Skip to content

Pisma św. Maksymiliana Marii Kolbego

2»

Komentarz

  • Załącznik do 478

    [Załącznik 1]

    Modlitwa "O Pani moja" św. Franciszka z Asyżu

    O Pani moja, święta Maryjo, oddaję się całkowicie Twojej błogosławionej opiece i szczególnej straży oraz pod skrzydła miłosierdzia Twego się powierzam dziś, codziennie i w godzinie zgonu mego.
    Tobie poruczam całą nadzieję i pociechę moją, wszystkie kłopoty i nieszczęścia moje, życie i koniec życia mego, aby przez Twoje święte wstawiennictwo wszystkie sprawy moje kierowały się i układały zgodnie z wolą Twoją i Twojego Syna. Amen.

  • 508

    Do o. Floriana Koziury

    Mugenzai [no] Sono, 29 III 1934

    Drogi Ojcze Gwardianie
    Gdym pisał zapotrzebowanie na 4 braci, przypomniałem sobie znowu to, o czym marzyłem już od dawna w Polsce, tj. sprawa racjonalniejszego rozwoju zdolności produkcyjnych w braciach. Myślałem, by nie tylko zbadać, co kandydat dotąd robił, do czego miał zamiłowanie, gdzie, jak długo i z jakimi wynikami pracował, jakie świadectwa osiągnął, ale także, jaki by kierunek specjalizacji ustalić dla niego w Niepokalanowie, by najlepiej wyzyskać jego zdolności umysłowe, psychiczne i fizyczne i dotychczasowe przygotowanie. Wprawdzie okres próbny przed ślubami czasowymi będzie nieraz wymagał ze względów zakonnościowych niejednego odchylenia dla ustalenia też "zdolności posłuszeństwa nadnaturalnego", ale uważam, że najpóźniej od ślubów czasowych kierunek rozwoju umiejętności i wprawy winien być normalnie ustalony. Postęp umiejętności w danej dziedzinie pogłębiany przez lekturę, wykłady, doświadczenie, i sprawdzany przez egzaminy (przynajmniej przez jakiś okres); postęp zaś we wprawie kontrolowany z wyników w pracy, jakości produktu i racjonalności produkcji.

    Co zaś do podnoszenia ogólnego poziomu inteligencji braci, zdaje mi się, że i to też nie kłóci się z duchem św. O. Franciszka; i jak z jednej strony nie mogę pojąć zacieśnienia słów św. O. Franciszka: "Non curent nescientes litteras, litteras discere" [ 1 ] tylko do braci laików, tak z drugiej strony z dalszego wyjaśnienia "sed attendant" [ 2 ] itd. zdaje mi się, że więcej św. Ojcu chodziło o "curent" [ 3 ] niż o "litteras" [ 4 ]. Przełożonym zaś nigdzie nie zabrania się "curare" [ 5 ] i do nich to należy, podczas gdy podwładni mają dać się kierować posłuszeństwem, a nie marzyć o "litteras" [ 6 ]. I to zdaje się ważne dla wszystkich braci, tak laików jak i nielaików w równej mierze. - Stąd też i sprawy stabilizacji kierunku rozwoju należą do przełożonych [ 7 ].

    Trzeba by mi czyściej coś pisać i przesłać tyle, że nie tylko dzień ma u nas zaledwie 24 godziny (i to już wraz z nocą), ale na dobitek wyprzedza was jeszcze o całe 8 godzin. I to codziennie.

    Miło by mi było otrzymać dwa słowa i od o. Jerzego [ 8 ]. Może to słabość, ale przecież...

    Dzięki Niepokalanej, że Jej Niepokalanów się rozrasta. Ktoś pisał, że w kwietniu roztworzą się znów bramy Niepokalanowa, a tu w korekcie "Rycerza" jakoś głucho.

    Im każdy z nas bardziej zbliży się do Niepokalanej, tym bardziej przez Nią zbliżymy się do siebie i w tej jedności siła.
    "Oremus ad invicem" [ 9 ]
    br. Maksymilian M-a Kolbe

    [ 1 ] "Nie posiadający nauk, niech się nie troszczą o ich nabycie" - Reguła św. Franciszka z Asyżu, rozdz. X - zob. Źródła franciszkańskie, Kraków 2005, 135.
    [ 2 ] "Lecz niech uważają".
    [ 3 ] O "troszczą się".
    [ 4 ] Niż o "nauki".
    [ 5 ] "Troszczyć się".
    [ 6 ] O "nauce".
    [ 7 ] Dotąd maszynopis, odtąd do końca listu rękopis.
    [ 8 ] O. Jerzego Wierdaka.
    [ 9 ] Módlmy się za siebie nawzajem.

  • Wprawdzie okres próbny przed ślubami czasowymi będzie nieraz wymagał ze względów zakonnościowych niejednego odchylenia dla ustalenia też "zdolności posłuszeństwa nadnaturalnego"

    ...podoba mi się, ciekawe, czy teraz ktoś ustala?

  • 513

    Do kleryków-nowicjuszy franciszkańskich w Asyżu

    Nagasaki, 6 IV 1934

    Maryja

    Najdrożsi Współbracia

    List z dnia 30 I 1934 bardzo mnie ucieszył. Bez wątpienia wielka część sukcesów sprawy Niepokalanej w sercach na terenach jeszcze pogańskich zależy od Waszej "skarbonki", którą z taką dobrocią wypełniliście [ 1 ]. Jak bardzo dziękować Wam będą w niebie dusze zbawione za pośrednictwem Waszych modlitw i umartwień.

    Piszecie o duchu misyjno-maryjnym. Naprawdę, jeżeli Niepokalana jest Pośredniczką wszystkich łask - co jest pewne - nie ma innego bardziej skutecznego sposobu misjonarzowania, niż zbliżyć się do Pośredniczki łask, aby uzyskać łaskę nawrócenia dla pogan. I trzeba również zbliżać dusze do Niepokalanej, aby mogły uzyskać za Jej pośrednictwem od Najświętszego Serca Jezusowego łaskę nawrócenia, wytrwałości i uświęcenia.

