Skip to content

Płaton Karatajew czy Andrzej Kmicic?

2

Komentarz

  • Dyzio_znowu napisal(a):
    Przemko napisal(a):
    Naród wspaniały społeczeństwo żadne, tak Norwid pisał.
    Zupełnie nieprzystające słowa do dzisiejszej kondycji
    No właśnie, my mamy przecież bardzo dobrą opinię o ówczesnym narodzie polskim.
  • Ja mam znacznie lepszą opinię o narodzie i społeczeństwie współczesnym.

  • los napisal(a):
    A gdzie go można zobaczyć?
    Każdy widzi co chce widzieć.
  • los napisal(a):
    Maria napisal(a):
    los napisal(a):
    A źle że nie czytali. Gdyż albowiem Płaton Karatajew jest dla duszy polskiej postacią bardzo znaczącą.
    To może jednak przybliż, bo brak czasu na wertowanie, a odpowiedź Wachmistrza trafia w sedno. Nie Kmicic a Babinicz. ;)
    Płaton jest zaprzeczeniem Kmicica, który jak wiadomo był gorączka wielka. Płaton ma nieskończenie wiele cierpliwości i skłonności do wybaczania uczynionych mu niegodziwości. Dla Tołstoja był personifikacja duszy rosyjskiej, jest też czymś, co Rosjanie niemal uczynili z Polakami. Niemal, bo Polacy mają w sobie doskonałą bierność Płatona Karatajewa ale brakuje im jego pogody ducha. Chyba nasz ukochany Święty Kościół Katolicki też najchętniej by widział Polaków przyciętych na kształt Karatajewa. Polak jest skrzywiony na świat ale brakuje mu woli, by się przeciw niemu zbuntować. Być może mały i przyczajony sprytny niewolnik najlepiej nas obrazuje, stąd popularność promujących taką postawę dzieł Ziemniaka i Zychowitza.

    Może to być (i pewnie jest) wynik mojej sklerozy, ale Karatajewa zapamiętałem jako człowieka bezgranicznie dobrego i mądrego. Takiego świętego żołnierza, którego dobroci nie zabiła ani wojna, ani niewola, ani sama śmierć. Jego cierpliwości w znoszeniu zła nie odbierałem jako syndromu niewolnika, przeciwnie – był to ktoś, kto nawet w niewoli potrafił odkryć wolność w sobie. Na swój sposób prawdziwy niezłomny, wbrew okolicznościom losu. Zupełnie jak ów kontrrewolucjonista z paryskiego więzienia, co w czasach Wielkiego Terroru wyskrobał na ścianie celi: „Prawdziwa wolność to wolność duszy”.
    Tak mi się jakoś ten Karatajew zakodował, może błędnie. Pewnie to wskazówka, cobym se poodświeżał dawne lektury.

    Ale ja chciałem nie o tym, tylko głównie o wybaczaniu niegodziwości. Przypomniał mi się sienkiewiczowski Glaukos, gdy konał na płonącym słupie, i ujrzał przed sobą orszak Nerona, a w tym orszaku Tajnego Współpracownika służb jego cesarskiej mości, niejakiego Chilona. Ile razy czytałem ten kawałek, to ciarki latały mi po grzbiecie, kiedy Glaukos masakrował wzrokiem kapusia, a ten trząsł się jak galareta, zżerany wyrzutami sumienia (ówcześni konfidenci mieli jeszcze coś takiego).
    No i, jak pamiętamy, rozdygotany TW rzucił się nagle do stóp ofiary, skomląc o wybaczenie. Zaś Glaukos, który stracił najbliższych, któren sam był już tylko spalonym kawałem mięsa, który jeszcze przed chwilą odsyłał zdrajcę spojrzeniem na samo dno piekieł – zebrał siły i w ostatniej chwili ziemskiego żywota wycharczał:
    - PRZEBACZAM!

