Skip to content

Ile trwał proces i areszt Josepha Fritzla?

2

Komentarz

  • Jakby mi ktoś miał uzależnić wynagrodzenie od Kanbana to bym się zwolnił. Albo grał pod optymalizację wyniku kanbanowego, gdybym zwolnić się nie mógł.
  • Komputer z dobrym programem wszystko zmoże. Ale wcześniej trzeba eksterminować wszystkich sędziów, niektórych publicznie w sposób kwalifikowany, a pewnie i połowę studentów prawa. Opór byłby maksymalny.
  • polmisiek napisal(a):
    Jakby mi ktoś miał uzależnić wynagrodzenie od Kanbana to bym się zwolnił. Albo grał pod optymalizację wyniku kanbanowego, gdybym zwolnić się nie mógł.
    To zależy na jakim stanowisku pracujesz, jak 1st Line, to jest całkiem dobrym narzędziem, jak 2th i wyżej, to jest wymagane dodanie poziomu trudności, a bardzo przydaje się do wykrycia zadań z którymi sobie nie radzisz lub je olewasz, czyli są problematyczne dla Ciebie i powinieneś dostać wsparcie w ich rozwiązaniu (do przypisania do kogoś innego włącznie).

  • edytowano May 2021
    Zgoda, ale wynagrodzenie powinno zależeć od managera, a Kanban powinien być tylko narzędziem dla managera. Zbyt ścisłe powiązanie premii/wypłaty z takim suchym narzędziem będzie skutkowało patologiczną optymalizacją pracy u jednych pracowników i frustracją u innych. No chyba, że chodzi o zakłady z powtarzalną i przez to przewidywalną pracą, ale sądy i szpitale mi do tego nie pasują.
  • polmisiek napisal(a):
    Zgoda, ale wynagrodzenie powinno zależeć od managera, a Kanban powinien być tylko narzędziem dla managera. Zbyt ścisłe powiązanie premii/wypłaty z takim suchym narzędziem będzie skutkowało patologiczną optymalizacją pracy u jednych pracowników i frustracją u innych.
    Ale, że co, chodzi o premiowanie za wykonywanie zadań, terminowo, w dobrej jakości, zgodnie z procedurą ? Za to pracownik dostaje wynagrodzenie co miesiąc i to wynika z jego zakresu obowiązków. Istota premii jest inna.
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    No i dlatego jak w Kanbanie, sędzia może pisać uzasadnienie wyroku do max 3 spraw, prowadzić max 3 sprawy oraz przygotowywać się do kolejnych 3. Jak nie ma uzasadnienia, nie dostajesz kolejnej sprawy. Gdyby się to dało jeszcze powiązać z zarobkami, co może być trudne, bo złożoność różna, ale to niech się prawnicy wypowiadają
    Gwarantuję, że wszyscy lub prawie wszyscy sędziowie w Polsce z ogromną radością przyjęliby system, w którym naraz muszą zajmować się jedynie trzema sprawami.
    Efekt uboczny?
    Większość spraw zanim miałaby zaszczyt trafić do sędziego, żeby nie przekroczył limitu trzech spraw na biegu, leżałaby od 30 do 100 lat.

    Czy liczyłem? W pamięci, mogę się pomylić co do szczegółów, ale rząd wielkości będzie właśnie taki.

    Zresztą jak ktoś chce sam policzyć to daję dane wyjściowe.
    Średni wpływ spraw na 1 sędziego dajmy 50 / miesiąc.
    Minimalny czas na załatwienie sprawy zgodnie z procedurami 2,5 miesiąca (podaję w dniach roboczych: 1 na rejestrację sprawy i przedłożenie sędziemu, 1 dla sędziego na zapoznanie się, 1 na wysyłkę dla sekretariatu, 3 tygodnie dla poczty na doręczenie, 2 tygodnie na odpowiedź na pozew, 1 dzień roboczy na zapoznanie się i wyznaczenie rozprawy, 1 dzień na wysyłkę, kolejne 3 tygodnie dla poczty na doręczenie, 1 tydzień przed rozprawą powinna być już przesyłka u adresata, rozprawa 1 dzień roboczy, 1 tydzień dla strony na wniosek o uzas, 2 tygodnie na napisanie uzasadnienia)

