@trep powiedział(a):
Istnieje coś takiego jak umowa o zakazie konkurencji. Tam płaci się pracownikowi, żeby przez jakiś czas gdzieś nie pracował. Dzięki takiej zmowie nie trzeba płacić. No, bo do czego to podobne, żeby podludziom płacić. Oni pamiętają jeszcze czasy, gdy Polacy pracowali u nich za darmo.
Umowę o zakazie konkurencji podpisuje się w momencie nawiązania stosunku pracy. I pracownik zobowiązuje się, że po zakończeniu współpracy np. przez rok nie będzie się zatrudniał na podobnym stanowisku w firmie konkurencyjnej (może nie podpisywać i nie przychodzić do pracy jak mu taki zapis nie pasuje). I nie ma tu mowy u żadnym płaceniu za ten okres. Po prostu pracodawcy chronią się, dają sobie czas, żeby np. przygotować klientów przed próbą przejęcia. Bo bardzo często jest tak, że pracownik po latach szkoleń, inwestowania w niego, odchodzi do konkurencji. Ok, tu nie ma sentymentów rozumiem. Ale zapierdalanie baz danych, kontaktów, czyli klientów, narzędzi, technologii nawet, jest a porządku dziennym. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak jest to niebezpieczne dla firm, jak ludzie są perfidni.
I płacić za okres, że ktoś nic w firmie nie robi, ale łaskawie nie kradnie, nie wynosi, ale też tylko przez jakiś czas, naprawdę, trepie ? OJCKP ....
Ma pytanie, czy ktoś z was uczestniczył w procesie decyzyjnym, kiedy to zarząd firmy, albo zarządy firm, ustalały zmowę pracodawców ?
Czy ktokolwiek z was brał udział w opracowywaniu działań HR dotycząych jakichkolwiek ruchów, czy wręcz całej polityki firmy, której celem były działania na szkodę pracowników ?
Z wyzyskiem nawet nie będę polemizował. Sorki, nie macie pojęcia o czym piszecie. Ale to jest typowe, to widać po rynku pracy, ludzie mają sieczkę w głowie w sprawach pracy. Oczekiwania, roszczenia, podejrzenia, bunt. A zapominają o jednym, mają się skoncentrować tylko na tym, żeby pracę którą dostają wykonać dobrze. I jak tak będzie to wszystko będzie git.
Uproszczenie ? Otóż nie, ale to jest trudne, bo wymaga nie tylko kompetencji i nastawienia pracownika, ale też i organizacji (a może przede wszystkim). I tak, tak to powinno wyglądać, pracownik ma zapierdalać, a menadżerowie na uszach stawać, żeby to wszystko cykało. Ale my chcemy żeby było jakoś ...
@JORGE powiedział(a):
Dlatego siła robocza w Polsce jest potrzebna, ale nie dlatego że daje się wykorzystywać, ale po prostu wypełnia lukę. I jak pisałem już, trudno, może gospodarczo będziemy kuleć.
Obawiam się, że nie stać nas na taki luksus. Obecnie gospodarka jest ustawiona według zasady: winner takes all. Albo wygrywasz i zgarniasz całą stawkę ale nie wygrywasz i spadasz na dno. Jeśli nie chcemy spaść na dno, skazani jesteśmy na imigrację. Jedyne co możemy zrobić, to sami tym zarządzać. To całkiem dużo.
Ale to ja wolę spaść na dno. Poniekąd uważam, że jako pierwszy, bo gospodarka oparta na rozbitym społeczeństwie i tak upadnie, wszyscy w końcu spadną.
Będzie bieda ? Ok, boisz się jej ? Ale imigracja ? Gdzie, do tego syfu wymieszanego ? No i co, będzie trochę kaski, ale jakie to życie ? Emigracja to okropna rzecz, dziś nie mam już wątpliwości. Ale życie z poczuciem obcości we własnym kraju, świadomość braku domu (nawet tego gdzieś odległego), to jest jeszcze gorsze.
