Parę po turbinie wysyła się do chłodni kominowych celem skroplenia albo na wymienniki wody z Wisły jak w Elektrowni Połaniec. Technicznie żaden problem, porównywalny koszt inwestycyjny, ta sama sprawność.
To nie do końca tak. Chłodnia kominowa bądź Wisła musi zostać, bo trzeba zrobić coś z ciepłem w ciągu lata bądź w warunkach awaryjnych. Wymiennik do szklarni jest kosztem dodatkowym. Temperatura skraplania wody w chłodni kominowej to - o ile dobrze pamiętam - 36 st.C. Każdy stopień wyżej to pogarszanie sprawności elektrycznej elektrowni. W samej zaś szklarni musi być jakieś awaryjne źródło ciepła. Bo - jeżeli z jakichś powodów - np. braku zapotrzebowania, albo awarii - elektrownia nie pracuje, to całą uprawę szlag trafi.
Jasne że to nie jest proste. Jednak w technologiach jest postęp, w różnych dziedzinach jest. I jeszcze jedno: skala nie jest tu problemem lecz zaletą. Oszczędności są na koszcie i przesyle energii i najlepiej aby było blisko rynku, a elektrownie zwykle są w pobliżu dużych aglomeracji i dróg transportu. No i ludzie do pracy są.
elektrowni nie gasi się (nie wyłancza) jak telewizora. można się dogadać co do terminów i kosztów
. pod Opolem odległość wynosiła z 3 km
Największa w Europie szklarnia pod Opolem
22 listopada 2009 | 00:00
Mimo dwuletniego poślizgu i kryzysu Gospodarstwo Ogrodnicze T. Mularski zbuduje pod Opolem największą w Europie szklarnię do uprawy pomidorów. Zatrudnienie znajdzie tu ponad tysiąc osób. Szklarnie będą kupować energię i ciepło w Elektrowni Opole.
Gigantyczne szklarnie mają zająć powierzchnię 100 hektarów w miejscowości Świerkle w gminie Dobrzeń Wielki. - W ciągu dwóch, trzech lat chcemy zakończyć inwestycję - zapowiada Marcin Mularski, współwłaściciel firmy. Mówił tak już dwa lata temu, ale prace się nieco opóźniły, choćby poprzez wykup gruntów od prywatnych właścicieli.
Koszt przedsięwzięcia to około 250 mln zł, a zatrudnionych tam będzie 1000-1200 osób - dodaje.
Szklarnie mają być ogrzewane parą wodną, która dziś właściwie jako produkt uboczny przy produkcji energii w Elektrowni Opole wydostaje się do atmosfery. Zgodnie z projektem para dostarczana do szklarni ma być ciepłociągiem (dwie rury, każda o średnicy 90 cm) o długości 2,5 km. Budowa ciepłociągu to z kolei koszt prawie 100 mln zł. Elektrownia ze swej strony przygotuje możliwość pobierania ciepła, trwają też właśnie negocjacje warunków jego zakupu.
Do uprawy pomidorów potrzeba również dwutlenku węgla, który ogrodnictwo kupuje m.in. w ZAK SA w Kędzierzynie-Koźlu czy Puławach, bo Mularscy mają już w sumie 52 hektarów szklarni w kilku miejscach w Polsce. - Dwutlenek węgla jest szkodliwy dla człowieka, ale do uprawy pomidorów - niezbędny. Zakłady oczyszczają dwutlenek węgla, kompresują, a my kupujemy go w cysternach. To dla zakładów produkt uboczny, a my potrzebujemy go, ponieważ jest niezbędny w procesie fotosyntezy. Podajemy roślinom dwutlenek węgla, a one oddają nam tlen - opisując najkrócej - mówi Mularski.
Na razie nie ma możliwości technologicznych, by dwutlenek węgla był kupowany od elektrowni. - Obecnie kupujemy dwutlenek węgla od firm, które mają kotły gazowe i potrafią wyłapać i oczyścić dwutlenek. W elektrowni są kotły węglowe, na razie nie ma tam jak pozyskiwać dwutlenku węgla - wyjaśnia nam Mularski.