    Jeżeli ktoś serio uważa, że sądownictwo uzdrowi zakaz przydzielania sędziom pracy podczas oczekiwania na czynności poczty, to jestem pod wrażeniem. Jeżeli natomiast większość ludzi nie ma absolutnie żadnego pojęcia o procedurach i pracy sądu, to cóż, absolutnie nie jestem zdziwiony.
  • JORGE napisal(a):
    A powiem wam, że całą ta dziedzina związana z zarządzaniem procesami jest fascynująca. Szczególnie przy dzisiejszych narzędziach informatycznych. Dlatego odradzam młodym ludziom zakładania interesów własnych, albo pracę w małych firmach. Idź zobacz jak wygląda praca w dobrze zorganizowanej, dużej firmie, obserwuj, zrozum, bierz udział. Bo bez tego wszystko ci się w życiu rozjedzie.
    Zasadniczo tak, tylko że tu bezsensowny atak (na forum, w realu nie) idzie w ten segment prawniczego świata, który ma organizację - w porównaniu do zdecydowanej większości adwokatów, radców, komorników czy notariuszy - możliwie najlepszą. Nie są przecież rzadkie przykłady adwokatów, którzy zostawali sędziami i nie dawali rady z ilością, szybkim podejmowaniem decyzji i ogarnianiem wewnętrznych procedur. Nie mieli problemu z zachowaniem na sali rozpraw czy znajomością prawa, mieli problem z ilością, której nie mieli w kancelarii. Nie masz ilości, masz kilka spraw, to możesz ogarniać na łapu-capu, przy tej ilości, jaka jest w sądownictwie, nie dawali rady.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jeżeli ktoś serio uważa, że sądownictwo uzdrowi zakaz przydzielania sędziom pracy podczas oczekiwania na czynności poczty, to jestem pod wrażeniem. Jeżeli natomiast większość ludzi nie ma absolutnie żadnego pojęcia o procedurach i pracy sądu, to cóż, absolutnie nie jestem zdziwiony.
    Jak rozumiem (wnioskowanie), znasz Kanbana, jak ja wewnętrzne procedury pracy Sądu?

  • Założyłem, że wygląda to jak napisałeś czyli: sędzia może pisać uzasadnienie wyroku do max 3 spraw, prowadzić max 3 sprawy oraz przygotowywać się do kolejnych 3. Jak nie ma uzasadnienia, nie dostajesz kolejnej sprawy.

    Jeśli wygląda inaczej, możesz napisać jak.
  • Aha, i to, co napisałem, to nie są żadne "wewnętrzne procedury sądu", tylko jednoznaczne minimalne terminy wynikające z kodeksu postępowania cywilnego - ustawy uchwalonej przez, owszem PRL-owski sejm, ale i w obecnych czasach wielokrotnie nowelizowanej przez sejm obecny, w istotnej części te terminy wynikają z ostatniej dużej nowelizacji z 2019 r.
  • edytowano May 2021
    Jeśli natomiast wierzyć wikipedii (polskiej):
    (kanban) Polega na takim organizowaniu procesu wytwórczego, aby każda komórka organizacyjna produkowała dokładnie tyle, ile w danej chwili jest potrzebne.


    Super, tylko że w takim systemie istotny jest "wypływ", a nie, jak w sądzie, "wpływ". Owszem, w firmie możemy sobie założyć, że w danym miesiącu, kwartale, roku, potrzebujemy wyprodukować 500 produktów. I do tego dostosowujemy mikroprocesy na wcześniejszych etapach.
    W sądzie jest tak, że danego miesiąca, kwartału, roku, wpłynie X spraw (nie wiemy ile, można tym sterować na poziomie ustawodawczym, ale w ograniczonym zakresie) i coś z tym trzeba zrobić, "nadać bieg". Punktem wyjścia jest "wpływ", a nie "wypływ". Nie można wstrzymać przyjmowania nowych spraw, jak jeszcze nie pozbyliśmy się starych. W firmie można ograniczyć przyjmowanie nowych zamówień, jak mamy przyjętych już na robotę na trzy kwartały.

