Skip to content

Miecugow nie żyje

124

Komentarz

  • Z wypadku Leszka Millera nikt nie żartował, może Kryszak w Opolu ale jemu wolno i z klasą, to wszystko.
  • MarianoX napisal(a):
    Kiedyś zadałem sobie pytanie - czy gdyby w katastrofie lotniczej zginął niepopierany przeze mnie prezydent Aleksander Kwaśniewski nosiłłbym koszulki z napisem "Zimny Olek" i pił piwo takim hasłem reklamowane?
    Nie musimy gdybać. W katastrofie lotniczej zginął Sebastian Karpiniuk, który dziś pewnie byłby we frakcji młodych wilków razem ze Scerbą i Pomaską - tam umieściłaby go jego niepospolita inteligencja i takaż powściągliwość. Dlatego robiłem sobie z Sebastiana jaja. Do dziś mi głupio.

  • los napisal(a):
    Z dobrem różnie może być. Ale cywilizacji w zwolennikach zgarniania zmarłych szuflą nie ma z całą pewnością.
    To prawda niestety.
  • JORGE napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    To Kolega, za przeproszeniem, pieprzy i grzeszy. Właśnie dziś rano maiłem taki spór z moją rodzoną siostrą, która nie ma na tym świecie w zasadzie nikogo poza mną. Ma swoją skomplikowaną i mniej szczęśliwą niż moja historię życiową, swoje uprzedzenia, niewiedzę i zagubienie wiary. Nie ma w niej dobra? Choćby poszła na manifestację KOD i napluła na posła PiS jest moją siostrą i będę ją chronił. Nie pozwolę jej odejść ani nikomu jej wyrzucać.
    Może grzeszę, ale na pewno nie pieprzę. Ludzie wypierają fakt, że ktoś w rodzinie, najbliższa osoba może być zła/podła/kompletnie durna itp. Jest to ochrona siebie, tak na marginesie, ale nie będę tego rozwijał. Rób sobie co chcesz. Ja uważam, że jestem zbyt słabym człowiekiem, żeby otaczać się ludźmi opętanymi, niezależnie czy to jest rodzina czy znajomi.
    No durna, durna, ale jak mówi ludowe porzekadło jak kogo chce Pan bóg pokarać to mu rozum odbiera.
  • Coś jest w Koleżeństwa wywodach czego nie nazywacie wprost. Otóż zdaje mi się, że najbardziej moralizują i potępiają tych którzy chcą prostoty i jednoznaczności oraz naprawy Polski, ci którzy sami mają nieczyste sumienie, mętlik w głowie i rozpacz w sercu. To są najczęściej ci którzy nie otrzymali łaski wiary lub ją utracili i miotają się, a Zły oferuje im pazur w rękawiczce przypominającej pomocną dłoń.
  • Nie da się nawrócić człowieka, który nie poszukuje zwykłej, materialnej prawdy, ani Prawdy (z wielkiej litery). Jedno, co możemy zrobić, to udzielić pomocy (materialnej, duchowej) tym wszystkim braciom i siostrom marnotrawnym, którzy się do nas o nią zwrócą, czyli powrócą z własnej woli. Wtedy powinniśmy się zachować jak Ojciec skruszonego syna marnotrawnego - świętować.

  • Niedzielne czytanie:

    Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.

    Chyba bardziej jednoznacznie się nie da.
  • rdrrdr
    edytowano September 2017
    .
  • los napisal(a):
    Dlatego robiłem sobie z Sebastiana jaja.
    Po śmieci tegoż?
  • Przed.
  • Zastanawiam sie co zrobić z całą rzeszą świętych, którzy zbierali z ulic ,bluźniących im nędzarzy, wraki ludzkie, kurwy, alfonsów...chorych , cuchnących, ropiejących, cały ten ludzki śmietnik , opatrywali, dawali jeść, pokazywali Boga...i bywa, że dostawali plwocinę w twarz...
    Co zrobić z Marianną Popiełuszko? jak sobie powiedzieć, że to co robili, co mówili, to " zło dobrem zwyciężaj" to nie działa, bo ktoś mną gardzi.
    A niech gardzi. Kazanie na Górze sie kłania.

