Skip to content

Singer trafnie

2

Komentarz

  • Kasprowicz, pardon... Bartoszewski, a jeśli chodzi o dawne wieki to cała Liber Chamorum powstała opisująca skandaliczne awanse chamów. Porównanie z zachodem jest o tyle trudne że u nich nie występowało powszechne u nas zjawisko tzw. szlachty drobnej, często żyjącej w większej biedzie i znoju niż niejeden cham, ale jednak, w zależności od jednostkowych predyspozycji, z możliwościami kariery.
  • W dawnych wiekach było łatwiej, bo wtedy karierę robiło się też w stanie duchownym a tam sufity były mniej szczelne. Mam na myśli okres formowania nowoczesnego narodu polskiego, dajmy na to tak od połowy XIX wieku.
  • chciałbym nie przyznać Ci racji.
  • Posluchajcie sobie nageania Witosa z wygnania, prawie mowil Losem: http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/966086,Wincenty-Witos-–-premier-wierny-chlopom
  • los napisal(a):
    Nu nie, Singer trafił w tzw. same sedno.
    z tym, że nie tym na co wskazałeś ale na cechę konstytutywną: Oni nienawidzą PiS-u. . Tyle że to ma się nijak do definicji inteligencji. Dajesz się wodzić na manowce w wojnie nominalistycznej, którą prowadzi wywiadowany.
    los napisal(a):Co to jest polska inteligencja? Określenie nie ma nic wspólnego z umiejętnością rozumowania ani wykształceniem. Jest to klasa społeczna pośpiesznie upichcona pod koniec XIX wieku z ziemian osiadłych w miastach oraz spolonizowanych Żydów, jej ambicją było zastąpić szlachtę jako klasa wyższa, co udało się umiarkowanie.
    Raczej u podstaw leżeli wysadzeni z siodła, reszty stwierdzenia nie potrafię zweryfikować, bo mam za małą wiedzę.
    los napisal(a):Miała to być taka nowoczesna szlachta, na miarę XX wieku.

    Tych ziemian już za wiele nie zostało ale Żydów zachowało się zadziwiająco dużo.
    To nie są Żydzi ani żydzi ani ich potomkowie, za mało znam te środowiska aby ich określać inaczej niż grupę spajaną przez irracjonalny (trzewiowy) antypolonizm połączony z pogardą dla 'innych'.
    los napisal(a):Ja jestem republikaninem, nie chcę żadnej klasy wyższej, choć po tej niby naszej stronie jest wielu takich, co to chcą nowych elit. Mówią "elit" a myślą "karbowych." Ja nie chcę karbowych, naród powinien umieć rządzić się sam.
    Naród potrzebuje elity, inaczej jest skazany na nieustanne uczenie się swojej historii, bo spoiwem narodu jest zakumulowane doświadczenie historii, a w procesie akumulacji doświadczenia potrzebna jest elita.
    Siłą pierwszej Rzeczypospolitej były drożne kanały awansu, gdy te kanały się zablokowały elity przekształciły się w karbowych na obcych żołdach.
    A co do inteligencji w XIX w. to Syzyfowe Prace były jej miażdżącą krytyką.

