Skip to content

Gra o Tron, R.R. Martina popieprzyło ?

edytowano March 2015 w Kultura
Sprawa dotyczy serialu Gra o Tron, który bije rekordy oglądalności i już można powiedzieć, że będzie to produkcja legendarna. Tyle, że np. j a mam już dość. W pewnym momencie przestałem czytać książkę, bo się zmęczyłem po którejś części (sadząc po serialu to nie przeczytałem jednego tomu). Chociaż chyba jednak serial poszedł trochę inną drogą, albo w pewnych elementach wyprzedził, a pewne pokażą później (uwaga spoiler, gdzie mamusia z poderżniętym gardłem, gdzie Ogar zyjący z otwartym złamaniem ?).  W każdym razie - inaf. Zaszlachtowanie wszystkich to chyba główny, jakże błyskotliwy pomysł R.R. Martina. Czasami mam wrażenie, że poźniej nachodzi refleksa i jednak bohater będzie przydatny to go ożywiamy, albo pokazujemy że on umarł, ale prawie, z furtką, że może nie. Generalnie pojawiają się zarzuty, że serial jest zdecydowanie zbyt brutalny. Może i tak, natomiast wg mnie robi się po prostu durny. Szkoda, bo w sumie cała historia jest znakomicie pokazana i wymyślona. Po co rzeźnię robić to nie wiem ...
JORGE>
The author has edited this post (w 20.06.2015)
«134

Komentarz

  • A to warto przejmować się losami serialu?
    Zaś wracając do pytania - u mnie było inaczej: odpuściłem serial, bo zachęcony przeczytałem książki. I teraz nie spinam się. Spokojnie czekam na ciąg dalszy (czy to w formie książki, czy filmu).
  • Z GRRMartinskich rzeczy najbardziej i tak lubie Havilanda Tufa.
    Wege power!
    I koty.
  • yanusson
    A to warto przejmować się losami serialu?
    Warto. Mało jest na tym świecie rzeczy dobrych. Choć to tylko serial czy powieść fantasy to jednak ma wpływ na moje życie, w kontekście zapewnienia mi sensownej rozrywki. Nie lubię kiedy ktoś marnuje potencjał. A wygląda na to, że Martin to robi.
    JORGE>
  • JORGE
    Generalnie pojawiają się zarzuty, że serial jest zdecydowanie zbyt brutalny. Może i tak, natomiast wg mnie robi się po prostu durny.
    Niemożliwe. Bo jak wiadomo kasowe seriale są zawsze mądre, zwłaszcza Dynastia, Moda na sukces itd.
    Mnie się wydaje, że nie do końca rozumiesz istotę problemu z serialami i stąd rozczarowania. Dobrego serialu-tasiemca nie da się zrobić, bo w pewnym momencie nie masz już co pokazywać, zaczyna się powtarzanie wątków, zjadanie własnego ogona i wreszcie przesada w jakimś elemencie. Ze względów artystycznych należałoby powiedzieć szlus, ale ze względów kasowych jedziemy dalej i na siłę. Nie bardzo widzę nawet możliwość zapobiegnięcia temu zjawisku.
    W filmie nie ma tego problemu, bo scenariusz to coś zamkniętego, bierzemy historię i zamykamy w 1,5-2-2,5 godzinie. Po sukcesie kasowym czasem robi się jakieś badziewiaste dwójki, trójki, czwórki, ale to na własną odpowiedzialność widza.
  • Serial długi (stosunkowo) serialu nierówny. Są przykłady odwrotne. Wszystko zależy od tego, jaki i jak twórca trzyma łapę na całości - no i jak wyrozumiali są producenci.
    Babylon 5
    The Wire
    The Shield
    Breaking Bad
    Na ten przykład.
  • peterman
    Babylon 5
    A ten serial to dla mnie jednak niespodzianeczka jest. Zaczyna się topornie, infantylnie, tandetnie wykoanane sf połowy lat '90. Ale później (jestem w połowie 3 sezonu) robi się coraz ciekawiej, serial zdecydowanie się rozkręca, chociaż uważam, że jest przeznaczony wyłącznie dla wielbicieli gatunku.
    A widział ktoś  I sezon The Messengers ? Bo opinie są różne.
    JORGE>
  • rozum.von.keikobad
    Niemożliwe. Bo jak wiadomo kasowe seriale są zawsze mądre, zwłaszcza Dynastia, Moda na sukces itd.