@JORGE powiedział(a):
Z wyzyskiem nawet nie będę polemizował. Sorki, nie macie pojęcia o czym piszecie. Ale to jest typowe, to widać po rynku pracy, ludzie mają sieczkę w głowie w sprawach pracy. Oczekiwania, roszczenia, podejrzenia, bunt. A zapominają o jednym, mają się skoncentrować tylko na tym, żeby pracę którą dostają wykonać dobrze. I jak tak będzie to wszystko będzie git.
Uproszczenie ? Otóż nie, ale to jest trudne, bo wymaga nie tylko kompetencji i nastawienia pracownika, ale też i organizacji (a może przede wszystkim). I tak, tak to powinno wyglądać, pracownik ma zapierdalać, a menadżerowie na uszach stawać, żeby to wszystko cykało. Ale my chcemy żeby było jakoś ...
No właśnie, ale jak nie chcesz płacić ogarniętym informatykom to potem musisz płacić kierownikowi żeby nie od razu użył ukradzionej bazy danych. Procesy trzeba tak ustawić żeby nie mógł tego zrobić, oczywiście zawsze może przepisać ręcznie ale nawet i tu są możliwości, śledzenie ruchu wychodzącego z komputerów może wyłapać próby kradzieży informacji, a USB w komputerze można wyłączyć i nie zgra nic na pendrajwa.
@JORGE powiedział(a):
Dlatego siła robocza w Polsce jest potrzebna, ale nie dlatego że daje się wykorzystywać, ale po prostu wypełnia lukę. I jak pisałem już, trudno, może gospodarczo będziemy kuleć.
Obawiam się, że nie stać nas na taki luksus. Obecnie gospodarka jest ustawiona według zasady: winner takes all. Albo wygrywasz i zgarniasz całą stawkę ale nie wygrywasz i spadasz na dno. Jeśli nie chcemy spaść na dno, skazani jesteśmy na imigrację. Jedyne co możemy zrobić, to sami tym zarządzać. To całkiem dużo.
Ale to ja wolę spaść na dno. Poniekąd uważam, że jako pierwszy, bo gospodarka oparta na rozbitym społeczeństwie i tak upadnie, wszyscy w końcu spadną.
Będzie bieda ? Ok, boisz się jej ? Ale imigracja ? Gdzie, do tego syfu wymieszanego ? No i co, będzie trochę kaski, ale jakie to życie ? Emigracja to okropna rzecz, dziś nie mam już wątpliwości. Ale życie z poczuciem obcości we własnym kraju, świadomość braku domu (nawet tego gdzieś odległego), to jest jeszcze gorsze.
Ziemkiewicz mówił, że z badań chyba Domańskiego wyszło że 50% Polaków nie utożsamia się z państwem a 15% uważa je za wroga.
Ziemkiewicz mówił, że z badań chyba Domańskiego wyszło że 50% Polaków nie utożsamia się z państwem a 15% uważa je za wroga.
Dlaczego tak się stało to chyba wiemy.
Ale tak po prawdzie, z czym my się utożsamiamy ? Chyba tylko z rodziną ... Z miejscem pracy, kościołem, narodem ? A może z klubem piłkarskim ? Oj nie, moja obserwacja ludzi na stadionach, takich zwykłych pikników, pokazuje że przychodzą tam roszczeniowo.
Jak krzyknę od czasu do czasu: "Jebać Jagę, Śląsk Pany!" i splunę przy tym pod nogi, ale nie na stadionie, bo nie chodzę na nie, to znaczy, że jestem roszczeniowy?
@JORGE powiedział(a):
Dlatego siła robocza w Polsce jest potrzebna, ale nie dlatego że daje się wykorzystywać, ale po prostu wypełnia lukę. I jak pisałem już, trudno, może gospodarczo będziemy kuleć.
