Jestem zwykłą śmiertelniczką, a rozmawiam z Panem Jezusem i Matką Najświętszą, tak samo jak z nieżyjącymi Rodzicami, przodkami, Aniołami i Świętymi. Jeśli uważa się Ich za najbliższych, to nie ma w tej rozmowie nic nadzwyczajnego - na tym polega przecież codzienna modlitwa. Nad sobą i swoją marnością nie ma się co skupiać, ani rozpamiętywać dawne i obecne grzechy, bo nasz Pan wymaga od nas miłości i ufności, a nie samobiczowania. Właśnie przeczytałam książkę o Coltonie, który był w Niebie i spotkał tam swoją siostrę, która zmarła " w brzuszku mamy" jeszcze przed urodzeniem. Nie była ochrzczona, nie miała imienia, a w Niebie była razem ze Świętymi, w bliskości Jezusa i z tęsknotą oczekiwała na spotkanie ze swoimi rodzicami i rodzeństwem. Tak więc każda dusza jest dla Boga Ojca bezcenna. No, a skoro Mmaria zdobyła się na szczerość, to i ja wyznam, że dane mi było usłyszeć głos Pana Jezusa. Fizycznie, realnie Go słyszałam i mimo iż powiedział do mnie tylko kilka słów, odmienił moją wiarę, która przestała być wiarą, a stała się wiedzą. Nawet nie będę opisywać wrażenia jakie wywarł na mnie ten głos, bo brak mi słów - nie wiedziałam przedtem, że jest obok mnie ktoś aż tak kochający, ktoś tak bliski. A czym sobie na tak ogromną miłość zasłużyłam? Niczym, absolutnie niczym. Pan Jezus kocha nas bezwarunkowo. Bóg interesuje się Twoim losem, Raste, bardziej niż sobie wyobrażasz.
Zainwestujcie niecałe 6 zł i kupcie świąteczne wydanie doRzeczy. Z jednego powodu - do gazety dołączona jest książka "Potęga nadziei. Opowieść o cierpieniu człowieka i miłosierdziu Boga". Jej autorem jest ks. dr Mariusz Bernyś, kapelan jednego z największych szpitali warszawskich, również poeta. Doktorat pisał właśnie o siostrze Faustynie. Książkę czyta się jednym tchem, jest napisana piękną polszczyzną. Ale chce się do niej wracać, bo tyle tam cennych zdań. Wg mnie - koniecznie.
Sarmata1.2 napisal(a): Nie zapominajmy, że żyła ona w epoce, gdy inna wizjonerka, mateczka Kozłowska, zakładała kościół mariawitów...
Dwie dusze, dwie drogi,
droga szeroka mateczki Kozłowskiej (wielka katedra w Płocku, własna religia, wow!), i mała, kręta droga siostry Faustyny (upokorzenia, cierpienie, funkcjonowanie w tzw. drugim chórze, zdecydowanie poza mainstreamem, nie udało jej się założyć zgromadzenia).
też w Plocku? ale jaja...
siostra Faustuna, Płock, (po roku bytności tutaj) 22. lutego 1931: wizja obrazu
s. Faustyna Ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, ... "- Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. ..." "
siostra Felicja, Płock, 1893 (pierwsze objawienie*), czyli 38 lat wcześniej, swoje wizje i działanie nazywa Dziełem Wielkiego Miłosierdzia.
*fałszywe, oczywiście z punktu widzenia Kościoła katolickiego; 1904 rok papież potępia (odrzuca) Kościół mariawitów)
--- Podstawowa różnica to... "postawa ojca (już byłego) Pelanowskiego"! Czyli komu winienem jestem posłuszeństwo: Bogu czy przełożonym, którzy mogą bładzić?
I tak sobie myślę, całkiem amatorsko, siedząc na stołku barowym w saloniku RUCH, przesłuchawszy niedawno wywiad z mistyczką od dusz czyśćcowych Marią Simmą, że
Pan Bóg ma cel & plan wobec Ludzkości, potrzebuje "robotników w winnicy", a ci, jak to ludzie/robotnicy, czasem zwalniają się z pracy po "stażu", spóźniają się, albo co gorsza oszukują czy wręcz okradają pracodawcę. Albo nawet porzucają, by - jak Amazon! - skopiować biznes!
I kto wie, czy s. Faustyna to była taka kolejna, a pierwsza, która całkowicie zaufała Pacodawcy? Że przed nią nie były inne?