Bogdan Tomaszek (były wojewoda z PiS), szef Opolskiego Parku Naukowo-Technologicznego, jest pomysłem szklarni zachwycony. - To inwestycja korzystna w wielu wymiarach. Po pierwsze, daje miejsca pracy. Po drugie, wykorzystywać będzie jako ciepło parę wodną, która dotychczas w elektrowni puszczana jest właściwie w niebo. Po trzecie - szklarnie potrzebują dwutlenku węgla. 100 hektarów upraw pomidorów wykorzysta rocznie około 60 tysięcy ton dwutlenku węgla. To jest około 60 pociągów z cysternami wypełnionymi tym gazem.
Zakończenie inwestycji uzależnione jest od tego, kiedy inwestor zakupi ostatnie działki pod szklarnie, część z tych działek znajduje się jeszcze w prywatnych rękach.
grunty zostały scalone, dzięki decyzji o poszerzeniu Opola kosztem okolicznych gmin poszło się ....
Poza tym w Polsce też ponoć wydłuża się okres zbioru, choć słyszałem głównie o działaniach pt. wyścig o to kto pierwszy na rynku w tym sezonie. "Doping", który powinien być niedozwolony znajduje się właściwie poza kontrolą. Dlatego z wszelkimi nienaturalnie wcześnie sprzedawanymi owocami określanymi przez sprzedawców jako polskie - zaleca się dużo ostrożności.
Ten doping polega na uprawie w szklarni (b. mała skala) i na uprawie przyśpieszonej pod agrowłókniną. Żadnej chemii nie trzeba.
Rafał napisal(a): Byłem w lutym na targach Fruit&Logistica w Berlinie - największych w Europie. No i muszę przyznać że te "przemysłowe" truskawki, pomidory i inne są już bardzo smaczne. Technologia idzie do przodu, ale podejrzewam że głównie chodzi o staranność i koszty - ten smak też kosztuje - składniki i czas.
Przez wydłużanie sezonu rozumiem tu po prostu uprawę poza naturalnymi bez okrywy sezonami. Dobre warunki dla wzrostu i dojrzewania truskawki da się wytworzyć i na Syberii w lutym. Rzecz w tym aby to było opłacalne czyli po rozsądnym koszcie. Główne czynniki potrzebne do wzrostu rośliny to energia - słońce lub inne źródło promieniowania o odpowiednim widmie oraz węgiel w CO2. Potrzebny też azot i tlen , które są w powietrzu i mikroelementy, które można dostarczyć. Potrzebna woda jako substancja tworząca większość biomasy oraz jako nośnik. No i potrzebne podłoże - coś w czym osadzi się system korzeniowy. Może być coś zupełnie jałowego, nawet lepiej takie. Nadaje się torf wysoki czy wełna mineralna. Widziałem ostatnio 24 ha takich szklarni pod pomidory, ogórki, paprykę. Truskawki też tak można.
Zamiast wozić truskawki z Maroko w lutym można je uprawić na cieple odpadowym z elektrowni czy geotermii blisko rynku zbytu. To będzie robione i decydować będzie koszt ciągniony od pola do stołu.
No guzik prawda. Truskawka na sztucznym podłożu będzie smaczna jak szklarniowe pomidory. Niby pomidor ,ale jednak nie. To ,że na targach były smaczne owoce... poczekam aż będą smaczne w sklepach. Smak pomidorów zabija też dobiór odmian,mają być plenne i trwałe. Szklarniowe malinowe są trochę lepsze ,ale daleko gruntowych. Truskawki jesienią to kwestia przygotowania sadzonek , nie chemii.
Parę po turbinie wysyła się do chłodni kominowych celem skroplenia albo na wymienniki wody z Wisły jak w Elektrowni Połaniec. Technicznie żaden problem, porównywalny koszt inwestycyjny, ta sama sprawność.
To nie do końca tak. Chłodnia kominowa bądź Wisła musi zostać, bo trzeba zrobić coś z ciepłem w ciągu lata bądź w warunkach awaryjnych. Wymiennik do szklarni jest kosztem dodatkowym. Temperatura skraplania wody w chłodni kominowej to - o ile dobrze pamiętam - 36 st.C. Każdy stopień wyżej to pogarszanie sprawności elektrycznej elektrowni. W samej zaś szklarni musi być jakieś awaryjne źródło ciepła. Bo - jeżeli z jakichś powodów - np. braku zapotrzebowania, albo awarii - elektrownia nie pracuje, to całą uprawę szlag trafi.
