marniok napisal(a): @Rafal, przykra wiadomość dla ciebie. PiS bierze jednak Śląsk.
Znaczy remis. Gratuluję Śląskowi.
Zawsze można znaleźć kryterium, żeby było pod tezę.
Czy dobre kryterium na "wygranie wyborów" jest takie, przy którym ogólnokrajowe "wyraźne zwycięstwo" zmienia w "remis" zmiana zdania jednego gościa w miesiąc po wyborach, to już pozostawiam indywidualnemu uznaniu
Sprawa z sądami wygląda jednak paskudnie i będzie potwornie szkodzić realnie, wizerunkowo i wewnętrznie w obozie DZ i wśród jej elektoratu. Gersdorf ma czas do 20 kwietnia 2020 na nieustanne, złośliwe i fachowe szkodzenie i szczucie. Ona i jej poplecznicy w SN i w środowiskach prawniczych i politycznych. Jak do tego dojdzie kapitulacja przed oligarchią postubecką to sejmiki nie pomogą ani w wyborach parlamentarnych ani europejskich ani prezydenckich. Trzeba przejść do kontrataku. Walka z wrogimi mediami, establishmentem brukselskim, sojuszem rosyjsko-niemieckim, ubecką oligarchią, totalnymi w miastach, wojujacym lewactwem i antyklerykałami bedzie w obecnych warunkach jeszcze trudniejsza, a jest nieunikniona. Teraz to oni atakują i są na medialnej fali pomimo wyników w samorządach.
Panowie, policzmy głosy.
Bo z jednej strony kwestia wygrania w 2019 roku jest kwestią matematyczną (w wyborach parlamentarnych PiS dostaje 120% tego co w poprzedzających samorządowych. Czyli luzik. Można wyłączyć laptopa i schować w pawlaczu.
A z drugiej strony, olaboga, PiS cofnął sie w sprawie SN i kastowi emeryci wracają. Nikt nie zauważa że Izba Dyscyplinarna zostaje, że KRS zostaje, że Skarga nadzwyczajna zostaje, że nowy TK zostaje, że Wymiana prezesów sądów zostaje, że losowanie spraw zostaje.
Jak Orban robi dwa kroki do przodu i krok do tyłu to jest genialnym strategiem, jak robi to PJK to wujoza y sromota
Sprawa z sądami wygląda jednak paskudnie i będzie potwornie szkodzić realnie, wizerunkowo i wewnętrznie w obozie DZ i wśród jej elektoratu. Gersdorf ma czas do 20 kwietnia 2020 na nieustanne, złośliwe i fachowe szkodzenie i szczucie. Ona i jej poplecznicy w SN i w środowiskach prawniczych i politycznych. Jak do tego dojdzie kapitulacja przed oligarchią postubecką to sejmiki nie pomogą ani w wyborach parlamentarnych ani europejskich ani prezydenckich. Trzeba przejść do kontrataku. Walka z wrogimi mediami, establishmentem brukselskim, sojuszem rosyjsko-niemieckim, ubecką oligarchią, totalnymi w miastach, wojujacym lewactwem i antyklerykałami bedzie w obecnych warunkach jeszcze trudniejsza, a jest nieunikniona. Teraz to oni atakują i są na medialnej fali pomimo wyników w samorządach.
Panowie, policzmy głosy.
Bo z jednej strony kwestia wygrania w 2019 roku jest kwestią matematyczną (w wyborach parlamentarnych PiS dostaje 120% tego co w poprzedzających samorządowych. Czyli luzik. Można wyłączyć laptopa i schować w pawlaczu.
A z drugiej strony, olaboga, PiS cofnął sie w sprawie SN i kastowi emeryci wracają. Nikt nie zauważa że Izba Dyscyplinarna zostaje, że KRS zostaje, że Skarga nadzwyczajna zostaje, że nowy TK zostaje, że Wymiana prezesów sądów zostaje, że losowanie spraw zostaje.
Jak Orban robi dwa kroki do przodu i krok do tyłu to jest genialnym strategiem, jak robi to PJK to wujoza y sromota
Ogarnijta się.