Obawiam się, że nie stać nas na taki luksus. Obecnie gospodarka jest ustawiona według zasady: winner takes all. Albo wygrywasz i zgarniasz całą stawkę ale nie wygrywasz i spadasz na dno. Jeśli nie chcemy spaść na dno, skazani jesteśmy na imigrację. Jedyne co możemy zrobić, to sami tym zarządzać. To całkiem dużo.
Ale to ja wolę spaść na dno.
O gustach się nie rozmawia. Ale jeśli chcesz coś organizować dla wszystkich Polaków, to przyzwoitość by wymagała, by ich o to zapytać. Czy są gotowi zrezygnować z wakacji, dostępnej opieki lekarskiej, samochodów, być może zdecydować się na głód i umieranie dzieci, byle tylko spotykać jedynie ludzi o jaśniejszej karnacji. Nie jestem pewien, czy pozostali wycenią ten luksus tak wysoko.
@trep powiedział(a):
Istnieje coś takiego jak umowa o zakazie konkurencji. Tam płaci się pracownikowi, żeby przez jakiś czas gdzieś nie pracował. Dzięki takiej zmowie nie trzeba płacić. No, bo do czego to podobne, żeby podludziom płacić. Oni pamiętają jeszcze czasy, gdy Polacy pracowali u nich za darmo.
Umowę o zakazie konkurencji podpisuje się w momencie nawiązania stosunku pracy. I pracownik zobowiązuje się, że po zakończeniu współpracy np. przez rok nie będzie się zatrudniał na podobnym stanowisku w firmie konkurencyjnej (może nie podpisywać i nie przychodzić do pracy jak mu taki zapis nie pasuje). I nie ma tu mowy u żadnym płaceniu za ten okres. Po prostu pracodawcy chronią się, dają sobie czas, żeby np. przygotować klientów przed próbą przejęcia. Bo bardzo często jest tak, że pracownik po latach szkoleń, inwestowania w niego, odchodzi do konkurencji. Ok, tu nie ma sentymentów rozumiem. Ale zapierdalanie baz danych, kontaktów, czyli klientów, narzędzi, technologii nawet, jest a porządku dziennym. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak jest to niebezpieczne dla firm, jak ludzie są perfidni.
I płacić za okres, że ktoś nic w firmie nie robi, ale łaskawie nie kradnie, nie wynosi, ale też tylko przez jakiś czas, naprawdę, trepie ? OJCKP ....
Ziemkiewicz mówił, że z badań chyba Domańskiego wyszło że 50% Polaków nie utożsamia się z państwem a 15% uważa je za wroga.
Dlaczego tak się stało to chyba wiemy.
Ale tak po prawdzie, z czym my się utożsamiamy ? Chyba tylko z rodziną ... Z miejscem pracy, kościołem, narodem ? A może z klubem piłkarskim ? Oj nie, moja obserwacja ludzi na stadionach, takich zwykłych pikników, pokazuje że przychodzą tam roszczeniowo.
Ja się utożsamiam z blokiem w którym mieszkam, dbam o tę wspólnotę, a potem z miastem w którym mieszkam i płace podatki, od tego już tylko krok od utożsamiania się z państwem wydaje mi się.
Co mnie obchodzi mój blok? Byłem zaprzyjaźniony z sąsiadem, niedawno umarł. Większości z tych ludzi nie znam, jak kogo znam, to większości nie lubię, zresztą ciągle się zmieniają. Za narodem też nie przepadam i nie cenię go wysoko. Jeśli coś polskiego mnie obchodzi, to tylko państwo.
No mnie zależy żeby sąsiedzi nie niszczyli zieleni, sprzątali gówna po psach, nie kradli rowerów, trafiali śmieciami do kosza, nie parkowali na trawniku itd., nie muszę ich znać nawet.
