Skip to content

Wątek o Rosji

1356748

Komentarz

  • Orban jest rycerzem. Rycerzem węgierskim. A może nie rycerzem tylko królem. Czuje swój naród i prowadzi go.Dobrze go prowadzi. Sprytnie i odważnie zważywszy jego mizerne siły i brak sojuszników na początku drogi. Doczekał silnego sojusznika. Rozumie to i docenia. Potrzebuje silnego sojusznika. Słabym wzgardzi i go bez skrupułów porzuci. Sam jest mniejszym ale cennym sojusznikiem. Wie że taki sojusz jest znacznie więcej wart niż każdy z sojuszników z osobna. Pracuje nad rozszerzeniem sojuszu. Wygląda na to że w wielu krajach regionu zaczynają to dostrzegać. Nawet na Litwie gdzie za nami nie przepadają. To jednak ich żywotny interes. Być albo nie być. Chyba wreszcie zrozumieli.Orban musi znacznie więcej znosić niż my. Musi być także sojusznikiem Rumunii, która dzierży Siedmiogród, perłę w węgierskiej koronie, oraz Słowacji nieco mniejszej perły.
  • Byłem na OHPie koło Ketskemetu w 1990 chyba i pogaństwo węgierskie mocno rzucało się w oczy- w niedziele w kościele pustki, zafascynowany naszą religijną postawą ksiądz (pozwalał tłumaczyć czytania na Mszy Św, w zasadzie była msza polsko-węgierska i co niedzielę tych Węgrów przychodziło jednak więcej. Zbłądzilismy tez do protestanckiego kirche ale słaba to była firma bo zamiast krzyża na wieży był kogut.
    Wytłumaczenia oziębłości Węgrów należy szukać w historii i w tej nieodległej (kościół Mindszentego czy Lekaia)

    Kultura materialna stała wówczas wyżej niż u nas, czysto, czułem się jak na Zachodzie, Budapeszt to w ogóle...
    Kiedyś po Mszy jakiś aktyw młodzieżowy zaprosił nas nad zalew.

    Na plaży praktycznie wszystkie laski i nielaski w toplessie, cycki, cycki dookoła- dziewczyny od nas zażenowane (żadna Polka nie zdjęła stanika!).
    Tam w ogóle dziewczyna ma niższy status niż u nas, Węgrzy pomiatają kobietami, niestety... Stąd taki rozkwit kurestwa i porno, którego Węgry stały się w latach 90 centrum światowym. To było wtedy bardzo widoczne w Budapeszcie. Nie wiem czy oni coś z tym zrobili bo prawo mieli bardzo liberalne, dopuścili wszelkie zboczenia i chyba nawet teraz porno jest wiodącą gałęzią ich gospodarki:
    http://forsal.pl/artykuly/847686,wegry-stolica-swiatowego-przemyslu-porno-tutaj-zarabia-sie-fortune.html

    Obecnie (tzn. byłem tam kilka lat temu za wczesnego Orbana) materialnie wyglądamy lepiej. W Polsce mniej pijanych żuli na ulicach, czyściej, naprawiamy elewacje podczas gdy Budapeszt straszy swoimi czarnymi, brudnymi kamienicami. Z poczucia "Zachodu" został pewien rodzaj sentymentalnego spojrzenia na więdnące piękno.

    Orban trochę ich rozruszał w druga stronę?

    Poza mamy zupełnie sprzeczne interesy albo w najlepszym razie nie mamy wspólnych poza poprawą infrastruktury komunikacyjnej a "sojusz" obecny to tylko doraźne polityczne działania osłonowe.
    Przy Jedwabnym Szlaku Węgry zawsze będą konkurentem, a jeśli będziemy chcieli ten potencjalnie bardzo niebezpieczny projekt zablokować a Turcja się nie opamięta to Węgry tym bardziej to wykorzystają i będą czynnikiem wzmacniającym Chiny i Rosję,
  • edytowano March 2018
    Nie widzę sprzeczności zasadniczych interesów Polski i Węgier. Raczej odwrotnie. Konkurencja o chińską czy unijną kasę to nie jest fundamentalna sprzeczność. Można się dogadać w tych sprawach. Nie widzę tez rzekomego strategicznego interesu Węgier w Rosji. Bieżące uzależnienie energetyczne można przełamać gazem z terminali. Jeśli chodzi o Ukrainę to mamy, w gruncie rzeczy, podobną sytuację i interes.
  • edytowano March 2018
    "Nie widzę tez rzekomego strategicznego interesu Węgier w Rosji"
    Nie w Rosji tylko w Chinach z Rosją jako "juniorpartnerem"- jak mawia Bartosiak

