pozorem chwalenia. "Dzielny" znaczy tez "zbyt glupi, by rozpoznac niebezpieczenstwo." Tekst "Polscy zolnierze byli dzielni ale polscy dowodcy nie wykazali sie kompetencja" jest rasistowskim tekstem bardzo ponizajacym Polakow, dlatego tak ukochanym przez Moskali i Prusakow. Takze tych polskojezycznych.
Mam wrażenie, że Kolega jednak trochę przesadza. Jeśli mówimy o Powstaniu Warszawskim, to dla mnie jest oczywiste, że niektórzy dowódcy nie wykazali się kompetencją - oczywiście wojskową. Chyba że mówimy o tym zdaniu na poziome jakiegoś metajęzyka.
Kolego, generalnie w duzym skupieniu ludzkim znajdziemy reprezentantow kazdego poziomu IQ. Prawo malych liczb von Bortkiewicza sie klania. Ja odmawiam dyskusji o kompetencjach dowodcow PW, bo jestem jedna z ostatnich osob w Polsce uznajacych istnienie hierarchii - czlowiek moze byc sądzony przez wyzszych albo rownych (o to robili kiedys awanture angielscy baronowie), nigdy przez nizszych. A ja jak dobrze podskocze, to moze siegne tym co mniejszym dowodcom PW do sznurowki u buta. Mnie po prostu zafascynowalo, jak mozna lzyc ludzi pozornie ich chwalac - wlasnie za pomoca inteligentnej gry strona znaczeniowa slow i wyrazen oraz ich konotacja emocjonalna. Ta sztuka zreszta jest stara i znana np. w dyplomacji. O dyplomacie przeciez mowi sie, ze umie ci tak powiedziec "spierdalaj", bys poczul dreszcz emocji przed czekajaca cie wspaniala podroza. A drugim celem zachecania plebsu do smakowitego recenzowania dowodcow PW jest wlasnie rozwalenie hierarchii - pamietajmy, ze ponizamy ich nawet ich chwalac, bo w ten sposob uznajemy sie za wyzszych od nich. Pamietasz co mowili przeciwnicy oklaskiwania przemowien JPII? Jak mozna na slowa papieza klaskac, to mozna i gwizdac. Wiec broniac dowodcow PW uznajemy implicite prawo do ich atakowania. Zolnierz inaczej reaguje na atak na swojego dowodce, nawet jesli ten jest idiota i pijakiem - ostrzem szabli w warunkach wojennych i plazem podczas pokoju. Zauwaza to nawet pewien madrala z pewnego upadlego forum twierdzac, ze powinny istniec dwie narracje - heroiczna dla plebsu i realistyczna dla podejmujacych decyzje. Najzabawniejsze jest to, ze ten notoryczny nieudacznik zdaje sie umieszcza siebie w tej drugiej grupie. Jak recenzujemy dowodcow PW, bedziemy recenzowac wlasnych, kiedy sie pojawi mozliwosc czynu, dlaczego mielibysmy tak nie robic, jak poczulismy krew? The author has edited this post (w 25.09.2013) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Ja odmawiam dyskusji o kompetencjach dowodcow PW, bo jestem jedna z ostatnich osob w Polsce uznajacych istnienie hierarchii - czlowiek moze byc sądzony przez wyzszych albo rownych (o to robili kiedys awanture angielscy baronowie), nigdy przez nizszych. A ja jak dobrze podskocze, to moze siegne tym co mniejszym dowodcom PW do sznurowki u buta.
Innymi słowy, odmawia Kolega historykom (a przynajmniej znaczącej ich większości, określanej przez Kolegę jako "plebs") prawa do pisania książek historycznych. Co do bycia "jedną z ostatnich osób" to bym nie przesadzał - znam kilka osób sporo młodszych z podobnym podejściem do hierarchii.
los Mnie po prostu zafascynowalo, jak mozna lzyc ludzi pozornie ich chwalac - wlasnie za pomoca inteligentnej gry strona znaczeniowa slow i wyrazen oraz ich konotacja emocjonalna. Ta sztuka zreszta jest stara i znana np. w dyplomacji. O dyplomacie przeciez mowi sie, ze umie ci tak powiedziec "spierdalaj", bys poczul dreszcz emocji przed czekajaca cie wspaniala podroza.
Można, ale ja nie o tym mówiłem. Miałem na myśli tylko treść tego zdania przytoczonego przez Kolegę. Anglik potrafi nawet trywialnemu "Oh, really?" nadać odcień subtelnej zniewagi.
los Jak recenzujemy dowodcow PW, bedziemy recenzowac wlasnych, kiedy sie pojawi mozliwosc czynu, dlaczego mielibysmy tak nie robic, jak poczulismy krew?