    Starajmy się więc zawsze coraz bardziej, co dzień coraz bardziej zbliżać się do Niepokalanej; w ten sposób zbliżymy się coraz bardziej do Najświętszego Serca Jezusowego, do Boga Ojca, do całej Trójcy Przenajświętszej, gdyż żadne ze stworzeń nie stoi tak blisko Boga jak właśnie Niepokalana. A wtedy wszystkich bliskich naszemu sercu przybliżymy tym samym do Niepokalanej i do dobrego Boga, a wśród tych bliskich są właśnie i biedni poganie, którzy potrzebują misjonarzy.

    Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludzkością, Niepokalana jest jedyną Pośredniczką pomiędzy Jezusem i ludzkością, a my będziemy szczęśliwymi pośrednikami pomiędzy Niepokalaną a duszami rozproszonymi po całym świecie. Jakie piękne zadanie! Prawda?

    Żegnajcie, Najdrożsi. W dalszym ciągu módlcie się za nas, którzy walczymy na froncie.
    Wasz w Niepokalanej i świętym Ojcu Franciszku

    [br. Maksymilian M-a Kolbe]

    [ 1 ] Do skarbonki (skarbczyka duchowego) wrzucali klerycy-nowicjusze kartki, na których zaznaczali specjalne umartwienia, modlitwy, dobre uczynki itp., ofiarowane w intencji misji.

  • edytowano 17 December

    @trep powiedział(a):
    513

    Do kleryków-nowicjuszy franciszkańskich w Asyżu

    Nagasaki, 6 IV 1934

    Maryja

    Najdrożsi Współbracia

    List z dnia 30 I 1934 bardzo mnie ucieszył. Bez wątpienia wielka część sukcesów sprawy Niepokalanej w sercach na terenach jeszcze pogańskich zależy od Waszej "skarbonki", którą z taką dobrocią wypełniliście [ 1 ]. Jak bardzo dziękować Wam będą w niebie dusze zbawione za pośrednictwem Waszych modlitw i umartwień.

    Piszecie o duchu misyjno-maryjnym. Naprawdę, jeżeli Niepokalana jest Pośredniczką wszystkich łask - co jest pewne - nie ma innego bardziej skutecznego sposobu misjonarzowania, niż zbliżyć się do Pośredniczki łask, aby uzyskać łaskę nawrócenia dla pogan. I trzeba również zbliżać dusze do Niepokalanej, aby mogły uzyskać za Jej pośrednictwem od Najświętszego Serca Jezusowego łaskę nawrócenia, wytrwałości i uświęcenia.

    Starajmy się więc zawsze coraz bardziej, co dzień coraz bardziej zbliżać się do Niepokalanej; w ten sposób zbliżymy się coraz bardziej do Najświętszego Serca Jezusowego, do Boga Ojca, do całej Trójcy Przenajświętszej, gdyż żadne ze stworzeń nie stoi tak blisko Boga jak właśnie Niepokalana. A wtedy wszystkich bliskich naszemu sercu przybliżymy tym samym do Niepokalanej i do dobrego Boga, a wśród tych bliskich są właśnie i biedni poganie, którzy potrzebują misjonarzy.

    Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludzkością, Niepokalana jest jedyną Pośredniczką pomiędzy Jezusem i ludzkością, a my będziemy szczęśliwymi pośrednikami pomiędzy Niepokalaną a duszami rozproszonymi po całym świecie. Jakie piękne zadanie! Prawda?

    Żegnajcie, Najdrożsi. W dalszym ciągu módlcie się za nas, którzy walczymy na froncie.
    Wasz w Niepokalanej i świętym Ojcu Franciszku

    [br. Maksymilian M-a Kolbe]

    [ 1 ] Do skarbonki (skarbczyka duchowego) wrzucali klerycy-nowicjusze kartki, na których zaznaczali specjalne umartwienia, modlitwy, dobre uczynki itp., ofiarowane w intencji misji.

    ^to jest bardzo ciekawe. Myślę, że można bronić tezy o wyjątkowo uprzywilejowanym dostępie poprzez Niepokalaną. I to się też "czuje" w modlitwie. Ale mamy też np. objawienie Pana Jezusa Miłosiernego św. Faustynie i wiadomo, że św. Faustyna miała również objawienia Niepokalanej, ale tam jakby niuanse układały się inaczej. "Matka Miłosierdzia" to nie to samo co "jedyna Pośredniczka pomiędzy Jezusem i ludzkością".

    "Jezu ufam Tobie" nie zakłada żadnego pośrednictwa, wręcz przeciwnie.

    Trepie - czy św. Maksymilian miał świadomość tego objawienia?

  • Nie sądzę.

  • 513a

    Do o. Timotheusa Brauchlego

    Nagasaki, 12 IV 1934

    Maryja
    Najprzewielebniejszy Ojcze Sekretarzu Generalny
    Wkrótce wpłynie prawdopodobnie do Kurii sprawa Indii z Prowincjałatu. Dla prywatnej więc wiadomości załączam Ojcu po jednej kopii: 1) listu Arcybiskupa do Prowincjałatu z dnia 8 XII 1932 [ 1 ], 2) mojego listu do nowego Arcybiskupa Attipetty w przypuszczeniu (mylnym) śmierci Mons. Cecilia zgodnie z poleceniem obecnego Najprzewielebniejszego Ojca Prowincjała [ 2 ], 3) odpowiedzi wspomnianego wyżej Arcybiskupa Attipetty [ 3 ].

    Jeśli chodzi o język angielski, to Arcybiskup nie żąda jego znajomości w sposób absolutny ("si possibile" [ 4 ] - "adsit aliquis" [ 5 ]). Z drugiej strony nasi się również uczą angielskiego, a jeden z braci zakonnych [ 6 ] zna go dobrze, ponieważ pochodzi z Ameryki. Przybywając do Japonii nie znaliśmy wcale japońskiego, a jednak Niepokalana sprawiła, że praca szybko się rozpoczęła.