    Z Ukrainą mamy prawdziwy interes,a przez Ukrainę z Rumunią
  • Zaczynam powątpiewać w te nasze krytyczne interesy na Wschodzie i gdzie indziej: z Izraelem, Litwą, Białorusią, Ukrainą itd. Patrząc chłodno i brutalnie to oni nas bardziej potrzebują niż my ich. Prawda, ze my dostrzegamy wspólny interes, a oni często nie. Ta ich megalomania nie zmienia jednak realiów.Jesteśmy w stanie nieźle funkcjonować bez nich. Im bez nas trudniej albo tak samo jak Izraelowi.
  • Nie milkną echa sprawy otrucia Siergieja i Julii Skripalów. Londyn oskarża o to Rosję. Moskwa twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego. Tymczasem petersburski portal sugeruje, że sprawa może mieć związek ze śmiercią syna byłego szpiega i jego przyjaciółką z Moskwy.

    Aleksander Skripal zmarł w połowie lipca ubiegłego roku w Petersburgu. Jak informuje portal 78.ru mężczyzna pojechał tam ze swoją rosyjską przyjaciółką Anną Nikiforową, by kupić samochód. Prosto z pociągu trafił jednak do szpitala, gdzie nie udzielono mu pomocy, bo nie miał ubezpieczenia zdrowotnego.

    Jaki związek śmierć Skripala-juniora ma z próbą otrucia jego ojca i siostry? Według 78.ru w tle tej historii kryją się tajemnicze kobiety i pieniądze.

    Skripal-junior miał poznać mieszkającą w Moskwie Annę w sieci. Wkrótce na tyle się zaprzyjaźnili, że Skripal zacząl ją odwiedzać. Anna pracowała w firmie, która handlowała luksusowymi autami. Zapewne to skłoniło Aleksandra do skorzystania z jej pomocy przy zakupie nowego auta. To dlatego wybrali się razem do Petersburga, gdzie kobieta miała wielu znajomych.

    Z zakupu auta nic jednak nie wyszło. Mężczyzna zmarł, bo nie udzielono mu pomocy medycznej. To dziwne - bo jak zauważa portal 78.ru - para miała przy sobie pieniądze na kupno samochodu. NIc więc nie stało na przeszkodzie, by zapewnić mu opiekę medyczna w prywatnym szpitalu. Anna jednak się na to nie zdecydowała. Dlaczego?

    Dziennikarze 78.ru postanowili sie tego dowiedzieć od partnerki Skripala-juniora. Niestety, okazało się, że kobieta zniknęła na początku marca tego roku. Dokładnie wtedy, gdy próbowano otruć Siergieja i Julię Skripalów. Jej sąsiedzi twierdzą, że dokładnie w tym samym czasie w jej mieszkaniu zamontowano specjalne metalowe drzwi. - Zastanawialiśmy się, dlaczego Anna potrzebuje takich drzwi, kiedy na dole jest domofon i kolejne drzwi w korytarzu. Musi się czegoś bać. Wiele osób wokół niej zmarło. Najpierw jej ciotka jesienią 2017 roku, jej matka też. Pogrzeby były skromne - opowiada jedna z sąsiadek.

    Okazuje się, że Anna Nikiforowa ma siostrę bliźniaczkę - Elenę. Jest do niej tak podobna, że sąsiedzi często mylili obie kobiety. Co ciekawe, Elena ukończyła Moskiewską Państwową Akademię Medycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii. Zdaniem portalu to mało prawdopodobne, by potrafiła wyprodukować "złowieszczego" nowiczoka, ale była biegła w chemii.