    Owóż mnie się zdaje, że podstawowy problem ze sporą częścią naszych rodaków nie polega na tym, że są podobni do Karatajewa albo do Glaukosa. Bo nie są podobni. Oni (ci którzy tworzą prawdziwy problem) nie wybaczają polskich krzywd. Oni te krzywdy mają, excusez le mot, w dupie:

    „Co mnie, k…a obchodzi, że komuna zastrzeliła jakiegoś górnika! Auszwic? Kołyma? Stary o czym ty pierdzielisz, popatrz jaką zajebistą furę kupił se Zdzisek, no skąd on taką kasę wziął, mówił żebym dzisiaj przyniósł pół basa bo laski wpadną, a ja nie mogę bo wczoraj tak się najebałem, że jak dziś wypiję to umrę, a ty od Kwaśniewskiego to się odwal, przynajmniej tańczyć dyskopolo umie, po angielskiemu gada, wczoraj z Klintonem jak dwa ziomy nawijali, no i co że się nad grobami urżnął, ludzka sprawa…”

    I tak dalej, każdy to słyszał po wielokroć. To jest coś zupełnie innego niż cierpliwe (pogodne bądź płaczliwe) znoszenie zła i przeciwności. Nie wypowiadam się o całym narodzie, nie mówię, że wszyscy Polacy tacy są, niech Bóg broni. Ale jeśli ktoś przeżył świadomie, dejmy na to 8 października 2000 roku, to ma prawo być z lekka zgorzkniały.
  • Turoń napisal(a):
    „Co mnie, k…a obchodzi, że komuna zastrzeliła jakiegoś górnika! Auszwic? Kołyma? Stary o czym ty pierdzielisz, popatrz jaką zajebistą furę kupił se Zdzisek, no skąd on taką kasę wziął, mówił żebym dzisiaj przyniósł pół basa bo laski wpadną, a ja nie mogę bo wczoraj tak się najebałem, że jak dziś wypiję to umrę, a ty od Kwaśniewskiego to się odwal, przynajmniej tańczyć dyskopolo umie, po angielskiemu gada, wczoraj z Klintonem jak dwa ziomy nawijali, no i co że się nad grobami urżnął, ludzka sprawa…”
    To akurat dość prawdziwe - wystarczy poczytać np. komentarze na forach społeczności lokalnych odnośnie dekomunizacji nazw ulic. Coś przerażającego.
  • edytowano January 2018
    Stare dzieje 20 lat temu i se ne wrati. Etap. Pocieszcie się, że pomysł Frondy powstał na weselu Górnego, które przerodziło się w stypę w dzień wyboru Kwacha
  • Kwasula się pewnie ne vrati, ale moją wiarę w Zbiorową Mądrość Narodu Polskiego to zburzyło. Kufa, czy w 2000 roku ktokolwiek mógł powiedzieć, że nie słyszał o Katyniu i UB? Przy tym mnie się widzi, że problem nie wyparował. Przecie tych wpisów o których napomyka Czcigodny Exspectans raczej nie tworzą cudzoziemcy.
  • Turoń napisal(a):
    Może to być (i pewnie jest) wynik mojej sklerozy, ale Karatajewa zapamiętałem jako człowieka bezgranicznie dobrego i mądrego. Takiego świętego żołnierza, którego dobroci nie zabiła ani wojna, ani niewola, ani sama śmierć. Jego cierpliwości w znoszeniu zła nie odbierałem jako syndromu niewolnika, przeciwnie – był to ktoś, kto nawet w niewoli potrafił odkryć wolność w sobie. Na swój sposób prawdziwy niezłomny, wbrew okolicznościom losu.
    Dokładnie, tacy są najlepsi z naszych, np. prof. Fedyszak- Radziejowska. Pełni nieskończonej cierpliwości i zrozumienia nawet dla najbardziej niegodziwych postępków. Taki ktoś jako przyjaciel to skarb a jako wróg - jeszcze większy skarb. Co ja wygaduję, tacy ludzie nie mają wrogów, najwyżej przeciwników.

    A wrogiem dużo mniej doskonałego Andrzeja Kmicica nie chciałbym być.
  • Maria napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Maria napisal(a):
    @Rafał, czy naprawdę musisz zabierać głos w każdym wątku?
    W takich tak. Zawsze. O broni się nie wypowiadam. O regulacji poczęć się nie wypowiadam. O kilku innych rzeczach też. Wypowiadam się na tematy, które mnie interesują i dotykają.