  • edytowano April 2017
    Hm, tak się zastanawiam, że chyba wywodzę się z jakiejś nietypowej rodziny, bo akurat mam przykłady dwóch plebejskich dziadków robotniczo-chłopskich, którzy rozpoczęli kariery w II RP, jeden oficerską, drugi biologiczno-naukową. Przerwane przez wojnę w ten sposób że jeden zginął, a drugi z konieczności przedzierzgnął się w lekarza-praktyka ale też z sukcesem.
  • JORGE napisal(a):
    Gadałem z rolnikami trochę ostatnio. Podpalą Warszawę, jeżeli GMO u nas będą chcieli wprowadzić. Chodzi o jakieś licencje na nasiona. Oni mało wiedzą i wielu spraw się boją, ale tu determinacja 10.
    Korporacje zajmujące się GMO wymyśliły sobie, że jeśli chcesz uprawiać takie rośliny to musisz podpisać takie kwity jak cyrograf. Oni nie gwarantują ci nic, ty zaś masz obowiązek kupować od nich materiał siewny przez jakiś tam czas po ustalonych cenach. Nie możesz ot tak zasiać tego co zebrałeś bo albo jest to niezgodne z umową albo ten materiał jest zwyczajnie nieaktywny i nie wzejdzie - nadaje się tylko do jedzenia. Te korporacje mają prawników, lobbystów, stać ich, zaprowadza niewolnictwo.
  • ad Przemkum
    stary nr w NRF, firma daje ci cipliki, czyli kurrrrczaki, paszę i określa cenę za ile kupi dorosłego kurrrraka
    wyliczą ci zużyty prąd, wodę i sprzedaż gnoju/guana
    samowyzysk - tylko tak zostanie coś na wątpliwą akumulację
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Naród potrzebuje elity, inaczej jest skazany na nieustanne uczenie się swojej historii, bo spoiwem narodu jest zakumulowane doświadczenie historii, a w procesie akumulacji doświadczenia potrzebna jest elita.
    O to w Swej mądrości u zarania dziejów zadbał sam Pan Bóg sprawiając, że choć jeden niższy, to drugi wyższy, jeden umie kopnąć piłkę a drugi ma niezwykły talent do równań rożniczkowo-całkowych i tak dalej. Starczy Bogu tylko odrobinkę pomóc a raczej nie przeszkadzać powierzając lekarzowi leczenie chorych a nie grzebanie w ziemi motyką i już jest elita, sama z siebie.

    Wydaje mi się absolutnie wykluczone, byś po raz pierwszy tu przeczytał o tym fenomenie, stąd domniemywam, że słowo elita rozumiesz nie jako ludzi obdarzonych wyjątkowymi kwalifikacjami a jako ludzi uprzywilejowanych z racji urodzenia czy związków towarzyskich. I tu się nie zgadzam, po stokroć się nie zgadzam.

  • ad wygnańcum
    inteligencja to polski i rosyjski wynalazek
    raczej wysadzeni z siodła szlachcice i potomkowie zesłańców, wychowani przez bohaterskie bez dwu zdań samotne matki bez mężów, czasem zmuszeni do podjęcia pracy w ówczesnej budżetówce
    różnic sporo w porównaniu do Bildungsbürgertum, nie tylko finansowych
  • Proces oligarchizacji elit jest znanym fenomenem, który ma zadziwiającą zdolność do powtarzania się w historii. Jak długo działa drożny mechanizm awansu z jednej strony i są skuteczne mechanizmy samooczyszczania się elity system nie jest zły.
    W przeszłości był całkiem interesujący mechanizm 'późnych adopcji'.
  • W pierwszym momencie pomyślałem sobie jak Kolega 7dmy, rolą elit jest ciągnięcie reszty do góry. Ale rzeczywiście ustawia to elitę w pozycji wyższości - patrzcie na nas, bądźcie tacy jak my, nie bądźcie tym, czym jesteście.

    Pewnie jest w tym trochę prawdy. Niemniej chrześcijaństwo jest próbą przezwyciężenia relacji zależności plebsu od elit. Wszyscy potrzebujemy się nawzajem. Spoiwem łączącym nie jest majątek, urodzenie, wykształcenie, ale miłość.

    Trochę przydługi cytat:
    1 Kor 12, 1-31 - Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli o darach duchowych. Wiecie, że gdyście byli poganami, ciągnęło was nieodparcie ku niemym bożkom. Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: Niech Jezus będzie przeklęty!. Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus. Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce.

    Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne [członki]. Jeśliby noga powiedziała: Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała - czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała - czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył [różne] członki umieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie jesteś mi potrzebna, albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. Raczej nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, a te, które nie należą do wstydliwych, tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem. Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki. Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.