    Elena, tak jak Anna, mieszka w Moskwie. Zajmuje się handlem farmaceutykami. Z nią także nie udało się skontaktować dziennikarzom portalu.
    78.ru zwraca uwagę na jeszcze jedną kobietę w tej historii: Julię Skripal. Gdy dowiedziała się o śmierci brata pojechała do Petersburga, by dowiedziec się, co się stało. Po spotkaniu z Anną Nikiforową i rozmowaćh z lekarzami doszła do wniosku, że jej brat umarł śmiercią naturalną. Nie wnioskowała o sekcję zwłok, zdecydowała się skremować jego ciało.

    Dziennikarze dotarli do Giennadija Griszczenko, byłego przyjaciela Siergieja Skripala i tak jak on byłego agenta GRU. Córka Griszczenki - Natalia była w przeszłości żoną Aleksandra. Rozwiodła się z nim, gdy para wyjechała do Wielkiej Brytanii. Mężczyzna nadużywał alkoholu, z czym ona nie mogła się pogodzić. Wyrzuciła go więc ze wspólnego domu. Zwróciła mu jednak połowę jego wartości - ok. 150 tys. funtów.

    Zdaniem Griszczenki, gdyby okazało się, że jego były zięć nie zmarł z przyczyn naturalnych, pieniądze te zostałyby zamrożone na jego koncie. Nie mogłaby z nich skorzystać Julia Skripal, która miała upoważnienie do rozporządzania kontem brata.
  • Moskiewskie wrzuty to nie tutaj
  • Ten styl dowodzenia ze ktoś, kiedyś z kimś się spotkał, zna się , chodzili do przedszkola lub są krewnymi w siódmej linii znam tez z niektórych prawicowych publikacji śledczych. Zgadnijcie czyich?
  • edytowano April 2018
    to chyba nie moskiewska wrzuta, bo , moim zdaniem, nie spycha odpowiedzialności a < dla mnie, pokazuje wspólny z Kuklińskim sposób działania: (za)bijemy w dzieci, najpierw syn, potem ty i córka
    inaczey trzaa by przyjąć logikę Mikkigo: najbardziej podejrzani są Amerykanie
  • christoph napisal(a):
    to chyba nie moskiewska wrzuta, bo , moim zdaniem, nie spycha odpowiedzialności a < dla mnie, pokazuje wspólny z Kuklińskim sposób działania: (za)bijemy w dzieci, najpierw syn, potem ty i córka
    inaczey trzaa by przyjąć logikę Mikkigo: najbardziej podejrzani są Amerykanie
    Ta. Twój stary jest podwójnym szpiegiem. Co robisz? Znajdujesz sobie w necie dupę pochodzącą z kraju, który zdradził twój stary, po czym jedziesz tam, by kupić sobie samochód.
  • edytowano April 2018
    "Z Anglii Nartow pisał do cara Piotra "Nie znalazłem tutaj takich mistrzów tokarskich, którzy prześcignęliby mistrzów rosyjskich i potrafili wykonać maszyny wg rysunków, które Wasza Cesarska Mość kazała tutaj wykonać" ".