Lokalność to dla mnie wspomienia, tylko wspomnienia. Idę sobie i przypominam: o, tu był kiosk Muchy z paskudnymi słodyczami własnego wyrobu (dzieciaki to uwielbiały) a tu była rudera, teraz jest blok, a tu mieszkał mój kolega z klasy. Należę do tych mocno nielicznych Polaków, którzy całe życie spędzili w tej samej okolicy, od 60 lat robię zakupy a tym samym targu.
@los powiedział(a):
Co mnie obchodzi mój blok? Byłem zaprzyjaźniony z sąsiadem, niedawno umarł. Większości z tych ludzi nie znam, jak kogo znam, to większości nie lubię, zresztą ciągle się zmieniają. Za narodem też nie przepadam i nie cenię go wysoko. Jeśli coś polskiego mnie obchodzi, to tylko państwo.
"Naród wspaniały (to o Polakach, nie ważna ich konfesja oraz kolor skóry, płeć również), ale ludzie kurwy (to o sąsiadach z bloku, przynajmniej ich dużej reprezentacji, zainspirowany i zgadzający się z powyższą konstatacją Losa)". To nie ja, to Piłsudski
O gustach się nie rozmawia. Ale jeśli chcesz coś organizować dla wszystkich Polaków, to przyzwoitość by wymagała, by ich o to zapytać. Czy są gotowi zrezygnować z wakacji, dostępnej opieki lekarskiej, samochodów, być może zdecydować się na głód i umieranie dzieci, byle tylko spotykać jedynie ludzi o jaśniejszej karnacji. Nie jestem pewien, czy pozostali wycenią ten luksus tak wysoko.
No pewnie, chodzi tylko o to żeby nie spotkać ludzi o jasnej karnacji .... Jedź do Francji, Niemiec, Anglii, Belgii tam ich naspotykasz się ich mnóstwo. I zobaczysz jaki efekt spowodowało podejście - trudno nie mamy wyjścia, musimy ściągać. Przeżywają boom gospodarczy, a i piękne miejsce do mieszkania, bezpiecznie, spokojnie.
Przecież tu nie chodzi o to kogo ja lubię, a kogo nie. Nie ma możliwości, żeby stworzyć mieszane społeczeństwo w Europie i kropka. Zachód skończy się tak czy inaczej biedą, ale jeszcze gigantycznymi wewnętrznymi wstrząsami. Jeżeli pójdziemy innym scenariuszem, ok, może będziemy mieli biedę, ale wewnętrznie będziemy spójni, z szansą na odbudowę. Oni nie.
A też nie bardzo podzielam pogląd, że bez migracji upadniemy gospodarczo, szczególnie że ją mamy, tylko z innego rozdania. Rozdania które nam nie rozpieprzy społeczeństwa.
@Eden powiedział(a):
Jak krzyknę od czasu do czasu: "Jebać Jagę, Śląsk Pany!" i splunę przy tym pod nogi, ale nie na stadionie, bo nie chodzę na nie, to znaczy, że jestem roszczeniowy?
Nigdzie nie usłyszysz tyle narzekań na grę jak na trybunach piknikowych. I tam jest najwięcej zawiści o zarobki, oczekiwania że wszystko będą wygrywać, że polska piłka chujowa, ogólnej szydery. A kiedy coś nie idzie szybciutko odwracają się, oni pierwsi gwiżdżą. Wszystko jest na zasadzie, to ja płacę za bilet i mam prawo oczekiwać !
Ale tak po prawdzie, z czym my się utożsamiamy ? Chyba tylko z rodziną ... Z miejscem pracy, kościołem, narodem ? A może z klubem piłkarskim ? Oj nie, moja obserwacja ludzi na stadionach, takich zwykłych pikników, pokazuje że przychodzą tam roszczeniowo.
Ja się utożsamiam z blokiem w którym mieszkam, dbam o tę wspólnotę, a potem z miastem w którym mieszkam i płace podatki, od tego już tylko krok od utożsamiania się z państwem wydaje mi się.
