los napisal(a): Nu jak tamę budowali i żaby przez to płoszyli. Zbiornik miał się napełniać przez cztery lata a napełnił się w miesiąc (bo akurat otwarcie się zbiegło z powodzią stulecia) i uratował Szczawnicę (a pewnie i kilka innych miejscowości w rodzaju Krakowa i Warszawy) przed powodzią. Więc jak później przyjechali ekoterroryści pobiwakować i poprotestować, to miejsce pobytu opuszczali w trybie nagłym i stanie zdrowia złym, niektórzy z bronami w plecach.
Ani Krakowa i Warszawy - Dunajec wpada do Wisły dużo poniżej Krakowa, ale na tyle wyżej od Warszawy, że w Warszawie to już nie miało znaczenia. Dość powiedzieć, że Warszawa nie była zagrożona przy wyższych w Małopolsce opadach w 2001 r. i 2010 r. Kraków w 2010 r. uratował natomiast w podobny sposób doraźnie napełniony zbiornik w Świnnej Porębie, ciągle oficjalnie nieotwarty.
Kwestia Zespołu Zbiorników Wodnych Czorsztyn - Niedzica - Sromowce Wyżne i przyrody to w ogóle ciekawy temat. Z kilku powodów: 1. Jest to jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie rzeczywiście można mówić o obecności "Ekoterrorystów". Bo ten termin nie oznacza, bynajmniej, protestujących przeciwko inwestycjom czy innym działaniom szkodzącym (zdaniem protestujących) środowisku. Interesowałem się tym zagadnieniem i w Polsce udało mi się dotrzeć do dosłownie 3 przypadków ekoterroryzmu takich działań: zniszczenie kilku ambon myśliwskich w Bieszczadach w roku 1995 (w ramach walki z polowaniem na wilki), podpalenie ambon w sąsiedztwie tokowisk cietrzewi na Orawie w 1992 r oraz wyjątkowo paskudne działania zagrażające, życiu pilarzy w Beskidzie Niskim (nie napiszę szczegółów, żeby jakiś "miłośnik przyrody" nie próbował zastosować tego w PB). Poza tym dwa przypadki grożenia działaniami w zasadzie terrorystycznymi: w 1992 i 1993 zieloni z okolic Bielska grozili uszkodzeniem infrastruktury narciarskiej w masywie Pilska no i właśnie przy okazji Czorsztyna, gdzie kilkukrotnie pojawiały się groźby uszadzania sprzętu przez cięcie opon, sypanie cukru do baków czy nawet traktowanie płonącym termitem. Niektórzy wliczają w to także rozstawianie ostrewek na szlakach narciarskich w Beskidzie Śląskim na początku lat 90-tych, ale tam chodziło o kwestię opłat za korzystanie z własności, a nie sprawy środowiskowe. 2. Na początku protestów, które zaczęły się w roku 1987 - kiedy prace przy obecnej zaporze stały się zauważalne - objawiło się endemiczna dla tego tematu kategoria radykałów ekologiczno-antykomunistycznych. Traktowali oni tę inwestycję - zresztą nie bez racji - jako przejaw komunistycznej manii wielkich budów, przy czym zupełnie bezsensowną, a za to szkodliwą dla przyrody. Pod koniec PRL-u zdarzało się, że ci sami ludzie próbowali w dzień utrudnić pracę robotnikom, a w nocy uszkodzić pobliski "UBelisk". Zresztą w obu tych działaniach byli żałośnie nieudolni. 