    Udostępniono z aplikacji Pismo Święte.
  • rdrrdr
    edytowano April 2017
    Ale ta "elita" to nie sa chrzescijanie, to cyniczni, bezwzgledni gracze nastawieni na wyzysk.
  • rdr napisal(a):
    Ale ta "elita" to nie sa chrzescijanie, to cyniczni, bezwzgledni gracze nastawieni na wyzysk.
    I tak będzie, jeśli zechcemy zastąpić Boga w tworzeniu elit, to Jego wyłączne prawo. Przypadek Bryka jest bardzo znaczący: Bóg daje chłopskiemu synowi powołanie do leczenia ludzi. Hrabia mówi: "wielki to zaszczyt dla mnie, że w moich włościach rodzą się tak zdolni ludzie, bądź pewien, że na swej drodze otrzymasz od nas każde wsparcie, nie tylko finansowe, a ty ze swej strony o nas nie zapominaj" i od razu kupuje bilet wyżej. Jeśli zaś powie "niedoczekanie, w kurnej chacie się wylągłeś, w kurnej chacie zdechniesz", to brrr...
  • edytowano April 2017
    No oczywista oczywistość, że elita społeczna nie może się sama mianować. Nie może jej też mianować jakaś siła zewnętrzna. W ten sposób może powstać i trwać tak zwana elita władzy, czy pieniądza. Podstawą jej elitarności jest przemoc oraz lub przymus ekonomiczny. Elitę społeczną wybiera społeczność. Zwykle czyni to w sposób nieformalny i nie zawsze w pełni uświadomiony. Po prostu uznaje autorytet takiej elity i podąża z własnej woli za nią. W tworzeniu i utrwalaniu wpływu takiej elity ogromne znaczenie ma tak zwana komunikacja społeczna, a głębiej kultura i edukacja.

    W Polsce u schyłku zaborów inteligencja została elitą trochę z własnego nadania, ale to zostało przez społeczeństwo zaakceptowane. Elita ma szansę na akceptację na dłuższą metę jeśli realizuje interesy i aspiracje społeczności. To wcale nie wyklucza pewnego paternalizmu ze strony elity. Oczywiście za daleko posunięty łatwo prowadzi do degeneracji elity i w końcu do jej deligitymizacji czyli społecznego odrzucenia. Grupy przywódcze w Polsce powojennej, łącznie z okrągłostołowymi, były narzucone siłą z zewnątrz lub były uzurpatorskie. Po 89-tym ich trwanie u władzy, a także utrzymywanie rządu dusz, było możliwe dzięki masowej medialnej manipulacji, której skuteczność malała i się skończyła. Oparta była na wmówieniu bezalternatywności władzy tych uzurpatorów oraz w miarę przekonującym kłamstwie co do realizacji celów społeczności. Obecnie mamy do czynienia z próbami przywrócenia władzy tych uzurpatorów przy pomocy zmodyfikowanych manipulacji i nacisków zewnętrznych.
  • "Hanowi u nas winni posłuszeństwo wszyscy i zawsze; murzom - niektórzy i czasem; agom i bejom - ich podwładni w służbie i w walce; w Polsce posłuszeństwa dla siebie żąda każdy dobrze urodzony jeździec, a jest ich prawie tylu ile piasku na limanie; żaden przecie z nich nie poczuwa się do posłuszeństwa wobec nikogo; ani władcy ani naczelników w boju. Posłuszni są tylko niewolni, których za ich uległość częściej kara czeka niż nagroda. Niemniej Polacy pysznią się swoim państwem i uważają je za wzór dla innych'
  • Wszystkim apologetom I RP do medytacji.
  • Skąd ten cytat?
  • celnik.mateusz napisal(a):
    Skąd ten cytat?
    Uzenbaszły, setnik, w orcie konnej Subhana Ghaziego agi, zamieszczone w Historii Hanów Tatarii i Dagestanu,Moskwy, Ukrainy i Polski -Kifelego Ibrahima bin Ali.