I dobrze. Poniekąd tożsamość trzeba budować od dołu. Raczej nie wierzę, że przeciętny obywatel będzie utożsamiał się z państwem, narodem jeżeli będzie miał w dupie swoje osiedle, miasto itp. To musi iść po kolei.
@los powiedział(a):
Każdego rozprawiającego o przyszłości pytam o to samo: wyniki Lotto w przyszłym tygodniu.
Naprawdę tak ciężko zauważyć co jest problemem Zachodu i w którą stronę my idziemy ? Naprawdę nie ma sensu słuchać ich ostrzeżeń - nie róbcie tak jak my ?
Naprawdę nie wiedzieliśmy co się wydarzy ze społeczeństwem polskim w kontekście Kościoła ? I co, nie dało się tego trafnie przewidzieć tylko operując na mechanizmach działających na Zachodzie ?
To nie wróżenie, to przyglądanie się procesom. Jak się proces skończy można przewidzieć. Ale nie można przesądzać, bo proces może być przerwany. I ja bym właśnie chciał, żeby proces tego szaleństwa którym poszedł Zachód, u nas był przerwany.
@los powiedział(a):
Każdego rozprawiającego o przyszłości pytam o to samo: wyniki Lotto w przyszłym tygodniu.
Naprawdę tak ciężko zauważyć co jest problemem Zachodu i w którą stronę my idziemy ? Naprawdę nie ma sensu słuchać ich ostrzeżeń - nie róbcie tak jak my ?
Naprawdę nie wiedzieliśmy co się wydarzy ze społeczeństwem polskim w kontekście Kościoła ? I co, nie dało się tego trafnie przewidzieć tylko operując na mechanizmach działających na Zachodzie ?
To nie wróżenie, to przyglądanie się procesom. Jak się proces skończy można przewidzieć. Ale nie można przesądzać, bo proces może być przerwany. I ja bym właśnie chciał, żeby proces tego szaleństwa którym poszedł Zachód, u nas był przerwany.
No właśnie - mieliśmy ewangelizować Zachód, a to Zachód odewangelizował nas
@los powiedział(a):
Znam ekonomię. Widzę, co się dzieje z Japonią i Koreą. Zdrowy rozsądek też mi coś podpowiada.
Polskim problemem jest Donald Tusk. Pozostałe są bez znaczenia, przynajmniej relatywnie.
Czy to jednak nie jest zbyt wielkim personalizowaniem problematu? I jednocześnie pomniejszaniem obiektywnych czynników społeczno-gospodarczych (np. zapaść demograficzna i brak tubylczych rąk do pracy, grożąca zapaść systemu opieki zdrowotnej i emerytalnego, ograniczenia dla rozwoju wynikające z narzucanego przez UE gorsetu ideologicznego- Zielony Ład etc.)?
@los powiedział(a):
Znam ekonomię. Widzę, co się dzieje z Japonią i Koreą. Zdrowy rozsądek też mi coś podpowiada.
Polskim problemem jest Donald Tusk. Pozostałe są bez znaczenia, przynajmniej relatywnie.
Czy to jednak nie jest zbyt wielkim personalizowaniem problematu? I jednocześnie pomniejszaniem obiektywnych czynników społeczno-gospodarczych (np. zapaść demograficzna i brak tubylczych rąk do pracy, grożąca zapaść systemu opieki zdrowotnej i emerytalnego, ograniczenia dla rozwoju wynikające z narzucanego przez UE gorsetu ideologicznego- Zielony Ład etc.)?
"Donald Tusk" jako problem to nie pojedynczy człowiek sam w sobie, lecz fakt, że polski naród zdecydował się powierzyć takiemu człowiekowi misję zniszczenia rzeczonego narodu.
@los powiedział(a):
Znam ekonomię. Widzę, co się dzieje z Japonią i Koreą. Zdrowy rozsądek też mi coś podpowiada.
Polskim problemem jest Donald Tusk. Pozostałe są bez znaczenia, przynajmniej relatywnie.