Kondensat po chłodni kominowej jest uzdatniany i zamieniany z powrotem w parę o temperaturze kilkuset stopni. Już samo ciepło przemiany fazowej jest bardzo duże, a przecież dalej jeszcze przegrzewamy parę . Kondensat może mieć 20 albo i 100 stopni - właściwie bez znaczenia dla sprawności. Tym bardziej, że owa sprawność jest wprost proporcjonalna do temperatury kondensatu a nie na odwrót. Im wyższa temperatura kondensatu, tym mniejszy wydatek potrzebny na jego ponowne podgrzanie do postaci pary.
Koszt wymiennikowni razem z pompami i niezbędną infrastrukturą, to naprawdę mały pikuś przy rurociągu zasilającym szklarnię, a to ze względu na jego długość i średnicę.
elektrowni nie gasi się (nie wyłancza) jak telewizora. można się dogadać co do terminów i kosztów
Jest sobie taki bunkier atomowy w Konstancinie - Jeziornie, własność PSE. I siedzą sobie w tym bunkrze inżynierowie - operatorzy Krajowej Dyspozycji Mocy. Jak taki inżynier zadzwoni do elektrowni i każe włączyć, to się ją włącza. Jak każe wyłączyć, to się wyłącza. Jak każe moc zwiększyć, to się zwiększa. Zmniejszyć - się zmniejsza. Przejść na gotowość na "biegu jałowym" - się przechodzi. Oczywiście, to wszystko jest obwarowane umowami, część elektrowni jest przeznaczona do pracy stałej, elektrociepłowni się raczej nie rusza itd... niemniej w warunkach awaryjnych (jakaś linia się przewróciła, jakaś przeciążyła, jakiś blok energetyczny "wypadł" z powodu awarii, konsumenci nagle drastycznie zwiększyli lub zmniejszyli pobór energii, w Niemczech za mocno zawiało albo przestało wiać itd) dyżurny operator ratując system może zażądać wszystkiego od każdego. A rośliny wymagają stabilnych warunków cieplnych...
grunty zostały scalone, dzięki decyzji o poszerzeniu Opola kosztem okolicznych gmin poszło się ....
Szkoda. Nie da się tego odwrócić? Znaleźć jakichś specjalnych warunków dla obszaru przeznaczonego pod szklarnie?
Poza tym w Polsce też ponoć wydłuża się okres zbioru, choć słyszałem głównie o działaniach pt. wyścig o to kto pierwszy na rynku w tym sezonie. "Doping", który powinien być niedozwolony znajduje się właściwie poza kontrolą. Dlatego z wszelkimi nienaturalnie wcześnie sprzedawanymi owocami określanymi przez sprzedawców jako polskie - zaleca się dużo ostrożności.
Ten doping polega na uprawie w szklarni (b. mała skala) i na uprawie przyśpieszonej pod agrowłókniną. Żadnej chemii nie trzeba.
Być może nie trzeba, ale można, bo czemu nie, skoro na ręce nikt nie patrzy.
Również być może poznałem tylko niereprezentatywny wycinek biznesu, czego sobie i innym życzę.
@Randolph: Istotna dla sprawności elektrowni jest temperatura pary wodnej w chwili jej kondensacji. Ciepło odpadowe elektrowni jest ciepłem, które musisz od tej pary odebrać, aby w niskiej temperaturze ją skroplić. Jak już masz skroplony kondensat, to dalsze odbieranie od niego ciepła nie ma sensu. I tak to, co odbierzesz, musisz z powrotem włożyć w piecu - a ani dżula energii elektrycznej od tego wyjętego/włożonego ciepła nie uzyskasz. https://pl.wikipedia.org/wiki/Obieg_Rankine’a
Też poczekam na dobre szklarniowe w sklepie. Zakładam że smak będzie dobry. Znowu rynek to wymusi jak się technologie upowszechnią i stanieją. Ludzie nie będą kupować niesmacznych jak dostaną smaczne do wyboru. Na bogatym Zachodzie, a więc już i u nas, ludzie idą po jakość a nie taniochę, a jakość to w przypadku warzyw i owoców świeżość, wygląd i smak. Już nie tylko oczy kupują. Podniebienie też i jeszcze trend ku zdrowej żywności. Ja wiem że stereotyp jest taki że szklarniowe, to przemysłowe, chemia i niezdrowe. To jest fakt społeczny i rynkowy, chociaż to mocno wątpliwe a często nieprawda. Często te gruntowe są bardziej zanieczyszczone i szkodliwe. Zobaczymy więc kolejne wojny marketingowe.