    Mam nadzieję, że św. Teresa od Dzieciątka Jezus doprowadzi sprawę aż do objęcia Amalam przez naszych Braci. Ta myśl nasunęła mi się jeszcze wtedy, kiedy byłem w Ernakulam; spadł kwiat, który zdobił statuę Świętej, [i] naraz niespodzianie zniknęły niepokonalne [dotąd] trudności miejscowe.

    Niech Niepokalana czyni, jak sama chce. Tymczasem przeprowadza się szturm modlitwy.

    W świętym Ojcu Franciszku niegodny
    [O. Maksymilian M-a Kolbe]

  • 514

    Do kleryka o nieustalonym nazwisku z sekcji mariologicznej koła MI w Krakowie

    Mugenzai no Sono, 18 IV 1934

    Maryja!

    Drogi Bracie!

    Dopiero dziś zdobywam się na kilka słów odpowiedzi na Wasz list, tak tchnący miłością ku Niepokalanej, z 20 III br. Przeglądam ponownie strony listu, i notuję uwagi. Czytam, że: "nasza sekcja MI ma za zadanie: ugruntować swoich członków w doskonałym nabożeństwie do NMP". Zapewne nie tylko swoich, ale też i innych członków MI, np. kleryków w Krakowie, bo na ogół zadaniem każdej sekcji jest przygotować, opracować materiał w danej dziedzinie i podać wszystkim członkom Koła na ogólnym zebraniu. Oczywiście, że wcielenie w życie i okazanie przykładem łatwiej pociągnie niż słowa tylko.

    Dlaczego ta uwaga? - Bo będąc ostatnio w Niepokalanowie zauważyłem za mało żywotną łączność sekcji z Kołem jako takim, co zacierało u niektórych z nich nawet charakter MI.
    Koło MI więc przez poszczególne sekcje głębiej zapoznaje się z poszczególnymi dziedzinami pracy i przez nie działa na tychże terenach.
    Jakże miło czytać "staramy się"... Ford zwalniał z pracy tych, co uważali się już za mistrzów i przestawali się starać o coraz to racjonalniejsze działanie.

    Oczekujemy więc i my ukazania się owego przekładu polskiego życiorysu św. Bonawentury [ 1 ]. A teraz coś na zachętę?...
    MI zaczęła się i rozwinęła przez święte Posłuszeństwo. I nie mogło być inaczej, bo istotą jej jest być Niepokalanej. Niepokalanej i sługą, i dzieckiem, i niewolnikiem, i rzeczą, i własnością, itd. Słowem, być pod każdym względem Jej. Zniknąć sobie i stać się Nią. Najistotniejszą zaś częścią takiego przeistoczenia jest naszej woli do Jej woli dostosowanie, zlanie, zjednoczenie.

    Nie ma wątpliwości, że Jej Wola całkowicie jest z jednoczona z Wolą Bożą, chodzi więc tylko o zjednoczenie naszej woli z Jej, byśmy przez Nią zjednoczyli się z Bogiem. A tylko święte Posłuszeństwo zdolne nam nieomylnie objawić Wolę Bożą, Jej Wolę. Doskonalenie więc cnoty posłuszeństwa przełożonym jest praktycznym rycerstwem Niepokalanej, życiową MI. Nie oznacza to nie mieć w niczym inicjatywy, owszem, można i trzeba swobodnie powiedzieć, jakie myśli i pragnienia budzą się w sercu, byle tylko być gotowym z równym zadowoleniem (woli, bo natura może się nieraz i przewracać) przyjąć decyzję posłuszeństwa, czy ono będzie wedle, czy przeciw, czy poza naszym pragnieniem.
    I żeby przełożeni wiedzieli o tym, ze nie chcemy nigdy nic forsować. W razie wątpliwości lepiej im to zaznaczyć, by czasem nie kierowali się naszą wolą, zamiar my ich.

    Nie traćmy pokoju, jeżeli uczucie "ziębnie". Chodzi tylko o wolę i tylko o wolę. Owszem, im [a] natura bardziej odwracać się będzie, tym więcej tylko nagromadzimy sobie zasług.

    Rozpisałem się, ale nie myślcie, że się ja już "nie staram". Owszem, przy pomocy Niepokalanej widzę bardzo wiele niedoskonałości i złego w sobie i przy Jej pomocy też "staram się". Proszę też o modlitwę całego Koła MI.

    W Niepokalanej współrycerz, a w św. Ojcu Franciszku współbrat
    br. Maksymilian M-a Kolbe

    [ 1 ] Losów przekładu życiorysu św. Bonawentury nie udało się ustalić.

  • Przytaczano tu historię (bodaj z jakiejś powieści), jak to umierającemu bez skruchy człowiekowi podróżnik przez całą noc opowiadał o piekle.

    Poniżej przykład nieco innej metody:

    [św. Maksymilian] Uważał św. Teresę [z Lisieux] za wielką orędowniczkę, która współpracowała z Matką Bożą, przyprowadzając zagubione dusze do Jezusa przez Niepokalane Serce. Zauważył, że śmiertelnie chory pacjent opierał się spowiedzi i ostatniemu namaszczeniu i był bliski śmierci, pomimo usilnych starań pielęgniarek szpitalnych. Poproszono go, aby przekonał upartego człowieka do przygotowania duszy na pozornie nieuchronną, zbliżającą się śmierć. Najpierw wręczył mu Cudowny Medalik, a następnie modlił się do św. Teresy o wstawiennictwo za tym pacjentem, aby ten mógł przyjść do Źródła Miłości Miłosiernej. Rzeczywiście, gdy wrócił następnego dnia, wydawało się, że serce pacjenta się odmieniło, był gotów nosić Cudowny Medalik i pozwolić, by wysłuchano jego spowiedzi.

  • 516

    Do Sodalicji Mariańskiej uczennic Państwowej Szkoły Handlowej w Tarnowie

    Maryja!