Dobra. Tyle, że to nie jest prawidłowość. Zostawmy nawet Europę, bo tu jest patologia na wielu polach, jak wytłumaczymy przykład Kanady, która przyjęła rekordową ilość ludzi ? I ma zapaść ?
Zdrowy rozsądek ? Mi podpowiada coś przeciwnego. Czyj zdrowszy ?
Donald Tusk ? Jest to jeden z celów do eliminacji i nic więcej. Jak jutro nagle zniknie ta kreatura, dalej będziemy w bardzo chorej, śmiertelnie chorej Europie. A to ona jest problemem.
Komentarz
Nu jak kto, wojewoda pozwala, zgodnie z ustawą o instytucjach rynku pracy.
Nu właśnie. A co wolno wojewodzie, to nie tobie...
Umowę o zakazie konkurencji podpisuje się w momencie nawiązania stosunku pracy. I pracownik zobowiązuje się, że po zakończeniu współpracy np. przez rok nie będzie się zatrudniał na podobnym stanowisku w firmie konkurencyjnej (może nie podpisywać i nie przychodzić do pracy jak mu taki zapis nie pasuje). I nie ma tu mowy u żadnym płaceniu za ten okres. Po prostu pracodawcy chronią się, dają sobie czas, żeby np. przygotować klientów przed próbą przejęcia. Bo bardzo często jest tak, że pracownik po latach szkoleń, inwestowania w niego, odchodzi do konkurencji. Ok, tu nie ma sentymentów rozumiem. Ale zapierdalanie baz danych, kontaktów, czyli klientów, narzędzi, technologii nawet, jest a porządku dziennym. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak jest to niebezpieczne dla firm, jak ludzie są perfidni.
I płacić za okres, że ktoś nic w firmie nie robi, ale łaskawie nie kradnie, nie wynosi, ale też tylko przez jakiś czas, naprawdę, trepie ? OJCKP ....
Ma pytanie, czy ktoś z was uczestniczył w procesie decyzyjnym, kiedy to zarząd firmy, albo zarządy firm, ustalały zmowę pracodawców ?
Czy ktokolwiek z was brał udział w opracowywaniu działań HR dotycząych jakichkolwiek ruchów, czy wręcz całej polityki firmy, której celem były działania na szkodę pracowników ?
Z wyzyskiem nawet nie będę polemizował. Sorki, nie macie pojęcia o czym piszecie. Ale to jest typowe, to widać po rynku pracy, ludzie mają sieczkę w głowie w sprawach pracy. Oczekiwania, roszczenia, podejrzenia, bunt. A zapominają o jednym, mają się skoncentrować tylko na tym, żeby pracę którą dostają wykonać dobrze. I jak tak będzie to wszystko będzie git.
Uproszczenie ? Otóż nie, ale to jest trudne, bo wymaga nie tylko kompetencji i nastawienia pracownika, ale też i organizacji (a może przede wszystkim). I tak, tak to powinno wyglądać, pracownik ma zapierdalać, a menadżerowie na uszach stawać, żeby to wszystko cykało. Ale my chcemy żeby było jakoś ...
Ale to ja wolę spaść na dno. Poniekąd uważam, że jako pierwszy, bo gospodarka oparta na rozbitym społeczeństwie i tak upadnie, wszyscy w końcu spadną.
Będzie bieda ? Ok, boisz się jej ? Ale imigracja ? Gdzie, do tego syfu wymieszanego ? No i co, będzie trochę kaski, ale jakie to życie ? Emigracja to okropna rzecz, dziś nie mam już wątpliwości. Ale życie z poczuciem obcości we własnym kraju, świadomość braku domu (nawet tego gdzieś odległego), to jest jeszcze gorsze.