    Uważam że Polacy nie są rabami. Protestuję i argumentuję jak ktoś pisze że są. Nie wolno? Czemu ? Z delikatności, że ten ktoś będzie "miał dyskomfort"? Ja mam jak ktoś tak pisze. Mój dyskomfort jednak najwyraźniej nikogo nie obchodzi. Za co mam się więc rewanżować, za co czuć się zobowiązanym do milczenia? Czy to co piszę jest niezgodne z aktualną interpretacją regulaminu? A może jest niezgodne z cudzą interpretacją mojej wypowiedzi?
    Nie, nie, uchowaj Boże. Pisz. Ok. Tylko skoro zacząłeś od stwierdzenie "dość irytujący wątek", to się zadziwiłam, jaki przymus wewnętrzny stawia Cię na baczność. I już mi wytłumaczyłeś. Piszę to bez ironii. Naprawdę.



    No mam taki przymus.
  • los napisal(a):
    Turoń napisal(a):
    Może to być (i pewnie jest) wynik mojej sklerozy, ale Karatajewa zapamiętałem jako człowieka bezgranicznie dobrego i mądrego. Takiego świętego żołnierza, którego dobroci nie zabiła ani wojna, ani niewola, ani sama śmierć. Jego cierpliwości w znoszeniu zła nie odbierałem jako syndromu niewolnika, przeciwnie – był to ktoś, kto nawet w niewoli potrafił odkryć wolność w sobie. Na swój sposób prawdziwy niezłomny, wbrew okolicznościom losu.
    Dokładnie, tacy są najlepsi z naszych, np. prof. Fedyszak- Radziejowska. Pełni nieskończonej cierpliwości i zrozumienia nawet dla najbardziej niegodziwych postępków. Taki ktoś jako przyjaciel to skarb a jako wróg - jeszcze większy skarb. Co ja wygaduję, tacy ludzie nie mają wrogów, najwyżej przeciwników.

    A wrogiem dużo mniej doskonałego Andrzeja Kmicica nie chciałbym być.
    Prawda, nikt by nie chciał. Ino pamiętajmy, że przenosząc metody pana Andrzeja w naszą epokę mamy pewne jak w banku szkody wizerunkowe. Tu można się uśmiechnąć, ale to nie jest dziś błaha sprawa – wojny toczą się również na płaszczyźnie propagandowej, a niekiedy głównie tam, vide pitolenie o „polskich obozach śmierci”.
    Taki Saddam wzruszał ramionami, gdy słyszał o rewelacjach amerykańskiej prasy o „300 noworodkach zamordowanych w okupowanym Kuwejcie”. Slobo też pukał się w głowę, kiedy NATO trąbiło o „masowych grobach Albańczyków”. Potem obaj przestali się śmiać. Bo dziś mocarstwa uwielbiają „wojny humanitarne”, „bombardowania humanitarne”, „polowania na zbrodniarzy wojennych”. Jak jest zbrodniarz – to dobrze; jak nie ma – trzeba go wymyślić.

    Tymczasem z Kmicicem nasi wrogowie niczego nie musieliby zmyślać. Dziś każdy sąd uznałby pana Andrzeja za zbrodniarza wojennego, z co najmniej trzech paragrafów – mordowanie jeńców, eksterminacja ludności cywilnej, stosowanie tortur. Ma się rozumieć to wszystko tłumaczymy skwapliwie „obyczajowością epoki”, bo patrząc bez tej poprawki, po dzisiejszemu, trzaby uznać, że Babinicz najokrutniejszych czynów dokonał już po swym nawróceniu.

    Weźmy najgorszy jego postępek z warcholskiego etapu życia – wyrżnięcie Wołmontowicz. Pamiętamy – wpada szlachta do Wodoktów i krzyczy: „Kmicic Wołmontowicze spalił, pomordował starców, niewiasty i dzieci!” Oburzająca zbrodnia, prawda?
    Jednakowoż kiedy nawrócony Babinicz urządza rajd z Tatarami po Prusach, robi właściwie to samo, tyle że na nieprzyjacielskiej ziemi, na wielokrotnie większą skalę:

    „Kto polską mową o litość umiał prosić, ten z rozkazu wodza był oszczędzany, ale natomiast niemieckie osady, kolonie, wsie i miasteczka zmieniały się w rzekę ognia, a przerażony mieszkaniec szedł pod nóż. […] co wieczora spokojnie odmawiał różaniec przy blasku płonących osad niemieckich, a gdy krzyki mordowanych zmyliły mu rachunek, wtedy zaczynał od początku, aby duszy grzechem niedbalstwa w służbie bożej nie obciążać.”