    " Nie liczniejsi od nas, nie mający wśród siebie tego co my - poddania woli naczelników, skłonni do ciągłych między sobą kłótni, w pojedynkę mężni, ale pyszni i głupi, w gromadzie odważni ale niesforni, w natarciu wściekli, w ucieczce tchórzliwi i pozbawieni myśli o czym innym niż własne bezpieczeństwo"

    "Gdy w naszym wojsku, jak i w oddziałach sułtańskich seraskerów każdy, kto zawinił, jest karany, a każdy, który okazał brak poszanowania starszyzny, szczególnie w boju, gardło daje, w polskim wojsku ani w litewskim tego obyczaju nie ma... Grożą karami, a kary nie padają. Obiecują nagrody, ale nagród nie udzielają. Stad bywa w szeregach polskich nie tylko niesforność, ale zdarza się całkowity brak posłuchu wszelkiego; brak szacunku do słowa dowodzących; szacowanie żołnierza nie zgodnie z zasługą, a wedle stanu i urodzenia jego. I to jest zło, którego wyplenić najlepsi w tym wojsku nie potrafią".



  • los napisal(a):
    O społeczeństwie bezklasowym jako pierwszy mówił Dmowski, jego klasa była naprawdę niesamowita. Może dlatego, że sam niskiego stanu.
    Dmowski też był ze zdeklasowanej drobnej szlachty, z rodziny herbu Pobóg.

  • pantelej napisal(a):
    "Hanowi u nas winni posłuszeństwo wszyscy i zawsze; murzom - niektórzy i czasem; agom i bejom - ich podwładni w służbie i w walce; w Polsce posłuszeństwa dla siebie żąda każdy dobrze urodzony jeździec, a jest ich prawie tylu ile piasku na limanie; żaden przecie z nich nie poczuwa się do posłuszeństwa wobec nikogo; ani władcy ani naczelników w boju. Posłuszni są tylko niewolni, których za ich uległość częściej kara czeka niż nagroda. Niemniej Polacy pysznią się swoim państwem i uważają je za wzór dla innych'
    Chyba ałtor niewiele zrozumiał z tematu, o którem pisał. W zadku był, odchody widział.
  • Z mądrości o. Jacka Salija OP:

    "Konkretne przykłady "kołtunerii" podane przez Adolfa Horsta w "Dziejach grzechu" Żeromskiego pozwalają przypuszczać, że wyraz ten wymyślili inteligenci pochodzenia szlacheckiego, którzy szli na wieś ze swoją misją cywilizacyjną, pełni najlepszej woli w stosunku do wieśniaków, a spotykali się z ich strony z niezrozumiałą dla siebie nieufnością.

    Oto dwaj tacy inteligenci znaleźli duży fundusz, który umożliwi budowę szosy, co ożywi gospodarczo całą okolicę. W rozmowach bezpośrednich przekonali do tego pomysłu wszystkich zainteresowanych wieśniaków, na zwołanym zebraniu ich mowom i argumentom "chłopi potwierdzają ochotnie". W końcu zebrania, kiedy wyrażenie zgody wydawało się już tylko czystą formalnością, na zadane pytanie rozlega się "okrzyk wszystkich sześciu gmin, jakby jednego człowieka: Nie chcewa! Nie chcewa! Nie chcewa!".

    Co za ciemnota kryje się pod tymi kołtunami - denerwował się wówczas urażony pozytywista, a denerwował się tym więcej, że podobny opór stawiali wieśniacy jego planom budowy szkoły, sprowadzenia lekarza gminnego, założenia jakiejś przetwórni spożywczej itp. Pozytywista był szczerze urażony: chciałby przecież tych półludzi nieco uczłowieczyć, a oni nie pozwalają świadczyć sobie dobra, wszędzie przeczuwają jakiś podstęp. Przecież nawet osła nie trzeba na siłę ciągnąć do żłobu, bo sam tam biegnie!