    P.T. Sodalicja Mariańska Uczennic przy Państwowej Szkole Handlowej
    Tarnów

    Za życzliwie skreślony list i za modlitwy w naszej intencji, niech Niepokalana nagrodzić raczy.
    Owszem, nie zapominamy o drogiej nam zawsze Ojczyźnie i tych wszystkich wiernych czcicielach Maryi, co to modlitwą i ofiarą wspierali i będą wspierać misje Niepokalanowów: polskiego i japońskiego.

    Pragniemy bardzo, by duch misyjny zataczał coraz szersze kręgi i by owocem tego było jak najwięcej powołań misyjnych. A tak się odczuwa brak misjonarzy... W Japonii na 65 milionów pogan jest tylko dwustu kilkudziesięciu kapłanów - prawda jaka znikoma liczba? Katolików jest trochę więcej niż 100 tysięcy - ale co to znaczy na takie masy biednych, tak, bardzo biednych pogan. Załączamy niektóre korespondencje od naszych czytelników, niech one powiedzą, co czują szlachetne dusze pogan.

    Jest tu dobrobyt materialny, ale co to znaczy w porównaniu z tą nędzą duchową? Robimy, co w naszej mocy, by im pomóc. Wydajemy japońskiego "Rycerza" w nakładzie 60 tys. egz[emplarzy] miesięcznie. Mało to jest, ale na razie na więcej nas nie stać - ufamy Niepokalanej, że widząc nasze nieudolne wysiłki, wesprze nas i swą potęgą sprawi, iż nasza misja prasowa przyniesie odpowiednie rezultaty. Prasa w Japonii stoi na wysokim stopniu, tak że można powiedzieć; Japonia jest "rozczytana".

    Nasza uboga kapliczka okazuje się za ciasna, przystąpiliśmy do budowy większej. Pobożni i bardzo gorliwi katolicy japońscy odwiedzają nas nieraz gromadnie i odmawiają wspólnie różaniec. Modlitwa ta jest tu bardzo rozpowszechniona; kochają Matkę Bożą, toteż przetrwali ciężkie próby i prześladowania z przedziwną wytrzymałością i męstwem.

    Czy tamtejsze Kółko Misyjne pomyślnie się rozwija? Życzymy czułej opieki Niepokalanej i rozwoju.

    O. Maksymilian M-a Kolbe

  • 516a
    Do o. Romolo Francesco Perrone

    [Nagasaki, po 10 V 1934] [ 1 ]

    Maryja!
    Wielebny Ojcze Dyrektorze [ 2 ]

    Przesyłamy Ojcu kilka fotografii z różnych działów naszej pracy w Mugenzai no Sono zaopatrzonych w odpowiednie objaśnienia.
    Chcielibyśmy przede wszystkim opowiedzieć coś o naszej działalności.
    Nakład [japońskiego] "Rycerza Niepokalanej" wzrasta i powiększa szeregi naszych czytelników. Dzięki Niepokalanej nasz brat administrator doskonale nauczył się języka japońskiego, tak że korespondencja idzie szybko. Odczuwa się tu, podobnie jak i gdzieindziej, potrzebę [elementu] miejscowego, ale to także jak inne sprawy polecamy Niepokalanej.

    Otrzymujemy od pogan wiele listów, których treść tak podnosi nas na duchu i dodaje nam odwagi, że chcielibyśmy drukować nie 60 000, ale milion egzemplarzy "Rycerza".
    Wiele dusz żyje jeszcze z dala od owczarni Chrystusowej jedynie dlatego, że nie zostały pouczone. Co za boleść!

    W naszej pracy potrzebujemy bardzo pomocy.
    I tak, pragniemy mieć nowocześniejszą maszynę, ponieważ te, które mamy, choć niezbyt są stare, robią nam jednak brzydkie żarty!
    Od roku mamy zakupioną maszynę do odlewania czcionek.
    Wysyłka trwa tydzień; wtedy wszyscy bracia z innych działów zbierają się przy jednym zajęciu. Lokal jest bardzo szczupły, ponieważ oprócz magazynu umieściliśmyw nim także falcówkę.
    Kiedy byliśmy w Oura, w początkach istnienia naszego czasopisma, nakład był tak mały, że wystarczał niewielki wózek, aby go zawieźć na pocztę. Teraz z trudnością zmieści się na dwa samochody.

    W dzień Wniebowstąpienia [ 3 ] mieliśmy w naszej ubogiej kapliczce obłóczyny dwóch Koreańczyków, jeden pragnie być bratem zakonnym, a drugi klerykiem. Radość nasza była ogromna, ponieważ w Japonii powołania nie są liczne.
    Co do Korei, mamy zamiar wydawać "Rycerza" w tym języku. Ten lud jest bardzo dobry, a więc łatwo mogą się znaleźć powołania.
    Korea, jak wiecie, należy do Japonii, ale zachowuje własny język i własne obyczaje. Obecnie liczy 30 milionów mieszkańców, w tym około 130 000 katolików. Cały ten wielki naród wzywa apostołów Chrystusowych.
    Aby [ich] pragnienie zostało szybciej wysłuchane, trzeba pomóc im poznać Niepokalaną, Matkę Bożą i [Matkę] rodzaju ludzkiego. Maryja zadba [o wszystko], jak tylko Ona zadbać umie.

    ojciec Maksymilian

    [ 1 ] List wysłany został niedługo po wspomnianym w nim święcie Wniebowstąpienia, które w 1934 r. wypadało 10 V.
    [ 2 ] O. Romolo Francesco Perrone był redaktorem czasopisma "Il Missionario Francescano". Św. Maksymilian spotkał go, gdy wstąpił do Asyżu 6 IX 1933, podczas podróży z Polski do Japoni - zob. Pisma, 869, A. Brak oryginału oraz język włoski, nieco różny od tego, jakim posługiwał się św. Maksymilian, pozwalają domyślać się, że list został prawdopodobnie skomponowany przez redaktora z objaśnień do fotografii.
    [ 3 ] Dnia 10 V 1934 - por. Pisma, 869, D.

  • 518

    Do o. Floriana Koziury

    Mugenzai no Sono, 17 V 1934

    Maryja
    Drogi Ojcze!