    Miało trafić do działu humor ale skoro jest wątek o rosji.
  • Być może Rosja miała lepszych kowali. Stal wysokiej jakości trafiała do Europy ze Wschodu. Jakość uzbrojenia była jedną z przyczyn przewag husarii.
  • los napisal(a):
    Być może Rosja miała lepszych kowali. Stal wysokiej jakości trafiała do Europy ze Wschodu. Jakość uzbrojenia była jedną z przyczyn przewag husarii.
    A skąd ta stal trafiała? Nie z Chin?
  • los napisal(a):
    Moskiewskie wrzuty to nie tutaj
    Ciężko coś powiedzieć o Rosji posilkujac się wiadomosciami z drugiej ręki. Żaden inny kraj nie tworzy takiego gąszczu dezinformacji.
  • qiz napisal(a):
    los napisal(a):
    Być może Rosja miała lepszych kowali. Stal wysokiej jakości trafiała do Europy ze Wschodu. Jakość uzbrojenia była jedną z przyczyn przewag husarii.
    A skąd ta stal trafiała? Nie z Chin?
    Głównie. Też z Bliskiego Wschodu ale ta też mogła być chińska.
  • https://www.salon24.pl/u/marek-w/1080796,krzyk-rosyjskiej-duszy
    Oceniając rozmiary tragedii rosyjskiej przeszłości najczęściej liczymy zamordowanych. Ale przecież, aby zrozumieć wielkość wpływu tych tragedii na psychikę następnych pokoleń, trzeba liczyć nie poległych, a tych, co przeżyli. Ofiary zginęły, natomiast ci, co przeżyli zostali naszymi ojcami a potem dziadkami. Dla nich uratowanie życia oznaczało utratę rodziny, ukochanych, zesłania, rozkułaczanie, wygnanie z ojczyzny, zabijanie dla własnego ratunku, dla idei lub z rozkazu. Byli donosicielami lub zdradzonymi, pozbawionymi dorobku całego życia, katami lub torturowanymi, gwałconymi , okaleczonymi fizycznie i duchowo, zmuszonymi do donosicielstwa, zapitymi od poczucia goryczy, winy i utraconej wiary. Poniżeni, bici i zagłodzeni w łagrach, przeszedłszy niewolę i okupację, inwalidzi powojenni.

    Zabitych były dziesiątki milionów, ocalałych setki milionów ! Setki milionów tych, co przeszli przez strach, poniżenie i ból, poczucie nieustającego zagrożenia - dziećmi, które po dorośnięciu przekazały z kolei ten rozpaczliwy strach NAM. Po prostu statystycznie obecnie w Rosji nie ma ani jednej rodziny, która by nie niosła na sobie następstwa najcięższych , bezprecedensowych w swojej wielkości okrucieństw, ciągnących się już od stulecia.

    Czy rozumiecie, do jakiego stopnia to życiowe doświadczenie naszych bezpośrednich przodków wpływa na nasze obecne odczuwanie świata? Naszych rodzin, dzieci ? Jeśli nie, to pomyślcie nad tym... mnie było potrzebnych wiele lat, aby zrozumieć dzieje mojej rodziny. Ale za to wreszcie rozumiem, skąd wziął się ten wiecznie mnie prześladujący, pozornie bez przyczyny STRACH. Skąd prawie patologiczna skrytość, nieufność wobec ludzi i niemożność zawarcia bliskich związków. Także nieustanne poczucie winy, które mnie prześladuje od dzieciństwa.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Zabitych były dziesiątki milionów, ocalałych setki milionów !
    Nas mnogo, co? To było i se ne vrati. Nie ma tych setek milionów ocalałych, Rosjan jest może sto milionów a pewnie mniej.

  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ale za to wreszcie rozumiem, skąd wziął się ten wiecznie mnie prześladujący, pozornie bez przyczyny STRACH. Skąd prawie patologiczna skrytość, nieufność wobec ludzi i niemożność zawarcia bliskich związków. Także nieustanne poczucie winy, które mnie prześladuje od dzieciństwa.
    Bardzo fajne, tylko Jakowlew nie wział jednego pod uwagę.
    A mianowicie - skąd się wzięło ruskie uwielbienie dla władzy (czyli: każdy wie że władza kłamie i każdy jej wierzy) pomimo jej okrucieństw wobec własnego narodu, oczywistych dla każdego.Skąd się wzięła (i mająca poparcie w społeczeństwie) ruska miłość do podbojów. Skąd się wzięła pogarda dla słabszych, lubość do bezwzględnego rozprawiania się z nimi. Skąd się wreszcie wzięło to, że porządni ludzie w Rosji, dostawszy kawałek władzy, niechby to był konduktor w pociągu, stają się z miejsca ostatnimi wujami.

