Jak zauważyliście nie jestem fanem Szydło, ale ale ale!!! Debatę trzeba było brać. Całą kampanię Szydło mówi, że chce debatować z Kopacz, a Kopacz nie, tylko z Kaczorem. Jeśli Kopacz zgadza się na debatę z Szydło to ONI są w defensywie, a nie PiS. Tak jak Bronek zgodził się na debatę dopiero w mocnej defensywie po pierwszych wynikach I tury. Po drugie debata Szydło-Kopacz nie daje okazji do kontynuowania ostatniego wątku kampanii PO, czyli straszenia Kaczorem i Macierewiczem. Szydło może sobie spokojnie przygotować ciętą ripostę na takie wycieczki Kopacz i ta nie będzie miała o czym mówić przez 20 minut.
Po trzecie, jak już ktoś zauważył, ważniejsze jest udupienie małych partii niż PO. Większość PiS zależy w zdecydowanej mierze od tego, czy wchodzi lewica, 8% to jest 35-40 mandatów "na wejściu", przy niewejściu większość tego bierze PiS i to wystarcza. Moim zdaniem optymalnym sposobem odebrania lewicy kilku procent czy kilku części procenta do przekroczenia progu byłoby forsowanie nieoficjalnymi kanałami niegroźnego Razem (ew. przez wspólną debatę wszystkich komitetów ogólnopolskich?). Natomiast nawet transfer kilku % do PO kosztem eliminacji lewicy się opłaca. To cel taktyczny na wybory.
rozum.von.keikobad napisal(a):Po trzecie, jak już ktoś zauważył, ważniejsze jest udupienie małych partii niż PO.
Przy d'Hondcie efektywny próg wyborczy w okręgach to od 7% do 11%, dlatego małe partie mogą sobie wchodzić do sejmu, byle nie przekraczały tych progów w wystarczającej ilości okręgów. Wrogiem jest i PO i Pezel ale Pezel tylko dlatego, że ma elektorat wymienny z PiS.
rozum.von.keikobad napisal(a):Po trzecie, jak już ktoś zauważył, ważniejsze jest udupienie małych partii niż PO.
Przy d'Hondcie efektywny próg wyborczy w okręgach to od 7% do 11%, dlatego małe partie mogą sobie wchodzić do sejmu, byle nie przekraczały tych progów w wystarczającej ilości okręgów. Wrogiem jest i PO i Pezel ale Pezel tylko dlatego, że ma elektorat wymienny z PiS.
Nie znam się, ale jak będzie 6 partii w sejmie to kawałki tortu robią się mniejsze. Czy przy 6 partiach jest możliwa bezwzględna większość PiS?
rozum.von.keikobad napisal(a):Po trzecie, jak już ktoś zauważył, ważniejsze jest udupienie małych partii niż PO.
Przy d'Hondcie efektywny próg wyborczy w okręgach to od 7% do 11%, dlatego małe partie mogą sobie wchodzić do sejmu, byle nie przekraczały tych progów w wystarczającej ilości okręgów. Wrogiem jest i PO i Pezel ale Pezel tylko dlatego, że ma elektorat wymienny z PiS.
ZLew jak wchodzi to przekracza 7-11% praktycznie wszędzie, w Galicji poza Krakowem (duży okręg 13 mandatów, więc efektywny próg mały) nie wejdą, ale gdzie indziej tak. PSL jak przekroczy 5% to przekracza próg w "swoich" okręgach i to znacznie - nb. są to okręgi o wysokich wynikach PiS, już kiedyś tłumaczyłem.
Przykład z lewicą - praktyczny - LPR w 2005 r. przy d'Hondcie miało ok. 30 mandatów (niecałe 8% w wyborach), Miller w 2011 r. bardzo podobnie, więc jeszcze raz: jak lewica przekracza próg to "na wejściu" ma min. 30 mandatów i to diametralnie zmienia rozkład głosów, +/- 15-20 głosów dla PiS.
Oczywiście. Załóżmy, że na nie-PiS idzie dajmy na to 60% głosów. Jak powinny te głosy się podzielić, by PiS dostał jak najwięcej mandatów? Najlepiej byłoby, jakby żadna planktonowa partia nie przekroczyła progu. Ale jeśliby wszystkie przekroczą, to najlepiej byłoby by jak najwięcej było poniżej progu efektywnego w okręgach.
rozum.von.keikobad napisal(a):Po trzecie, jak już ktoś zauważył, ważniejsze jest udupienie małych partii niż PO.
Przy d'Hondcie efektywny próg wyborczy w okręgach to od 7% do 11%, dlatego małe partie mogą sobie wchodzić do sejmu, byle nie przekraczały tych progów w wystarczającej ilości okręgów. Wrogiem jest i PO i Pezel ale Pezel tylko dlatego, że ma elektorat wymienny z PiS.