    Czy twierdzę, że sądy działają optymalnie, że nic się nie da usprawnić czy poprawić? Nie.
    Czy twierdzę, że "genialne pomysły" przeniesione z sektorów o kompletnie innej specyfice, przyniosłyby gorszy efekt niż obecny? W 90 do 99 na 100 przypadków tak. Być może jednak zaniżyłem ten wskaźnik.
  • 1. Kanban to idea/wzorzec.
    2. Implementacja, to sprawa wdrożenia do konkretnych uwarunkowań.
    3. Na ten przykład, gdy zadanie trafia do: Sekretariat/Poczta/Kurier/itp to zostaje przypisane do kogoś innego, ale nie napiszę specyfikacji bez pomocy obszarowego specjalisty.
    4. Z czego wynikają więzy, dla modelowania, ma wtórne znaczenie.
    PS Kultura pracy Radców jest mi znana, niestety.
  • Idea, wzorzec, implementacja, modelowanie, specyfikacja, "mądre" słowa bez żadnego konkretu.

    Ale przecież w sądzie to tak działa, w dużym skrócie.
    Jeśli sprawa trafia do wydziału, to najpierw jakaś osoba (aktualnie nawet asystent, a może być referendarz albo sędzia) sprawdza braki formalne. Nie ma braków formalnych, to sprawę przypisuje do konkretnego repertorium i idzie do losowania przez ministerialny system. Następnie jest wylosowana i trafia do jakiegoś sędziego / referendarza. Ten podejmuje czynności - czyli jak już opisałem wyżej, zarządza wysłanie pozwu drugiej stronie, oczekujemy na odebranie i ew. ustosunkowanie się itd. W większości sądów, jakie wydziałem każda osoba miała bardzo szczegółowo przydzielone czynności. Z wykonaniem wyglądało różnie.

    Ale zasadniczo niezależnie jak bardzo to wszystko usprawnimy proceduralnie: jeśli na sędziego przypada ok. 50 nowych spraw miesięcznie, to nie ma siły, żeby zajmował się tylko trzema naraz. Przeszkadza temu matematyka na najbardziej podstawowym poziomie, obojętnie jak "mądrego" słowa z teorii zarządzania użyjemy.

    Serio, poniekąd rozumiem przekonanie, że lepiej zajmować się czymś "jednym a dobrze". W życiu, do pewnego stopnia, tak jest. Tylko kompletnie nie wiem, kto zajmie się sprawami, które wpłyną jak każdy z sędziów już będzie miał jakieś minimum wypełnione, będą leżeć i czekać na skargę do Strasburga? Albo czy jak sprawę się wyśle do biegłego, to już można się zająć inną (bo samemu nic się w niej nie zrobi w tym czasie) czy jednak trzeba czekać (ta przecież nie jest skończona) itd.
  • Rozum, jak zacznę pouczać obszarowego specjalistę, będąc kompletnym głupcem w temacie (porównanie wiedzy), to wyjdę na idiotę, czego staram się unikać, więc nie będę modelował procesu.
    Idea Kanban polega na wizualizacji (maksymalnie uproszczonej!) procesów (faz procesów) aby łatwiej zarządzać blokadami i nakładać stosowne (wyznaczone przez specjalistów obszarowych) ograniczenia.
    Czyli (wychodzę na pole minowe, bo nawet nomenklatura sprawia mi problem) nie przydzielamy sędziemu nowej sprawy, gdy ma do napisania 50 uzasadnień wyroków.
    A słowa, których użyłem, mają swoje zakresy znaczeniowe i desygnaty w konkretnych przypadkach użycia (że tak sobie z UML'a skorzystam).
  • Czyli (wychodzę na pole minowe, bo nawet nomenklatura sprawia mi problem) nie przydzielamy sędziemu nowej sprawy, gdy ma do napisania 50 uzasadnień wyroków.
    ________________

    Ależ ja nie mam problemu w tym przypadku z nomenklaturą. Ja świetnie rozumiem, co masz na myśli.
    Ale moje pytanie jest bardzo konkretne - załóżmy, że w danym momencie wszyscy sędziowie mają przekroczone to minimum (50 uzasów, 3 sprawy na biegu, obojętne już, dla uproszczenia kryterium Y). Do sądu wpływa sprawa - co się z nią ma dziać?