    Los , Pan mówi o godzinie próby dla mnie...
    Byłam młodziutka mężatką, byliśmy na imieninach u rodziny męża, i pół podpitego towarzystwa zaczęło kpić z dogmatu o Niepokalanym Poczęciu...to było wtedy , gdy Kwaśniewski wygrał pierwsze wybory...
    Pamiętam swoje uczucia wtedy- bezradność, pogarda, chęć wywrócenia stołu...
    Zapytałam czy tak ich wychowano w domach, bez poszanowania żadnych wartości, ręce mi latały. wylałam gorącą herbatę, poszłam do kuchni zetrzeć plamę ze spódnicy.
    Pani domu przyszła zmieszana i przeprosiła mnie, poprosiła, żebyśmy wrócili do stołu.
    Usiadłam już na krótko, pojechaliśmy do domu.
    Mijały lata , widywaliśmy sie na pogrzebach, zdawkowo, , czasem na jakieś mało znaczącej herbacie. Nikt z nich już nigdy nas nie zaczepiał.
    Jeden mężczyzna z tego towarzystwa zachorował na raka, całe swoje życie był straszny...
    Któregoś dnia poprosił swoją żonę " powiedz mi , jak sie modli, nie wiem, nie umiem"
    Poszli do szpitalnej kaplicy, ona ledwo sobie przypomniała jak sie odmawia Ojcze Nasz.
    Zadzwoniła do mnie. ..
    Znaliśmy ks Julisza...poszedł do tego chorego. Rozmawiali kilka godzin...wyspowiadał się, Ksiadz go namaścił.
    Zdążył.

    Mój Tata umierał . Chory na ostatnie stadium Parkinsona, poza świadomością, splątany, z padaczką kilka razy na dobę.
    Leżał z mężczyzną, który kiedyś przy mnie, zaczął bluzgać na księży.
    Po prostu poprosiłam go, żeby przestał, bo ja jestem wierząca. Kiedy mnie nie było przy Tacie, karmił go, poprawiał pościel.
    Gdy wychodził ze szpitala, dałam mu krzyż świętego Franciszka, mojego Taty.
    Przytulił mnie , tak chyłkiem, pocałował w rękę . I tyle.

    Może mnie jest łatwiej, jako kobiecie. Umiem nawiązywac z ludźmi kontakt. Nie taranowano mnie nigdy tak, żebym nie umiała zachować spokoju.
    Pewnie nie chciałabym znaleźć sie w środku tych protestująch bab w czerni...Ale w rozmowie z pojedynczymi kobietami plątącymi głupoty o aborcji...radziłam sobie .


    Tyle mojego strumienia świadomości...

    Dobranoc Wszystkim Państwu, nie myślcie, ze pouczam, czy sie mądrze. Ja po prostu bardzo nie chciałabym, by w naszej ojczyźnie popełniono grzech Kaina.
    Dlatego .
  • Za późno. Popełniono.
  • los napisal(a):
    Przed.
    No właśnie tak myślałem - nie widzę zatem powodu by było głupio. Być może sam zainteresowany ma teraz o sobie samym za życia dużo surowsze zdanie.

    I to jednak diametralnie różna sprawa - tamci nie mają zahamowań, nie tylko wobec śmierci ofiar zamachu, ale wobec ich żyjących rodzin, i to publicznie. A można być przeciwnikiem zachowując przy tym jakieś minima.
    Ongiś założyciel strony spieprzajdziadu.pl ogłosił po 10 kwietnia, że strona kończy swoją działalność bo sens jej istnienia się zakończył. I mimo różnic, pretensji, itp, itd - trzeba uszanować czyjąś śmierć.
    Można? Pewnie że można, tylko trzeba chcieć.

    Ja tych ludzi, którzy nie chcą uszanować elementarnych wartości uważam za ofiary programowego demoralizowania naszego społeczeństwa. Zgodnie z wykładem Jurija Bezmenova jednym z najważniejszych aspektów rozkładania państwa od środka jest demoralizacja społeczeństwa - i to się oczywiście dzieje, i sa ofiary.
    Nie żebym specjalnie współczuł - ofiary same sobie wybrały ten los, poszły świadomie i dobrowolnie i wsadziły sobie głęboko w zadek najprostsze zdanie z elementarza: "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe".