+1000
Mogło być tak, że przez ogarniające cześć forumowiczów jojczenie ktoś zamiast pójść na wybory z poczuciem wyższości pozostał w domu. Mógł też zarazić defetyzmem znajomych i domowników.
Komu i czemu mogło to posłużyć nie muszę chyba mówić.
P. S.
Również uważam, że Matołusz może Pani Beacie czyścić buty po ewentualnym wspięciu się na drabinę. Psychopata o wilczych oczach nie jest jednak żadną alternatywą.
marniok napisal(a): @Rafal, przykra wiadomość dla ciebie. PiS bierze jednak Śląsk.
Znaczy remis. Gratuluję Śląskowi.
Zawsze można znaleźć kryterium, żeby było pod tezę.
Czy dobre kryterium na "wygranie wyborów" jest takie, przy którym ogólnokrajowe "wyraźne zwycięstwo" zmienia w "remis" zmiana zdania jednego gościa w miesiąc po wyborach, to już pozostawiam indywidualnemu uznaniu
No ja napisałem nie tak jak Kolega sugeruje. U mnie przegrana zamieniła się w remis. Nigdy nie pisałem o wyraźnym zwycięstwie PiS, a wręcz przeciwnie. No jasne że zmiana zdania jednego gościa o tym przesadziła. Tak jak w meczu na remis przesadza jedna akcja czasem trwająca pięć sekund w doliczonym czasie. Widać PiS ma większą siłę przekonywania takich gości niż KO. Ćwiczyli, ćwiczyli i się wyćwiczyli.Proste.
Sprawa z sądami wygląda jednak paskudnie i będzie potwornie szkodzić realnie, wizerunkowo i wewnętrznie w obozie DZ i wśród jej elektoratu. Gersdorf ma czas do 20 kwietnia 2020 na nieustanne, złośliwe i fachowe szkodzenie i szczucie. Ona i jej poplecznicy w SN i w środowiskach prawniczych i politycznych. Jak do tego dojdzie kapitulacja przed oligarchią postubecką to sejmiki nie pomogą ani w wyborach parlamentarnych ani europejskich ani prezydenckich. Trzeba przejść do kontrataku. Walka z wrogimi mediami, establishmentem brukselskim, sojuszem rosyjsko-niemieckim, ubecką oligarchią, totalnymi w miastach, wojujacym lewactwem i antyklerykałami bedzie w obecnych warunkach jeszcze trudniejsza, a jest nieunikniona. Teraz to oni atakują i są na medialnej fali pomimo wyników w samorządach.
Panowie, policzmy głosy.
Bo z jednej strony kwestia wygrania w 2019 roku jest kwestią matematyczną (w wyborach parlamentarnych PiS dostaje 120% tego co w poprzedzających samorządowych. Czyli luzik. Można wyłączyć laptopa i schować w pawlaczu.
A z drugiej strony, olaboga, PiS cofnął sie w sprawie SN i kastowi emeryci wracają. Nikt nie zauważa że Izba Dyscyplinarna zostaje, że KRS zostaje, że Skarga nadzwyczajna zostaje, że nowy TK zostaje, że Wymiana prezesów sądów zostaje, że losowanie spraw zostaje.
Jak Orban robi dwa kroki do przodu i krok do tyłu to jest genialnym strategiem, jak robi to PJK to wujoza y sromota
Ogarnijta się.
+1000
Mogło być tak, że przez ogarniające cześć forumowiczów jojczenie ktoś zamiast pójść na wybory z poczuciem wyższości pozostał w domu. Mógł też zarazić defetyzmem znajomych i domowników.
Komu i czemu mogło to posłużyć nie muszę chyba mówić.
P. S.
Również uważam, że Matołusz może Pani Beacie czyścić buty po ewentualnym wspięciu się na drabinę. Psychopata o wilczych oczach nie jest jednak żadną alternatywą.
Bardzo będę się cieszył jak to wszystko co Koleżeństwo pisze zostanie. Na razie jednak mamy ustępstwo DZ i nie wiemy co zrobi KE. A może postawić kolejne warunki. T raz. Zobaczymy. Po drugie ciekawym co tez PiS powie co zrobi dla tych którzy postawili nań i jego reformę sadownictwa swoje kariery i dochody. Czy postąpi z nimi tak jak z Jackiewiczem i Szydło? Jak lepiej to tez się będę cieszył. mam jednak taką fazę i taką ma bardzo wielu wyborców PiS, ze nie wierzę już w ani jedno słowo tylko czekam na fakty i głosy będę dawał jak na targu - z ręki do ręki.