qiz napisal(a): Problemem jest postawienie wszystkiego na głowie. No jeszcze rozumiem, że nauczycielki mogą nie chcieć zbierać truskawek (bo prestiż?), ale uczniowie i studenci? Godna płaca to oczywistość, no ale te sprawy już Pismo wyjaśnia.
Kolega na urlopie też zatrudnia się przy zbieraniu truskawek, czy mu tylko brak prestiżu przeszkadza?
ale przypomnijmy skąd wzięły się dwumiesięczne wakacje latem - dzieci musiały pomagać w gospodarstwach.
Moi znajomi nauczyciele nie marzą o niczym innym, jak o przejściu na system ośmiogodzinnego czasu pracy z płatnymi nadgodzinami i przywilejami urlopowymi, dotyczącymi reszty klasy robotniczej. Bowiem ta grupa zawodowa sytuuje się w rejonach niższej i średniej klasy roboli w Polsce.
Jestem już na emeryturze, ale kiedy jeszcze pracowałam, marzyłam o tym, żeby zlikwidowali KN i zatrudniali nauczycieli z Kodeksu Pracy. 8 godzin i do domu. Marzenie, ale nierealne. Ci, którzy plują na nauczycieli i zazdroszczą im, nie mają pojęcia o ich pracy.
A ile pensum ma nauczyciel w Szwecji, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i innych krajach UE? Po ilu latach idzie na emeryturę? Jak się ma jego płaca do średniej - rocznie i za godzinę?
Rafał napisal(a): A ile pensum ma nauczyciel w Szwecji, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i innych krajach UE? Po ilu latach idzie na emeryturę? Jak się ma jego płaca do średniej - rocznie i za godzinę?
A może byś tak poszukał odpowiedzi na te pytania i nam też sprawę wyjaśnił, bo nawet ciekawe
Rafał napisal(a): A ile pensum ma nauczyciel w Szwecji, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii i innych krajach UE? Po ilu latach idzie na emeryturę? Jak się ma jego płaca do średniej - rocznie i za godzinę?
A może byś tak poszukał odpowiedzi na te pytania i nam też sprawę wyjaśnił, bo nawet ciekawe
Poszukam, ale liczyłem że ktoś wie. Może znajdę chwilę czasu i coś wygooglam. Nie obiecuję. Właśnie zajmuję się wynagrodzeniami managerów bo zacząłem w korporacji negocjacje na temat taryfikatora na Polskę i okolice, czyli dla moich ludzi i siebie.
W Polsce 14 godzinne (godzina zegarowa) pensum, to zdecydowanie mniej niż w prawie w całej Europie. Na poziomie gimnazjalnym (ISCED2) obowiązkowy wymiar prowadzenia lekcji to:
12 godzin w Bułgarii 12 – 14 w Chorwacji 14 w Polsce, 14-18 w Estonii 16-18 w Rumunii 17 na Słowenia i w Czechach 17 – 22 na Węgrzech 17 – 18 na Słowacji 18 w Finlandii, Grecji, Danii i Austrii 19 we Włoszech i na Cyprze 20 w Niemczech, Danii, Norwegii, 20 – 23 w Belgii 21 na Łotwie, w Luksemburgu 22 na Litwie i we Włoszech 23 w Szkocji 25 w Hiszpanii, Irlandii, Portugalii 26 na Malcie
qiz napisal(a): Problemem jest postawienie wszystkiego na głowie. No jeszcze rozumiem, że nauczycielki mogą nie chcieć zbierać truskawek (bo prestiż?), ale uczniowie i studenci? Godna płaca to oczywistość, no ale te sprawy już Pismo wyjaśnia.
Uczniowie to nie wiem, ale studenci maja wiele mozliwosci lepszego/latwiejszego zarobku.