    Zauważmy: Ci, którzy wymyślili wyraz "kołtuneria", byli tak przepełnieni uwielbieniem dla siebie i dla swojej miłości do wieśniaków, że nie zauważyli nawet, ile mają dla nich ukrytej pogardy, że w gruncie rzeczy mają ich za półludzi. Gdyby było inaczej, taki wyraz nawet by im do głowy nie przyszedł!"
    31.01.04

    I jeszcze interwiu wzięte od rzeczonego ojca Jacka: http://www.dziennikbaltycki.pl/rejsy/183337,nie-rozbijac-wspolnoty-rozmowa-z-dominikaninem-ojcem-prof,id,t.html
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Pozytywista był szczerze urażony: chciałby przecież tych półludzi nieco uczłowieczyć, a oni nie pozwalają świadczyć sobie dobra, wszędzie przeczuwają jakiś podstęp.
    Idę o zakład, że tak właśnie myśli o nas Adaś.
  • rdrrdr
    edytowano April 2017
    A ci co tak zajadle tropia fornala w lokalnej populacji sami sa fornalami (lub tez tak sie czuja) wzgledem reszty zachodu. I im bardziej piekacy ten wstyd tym silniej piora po gebie. I to jest ich wstyd, ze ich parobek jest taki zacofany. A jego dobro jest rzecza trzecio-, czwartoplanowa.

    Gdy czyta sie artykuly drugiej strony (np. Kalukin) przewijaja sie dwie rzeczy: tracimy znaczenie i pieniadze. Znaczenia nigdy nie mielismy i miec tak latwo, przez calkowite unizenie sie nigdy miec nie bedziemy. To moze byc strategia na przetrwanie. Natomiast Europa ma gdzies nasze zwyczaje, mysl polityczna, spoleczna, naukowa. Jestemy wzgledem nich daleko w tyle (widzicie, ja tez sie czuje parobkiem). A dotacje sa jak pierwsza dzialka dla narkomana. Diler potrzebuje swoich klientow.

    Duzo by gadac.

    A w nauce panuje chaotyczny kult cargo. Zbudowanie jednego czy nawet, we wzmozeniu, dziesieciu lotnisk ze slomy i trzciny nie spowoduje zrzutu towarow. Szybsze pchanie drewnianego samolotu tez. Wieksze, czy mniejsze oplacanie nawigatora w slomianym helmofonie tez. Powtarzanie, nawet bardzo zaangazowanym, czy podnieconym glosem magicznych zaklec z pracy Bardzo Fajnego Kolegi z Zachodu tez nic nie da. Trzeba wiecie co, skad, po co.
  • loslos
    edytowano November 2022
    ms.wygnaniec napisal(a):
    To nie są Żydzi ani żydzi ani ich potomkowie.
    Nie obcinają skórek, nie świętują szabasu, nie znają hebrajskiego, nie wierzą w Boga a jeśli czasem wierzą, to nie jest karzący Bóg Izraela, to dobrotliwy abstrakcyjny Absolut. Czasem też oddają cześć Bogu jedynemu w trzech postaciach. Ale potomkami Żydów są, to fakt prosty, oczywisty i niedyskutowalny.

    Najzabawniejsze jest to, że ich problem polega nie na tym, że są potomkami Żydów tylko mentalnymi potomkami szlachty, że najnormalniej w świecie gardzą nami, ludźmi niskiego stanu, tak jak hrabia Krasicki gardził Brykiem a pozytywiści gardzili chłopami, których chcieli ucywilizować.

    Polska inteligencja powstała z osiedlonej w miastach szlachty i spolonizowanych Żydów, kto nie wierzy niech sobie poczyta wielką literaturę XIX-wieczną. W ten konstrukt Żydzi wnieśli niewiele, może tylko pewien rodzaj poczucia humera i praktyczne umiejętności związane z handlem, ton nadała szlachta.

