W sensie auto bez prądu aby nie wybuchło? No może, podobnie żeby alarm nie wył albo inny klakson, ale nie trzeba wtedy na 20 metrów odchodzić, no i wyjąć akumulator to nie takie hopsiup, jest przymocowany, klemy trzeba zdjąć, dziwne to.
Przemko napisal(a): W sensie auto bez prądu aby nie wybuchło? No może, podobnie żeby alarm nie wył albo inny klakson, ale nie trzeba wtedy na 20 metrów odchodzić, no i wyjąć akumulator to nie takie hopsiup, jest przymocowany, klemy trzeba zdjąć, dziwne to.
Zdjąć klemu to nie hop siup bez narzędzi vide klucza do nakrętek
Jak się akumulatora kilka lat nie ruszało, to jest to grubsza mechaniczna robota. Ale jak co noc się wystawiało do podładowania, to już niekoniecznie. Klemy mogły być tylko wciśnięte, bez przykręcania. Wtedy wystarczy je trochę pokręcić i same zejdą. Inna rzecz, że poseł W. do biedaków zdaje się nie należał i stać go było na nowy akumulator, którego nie trzeba co chwilę ładować...
No ja zrozumiałem, że to jakieś służby porządkowe zrobiły czy coś. W sumie nie tyle wyjąć co odłaczyć.
Jakoś nie przywiązywał bym do tego uwagi no ale ok. *Trop*.
Na zdrowy chłopski rozum jakby ktoś bardzo chciał aby ten no akumulator odłączyć po kryjomu to by przeciął przewody co zresztą się robi czasem w jakichś tam kryzysowych sytuacjach o ile koajrzę. Sekunda i zrobione. I nie byłoby żadnej sensacji, bo tego by już nikt nie *zobaczył*.
Nie znam się na procedurach, gdybym widział lejące się paliwo to pewnie wpadłbym aby odłączyć akumulator, tak na wszelki wypadek, ale po kiego grzyba go wyciągać z auta? To są dwa oddzielne zadania: jedno - odłączyć klemy (samo w sobie może być trudne), drugie - odkręcić uchwyt akumulatora (może być jeszcze trudniejsze bo rzadziej wykonywane, zasadniczo). Dziwne to, ale może rzeczywiście zbieg okoliczności - lekko dokręcone klemy i jakiś prosty mechanizm wyciągania akumulatora i ktoś to zrobił z rozpędu.
Nie wiem jak wy ale dla mnie to zagadka. Jedzie sobie poseł samochodem i wali letko w barierkę. Wysiada i robi to co każdy kierowca - drapie się w głowę, ogląda uszkodzenia, krząta się, coś tam odkręca... Chwilę później nie żyje z powodu "rozległych obrażeń wewnętrznych, które są typowe dla wypadków komunikacyjnych." Mnie to kupy się nie trzyma ani trochę. Człowiek w agonii nie odkręca akumulatora i nie przenosi go 20 metrów.
los napisal(a): Nie wiem jak wy ale dla mnie to zagadka. Jedzie sobie poseł samochodem i wali letko w barierkę. Wysiada i robi to co każdy kierowca - ogląda uszkodzenia, krząta się, coś tam odkręca... Chwilę później nie żyje z powodu "rozległych obrażeń wewnętrznych, które są typowe dla wypadków komunikacyjnych." Mnie to kupy się trzyma ani trochę. Człowiek w agonii nie odkręca akumulatora i przenosi go 20 metrów.
los napisal(a): Nie wiem jak wy ale dla mnie to zagadka. Jedzie sobie poseł samochodem i wali letko w barierkę. Wysiada i robi to co każdy kierowca - drapie się w głowę, ogląda uszkodzenia, krząta się, coś tam odkręca... Chwilę później nie żyje z powodu "rozległych obrażeń wewnętrznych, które są typowe dla wypadków komunikacyjnych." Mnie to kupy się nie trzyma ani trochę. Człowiek w agonii nie odkręca akumulatora i nie przenosi go 20 metrów.
Moment, jak rozumiem jest świadectwo że akumulator był poza jak już poseł nie żył więc nie wiadomo kto i po co go wyjął. Reszta jest wystarczająco podejrzana i tak.
los napisal(a): Nie wiem jak wy ale dla mnie to zagadka. Jedzie sobie poseł samochodem i wali letko w barierkę. Wysiada i robi to co każdy kierowca - drapie się w głowę, ogląda uszkodzenia, krząta się, coś tam odkręca... Chwilę później nie żyje z powodu "rozległych obrażeń wewnętrznych, które są typowe dla wypadków komunikacyjnych." Mnie to kupy się nie trzyma ani trochę. Człowiek w agonii nie odkręca akumulatora i nie przenosi go 20 metrów.
Moment, jak rozumiem jest świadectwo że akumulator był poza jak już poseł nie żył więc nie wiadomo kto i po co go wyjął. Reszta jest wystarczająco podejrzana i tak.
sam sie wymontowal i jak ten kochaś z piosenki poooooooooszedł w siną dal, znaczy się zaszedł 20m zanim go złapali :P
qiz napisal(a): Siarkowska przyznaje, że projekt wyjścia z "kukizmu" koordynował Wójcikowski. I odkładał to na spokojniejszy czas po puczoskiej rozróbie.
Prawdę mówiąc, to obecna decyzja Siarkowskiej, która ewidentnie przejęła działanie śp.R.W., jest w naszych realiach bohaterska.
Ja akurat dość dobrze pamiętam wpisy pani poseł Siarkowskiej na nieboszczce fląderce kiedy jeszcze nie robiła zawodowo w polityce, i o ile nie zmieniła w ostatnim czasie poglądów, raczej nie podzielałbym przekonania o heroizmie w/w.
Komentarz
Inna rzecz, że poseł W. do biedaków zdaje się nie należał i stać go było na nowy akumulator, którego nie trzeba co chwilę ładować...
trzy godzinny eksperyment rekonstrukcji zdarzeń...
Jakoś nie przywiązywał bym do tego uwagi no ale ok. *Trop*.
Na zdrowy chłopski rozum jakby ktoś bardzo chciał aby ten no akumulator odłączyć po kryjomu to by przeciął przewody co zresztą się robi czasem w jakichś tam kryzysowych sytuacjach o ile koajrzę. Sekunda i zrobione. I nie byłoby żadnej sensacji, bo tego by już nikt nie *zobaczył*.
Najfajniejsze jest to że jak fakty spadają nam na palce wywołując bOOl nie do zniesienia niektórzy krzyczą głośno: to napewno podagra albo koklusz!
Prawdę mówiąc, to obecna decyzja Siarkowskiej, która ewidentnie przejęła działanie śp.R.W., jest w naszych realiach bohaterska.