    I tak, odczuwam niejaką satysfakcję na myśl, że kiedyś, po ich własnej śmierci (no chyba że się uda przed), ci ludzie dostrzegą własne skurwysyństwo we właściwym świetle. Choć pewnie ta moja satysfakcja sama w sobie mało chrześcijańska jest.

    A co do ludzi z rodzin, typu rodzice, rodzeństwo czy dzieci - trzeba ich po prostu znosić. Krzyż i tyle.
    Co do dalszej rodziny - nie ma już takiego obowiązku.
  • Michał5 napisal(a):
    Zastanawiam sie co zrobić z całą rzeszą świętych, którzy zbierali z ulic ,bluźniących im nędzarzy, wraki ludzkie, kurwy, alfonsów...chorych , cuchnących, ropiejących, cały ten ludzki śmietnik , opatrywali, dawali jeść, pokazywali Boga...i bywa, że dostawali plwocinę w twarz...


    Myślę że to nie ta kategoria ludzi, z korzyścią dla wyżej wymienionych.
    Co do kurew - ja uważam, że prostytutka to zawód, a kurwa to charakter. I dużo większy szacunek mam do prostytutek, choćby to robiły z wyrachowania, idąc na łatwiznę, itp.
    Michał5 napisal(a):
    Co zrobić z Marianną Popiełuszko? jak sobie powiedzieć, że to co robili, co mówili, to " zło dobrem zwyciężaj" to nie działa, bo ktoś mną gardzi.
    A niech gardzi.
    Może o czymś nie wiem, ale czy oni w głos rechotali ze śmierci jej syna?
    Czy w publicznych mediach albo co najmniej w szerokim obiegu pojawiały się teksty w stylu "kaczki po smoleńsku" i tak dalej? Sądzę że jednak nie, ale proszę mnie skorygować jakby co.
    Michał5 napisal(a):
    Kazanie na Górze sie kłania.
    Że szczęśliwi ci, którym urągają? Świetnie, ale ja nie mam problemu z tymi, co mi urągają.
    Mam problem z tymi, co urągają innym - uczciwym ludziom oraz ich rodzinom w obliczu śmierci. To kompletnie inny kaliber.
    Wyśmiać kogoś może byle łajdak, ale ostatnia szmata będzie ostentacyjnie się cieszyć na czyimś grobie i będzie prześladować rodzinę w żałobie.
    Wybaczenie w takiej sytuacji nie należy do mnie, to nie mnie krzywdzono.
    Michał5 napisal(a):
    Może mnie jest łatwiej, jako kobiecie. Umiem nawiązywac z ludźmi kontakt.
    To dobrze, i może faktycznie Koleżanka nie powinna w takim razie się izolować. Ale nie wszyscy mamy ten talent - a niektórzy mają wybór: albo zniszczyć nerwy i ulec nienawiści, albo się odizolować od tych co zabijają duszę.
    Z dwojga złego lepiej się izolować.
  • Mi sie znudzilo juz "apostolowac" czy to w wymiarze religijnym czy obyczajowym lub politycznym. Inaczei jest w rozmowach solo, grupowe napierdalanki mnie juz mecza, po prostu. Ludzie w rozmowie w cztery oczy sa inni, w grupie jakis obled ich dopada. Poddalem sie. Nawet w stosunku do siostry. Nie odcialem zupelnie ale czekam, ziarno zasialem, sama niech podlewa albo wykopie i spali.
  • Tecumseh: "Może o czymś nie wiem, ale czy oni w głos rechotali ze śmierci jej syna?
    Czy w publicznych mediach albo co najmniej w szerokim obiegu pojawiały się teksty w stylu "kaczki po smoleńsku" i tak dalej? Sądzę że jednak nie, ale proszę mnie skorygować jakby co."