Zbieralam truskawki jako nastolatka, ale bardziej traktowalam to jako przygode, bo zarobek byl symboliczny.
ja też i potwierdzam - ciężka praca za grosze. Może teraz się coś zmieniło - truskawki są bardzo drogie, więc może grosze zrobiły się nieco większe.
od 2,5 do 3,0 za koszyczek. Ile można zebrać w dzień (10 godzin?)
Wpis z forum producentów: "Pieniądze też nie są dobre - za zebranie kobiałki dostaniemy od 1,5 do 3 złotych." u znajomego rekordzistka zbierala po 240 z pierwszego zbioru pozniej ok 200 liczac po 3 zl to 720-600 zl dniowki no tragedia marna dniowka "
Z mojego doswiadczenia wynika ,że najlepsi pracownicy zbierają dwa razy tyle co przeciętni. Technologia upraw troche inna niż kilkanaście lat temu, da się zebrać więcej.
Nie chce mi się już dyskutować o pracy nauczyciela. Pani Zalewska nie ma o niej pojęcia. Pensum a realna praca - w rzeczywistości dużo ponad 40 godzin w tygodniu. Jestem szczęśliwa, że już nie muszę, ale moje dziecko się w to wpieprzyło. Oczywiście, są tacy, którzy odbębnią lekcje i mają wolne, ale jest dużo takich, którzy pracują nawet po nocach i to na swoim sprzęcie w domu.
Cyrylica napisal(a): Nie chce mi się już dyskutować o pracy nauczyciela. Pani Zalewska nie ma o niej pojęcia. Pensum a realna praca - w rzeczywistości dużo ponad 40 godzin w tygodniu. Jestem szczęśliwa, że już nie muszę, ale moje dziecko się w to wpieprzyło. Oczywiście, są tacy, którzy odbębnią lekcje i mają wolne, ale jest dużo takich, którzy pracują nawet po nocach i to na swoim sprzęcie w domu.
O tym jest zalinkowany artykuł.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Cyrylica napisal(a): Nie chce mi się już dyskutować o pracy nauczyciela. Pani Zalewska nie ma o niej pojęcia. Pensum a realna praca - w rzeczywistości dużo ponad 40 godzin w tygodniu. Jestem szczęśliwa, że już nie muszę, ale moje dziecko się w to wpieprzyło. Oczywiście, są tacy, którzy odbębnią lekcje i mają wolne, ale jest dużo takich, którzy pracują nawet po nocach i to na swoim sprzęcie w domu.
On tym jest zalinkowany artykuł.
"A ile nauczyciele/ki pracują w sumie? Według badania Instytutu Badań Edukacyjnych z lat 2010-11 aż 47 godzin tygodniowo. Tyle czasu – poza samymi “lekcjami” – zajmuje im przygotowanie do zajęć, sprawdzenie testów, wypełnienie sprawozdań, uzupełnianie dokumentacji itp."
Do tego wycieczki w czasie całkowicie wolnym od pracy, zebrania rodzicielskie, szkolenia, studia podyplomowe (bo wbrew temu, co twierdzi Zalewska, jest duże zagrożenie utratą pracy). I nikomu niepotrzebne papiery. Oczywiście papier, sprzęt, tusz, prąd - za własne pieniądze. To wszystko jest chore. Uwielbiałam swoją pracę, dawała mi dużo satysfakcji. Zaczynałam od pensum 27 godzin tygodniowo i było dobrze. Ale za reformy brali się dyletanci i głąby i mamy to, co mamy.