3. To inwestycja, przy której skompromitowali się prawie wszyscy wypowiadający się o niej eksperci. Będę wymieniał branżami: a) Hydrolodzy i hydrotechnicy. Generalnie zakładano, że wybudowanie zapory zabezpieczy przed powodziami otoczenie Dunajca przynajmniej do zbiornika Rożnowskiego. Słuszności tego miał dowodzić fakt, że podczas powodzi w 1997 w Dębnie (!) wskaźnik był wyżej niż w 1934 kiedy to powódź straszliwie zniszczyła Szczawnicę i Krościenko. Jednak kiedy zrobiono dokładniejsze analizy sytuacji w zlewni (Uwzględniające też co się działo do bodajże 2007r) okazało się, że- ze względu wpływ dopływów (Niedzica, Macelowy Potok, Leśnicki Potok, Gajcarek, Krośnica, Ochotniczkę i pomniejsze "siurki") możliwy do zauważenia (nie "istotny") wpływ Zbiorników na falę powodziową na Dunajcu Kończy się przy ujściu Ochotniczki. Co więcej już w Szczawncy jest on mniejszy niż zakładano, bo przy prognozowaniu, zapomniano nie tylko o dopływach ale i spływie powierzchniowym. Zapomniano też, że obecność zbiornika zmieni dynamikę dopływów. W rezultacie po jego napełnieniu, zaczęło regularnie podtapiać niezalewane wcześniej części Dębna (stąd tak wysoki w tej miejscowości poziom wody w 1934r.). Nie wzięto także pod uwagę, że zapora zatrzyma transport rumoszu wleczonego, co praktycznie uniemożliwi "bezkoncesyjną" eksploatację żwiru poniżej Czorsztyna. Problem ten na tyle dotknął Słowaków, że od lat domagają się rekompensaty. b) Przyrodnicy. Powstanie zbiorników miało być katastrofą ekologiczna. Nie tylko dla ekosystemów wodnych ale i lądowych. Zmiana warunków mezoklimatycznych miała wykończyć całą kserofilną florę i faunę. I co? I nic. W rzece się pozmieniało. Wahania wody dały po tyłkach części płazów ale generalnie bez tragedii. Prognostykom najbardziej urąga opadające prosto do zbiornika zbocze pod zamkiem w Czorsztynie, jeden z najfajniejszych kserotermów i największe stanowisko endemicznego pszonaka pienińskiego. c) Specjaliści od turystyki. Zakładali, że zbiornik stanie się atrakcją krajobrazową przyciągającą tłumy turystów. Tyle, że nie wzięli pod uwagę, że dla większości turystów jezioro o błotnistym brzegu, które jest dodatkowo albo "od razu głębokie", a tam gdzie jest płytko muł sięga kolan, nie stwarza zbyt wielu możliwości rekreacji. W tej chwili wszystko skupia się w kilku punktach: Zatoce Wronina, "Osadzie Maniowy" i sztucznej plaży w Niedzicy. Turystów i tak przyciągają głównie zamki, szczyty Trzech Koron i Sokolicy, no i oczywiście Przełom Dunajca. Zbiornik stanowi typowy "walor uzupełniający" (wg klasyfikacji Swarbrooke'a).
rozum.von.keikobad napisal(a): W samej Szczawnicy byłem raz. Ale samo Jezioro Czorsztyńskie uwielbiam, najładniejsza okolica w Polsce
Kwestia gustu. Pamiętam, jak parę lat temu na konferencji w Krościenku dwu utytułowanych architektów omal nie dostało apopleksji spierając się o dwie rzeczy: czy zbiornik Czorztyński poprawił czy pogorszył atrakcyjność krajobrazową, oraz czy renowacja Baszty Baranowskiego na zamku czorsztyńskim miała sens
los napisal(a): Nu jak tamę budowali i żaby przez to płoszyli. Zbiornik miał się napełniać przez cztery lata a napełnił się w miesiąc (bo akurat otwarcie się zbiegło z powodzią stulecia) i uratował Szczawnicę (a pewnie i kilka innych miejscowości w rodzaju Krakowa i Warszawy) przed powodzią. Więc jak później przyjechali ekoterroryści pobiwakować i poprotestować, to miejsce pobytu opuszczali w trybie nagłym i stanie zdrowia złym, niektórzy z bronami w plecach.