Sformułowanie "wyraźne zwycięstwo" pochodzi od Kolegi, napisane wczoraj. Nie napisał wprost czyje, ale pewnie KO czy tam KO+. Może Kolega już tyle pisze, że nie ogarnia co napisał.
Natomiast co do analogii piłkarskich - wyraźne zwycięstwo to właśnie prowadzenie wyraźne, a nie jedną bramką. Czyli wygrywamy 2:0, 3:0 i wtedy jakaś akcja w doliczonym czasie gry zrobi z tego wynik 2:1 czy 3:1. A nie remis. Po drugie, doliczony czas gry - podobnie jak dogrywka i karne - to ciągle mecz. A np. cofnięcie odwołania przez Ruch Chorzów owszem może zmienić tabelę, ale meczem nie jest.
PS. Gdyby Kolega nie wiedział o co chodzi z tym ruchem, polecam ruchy tabeli ligi polskiej na wiosnę 2016 r.
"Odpowiedź czysto formalna: 9:7 to jest wyraźne zwycięstwo tego który dostał 9. Nawet bez miast jest to zwycięstwo chociaż mniejsze niż w poprzedniej rundzie."
No zgoda to nie było wyraźne zwycięstwo tylko zwycięstwo. No i teraz zamienia się w remis. Nadal nie jest to zwycięstwo. No ale może jednak będzie jak się jeszcze gdzieś dogadają albo złamią koalicje KO które gdzieś tam powstały.
W miastach niestety gorzej będzie cos ruszyć. Miasta są jednak ważne. Nie chodzi o to czy 15% to mało czy dużo. Chodzi o to, powtórzę bo już pisałem, że miasta to wyższe uczelnie, instytucje kultury, siedziby administracji, ważnych zakładów ochrony zdrowia, redakcji mediów, organizacji społecznych i politycznych, miejsca kongresów i zjazdów, miejsca odwiedzane prze zagranicznych turystów, polityków i dziennikarzy, banków. W miastach jest więcej pieniędzy, pracy, władzy i możliwości. Miasta maja wpływy biznesowe, finansowe, medialne i są ośrodkami prestiżu. Ich lekceważenie jest głupie i krótkowzroczne. No ale można nad nimi pracować i je stopniowo odbijać. Jeśli będzie taka wola i elementarne kwalifikacje to się stopniowo da.
Podstawowa chyba różnica między nami polega na tym, że ja oceniam wynik wyborów, a Kolega wynik szerszego kontekstu. Dla mnie to, czy Dworczyk namówił kogoś z sejmiku śląskiego czy nie, nie jest częścią wyborów i nie może zmienić ich wyniku. Wynik był jak był.
Co do miast, to jednak zwracam uwagę, że wbrew medialnemu przekazowi, powielanemu także na forum i w mediach teoretycznie PiSowskich, nie jest tak, że "PiS miasta utracił". Utracił, czyli że miał, a teraz nie ma. Jeśli któreś utracił, to Warszawę, gdzieś w okolicach 2005 r. i nigdy później. Nie jest w szczególności tak, że PiS uzyskał w miastach jakieś dramatycznie gorsze wyniki niż w poprzednich latach, zwłaszcza w 2014 r. i 2015 r.
Co do różnicy w naszym podejściu zgadzam się na czym polega. Wybory to jednak nie jest ranking do publikacji. Celem wyborów jest wyłonienie gremiów ustawodawczych i czasem bezpośrednio a czasem poprzez te gremia władz administracyjnych. I wynik liczy się wedle tego czy ma się większość do stanowienia i czy ma się możliwość te administracje mianować. Dlatego ważna jest ordynacja, koalicje i korekty np w wyniku protestów wyborczych czy odwołań władz z różnych powodów.