    W firmie to sobie owszem, wyobrażam. Jak mamy odpalone już pełne moce przerobowe, to nie przyjmujemy zamówienia. Jak dzwonię do mechanika i ma zajęte wszystkie terminy, to mnie nie umawia, odmawia usługi. Sąd nie może odmówić usługi. W firmie ważny jest efekt - to, co wychodzi. W sądzie (urzędzie, prokuraturze itd.) punktem wyjścia jest wpływ. Każdej sprawie trzeba nadać jakiś bieg.
    Drugi problem jaki widzę to jest porównanie z pracą na taśmie. Na taśmie pracownik jest na jakimś etapie, to już produkt do niego nie wraca. Ze sprawą przydzieloną do sędziego jest tak, że musi (zgodnie z kpc / kpk) podjąć w niej merytoryczne czynności na kilku etapach, a w międzyczasie ona sobie leży w oczekiwaniu na coś (zwrotkę od świadka, opinię od biegłego, termin do zaskarżenia itd.). Dlatego jak ktoś ma 200 spraw "przydzielonych", to np. 170 może gdzieś oczekiwać, a efektywnie do czytania / sądzenia / uzasadnienia w aktualnym momencie może być np. 10, a 20 do podjęcia prostych czynności. 200 na biegu nie równa się 200 uzasadnieniom do napisania "na już".

    PS1. nawiasem mówiąc, centralny system losowania spraw (wprowadzony przez PiS w 2017-18 r.) miał teoretycznie doprowadzić do "racjonalnego rozłożenia" pracy w sądach. Nic nie słyszałem, żeby ilość spraw na biegu wpływała tam na możliwość przydzielenia nowej sprawy... ale jak on dokładnie działa, to już ministerstwo nie ujawnia :)

    PS2. 50 uzasów zazwyczaj jest efektem nieracjonalnej pracy sędziego, albo tego, że po prostu nie pisze w ogóle tych uzasów i mu się zbiera.
  • 1. Kanban to nie panaceum i nie da się go zastosować w każdym przypadku.
    2. Obowiązek przyjęcia sprawy, to problem klasy samolotów i lotniska (jeden z diagramów UML na tej podstawie powstał), więc informatyka ze wsparciem tego świetnie sobie radzi.
    3. Kanban może składać się z kilku 'tablic' dotyczących różnych obszarów (sekretariat/sędzia/poczta/niemampojęciacojeszcze) i różnych poziomów, a dana sprawa znajduje się w obszarze, gdzie jest jej aktywność, w pozostałych albo znika albo otrzymuje status zablokowana/oczekująca. Bo współpraca z pocztą, to nie zakres odpowiedzialności sędziego prawda?
    4. PS2 wskazuje, że taka wizualizacja może być bardzo pomocna.
  • Z Rozumem jest ten problem, że z każdej rozmowy chce zrobić bijatykę, zawsze wykorzysta brak precyzji czy złą terminologię, by wyszydzić rozmówcę. Jest to dokładne zaprzeczenie tego, czego oczekujemy od uczestników forum dyskusyjnego. Jeśli boks - to na żywo, z krwią i sypiącymi się zębami.

    A jeśli w internecie... Praesupponendum głupcze!
  • 2. Nie jestem ekspertem od rynku lotniczego, ale nic mi nie wiadomo, by można było tak po prostu "zgłosić się" na lotnisko i ci mają w każdym czasie obowiązek przyjąć jakąś linię lotniczą i to w nieograniczonym zakresie. Wprost przeciwnie, z tego co wiem o sloty do obsługi jakichś połączeń linie lotnicze płacą i to słono. Nie ma wolnego slotu, to nie można otworzyć połączenia.
    A sprawę do sądu / urzędu / prokuratury można wnieść zawsze, kosztuje to śmieszną cenę albo jest za darmo i co najważniejsze, nie jest w żaden sposób limitowane ilościowo.
  • los napisal(a):
    Z Rozumem jest ten problem, że z każdej rozmowy chce zrobić bijatykę, zawsze wykorzysta brak precyzji czy złą terminologię, by wyszydzić rozmówcę. Jest to dokładne zaprzeczenie tego, czego oczekujemy od uczestników forum dyskusyjnego. Jeśli boks - to na żywo, z krwią i sypiącymi się zębami.