No właśnie, ale jak nie chcesz płacić ogarniętym informatykom to potem musisz płacić kierownikowi żeby nie od razu użył ukradzionej bazy danych. Procesy trzeba tak ustawić żeby nie mógł tego zrobić, oczywiście zawsze może przepisać ręcznie ale nawet i tu są możliwości, śledzenie ruchu wychodzącego z komputerów może wyłapać próby kradzieży informacji, a USB w komputerze można wyłączyć i nie zgra nic na pendrajwa.
Ziemkiewicz mówił, że z badań chyba Domańskiego wyszło że 50% Polaków nie utożsamia się z państwem a 15% uważa je za wroga.
Dlaczego tak się stało to chyba wiemy.
Ale tak po prawdzie, z czym my się utożsamiamy ? Chyba tylko z rodziną ... Z miejscem pracy, kościołem, narodem ? A może z klubem piłkarskim ? Oj nie, moja obserwacja ludzi na stadionach, takich zwykłych pikników, pokazuje że przychodzą tam roszczeniowo.
Jak krzyknę od czasu do czasu: "Jebać Jagę, Śląsk Pany!" i splunę przy tym pod nogi, ale nie na stadionie, bo nie chodzę na nie, to znaczy, że jestem roszczeniowy?
O gustach się nie rozmawia. Ale jeśli chcesz coś organizować dla wszystkich Polaków, to przyzwoitość by wymagała, by ich o to zapytać. Czy są gotowi zrezygnować z wakacji, dostępnej opieki lekarskiej, samochodów, być może zdecydować się na głód i umieranie dzieci, byle tylko spotykać jedynie ludzi o jaśniejszej karnacji. Nie jestem pewien, czy pozostali wycenią ten luksus tak wysoko.
Doczytaj sobie kodeks pracy.
Ja się utożsamiam z blokiem w którym mieszkam, dbam o tę wspólnotę, a potem z miastem w którym mieszkam i płace podatki, od tego już tylko krok od utożsamiania się z państwem wydaje mi się.
Co mnie obchodzi mój blok? Byłem zaprzyjaźniony z sąsiadem, niedawno umarł. Większości z tych ludzi nie znam, jak kogo znam, to większości nie lubię, zresztą ciągle się zmieniają. Za narodem też nie przepadam i nie cenię go wysoko. Jeśli coś polskiego mnie obchodzi, to tylko państwo.
No mnie zależy żeby sąsiedzi nie niszczyli zieleni, sprzątali gówna po psach, nie kradli rowerów, trafiali śmieciami do kosza, nie parkowali na trawniku itd., nie muszę ich znać nawet.
To nie sąsiedzi niszczą zieleń, nie sprzątają po psach, kradną rowery, śmiecą parkują na trawnikach tylko obcy.
Lokalność to dla mnie wspomienia, tylko wspomnienia. Idę sobie i przypominam: o, tu był kiosk Muchy z paskudnymi słodyczami własnego wyrobu (dzieciaki to uwielbiały) a tu była rudera, teraz jest blok, a tu mieszkał mój kolega z klasy. Należę do tych mocno nielicznych Polaków, którzy całe życie spędzili w tej samej okolicy, od 60 lat robię zakupy a tym samym targu.
"Naród wspaniały (to o Polakach, nie ważna ich konfesja oraz kolor skóry, płeć również), ale ludzie kurwy (to o sąsiadach z bloku, przynajmniej ich dużej reprezentacji, zainspirowany i zgadzający się z powyższą konstatacją Losa)". To nie ja, to Piłsudski
No pewnie, chodzi tylko o to żeby nie spotkać ludzi o jasnej karnacji .... Jedź do Francji, Niemiec, Anglii, Belgii tam ich naspotykasz się ich mnóstwo. I zobaczysz jaki efekt spowodowało podejście - trudno nie mamy wyjścia, musimy ściągać. Przeżywają boom gospodarczy, a i piękne miejsce do mieszkania, bezpiecznie, spokojnie.