    Widać tu ciepłą ironię, z jaką Mistrz Henryk traktował swych bohaterów. Bowiem wychodzi na to, że masakra w Wołmontowiczach była dla ówczesnych zbrodnią wcale nie dlatego, że zarżnięto niewiasty i dzieci, ale tylko ponieważ mówiły one po polsku.

  • Turoń napisal(a):
    Prawda, nikt by nie chciał. Ino pamiętajmy, że przenosząc metody pana Andrzeja w naszą epokę mamy pewne jak w banku szkody wizerunkowe.
    Zgadza się, Izraela nikt nie lubi. Przeszkadza to im w jakiś sposób?

  • Żydom wybaczą więcej, duuużo więcej, niż nam.
  • Turoń napisal(a):
    „Co mnie, k…a obchodzi, że komuna zastrzeliła jakiegoś górnika! Auszwic? Kołyma? Stary o czym ty pierdzielisz, popatrz jaką zajebistą furę kupił se Zdzisek, no skąd on taką kasę wziął, mówił żebym dzisiaj przyniósł pół basa bo laski wpadną, a ja nie mogę bo wczoraj tak się najebałem, że jak dziś wypiję to umrę, a ty od Kwaśniewskiego to się odwal, przynajmniej tańczyć dyskopolo umie, po angielskiemu gada, wczoraj z Klintonem jak dwa ziomy nawijali, no i co że się nad grobami urżnął, ludzka sprawa…”
    No to różnimy się. Metojkowie nie są dla mnie problemem, istnieli i istnieją oni w każdym społeczeństwie. Metojkom należy pozwolić konsumować, handlować i kopulować a nawet się bogacić. Tylko jedno należy im uświadomić - od spraw państwowych wara! Nie będą zresztą mieli nic przeciw.

    Mnie martwi Karatajew. Im bardziej uduchowiony i doskonały tym bardziej mnie martwi. Im bardziej szanowany tym bardziej mnie martwi. Chcę Kmicica.
  • Metojkowie nie mieli praw politycznych. A ci nasi, jak ich tam zwać, owszem, mają. Ten prawie 10-milionowy elektorat Kwacha skądś się wziął.
  • O czym tu w ogóle pisać- chory wątek

    A wzorem - jak już- niech będzie Zasępa ze "Sposobu na Alcybiadesa"

    "— Jak ty to możesz znieść? — szepnąłem oburzony.
    — Ja tego nie mogę znieść, ale muszę. Łobuz jest nam potrzebny. Tylko przez niego możemy dojść do
    sposobów. A zresztą, to nam się naprawdę przyda.
    — Co nam się przyda?
    — Musisz się, bracie, nauczyć znosić takich typów, jak Kicki.
    — Po co?
    — Nie zawsze można od razu uruchomić pięści i nie do wszystkiego można dojść przez pięści. Grunt to
    zimna krew. Opanuj się więc, bracie, i bądź flegmatykiem. Jak przyjdzie czas na wycisk, to damy Kickiemu
    wycisk.
    Wzruszyłem ramionami, ale zostałem. Zasępa czasem zaskakuje mnie czymś takim. Niby zwyczajny
    chłopak jak inni, trochę łobuz, aż nagle przemówi do ciebie zupełnie jak filozof. Dawno już zauważyłem, że
    ma takie skłonności. Dlatego trzymam się mimo wszystko Zasępy; on czasem widzi szerzej od innych. "

  • Turoń napisal(a):
    Żydom wybaczą więcej, duuużo więcej, niż nam.
    No widzisz jak przekonywujący jest Mosad.
  • Turoń napisal(a):
    Metojkowie nie mieli praw politycznych. A ci nasi, jak ich tam zwać, owszem, mają. Ten prawie 10-milionowy elektorat Kwacha skądś się wziął.
    Arabowie w Izraelu niby mają prawa polityczne a tak naprawdę nie mają, tym razem to robota Szin Bet. A wszystkiego uczyli się od nas.
  • los napisal(a):
    Turoń napisal(a):
    Żydom wybaczą więcej, duuużo więcej, niż nam.
    No widzisz jak przekonywujący jest Mosad.
    Mosad pewnie też, ale bardziej granie kartą ofiary II wojny, lobby za Wielką Wodą, a tak najbardziej to wspólne interesy. Jak długo Izrael będzie robił za stabilny przyczółek USA w tej części świata, dotąd Wuj Sam nie pozwoli.zrobić mu krzywdy. Chyba że w Waszyngtonie ktoś upadnie na głowę.
  • los napisal(a):
    Turoń napisal(a):
    Metojkowie nie mieli praw politycznych. A ci nasi, jak ich tam zwać, owszem, mają. Ten prawie 10-milionowy elektorat Kwacha skądś się wziął.
    Arabowie w Izraelu niby mają prawa polityczne a tak naprawdę nie mają, tym razem to robota Szin Bet. A wszystkiego uczyli się od nas.
    Pozostaje jeszcze wymienić zasługi Amanu i Lakam.
  • los napisal(a):
    Turoń napisal(a):
    Metojkowie nie mieli praw politycznych. A ci nasi, jak ich tam zwać, owszem, mają. Ten prawie 10-milionowy elektorat Kwacha skądś się wziął.
    Arabowie w Izraelu niby mają prawa polityczne a tak naprawdę nie mają, tym razem to robota Szin Bet. A wszystkiego uczyli się od nas.
    nooo nie!
    poleciałeś Losie za bardzo, Bereza i burzenie cerkwi? to przecie fejki, tak mówi Trump
    imageimage