    A jeśli w internecie... Praesupponendum głupcze!
    Nie podobają ci się moje posty, usuń z całym kontem.
    Ja sobie nie mam w tej rozmowie nic do zarzucenia. A tobie sporo - chamstwo, brak wiedzy i złośliwość.
  • Mnie chodziło o lądujące samoloty, czyli: skończona przepustowość naziemnej infrastruktury oraz skończona ilość paliwa w samolocie, gdzie poza zaplanowanym ruchem zdarzają się sytuacje nagłe, które z powodów zewnętrznych więzów muszą zostać obsłużone w bardzo precyzyjnym oknie czasowym.
  • edytowano May 2021
    Nie można się przyczepić do argumentacji Rozuma. Nie twierdzi on przecież, że problemu w sądownictwie nie ma, lecz że karteczki go nie rozwiążą. Mówi wyraźnie dlaczego go nie rozwiążą. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Ja, na ten przykład, czekam już 2 lata na nowy termin rozprawy. Sądząc po jej skomplikowaniu, gdybym był sędzią, rozwiązałbym ją w tydzień. Przy zachowaniu pewnych procedur kp pewnie w 3 miesiące. A toczy się już 3 lata - pierwsza instancja.

    Sędzia daje się wodzić za nos - co powoduje wydłużenie - nie tylko o czas wodzenia, ale również o czynności, które nie powinny mieć miejsca i konsekwencje tych czynności.
  • Jedna uwaga nomenklaturowa:
    - kanban to tablica służąca do wizualizacji,
    - Kanban to idea tworzenia adekwatnych ale maksymalnie uproszczonych technik wizualizacji wspierających zarządzanie procesami (studium przypadku, to 2 skrzynki ze śrubami (chyba, na pewno jakiś prosty i niewielki element) na hali montażowej Toyoty, gdzie śruby można było brać tylko z .... (albo lewej albo prawej albo oznaczonej, bo detale mi mgła niepamięci skradła) i jej opróżnienie stanowiło sygnał do uzupełnienia zapasów).
    Ja nie piszę o kanbanie (konkretna wizualizacja, musi być dostosowana do konkretnych potrzeb) tylko o Kabanie.
    Nie odpowiem, jak mają wyglądać te tablice, tak jak nie odpowiadam na pytanie czy do wieszania obrazu używać młotka czy śrubokrętu (wkręt czy gwóźdź albo taśma przylepiana na ścianę).
  • Nagłe sytuacje, ok. W takiej sytuacji następuje z tego co mi wiadomo (powtarzam, nie jestem ekspertem, hobbystycznie coś tam oglądam o lotnictwie) częściowe lub całkowite wstrzymanie ruchu na danym lotnisku. Efektem tego są potem opóźnienia. Ponieważ jednak sytuacje nagłe są właśnie nagłe (czyli oprócz tego, że dzieją się szybko, to dzieją się też rzadko), to te opóźnienia nie są duże i można je zredukować w ciągu kilku dni, np. wykorzystując czas w ciągu doby, gdy normalnie lotnisko nie pracuje na full.

    Jeśli natomiast sytuacja "awaryjnego przyjęcia" samolotu miałaby się zdarzać standardowo, to siłą rzeczy doprowadzi to do gigantycznych, systemowych opóźnień. Zacznie się od godzin, a skończy na latach. Z tematów transportowych polecam co się dzieje na kolei jak np. były ostatnio mrozy.

    Więc w sądownictwie też tak było. W latach 90. do struktury sądownictwa z PRL wlano tysiące spraw, które wygenerowała III RP (czyli z jednej strony gospodarka rynkowa, z drugiej rosnąca przestępczość). Z tej górki sądy w zasadzie już nigdy nie zeszły, a przynajmniej nie całkiem.
  • To nie tylko sprawa górki, która została wlana w system w latach 90. To również wlewanie górki przez sędziów.