    Zapewne "bazylika" będzie spora wedle potrzeby, ale uboga i piękna harmonią wszystkich części zgranych do jej jedynego celu: zbawić i uświęcić jak najwięcej dusz przez Niepokalaną. Zresztą nie będzie tam nic, co by nie było do tego celu potrzebne [ 2 ].

    Jakżeż rażą [turyści] zwiedzający po kościołach piękne dzieła sztuki zamiast [adorować] Pana Jezusa w Przen[ajświętszym] Sakramencie. Jakże nieraz owe "piękności" rozpraszają, zamiast skupiać do modlitwy, czyli sprzeciwiają się celowi kościoła. - Podobnie jak "piękne muzyki", do których "słuchania" schodzą się ludzie w niektórych bazylikach rzymskich.

    Wyobrażam sobie piękną figurę Niepokalanej w wielkim ołtarzu, a na jej tle pomiędzy rozłożonymi rękami monstrancja w ciągłym wystawienia Przen[ajświętszego] Sakramentu. Bracia na zmianę adorują. - Kto zaglądnie do kościółka "bazyliki", pada na kolana, adoruje, spogląda na twarz Niepokalanej, odchodzi, a Ona z Panem Jezusem jego sprawę załatwia. I załatwia sprawy misyjne, twardych opoczystych [ 3 ] serc pogańskich.
    Ponad figurą w witrażu (ścianie) piękny obraz Serca Pana Jezusa.

    ...
    [O. Maksymilian M-a Kolbe]

    [ 2 ] Pierwsza wzmianka o potrzebie budowy większej kaplicy lub kościoła w Niepokalanowie została zamieszczona w RN 12 (1933) 179. Z rozpoczęciem budowy nie spieszono się i nie było jeszcze wtedy żadnych konkretnych planów. Być może, iż o. Florian zasięgał rady św. Maksymiliana w tej sprawie. Wynika to także ze sprawozdania Sekretariatu Budowlanego zamieszczonego w tym czasie w jednodniówce pt. Z życia Niepokalanowów, gdzie m.in. na s. 58 czytamy: "A więc wysilmy się w swoich modlitwach, by sama Niepokalana podyktowała Przełożonym styl, wielkość, wewnętrzne urządzenie itp." - zob. też Pisma, 622, przyp. 1.
    [ 3 ] Twardych, niewzruszonych jak opoka.

    Na podstawie tego opisu utworzono monstrancję w otwartej 7 lat temu Kaplicy Wieczystej Adoracji w Niepokalanowie.

  • 521a

    Do o. Gabriele Salvatiego

    Maryja

    Ojciec ma rację. Ja również tak myślę, że tylko Niepokalana może wskrzesić w naszym Zakonie stan rozkwitu z dawnych czasów, a nawet uczynić nas jeszcze bardziej świętymi i gorliwymi dla dusz.
    To jest logiczne. Ona jest Pośredniczką wszystkich łask. A czymże jest takie wskrzeszenie, uświęcenie, jeśli nie łaską? A zatem tylko od Niej możemy ją otrzymać.

    Byłoby dobrze bardziej dogłębnie studiować sprawę naszej (naszego Zakonu) relacji do Niepokalanej; wówczas padłoby może niejedno uprzedzenie.

    A zatem módlmy się, znośmy cierpienia i pracujmy. W dyplomiku [Rycerstwa Niepokalanej] napisano: "wszystkie środki godziwe". Jeśli uruchomimy wszystkie środki, łaski z pewnością nie zabraknie.

    Proszę się modlić, abym ja pierwszy nauczył się dobrze służyć naszej niebieskiej Mamusi.

    Wasz
    br. Maksymilian M. Kolbe

    [ 1 ] Adresata i prawdopodobną datę napisania listu ustalił włoski wydawca pism św. Maksymiliana (por. Scritti, II, 105), o. Cristoforo Zambelli. Według informacji adresata (list do wydawcy z 9 X 1972) kartkę do niego załączył św. Maksymilian do urzędowego listu, skierowanego do rzymskiej Prymarii. Okoliczności wskazywane przez adresata najlepiej odpowiadają dacie 4 VI 1934. O liście (zaginionym) tego dnia wysłanym i pozostającym wciąż bez odpowiedzi wspomina św. Maksymilian dwukrotnie - Pisma, 549 i 573.

  • Ale ciekawy list!

    522

    Do o. Anzelma Kubita

    Mugenzai no Sono, 7 VI 1934

    Maryja
    Najprzewielebniejszy O[jcze] Prowincjale,

    Nie daje mi spokoju myśl o dzienniku naszym w Polsce.
    By katolicki "w pełni" dziennik "jak najprędzej zaczął się ukazywać", tego chce i Ojciec św. w ostatnim liście do biskupów polskich [ 1 ].
    Jeżeli inny dziennik przed naszym wyjdzie, to o wiele trudniej już będzie nam zacząć nasz. Dotąd powstające dzienniki katolickie wciskano katolikom raczej drogą nakazu; mniej zaś pociągały one treścią i formą wewnętrzną. Czy teraz będzie inaczej, nie wiemy.
    Charakterem naszego byłoby nie tylko to, że byłby on brukowcem, ale i to, że małym i tanim: "Mały Ilustrowany Dziennik" (MID) [ 2 ].
    Wyznawał mi redaktor "Dwugroszówki" [ 3 ] (dziennika) w Toruniu: "łatwiej wydawać dziennik jak miesięcznik".
    I słusznie, bo agencje aż zasypują wieściami. Tylko ja trzeba przesortować. - Poważne głębokie artykuły nudzą tłum żądny nowości i to świeżych, ciepłych jeszcze.

    A jednak odpowiedni dobór materiału urabia umysły i serca. Od czasu do czasu i coś poważniejszego nie zawadzi. Na początek Agencja PAT [ 4 ], KAP [ 5 ] i Fides [ 6 ], i prasa zamienna (zwłaszcza obcokrajowa) zupełnie wystarczy. Potem pomału ustalą się korespondenci w ważniejszych miastach Polski, następnie i zagranicy.