    Mnie się wydaje, że nie do końca rozumiesz istotę problemu z serialami i stąd rozczarowania. Dobrego serialu-tasiemca nie da się zrobić, bo w pewnym momencie nie masz już co pokazywać, zaczyna się powtarzanie wątków, zjadanie własnego ogona i wreszcie przesada w jakimś elemencie. Ze względów artystycznych należałoby powiedzieć szlus, ale ze względów kasowych jedziemy dalej i na siłę. Nie bardzo widzę nawet możliwość zapobiegnięcia temu zjawisku.
    W filmie nie ma tego problemu, bo scenariusz to coś zamkniętego, bierzemy historię i zamykamy w 1,5-2-2,5 godzinie. Po sukcesie kasowym czasem robi się jakieś badziewiaste dwójki, trójki, czwórki, ale to na własną odpowiedzialność widza.
    Rozum Gra o Tron to przede wszystkim powieść na podstawie której nakręcono serial, a że kasa musi się zgadzać to serial wyprzedza już wydawanie kolejnych tomów książki.  I tak jak napisał Peterman, serial serialowi nierówny, są kręcone tasiemce dla idiotów, są dobre seriale, z ciekawymi historiami, które na siłę się wydłuża, a są też i od początku do końca zaplanowane długie historie.  W gatunku SF, do listy petermana bym dodał Battlestar Galactica.
    JORGE>
  • Factycznie, jagrzem mógł o BSG zapomnieć?
    A Messengersy gryzą już piach, jak większość seriali na CW. Ładna obsada nie pomogła. Czy miał potencjał, ocenię, gdy zapewne AXN Black puści go o jakichś dzikich porach.
  • Z tytułów, które padły w temacie dla mnie tylko The Shield trzymał poziom od początku do końca, chociaż generalnie nie lubię takich typowych policyjniaków. Gra o tron na wejściu zdała mi się tak durna, że do dziś ni książki ni serialu nie tknąłem.
    Problem rozwlekłości na pewno rzutuje na jakość, z drugiej strony daje konfort tego, że można w dowolny wieczór paść nakanapę na tą godzinkę i spucić trochę pary. A jak zaczynają się flaki z olejem to ciach i następny. Breaking Bad, the Wire, i wiele innych - ciach wystąpił. Jednyne przez które się przebrnęło mimo mielizn to Battlestar Galactica i Picket Fences.
    Leci u mnie teraz pierwszy sezon Justified. Lekki, kowbojski, przyjemnie się ogląda tylko mało muzyki regionalnej niestety.
  • Jestem wyobcowany ze społeczeństwa. Tylko dwa rodzaje seriali jestem w stanie oglądać:
    1. Film fabularny zbyt długi by obejrzeć w jednej części, więc podzielony na odcinki. Typowym przykładem są seriale o Smileyu z lat 70/80-tych.
    2. Serial, w którym każdy odcinek jest odrębną całością, łączą je tylko postacie bohaterów. Vide: seriale o Holmesie i Poirocie.
    To pewnie dlatego, że przyswajam jedynie historie pisane od końca, a przy tasiemcu tak się nie da. Mogą być też inne nieuświadomione przyczyny.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Jorge, ale ten serial jest przecież od początku idiotyczny i nastawiony na widza młodocianego, rozemocjonowanego, te wszystkie grotestkowe postacie i sceny (złoto topione na ognisku...). Czytać nie miałem zamiaru (w ogóle porzuciłem czytanie SF bo to nie ma sensu). Pierwszy sezon obejrzałem z ciekawości, drugi z rozpędu ale już po kilku odcinkach wiedziałem że trzeba przestać. No i to naładowanie seksem w każdej konfiguracji, pedalstwo też pewnie dalej było?
    Fajnie sparodiowali Grę w Souht Parku, jeden z bohaterów jest prześladowany przez wizje wyskakujących co i rusz siusiaków, hehe.
    Martin tak sobie założył, śmierci są rozsypane dość równo po całej książce, zobacz
  • edytowano May 2016
    No, słaby sezon 6 ma pierwszy smaczek, wiadomo o co chodzi z Hodorem. Fajnie to Martin wymyślił, nic wielkiego, ale z takich smaczków składają się dobre historie.
  • //
    A propos SF (sajens-fikszyn)
    Jedyne f-s to Lem, Stanisław Lem. Reszta to Fikcja, fikcja typu: dawno, dawno temy w przyszłości...
    //
    O z filmów to Raport Mniejszości był nawet s-f! Zatrudniono do filmu fachowców od tego, co już jest (istnieje) w technologii, ale jeszcze nie w powszechnym użyciu (potencjał).