    Nie wie? To niech poczyta Pipesa. Tam jest wszystko pięknie wyjaśnione:
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/22059/rosja-carow
  • TecumSeh napisal(a):
    skąd się wzięło ruskie uwielbienie dla władzy
    To prosta obserwacja, którą można też znaleźć u św. Tomasza z Akwinu - tylko najgorsza władza jest gorsza od braku władzy. Rosjanie mieli smutę i wojnę domową po rewolucji, na tym tle car Iwan i generalissimus Josip wyglądają całkiem sympatycznie.

  • los napisal(a):
    TecumSeh napisal(a):
    skąd się wzięło ruskie uwielbienie dla władzy
    To prosta obserwacja, którą można też znaleźć u św. Tomasza z Akwinu - tylko najgorsza władza jest gorsza od braku władzy. Rosjanie mieli smutę i wojnę domową po rewolucji, na tym tle car Iwan i generalissimus Josip wyglądają całkiem sympatycznie.

    Co do zasady tak, ale jest jeszcze ruska specyfika.
    A skąd ona - dobrze wyjaśnia Pipes - mnie to otworzyło oczy.
    A polecił mi ją były obywatel ZSRR, a że znałem jego "miłość" do Zachodu, to zaskoczony takim polecankiem aż przeczytałem. Warto.
  • edytowano October 2020
    To sud'ba człowieka.
    Historia ludzkości. Tylko niektórzy dowódcy imperium byli wolni od mentalnej niewoli
    TecumSeh ok
  • TecumSeh napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ale za to wreszcie rozumiem, skąd wziął się ten wiecznie mnie prześladujący, pozornie bez przyczyny STRACH. Skąd prawie patologiczna skrytość, nieufność wobec ludzi i niemożność zawarcia bliskich związków. Także nieustanne poczucie winy, które mnie prześladuje od dzieciństwa.
    Bardzo fajne, tylko Jakowlew nie wział jednego pod uwagę.
    A mianowicie - skąd się wzięło ruskie uwielbienie dla władzy (czyli: każdy wie że władza kłamie i każdy jej wierzy) pomimo jej okrucieństw wobec własnego narodu, oczywistych dla każdego.Skąd się wzięła (i mająca poparcie w społeczeństwie) ruska miłość do podbojów. Skąd się wzięła pogarda dla słabszych, lubość do bezwzględnego rozprawiania się z nimi. Skąd się wreszcie wzięło to, że porządni ludzie w Rosji, dostawszy kawałek władzy, niechby to był konduktor w pociągu, stają się z miejsca ostatnimi wujami.

    Nie wie? To niech poczyta Pipesa. Tam jest wszystko pięknie wyjaśnione:
    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/22059/rosja-carow
    Ale to jest ogromny problem wszystkich narodów, które przeszły przez komunę. Owszem, drzewiey i ja patrzałem z wyższością na inne nacje, w tym na ruską. Rodacy mnie z tego wyleczyli. Pipesa czytałem, nie tylko to jedno dzieło; w jednych sprawach był wobec Rosji i Rosjan krytyczny, w innych wręcz przeciwnie, ja nie o tym.

    Uwielbienie dla czerwonej władzy, mimo jej okrucieństw? A przypomnijmy sobie sukcesy wyborcze postkomunistów w niemal całym dawnym Soc-Łagrze w latach 90. Nie było już sowieckich dywizji, nie było NKWD. Byli ludzie. Także u nas - te 52% Polaków uważających Jaruzelskiego za bohatera, te miliony głosujących na SLD i Kwaśniewskiego, te tłumy bawiących się w rytm „Ole, Olek!”. Przecie wtedy już wszyscy wiedzieli o zbrodniach komunizmu, prawda?
    Kwachu, dawny czerwony minister i aktualny frontmen rodzimej bolszewii, reprezentując państwo polskie słaniał się pijany na grobach ofiar NKWD. Ujawniono to przed wyborami prezydenckimi w 2000 roku. I co, jaki był efekt? A taki, że prawie 10 milionów Polaków zagłosowało na niego, dając mu reelekcję już w I turze (czego nie dokonał żaden inny kandydat na prezydenta w Trzeciej Erpe!). Nurmalnie, dla tych 10 milionów to był swój chłop. Taki zayebisty, taki fajny. Pewnie jakby narzygał na te mogiły w Charkowie, to być może jego poparcie u nadwiślańskiego elektoratu jeszcze by wzrosło (przepraszam, ale szlag mnie trafia, jak to wspominam).