    Wiem, bo choć nie jestem sędzią, to mam porównanie. Równolegle toczyły się dwa postępowania w jednej sprawie. Jeden sędzia (młody, ale świetny - zresztą, ktoś to dostrzegł, bo w połowie sprawy został zmieniony na innego, gdyż sam dostał kopa w górę; przy okazji, następca, sporo starszy, dał się wodzić za nos), widząc, co się dzieje, ukrócił tak szybko, jak zezwalały przepisy wydłużanie postępowania przez stronę. Drugi, w drugiej sprawie, nie potrafił/nie chciał zrobić dokładnie tego samego. Wszystko mogę opisać, gdyż nie jest to żadna tajemnica.

    Sędziowie winni być szkoleni w skracaniu spraw i rozliczani z tego.
  • @ trep,

    W dużym skrócie, po pierwsze, jest czynnik ludzki. I jego nie przeskoczymy, to już omawiałem kilka lat temu, jest wątek, gdzie MS akurat podzielił moje zdanie na ten konkretny temat ;)

    Drugim jest pewien problem organizacyjno-płacowy. Otóż sędziowie nie są wynagradzani za pracę (na akord), ale za bycie. Nieważne, ile załatwisz, dostajesz wynagrodzenie z rozdzielnika. Alternatywą jest płacenie za załatwienie sprawy, ale to rodzi ryzyko załatwiania ich byle szybciej, a nie w założeniu jak najlepiej.

    Trzecim jest długotrwałość tworzenia / przenoszenia etatów, co uniemożliwia racjonalną politykę kadrową.

    Czwartym, ale to już umiejscowiony poza sądem, jest liczba spraw, które wpływają do sądów. Polecam tu np. jak to ostatnio SO w Warszawie został zalany pozwami frankowiczów.

    Natomiast Kanban ma jak rozumiem rozwiązać ten problem, żeby nagle produkcja nie stanęła, bo gdzieś na jakimś etapie nie było przysłowiowych śrubek. Że gdzieś jest zator, bo za dużo tam skierowano nagle na taśmie. Są takie sytuacje, ale raczej właśnie "nagle" (bo system informatyczny padnie na parę godzin czy coś), systemowo jak już pisałem.
  • @ trep (2)

    Tak, o czynniku ludzkim już pisałem. Serio, jeśli jedna osoba potrafi mieć na biegu 200-300, a druga (w tym samym wydziale i z takim samym przydzielonym zakresem obowiązków!) ma 500-600 to nie dlatego, że gdzieś na taśmie brakło tych śrubek i że nie ma nowoczesnych metod zarządzania, ale że po prostu jeden sprawnie pracuje, a drugi nie potrafi albo jest leniem.
  • Różnego rodzaju narzędzia wspomagają tylko procesy w firmie, albo wymuszają upgrejd procesów, zarządzanie nimi, optymalizację. Ale naprawdę rola ich jest ogromna, dobre narzędzie często jest gwarantem funkcjonowania procesu, Kanban to przykład.

    Polski biznes, średni i mały, nie załapał jeszcze zarządzania procesem. U nas to wszystko cały czas się bagatelizuje, biegamy rozbijając się głowami. Brak otwartości na zmiany, dyletanctwo w zarządzaniu szefów to jedno, a opór pracowników to drugie. Powiem tak, biorąc pod uwagę wszystkie instytucje prywatne i państwowe w Polsce, typ ludzi i specyfikę pracy, uważam że w sądach zmiana odbędzie się na końcu.