  • Co do tych potomków to dalej nie wiem, ale grzebiąc za danymi wyszukałem taką ciekawostkę, że po wojnie w Polsce było 180-240 tyś Żydów, natomiast pod koniec lat pięćdziesiątych pozostało około 30 tyś, z czego znaczną część wygnano po 68 (choć w takim LWP to Jaruzelski czystki antysemickie urządzał już znacznie wcześniej).
    Reasumując, twierdzisz losie, że obecna inteligencja to mieszanina żydowskiej hucpy z pseudoszlacheckim zadęciem herbowych fornali arystokracji okraszonych pensjonarskimi fochami, co PRL jeszcze utrwaliła pieszcząc ich ego i pauperyzując ekonomicznie?
    Oczywiście pewien procent idealistów aby robili za żywą tarczę też ma tam swoje poczesne miejsce aby ukompletować obraz?
  • loslos
    edytowano April 2017
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Co do tych potomków to dalej nie wiem, ale grzebiąc za danymi wyszukałem taką ciekawostkę, że po wojnie w Polsce było 180-240 tyś Żydów, natomiast pod koniec lat pięćdziesiątych pozostało około 30 tyś, z czego znaczną część wygnano po 68 (choć w takim LWP to Jaruzelski czystki antysemickie urządzał już znacznie wcześniej).
    Czytelników Giewu jest kole 80 000, co by się zgadzało. Szlachta nie musi być liczna, właściwie nawet nie powinna być. Nie twierdzę zresztą, że yntyligencja to wyłącznie Żydzi ale oni byli tym jądrem, wokół którego którego to narosło.
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Twierdzisz losie, że obecna inteligencja to mieszanina żydowskiej hucpy z pseudoszlacheckim zadęciem herbowych fornali arystokracji okraszonych pensjonarskimi fochami, co PRL jeszcze utrwaliła pieszcząc ich ego i pauperyzując ekonomicznie?
    Z grubsza.

    Oczywiście, rzecz ma charakter duchowy a nie materialny, etnos potrafi przyciągać. Obama karnację ma ciemnawą ale jest najbielszy z białych.

    Dawno temu Wprost podsłuchał przyjemną pogawędką Michnika z Urbanem. Padło tam takie zdanie: "Warzecha, Perzyna, co to w ogóle są za nazwiska?" Czy podobne zdania nie były typowym fragmentem rozmowy herbowych? A z drugiej strony - czy komukolwiek z nas przyszłoby do głowy powiedzenie serio czegoś podobnego?


  • (..)

    U Rurków dzisiaj jest przyjęcie.

    Przyjęcia Rurków mają wzięcie,

    ceni miejscowa je elita,

    więc autokrata tam zawita.

    Już siedzą wszyscy przy kieliszkach,

    na stole szampan, „żyto”, Pliska,

    do tego jest pieczone prosię —

    ucztują, gwarzą i śmieją się.



    Gdy się już spili autokraci,

    jak zwykle u szlacheckiej braci

    zaczęły straszne się przechwałki,

    kogo herb lepszy, kogo — pałki.

    Dziś bowiem u partyjnych w modzie

    jest pleść koszałki o swym rodzie,

    gdyż ci zaciekli demokraci

    strasznie lgną do arystokracji.

    Wpierw szarże były wielkim szykiem,

    lecz dziś z nich każdy — pułkownikiem,

    przejadł się także im doktorat,

    więc na tytuły przyszła pora.(..)
    Tak bez związku
  • los napisal(a):
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Twierdzisz losie, że obecna inteligencja to mieszanina żydowskiej hucpy z pseudoszlacheckim zadęciem herbowych fornali arystokracji okraszonych pensjonarskimi fochami, co PRL jeszcze utrwaliła pieszcząc ich ego i pauperyzując ekonomicznie?
    Z grubsza.

    Oczywiście, rzecz ma charakter duchowy a nie materialny, etnos potrafi przyciągać.
    Genialne! ^:)^ :D:D:D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.