    jestę filiom semitiom, noale to mi trochę za mocne
  • loslos
    edytowano January 2018
    Powtarzam (zresztą za Dmowskim) - duszę nieśmiertelną ma tylko jednostka, nie naród. Naród nie może być zbawiony przez zakończenie swej ziemskiej prezencji efektownym męczeństwem. Tyle sukcesu narodu ile sukcesu na Ziemi, nikt nie stawia kapliczek zamordowanym ludom.

    A jeśli o zbawieniu jednostek mówimy - można wejść do Królestwa Niebieskiego nie znając polskiego. Królestwo Niebieskie i Królestwo Polskie - to dwa bardzo różne pojęcia.
  • Niestety okazało się że współczesne elity żydowskie i państwo Izrael są żałośni. Żałośni w swojej interesowności, zakłamaniu i arogancji. Szkoda ale jakoś to Polacy i Polska przeżyją.
  • Turoń napisal(a):
    los napisal(a):
    Turoń napisal(a):
    Żydom wybaczą więcej, duuużo więcej, niż nam.
    No widzisz jak przekonywujący jest Mosad.
    Mosad pewnie też, ale bardziej granie kartą ofiary II wojny, lobby za Wielką Wodą, a tak najbardziej to wspólne interesy. Jak długo Izrael będzie robił za stabilny przyczółek USA w tej części świata, dotąd Wuj Sam nie pozwoli.zrobić mu krzywdy. Chyba że w Waszyngtonie ktoś upadnie na głowę.

    Jeśli to się udało parchatym Żydom, będzie dla nas obelgą, jeśli nie uzyskamy kilka razy tyle.
  • Znaczit poniżej 15 mld dolarów pomocy wojskowej rocznie to obelga?
  • edytowano January 2018
    Sytuacje Polski i Izraela wobec USA są, przy pewnych podobieństwach, bardzo odległe. Wydaje się że stopniowo położenie geopolityczne Izraela traci na znaczeniu, a Polski rośnie z punktu widzenia amerykańskich interesów. Ropa już nie jest tak ważna od czasu uruchomienia łupkowej w USA. Gaz też. Krótkoterminowo nawet lepiej dla USA aby je było trudniej z tej okolicy wywozić. Kanał Sueski jest ważny ale ochronić go można za rozsądną cenę wspierając rząd Egiptu. Głównym czynnikiem wpływu Izraela w USA staje się więc pozycja Żydów amerykańskich, a nie przydatność samego państwa. Wpływ Izraela na szachowanie Iranu czy obecnie Turcji jest stanowczo przeceniany. Mało może im Izrael zrobić poza paroma nalotami, a i to tylko na Iran i za bardzo wysoką cenę. Wystarczająco dobrymi lotniskami i portami dysponują wyspy Grecji. Polska zaś była i jest kluczowa dla powstrzymywania Rosji w Europie. To szczególnie ważne przy gwałtownie malejącej wiarygodności i rosnącym antyamerykaniźmie w zachodniej części UE. Polska jest jednak dużym krajem który może się bronić sam i za własne pieniądze i o to teraz jest gra. USA nie chcą dokładać do rosnącej konsumpcji w Polsce. Najwyraźniej uznali ze już się wystarczająco poprawiło i wystawiają słone rachunki. Trzeba negocjować każdego dolara. Spadek znaczenia Izraela oznacza paradoksalnie, że USA mogą woleć płacić Żydom jakimiś korzyściami prestiżowymi czy propagandowymi w Polsce, a nawet odszkodowaniami przyznawanymi im w Polsce prawem kaduka. Trzeba się bronić. Niech płacą Niemcy jeśli już. Jeśli Żydzi będą zbyt bezczelni, a są, to trzeba chyba przejść do przypomnienia bierności i zbrodni samych elit żydowskich przeciw Żydom przed i w czasie II WŚ. Pytanie do rabina w TVP o to czy byli Żydzi wydający Żydów hitlerowcom wskazuje że to możliwe i że Żydzi nie mają na to dobrej odpowiedzi. Tak to eskalacja, ale w pożądanym kierunku. Chyba nie mamy wyjścia.
  • Nie zaszkodzi też przypominanie roli żydów w ub
  • Rafał napisal(a):
    Polska jest jednak dużym krajem który może się bronić sam i za własne pieniądze i o to teraz jest gra.
    ???

