Skip to content

Miecugow nie żyje

135

Komentarz

  • MarianoX napisal(a):<
    Kolegi

    koleżanki
  • Michał5 napisal(a):
    MarianoX napisal(a):<
    Kolegi
    koleżanki
    Uprzejmie przepraszam, nie wiedziałem
  • Nic się oczywiście nie stało, całe lata funkcjonowałam w necie pod tym nickiem jako chłopak.
  • Michał5 napisal(a):
    całe lata funkcjonowałam w necie pod tym nickiem jako chłopak.
    I jak to wpłynęło na koleżanki psychikę?

  • Na moja psychikę , Szanowny Panie wpłynęło urodzenie dziecka upośledzonego. Syna.
    Ma Zespół Downa. I nigdy nie porozmawia ze mną, z nikim, o świecie tak, jak porozmawiałby , gdyby był intelektualnie zdrowy.
    Wymyśliłam sobie fikcyjnego Michała5, gdy Michałek poszedł do przedszkola, 11 lat temu.
    pomogło.

    Jeszcze jakieś pytanie?
  • kulawy_greg, nie od parady nick.....
  • Przepraszam jeśli poruszyłem jakieś czułe struny (nieświadomie). Zaciekawiło mnie dlaczego kobieta funkcjonowała wiele lat pod męskim nickiem i tyle. Tła historii nawet nie podejrzewałem.
  • OK @ kulawy_greg, ja sie nie gniewam. Pana pytanie mozna odczytać jako obcesowe, a ja mogłam sie poobijać z Panem , ale po co?
    Po latach różnych doświadczeń, piszę o sobie , jak jest.
    I tło , jak Pan napisał :) nie ma znaczenia .dla dalszych rozmów.

    Pozdrawiam i @ marniok , Pana też.
    Nic wielkiego się nie stało.
    Dobrej soboty- dziś piękne święto.
  • Tu nie takie obcesowości się zdarzały Koleżanko. A niektórych obcesowo potraktowanych to nawet banowano, co prawda czasowo, za nieostrożną odpowiedź. To nie jest forum dla cienkoskórych i delikatnych. Na szczęście ja jestem bardzo odporny.
    Jak Koleżanka tak osobiście i szczerze to ja się zrewanżuję. Jak umierał mój syn, był krótki czas kiedy była jeszcze szansa ale było wiadomo że już nie będzie nigdy sprawny, a może nawet świadomy. Ta szansa się nie ziściła. Nie wiem czy łatwiej byłoby mi przeżyć gdyby tak się stało niż jego śmierć i brak tutaj. Jestem silnym człowiekiem, ale nie mogę tego zapewnić z ręką na sercu. Niech Bóg ma Koleżankę i syna w opiece.
  • Rafale,
    dziękuję Panu, że i Pan pozwolił na to by pod powieki wróciły obrazy, a serce zakrwawiło.
    Dziękuję za troskę, za dobre słowo.
    Ośmielę się przytulić.

    Skórę mam co prawda cieńszą , jak to kobieta, ale daje radę
  • edytowano September 2017
    Michał5 napisal(a):
    Co zrobić w pękniętych rodzinach, kręgach znajomych, kiedy siadamy razem?
    Nie spotykać się. Pieprzyć stosunki rodzinne, nie mówiąc już o znajomych. Ja tak zrobiłem, niekiedy trwało to jakiś czas, w innych przypadkach następowało to nagle. Kompletnie nie wiedzą o co kaman (z wyjątkiem jednej osoby, której powiedziałem przyczynę), ale to w przypadkach nagłych, których jest mało. Bo w większości pożegnań wygląda to tak ,jakby znajomość umarła naturalnie. Może i tak, ale na pewno nie z mojej strony.

    I kolejny raz pieprzycie o ofiarach manipulacji ? Kiedy w końcu zderzymy się z prawdą, że ci ludzie po prostu przyjmują to z czym się utożsamiają ? Oni tacy są. Dlatego nie warto tracić na nich nawet minuty. Nie mówiąc już o jakimkolwiek sklejaniu.