    Było. Nie będę cytował.
  • JORGE napisal(a):
    Michał5 napisal(a):
    Co zrobić w pękniętych rodzinach, kręgach znajomych, kiedy siadamy razem?
    Nie spotykać się. Pieprzyć stosunki rodzinne, nie mówiąc już o znajomych. Ja tak zrobiłem, niekiedy trwało to jakiś czas, w innych przypadkach następowało to nagle. Kompletnie nie wiedzą o co kaman (z wyjątkiem jednej osoby, której powiedziałem przyczynę), ale to w przypadkach nagłych, których jest mało. Bo w większości pożegnań wygląda to tak ,jakby znajomość umarła naturalnie. Może i tak, ale na pewno nie z mojej strony.

    I kolejny raz pieprzycie o ofiarach manipulacji ? Kiedy w końcu zderzymy się z prawdą, że ci ludzie po prostu przyjmują to z czym się utożsamiają ? Oni tacy są. Dlatego nie warto tracić na nich nawet minuty. Nie mówiąc już o jakimkolwiek sklejaniu.

    twarda jest ta mowa atoli nie ma chyba innego wjscia: jestem po dwutygodniowym pobycie w Ojczyznie. Na szczyt tego pobytu przypadlo spotkanie aktywu jaworznickiego. byla nas trojca (jak widac same symbole;))
    Marniok, Polmisiek i ja. Te piec godzin, z ktorych dwie urozmaicone obecnoscia szanownej malzonki Marnioka i jego trzech cudownych synowcow, to byl jedyny czas, gdzie czulam sie jak w rodzinie (panowie sie w tym musieli zorientowac, bo niestety, troche mi sie ulalo odnosnie kontekstu niemieckosci zyci mego - przepraszam ich niniejszym za to zawieszenie nastroju).

    Przyjezdzam do Polski i widze jak Polacy celebruja posilki w restauracjach, jak przyjmuja mnie przy stolach nie tyle suto co wyszukanie zastawionych, w swiezo wyremontowanych mieszkaniach/domach, jak pokazuja mi (niestety tylko na komorkach bo nikt nie ma czasu na wywolanie zdjec!) zdjecia z wakacji na Krecie, w Maroku czy innych Bulgarii i niczym debile rechocza nad Kaczorem, ktoremu Endrju "pokazuje gdzie jego miejsce".
    Faktu "wysypu" wakacji zagranicznych, ktore, jakos sie tak dziwnie sklada, przpada na czas ostatnich dwoch lat, nikt nie kojarzy...

    Bog nas za to pokaze...

  • @Balbino - nie tylko nie jest tak źle jak piszesz, ale śmiem twierdzić że nigdy nie było tak dobrze.

    Problem polega na tym, że jesteś przedstawicielką "straconego pokolenia" - jak słusznie pisze Jorge i zapewne Twoje stare znajomości z Polski składają się z takich ludzi - powiedzieć o nich głupi i bezmyślni to wręcz komplement, a z drugiej strony o swoje wąsko rozumiane interesy potrafią zadbać - stąd domy, wakacje, itp.

    Pamiętaj, że na dobrą zmianę głosowało miliony ludzi, ale nie tylko to - dziesięć lat temu o tej porze (czyli po dwóch latach) dobrej zmiany już nie było. A teraz nie tylko jest, ale zdecydowanie prowadzi w sondażach i to mimo kilku poważnych (przynajmniej wizerunkowo) wpadek.

    Mało tego - młodzież, która dekadę i więcej temu była albo kosmopolityczna i ostentacyjnie antykaczystowska albo milczała - teraz nie tylko jest milion razy bardziej propolska i patriotyczna ale też synonimem obciachu jest Tusk i Petru, a największą bekę mają z lewactwa.

    Bóg ma za co nas karać, owszem, ale jeśli nie zrobił tego mimo dziczy posmoleńskiej, wysypu palikociarni, itp, to sądzę że nie teraz, kiedy jesteśmy na krzywej wznoszącej i stanowimy naprawdę coraz większy przykład dla Europy i świata.

    Bywaj więcej na internetach, bo Twoi znajomi w Niemczech być może nawet boją się mówić co myślą, ale w netach wielu Zachodniaków wręcz nam zazdości mądrej postawy wobec uchodźców, twardości, itp.
    Oczywiście mówimy o ostatnich dwóch latach.