  • edytowano January 2018
    Istnienie współczesnego Izraela jest cudem samym w sobie. Nawet Żydzi nie chcieli tego państwa, a osadnictwo przed 1939 było śladowe i niczego nie determinowało. Dopiero Druga Wojna namieszała.

    Morze arabstwa wokół, islam który za jeden z podstawowych celów stawia sobie zniszczenie państwa Żydów, dysproporcja liczebna Izraelitów vs sąsiedzi, permanentne saldo ujemne potrzebne do istnienia w ogóle, we wrogim otoczeniu szczególnie. Trzeba bylo odbudowywać rolnictwo i rekultywować spustynniałą ziemie. Wielkie instalacje odsalania wody morskiej, potem jeszcze większe pompy i dziesiątki kilometrów rur, wszystko żeby wydrzeć trochę ziemi pustyni. Działania całkowicie oderwane od rachunku ekonomicznego. Bez corocznej dotacji z USA i parasola ochronnego, państwo dawno by zginęło niezależnie od żelazowej woli mieszkających tam osadników. Wsparcie USA niewiele by pomogło gdyby nie determinacja obronna i ekonomiczna mieszkańców. Podobnych paradoksów jest sporo.

    Proszę przyjąć pod rozwagę, ze tzw. geopolityka jest tu wtórna, a podstawowym pierwiastkiem warunkującym istnienie Izraela jest metafizyka czyli Najwyższy i Jego plany. To bardzo frapujące założenie, bo dzięki niemu, niezależnie od bieżących i przyszłych działań, znamy wynik końcowy. Żydki się uchowają, wszystko jedno czy będą poczciwe czy podłe.
    Bo tak!
  • romeck napisal(a):
    Rafał napisal(a):
    Polska jest jednak dużym krajem który może się bronić sam i za własne pieniądze i o to teraz jest gra.
    ???

    No chodzi o to że Amerykanie chcą kasy i nie chcą dotować dostaw dla polskiej armii. Chcą sprzedaż drogo i tyle. No i niestety Polska tę kasę ma. Izrael ma ludności cztery razy niej niż Polska i PKB znowu nie taki imponujący więc sam jej ma mniej. Żydzi na siwcie maja kasę ale jakoś nie kwapią się jej wysyłać do Izraela. Polacy na świecie maja jej mniej, ale tez nie słyszałem aby Polacy z Irlandii składali się na czołgi dla MON. Polska może te kasę zapłacić kosztem na przykład mniejszych inwestycji infrastrukturalnych lub dotacji dla ZUS. No i oni chcą to wymusić.
  • No Żydzi się uchowają. Jako świadectwo i to zarówno wielkości i wierności, jak i podłości i paskudztwa. Tak napisano i w to wierzymy. W praktyce nie upoważnia to ich do żadnych specjalnych żądań wobec nas, a nas nie zobowiązuje do żadnych nadzwyczajnych świadczeń wobec nich.
    Polacy nie maja zagwarantowanego przez Pana w Pismie istnienia. Nie mają jednak też przypisanej zagłady. Muszą liczyć na siebie i stałą pomoc wyproszona u Pana. Muszą się więc bardziej starać niż Żydzi i nie powielać bezrefleksyjnie ich sposobów postępowania. My musimy swoją wielkość i prawo do istnienia stale udowadniać.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.