  • A jeśli to dotyczy najbliższych? Brata, Ojca starego, od lat znajomych?
    Nawet tych z ławek kościoła?
    A obowiązki wobec nich, pomoc...
    Nie tak łatwo. JORGE...
    nie tak łatwo
  • Michał5 napisal(a):
    A jeśli to dotyczy najbliższych? Brata, Ojca starego, od lat znajomych?
    Nawet tych z ławek kościoła?
    A obowiązki wobec nich, pomoc...
    Nie tak łatwo. JORGE...
    nie tak łatwo
    A ktoś obiecał, że będzie łatwo? Musiałem być zamyślony i nie zauważyłem.

    Sama koleżanka pisała o pszenicy i kąkolu. Trzymajmy się tego.
  • Michał5 napisal(a):
    A jeśli to dotyczy najbliższych? Brata, Ojca starego, od lat znajomych?
    Nawet tych z ławek kościoła?
    A obowiązki wobec nich, pomoc...
    Nie tak łatwo. JORGE...
    nie tak łatwo
    To się męcz. Ja nie mam zamiaru, szczególnie że dużo bardziej męczące i trudniejsze jest przebywanie z takimi ludźmi niż zerwanie z nimi kontaktu.

    I nie szukajcie w nich dobra, bo go tam nie ma.
  • edytowano September 2017
    To Kolega, za przeproszeniem, pieprzy i grzeszy. Właśnie dziś rano maiłem taki spór z moją rodzoną siostrą, która nie ma na tym świecie w zasadzie nikogo poza mną. Ma swoją skomplikowaną i mniej szczęśliwą niż moja historię życiową, swoje uprzedzenia, niewiedzę i zagubienie wiary. Nie ma w niej dobra? Choćby poszła na manifestację KOD i napluła na posła PiS jest moją siostrą i będę ją chronił. Nie pozwolę jej odejść ani nikomu jej wyrzucać.
  • Z dobrem różnie może być. Ale cywilizacji w zwolennikach zgarniania zmarłych szuflą nie ma z całą pewnością.
  • Jorge zasadniczo ma rację. Jest pewna grupa tak zfiksowana, że męczenie się z nimi jest stratą czasu.
    Można by powiedzieć, że *ich* i *nas* dzieli po prostu wszystko.

    Nie widzą, bo nie chcą widzieć.
  • Rafał napisal(a):
    To Kolega, za przeproszeniem, pieprzy i grzeszy. Właśnie dziś rano maiłem taki spór z moją rodzoną siostrą, która nie ma na tym świecie w zasadzie nikogo poza mną. Ma swoją skomplikowaną i mniej szczęśliwą niż moja historię życiową, swoje uprzedzenia, niewiedzę i zagubienie wiary. Nie ma w niej dobra? Choćby poszła na manifestację KOD i napluła na posła PiS jest moją siostrą i będę ją chronił. Nie pozwolę jej odejść ani nikomu jej wyrzucać.
    Może grzeszę, ale na pewno nie pieprzę. Ludzie wypierają fakt, że ktoś w rodzinie, najbliższa osoba może być zła/podła/kompletnie durna itp. Jest to ochrona siebie, tak na marginesie, ale nie będę tego rozwijał. Rób sobie co chcesz. Ja uważam, że jestem zbyt słabym człowiekiem, żeby otaczać się ludźmi opętanymi, niezależnie czy to jest rodzina czy znajomi.
  • Ludźmi złej woli po prostu. Ja też tak uważam.
  • Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
    nie zasmucaj go w jego życiu.
    13 A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
    nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
    14 Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
    w miejsce grzechów zamieszka u ciebie1.
    15 W dzień utrapienia wspomni się o tobie,
    jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.
    16 Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca,
    a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.