Zgoda że PiS nie utracił miast tylko ich nie zdobył tak jak się spodziewał jeszcze niedługo przed wyborami. Innymi słowy przegrał w miastach i wiele o tym pisaliśmy dlaczego. Zlekceważył je i źle odczytał. Ja wyżej wskazuje że one są ważne i wyrażam pragnienie aby się nimi zajął umiejętnie.
Ale bądźmy uczciwi. Czy PiS naprawdę spodziewał się, że zdobędzie jakiekolwiek duże miasto?
W sensie, że na serio, a nie w ramach kampanii wybiórczej? Odniosłem przeciwne wrażenie, już na długo przed wyborami otwarcie, choć półgembkiem stawiano tam na sejmiki jako cel najważniejszy.
Tutaj zdecydowanie przechylam się do zdania Kol. Rozuma, choć rozumiem Kolegorafałowe uckie rozgoryczenie.
Jeśliby PiS przejął miasta duże typu stolica, Gdańsk, Kraków, Poznań, Łódź, Wrocław i inne to mógłby "promieniując" zdobyć okoliczne miastom wsie i podgrodzia oraz sioła. Skoro wyszło na odwrót to zdobędzie miasta przez oblężenie. To też jest strategia.
marniok napisal(a): Wracając do Kałuży to oidp miał on najlepszy wynik w wyborach samorządowych, tylko nie wiem czy z .N czy z całej KO. Stracili swojego lidera....
A ponoć nie! Niejaki Artur Kosicki został Marszałkiem Województwa Podlaskiego (who the hell is Kosicki Artur?) Ale przewodniczący Sejmiku z KO. Ponoć do środy (czemu akurat?)
Z prawdziwymi karami trza poczekać na zaborców, ale wtedy wieszać zdrajców nie będą, tylko kogo innego. Mamy przecież karykaturalna powtórkę czasów saskich, czyż nie?
No chyba już nie. To raczej schyłkowa mierna sanacja ze słabnącym Piłsudskim i jego miałkimi i aroganckimi nominatami o trzy klasy gorszymi i nie dorastającymi do wyzwań w pogarszającym się otoczeniu zewnętrznym oraz ze skłóconym społeczeństwem. Ci jednak raczej zgodzą się na korytarz. Już nie tylko Zachód ale i Polacy w większości nie chcą umierać za Gdańsk.
Oba to dość ciekawe przykłady jak wyglądała "porażka" PiS i "zwycięstwo" opozycji w miastach. W obu od wielu lat jest wyraźne odchylenie w stronę PO. Przykładowo wyniki "wielkiego zwycięstwa" Andrzeja Dudy to odpowiednio 59,24% i 62,94% głosów na Komorowskiego w II turze. W 2010 r. w II turze 63,76% i ponad 67%. W obu jednak w wyborach samorządowych wygrał ktoś inny, mianowicie lokalny "długoletni prezydent" czy tam jego następca. W obu startował też oficjalny kandydat KO i w obu nie wszedł nawet do II tury, z wynikami 24-28%.
Kandydat PiSu był w Gdańsku, wszedł do II tury i uzyskał w niej 35,2%. Minimalnie gorzej niż Duda i trochę lepiej niż Kaczyński - startując jednak naprzeciwko "długoletniego prezydenta", który ma oprócz elektoratu tradycyjnie antyPiSowskiego elektorat własny, "apolityczny". W Katowicach PiS poparł "długoletniego prezydenta", który wygrał w I turze.
Czy to są "spektakularne porażki" to już niech każdy sam oceni. A zwłaszcza jak *przy użyciu tych samych kryteriów* ocenić wynik KO.
Komentarz
Czy dobre kryterium na "wygranie wyborów" jest takie, przy którym ogólnokrajowe "wyraźne zwycięstwo" zmienia w "remis" zmiana zdania jednego gościa w miesiąc po wyborach, to już pozostawiam indywidualnemu uznaniu
Bo z jednej strony kwestia wygrania w 2019 roku jest kwestią matematyczną (w wyborach parlamentarnych PiS dostaje 120% tego co w poprzedzających samorządowych. Czyli luzik. Można wyłączyć laptopa i schować w pawlaczu.