Ale tu coś się nie trzyma. Kwestie powodziowe opisałem wcześniej. "Miał się napełniać cztery lata " to jakieś głębokie nieporozumienie. Próbne napełnienie było już 1996, potem spuszczono do "Najniższego Poziomu Technicznego" (czy jakoś podobnie) i znowu napełniano - to trwa kilka tygodni. Zresztą jak w zimie 2007/2008 znowu spuszczono wodę do minimum to powrót do stanu normalnego trwał mniej niż miesiąc. Tej zimy też spuszczono ale z powodu braku śniegu się nie napełnia. W 1997 był poważny problem przy powodzi, ale to z tego powodu, że na oficjalnym otwarciu spodziewano się Kwaśniewskiego. W związku z tym, podpiętrzono wodę do maksimum, żeby ukryć nieuporządkowane brzegi. W związku z czym jak wielkie opady zaczęły wskazywać, że będzie powódź, mimo maksymalnego zrzutu omal nie doszło do katastrofy - przelania się przez koronę zapory, która od strony odpowietrznej jest ziemna. "Cztery lata w miesiąc" bardziej pasują do Świnnej Poręby w 2010. Zbiornik na Skawie miał być oddany i oficjalnie napełniony w 2015 (nie wiem czy zdążyli) ale tama w zasadzie już stała. Dzięki temu przyjął cała falę powodziową. No i kwestia "protestukacych" ostatnie zauważalne protesty przeciw Zaporze miały miejsce chyba w 1996 roku. Po oficjalnym zalaniu to był już tylko prasowy lament. Niewykluczone, że opowiadający trochę podkoloryzował i poplątał.
los napisal(a): Nawet jeśli, to stosunek miejscowej ludności do ekoterrorystów wyraził poprawnie.
Jeżeli ma kolega na myśli "ekoterrorystów" w sensie ścisłym to tak. Jeżeli w sensie bardzo szerokim (jak szerokim?) to sprawa jest złożona. Po pierwsze wrzucanie do jednego worka całej "ludności miejscowej" już jest mało sensowne. Bo po pierwsze mają oni różne interesy, co obija się na stosunku do ochrony przyrody (np. ci sami ludzie, którzy przez lata walczyli o rozszerzenie strefy zabudowy o swoje działki, teraz bardo się starają, żeby pod żadnym pozorem nie powiększono jej jeszcze o teren sąsiadów - działki na granicy są najatrakcyjniejsze). Po drugie, są lokalne różnice etniczno-mentalnościowe. Np Sromowce Niżne są pod wieloma względami bardziej podobne do Krościenka, niż Sromowiec Wyżnych, bo w tych ostatnich "od zawsze" silne były wpływy spiskie. Do tego to się wszystko zmienia. I to bynajmniej nie w jedną stronę.
Jezioro jest atrakcją turystyczną. Miejscowości Czorsztyn i Niedzica-Zamek odwiedziłem w 1997 r. i 2013 r. W 1997 r. były to dziury, żadnej infrastruktury. W 2013 r. - rozbudowana baza noclegowa, statki wycieczkowe, restauracje itd. Tłumów nie było (byłem w maju - poza sezonem), ale puste nie pływały. Choć oczywiście więcej osób było na spływie Dunajcem - ale! spływ jest atrakcją zazwyczaj jednorazową, a jezioro pobytową, co się bardziej opłaca nie muszę mówić. Głównym problemem turystycznym jest fatalny dojazd - w zasadzie sensowny tylko autem, a drogi w tym miejscu też są niespecjalne. Dotyczy to też zresztą Pienin jako całości.
offtopic: Jest takie powiedzenie u nas, w Beskidzie Żywieckim : Skąd wiadomo ze wesele było udane? Jak starosta wraco s ciupaskom (dla wersji pieninskiej niech będzie brona) w plecach i śpiewo - "Do nikogo żalu ni mom"
Tu przyjeżdżam właśnie, żeby się podładować, właśnie w świecie waszej tradycji, w świecie waszych wartości, gdzie to wszystko, co najważniejsze, czyli miłość do ojczyzny, czyli miłość do ziemi, do ojcowizny, do krzyża na Giewoncie, poczucie tego, jak on jest ważny cały czas trwa i będzie trwała. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję – dodał. Prezydent obiecał również, że będzie często odwiedzał Podhale.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jezioro jest atrakcją turystyczną. Miejscowości Czorsztyn i Niedzica-Zamek odwiedziłem w 1997 r. i 2013 r. W 1997 r. były to dziury, żadnej infrastruktury. W 2013 r. - rozbudowana baza noclegowa, statki wycieczkowe, restauracje itd. Tłumów nie było (byłem w maju - poza sezonem), ale puste nie pływały. Choć oczywiście więcej osób było na spływie Dunajcem - ale! spływ jest atrakcją zazwyczaj jednorazową, a jezioro pobytową, co się bardziej opłaca nie muszę mówić. Głównym problemem turystycznym jest fatalny dojazd - w zasadzie sensowny tylko autem, a drogi w tym miejscu też są niespecjalne. Dotyczy to też zresztą Pienin jako całości.