    Różne krzyże ludzie noszą, i taki ponieść trzeba.
    Co robimy- unikamy tematów , które mogłyby wywołać gniew. Trudne? Bardzo.
    Niemożliwe?
    Od trzydziestu lat...
    Bo Ojciec Męża jest już stary , bo Matka schorowana i krucha.
    Co mi z tego , że im nawrzucam i drzwiami trzasnę, jak Oni potrzebują zwykłej pomocy- zakupy zrobić, mieszkanie posprzątać, ciasto upiec i wypić z nimi herbatę.
    i w rozpaczy Męża, że mogliby zostac wtrąceni do piekła, nieść nadzieię, że nasza z Nimi obecność da łaskę Chrystusa, choćby w ostatnim tchnieniu.

    Nie mamy sie w gettach zamykać, ale do ludzi iść, a kąkol na Sądzie zostanie oddzielony, przez Tego, którego jedna kropla Krwi zmazać może grzechy całego świata..
    Nikt nam nie każe żyć jak kąkol, mamy być pszenicą, ale cud wiary polega na tym, że to, co niemożliwe w naszym świecie- przemiana chwasu w zboże, możliwa jest w Chrystusie. A świadkami Chrystusa można być wobec...
  • Jorge o czym innym, o unikaniu ludzi złych mówi. I tak postępował Pan Jezus.
  • No ale jak unikać ludzi złej woli pośród najbliższych,?
    Czy Państwo ne rozumiecie, że to nie jest rzadkość w Polsce?
  • Mało, że rozumiemy to jeszcze mamy takie sytuacje we własnych rodzinach. Dlatego o tym piszę, bo przerabiam na własnej skórze. Dzisiejsza sytuacja w Polsce to nie jest kwestia poglądów politycznych, bo tak często ludzie sprawę stawiają i rozmywają. Co ty, chcesz przez politykę z rodziną się kłócić, znajomych stracić - takie to rady. Problem, że nie przez politykę. To jest przepaść, dwa światy, inny sposób postrzegania rzeczywistości, rozeznania dobra/zła, nawet jeżeli ma się te same geny. Póki co, raczej nie wiem skąd biorą się aż takie różnice. Wiem, że kontakt jest toksyczny. I mi szkodzi.

    Nie wiem czy wiecie, ale oni myślą podobnie. Szczególnie teraz, kiedy władza jest pisoska. I brawo, o to chodzi. Stwórzmy światy równoległe, pamiętając że jest miejsce tylko na jeden. W końcu któryś wyprze drugi. Innej drogi nie ma. Nie będzie żadnego olśnienia, nagłego i powszechnego zrozumienia, przyznania racji czy prób pojednania.

    Strząśnij proch z sandałów i w drogę. Szkoda czasu i życia na ludzi, którzy ciągną nas na dno za sobą ...

  • JORGE napisal(a):


    Strząśnij proch z sandałów i w drogę. Szkoda czasu i życia na ludzi, którzy ciągną nas na dno za sobą ...

    Nie, Ty masz pociagać ich ku górze, pozwolić im uwierzyć , że muszą otworzyć drzwi Chrystusowi.
    Naukę Jezusa mogą poznać tylko dzięki Tobie, to już nie jest wcale takie rzadkie, głównie pośród młodych.

    Do momentu ostatniego tchnienia człowieka mamy obowiązek walczyć o niego, by nie dostał sie w ręce szatana.
    By zło nie zatriumfowało. Możesz przegrać 100 razy, nie szkodzi. Nic nie zwalnia Cię z obowiązku bycia bliźnim.

  • Michał5 napisal(a):
    By zło nie zatriumfowało. Możesz przegrać 100 razy, nie szkodzi. Nic nie zwalnia Cię z obowiązku bycia bliźnim.

    Daje to dokładnie ten sam efekt jak zrywanie kontaktów. Trzy jadowite uwagi o Tusku i już oni nie chcą cię widywać.