    Mnie niestety nie było na spotkaniu, następnym razem albo weekend albo błagam - nie pierwsze 8 dni roboczych miesiąca, bo żona ma zamknięcie a ja muszę z dziećmi zostać:). Zwiezie się więcej ludzi i "rodzina" się powiększy;-)
  • edytowano September 2017
    Śmiać się ze śmierci człowieka nie można. Jasne. Ale ze śmierci Kaczyńskiego ? Tego jebanego kartofla, który niszczył Polskę, dzielił ludzi i nienawidził wszystkiego i wszystkich ? To tak jakby nie cieszyć się ze śmierci Bin Ladena, albo Hitlera. Mamy do tego prawo. Porównanie z Olkiem, czy Komorowskim, z dupy, co oni ci złego zrobili ? To ty ich nienawidziłeś, za nic, tak ci łeb sformatowali.

    I tak dalej, i tak dalej ...

    Zarówno oni, jak i my walczymy ze złem i jesteśmy po stronie dobra, Problem, że ktoś tu się tragicznie myli. Różnica jest też taka, np. w przypadku zmarłych, że my jednak trzymamy zasadę milczenia (no, prawie trzymamy), a oni uważają, że jej nie należy stosować do kanalii.

    Cały czas plączemy się. Kurwa, zacznijmy życie traktować poważnie, jakby coś od nas zależało. Chcecie chronić braci, siostry, rodziców ? Ok, ale pamiętajcie, że zapłacą za to wasze dzieci. Bo nic nie jest wygrane jeszcze, a za zaniechania nasze, zapłacą one. Nie dało się. Przepraszam, a co ja jestem winny, dlaczego mam płacić za infantylność pokolenia np. moich rodziców ? Wiem wiem, starałem się zrozumieć kontekst sytuacji, że i tak wielki sukces, że nie dało się nie wierzyć Wałęsie i tam takie. Ale to my musieliśmy dorastać w tym burdelu, moje pokolenie, na państwo które jako tako rozumiem i się z nim utożsamiam musiałem czekać ćwierć wieku. A my nie mogliśmy zrobić nic, bo tak się sformatowaliśmy (albo nas sformatowano), były dwa wyjścia, albo opór totalny, albo z prądem. Obydwa rozwiązania nic nie wnoszące. Nawet nie potrafimy wystawić rachunku pokoleniom, które nam taki piękny świat przygotowały. A to jest bardzo ważne.

    Z mojego punktu widzenia jest jednak plus, tych moich pokoleń. Otóż właśnie ta świadomość, że nie ma to tamto, dziś olejemy jutro zapłacą ci, którzy przyjdą po nas, czyli dzieci nasze. Nie potrafimy się organizować, zabito w nas instynkty społeczne, więc chociaż na własnym polu zróbmy to co możemy. Okres durnej walki, prób uświadamiania świata mam za sobą. Kulą w płot. Więc chociaż na nich wszystkich się wypnę dupą. Będę pielęgnował tworzenie dwóch światów i stawiał zasieki na granicy. I to nie jest przekora, obrażanie się, czy rezygnacja/wycofanie. Wg mnie to jest jedyna skuteczna droga, żeby w końcu wygrać ostatecznie.








  • Dzięki za sprowadzenie na ziemię, bo już niektórzy ze swym pięknoduchostwem orbitowali w okolicach Andromedy. Łaskawość dla wrogów jest okrucieństwem dla swoich.
  • Dobrotliwi Polacy bardziej troszczą się o los Niemców ("jak nie pomożemy to muzułmanie wygrają i przyjdą potem do nas") niż o los naszego narodu. Niech muzułmanie zniszczą Niemcy a potem my zniszczymy muzułmanów - dobry plan?
  • JORGE napisal(a):
    Śmiać się ze śmierci człowieka nie można. Jasne. Ale ze śmierci Kaczyńskiego ? Tego jebanego kartofla, który niszczył Polskę, dzielił ludzi i nienawidził wszystkiego i wszystkich? To tak jakby nie cieszyć się ze śmierci Bin Ladena, albo Hitlera. Mamy do tego prawo. Porównanie z Olkiem, czy z dupy, co oni ci złego zrobili ? To ty ich nienawidziłeś, za nic, tak ci łeb sformatowali.