    ///
  • Doceniam, ale nie lubię Lema. Jego SF jest podszyte odniesieniami do komunizmu, Lem cały czas walczy z utopiami. A takich demiurgów spójnych światów przyszłości to jednak jest paru, a wręcz wielu, nie wiem dlaczego się do Lema ograniczyłeś ? A taki Huxley na przykład ?
  • Huxley to lewak, Żyd i pedał np. Pasi, czy ne?
  • A do tego mason, autentycznie. Bycie Żydem, lewakiem i pedałem, czyli z mojego punktu widzenia mieszanka najgorsza z możliwych, wcale nie oznacza że nie jest się dobrym pisarzem.
  • nie no bez jaj. dick!!!!
  • edytowano May 2016
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    W filmie nie ma tego problemu, bo scenariusz to coś zamkniętego, bierzemy historię i zamykamy w 1,5-2-2,5 godzinie. Po sukcesie kasowym czasem robi się jakieś badziewiaste dwójki, trójki, czwórki, ale to na własną odpowiedzialność widza.
    Kolega podał jeden, faktycznie zdecydowanie najczęściej występujący rodzaj seriali.
    Ale są też seriale, gdzie scenariusz to coś zamkniętego, bierzemy historię i zamykamy w 10, 20 czy 40 godzinach.

    (edyta: tak, wiem, to post prawie sprzed roku)
  • Jak praca magisterska ma powyżej 120 stron, to są dwie opcje - albo temat jest źle dobrany, albo autor jest bajkopisarzem. Tak mi powiedział kiedyś mój promotor (tematy wymyślał raczej sam) i to samo można odnieść do filmu. Jak ktoś ma opowiadać historię przez 40 godzin, to należy się poważnie zastanowić, czy ta historia w ogóle się nadaje na ekran albo czy ktoś po prostu nie przynudza.
  • Przeciętny sezon ma 10 odcinków po 50 minut, seriale wyczerpują się po jednym, dwóch najwyżej trzech sezonach - to jest 5, 10 góra 15 godzin.
  • edytowano May 2016
    A widział ktoś The 100 ? Zaczyna się jak skrzyżowanie sf z kinem Disneya dla młodzieży. Pomysł w sumie fajny, choć oklepany, setka młodych ludzi, dostaje bana na okołorbitalnej arce i po 100 letniej nieobecności ludzi na Ziemi, spowodowanej wojną nuklearną, zaczynają walczyć o przeżycie. Aktorki dobrane głównie pod względem urody, po lesie w mejkapie biegają. Taki jest początek. Gdzieś tak od 3 odcinka zaczyna się robić dziwnie, bo 9 letnia dziewczynka szlachtuje chłopaka, który miał być główną postacią serialu. Okazuje się, że też na arce za wszystko karali śmiercią. Później młodzież zaczyna wieszać samych siebie, a w połowie I sezonu mamy już ludobójstwa, które przewijają się co sezon. I wszystkie są usprawiedliwione walką o dobro grupy, inaczej się nie dało. Jeżeli bym ten serial miał określić to on jest właśnie o trudnościach sprawowania władzy w ekstremalnych warunkach. Bohaterzy giną jak muchy, GoT czy Lost w tym względzie się chowają, serial z durnego robi się w pewnym momencie trudny. Tortury, rany, córka wiesza własną matkę, wieczne zdrady, prewencyjne wyżynanie całych wsi itp. Ale małolaty to kupią, właściwie kupiły, bo właśnie się skończył 3 sezon i będzie 4. Gdybym wierzył w spiskowe teorie to serial bym uznał za edukacyjny.
  • przemk0 napisal(a):
    Przeciętny sezon ma 10 odcinków po 50 minut, seriale wyczerpują się po jednym, dwóch najwyżej trzech sezonach - to jest 5, 10 góra 15 godzin.
    10 x 50 minut = 500 minut
    500 minut x 3 = 1500 minut
    1500 minut = 25 godzin.