A z drugiej strony, olaboga, PiS cofnął sie w sprawie SN i kastowi emeryci wracają.
Nikt nie zauważa że Izba Dyscyplinarna zostaje, że KRS zostaje, że Skarga nadzwyczajna zostaje, że nowy TK zostaje, że Wymiana prezesów sądów zostaje, że losowanie spraw zostaje.
Jak Orban robi dwa kroki do przodu i krok do tyłu to jest genialnym strategiem, jak robi to PJK to wujoza y sromota
Ogarnijta się.
Stracili swojego lidera....
Mogło być tak, że przez ogarniające cześć forumowiczów jojczenie ktoś zamiast pójść na wybory z poczuciem wyższości pozostał w domu. Mógł też zarazić defetyzmem znajomych i domowników.
Komu i czemu mogło to posłużyć nie muszę chyba mówić.
P. S.
Również uważam, że Matołusz może Pani Beacie czyścić buty po ewentualnym wspięciu się na drabinę. Psychopata o wilczych oczach nie jest jednak żadną alternatywą.
Czy dobre kryterium na "wygranie wyborów" jest takie, przy którym ogólnokrajowe "wyraźne zwycięstwo" zmienia w "remis" zmiana zdania jednego gościa w miesiąc po wyborach, to już pozostawiam indywidualnemu uznaniu
No ja napisałem nie tak jak Kolega sugeruje. U mnie przegrana zamieniła się w remis. Nigdy nie pisałem o wyraźnym zwycięstwie PiS, a wręcz przeciwnie. No jasne że zmiana zdania jednego gościa o tym przesadziła. Tak jak w meczu na remis przesadza jedna akcja czasem trwająca pięć sekund w doliczonym czasie. Widać PiS ma większą siłę przekonywania takich gości niż KO. Ćwiczyli, ćwiczyli i się wyćwiczyli.Proste.
Mogło być tak, że przez ogarniające cześć forumowiczów jojczenie ktoś zamiast pójść na wybory z poczuciem wyższości pozostał w domu. Mógł też zarazić defetyzmem znajomych i domowników.
Komu i czemu mogło to posłużyć nie muszę chyba mówić.
P. S.
Również uważam, że Matołusz może Pani Beacie czyścić buty po ewentualnym wspięciu się na drabinę. Psychopata o wilczych oczach nie jest jednak żadną alternatywą.
Bardzo będę się cieszył jak to wszystko co Koleżeństwo pisze zostanie. Na razie jednak mamy ustępstwo DZ i nie wiemy co zrobi KE. A może postawić kolejne warunki. T raz. Zobaczymy. Po drugie ciekawym co tez PiS powie co zrobi dla tych którzy postawili nań i jego reformę sadownictwa swoje kariery i dochody. Czy postąpi z nimi tak jak z Jackiewiczem i Szydło? Jak lepiej to tez się będę cieszył. mam jednak taką fazę i taką ma bardzo wielu wyborców PiS, ze nie wierzę już w ani jedno słowo tylko czekam na fakty i głosy będę dawał jak na targu - z ręki do ręki.
Natomiast co do analogii piłkarskich - wyraźne zwycięstwo to właśnie prowadzenie wyraźne, a nie jedną bramką. Czyli wygrywamy 2:0, 3:0 i wtedy jakaś akcja w doliczonym czasie gry zrobi z tego wynik 2:1 czy 3:1. A nie remis.
Po drugie, doliczony czas gry - podobnie jak dogrywka i karne - to ciągle mecz. A np. cofnięcie odwołania przez Ruch Chorzów owszem może zmienić tabelę, ale meczem nie jest.
PS. Gdyby Kolega nie wiedział o co chodzi z tym ruchem, polecam ruchy tabeli ligi polskiej na wiosnę 2016 r.
"Odpowiedź czysto formalna: 9:7 to jest wyraźne zwycięstwo tego który dostał 9. Nawet bez miast jest to zwycięstwo chociaż mniejsze niż w poprzedniej rundzie."
No zgoda to nie było wyraźne zwycięstwo tylko zwycięstwo. No i teraz zamienia się w remis. Nadal nie jest to zwycięstwo. No ale może jednak będzie jak się jeszcze gdzieś dogadają albo złamią koalicje KO które gdzieś tam powstały.