Bo co mówiła Maria Simma? Na pytanien o nią samą, o to wielkie wyróżnienie od Pana Boga (rozmowy z duszami, widzenie i słyszenie ich, przyjmowanie ich w swoim domu) odpowiedziała, że nie jest jedyną! Że Bóg dla tych dusz (czyśćcowych) szuka i powołuje wielu ludzi. Niestety, są i takie - i ona tę osobę zna! - które urosły w pysze, bo są "Kimś", sam Bóg je wyróżnił i "wywyższył". I ta jedna kobieta, którą zna, umarła w tym ciężkim grzechu (i trafiła do piekła w domyśle).
i link do deon .pl, gdzie jest wywiad z mariawitą, co mówi, że s. Felicja miała pierwsze i pełne ojawienie (dla Kościoła) o Bożym Miłosierdziu, a po niej było wiele, pomniejszych, niejako potórzeń dla wzmocnienia przesłania Mateczki.
Spotkałem się z opinią, że mateczka Kozłowska to był pierwszy typ Pana Jezusa jeśli chodzi o orędzie o Bożym Miłosierdziu. Podobno (nie wiem, nie studiowałem) czytając jej pierwsze pisma odnosi się wrażenie bardzo podobnych klimatów jak w "Dzienniczku". Tyle tylko że nie sprostała zadaniu :-( Napotykając na opór i niezrozumienie w hierarchii kościelnej, zbuntowała się i poszła własną drogą. Natomiast Pan Jezus najwyraźniej nie zrezygnował ze swych planów i upatrzył sobie inną polską zakonnicę.
Brzost napisal(a): Spotkałem się z opinią, że mateczka Kozłowska to był pierwszy typ Pana Jezusa jeśli chodzi o orędzie o Bożym Miłosierdziu. Podobno (nie wiem, nie studiowałem) czytając jej pierwsze pisma odnosi się wrażenie bardzo podobnych klimatów jak w "Dzienniczku". Tyle tylko że nie sprostała zadaniu :-( Napotykając na opór i niezrozumienie w hierarchii kościelnej, zbuntowała się i poszła własną drogą. Natomiast Pan Jezus najwyraźniej nie zrezygnował ze swych planów i upatrzył sobie inną polską zakonnicę.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ale czy to nie przesłodkie, że też w Płocku? Z Płocka wyjdzie iskra!
Akurat dziś Nasz Dziennik napisał, że iskra wyszła z Łagiewnik (dziś Kraków)! Stąd mój post: wpierw zeskanowałem artykuł, potem szukałem, gdzie wkleić, czy do wątku o Iskrze, czy do wątku o s. Faustynie, a potem przeczytałem tu wątek i... zatrzymałem się na... Płocku, a wtedy na Mateczce...
raste napisal(a): Czyli życie na ziemi pod ciągłym znakiem zapytania
Zawsze może być dla Kolegi pociechą modlitwa francuskiego żołnierza rewolucyjnego: Panie Boże, jeżeli istniejesz, zbaw duszę moją, jeśli ją mam!
Dobre, ale takie asekuranctwo to bardziej wegetacja niż życie.
Jakie asekuranctwo, a? W kościele Kolega był? No to wie Kolega, że Pan Bóg istnieje. Dzienniczek czytał? No to wie, że nas kocha. No. A że Go Kolega nie widział? Wot, taki lajf. Kto Krzyż odgadnie, ten nie upadnie. Wie Kolega, kto te słowa napisał? Ja przez przypadek wiem, to i trochę mi się odechciało odgadywać. Asekuranctwo... Niby, w sensie, że co. Jaki, w sensie, zarzut, a?
Komentarz
Nad sobą i swoją marnością nie ma się co skupiać, ani rozpamiętywać dawne i obecne grzechy, bo nasz Pan wymaga od nas miłości i ufności, a nie samobiczowania.