    I tak dalej, i tak dalej ...
    Łuu słabe. To już prędzej Kwaśniewski, jeśli sam nie mordował, to był kompanem morderców (Jaruzelski, Kiszczak). Więc jest znacznie bliższy Hitlerowi i Bin Ladenowi niż Kaczyński, który się od tych morderców odżegnywał.
    A skoro ci nie przeszkadza kumplowanie się z mordercami a przeszkadza tychże morderców główny przeciwnik, to wiadomo komu łeb sformatowali.
    Banał:) Weź się więcej postaraj:)
    JORGE napisal(a):
    Zarówno oni, jak i my walczymy ze złem i jesteśmy po stronie dobra, Problem, że ktoś tu się tragicznie myli.
    Różnica jest też taka, np. w przypadku zmarłych, że my jednak trzymamy zasadę milczenia (no, prawie trzymamy), a oni uważają, że jej nie należy stosować do kanalii.
    Nie żadne prawie.
    Nikt zdaje się nie rechotał Moniczce Jaruzelskiej w twarz, że jej tatuś gryzie piach i ma nadzieję że ona zaraz do niego dołączy. A przynajmniej nie publiczne - gdyby coś takiego zrobił nawet w "naszych" mediach, jego kariera medialna byłaby skończona. A tam - wręcz to była przepustka do kariery.
    Więc sorry, ale CIENIA WINY w tym temacie nie zgadzam się przyjąć w imieniu "naszych".

    Osobna sprawa to kategoryzowanie "kanalii". Ja zauważyłem, że wrogowie Kaczyńskiego najczęściej nie mają żadnych konkretów na myśli - tylko "dzieli, nienawidzi" itp, ale spytaj, co, kto, itp, to albo przytaczają przeinaczone wypowiedzi (gorszy sort) albo nawet tego nie, bo to takie oczywiste i wszyscy wiedzą, że aż trudno znaleźć jeden przykład.
    Ale najlepsze - jeśli ich idole robią to samo co WYDAJE IM SIĘ że robi Kaczyński - to wtedy okazuje się że "to wcale nie to samo" albo "oni mogą bo...".

    A prawda jest tyleż prosta co brutalna. To emocjonalne małe dzieci - zrozumiałem to dopiero kiedy sam doczekałem się własnych. Emocjonalne małe dzieci - ale niestety nie mają niczego dobrego z małych dzieci, dobrych serduszek, szczerości itp. Tylko emocjonalność.

    Kiedy mój syn chce bajeczkę, a jedną już oglądał - to wmawia mi że wcale nie oglądał żadnej. Tzn teraz już nie, ale rok temu jeszcze tak było. Jak chce dłużej sie bawić -to on się wcale nie bawił (mimo że się bawił godzinę czy dwie). Oczywiście ja wiem jak było, on wie że ja wiem - ale dalej swoje, bo on chce.

    Tyle że tu spokojne rozmowy (nie podczas konfliktu a np dzień po) dawały zawsze rezultat - mój syn rozumiał co robił nie tak, obiecywał że nie będzie. Emocjonalność jednak czasem brała górę - ale coraz rzadziej aż problem zanikł zupełnie. Teraz jest taki sam z córką - wkracza w ten sam wiek, ale poradzimy sobie. Bo dzieci są dobre i kiedy opadną emocje - mają pokorę.

    A dorośli tak się zachowujący nie są dobrzy, nie chca być, a pokory mają tyle co życia na marsie. W związku z czym wystarczyło rozbuchać emocje, a rozum, czy co tam mają pod czapką, służył wyłącznie do racjonalizacji emocji (a niektórym nawet to niepotrzebne).

    W związku z czym przyjąłem strategię nie oburzania się na ewidentne mentalne kurestwo, żadne próby przekonywania, tylko czyste punktowanie idiotyzmów i nic więcej.
    Działa jak cholera - przynajmniej mordy w kubeł.