    Koroną zaś w tej dziedzinie - do której niestrudzenie dążyć trzeba - to własna agencja prasowa, zaopatrująca tysiące dzienników, by nie - jak dotąd jest - żydzi z [agencji] "Reuter" [ 7 ] "Stefani" [ 8 ], "Wolff" [ 9 ] czy innych agencji mówili poprzez dzienniki nawet katolickie, co i jak im się podoba.

    Rotacyjna w Niepokalanowie już od lat czeka.

    Dla o. Redaktora jedna godzina dziennie na dziennik zupełnie wystarczy. - Przygotowania materiału w myśl dyrektyw o. red[aktora] mogą dostatecznie wykonać bracia.

    Wiem, że sypnęłyby się zaraz zarzuty tysiąca teoretyków, ale gdyby nakład pobił nakłady innych dzienników i wzrósł w setki tysięcy, zarzuty te by osłabły, lecz nie wygasły, bo i wszystko na tym świecie ma swoje "ale", i co głowa to rozum. Zresztą rzeczowa krytyka niejedną wadę odkryć może.

    Co myślałem, popisałem, zapakowałem i ślę.

    Niech Niepokalana prowadzi sprawę dalej, by jak najprędzej stała się Królową całego świata i każdej duszy z osobna.

    Z prośbą o serafickie błogosławieństwo
    br. Maksymilian M-a Kolbe

    [ 1 ] List papieża Piusa XI do Episkopatu polskiego z 1 IV 1934 zamieścił np. "Miesięcznik Kościelny. Organ Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej" 49 (1934) 197-199. List jest odpowiedzią na adres hołdowniczy konferencji Episkopatu Polski. Pius XI pisze m.in.: "Do tych Waszych postanowień chcielibyśmy dodać jeszcze Nasze życzenie, aby jak najprędzej zaczął się ukazywać dziennik w pełni katolicki, jako że w naszych czasach rzecz taka, co wszyscy dobrze rozumieją, wydaje się bardzo potrzebną we wszystkich krajach". Nie było to zagadnienie zupełnie nowe. Już w 1897 r. we Lwowie nakładem "Gazety Kościelnej" ukazała się rozprawa o. H. Jackowskiego TJ pt. O potrzebie, programie i założeniu dziennika katolickiego. Autor proponuje, w celu zebrania funduszu, założenie Towarzystwa Akcyjnego.
    [ 2 ] Plany św. Maksymiliana odnośnie do dziennika katolickiego zostały spełnione, gdy od 27 V 1935w Niepokalanowie zaczął się ukazywać "Mały Dziennik". Dziennik wychodził do września 1939 r.
    [ 3 ] "Dwugroszówka" - dziennik wydawany w Toruniu. Brak bliższych wiadomości.
    [ 4 ] PAT - Polska Agencja Telegraficzna, założona w 1918 r. w Warszawie. Poza serwisem informacyjnym dla prasy krajowej PAT wydawała biuletyn informacyjny dla zagranicy, biuletyn dla prasy polonijnejw USA, biuletyn giełdowy, kronikę filmową i serwis fotograficzny; posiadała również biuro ogłoszeń. Od 1939 r. działała w Paryżu, a potem w Londynie jako oficjalna agencja Rządu RP na Uchodźstwie. W 1991 r. połączyła się z Polską Agencją Prasową.
    [ 5 ] KAP - Katolicka Agencja Prasowa, założona przez polski Episkopat w 1930 r.; istniała do 1939 r. (dyrektor ks. Zygmunt Kaczyński).
    [ 6 ] "Fides" - międzynarodowa agencja informacyjna założona w 1927 r. w celu zbierania, opracowania i podawania prasie wiadomości ze wszystkich misji katolickich. Od 1928 r. Agencja wydaje tygodnik "Informazioni" i od 1947 ukazujące się nieregularnie "Documentazioni" - zob. Enc. Cat. Vatic. I 447.
    [ 7 ] "Reuter" - międzynarodowa agencja informacyjna założona w 1849 r. przez Paula Juliusa Reutera.
    [ 8 ] "Agenzia Stefani" - włoska agencja telegraficzna w Rzymie, założona w 1854 r. w Turynie przez V. Stefaniego.
    [ 9 ] "Wolffs-Telegraphisches Bureau" (WTB) - najstarsza niemiecka półurzędowa agencja informacyjna założona w 1849 r. przez Bernharda Wolffa; w 1865 r. przekształcona w "Continental-Telegraphen Companie" (Conti-Büro), od 1875 r. znana pod nazwą "A. G.", a w 1933 r. połączona z agencją "TelegraphenUnion" pod wspólną nazwą "Deutsches-Nachrichten Büro" z siedzibą w Berlinie.

  • 529

    Do br. Alojzego Grabarskiego

    Mugenzai no Sono, 2 VIII 1934

    Drogi Bracie,
    Dzięki Niepokalanej, że wszyscy pragniecie, macie najlepszą wolę Jej służyć.

    Sekcje herezjoznawcza i apologetyczna mogą swobodnie do swojego celu zdążać, pomnąc tylko, że jest to tylko cel sekcji koła, a więc nie ostateczny cel, ale środek do celu koła MI [ 1 ]. Celem MI jest zawsze zbawienie i uświęcenie wszystkich przez Niepokalaną. Jeżeli więc do tego celu, zmierza cel sekcji, to wszystko w porządku.