  • JORGE napisal(a):
    A widział ktoś The 100 ? Zaczyna się jak skrzyżowanie sf z kinem Disneya dla młodzieży. Pomysł w sumie fajny, choć oklepany, setka młodych ludzi, dostaje bana na okołorbitalnej arce i po 100 letniej nieobecności ludzi na Ziemi, spowodowanej wojną nuklearną, zaczynają walczyć o przeżycie. Aktorki dobrane głównie pod względem, urody, po lesie w mejkapie biegają. Taki jest początek. Gdzieś tak od 3 odcinka zaczyna się robić dziwnie, bo 9 letnia dziewczynka szlachtuje chłopaka, który miał być główną postacią serialu. Okazuje się, że też na arce za wszystko karali śmiercią. Później młodzież zaczyna wieszać samych siebie, a w połowie I sezonu mamy już ludobójstwa, które przewijają się co sezon. I wszystkie są usprawiedliwione walką o dobro grupy, inaczej się nie dało. Jeżeli bym ten serial miał określić to on jest właśnie o trudnościach sprawowania władzy w ekstremalnych warunkach. Bohaterzy giną jak muchy, GoT czy Lost w tym względzie się chowają, serial z durnego robi się w pewnym momencie trudny. Tortury, rany, córka wiesza własną matkę, wieczne zdrady, prewencyjne wyżynanie całych wsi itp. Ale małolaty to kupią, właściwie kupiły, bo właśnie się skończył 3 sezon i będzie 4. Gdybym wierzył w spiskowe teorie to serial bym uznał za edukacyjny.
    Nie i po takim opisie jw. to nawet nie mam najmniejszego zamiaru. ;)
  • A bo i ja nie polecam.
  • edytowano May 2016
    Piaseczniki były bardzo inspirujące
  • edytowano May 2016
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jak praca magisterska ma powyżej 120 stron, to są dwie opcje - albo temat jest źle dobrany, albo autor jest bajkopisarzem
    Powieść może liczyć 100 stron, a może składać się z 10 ksiąg po 300. Czy to znaczy, że druga jest przegadana? Moim zdaniem ważne jest czy twórca (scenarzysta) planuje od razu całość, czy dopiero pod wpływem sukcesu 1. sezonu dopisuje kolejne.
    Jak pisałem, drugi przypadek jest częstszy i jest w 99% rownią pochyłą. Ale są inne seriale - choćby moi dwaj faworyci: Theatre wire i Breaking Badania. (edyta: hehe, chodziło o The Wire i Breaking Bad. Uroki pisania na komórce ze swiftkey'em gdy brak czasu i trza konczyć posta ;) )
  • Tyle, że np. j a mam już dość. W pewnym momencie przestałem czytać książkę, bo się zmęczyłem po którejś części (sadząc po serialu to nie przeczytałem jednego tomu). Chociaż chyba jednak serial poszedł trochę inną drogą, albo w pewnych elementach wyprzedził, a pewne pokażą później (uwaga spoiler, gdzie mamusia z poderżniętym gardłem, gdzie Ogar zyjący z otwartym złamaniem ?).
    Serial znacząco zmienił i poprzestawiał istotne elementy sagi. Praktycznie w całości pozbył się kwestii mistyczno-magicznych (mam na myśli te nieco głębsze niźli siejący ogniem smok). Panią Kamienne Serce skasowali z nieznanych przyczyn - chodzą plotki że wróci teraz po 3 sezonach, po wywlekli spod szafy i odkurzają watek Dorzecza.

    Mnie to cieszy. Ponieważ serial wyprzedził już sagę, to biorąc pod uwagę, że Wichry ukażą się pewnie tej zimy, a konkluzja sagi za 4-5 lat, to im mniej spojlerów tym lepiej. Im więcej twórcy serialu nazmyślają tym lepiej. Inna kwestia, że poziomu to za bardzo nie mają, ale co tam.
    Zaszlachtowanie wszystkich to chyba główny, jakże błyskotliwy pomysł R.R. Martina. Czasami mam wrażenie, że poźniej nachodzi refleksa i jednak bohater będzie przydatny to go ożywiamy, albo pokazujemy że on umarł, ale prawie, z furtką, że może nie. Generalnie pojawiają się zarzuty, że serial jest zdecydowanie zbyt brutalny. Może i tak, natomiast wg mnie robi się po prostu durny. Szkoda, bo w sumie cała historia jest znakomicie pokazana i wymyślona. Po co rzeźnię robić to nie wiem ...
    Osławione zabijanie wszystkich to generalnie rzecz biorąc mit.
    Pomijając postaci epizodyczne z prologów i epilogów do tej pory z bodajże 18 postaci mających swoje rozdziały zginęły 3 (Eddard, Catelyn i Quentyn Martell).
    Zaś wracając do pytania - u mnie było inaczej: odpuściłem serial, bo zachęcony przeczytałem książki. I teraz nie spinam się. Spokojnie czekam na ciąg dalszy (czy to w formie książki, czy filmu).
    Jest to słuszne i RiGCz.