    Jedyny sposób utrzymania kontaktów to reagować aprobującym uśmiechem na tekst "szkoda, że Jareczek się się nie usmażył jak Lesiu, byłyby dwie kaczki po smoleńsku, hehehe." Ale to spora bezczelność nazywać takie zachowanie "otwieraniem drzwi Chrystusowi."
  • edytowano September 2017
    JORGE napisal(a):
    Strząśnij proch z sandałów i w drogę. Szkoda czasu i życia na ludzi, którzy ciągną nas na dno za sobą ...

    Peem tak - kiedyś myślałem, ze ludzie stający po stronie ewidentnego Zła, są niedoinformowani, zmanipulowani, zastraszeni i tak dalej. Mam takich (stających po ciemnej stronie) w mojej rodzinie i w familii żony.

    Dziś myślę inaczej - większość z nich całkowicie świadomie wybrało Zło.

    Opowiem pewną historię:

    Siostra mojego Ojca wyszła za pewnego typa. Jego Ojciec został zamordowany w pierwszych tygodniach funkcjonowania obozu koncentracyjnego Stutthof w Sztutowie. Pierwej został zadenuncjowany przez niemiecką piątą kolumnę ponieważ aktywnie działał w polsko-kaszubskiej organizacji patriotycznej. Jego losy oraz kilku innych bohaterów opisano w książce pt. "Kaszubi oliwscy".

    Jego syn - ów typ (mój wujek) - wstąpił w młodości (lata 60-te) do partii komunistycznej PZPR, a w latach 80-tych wyjechał do Niemiec na podstawie tzw. pochodzenia niemieckiego, no bo urodził się na terenie dawnego Rajchu.

    Na początku XXi-wieku powrócił do Polski, bo tu taniej a on ma niemiecką emeryturę.

    Do końca życia nienawidził PiS i Kaczyńskiego, czemu nie omieszkał dawać wyraz na spotkaniach rodzinnych.

    Jestem przekonany, że ta historia nie jest odosobniona.

  • edytowano September 2017
    Wiecie co mnie najbardziej męczyło, kiedy prowadziłem absurdalną wojenkę, którą radzi koleżanka Michalina5 ? Nie durne dyskusje, awantury, nie mordobicia (a czasami było i tak), nie fakt że jeden przeciwko wszystkim. Najgorsze było zamęczanie, nieustanne zagrożenie jakąś szpilą, komentarzem. Nie znałem dnia ani godziny.

    Jeździłem przez wiele lat do kolegi (byłego), którego rodzice mieli dom nad Niegocinem. Znali mnie od małolata. Któregoś lata, przy pierwszej władzy PiS, tatuś tego kolegi miał w telefonie nagrane słynne zdanie Kaczora "i nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne". I puszczał to przy mnie średnio co pół godziny i śmiał się do rozpuku. Nie reagowałem. Znudziło mu się, to dał 10 letniemu dzieciakowi (synowi baby, którą przygruchał, bo zona zmarła). I ten dzieciak to samo, a on z daleka śmiał się. Nie reagowałem, chociaż miałem ochotę bachora w dupę kopnąć z rozpędu.

    Inny kutas, z jakiejś dalszej naszej rodziny, ostentacyjnie na święta (!!!) przychodził w koszulce z jakimś antykaczystwoskim hasłem. Co tu będę pisał, takich przykładów mogę mnożyć setki, sami wiecie jak to wyglądało, każdy to przerabiał. Z biegiem lat to trochę się uspokoiło, z prostej przyczyny, wiadomo było że jeżeli będą prowokować to skończy się to chryją, zacząłem atomówkami rzucać, specjalnie. Nikomu nie opłacało się zaczynać, nawet próbowali pewne tematy omijać, co w sumie jest chyba nawet jeszcze gorsze (już o tym pisaliśmy).

    Cały czas nie rozumiemy też jednego aspektu. Zdecydowana większość tej drugiej strony po prostu nami gardzi. Część z was powie, oczywiście, wiemy, wiemy, ale tak naprawdę, gdzieś z tyłu głowy nie przyjmujecie tego do wiadomości. Ja też długo nie przyjmowałem, bo to jest straszliwie uczucie, zaakceptować fakt, że ktoś mną gardzi. Jesteśmy dla nich gównem.