    Ruska miłość do podbojów? Tu bym się zgodził, oni często mają taką dumę z mocarstwowości, mówię o prostych ludziach. Ale tak szczerze – czy ten zarzut to moralizatorstwo, czy tylko zazdrość, że im te podboje lepiej wychodziły niż nam? Bo we mnie, przyznaję, jest miłość do dawnych polskich podbojów. Do dawnej polskiej mocarstwowości. W innym wątku wielbię hetmana Żółkiewskiego, któren przecie zdobył Moskwę (co trudno uznać za wojnę obronną). I co, mam teraz przepraszać za pana hetmana Stanisława, czuć się winnym?

    A znowuż pogarda dla słabszych, odrobina władzy jako pretekst do pomiatania bliźnimi, jak u owego rosyjskiego konduktora? Wszystko to prawda! Jednakowoż kto pamięta PRL, temu muszą stanąć przed oczami te wszystkie ówczesne królowe życia – te panie ekspedientki, panie salowe, panie recepcjonistki, panie „w okienku”. Panowie dyrektorzy, kierownicy, urzędnicy, kadrowi. Fala w wojsku. Cały ogrom bezinteresownego skurwysyństwa, które człowiek robił człowiekowi. Robił – bo mógł. Bo PRL to nie były tylko spasione mordy ubeków i sekretarzy, i jeszcze te dwie czy trzy sowieckie dywizje na naszych ziemiach. Nie, to była również owa tubylcza socjalistyczna szlachta – ekspedientki, kierownicy etc., co to mieli wtedy swoje 5 minut przewagi nad innymi (rzecz jasna, z całym szacunkiem dla wszystkich ówczesnych poczciwych ekspedientek i całej reszty – bo jednak nie wszystkim te ochłapy władzy uderzały do głowy!).

    Wyjaśnianie komunizmu wedle kategorii etnicznych jest samooszukiwaniem się. Ziutek Mackiewicz już przed wojną o tym pisał, wołał wielkim głosem, że bolszewizm to nie naród, tylko bakcyl dżumy, nieuznający granic narodowych, państwowych, nawet religijnych, zagrażający każdemu. Ale mało kto się z nim zgadzał, bo wygodniej było słuchać krzepiących klechd – „Polacy nie byliby zdolni…”, „Nasza wyższość cywilizacyjna sprawia, iż…”. I tym podobne pierdoły. Potem było wielkie zdziwienie, że wprawdzie nie przeszliśmy trzech wieków niewoli mongolskiej, ani tradycji ubóstwiania cara, ale kandydatów na konfidentów, i na klakierów oklaskujących morderców, jest ci u nas pokaźny tłumek. Jak zresztą wszędzie.