AnnaE napisal(a): W Polsce 14 godzinne (godzina zegarowa) pensum, to zdecydowanie mniej niż w prawie w całej Europie. Na poziomie gimnazjalnym (ISCED2) obowiązkowy wymiar prowadzenia lekcji to:
12 godzin w Bułgarii 12 – 14 w Chorwacji 14 w Polsce, 14-18 w Estonii 16-18 w Rumunii 17 na Słowenia i w Czechach 17 – 22 na Węgrzech 17 – 18 na Słowacji 18 w Finlandii, Grecji, Danii i Austrii 19 we Włoszech i na Cyprze 20 w Niemczech, Danii, Norwegii, 20 – 23 w Belgii 21 na Łotwie, w Luksemburgu 22 na Litwie i we Włoszech 23 w Szkocji 25 w Hiszpanii, Irlandii, Portugalii 26 na Malcie
To są jakieś konkrety. Artykuł przeczytam. Oczywiście samo pensum bez elementów korygujących może być mylące. Istotne jest ile w tym okienek i miejsc pracy. Jaka jest organizacja szkoły i generalnie programu czyli ile pracy dodatkowej poza pensum musi nauczyciel poświęcić pracy - na przygotowanie do zajęć, na wkład własny w program, na sprawdzanie, na spotkania i konsultacje, na sprawozdawczość, na zajęcia dodatkowe itd.Istotne też jaką część etatu zwykle wykonuje - jeden, mniej, więcej? No i ile zarabia w stosunku do średniej i innych zawodów, jaki ma wiek emerytalny, jakie dodatkowe obowiązki i przywileje? Mimo tego wszystkiego rozrzut pensum w Europie jest szokujący.
Wyrażamy poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów dotykających środowisko LGBTI - napisali ambasadorzy i szefowie przedstawicielstw instytucji międzynarodowych w Polsce w liście z okazji warszawskiej Parady Równości. W liście przesłanym w piątek PAP autorzy wyrazili poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii „problemów, jakie dotykają środowisko gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interseksualnych (LGBTI) oraz innych społeczności w Polsce”. /.../ Pod listem podpisali się ambasadorzy: Albanii, Argentyny, Australii, Austrii, Belgii, Bośni i Hercegowiny, Brazylii, Chile, Cypru, Czarnogóry, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Indii, Irlandii, Islandii, Izraela, Japonii, Kanady, Luksemburga, Łotwy, Malty, Meksyku, Niemiec, Norwegii, Nowej Zelandii, Portugalii, Republiki Południowej Afryki, San Marino, Serbii, Słowenii, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Szwajcarii, Szwecji, Turcji, Ukrainy, Urugwaju, Wenezueli, Wielkiej Brytanii, Wietnamu, Włoch, a także Przedstawiciel Generalnego Rządu Flandrii oraz Przedstawiciel Federacji Walonia-Bruksela oraz reprezentanci Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej i Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców w Polsce, Dyrektor Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, oraz Sekretarz Generalny Wspólnoty Demokracji.
Albo Polska będzie Izraelem do kwadratu albo jej nie będzie. Stan ducha Polaków wskazuje niestety raczej na to drugie.
Przepis na sukces jest prosty: zrobić sobie tabelkę z czynnikami sukcesu Izraela, przemnożyć przez jakieś 10 i po kolei odhaczać. Jak kto powie "ale przecież tak nie można bo...", to już nie piszę co z nim zrobić.
Komentarz
Temperatura skraplania wody w chłodni kominowej to - o ile dobrze pamiętam - 36 st.C. Każdy stopień wyżej to pogarszanie sprawności elektrycznej elektrowni.
W samej zaś szklarni musi być jakieś awaryjne źródło ciepła. Bo - jeżeli z jakichś powodów - np. braku zapotrzebowania, albo awarii - elektrownia nie pracuje, to całą uprawę szlag trafi.
I jeszcze jedno: skala nie jest tu problemem lecz zaletą. Oszczędności są na koszcie i przesyle energii i najlepiej aby było blisko rynku, a elektrownie zwykle są w pobliżu dużych aglomeracji i dróg transportu. No i ludzie do pracy są.
. pod Opolem odległość wynosiła z 3 km
Największa w Europie szklarnia pod Opolem
22 listopada 2009 | 00:00
Mimo dwuletniego poślizgu i kryzysu Gospodarstwo Ogrodnicze T. Mularski zbuduje pod Opolem największą w Europie szklarnię do uprawy pomidorów. Zatrudnienie znajdzie tu ponad tysiąc osób. Szklarnie będą kupować energię i ciepło w Elektrowni Opole.
Gigantyczne szklarnie mają zająć powierzchnię 100 hektarów w miejscowości Świerkle w gminie Dobrzeń Wielki. - W ciągu dwóch, trzech lat chcemy zakończyć inwestycję - zapowiada Marcin Mularski, współwłaściciel firmy. Mówił tak już dwa lata temu, ale prace się nieco opóźniły, choćby poprzez wykup gruntów od prywatnych właścicieli.