Stan w 1997 nie nadaje się do porównań - to był wielki plac budowy, już po rozebraniu starych części miast, a przed wybudowaniem nowej infrasturkrury. Ale jeszcze w latach 80-tych i na początku 90-tych Niedzica i Czorsztyn i Maniowy (stare) były obłożone turystami na poziomie takim jak Krościenko. Przecież nawet spływ Dunajcem zaczynał się w Czorsztynie. Niestety monitoring rucu turystycznego, nie potwierdza kolegi opinii, że "Jezioro jest atrakcją pobytową" Poza nielicznymi żagłowkami i "bazą" windsurfingu w "Osadzie Maniowy" jest celem głównie jednodniowych wizyt - zobaczyć Zamki, przepłynąć statkiem czy kajakiem. Dłuższe pobytu to głównie wędkarze. Od lat 90-tych najszybszy rozwój infrastruktury w Pieninach dotyczył Sromowiec Niżnych, najgorzej zaś było w Hałuszowej i Frydmianie. Ten ostani jako miejscowość turystyczną wykończyło właśnie jezioro. Ruch turystyczny w Pieninach jest badany na różne sposoby i do różnych celów - w bibliotece PPN jest ładnych kilkadziesiąt prac naukowych, dokumentów planistycznych itp. No i żadne z niech nie wskazują by jezioro było atrakcją główną....
rozum.von.keikobad napisal(a): Jezioro jest atrakcją turystyczną. Miejscowości Czorsztyn i Niedzica-Zamek odwiedziłem w 1997 r. i 2013 r. W 1997 r. były to dziury, żadnej infrastruktury. W 2013 r. - rozbudowana baza noclegowa, statki wycieczkowe, restauracje itd. Tłumów nie było (byłem w maju - poza sezonem), ale puste nie pływały. Choć oczywiście więcej osób było na spływie Dunajcem - ale! spływ jest atrakcją zazwyczaj jednorazową, a jezioro pobytową, co się bardziej opłaca nie muszę mówić. Głównym problemem turystycznym jest fatalny dojazd - w zasadzie sensowny tylko autem, a drogi w tym miejscu też są niespecjalne. Dotyczy to też zresztą Pienin jako całości.
Stan w 1997 nie nadaje się do porównań - to był wielki plac budowy, już po rozebraniu starych części miast, a przed wybudowaniem nowej infrasturkrury. Ale jeszcze w latach 80-tych i na początku 90-tych Niedzica i Czorsztyn i Maniowy (stare) były obłożone turystami na poziomie takim jak Krościenko. Przecież nawet spływ Dunajcem zaczynał się w Czorsztynie. Niestety monitoring rucu turystycznego, nie potwierdza kolegi opinii, że "Jezioro jest atrakcją pobytową" Poza nielicznymi żagłowkami i "bazą" windsurfingu w "Osadzie Maniowy" jest celem głównie jednodniowych wizyt - zobaczyć Zamki, przepłynąć statkiem czy kajakiem. Dłuższe pobytu to głównie wędkarze. Od lat 90-tych najszybszy rozwój infrastruktury w Pieninach dotyczył Sromowiec Niżnych, najgorzej zaś było w Hałuszowej i Frydmianie. Ten ostani jako miejscowość turystyczną wykończyło właśnie jezioro. Ruch turystyczny w Pieninach jest badany na różne sposoby i do różnych celów - w bibliotece PPN jest ładnych kilkadziesiąt prac naukowych, dokumentów planistycznych itp. No i żadne z niech nie wskazują by jezioro było atrakcją główną....
Czy "rozwój infrastruktury" w Sromowcach Niżnych dotyczy gigantycznej rozbudowy Hotelu "Nad Przełomem", który jest po prostu średnioluksusowym hotelem, gdzie robi się konferencje, wesela, jest spa i basen czy czegoś więcej? Bo taki hotel mógłby stać gdziekolwiek, ale że tam właśnie facet miał grunt, który mógł rozbudować...
Sromowce Niżne to co najmniej częściowo otulina PPN, gdzie nic już nie można postawić, ale można właśnie "rozbudować", co sprytnie wykorzystał właściciel hotelu...