    Mnie się widzi, że problem komunizmu to nie jest kwestia żadnej tam „rosyjskiej duszy”, ani też duszy polskiej, koreańskiej, chińskiej, bułgarskiej, NRD-owskiej czy jakiej tam. Ten problem to zwyczajnie człowiek. Tyle jesteśmy warci, ile nas sprawdzono. W tej samej nacji byli męczennicy heroicznie idący na swą Golgotę i judasze inkasujący swoje 30 srebrników. A także tłum widzów - ci też byli wszędzie. Pan Jakowlew pisze o Rosjanach, ale jego tekst jest dość uniwersalny. Rany, jakie zadał komunizm różnym narodom, naszemu również, będą się jątrzyły jeszcze w następnych pokoleniach.
    Tak to odebrałem.
  • Nu nu, prawdziwy z Kolegi humanista!
  • Yyy... Jak rzekł pewien stropiony Szkot po ustrzeleniu Niemca:
    - Wicie, jo częściej używom brzytew...
  • Ruska miłość do podbojów? Tu bym się zgodził, oni często mają taką dumę z mocarstwowości, mówię o prostych ludziach. Ale tak szczerze – czy ten zarzut to moralizatorstwo, czy tylko zazdrość, że im te podboje lepiej wychodziły niż nam? Bo we mnie, przyznaję, jest miłość do dawnych polskich podbojów. Do dawnej polskiej mocarstwowości. W innym wątku wielbię hetmana Żółkiewskiego, któren przecie zdobył Moskwę (co trudno uznać za wojnę obronną). I co, mam teraz przepraszać za pana hetmana Stanisława, czuć się winnym?
    Przepraszam, jak Cię miłuję i cenię, to w tym fragmencie widzę tylko śmierdzący symetrys prowadzący hajłejem na manowce rozumowania. Na pewno czegoś nie zrozumiałem. Przepraszam. Moja wina.
  • Turoń napisal(a):
    Ale to jest ogromny problem wszystkich narodów, które przeszły przez komunę.
    Ale to nie jest problem komuny, bo Rosja zachowuje się tak samo od setek lat. Zmieniają się szczegóły - duch ten sam.
    To właśnie wykazał Pipes. Że komuna w Rosji to była kontynuacja, logiczny ciąg, a nie żaden zwrot. Inne szyldy, inne sposoby, cel ciągle ten sam.
    Turoń napisal(a):
    Owszem, drzewiey i ja patrzałem z wyższością na inne nacje, w tym na ruską. .
    A ja nigdy. Tak mnie jakoś chrześcijaństwo z wyższości wyleczyło. A w zasadzie uodporniło - nigdy nie chorowałem.
    Turoń napisal(a):
    Pipesa czytałem, nie tylko to jedno dzieło; w jednych sprawach był wobec Rosji i Rosjan krytyczny, w innych wręcz przeciwnie, ja nie o tym.
    A bo tu nie chodzi o to by Rosję potępiać w czambuł za wszsytko, tylko o zrozumienie istoty tego czym jest. Pipes to robił w celach praktycznych - był doradcą Reagana i ze swojej roli wywiązał się znakomicie. Zapewne dlatego, że po prostu miał rację.
    Czy i dziś ma - nie wiem, życie pokaże. Jego zdaniem Rosja się ucywilizuje, ja jednak jestem sceptyczny. Ale zobaczymy.
    Turoń napisal(a):
    Uwielbienie dla czerwonej władzy, mimo jej okrucieństw?
    Nie. Uwielbienie dla KAŻDEJ władzy. Nawet sterowana i sponsorowana z zewnątrz rewolucja bolszewicka nie wzbudzała szerszego entuzjazmu choć ze wszech miar powinna. A potem ulubiona metoda - terror - przyniosła efekty.
    Kolega patrzy na ostatnie sto lat z okładem. Ja patrzę na ostantnie 700.
  • Turoń napisal(a):
    podbojów? Tu bym się zgodził, oni często mają taką dumę z mocarstwowości, mówię o prostych ludziach. Ale tak szczerze – czy ten zarzut to moralizatorstwo, czy tylko zazdrość, że im te podboje lepiej wychodziły niż nam? Bo we mnie, przyznaję, jest miłość do dawnych polskich podbojów. Do dawnej polskiej mocarstwowości. W innym wątku wielbię hetmana Żółkiewskiego, któren przecie zdobył Moskwę (co trudno uznać za wojnę obronną). I co, mam teraz przepraszać za pana hetmana Stanisława, czuć się winnym?
    Nie, gdyż albowiem skala zjawiska to jedno, ale jest coś jeszcze. I to wytłumaczył Pipies - Rosja NIE MOŻE istnieć bez podbojów. Rozumie Kolega różnicę prawda?
    Co innego podbijać dla zysku, a co innego nie móc istnieć bez tego.