    Niepokalana jest Pośredniczką wszelkich łask. A przez łaskę jedynie możemy zbliżyć się do Pana Boga. W porządku nadnaturalnym więc herezja jest niczym innym, jak w tej lub owej formie odsunięciem się od łask, a więc i od Pośredniczki łask. Lekarstwem na nią jest odzyskanie łaski, a więc zbliżenie się do Pośredniczki Łask. Gdyby sekcja herezjoznawcza odkryła w poszczególnych herezjach te momenty odsunięcia się od Pośredniczki łask, znalazłaby łatwiej praktyczne, konkretne lekarstwa na dopomożenie w odzyskaniu łaski biednym heretykom. I apologetyka sama nikogo nie nawróci, jeżeli nie spłynie na nią łaska z rąk Niepokalanej. I ta więc sekcja w nauce apologetyki praktycznej więcej musi podkreślać konieczność uciekania się do Niepokalanej i wzbudzania miłości ku Niej w tym, z kim się dysputuje, niż ufać w skuteczność najjaśniejszych dowodów. Bo człowiek ma wolną wolę i trzeba łaski, by ją nagiąć, żeby pozwoliła rozumowi dać się przekonać i podążyła za prawdą.

    Zapewne pracujący w tych sekcjach zdają sobie sprawę z tego, że o tyle tylko odniosą jaką korzyść z tej pracy, o ile Niepokalana to da. Bo gdyby zaufali własnym siłom, więcej by ponieśli szkody niż korzyści.

    Bądźmy więc tylko coraz bardziej Jej, pracujmy zawsze dla Niej i z Nią, jako Jej narzędzie, a wtedy możemy nie kłaść tamy ani granic w żadnym działaniu. Prosimy bardzo o modlitwę za nas i wszystkich biednych pogan.

    br. Maksymilian M-a Kolbe

    [ 1 ] Zob. Pisma, 519, przyp. 2. Br. Alojzy Grabarski był animatorem sekcji herezjoznawczej Koła MI braci w Niepokalanowie.

  • Zacząłem wklejanie od nieco późniejszych pism, omijając te kierowane do członków rodziny, myśląc, że dopiero tam napotkam na ciekawe teologiczne treści. Myliłem się. Zaczynam więc od początku. Omijam takie które są bardzo głównie osobiste. Nawet, jeśli we wklejanych nie będzie jakichś głębokich przemyśleń, są one (dla mnie) bardzo ciekawe ze względu na przybliżanie realiów epoki.

    8

    Do Marii Kolbe

    Rzym, 8 VII 1913

    N[iech] b[ędzie] p[ochwalony] J[ezus] Chr[ystus]

    Najdroższa Mamo!

    Naprzód dziękuję serdecznie za list, bo rzeczywiście czuję nad sobą błogosławieństwa, które mi N[ajdroższa] Mama przysyła w każdym liście. Odczuwam też i modlitwy N[ajdroższej] Mamy i za to serdeczne "Bóg zapłać".

    ...

    Co do nas, to przeżywaliśmy teraz radosne chwile. W końcowych bowiem dniach czerwca odbyło się w naszym kolegium solenne poświęcenie się Najsł[odszemu] Sercu Jezusowemu, ponieważ w tym roku cały nasz Zakon poświęca się temuż Prz[enajświętszemu] Sercu [ 2 ]. Nabożeństwa w naszej kolegialnej kapliczce trwały 3 dni. W pierwszych dwóch dniach mieli u nas rano cichą Mszę św. kardynałowie, z których też rąk przyjmowaliśmy Kom[unię] św. Wieczorem zaś odprawiało się nabożeństwo z kazaniem, na którym kardynałowie udzielali błogosławieństwa Prz[enajświętszym] Sakramentem. W trzecim dniu odprawił u nas Mszę św. pontyfikalną arcb[iskup] Ranuzzi, maiordomus (zarządca Watykanu) papieski, po której udzielił nam błogosławieństwa papieskiego z odpustem zupełnym. Na nabożeństwie zaś wieczornym powiedział tenże arcybiskup kazanie; po czym odbył się uroczysty akt poświęcenia Najsł[odszemu] Sercu Pana Jezusa, a kardynał udzielił błogosławieństwa Prz[enajświętszym] Sakramentem.

    Prócz tego O[jciec] św. pozwolił nam trzeciego dnia uroczystości odprawiać Msze święte i oficjum o Prz[enajświętszym] Sercu Jezusa, a ołtarz wielki obdarzył przywilejem ołtarza gregoriańskiego [ 3 ].

    W tym czasie byłem także dwa razy na audiencji publicznej u O[jca] świętego. Tysiączne tłumy (chociaż niełatwo otrzymać bilet) zalegały dziedziniec św. Damazego. Poprzedzony biciem bębnów i muzyką orkiestry papieskich szwajcarów, stojących na dziedzińcu, ukazywał się Ojciec św. na balkonie w białych szatach w gronie towarzyszących mu dostojników. Natychmiast powitał go grzmot oklasków. On zaś spoglądał miłościwie jak ojciec na swe dzieci i król na swych poddanych. Tak, tu jest On i królem. Z boku bowiem powiewa chorągiew żółto-biała, a na dziedzińcu stoją żołnierze i żandarmi papiescy, i lud, co także uznaje Go swym królem. Ale tam - kilkanaście kroków dalej, przed bramą Watykanu - stoją policjanci włoscy [ 4 ]... Lecz tu On i królem. Oklaski wznawiane głuszą muzykę orkiestry, a w niebo wzbija się okrzyki "Niech żyje!".

    Wnet jednak ucichła muzyka i oklaski cichły i umilkły, zgięły się kolana tłumów, a On, zastępca Pana Jezusa na ziemia donośnym głosem wyrzekł: "Sit nomen Domini benedictum" [ 5 ]. "Ex hoc nunc et usque in saeculum" [ 6 ] - odpowiedzieli otaczający Go. Następnie wyciągnął rękę, głowy się skłoniły, a wśród ciszy rozległ się czysty głos: "Benedicat vos - Omnipotens Deus - Pater - et Filius - et Spiritus Sanctus" [ 7 ]. "Amen" - zaszumiała odpowiedź tłumów. I natychmiast zagrzmiała muzyka, a oklaski tysiącznych dłoni wstrząsnęły murami. Ojciec zaś święty, dziękując uprzejmie ręką za odwiedziny, zniknął w podwojach balkonu. Muzyka jednak rżnęła kawałek po kawałku "na odchodne".
    W końcu donoszę, że egzamin już zdałem pierwszego czerwca rano [ 8 ]. Dzięki Najsł[odszemu] Sercu Pana Jezusa i Niepokalanie Poczętej, której wszystko, co mam dobrego, zawdzięczam, poszedł mi on dobrze. Teraz więc używam wakacji, aby pokrzepiwszy siły fizyczne, na drugi rok szkolny lepiej zabrać się do roboty. Na św. Bonawenturę [ 9 ] skończą się także egzaminy w kolegium, po czym jedziemy na wakacje do miasteczka Zagarolo, gdzie mamy dość obszerny konwent.