    Nie przekonasz, nie nawrócisz nikogo kto uważa ciebie za gówno. A z resztą, jakim nawróceniu/przekonaniu my mówimy ? Dziś jest podane wszystko na tacy, wystarczy mieć dobrą wolę, oczy do patrzenia i uszy do słuchania. Wszystkie te trzy aspekty wykraczają poza nasze możliwości zmiany, nie tylko u inny ludzi, ale i u samych siebie.
  • JORGE napisal(a):
    Tatuś tego kolegi miał w telefonie nagrane słynne zdanie Kaczora "i nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne". I puszczał to przy mnie średnio co pół godziny i śmiał się do rozpuku. Nie reagowałem.
    Teraz koleżanko Michał5 nadeszła dla cie chwila próby.
  • Czeka mnie w nadchodzącym tygodniu doświadczenie spotkania z bliską , w końcu, rodziną, podobną do ludzi opisanych przez JORGE. Zdecydowałem się pojechać na pogrzeb ciotki, siostry ojca.
    JORGE napisal(a): Zdecydowana większość tej drugiej strony po prostu nami gardzi. Część z was powie, oczywiście, wiemy, wiemy, ale tak naprawdę, gdzieś z tyłu głowy nie przyjmujecie tego do wiadomości. Ja też długo nie przyjmowałem, bo to jest straszliwie uczucie, zaakceptować fakt, że ktoś mną gardzi. Jesteśmy dla nich gównem.

    Nie przekonasz, nie nawrócisz nikogo kto uważa ciebie za gówno.
    Dlaczego pojadę? Primo dla Ciotki, głupia była, spaprała sobie życie, ale w sprawie najważniejszej, nie poszła za namowami starszej siostry, nie zabiła dziecka. I to dziecko ją teraz pochowa.

    Drugie primo: żeby tę palikociarnie wkurzyć. Gardzic to oni mną bardzo by chcieli, ale nie bardzo mogą, bo jeżeli komuś w życiu coś wyszło to, owszem, mnie. I to oni zawsze marudzą jakie to życie jest wszawe, jak im źle i jacy wszyscy wokół to kurwy. A PiS i pisiory - rzecz jasna - najbardziej.... Że ta odeszła, ten zdradził, dziecko ćpa, a w ogóle nędza i syfilis.

    A ja z uśmiechem wypiję kawę, pochwale swoje dzieci (że dobrze się uczą i coraz lepiej grają na instrumentach, zaproszę na bierzmowanie jednej z cór) powiem ciepło o żonie, jeżeli spytają - odpowiem jaka była w tym roku temperatura w Pacyfiku, itp.


    Nie wiem jak oni to sobie składają w całość z "niewykształconymi, ciemnymi moherami ze wsi". Nie mój problem. Skoro nie widzą zwiazku aborcji, bezbożnictwa i śmierdzących kompromisów z komuną z obecnymi rozbitymi małżeństwami ich dzieci, to znaczy że w czaszkach mają sieczkę.

    Prywatnie nazywam to syndromem trobriandzkim. Brak myślenia przyczynowo-skutkowego.
  • edytowano September 2017
    Kiedyś zadałem sobie pytanie - czy gdyby w katastrofie lotniczej zginął niepopierany przeze mnie prezydent Aleksander Kwaśniewski nosiłłbym koszulki z napisem "Zimny Olek" i pił piwo takim hasłem reklamowane?

    Cieszyłbym się z jego śmierci i żałował, że nie leciała z nim na przykład jego żona i córka? Znieważałbym ludzi domagających się wyjaśnienia przyczyn katastrofy?

    Odpowiedz brzmiała - Nie.

    Każdy, kto zada sobie podobne pytania przekona się, że spór wewnątrzpolski to nie jakiś tam konflikt polityczny, ale fundamentalny wybór między Dobrem a Złem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.