    Nawet Olbrychski, znany miłośnik Rosji, przeraził się jak się zorientował że 70% jego fanów moskiewskim teatrze to zwolennicy zbrojnej interwencji na Ukrainie. I mówimy o DZISIEJSZYCH czasach, nie o Żółkiewskim. A specyfika czasów też ma swoją wymowę.

    Dzisiaj uznawany za autorytet i cytowany wielokrotnie Dugin mówi o wprost o militarnej interwencji w Gruzji, potem na Ukrainie, a potem kolejnych państwach - i to się dzieje. Polecam szanownej uwadzie:
    https://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/6425/dugin-swieci-zandarmowie-europy
    Turoń napisal(a):
    A znowuż pogarda dla słabszych, odrobina władzy jako pretekst do pomiatania bliźnimi, jak u owego rosyjskiego konduktora? Wszystko to prawda! Jednakowoż kto pamięta PRL, temu muszą stanąć przed oczami te wszystkie ówczesne królowe życia – te panie ekspedientki, panie salowe, panie recepcjonistki, panie „w okienku”. Panowie dyrektorzy, kierownicy, urzędnicy, kadrowi. Fala w wojsku. Cały ogrom bezinteresownego skurwysyństwa, które człowiek robił człowiekowi.
    Dokładnie. A skąd nam przyszedł PRL - to Kolega wie lepiej ode mnie.
    Oczywiście człowiek radziecki nie wziął się z niczego. I wszystko co podbił cżłowiek radziecki nasiąkało człowiekiem radzieckim. Tym większy powód by trzymać się od nich jak najdalej. I pamiętać skąd ta zaraza przyszła, i co nam uczyniła.
    Turoń napisal(a):
    Wyjaśnianie komunizmu wedle kategorii etnicznych jest samooszukiwaniem się.
    No właśnie ja nie tłumaczę tego w kategoriach etnicznych. Mentalność narodu kształtuje wiara, kultura, dzieje, warunki i inne czynniki. Nie zmienia to faktu ze ruska mentalność jest strasznie, być może nieodwracalnie spaskudzona. Ich krzyż, mogę im współczuć li jedynie. Ale nie - nie warto zestawiać nieporównywalnego. My mamy swoje problemy, swoje mentalne wrzody - ale proszę mi wierzyć, są one nieporównywalne.

    Nie zestawiajmy mrówki ze słoniem, ani całującej się z nieodpowiednim typem podlotki z zawodową prostytutką. Nie ta kateogoria wagowa.
  • Turoń napisal(a):
    Yyy... Jak rzekł pewien stropiony Szkot po ustrzeleniu Niemca:
    - Wicie, jo częściej używom brzytew...
    Gorbals Wullie FTW
  • Pipes po 50 latach w Ameryce po polsku mówił bez najdrobniejszego akcentu i bez trudności.
  • trep napisal(a):
    Ruska miłość do podbojów? Tu bym się zgodził, oni często mają taką dumę z mocarstwowości, mówię o prostych ludziach. Ale tak szczerze – czy ten zarzut to moralizatorstwo, czy tylko zazdrość, że im te podboje lepiej wychodziły niż nam? Bo we mnie, przyznaję, jest miłość do dawnych polskich podbojów. Do dawnej polskiej mocarstwowości. W innym wątku wielbię hetmana Żółkiewskiego, któren przecie zdobył Moskwę (co trudno uznać za wojnę obronną). I co, mam teraz przepraszać za pana hetmana Stanisława, czuć się winnym?
    Przepraszam, jak Cię miłuję i cenię, to w tym fragmencie widzę tylko śmierdzący symetrys prowadzący hajłejem na manowce rozumowania. Na pewno czegoś nie zrozumiałem. Przepraszam. Moja wina.
    Kiedy ja zwyczajnie nie chcę przepraszać za Żółkiewskiego. Bez żadnych podtekstów, bez drugiego dna, bez wściubiania wrażych treści między wersy, bez „śmierdzącego symetrysu”. Jestem dumny z Kłuszyna, z dawnej mocarstwowości Polski. Dokładnie tak, jak napisałem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.