Przepraszam, ale nie rozumiem pytania. Byłbym wdzięczny za zadanie go w innej formie.
Domino Innymi słowy, odmawia Kolega historykom (a przynajmniej znaczącej ich większości, określanej przez Kolegę jako "plebs") prawa do pisania książek historycznych.
Ech... ile razy musze powtarzac. Historia jest nauka nie tworzaca praw - historyk opisuje fakty ale nie odpowiada na pytanie "co by bylo gdyby", co z upodobaniem robi np. fizyk. Wszelkie ewentualne "prawa" historii zostaly juz tyle razy obalone bolesnie upokarzajac ich "tworcow", ze tematu nie warto podejmowac. W swych historycznych zakurzonych biuletynach oczywiscie moga historycy analizowac alkoholizm Wladyslawa Jagielly, zle prowadzenie Emilii Plater, homoseksualizm Stefana Batorego oraz upodobanie Adolfa Hitlera do piosenek Czeslawa Niemena (rzucam na rybke, nie mam pojecia czy te przypuszczenia maja sens). Ale historyk piszac prace popularyzatorska dla plebsu nie opisuje historii tylko tworzy legende a z tym trzeba uwazac. Legenda o Jagielle-pijaku nie bylaby szkodliwa, legenda o idiotach na czele IIRP jak najbardziej. Z popularyzacja historii jest tak samo jak z kazda inna ludzka dzialalnoscia - zanim cos sie zrobi trzeba przepuscic przez filtr zdrowego rozsadku i elementarnej przyzwoitosci. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Ech... ile razy musze powtarzac. Historia jest nauka nie tworzaca praw - historyk opisuje fakty ale nie odpowiada na pytanie "co by bylo gdyby", co z upodobaniem robi np. fizyk. Wszelkie ewentualne "prawa" historii zostaly juz tyle razy obalone bolesnie upokarzajac ich "tworcow", ze tematu nie warto podejmowac.
No to mamy punkt do naszego protokołu rozbieżności, bo moim zdaniem historyk ma prawo rozważać warianty sytuacji.
los Z popularyzacja historii jest tak samo jak z kazda inna ludzka dzialalnoscia - zanim cos sie zrobi trzeba przepuscic przez filtr zdrowego rozsadku i elementarnej przyzwoitosci.
Tak jest. Dlatego np. rzadko piszę na różnych forach, niezależnie od ich proweniencji :->
Domino No to mamy punkt do naszego protokołu rozbieżności, bo moim zdaniem historyk ma prawo rozważać warianty sytuacji.
Plural jest kluczowy. Wariant y . Skoro historia nie tworzy praw, profesjonalny historyk nie stwierdzi z cala pewnoscia, ze jakby Alexandrina Victoria von Hannover urodzila sie jako Alexander Victor, to do zjednoczenia Niemiec by nie doszlo. A tu do sformulowania prawa zblizamy sie bardziej niz w jakimkolwiek innym przypadku w historii. O potencjalnosciach napisze tez historyk jedynie celem lepszego zrozumienia czasow - by pokazac jakie alternatywy staly przed bohaterami zdarzen. Historia przeciez nie formuluje praw tylko opisuje fakty. The author has edited this post (w 26.09.2013) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Byłem tam, zapaliłem światełko. Jeśli to obłęd, to mój też. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Komentarz
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
"Autor popełnia bowiem klasyczny błąd alternatywistów. Sądzi, że jeśli poruszy czynniki A i B, to większość pozostałych się nie zmieni. Tymczasem w polityce występują same zmienne. Po trzęsieniu ziemi w relacjach A, B i C polityczna tektonika sprawi, że nawet X, Y i Z zadrżą. Czyli nie można wykluczyć, iż po odwróceniu sojuszy przez Polskę, rozmowy brytyjsko-francusko-radzieckie zakończą się układem, który otworzy Stalinowi – podobnie jak z Ribbentropem – drogę na zachód (np. Zychowicz zakłada, że sojusz niemiecko-polski ochroni państwa nadbałtyckie przed radziecką aneksją; a kazus Monachium w podobnym do jałtańskiego składzie nie mógłby się powtórzyć?)".
PS Dobry wieczór
"A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
Okreslenia maja zarowno tresc logiczna jak emocjonalna konotacje - slowa "tchorzostwo" i "ostroznosc" znacza to samo ale pierwsze jest nagana a drugie pochwala.
Manipulant uczy sie (byc moze nawet sa do tego szkoly) by grac zarowno trescia jak emocjonalna konotacja, np. by kogos ponizac slowami z pozytywna konotacja, wiec pod pozorem chwalenia.