    Może tak być powinno, może faktycznie coś za coś, ale błagam, nie powtarzajmy że się nie da. Pierdyliard razy trudniejsze procesy są z powodzeniem optymalizowane, wbrew pozorom w sądach są solidne podstawy (przecież mamy całe kodeksy postępowań, przepisy regulujące prace sądów), otwarte musi być tylko środowisko. A jest zabetonowane.
  • @Jorge,

    jak już napisał MS, implementację do konkretnego środowiska musi zrobić ktoś, kto wie jak to środowisko pracuje. Do tej pory w Min. Sprawiedliwości to się odbywa tak, że biorą jakiegoś geniusza z uczelni, on ma super pomysł i wtłacza jakieś bezsensowne rzeczy. Zwłaszcza tak było za Gowina (2011-13), ale inni nie byli wiele lepsi. Na końcu to wygląda tak, że jakaś babeczka na szkoleniu mówi o "schemacie Eisenhowera" i pyta salę, co by z ich czynności w pracy dali do prawej dolnej ćwiartki (czyli tego, z czego zrezygnować), a cała sala jej mówi - nic, bo jak sprawa jest do zrobienia, to trzeba ją zrobić, nawet "mniej ważną" i "mniej pilną". Albo jakiś językoznawca się produkuje, zeby w sądach nie używać słowa "posiada", kompletnie nie wiedząc, co to słowo oznacza zgodnie z kc (a nie jest synonimem "ma", jak w języku potocznym).

    Jeszcze raz: generalnie z częściowo trafnych założeń ("zła organizacja pracy") wyciąga się ogólne trafne wnioski ("poprawmy organizację"), po czym bierze się od tego osoby bez pojęcia (z zaprzyjaźnionej partii / uczelni) i następuje wybór nieadekwatnego narzędzia (np. "schemat Eisenhowera") i próba jego wtłoczenia do sądów.
    Efekt jest taki: niepotrzebna energia w implementację, która nic nie daje.
    Efekt długofalowy: jeszcze większe zniechęcenie do genialnych pomysłów.

    Z tym kanbanem to jak już pisałem (2 x albo więcej, zatem teraz już ostatni raz): na ile to zrozumiałem jest to system adekwatny do firmy, gdzie zaczynamy organizować od tego, ile ma wyjść, a nie od tego, ile ma wejść.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Z tym kanbanem to jak już pisałem (2 x albo więcej, zatem teraz już ostatni raz): na ile to zrozumiałem jest to system adekwatny do firmy, gdzie zaczynamy organizować od tego, ile ma wyjść, a nie od tego, ile ma wejść.
    No nie, kanban ma wspomagać zbalansowanie procesów i poprzez wizualizacje pomagać wykrywać blokady. To czy dotyczy usług czy produkcji nie ma znaczenia.
    Choć faktycznie, w wiodących prądach, założenie jest, że przed punktem podjęcia zobowiązania, ilość zadań w kolejce nie ma znaczenia. (Ogrody Cesarskie jako sztandarowy przykład ze szkoleń).


  • To czy dotyczy usług czy produkcji nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, od czego zaczynasz organizować, od tego, ile ma wyjść (usług lub produktów), a nie ile ma wejść.
    Nie odpowiedziałeś na pytanie, co zrobić z nowymi sprawami, jak mamy wypełnione minima. Tzn. odesłałeś do awaryjnego lądowania samolotu. Tylko że w sądownictwie to nie będzie sytuacja nagła i awaryjna, a trwała.
    I tu nie chodzi o "wyszydzenie", "wygranie bitwy o słowa" ani też o pretensje za brak odpowiedzi czy coś, tylko pokazanie, gdzie być może narzędzie świetne gdzie indziej po prostu wymięka.

    Drugiego zdania nie rozumiem.
    ilość zadań w kolejce to:
    1. ilość etapów w jednej sprawie,
    2. ilość zaległych spraw?

    Bo jeśli 1 to jest poza dyskusją, jeśli 2 to cóż, zaczęło się od (cyt.): "sędzia może pisać uzasadnienie wyroku do max 3 spraw, prowadzić max 3 sprawy oraz przygotowywać się do kolejnych 3. Jak nie ma uzasadnienia, nie dostajesz kolejnej sprawy.", "nie przydzielamy sędziemu nowej sprawy, gdy ma do napisania 50 uzasadnień wyroków." i wtedy ja tu widzę sprzeczność.

    I nie wiem, co to są Ogrody Cesarskie, a szybki gógiel nie dał odpowiedzi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.