Nie znam się, ale jak będzie 6 partii w sejmie to kawałki tortu robią się mniejsze. Czy przy 6 partiach jest możliwa bezwzględna większość PiS?
Tak, Petru, Mikke i Kukiz jeśli będą mieli po 6% to przy ich równomiernym rozkładzie głosów będą mieli po kilku posłów, jak w 1997 r. ROP. SLD-UP w 2001 r. przy d'Hondcie miałoby samodzielną większość przy 6 wchodzących partiach (SLD-UP, PO, Samoobrona, PiS, PSL, LPR), nie mieli większości tylko dlatego, że była tzw. polska wersja St. Lague.
Dzisiaj nawet Stokrotka nie wytrzymywała strumienia świadomości Skrobacz, to raz. Dyskusja ze Skrobacz jest równie zasadna jak dyskusja z przekupką na bazarze o tym, że sprzedaje nieświeży towar, to dwa. Kto prowadzi debatę to trzy
Beata na swoim normalnym poziomie. Kopara na ciut wyższym niż zwykle, ale niewiele to dało - liczba pytań, na które NIE odpowiedziała była jednak znacząca.
Premiera sięgnęła dna. Ustawiła w sali gimnastycznej drużynę PiS z tektury. Ktoś na tt skomentował: "wolę Szydło z tektury niż Kopacz na żywo". Noji powtórka z prowokacji. Z Hadaczem w maju nie wyszło, powtórzyli wczoraj z bramkarzami.
Komentarz
To Kraśko zablokował w tv informacje o wizycie króla Belgii - powinien za to wylecieć z roboty.
Jak zauważyliście nie jestem fanem Szydło, ale ale ale!!!
Debatę trzeba było brać. Całą kampanię Szydło mówi, że chce debatować z Kopacz, a Kopacz nie, tylko z Kaczorem. Jeśli Kopacz zgadza się na debatę z Szydło to ONI są w defensywie, a nie PiS. Tak jak Bronek zgodził się na debatę dopiero w mocnej defensywie po pierwszych wynikach I tury.
Po drugie debata Szydło-Kopacz nie daje okazji do kontynuowania ostatniego wątku kampanii PO, czyli straszenia Kaczorem i Macierewiczem. Szydło może sobie spokojnie przygotować ciętą ripostę na takie wycieczki Kopacz i ta nie będzie miała o czym mówić przez 20 minut.
Po trzecie, jak już ktoś zauważył, ważniejsze jest udupienie małych partii niż PO. Większość PiS zależy w zdecydowanej mierze od tego, czy wchodzi lewica, 8% to jest 35-40 mandatów "na wejściu", przy niewejściu większość tego bierze PiS i to wystarcza. Moim zdaniem optymalnym sposobem odebrania lewicy kilku procent czy kilku części procenta do przekroczenia progu byłoby forsowanie nieoficjalnymi kanałami niegroźnego Razem (ew. przez wspólną debatę wszystkich komitetów ogólnopolskich?). Natomiast nawet transfer kilku % do PO kosztem eliminacji lewicy się opłaca. To cel taktyczny na wybory.
Celem strategicznym powinna być eliminacja Petru.
Przykład z lewicą - praktyczny - LPR w 2005 r. przy d'Hondcie miało ok. 30 mandatów (niecałe 8% w wyborach), Miller w 2011 r. bardzo podobnie, więc jeszcze raz: jak lewica przekracza próg to "na wejściu" ma min. 30 mandatów i to diametralnie zmienia rozkład głosów, +/- 15-20 głosów dla PiS.
Tak, Petru, Mikke i Kukiz jeśli będą mieli po 6% to przy ich równomiernym rozkładzie głosów będą mieli po kilku posłów, jak w 1997 r. ROP. SLD-UP w 2001 r. przy d'Hondcie miałoby samodzielną większość przy 6 wchodzących partiach (SLD-UP, PO, Samoobrona, PiS, PSL, LPR), nie mieli większości tylko dlatego, że była tzw. polska wersja St. Lague.
Dyskusja ze Skrobacz jest równie zasadna jak dyskusja z przekupką na bazarze o tym, że sprzedaje nieświeży towar, to dwa.
Kto prowadzi debatę to trzy
nie doceniłam mądrości Pani Szydło i głupoty obecnej premiery
Ktoś na tt skomentował: "wolę Szydło z tektury niż Kopacz na żywo".
Noji powtórka z prowokacji. Z Hadaczem w maju nie wyszło, powtórzyli wczoraj z bramkarzami.