W miastach niestety gorzej będzie cos ruszyć. Miasta są jednak ważne. Nie chodzi o to czy 15% to mało czy dużo. Chodzi o to, powtórzę bo już pisałem, że miasta to wyższe uczelnie, instytucje kultury, siedziby administracji, ważnych zakładów ochrony zdrowia, redakcji mediów, organizacji społecznych i politycznych, miejsca kongresów i zjazdów, miejsca odwiedzane prze zagranicznych turystów, polityków i dziennikarzy, banków. W miastach jest więcej pieniędzy, pracy, władzy i możliwości. Miasta maja wpływy biznesowe, finansowe, medialne i są ośrodkami prestiżu. Ich lekceważenie jest głupie i krótkowzroczne. No ale można nad nimi pracować i je stopniowo odbijać. Jeśli będzie taka wola i elementarne kwalifikacje to się stopniowo da.
Co do miast, to jednak zwracam uwagę, że wbrew medialnemu przekazowi, powielanemu także na forum i w mediach teoretycznie PiSowskich, nie jest tak, że "PiS miasta utracił". Utracił, czyli że miał, a teraz nie ma. Jeśli któreś utracił, to Warszawę, gdzieś w okolicach 2005 r. i nigdy później. Nie jest w szczególności tak, że PiS uzyskał w miastach jakieś dramatycznie gorsze wyniki niż w poprzednich latach, zwłaszcza w 2014 r. i 2015 r.
Zgoda że PiS nie utracił miast tylko ich nie zdobył tak jak się spodziewał jeszcze niedługo przed wyborami. Innymi słowy przegrał w miastach i wiele o tym pisaliśmy dlaczego. Zlekceważył je i źle odczytał. Ja wyżej wskazuje że one są ważne i wyrażam pragnienie aby się nimi zajął umiejętnie.
W sensie, że na serio, a nie w ramach kampanii wybiórczej? Odniosłem przeciwne wrażenie, już na długo przed wyborami otwarcie, choć półgembkiem stawiano tam na sejmiki jako cel najważniejszy.
Tutaj zdecydowanie przechylam się do zdania Kol. Rozuma, choć rozumiem Kolegorafałowe uckie rozgoryczenie.
można skonczyć jak Merkel i CDU
Śląska Platforma utopiła się w Kałuży.
)
https://wpolityce.pl/m/polityka/422330-przewodniczacym-sejmiku-pilecki-z-ko-a-pis-ma-wiekszosc
Niejaki Artur Kosicki został Marszałkiem Województwa Podlaskiego (who the hell is Kosicki Artur?)
Ale przewodniczący Sejmiku z KO. Ponoć do środy (czemu akurat?)
Byłaby euforia....
Z prawdziwymi karami trza poczekać na zaborców, ale wtedy wieszać zdrajców nie będą, tylko kogo innego. Mamy przecież karykaturalna powtórkę czasów saskich, czyż nie?
Katowice arobur?
W obu od wielu lat jest wyraźne odchylenie w stronę PO. Przykładowo wyniki "wielkiego zwycięstwa" Andrzeja Dudy to odpowiednio 59,24% i 62,94% głosów na Komorowskiego w II turze. W 2010 r. w II turze 63,76% i ponad 67%.
W obu jednak w wyborach samorządowych wygrał ktoś inny, mianowicie lokalny "długoletni prezydent" czy tam jego następca. W obu startował też oficjalny kandydat KO i w obu nie wszedł nawet do II tury, z wynikami 24-28%.
Kandydat PiSu był w Gdańsku, wszedł do II tury i uzyskał w niej 35,2%. Minimalnie gorzej niż Duda i trochę lepiej niż Kaczyński - startując jednak naprzeciwko "długoletniego prezydenta", który ma oprócz elektoratu tradycyjnie antyPiSowskiego elektorat własny, "apolityczny".
W Katowicach PiS poparł "długoletniego prezydenta", który wygrał w I turze.
Czy to są "spektakularne porażki" to już niech każdy sam oceni. A zwłaszcza jak *przy użyciu tych samych kryteriów* ocenić wynik KO.