    Choć to tylko serial czy powieść fantasy to jednak ma wpływ na moje życie, w kontekście zapewnienia mi sensownej rozrywki. Nie lubię kiedy ktoś marnuje potencjał. A wygląda na to, że Martin to robi.
    Martin przede wszystkim pisze dość wolno bo jest troszkę takim sybarytą. A cały świat czeka. Smutno się czeka ale z drugiej strony co wypuści rozdział na zachętę to perełka, więc czekam optymistycznie.
    Wielu fanów narzeka, że Martin się skończył bo tom 4-5 jest mniej masakryczny i mniej bogaty w nagłe jatki niż tom 3. Moim zdaniem odwrotnie to nowe tomy są bogatsze i ciekawsze, a Nawałnica to była taka strzelanka, średnio ciekawa ;)
    Dobrego serialu-tasiemca nie da się zrobić, bo w pewnym momencie nie masz już co pokazywać, zaczyna się powtarzanie wątków, zjadanie własnego ogona i wreszcie przesada w jakimś elemencie.
    Tzn. oczywiście "Gra o Tron" tasiemcem nie jest. Jest jednak tak uwiązana treścią powieści i wobec braku kolejnych jak się zdaje twórcy zamierzają raczej przyspieszać kres i skracać (słusznie bo talentu mają mało, więc po co się męczyć). Ale to ekranizacja, więc zasady nieco inne.
    Rozum Gra o Tron to przede wszystkim powieść na podstawie której nakręcono serial, a że kasa musi się zgadzać to serial wyprzedza już wydawanie kolejnych tomów książki.
    To w sumie wina autora, który powinien jeszcze trochę poczekać ze zgodą na ekranizację ale nader optymistycznie sobie wyliczył kiedy skończy pisać hue hue. Więc nie rzekłbym, że to kwestia kasy - po prostu producenci nie urwą serialu w połowie akcji by dać Martinowi 5 lat na napisanie finału sagi.
    To pewnie dlatego, że przyswajam jedynie historie pisane od końca, a przy tasiemcu tak się nie da.
    Mam wrażenie, że któryś ze znanych mi seriali był pisany z konkretną wizją finału w tle, ale nie pomnę który.
    Inna rzecz, że można zacząć z konkretnym planem - a potem zostaną wymuszone zmiany.

    W takim Breaking Bad pomagier głównego bohatera/złola miał być postacią jednosezonową do odstrzału, ale scenarzysta ujrzawszy potencjał zaczął zmieniać historię w trakcie i nie powiem wyszło to wszystkim na dobre.
    Jak ktoś ma opowiadać historię przez 40 godzin, to należy się poważnie zastanowić, czy ta historia w ogóle się nadaje na ekran albo czy ktoś po prostu nie przynudza.
    A wie kolega to zależy od skali opowieści. Trylogia Sienkiewicza to np. w perspektywie serialu jakieś 60 godzin, ale nie wiem czy poza początkiem Pana Wołodyjowskiego coś bym specjalnie wycinał.
    Powieść może liczyć 100 stron, a może składać się z 10 ksiąg po 300. Czy to znaczy, że druga jest przegadana? Moim zdaniem ważne jest czy twórca (scenarzysta) planuje od razu całość, czy dopiero pod wpływem sukcesu 1. sezonu dopisuje kolejne.
    Ale też planowania są rozmaite wizje. Są architekci i są ogrodnicy. Taki Breaking Bad poza ogólnym duchem i morałem nie był zaplanowany od początku do końca. Choćby takie postaci jak Jesse Pinkman czy Gustavo mieli odgrywać o wiele mniejszą rolę w pierwotnym planie. Autor opowieści jednak ich los i rolę zmienił i bardzo dobrze.
  • edytowano July 2016
    Nooo, we właśnie zakończonym tydzień temu sezonie, Martin zrobił wielkie bum ! I poszło parę ważnych postaci do piachu i setki innych ludzików. No i na arenę wkracza Dziewczynka Nikt Zabójca, wracająca zza mórz. Będzie rezać, po kolei z listy. Cały czas będę utrzymywał, że to słaby sezon był. Chociaż cała historia Hodora, czy sprawcy zamieszania - Brana, mi Lost zajeżdża, czyli OK.
  • edytowano July 2016
    Dzięcioł jest coś dobrego teraz z seriali ? Najchętniej sf, albo jakie paranormal, czy fantasy ? Bo nową edycję Archiwum X do 4 odcinka zniosłem.
  • A o czym ta "Gra o tron"?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.