Skip to content

31.01.2019

12346»

Komentarz

  • edytowano February 2019
    Góralszczyzna to import z Węgier (nie tylko Górnych).
    Dowód:
    www.folkradio.hu

    Na Górnych Węgrzech zasię tzw. "ludowe" jest skażone czeskimi puzonami na raz-dwa-trzy. Przynajmniej to co w restauracjach na Orawie puszczają konsumentom taką ma proweniencję.
  • Nosz ta inteligientsja!
    Żeby się podobać, to musi być jednak "nienasze"
  • randolph napisal(a):
    Góralszczyzna to import z Węgier (nie tylko Górnych).
    Dowód:
    www.folkradio.hu

    Na Górnych Węgrzech zasię tzw. "ludowe" jest skażone czeskimi puzonami na raz-dwa-trzy. Przynajmniej to co w restauracjach na Orawie puszczają konsumentom taką ma proweniencję.
    radio.hu gra również po słowacku, iście imperjalne radio, nie tylko nacjonalne i nacjonalistyczne
    szapo!
  • christoph napisal(a):
    Czyli inteligencji wybór.
    Na ile goralszczyzna to import z Węgier (Górnych)? Nawet na poziomie sporej ilości słów.
    Kedyś czytałem take opracowanie, że prawdziwa zakopiańska nuta to take smęcenie Heeej Krywaniu wyyyysooooki, leeecą po tobie płyyyyną ooobłoooki i jest wypierana przez bardziej taneczno-towarzyskie nutki tayszy czechosłowackich.
  • Rafał napisal(a):
    Dodam ze spory udział w zabiciu autentycznego folkloru, nie tylko muzycznego, w Polsce miała i ma góralszczyzna czyli zdominowanie go przez folklor podhalański co było kontynuacją krakowskiej chłopomanii z XIX wieku i późniejszej zakopiańszczyzny.
    To jest takie trochę zabicie przez rozwój.

    W Irlandii był taki jeden grajek sto ileś lat temu, który posuwał smyczkiem dwa razy szybciej i pięć razy lepiej niż ktokolwiek inny. A że akurat wchodziły na rynek gramofony i winyle, to zyskał ogromną popularność. Skutek? Dzisiejszy irlandzki folk to głównie muzyka z "małej ojczyzny" tego pana, którego nazwisko można pewnie z łatwością wygooglować.
  • Jeśli folkradio.hu słuchać przez cały dzień, to w nagrodę zawsze trafi się na góralską nutę po polsku. Czasami jedna piosenka, czasami blok kilkudziesięciominutowy.

    Jest w Budapeszcie instytut zajmujący się madziarską muzyką, którą definiuje bardzo szeroko. Od Zagrzebu i Burgenlandu aż po Mołdawię. Od Wojwodiny i Banatu do polskiego Spiszu i Zakarpacia. Zakopane się łapie.
  • los napisal(a):
    Instrumentację mają siermiężną, pewnie ze względu na historię - weselnych muzykantów stać było jedynie na najtańsze syntezatory i jakoś to brzmienie się utrwaliło, nawet kiedy doszli do kasy i stać ich było na profesjonalne instrumenty. Rubik muzycznie nie jest lepszy a gra mu orkiestra i śpiewają chóry. Powinni trochę nad brzmieniem popracować.
    Moja hipoteza wskazuje na kościelne praźródło disco polo, bo taki syntezator najpierw trafiał do kościoła, tam był testowany i następnie trafił pod strzechy, a działo się to w późnych latach osiemdziesiątych...
  • W kościele nie razi, bo nawet najbardziej badziewny syntezator organy imituje całkiem udatnie. A na świecko - nie wchodzi.
  • Wracam na moment do tego wontka.
    Znalazłem u moich Portugalczyków.
    Pamietacie, w czasach jednej partii i Nowego Państwa, za Salazara, było hasło jednoczące wszystkich Portugalczyków.
    Fado, Fatima, football
    Co się przekłada
    Disco polo, Częstochowa/Licheń, skoki narciarskie
    Znalazłem ci ja taki chórek dla Zenka.

  • Ale szkoda, że mała żonka nie nagrała mnie i synka2 jak WYTAŃCZYLIŚMY tę fff!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.