"Dzielny" znaczy tez "zbyt glupi, by rozpoznac niebezpieczenstwo."
Tekst "Polscy zolnierze byli dzielni ale polscy dowodcy nie wykazali sie kompetencja" jest rasistowskim tekstem bardzo ponizajacym Polakow, dlatego tak ukochanym przez Moskali i Prusakow. Takze tych polskojezycznych.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ja odmawiam dyskusji o kompetencjach dowodcow PW, bo jestem jedna z ostatnich osob w Polsce uznajacych istnienie hierarchii - czlowiek moze byc sądzony przez wyzszych albo rownych (o to robili kiedys awanture angielscy baronowie), nigdy przez nizszych. A ja jak dobrze podskocze, to moze siegne tym co mniejszym dowodcom PW do sznurowki u buta.
Mnie po prostu zafascynowalo, jak mozna lzyc ludzi pozornie ich chwalac - wlasnie za pomoca inteligentnej gry strona znaczeniowa slow i wyrazen oraz ich konotacja emocjonalna.
Ta sztuka zreszta jest stara i znana np. w dyplomacji. O dyplomacie przeciez mowi sie, ze umie ci tak powiedziec "spierdalaj", bys poczul dreszcz emocji przed czekajaca cie wspaniala podroza.
A drugim celem zachecania plebsu do smakowitego recenzowania dowodcow PW jest wlasnie rozwalenie hierarchii - pamietajmy, ze ponizamy ich nawet ich chwalac, bo w ten sposob uznajemy sie za wyzszych od nich. Pamietasz co mowili przeciwnicy oklaskiwania przemowien JPII? Jak mozna na slowa papieza klaskac, to mozna i gwizdac. Wiec broniac dowodcow PW uznajemy implicite prawo do ich atakowania. Zolnierz inaczej reaguje na atak na swojego dowodce, nawet jesli ten jest idiota i pijakiem - ostrzem szabli w warunkach wojennych i plazem podczas pokoju.
Zauwaza to nawet pewien madrala z pewnego upadlego forum twierdzac, ze powinny istniec dwie narracje - heroiczna dla plebsu i realistyczna dla podejmujacych decyzje. Najzabawniejsze jest to, ze ten notoryczny nieudacznik zdaje sie umieszcza siebie w tej drugiej grupie.
Jak recenzujemy dowodcow PW, bedziemy recenzowac wlasnych, kiedy sie pojawi mozliwosc czynu, dlaczego mielibysmy tak nie robic, jak poczulismy krew?
The author has edited this post (w 25.09.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Co do bycia "jedną z ostatnich osób" to bym nie przesadzał - znam kilka osób sporo młodszych z podobnym podejściem do hierarchii. Można, ale ja nie o tym mówiłem. Miałem na myśli tylko treść tego zdania przytoczonego przez Kolegę.
Anglik potrafi nawet trywialnemu "Oh, really?" nadać odcień subtelnej zniewagi. Przepraszam, ale nie rozumiem pytania. Byłbym wdzięczny za zadanie go w innej formie.
W swych historycznych zakurzonych biuletynach oczywiscie moga historycy analizowac alkoholizm Wladyslawa Jagielly, zle prowadzenie Emilii Plater, homoseksualizm Stefana Batorego oraz upodobanie Adolfa Hitlera do piosenek Czeslawa Niemena (rzucam na rybke, nie mam pojecia czy te przypuszczenia maja sens). Ale historyk piszac prace popularyzatorska dla plebsu nie opisuje historii tylko tworzy legende a z tym trzeba uwazac. Legenda o Jagielle-pijaku nie bylaby szkodliwa, legenda o idiotach na czele IIRP jak najbardziej.
Z popularyzacja historii jest tak samo jak z kazda inna ludzka dzialalnoscia - zanim cos sie zrobi trzeba przepuscic przez filtr zdrowego rozsadku i elementarnej przyzwoitosci.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
y
. Skoro historia nie tworzy praw, profesjonalny historyk nie stwierdzi z cala pewnoscia, ze jakby Alexandrina Victoria von Hannover urodzila sie jako Alexander Victor, to do zjednoczenia Niemiec by nie doszlo. A tu do sformulowania prawa zblizamy sie bardziej niz w jakimkolwiek innym przypadku w historii.
O potencjalnosciach napisze tez historyk jedynie celem lepszego zrozumienia czasow - by pokazac jakie alternatywy staly przed bohaterami zdarzen. Historia przeciez nie formuluje praw tylko opisuje fakty.
The author has edited this post (w 26.09.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.