Rozwój infrastruktury to nie tylko spektakularne inwestycje .W Sromowcach Niźnych to (z grubsza) obejmuje: wykończenie i rozbudowa hotelu "nad przełomem", budowa hotelu "Trzy Korony", budowa kładki na Słowację, remont, a praktycznie zbudowanie od nowa przystani flisackiej i zagospodarowaniu jej otoczenia. Do tego ponad dziesięciokrotny (w stosunku do 1995) wzrost liczby miejsc noclegowych przy istotnej, ale nie mierzonej dokładnie, poprawie standardu. Że nie wspomnę o nieturystycznych inwestycjach takich jak budowa zespołu szkół czy oczyszczalni ścieków. Do tego drobnica - zagospodarowanie placu targowego, scena nad Dunajcem, punkty wypoczynkowe, parkingi itp. A teraz kolega zestawi sobie z Czorsztynem: przystań w zatoce Wronina, remont zamku i niespełna pięciokrotny wzrost liczby miejsc noclegowych. Niedzica? Przystań, sztuczna plaża Stochmalów, ostatnio kompleks "Zadymy". Jeszcze renowacja zabudowań przyzamkowych i deptak od zapory do zamku. Co do miejsc nocledowych to nie pamiętam, ale dużo dołożyl kompleks wypoczynkowy zapory.... Jeżeli chodzi o Pieniny to naprawdę wiem co piszę....
Pani Prezydentowa dostała przepiękny prezent - góralską wielką chustę z cieniutkiej wełny, z długimi frendzlami, z góralskimi motywami, w kolorach ecru i błękitu. Az mnie naszło marzenie by nosić takie cudeńko na ramionach, bo zastępuje sweter, ale jest elegantsza i praktyczniejsza, bo można nią ocieplić szyję i głowę. Możnaby poszukać tego cudeńka w internetowych sklepach i zamówić. Byłaby któraś koleżanka chętna do nabycia? Za kilka sztuk policzyliby nam może mniej? Letnią porą - do kościółka, na przyjęcia- przez cały rok, zimą do płaszcza można nią okutać całą głowę. Muszę ją mieć! http://wpolityce.pl/polityka/280606-andrzej-duda-na-koncercie-dudziarzy-para-prezydencka-wziela-udzial-w-dudaskim-tlustym-czwartku-w-zakopanem
pawel.adamski napisal(a): Rozwój infrastruktury to nie tylko spektakularne inwestycje .W Sromowcach Niźnych to (z grubsza) obejmuje: wykończenie i rozbudowa hotelu "nad przełomem", budowa hotelu "Trzy Korony", budowa kładki na Słowację, remont, a praktycznie zbudowanie od nowa przystani flisackiej i zagospodarowaniu jej otoczenia. Do tego ponad dziesięciokrotny (w stosunku do 1995) wzrost liczby miejsc noclegowych przy istotnej, ale nie mierzonej dokładnie, poprawie standardu. Że nie wspomnę o nieturystycznych inwestycjach takich jak budowa zespołu szkół czy oczyszczalni ścieków. Do tego drobnica - zagospodarowanie placu targowego, scena nad Dunajcem, punkty wypoczynkowe, parkingi itp. A teraz kolega zestawi sobie z Czorsztynem: przystań w zatoce Wronina, remont zamku i niespełna pięciokrotny wzrost liczby miejsc noclegowych. Niedzica? Przystań, sztuczna plaża Stochmalów, ostatnio kompleks "Zadymy". Jeszcze renowacja zabudowań przyzamkowych i deptak od zapory do zamku. Co do miejsc nocledowych to nie pamiętam, ale dużo dołożyl kompleks wypoczynkowy zapory.... Jeżeli chodzi o Pieniny to naprawdę wiem co piszę....
Myślałem, że mówimy o infrastrukturze noclegowej. Bo jak mówimy o wszystkim i doliczamy nawet kładkę, to doliczmy też zaporę i kto będzie miał więcej? A w liczbach bezwzględnych jak wygląda jezioro vs. Pieniny?
Myślałem, że mówimy o infrastrukturze noclegowej. Bo jak mówimy o wszystkim i doliczamy nawet kładkę, to doliczmy też zaporę i kto będzie miał więcej? A w liczbach bezwzględnych jak wygląda jezioro vs. Pieniny?