    Jeszcze jedno z czym nie bardzo wiem co robić, to teksty wysoko postawionych lemingów w pracy, gdzie suma idiotyzmów przekracza fizyczne możliwości ich skomentowania oraz brak możliwości komentarza, bo pada argument "sorry muszę wracać do pracy" - i w eterze zostają tylko idiotyzmy, bez ich skomentowania. Ale coś wymyślimy:)
  • Przemko napisal(a):
    Dobrotliwi Polacy bardziej troszczą się o los Niemców ("jak nie pomożemy to muzułmanie wygrają i przyjdą potem do nas") niż o los naszego narodu. Niech muzułmanie zniszczą Niemcy a potem my zniszczymy muzułmanów - dobry plan?
    A to prawda, i to mnie niemożebnie wkurza, nawet tu na forum.
    Cóż nas ochodzi los niemców czy francuzów? Sami sobie go wybrali będąc w milion razy lepszym położeniu od nas - niechże sobie sami teraz radzą. Mało tego - oni od nas pomocy nie chcą, dalej się uważają za lepszych od nas - po prostu nie ma ani jednego racjonalnego powodu by im pomagać. A mimo to niektórzy chcą.
    To już nie dobrotliwość tylko daleko posunięta naiwność i głupota.
  • edytowano September 2017
    Moim zdaniem słabną. Coraz częściej na argumenty odpowiadają krzykiem. Już nie kłamstwa i uniki tylko krzyk - to faza tupania i rzucania się na podłogę. Wiedzą, że nie mają racji, że przegrali. Nie potrafią się, jak małe dzieci, do tego przyznać i czują straszny zawód i wrzeszczą. Jak z dziećmi - trzeba uspokajać, tłumaczyć i przeczekać. Za chwilę będzie faza płaczu i krótkotrwałej depresji. Potem się prześpią i trzeba ich czymś innym zająć. Jak już będzie milsza atmosfera i opanowane emocje można będzie delikatnie wrócić do tematu i wskazać na błędy oraz ustanowić zasady współpracy i dyskusji na przyszłość. To oczywiście nie dotyczy diabłów wcielonych, oficerów pogardy i podżegaczy.Tych jednak jest wśród nich mniejszość. Trzeba się raczej zastanowić jak ich zidentyfikować, a nie jechać równo po wszystkich.
  • los napisal(a):
    Niedzielne czytanie:

    Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.

    Chyba bardziej jednoznacznie się nie da.
    Panie Profesorze, Kościół na dziś przewiduje trzy teksty do rozważenia. II czytanie brzmi:

    Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

    Bracia:

    Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje drugiego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: «Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj» i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: «Miłuj bliźniego swego jak siebie samego!» Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.

    Słowa Ewangelii pochodzą z Ewangelii Św Mateusza- celnika.
    Chrystus przychodzi do pogan i celników, jeśli ci , których posyła nie mają zamiaru pójść.
    Nie wiemy nawet kiedy to się staje.

    Warto docierać do ludzi pojedynczych, nie mas, spoko, nie mamy takiej charyzmy. @marniok napisał, że ludzie w kontaktach indywidualnych są zupełnie inni...
    Ja się tego trzymam, bo nawet dzieci w szkole zawsze ulegają głosom destruktorów, a co dopiero dorośli w obawie o swój tyłek.

    i jeszcze ...grzech Kaina spowodował, że Bóg nie pomścił krwi Abla.
    Uczynił rzecz niesłychaną....

    Miłej niedzieli .
  • A ciągle - bardziej jednoznacznie się nie da, prawda? Zaś ucieczka w boczny temat jest kapitulacją.
  • edytowano September 2017
    Święty Paweł nigdzie nie ucieka. Mam wrażenie, że swoją argumentacją raczej dopada zbyt krewkich i zacietrzewionych. Też zwróciłem uwagę na to czytanie dziś.
  • Ojejej, ależ mieszamy materie. Prawdziwe tragedie życiowe/traumy/problemy to jedna para kaloszy, a wojna polsko-polska to inna. Zostawmy, nie porównujmy, za głęboko.