Właśnie przeczytałam książkę o Coltonie, który był w Niebie i spotkał tam swoją siostrę, która zmarła " w brzuszku mamy" jeszcze przed urodzeniem. Nie była ochrzczona, nie miała imienia, a w Niebie była razem ze Świętymi, w bliskości Jezusa i z tęsknotą oczekiwała na spotkanie ze swoimi rodzicami i rodzeństwem. Tak więc każda dusza jest dla Boga Ojca bezcenna. No, a skoro Mmaria zdobyła się na szczerość, to i ja wyznam, że dane mi było usłyszeć głos Pana Jezusa. Fizycznie, realnie Go słyszałam i mimo iż powiedział do mnie tylko kilka słów, odmienił moją wiarę, która przestała być wiarą, a stała się wiedzą. Nawet nie będę opisywać wrażenia jakie wywarł na mnie ten głos, bo brak mi słów - nie wiedziałam przedtem, że jest obok mnie ktoś aż tak kochający, ktoś tak bliski. A czym sobie na tak ogromną miłość zasłużyłam? Niczym, absolutnie niczym. Pan Jezus kocha nas bezwarunkowo.
Bóg interesuje się Twoim losem, Raste, bardziej niż sobie wyobrażasz.
Książkę czyta się jednym tchem, jest napisana piękną polszczyzną. Ale chce się do niej wracać, bo tyle tam cennych zdań.
Wg mnie - koniecznie.
22. lutego 1931: wizja obrazu siostra Felicja, Płock, 1893 (pierwsze objawienie*), czyli 38 lat wcześniej, swoje wizje i działanie nazywa Dziełem Wielkiego Miłosierdzia.
*fałszywe, oczywiście z punktu widzenia Kościoła katolickiego; 1904 rok papież potępia (odrzuca) Kościół mariawitów)
---
Podstawowa różnica to... "postawa ojca (już byłego) Pelanowskiego"! Czyli komu winienem jestem posłuszeństwo: Bogu czy przełożonym, którzy mogą bładzić?
(przy okazji link do linkowni wewnętrznej)
I tak sobie myślę, całkiem amatorsko, siedząc na stołku barowym w saloniku RUCH, przesłuchawszy niedawno wywiad z mistyczką od dusz czyśćcowych Marią Simmą, że
Pan Bóg ma cel & plan wobec Ludzkości, potrzebuje "robotników w winnicy", a ci, jak to ludzie/robotnicy, czasem zwalniają się z pracy po "stażu", spóźniają się, albo co gorsza oszukują czy wręcz okradają pracodawcę. Albo nawet porzucają, by - jak Amazon! - skopiować biznes!
I kto wie, czy s. Faustyna to była taka kolejna, a pierwsza, która całkowicie zaufała Pacodawcy?
Że przed nią nie były inne?
Bo co mówiła Maria Simma? Na pytanien o nią samą, o to wielkie wyróżnienie od Pana Boga (rozmowy z duszami, widzenie i słyszenie ich, przyjmowanie ich w swoim domu) odpowiedziała, że nie jest jedyną! Że Bóg dla tych dusz (czyśćcowych) szuka i powołuje wielu ludzi. Niestety, są i takie - i ona tę osobę zna! - które urosły w pysze, bo są "Kimś", sam Bóg je wyróżnił i "wywyższył". I ta jedna kobieta, którą zna, umarła w tym ciężkim grzechu (i trafiła do piekła w domyśle).
i link do deon .pl, gdzie jest wywiad z mariawitą, co mówi, że s. Felicja miała pierwsze i pełne ojawienie (dla Kościoła) o Bożym Miłosierdziu, a po niej było wiele, pomniejszych, niejako potórzeń dla wzmocnienia przesłania Mateczki.
Tyle tylko że nie sprostała zadaniu :-( Napotykając na opór i niezrozumienie w hierarchii kościelnej, zbuntowała się i poszła własną drogą. Natomiast Pan Jezus najwyraźniej nie zrezygnował ze swych planów i upatrzył sobie inną polską zakonnicę.
Z Płocka wyjdzie iskra!
Stąd mój post: wpierw zeskanowałem artykuł, potem szukałem, gdzie wkleić, czy do wątku o Iskrze, czy do wątku o s. Faustynie, a potem przeczytałem tu wątek i... zatrzymałem się na... Płocku, a wtedy na Mateczce...
Co ciekawe, to ODIP, takie (i inne) zarzuty pojawiają się w źródłach tradsowskich.
1/2
2/2
No.
A że Go Kolega nie widział? Wot, taki lajf. Kto Krzyż odgadnie, ten nie upadnie. Wie Kolega, kto te słowa napisał? Ja przez przypadek wiem, to i trochę mi się odechciało odgadywać.
Asekuranctwo... Niby, w sensie, że co. Jaki, w sensie, zarzut, a?
Kocham Pana, Panie Sułku
co za Ormianin, co za Polak, co za katolik!