No cóż z zespołem szkół i oczyszczalnią się zagalopowałem. Ale pod względem infrastruktury turystycznej (pojęcie szersze niż noclegowa) tempa rozwoju infrastruktury turystycznej w ostatnich ok 20 latach Somowce Niżne biją resztę Pienińskich miejscowości na głowę. Kolega był tam dwa razy w odstępie kilkunastu lat i naprawdę ma bardzo słaby ogląd sytuacji. Dlaczego tak sądzę? Choćby z tekstu "Doliczamy nawet kładkę". Po pierwsze nazwa kładka używana jest dlatego, że nie można po tym jeździć samochodami, bo to po prostu most Po drugie rzut oka na mapę Pienin, wskazuje, że jego budowa ma kluczowe znaczenie dla turystyki w tym terenie. To ładnie widać na wynikach zliczań ruchu turystycznego robionych przy różnych okazjach (dostępne w Bibliotece PPN) - po zbudowaniu kładki w 2006r.zmieniła się struktura ruchu pieszego i rowerowego.... Co ciekawe, nawet pod względem wynajmowania sprzętu pływającego od paru lat Sromowce Niżne gonią Niedzicę i Czorstyn (tam jest po jednej wypożyczalni kajaków i łódek) w Sromowcach dwie "Retendo" i "Fun Time rafting" (pomijam "Raftrek" bo oni tam dojeżdżają). Generalnie wynajmują pontony z instruktorami, ale można też wynegocjować sam sprzęt.
Komentarz
Kraków w 2010 r. uratował natomiast w podobny sposób doraźnie napełniony zbiornik w Świnnej Porębie, ciągle oficjalnie nieotwarty.
Natomiast znam Szczawnicę i wiem, że była ona tyle razy zalewana, że miejscowi są w tomacie przeczuleni i użycie bron wcale nie było przesadzone.
1. Jest to jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie rzeczywiście można mówić o obecności "Ekoterrorystów". Bo ten termin nie oznacza, bynajmniej, protestujących przeciwko inwestycjom czy innym działaniom szkodzącym (zdaniem protestujących) środowisku. Interesowałem się tym zagadnieniem i w Polsce udało mi się dotrzeć do dosłownie 3 przypadków ekoterroryzmu takich działań: zniszczenie kilku ambon myśliwskich w Bieszczadach w roku 1995 (w ramach walki z polowaniem na wilki), podpalenie ambon w sąsiedztwie tokowisk cietrzewi na Orawie w 1992 r oraz wyjątkowo paskudne działania zagrażające, życiu pilarzy w Beskidzie Niskim (nie napiszę szczegółów, żeby jakiś "miłośnik przyrody" nie próbował zastosować tego w PB). Poza tym dwa przypadki grożenia działaniami w zasadzie terrorystycznymi: w 1992 i 1993 zieloni z okolic Bielska grozili uszkodzeniem infrastruktury narciarskiej w masywie Pilska no i właśnie przy okazji Czorsztyna, gdzie kilkukrotnie pojawiały się groźby uszadzania sprzętu przez cięcie opon, sypanie cukru do baków czy nawet traktowanie płonącym termitem. Niektórzy wliczają w to także rozstawianie ostrewek na szlakach narciarskich w Beskidzie Śląskim na początku lat 90-tych, ale tam chodziło o kwestię opłat za korzystanie z własności, a nie sprawy środowiskowe.
2. Na początku protestów, które zaczęły się w roku 1987 - kiedy prace przy obecnej zaporze stały się zauważalne - objawiło się endemiczna dla tego tematu kategoria radykałów ekologiczno-antykomunistycznych. Traktowali oni tę inwestycję - zresztą nie bez racji - jako przejaw komunistycznej manii wielkich budów, przy czym zupełnie bezsensowną, a za to szkodliwą dla przyrody. Pod koniec PRL-u zdarzało się, że ci sami ludzie próbowali w dzień utrudnić pracę robotnikom, a w nocy uszkodzić pobliski "UBelisk". Zresztą w obu tych działaniach byli żałośnie nieudolni.