    Proszę więc tylko gorąco o modlitwę, bo na wakacjach łatwo się opuścić.

    Zawsze wdzięczny syn
    br. Maksymilian

    [ 1 ] Por. Pisma, 3, przyp. 2.
    [ 2 ] Poświęcenie Zakonu OO. Franciszkanów (OFMConv) odbyło się 30 V 1913 i odtąd odnawiane jest corocznie w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego we wszystkich klasztorach - por. list w tej sprawie urzędującego wikariusza zakonu, o. Francesco M. Dall’Olio w "Notitiae ex Curia Generalitia OFMConv" 3 (1913) 196-199.
    [ 3 ] Taki ołtarz był obdarzony przywilejem odpustu zupełnego za zmarłego, za którego kapłan ofiarował Mszę św.
    [ 4 ] W latach 1870-1929 nie istniało niezależne państwo kościelne. Była to "niewola watykańska". Papieże nie wyjeżdżali nigdzie.
    [ 5 ] Niech będzie imię Pańskie błogosławione.
    [ 6 ] Teraz i na wieki.
    [ 7 ] Niech was błogosławi wszechmogący Bóg, Ojciec i Syn i Duch Święty.
    [ 8 ] Był to egzamin z I roku filozofii na "Gregorianum". W rzeczywistości św. Maksymilian zdał go 1 VII 1913, jak świadczy o tym jego indeks uniwersytecki (libellus) zachowany w AN - zob. też Pisma, 7.
    [ 9 ] Tj. 14 VII.

  • 12

    Do Marii Kolbe

    Rzym, 6 IV 1914

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Najdroższa Mamo!

    Dziś, w dzień świąt Wielkanocy, chociaż nie mogę z powodu odległości podzielić się (jak to u nas jest zwyczajem) święconym jajkiem, to przynajmniej mogę wypełnić to drugie, co przy tym się czyni, tj. posłać kilka słów życzeń. Nie będę życzył ani zdrowia, ani powodzenia. Dlaczego? Otóż, bo pragnę życzyć czegoś lepszego, czegoś tak dobrego, aby ponadto nikt, nawet sam Bóg, nic lepszego życzyć nie mógł.
    "Niech się więc we wszystkim stanie z Mamą wola tego najlepszego Ojca i oby Mama we wszystkim wypełniła wolę Bożą!" To już jest wszystko, co najlepszego życzyć mogę. Więcej i czegoś lepszego nawet sam Pan Bóg dla Mamy życzyć by nie mógł.

    Co do mnie, czas biegnie mi szybkością błyskawicy. Nie piszę wiele, bo doprawdy nie ma czasu często pisywać, a nawet O. Wikary Gen[eralny] [ 1 ] nakazał nie prowadzić częstych korespondencji.

    Nic tak ważnego nie zaszło, chyba to, żem o mało nie utracił (małego, grubego) palca u prawej ręki. Utworzyło mi się tam bowiem coś na kształt wrzodu. Pomimo zabiegów kolegialnego lekarza materia tworzyła się ciągle. W końcu lekarz orzekł, że już kość się psuje; trzeba więc będzie ją wyskrobać. Usłyszawszy o tym odpowiedziałem, że mam na to lepsze lekarstwo. Dostałem był bowiem od O. Rektora [ 2 ] cudowną wodą z Lourdes. Dając mi ją, opowiedział mi O. Rektor historię swego cudownego uzdrowienia. Gdy miał lat 12, zachorował na nogę. Kość w stopie się psuła, wskutek czego nie mógł spać, krzyczał z boleści. W końcu miano mu odjąć stopę. Wieczorem miało się już zebrać konsylium lekarzy; widząc co się dzieje, matka chwyciła się innego środka: wyrzuciła wszystkie lekarstwa z nogi, wymyła ją mydłem i przyłożyła cudowną wodę z Lourdes. O. Rektor pierwszy raz zasnął. Po 15 minutach zbudził się - zdrów. Cud był oczywisty, ale lekarz niedowiarek starał się fakt w inny sposób wytłumaczyć. Ale, gdy po kilku dniach ze środka stopy oderwał się i wyszedł kawałek zepsutej kości, lekarz uwierzył, że rzeczywiście kość się psuła i cudem oderwała się i wyszła i że całe uzdrowienie było cudowne. Potem nawrócił się i wystawił swoim kosztem kościół. O. Rektor po przyłożeniu cudownej wody był co prawda zdrów i mógł chodzić, ale nie mógł wdziać buta, bo pozostał wzgórek na nodze. Po wyjściu kości i wzgórek zniknął.
    Otóż nasz lekarz usłyszawszy, że mam wodę z Lourdes, z radością sam mi ją przyłożył. I cóż się stało? Nazajutrz zamiast operacji i skrobania kości usłyszałem od lekarza szpitalnego, że nie widzi tego potrzeby i po kilku opatrunkach byłem zdrów. Chwała więc Panu Bogu i cześć Niepokalanej!

    Z gorącą prośbą o modlitwę
    zawsze wdzięczny syn
    br. Maksymilian

    [ 1 ] O. Domenico M. Tavani.
    [ 2 ] O. Luigi Bondini, rektor Międzynarodowego Kolegium Serafickiego w Rzymie w latach 1913-1916. Do uzdrowienia o. Bondiniego powraca św. Maksymilian w art. pt. Cuda - zob. Pisma, 1032.

    Mam w domu nieco wody z Lourdes. Gdyby ktoś był w potrzebie mogę wysłać inpostem.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.