No dobrze, poddaje sie, bzdury gada ten caly Papiez. Dobrze jest jak jest i niech tak dalej bedzie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
@Los - Nie, nie gada bzdur - mój wpis bardzo Cię w gruncie rzeczy popiera. Może tylko trochę przesuwa punkt ciężkości. Czasy Króla Słońce raczej nam nie grożą. Poza tym Papież odnosi się do całego świata chrześcijańskiego, my się skupiamy jednak na kościele polskim. Ale i tak każdy z nas ten kościół widzi bardzo wyrywkowo. @Brzost - to bez zdziwień. The author has edited this post (w 08.10.2013)
Czasy Krola-Slonce nam nie groza ale czasy Ludwika II Wittelsbacha jak najbardziej. Przypominam, ze krol ow, kiedy monarchia byla juz tylko ornamentem, rozwijal etykiete i budowal palace w stylu Krola-Slonce doprowadzajac panstwo niemal do bankructwa. Swoja droga - w dalszej perspektywie cale to budowanie mialo sens. Mnie nie szlo o dokopanie temu czy innemu biskupowi ale o zasade generalna, ze dwór to trąd. Nie chcialem rozmawiac ani o ludziach ani faktach tylko o zasadach. A ten trad zdecydowanie zagraza polskiemu kosciolowi. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
los Mnie nie szlo o dokopanie temu czy innemu biskupowi ale o zasade generalna, ze dwór to trąd. Nie chcialem rozmawiac ani o ludziach ani faktach tylko o zasadach. A ten trad zdecydowanie zagraza polskiemu kosciolowi.
Z tym to ja się zgadzam też bardzo zdecydowanie. I przykładów zarażania się tym trądem jest już niestety coraz więcej. Rozumiem to jako pytanie, czy biskupi niosą krzyż ze swoim ludem, czy grzeją się w blasku władzy, a w Polsce - świeckiej władzy, a nie tylko, czy łatwo jest nawiązać kontakt z biskupem.
los No dobrze, poddaje sie, bzdury gada ten caly Papiez.
Papież mówił, że dwór to trąd papiestwa. Nie psałbym, że gada bzdury, wie chyba lepiej od nas, jak wygląda jego dwór. W domyśle - dwór papieski, a nie dwór biskupi czy dwór jako abstrakt. Administracja [tzw. dwór] jest konieczna i jedna działa dobrze, jeżeli ma sprawnego szefa, inna zamienia się w bandę czołobitnych dupków [tendencja naturalna, jak szef jest powiedzmy neutralny], inna jeszcze - w trąd [jak szef jest dupa]. Mi ślub dawał biskup (i całej rodzinie mojej Żony), w porzo gość, niestety, nie miał nigdy czasu, i nawet o jeden ze ślubów miał pretensje proboszcz, że czeka na wizytę biskupa 10 lat, i nie może się doczekać, a na ślub biskup się zjawia - taki przytyk proboszcz na kazaniu dał. Biskup na to się ustosunkował, że bardzo przeprasza, że jest zaganiany i że tej rodzinie obiecał śluby jak jeszcze nie był biskupem. Ot, taki biskup, z wędrówek po górach. Są i inni, niewątpliwie.
Dwór papieski to trąd papiestwa, dwór biskupi to trąd diecezji, kazdy bez wyjatku dwór to trąd. Administracja i dwór to bardzo bardzo rozne pojecia. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
E tam. Składem, składem, bo jak nie składem , to już nie są "bardzo różne pojęcia". Np. do dworu zaliczamy skretarkę, a do administracji - tłumaczkę. A fryzjera tylko do dworu, i halabardników, a ministra spraw wewnętrznych i do dworu, i do administracji.
Niektorzy z moich szefow mieli dwor, niektorzy nie. Na przekor sofistom bardzo latwo odroznic szefa z dworem od szefa bez dworu. Jeden z tych bez dworu byl miliarderem i kierowal (i do pewnego stopnia byl wlascicielem) firma, ktora miala dwiescie tysiecy pracownikow, wiec da sie. Otaczanie sie dworem nie zawsze jest wyrazem egotyzmu, bardzo czesto wynika po prostu ze slabosci. Z drugiej strony moja pierwsza konwersacja z dyrektorem mego pierwszego instytutu nastapila dokladnie 10 lat po moim zatrudnieniu. Instytut teraz ma stu pracownikow, wtedy mial pewnie dwa razy tyle. Slabosc w ogole jest choroba naszych czasow. The author has edited this post (w 08.10.2013) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Komentarz
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
J. miał na myśli sufragana a nie ordynariusza.
@Brzost - to bez zdziwień.
The author has edited this post (w 08.10.2013)
Mnie nie szlo o dokopanie temu czy innemu biskupowi ale o zasade generalna, ze dwór to trąd. Nie chcialem rozmawiac ani o ludziach ani faktach tylko o zasadach. A ten trad zdecydowanie zagraza polskiemu kosciolowi.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Rozumiem to jako pytanie, czy biskupi niosą krzyż ze swoim ludem, czy grzeją się w blasku władzy, a w Polsce - świeckiej władzy, a nie tylko, czy łatwo jest nawiązać kontakt z biskupem.
Mi ślub dawał biskup (i całej rodzinie mojej Żony), w porzo gość, niestety, nie miał nigdy czasu, i nawet o jeden ze ślubów miał pretensje proboszcz, że czeka na wizytę biskupa 10 lat, i nie może się doczekać, a na ślub biskup się zjawia - taki przytyk proboszcz na kazaniu dał. Biskup na to się ustosunkował, że bardzo przeprasza, że jest zaganiany i że tej rodzinie obiecał śluby jak jeszcze nie był biskupem. Ot, taki biskup, z wędrówek po górach. Są i inni, niewątpliwie.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Z drugiej strony moja pierwsza konwersacja z dyrektorem mego pierwszego instytutu nastapila dokladnie 10 lat po moim zatrudnieniu. Instytut teraz ma stu pracownikow, wtedy mial pewnie dwa razy tyle.
Slabosc w ogole jest choroba naszych czasow.
The author has edited this post (w 08.10.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.