3. To inwestycja, przy której skompromitowali się prawie wszyscy wypowiadający się o niej eksperci. Będę wymieniał branżami:
a) Hydrolodzy i hydrotechnicy. Generalnie zakładano, że wybudowanie zapory zabezpieczy przed powodziami otoczenie Dunajca przynajmniej do zbiornika Rożnowskiego. Słuszności tego miał dowodzić fakt, że podczas powodzi w 1997 w Dębnie (!) wskaźnik był wyżej niż w 1934 kiedy to powódź straszliwie zniszczyła Szczawnicę i Krościenko. Jednak kiedy zrobiono dokładniejsze analizy sytuacji w zlewni (Uwzględniające też co się działo do bodajże 2007r) okazało się, że- ze względu wpływ dopływów (Niedzica, Macelowy Potok, Leśnicki Potok, Gajcarek, Krośnica, Ochotniczkę i pomniejsze "siurki") możliwy do zauważenia (nie "istotny") wpływ Zbiorników na falę powodziową na Dunajcu Kończy się przy ujściu Ochotniczki. Co więcej już w Szczawncy jest on mniejszy niż zakładano, bo przy prognozowaniu, zapomniano nie tylko o dopływach ale i spływie powierzchniowym. Zapomniano też, że obecność zbiornika zmieni dynamikę dopływów. W rezultacie po jego napełnieniu, zaczęło regularnie podtapiać niezalewane wcześniej części Dębna (stąd tak wysoki w tej miejscowości poziom wody w 1934r.). Nie wzięto także pod uwagę, że zapora zatrzyma transport rumoszu wleczonego, co praktycznie uniemożliwi "bezkoncesyjną" eksploatację żwiru poniżej Czorsztyna. Problem ten na tyle dotknął Słowaków, że od lat domagają się rekompensaty.
b) Przyrodnicy. Powstanie zbiorników miało być katastrofą ekologiczna. Nie tylko dla ekosystemów wodnych ale i lądowych. Zmiana warunków mezoklimatycznych miała wykończyć całą kserofilną florę i faunę. I co? I nic. W rzece się pozmieniało. Wahania wody dały po tyłkach części płazów ale generalnie bez tragedii. Prognostykom najbardziej urąga opadające prosto do zbiornika zbocze pod zamkiem w Czorsztynie, jeden z najfajniejszych kserotermów i największe stanowisko endemicznego pszonaka pienińskiego.
c) Specjaliści od turystyki. Zakładali, że zbiornik stanie się atrakcją krajobrazową przyciągającą tłumy turystów. Tyle, że nie wzięli pod uwagę, że dla większości turystów jezioro o błotnistym brzegu, które jest dodatkowo albo "od razu głębokie", a tam gdzie jest płytko muł sięga kolan, nie stwarza zbyt wielu możliwości rekreacji. W tej chwili wszystko skupia się w kilku punktach: Zatoce Wronina, "Osadzie Maniowy" i sztucznej plaży w Niedzicy. Turystów i tak przyciągają głównie zamki, szczyty Trzech Koron i Sokolicy, no i oczywiście Przełom Dunajca. Zbiornik stanowi typowy "walor uzupełniający" (wg klasyfikacji Swarbrooke'a).
Pamiętam, jak parę lat temu na konferencji w Krościenku dwu utytułowanych architektów omal nie dostało apopleksji spierając się o dwie rzeczy: czy zbiornik Czorztyński poprawił czy pogorszył atrakcyjność krajobrazową, oraz czy renowacja Baszty Baranowskiego na zamku czorsztyńskim miała sens
Kwestie powodziowe opisałem wcześniej. "Miał się napełniać cztery lata " to jakieś głębokie nieporozumienie. Próbne napełnienie było już 1996, potem spuszczono do "Najniższego Poziomu Technicznego" (czy jakoś podobnie) i znowu napełniano - to trwa kilka tygodni. Zresztą jak w zimie 2007/2008 znowu spuszczono wodę do minimum to powrót do stanu normalnego trwał mniej niż miesiąc. Tej zimy też spuszczono ale z powodu braku śniegu się nie napełnia. W 1997 był poważny problem przy powodzi, ale to z tego powodu, że na oficjalnym otwarciu spodziewano się Kwaśniewskiego. W związku z tym, podpiętrzono wodę do maksimum, żeby ukryć nieuporządkowane brzegi. W związku z czym jak wielkie opady zaczęły wskazywać, że będzie powódź, mimo maksymalnego zrzutu omal nie doszło do katastrofy - przelania się przez koronę zapory, która od strony odpowietrznej jest ziemna. "Cztery lata w miesiąc" bardziej pasują do Świnnej Poręby w 2010. Zbiornik na Skawie miał być oddany i oficjalnie napełniony w 2015 (nie wiem czy zdążyli) ale tama w zasadzie już stała. Dzięki temu przyjął cała falę powodziową.