Koszt przedsięwzięcia to około 250 mln zł, a zatrudnionych tam będzie 1000-1200 osób - dodaje.
Szklarnie mają być ogrzewane parą wodną, która dziś właściwie jako produkt uboczny przy produkcji energii w Elektrowni Opole wydostaje się do atmosfery. Zgodnie z projektem para dostarczana do szklarni ma być ciepłociągiem (dwie rury, każda o średnicy 90 cm) o długości 2,5 km. Budowa ciepłociągu to z kolei koszt prawie 100 mln zł. Elektrownia ze swej strony przygotuje możliwość pobierania ciepła, trwają też właśnie negocjacje warunków jego zakupu.
Do uprawy pomidorów potrzeba również dwutlenku węgla, który ogrodnictwo kupuje m.in. w ZAK SA w Kędzierzynie-Koźlu czy Puławach, bo Mularscy mają już w sumie 52 hektarów szklarni w kilku miejscach w Polsce. - Dwutlenek węgla jest szkodliwy dla człowieka, ale do uprawy pomidorów - niezbędny. Zakłady oczyszczają dwutlenek węgla, kompresują, a my kupujemy go w cysternach. To dla zakładów produkt uboczny, a my potrzebujemy go, ponieważ jest niezbędny w procesie fotosyntezy. Podajemy roślinom dwutlenek węgla, a one oddają nam tlen - opisując najkrócej - mówi Mularski.
Na razie nie ma możliwości technologicznych, by dwutlenek węgla był kupowany od elektrowni. - Obecnie kupujemy dwutlenek węgla od firm, które mają kotły gazowe i potrafią wyłapać i oczyścić dwutlenek. W elektrowni są kotły węglowe, na razie nie ma tam jak pozyskiwać dwutlenku węgla - wyjaśnia nam Mularski.
Bogdan Tomaszek (były wojewoda z PiS), szef Opolskiego Parku Naukowo-Technologicznego, jest pomysłem szklarni zachwycony. - To inwestycja korzystna w wielu wymiarach. Po pierwsze, daje miejsca pracy. Po drugie, wykorzystywać będzie jako ciepło parę wodną, która dotychczas w elektrowni puszczana jest właściwie w niebo. Po trzecie - szklarnie potrzebują dwutlenku węgla. 100 hektarów upraw pomidorów wykorzysta rocznie około 60 tysięcy ton dwutlenku węgla. To jest około 60 pociągów z cysternami wypełnionymi tym gazem.
Zakończenie inwestycji uzależnione jest od tego, kiedy inwestor zakupi ostatnie działki pod szklarnie, część z tych działek znajduje się jeszcze w prywatnych rękach.
grunty zostały scalone,
dzięki decyzji o poszerzeniu Opola kosztem okolicznych gmin
poszło się ....
Poza tym w Polsce też ponoć wydłuża się okres zbioru, choć słyszałem głównie o działaniach pt. wyścig o to kto pierwszy na rynku w tym sezonie. "Doping", który powinien być niedozwolony znajduje się właściwie poza kontrolą. Dlatego z wszelkimi nienaturalnie wcześnie sprzedawanymi owocami określanymi przez sprzedawców jako polskie - zaleca się dużo ostrożności.
Ten doping polega na uprawie w szklarni (b. mała skala) i na uprawie przyśpieszonej pod agrowłókniną. Żadnej chemii nie trzeba.
Koszt wymiennikowni razem z pompami i niezbędną infrastrukturą, to naprawdę mały pikuś przy rurociągu zasilającym szklarnię, a to ze względu na jego długość i średnicę.
I siedzą sobie w tym bunkrze inżynierowie - operatorzy Krajowej Dyspozycji Mocy.
Jak taki inżynier zadzwoni do elektrowni i każe włączyć, to się ją włącza. Jak każe wyłączyć, to się wyłącza. Jak każe moc zwiększyć, to się zwiększa. Zmniejszyć - się zmniejsza. Przejść na gotowość na "biegu jałowym" - się przechodzi.