    I nie dam się już wmanewrować w żadne wybaczanie, tłumaczenie, miłość bliźniego czy jaki tam jeszcze szpagat zrobimy. Podobnie jak z analizą TecumSeha, nie wnikam już głęboko z kim mam do czynienia, co za nimi stoi, jaka jest ich motywacja, co rozumieją, czego nie. Albo co można zrobić, jak podejść, jak dopieprzyć itp. To są dwa światy, nawet w rodzinach. Sprawę, wg mnie, rozeznałem, wnioski wyciągnąłem.

    Mimo skurwiałych czasów (w pewnych względach), mamy nieprawdopodobnie dużą przestrzeń i możliwości do tworzenia światów równoległych. Ot, chociażby to forum, mi właściwie udział tutaj w zupełności wypełnia potrzebę dyskusji. Czasem coś skrobnę na fejsbuku, ale to jest parę wpisów i koniec, nikt tam nie ciągnie zbyt długo. W realu już nie potrzebuję, szczególnie, że nie mam już żadnej misji. Oczywiście internety internetami, real jest najważniejszy. Pewną wspólnotowość da się odbudować, ale już na innych zasadach. Trzeba otaczać się ludźmi podobnymi, albo takimi którzy są gotowi przyjąć pewne spojrzenie na świat. Dochodzę czasami do wniosku, że w rekonstrukcji polskiego społeczeństwa wielką rolę powinien odegrać Kościół, z parafiami. Potencjał jest ogromny, potrzeba jednak zmiany nastawienia duchownych. To wszystko trzeba wziąć za ryj. Katolicyzm ma być wymagający i trudny, no i prawdziwy. Uczestnictwo we wspólnocie nagrodą, a nie witamy z otwartymi rękoma. I tak dalej.
  • @Michał5; do ludzi pojedynczych nie dotrzesz.
    Scenka sprzed 2 lat:
    Sielanka, siedzimy z przyjaciółką na tarasie, kartofelki się dogotowują, zaraz będzie obiad. Przyjaciółka coś czyta i nagle się odzywa w te słowa;
    - Przez te 500+ na wsiach wzrośnie pijaństwo.
    - Nie martw się, kobiety sobie z tym poradzą.
    - Nie poradzą, powinni dać jakieś celowe talony, np. na ubrania dla dzieci, albo szkolne wyprawki.
    - Matki lepiej od urzędnika wiedzą jak wydać pieniądze na dom.
    - Nie wydadzą, bo chłopy im te pieniądze zabiorą, to chybiony projekt.
    - Co byś nie uważała, tysiącom normalnych rodzin żyje się lepiej.
    I wiesz czemu peowskie media to krytykują? Bo peowcom nie udało się tego zrobić, ba, nawet nie mieli takiego zamiaru.
    - To populizm. Dlatego KOD protestuje.
    - Mamusie biorą małe dzieci na protesty, a dzieci niosą tabliczki z rysunkami kaczki z przystawionym pistoletem. Podoba ci się to?
    ............... przyjaciółka wsadziła książkę i czasopisma do torby, wstała, zmierzała ku wyjściu...
    - Nienawidzę go! - syknęła
    - Kogo?
    - Kaczora! Ja też chodzę na marsze KOD.
    - Żartujesz!?! Zadajesz się z ubekami i uwolami? - szłam za nią, przypomniałam, że zaraz obiad, ona uciekała, zmierzała w stronę samochodu.
    Wściekła, otwarła bramę...
    - Co ci się stało? - spytałam
    ... nie odpowiedziała, wsiadła do samochodu nie patrząc na mnie i odjechała z piskiem opon.
    Minęły 3 lata i od tej pory nie widziałyśmy się, kontakt zerwany.
    ---- ------
    Dodam, że to nie była przyjaciółka "od zawsze", ale przez 10 lat byłyśmy w przyjaźni, pomagałyśmy sobie nawzajem, nie raz użyczałam jej domu.
    Jej reakcja nie była normalna, wyglądała jak opętana. Wieczorem się za nią pomodliłam.
  • loslos
    edytowano September 2017
    Dokładnie. To nie my się od nich odcinamy, to oni trzaskają drzwiami na brak radosnego rechotu na dowcipas o kaczce smażonej po smoleńsku.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.