No i kwestia "protestukacych" ostatnie zauważalne protesty przeciw Zaporze miały miejsce chyba w 1996 roku. Po oficjalnym zalaniu to był już tylko prasowy lament.
Niewykluczone, że opowiadający trochę podkoloryzował i poplątał.
Po pierwsze wrzucanie do jednego worka całej "ludności miejscowej" już jest mało sensowne. Bo po pierwsze mają oni różne interesy, co obija się na stosunku do ochrony przyrody (np. ci sami ludzie, którzy przez lata walczyli o rozszerzenie strefy zabudowy o swoje działki, teraz bardo się starają, żeby pod żadnym pozorem nie powiększono jej jeszcze o teren sąsiadów - działki na granicy są najatrakcyjniejsze). Po drugie, są lokalne różnice etniczno-mentalnościowe. Np Sromowce Niżne są pod wieloma względami bardziej podobne do Krościenka, niż Sromowiec Wyżnych, bo w tych ostatnich "od zawsze" silne były wpływy spiskie. Do tego to się wszystko zmienia. I to bynajmniej nie w jedną stronę.
Głównym problemem turystycznym jest fatalny dojazd - w zasadzie sensowny tylko autem, a drogi w tym miejscu też są niespecjalne. Dotyczy to też zresztą Pienin jako całości.
Jest takie powiedzenie u nas, w Beskidzie Żywieckim :
Skąd wiadomo ze wesele było udane?
Jak starosta wraco s ciupaskom (dla wersji pieninskiej niech będzie brona) w plecach i śpiewo - "Do nikogo żalu ni mom"
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Od lat 90-tych najszybszy rozwój infrastruktury w Pieninach dotyczył Sromowiec Niżnych, najgorzej zaś było w Hałuszowej i Frydmianie. Ten ostani jako miejscowość turystyczną wykończyło właśnie jezioro.
Ruch turystyczny w Pieninach jest badany na różne sposoby i do różnych celów - w bibliotece PPN jest ładnych kilkadziesiąt prac naukowych, dokumentów planistycznych itp. No i żadne z niech nie wskazują by jezioro było atrakcją główną....
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Sromowce Niżne to co najmniej częściowo otulina PPN, gdzie nic już nie można postawić, ale można właśnie "rozbudować", co sprytnie wykorzystał właściciel hotelu...
Jeżeli chodzi o Pieniny to naprawdę wiem co piszę....
Letnią porą - do kościółka, na przyjęcia- przez cały rok, zimą do płaszcza można nią okutać całą głowę. Muszę ją mieć!
http://wpolityce.pl/polityka/280606-andrzej-duda-na-koncercie-dudziarzy-para-prezydencka-wziela-udzial-w-dudaskim-tlustym-czwartku-w-zakopanem
No, frędzelki znacznie krótsze.
http://www.beskidartdeco.pl/sklep/pl/p/CHUSTA-SZAL-100welna,-ludowa,goralska/714
Taka jak na fotce P.Prezydentowej, to, Pani moja, strasecnie droga! Frędzle z jedwabiu som!
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
A w liczbach bezwzględnych jak wygląda jezioro vs. Pieniny?
Po drugie rzut oka na mapę Pienin, wskazuje, że jego budowa ma kluczowe znaczenie dla turystyki w tym terenie. To ładnie widać na wynikach zliczań ruchu turystycznego robionych przy różnych okazjach (dostępne w Bibliotece PPN) - po zbudowaniu kładki w 2006r.zmieniła się struktura ruchu pieszego i rowerowego....
Co ciekawe, nawet pod względem wynajmowania sprzętu pływającego od paru lat Sromowce Niżne gonią Niedzicę i Czorstyn (tam jest po jednej wypożyczalni kajaków i łódek) w Sromowcach dwie "Retendo" i "Fun Time rafting" (pomijam "Raftrek" bo oni tam dojeżdżają). Generalnie wynajmują pontony z instruktorami, ale można też wynegocjować sam sprzęt.