Oczywiście, to wszystko jest obwarowane umowami, część elektrowni jest przeznaczona do pracy stałej, elektrociepłowni się raczej nie rusza itd... niemniej w warunkach awaryjnych (jakaś linia się przewróciła, jakaś przeciążyła, jakiś blok energetyczny "wypadł" z powodu awarii, konsumenci nagle drastycznie zwiększyli lub zmniejszyli pobór energii, w Niemczech za mocno zawiało albo przestało wiać itd) dyżurny operator ratując system może zażądać wszystkiego od każdego.
A rośliny wymagają stabilnych warunków cieplnych... Szkoda. Nie da się tego odwrócić? Znaleźć jakichś specjalnych warunków dla obszaru przeznaczonego pod szklarnie?
Również być może poznałem tylko niereprezentatywny wycinek biznesu, czego sobie i innym życzę.
Ciepło odpadowe elektrowni jest ciepłem, które musisz od tej pary odebrać, aby w niskiej temperaturze ją skroplić.
Jak już masz skroplony kondensat, to dalsze odbieranie od niego ciepła nie ma sensu. I tak to, co odbierzesz, musisz z powrotem włożyć w piecu - a ani dżula energii elektrycznej od tego wyjętego/włożonego ciepła nie uzyskasz.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Obieg_Rankine’a
Jestem już na emeryturze, ale kiedy jeszcze pracowałam, marzyłam o tym, żeby zlikwidowali KN i zatrudniali nauczycieli z Kodeksu Pracy. 8 godzin i do domu. Marzenie, ale nierealne. Ci, którzy plują na nauczycieli i zazdroszczą im, nie mają pojęcia o ich pracy.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
12 godzin w Bułgarii
12 – 14 w Chorwacji
14 w Polsce,
14-18 w Estonii
16-18 w Rumunii
17 na Słowenia i w Czechach
17 – 22 na Węgrzech
17 – 18 na Słowacji
18 w Finlandii, Grecji, Danii i Austrii
19 we Włoszech i na Cyprze
20 w Niemczech, Danii, Norwegii,
20 – 23 w Belgii
21 na Łotwie, w Luksemburgu
22 na Litwie i we Włoszech
23 w Szkocji
25 w Hiszpanii, Irlandii, Portugalii
26 na Malcie
Więcej:
https://oko.press/pensum-wedlug-zalewskiej/
i tu:
http://orka.sejm.gov.pl/WydBAS.nsf/0/5B394EDCA941C294C12576480048C3F7/$file/Analiza_ BAS_2009_21.pdf
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Ile można zebrać w dzień (10 godzin?)
Wpis z forum producentów:
"Pieniądze też nie są dobre - za zebranie kobiałki dostaniemy od 1,5 do 3 złotych." u znajomego rekordzistka zbierala po 240 z pierwszego zbioru pozniej ok 200 liczac po 3 zl to 720-600 zl dniowki no tragedia marna dniowka "
Z mojego doswiadczenia wynika ,że najlepsi pracownicy zbierają dwa razy tyle co przeciętni. Technologia upraw troche inna niż kilkanaście lat temu, da się zebrać więcej.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Do tego wycieczki w czasie całkowicie wolnym od pracy, zebrania rodzicielskie, szkolenia, studia podyplomowe (bo wbrew temu, co twierdzi Zalewska, jest duże zagrożenie utratą pracy). I nikomu niepotrzebne papiery. Oczywiście papier, sprzęt, tusz, prąd - za własne pieniądze. To wszystko jest chore. Uwielbiałam swoją pracę, dawała mi dużo satysfakcji. Zaczynałam od pensum 27 godzin tygodniowo i było dobrze. Ale za reformy brali się dyletanci i głąby i mamy to, co mamy.
Mimo tego wszystkiego rozrzut pensum w Europie jest szokujący.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Albo Polska będzie Izraelem do kwadratu albo jej nie będzie. Stan ducha Polaków wskazuje niestety raczej na to drugie.
Przepis na sukces jest prosty: zrobić sobie tabelkę z czynnikami sukcesu Izraela, przemnożyć przez jakieś 10 i po kolei odhaczać. Jak kto powie "ale przecież tak nie można bo...", to już nie piszę co z nim zrobić.
Albo ambasadora akurat nie zastali w domu.