Przecież tu nie chodzi o to kogo ja lubię, a kogo nie. Nie ma możliwości, żeby stworzyć mieszane społeczeństwo w Europie i kropka. Zachód skończy się tak czy inaczej biedą, ale jeszcze gigantycznymi wewnętrznymi wstrząsami. Jeżeli pójdziemy innym scenariuszem, ok, może będziemy mieli biedę, ale wewnętrznie będziemy spójni, z szansą na odbudowę. Oni nie.
A też nie bardzo podzielam pogląd, że bez migracji upadniemy gospodarczo, szczególnie że ją mamy, tylko z innego rozdania. Rozdania które nam nie rozpieprzy społeczeństwa.
Każdego rozprawiającego o przyszłości pytam o to samo: wyniki Lotto w przyszłym tygodniu.
Nigdzie nie usłyszysz tyle narzekań na grę jak na trybunach piknikowych. I tam jest najwięcej zawiści o zarobki, oczekiwania że wszystko będą wygrywać, że polska piłka chujowa, ogólnej szydery. A kiedy coś nie idzie szybciutko odwracają się, oni pierwsi gwiżdżą. Wszystko jest na zasadzie, to ja płacę za bilet i mam prawo oczekiwać !
I dobrze. Poniekąd tożsamość trzeba budować od dołu. Raczej nie wierzę, że przeciętny obywatel będzie utożsamiał się z państwem, narodem jeżeli będzie miał w dupie swoje osiedle, miasto itp. To musi iść po kolei.
Naprawdę tak ciężko zauważyć co jest problemem Zachodu i w którą stronę my idziemy ? Naprawdę nie ma sensu słuchać ich ostrzeżeń - nie róbcie tak jak my ?
Naprawdę nie wiedzieliśmy co się wydarzy ze społeczeństwem polskim w kontekście Kościoła ? I co, nie dało się tego trafnie przewidzieć tylko operując na mechanizmach działających na Zachodzie ?
To nie wróżenie, to przyglądanie się procesom. Jak się proces skończy można przewidzieć. Ale nie można przesądzać, bo proces może być przerwany. I ja bym właśnie chciał, żeby proces tego szaleństwa którym poszedł Zachód, u nas był przerwany.
A tak jeszcze losie, napisałeś że bez napływu ludzi upadniemy gospodarczo. Skąd wiesz ? Znasz wynik lotto na następne losowanie ?
No właśnie - mieliśmy ewangelizować Zachód, a to Zachód odewangelizował nas
Znam ekonomię. Widzę, co się dzieje z Japonią i Koreą. Zdrowy rozsądek też mi coś podpowiada.
Polskim problemem jest Donald Tusk. Pozostałe są bez znaczenia, przynajmniej relatywnie.
Czy to jednak nie jest zbyt wielkim personalizowaniem problematu? I jednocześnie pomniejszaniem obiektywnych czynników społeczno-gospodarczych (np. zapaść demograficzna i brak tubylczych rąk do pracy, grożąca zapaść systemu opieki zdrowotnej i emerytalnego, ograniczenia dla rozwoju wynikające z narzucanego przez UE gorsetu ideologicznego- Zielony Ład etc.)?
Izrael daje sobie radę z większymi problemami.
"Donald Tusk" jako problem to nie pojedynczy człowiek sam w sobie, lecz fakt, że polski naród zdecydował się powierzyć takiemu człowiekowi misję zniszczenia rzeczonego narodu.
Dobra. Tyle, że to nie jest prawidłowość. Zostawmy nawet Europę, bo tu jest patologia na wielu polach, jak wytłumaczymy przykład Kanady, która przyjęła rekordową ilość ludzi ? I ma zapaść ?
Zdrowy rozsądek ? Mi podpowiada coś przeciwnego. Czyj zdrowszy ?
Donald Tusk ? Jest to jeden z celów do eliminacji i nic więcej. Jak jutro nagle zniknie ta kreatura, dalej będziemy w bardzo chorej, śmiertelnie chorej Europie. A to ona jest problemem.